Content

Zaakceptowane KP

Dant Van [Postać poboczna Alexa Zafista]

Dant Van [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Zulrok » 2 Mar 2013, o 20:40

Imię i nazwisko: Dant Van
Rasa: Twi’lek
Profesja: Brak
Data urodzenia: 7 ABY
Usposobienie:
„Dant jest zadufanym i egoistycznym dupkiem, zapatrzonym w siebie jak w obrazek” – tak najkrócej oceniają Twi’leka mieszkańcy planety-miasta Aargau, skąd pochodzi młody dziedzic fortuny Vanów. Wiele w tym prawdy: Dant skupia się na sobie, nie interesuje go los innych, cierpienie czy skutki. Interesuje go cel i wyłącznie to jest dla niego ważne. Uważa, że pozycja i pieniądze czynią go wyższym w hierarchii – w marzeniach jest nawet Kanclerzem. Powstrzymuje się przed nieokazywaniem szacunku rodzicom, jednak wie, że ich pieniądze są potrzebne na zachcianki. Był buntownikiem, ale to żądza pieniądza zmieniła jego postrzeganie o ojcu. Przyzwyczajony za dzieciaka do wygód i spełniania żądań, powoli rozumie, że poza Aargau nie zawsze wszystko dostanie… przynajmniej nie od razu. Nie zamierza pomagać biednym czy bogatym, pieniądze ojca i wiedza o giełdzie dają mu wszystko. Chętnie pogadałby z niekoniecznie bogatym osobnikiem o ogromnej władzy. Rasa innych nie odrzuca chłopaka, powoduje to stan konta. Jest psychicznie przygotowany na ataki, na siebie, z powodu swojego bogactwa. Wierzy w to, że blaster i mądrość go ochronią. Konflikt Republiki, Imperium, Jedi, Sithów tylko sprawiają, że Dant musi niepokoić się o ceny akcji, choć zwykle intuicja podpowiada mu, w co zainwestować. Zadufanie Twi’ leka jednak nie ukazuje się w rozmowach z kobietami o różnym stanie portfela. Nie od razu chwali się on bogactwem. Pieniądze i wiedza o wyższości nad innymi nie odrzuciły Danta od małych prac: nauki strzelania i rozeznania giełdowego.
Wygląd: Image
Twi’lek mierzy standardowe 180 cm i waży bardzo zwyczajne 80 kg, nie wyróżnia więc się on od większości przeciętnych ludzi, ale jest dość niski jak na osobnika z Ryloth. Zielonkawy kolor skóry dodaje mu nutkę atrakcyjności, a czarne oczy i trzy lekku dopełniają obrazu przystojnego Danta. Lekku rosnące z tyłu głowy oznacza jednocześnie szczęście i pomyślność losu posiadacza. Twarz ma delikatnie szeroką, patrząc tylko na nią, wydaje się, że młodzian jest starszy niż naprawdę, oczy są zaś kasztanowe. Całe ciało jest raczej średnich rozmiarów: chudawy brzuch i kawał wyrobionych mięśni wybijają go delikatnie spośród przeciętnych. Twi’lek ma bliznę na lewym ramieniu. Ubiera się różnie - raz w oficjalne stroje, podczas balów ojca, co niekoniecznie jest dla niego wygodne; zazwyczaj jednak zakłada modne ubrania, zgodne z trendami lub chwilowym samopoczuciem Vana. Chodzi wyprostowany i pewny siebie, zawsze patrzy prosto w oczy.
Umiejętności:
Wychowanie przez ojca do pracy w biznesie nauczyło Danta o schematach działania giełdy, jej zależnościach, dzięki temu wie, w co inwestować i nie ryzykuje on niepotrzebnie w innych aspektach życia. Dla własnego bezpieczeństwa nauczył się strzelać z blastera, którego zwykle używa; dla dodatkowej ochrony wyćwiczył walkę wibrosztyletem. Potrafi się zachować wśród bogatego towarzystwa, lecz nie lubi regulaminowego zachowania. Umie odnaleźć się w nowej przestrzeni dzięki niebywałej intuicji. Potrafi świetnie ukrywać emocje pod maska spokoju, po to by osiągnąć swój cel. Jako Twi’lek może to, co pozostali współbracia z Ryloth: potrafi dojrzeć w niewielkim świetle różne obiekty. Choć nie był wychowywany na ojczystej planecie, jest odporny na pustynne warunki i brak wody.
Ekwipunek:
Blaster: BlasTech Indutries DL-22
Ubranie
Płaszcz
„Giełda: od bankruta do milionera. Wydanie II poprawione” - książka
Torba skórzana z jedzeniem i butelkami wody
Nóż taktyczny
Zapalniczka
Wibrosztylet
Cyfronotes
600 kredytów
700 peggatów
Środki komunikacji: Brak, z powodu rozbicia się frachtowca
Historia:
Twi’lek Dant Van urodził się w 7 roku, po wielkim wydarzeniu Galaktyki – Bitwie o Yavin IV. Matka - Dosna poznała męża Tido podczas jednego z blankietów na Aargau, ona była dziedziczką fortuny firmy transportowej z Coruscant, on młodym i zdolnym graczem giełdowym. Jedna wspólna noc wystarczyła by związać się na zawsze i po paru miesiącach pojawił się przyszły, młody spadkobierca bogactwa rodziny Vanów. Imię dzieciaka czytane jako Dant’avan oznacza świetnego handlarza, lub dobrego kupca, zaś wymawiane jako Danta’van oznacza gnuśne robactwo, lub odchody robactwa. Kobieta sprzedała firmę z dużym zyskiem na giełdzie, gdzie Tido, wysokimi kwotami, manipulował wartościami akcji. Tak zrodziła się jedna z bogatszych i najbardziej znienawidzonych rodzin w górnych partiach Aargau.

Dzieciństwo Danta było bardzo szczęśliwe, dostawał to co chciał, miał najlepsze zabawki, ubrania i gadżety. O jego edukację zadbali najlepsi i najdrożsi nauczyciele. Na początku młodzieniec uczył się pilnie i z chęcią poznawał kolegów z innych części górnych partii. Idylla nie trwała jednak długo, już w wieku dziesięciu lat zaczęły się pierwsze problemy, chłopak powyzywał i pobił kolegę z biedniejszej części bogatej góry Aargau.

***

Zajęcia przebiegały spokojnie, kolejna nudna lekcja matematyki za pasem, już tylko nauka wspólnego u innego wychowawcy i Van mógł iść do domu. Od niedawna zamiast w domu rodzinnym, młodzieniec uczył się w mieszkaniu nauczyciela. Teraz właśnie miał dłuższą przerwę na wyjście na świeże powietrze i zrelaksowanie się w saunie, na tyłach domu pedagoga. Dant miał wyraźnie zły humor od jakiegoś czasu, nie odzywał się do biedniejszych znajomych z Aargau, bądź wyklinał biedotę podmiasta. Chłopak wyszedł na dwór i po krótkiej chwili zauważył Jamesa, kolegę z tego samego wieku.
- O, cześć Dant. Co tam? - zapytał krótko człowiek
- A co cię to?! – odwarknął Twi’lek
- Spokojnie, lewym ogonem o podłogę zaryłeś, żeś taki zły? – żartobliwym tonem powiedział rówieśnik
- To nie ogon!! To THUN, prawe lekku, rozumiesz? – wykrzyczał Dant
- Myślisz, że to zapamiętam? No, ale widzę, że wskakujesz na saunę. – spokojnie stwierdził człowiek
- Ta, a bo co? – szyderczo zapytał Van
- A nie mógłbym skorzystać? Przecież ten twój nauczyciel, jest ślepy. – zapytał błagalnie James
- Ty, ty który nawet nie masz najnowszej gry: ,, Inwazja Verdena 2”. Biedaku jeden – sarkastycznie odpowiedział Dant
- Że, co! Jaki jestem, ty zepsuty sukin… dupku – James najpierw krzyknął, urwał przekleństwo w połowie i użył spokojniejszego zamiennika
- Pożałujesz, żeś się urodził.
Po tych słowach, szybko zawrzało: Twi’lek zaatakował człowieka, bijatyka przypominała standardowe, dziecięce bójki. Rzadko występowały uderzenia prosto w części ciała, głównie chłopcy starali się popchnąć oponenta, lub przewrócić go na ziemię. Podwadzanie nogi, pchanie na ścianę, co chwila powodowały przerwy w walce. W pewnym momencie James chwycił Danta za lekku, rosnące z tyłu głowy. Twi’lek upadł w konwulsjach, takie złapanie, mogło go nawet zabić. Van podniósł się z trudem z ziemi i od razu w szaleńczym ruchu, złamał koledze rękę. Doszło jeszcze kilka ciosów zakończonych krwawieniem nosa, ust, rąk i nóg. Z domu wyszedł nauczyciel, który miał skończyć już przerwę Danta, zamiast tego musiał oddzielać walczących. Sprawa szybko trafiła na policję, za czyny nieletnich odpowiadali rodzice, ale to Vanowie mieli lepszych prawników i sprawa skończyła się trzytygodniowym kuratorem w obu domach. Poważne konsekwencje spotkały Danta w domu: krzyk ojca, szlaban na media, Holonet, cyfronotes i gry powodował, że chłopak zaczął nienawidzić ojca. Nie mógł obyć się bez wygód życia, a to właśnie rodziciel mu je odebrał.

***

Dalsza edukacja młodzieńca przebiegała raczej spokojnie, zaczął on też dostrzegać, że ojca pieniądze dają mu wygodne życie i lepiej by choć trochę udawał, że go szanuje. W wieku 14 lat zaczął się też nauczać o giełdzie: wykresy, akcje, ceny, manipulacja, spółki, ceny surowców, sytuacja polityczna a giełda; spędzały sen z powiek Danta. Nie było to interesujące, ale chłopaka to pochłaniało, wydawało się, że porzucił dziecięcy bunt. Rodzice jednak się mylili: niepokorność dziecka zmieniła się w nastoletni sprzeciw, schowany pod osłoną nauki i braku nadmiernych emocji. Jednak wtedy, to nie pochłaniało Vanów, radowali się tym, że syn będzie powiększał majątek i chlubę klanu z którego pochodzą. Pewnego dnia, ojciec chłopaka chodził zamyślony, po swoim gabinecie i powtarzał: „Johnson Travel”, „Core Bank” czy „Corelian Engineering”. Co wybrać?”. Dant słysząc to i uświadamiając sobie, że rodziciel mówi o spółkach akcyjnych, zastanowił się chwilę, a intuicja szybko mu podpowiedziała i sam chłopak powiedział ojcu:
- Tato kup Johnsona, podróże są w cenie, bank jest dobry, ale nie zarobisz.
- Cieszę się, że interesujesz się tym, ale statki są drogie, a wykresy idą cały czas w górę. Teraz albo nigdy.
Chłopak się trochę zmartwił, ale postanowił czekać. Akcje „Corelian” szły w górę, lecz nie trwało to długo, tanie podróżowanie z firmami transportowymi sprawiło, że własny statek i inwestycje w stocznie są ryzykowne. Przez to wszystko młody chłopak przewidział to, co samemu ojcu się nie udało. Mogło się to wiązać ze zwykłym szczęściem i uważnym czytaniem wykresów, lecz w przypadku młodzieńca odpowiedź naszła nagle. Starszy Van zainwestował po małym spadku cen akcji w Johnson Travel. Wykresy odbiły się ze dołka i powoli ceny szły w górę. Minęły spokojne dwa miesiące powolnych zysków w sektorze transportowym, pewnej nocy jednak Dant zburzył spokój giełdy i rodziców.

Noc była spokojna, delikatnie ciepła z wiaterkiem, sny unosiły młodego Vana po oceanie marzeń. Nagle idyllę przerwał widok frachtowców, turystów i wykresy których malały, a te przy frachtowcach rosły. Chłopak nie mógł przerwać snu, skończył się on sam, krzykiem:
- Tato, Korelie kup!!!
Młodzieniec obudził się spocony i od razu zadał pytanie:
- Co, co to było?
- Nic, spokojnie kochanie. Prawda Tido? – uspokoiła chłopca matka
- Tak, tak – odrzekł beznamiętnie ojciec
Dant przespał dalszą część nocy spokojnie, pamiętając tylko statki i kawałki wykresów ze snu, po przebudzeniu z samego rana usłyszał rozmowę ojca:
- Tak wiem, że idą do góry, ale masz sprzedać i kupić Koreliana Inżyniera… Tak wiem, dobra zadzwonię później
Chłopak był trochę tym zdziwiony, ale nie przejmował się tym. Minął tydzień, akcje „Johnsona” spadły, a „Corelian Engineering” poszły zaskakująco w górę. Tido Van kupił synowi wibrosztylet, pocałował go w czoło i powiedział:
- Dziękuje, tylko, jak ty to robisz?
- Nie rozumiem – odpowiedział z żalem chłopak.
Wizje akcji powtarzały się jeszcze wiele razy, młodzieniec pamiętał z nich coraz więcej. Zaczął się zastanawiać skąd wie w co inwestować ma ojciec.

***

Minęły kolejne dwa lata, młodzieniec skończył 16 lat, wizje i budzenie w środku nocy prawie całkowicie ucichło. Rodzice cieszyli się, że syn rośnie, a sam ojciec tym, że przejmie i godnie poniesie pieniądze rodziny. Niestety, nie wiedzieli najważniejszego: przymilanie się było przykrywką i sposobem zdobywania pieniędzy na zachcianki. Rodzice w zaufaniu sprezentowali mu blaster i zapisali młodzieńcza na naukę strzelania. Dant robił postępy, ale postanowił skorzystać z silnej obrony do zdobycia pewnych rzeczy. Od miesiąca kupował narkotyki, wziął na razie 4 dawki, ale może by wszedł dalej w bagno, gdyby nie własny błąd.

Była siódma wieczorem, nadpsute neony rozświetlały dolne poziomy Aargau. Tutaj nie działo się dobrze: gangi, prostytucja, narkotyki zaszyte wśród pięknego miasta. Po uliczce szedł młody Twi’lek: pewny krok, oczy skupione w chodniku, jasno wskazywały, że wie dokąd idzie i po co. Po paru minutach poszedł w jeden z wielu, ciemnych zakątków ulicznych.
- O, młody, co kolejna działka? – wypalił od razu Fallen Gonn
- Ta, może, to po zwykłej cenie? – zapytał podenerwowany Dant
- Nie, bogaci mają drożej. Stać cie – powiedział dość spokojnie diler
- Że, co, chyba cie pojeba...
Młodzieńcowi przekleństwo przerwało uderzenie w brzuch i przyszpilenie do ściany przez Togrutana i Barabela.
- Młody płacisz – masz, nie płacisz - wracasz w złym stanie, to tak najkrócej mówiąc – wyjaśnił spokojnie Fallen
- Płacę, płacę, oczywiście, że płacę. Mogą być peggaty?
Oczy Gonna się zaszkliły i kazał wypuścić chłopaka, ten szybko wystrzelił kilka wiązek blasterowych zabijając Gonna, unieruchamiając Barabela i raniąc Togrutana. Ten ostatni zaczął gonić młodzieńca, sytuacja była kryzysowa dla Danta - nieprzyjazne środowisko wobec bogatego smarkacza. W dalszym biegu w stronę wyższych pięter, pomogła zwyczajność podobnych sytuacji w dolnym mieście. Nastolatek zbliżał się do windy, gdy zatrzymała go policja, Togruta pojawił się zaraz za młodzieńcem. Służby wzięły ich obu, tym razem, nie miało się skończyć na zwykłym kuratorze.

Mund, bo tak nazywał się Togruta, wydał, że Dant kupował narkotyki, a on sam robił za ochronę dilera, wyznał jego dane, ale to jeszcze bardziej pogrążało Vana - przecież Fallen nie żył. Na komendę, szybko przybyli rodzice Danta, chcąc od razu zatuszować sprawę łapówkami dla całego oddziału. Znowu się udało: pieniądze pomogły, może nie wszystkie służby były, tak skorumpowane. Gorsze komendy, z niższych części Aargau, kurczowo trzymały się kolejnych oszczędności, a dzięki pieniądzom, mogli coś więcej zarobić, niż za same jednorazowe premie. Sama planeta trzymała się dobrze, jednak wszędzie można było znaleźć wyjątki, właśnie do nich należała ta komenda. Tym razem skończyło się na dwumiesięcznym kuratorze i procesowi resocjalizacji, młodzieniec teoretycznie robił postępy, uczył się formułek i odruchów pomocy, lecz wszystko to było na pokaz. Ukrywał prawdziwe „ja” pod staraniami i pomocą biedakom z ulicy, wprawdzie wtedy najbardziej można było dojrzeć, że nastolatek oszukuje, ale kurator jakoś nic nie spostrzegł. Resocjalizacja jednak osiągnęła jeden dobry skutek: młodzieniec już nigdy nie miał spróbować narkotyków. Najgorsze i tak spotkało Danta w domu, po skończonym pobycie kuratora, jednak silna chęć wymazania wspomnień i złość pielęgnowana w sobie, zaowocowała tym, że nikt nie wspomina o tych trudnych chwilach.

***

Lata szły do przodu, chłopak zmienił się w mężczyznę, skończył 18, a później dwadzieścia lat. Vanom się wydawało, że teraz mają poważnego syna, idealnie nadającego się do przejęcia ich majątku. Prawda była zgodna tylko w jednej sprawie: powaga syna była prawdziwa, lecz ukrywał złość, egoizm, zadufanie i narcyzm. Pewnego dnia, na rodziców Danta gruchnęła wiadomość: „Jedyny syn wybiera się na studia ekonomiczne”, byli oni bardzo zadowoleni z dorosłej i odpowiedzialnej decyzji chłopaka. Niestety i tutaj, prawdziwe pobudki miały swe zarzewie w przeszłości, a dokładnie tydzień wcześniej.

Dwudziestolatek spotkał się z kilkoma kumplami, nie uważał ich za ważnych, ale mógł przynajmniej z kimś pogadać. Żarty, picie, zabawa wśród dziewczyn przerodziło się w śmieszne przechwałki. Atmosfera była bardzo miła, wszystko szło młodym duchem zabawy, jednak idyllę przerwał krzyk kogoś z tłumu:
- Ja to byłem na Maanan, a Van to ledwie do dolnego piętra w Aargau, zaszedł bez starych.
- Coś powiedział? – Twi’lek usłyszawszy to, od razu podszedł do znajomego i wykrzyknął.
- No, a nie prawda. No, co może powiesz, że jest inaczej – po sali można było usłyszeć buczenie zgromadzonych
- A co, jeśli załatwię sobie transport i dolecę, aż na drugi koniec galaktyki?. No, co? – wypalił szybko młodzieniec
- Tak? Dobra, to co zakład? O dwie stówy, czyli w sumie, o grosze – odrzekł na propozycje kumpel
- Stoi. – Van powiedział te słowa i w imię zawiązania umowy ścisnęli sobie ręce
Zabawa dalej przebiegała już spokojnie. Teraz jednak zaczynało się zadanie dla Danta. Mężczyzna miał sporo szczęścia: za garść peggatów wynajął statek na lot i wytłumaczył się rodzicom studiami, oraz powiedział, że wróci za miesiąc.

Lot na Elom, bo właśnie ta planeta była miejscem docelowym, przebiegał spokojnie. Pobyt na niej był krótki: kilka zdjęć, poświadczenie pilota, że Van był na krańcu Galaktyki i powrót do domu. Kapitan pojazdu przed ponownym skokiem w nadprzestrzeń, zapytał Vana:
- Widzę, że chcesz pozwiedzać odległe tereny. Co, na darmową wycieczkę na ciekawą planetę?
- Dobra, w sumie jeszcze lepiej. Powiem ci tyle, że z zakładu miałem polecieć na zadupie. Teraz lecimy gdzieś jeszcze indziej, więc dla mnie lepiej. Może coś ci się dostanie- Dant machnął peggatem przed oczami pilota, choć naprawde nie zamierzał płacić. Właściciel statku nie pytał się już o nic.

Hipernapęd się uruchomił i po chwili byli nad piaszczystą planetą. Lądowanie w Dreshdae przebiegło spokojnie, kontrola lotów miasta przepuściła frachtowiec bez większych problemów. „O, ktoś znany z okolicy” – pomyślał dwudziestolatek. Miasto było opustoszałe, niewiele ludzi i jeszcze mniej osobników innych ras, ale to nie dziwiło - klimat robił swoje. Mężczyzna miał czekać na pilota przed kantyną, w której był kapitan statku. Czas się dłużył, minęło pół godziny, a właściciela pojazdu, który nadal stał na lądowisku nie było widać. W końcu, chłopak zauważył pobitego pilota ciągniętego przez dwóch potężnych drabów. „A niech go biorą, ale jak wrócę?!” , młodzieniec nie pomagał innym, jednak wolał, nie wydawać więcej pieniędzy na drogę powrotną. Szybko pochwycił stojącego niedaleko ścigacza, krzyk właściciela tylko sprawił, że Van musiał jeszcze szybciej lecieć, choć się na tym nie znał. Szczęście mu sprzyjało, bo maszyna działała, a były posiadacz pojazdu zniknął za budynkiem. Dość spokojnym tempem i bardzo ostrożnie doleciał w końcu, do ścigacza bandytów przetrzymujących pilota statku. Kilka strzałów załatwiło pierwszego z trzech oprychów, drugi bandzior natomiast nagle, upadł w piach pustyni – to kapitan się ocknął i się nim zajął. Właściciel frachtowca ze związanymi rękami, radził sobie całkiem nieźle. Walka zbliżała się do końca, gdy wrogi ścigacz uderzył w jedną ze skał. Dant szybko wyszedł ze swojego pojazdu - nikt nie przeżył. Mężczyzna zabrał kredyty, zapalniczkę, płaszcz, torbę z wodą i jedzeniem, nóż taktyczny, od całej gromady i rozejrzał się wokoło. W oddali, choć nie na horyzoncie, było widać tajemniczy budynek. Twi’lek widząc, że ścigacz już nie ma paliwa, zdziwił się, jednak pod pojazdem ujrzał plamę paliwa. "No, super, teraz muszę zapieprzać, przez pustynię" Dant tarł pot z twarzy i wyruszył w stronę Akademii Sithów na Korriban, z nadzieją odnalezienia życia i delikatnym strachem.
Uwagi:
Jest wrażliwy na Moc, choć o tym nie wie.

To co było 100-letnim moczerem Pau'nem, później Nautolaniniem i po 2 akapitach historii stało się Twi'lekiem. Może zbyt nachalne moczerstwo w znalezieniu Akademii, więc jeśli inaczej nie da rady, to usunę te zdania.

Do pracy Mgławicowcy :P
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: Dant Fenn [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Shas » 3 Mar 2013, o 09:41

Alex Zafist napisał(a):Profesja: Brak/ rozbitek i syn bogatych rodziców

Nawet nie skomentuje...
I know what dude I am I'm the dude playin' a dude disguised as another dude.
Shas
New One
 
Posty: 477
Rejestracja: 7 Mar 2010, o 19:29

Re: Dant Fenn [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Zulrok » 3 Mar 2013, o 10:42

Mój błąd: "To przecież chodzi o zawód!" <Facepalm>. A jak dalej się przezentuje moja karta?
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: Dant Fenn [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Tzim A'Utapau » 3 Mar 2013, o 12:47

Lot na Tatooine, bo właśnie ta planeta była miejscem docelowym, przebiegał spokojnie. Pobyt na niej był krótki, kilka zdjęć, poświadczenie pilota, że Fenn był w Rubieżach i powrót do domu. Niestety nie przebiegał już on tak spokojnie, jak droga do planety pustyni. Hiparnapęd się zepsuł, a dwudziestolatek i pilot na chwilę utknęli wśród próżni nad nieznaną im piaszczystą planetą.


Nigdy nie byłem dobry z geografii. Ale z astrografią w SW idzie mi lepiej. Korriban i Tatooine znajdują się po dwóch różnych końcach Galaktyki.
Więc:
- z zepsutym hipernapędem nie przelecieli 3/4 Galaktyki
- jeśli hipernapęd zepsuł się w nadprzestrzeni, to bohater zaczyna grę w dziale "martwe postacie"
- jest kompletnie nielogicznym, by trafił właśnie na Korriban i skoro chcesz koniecznie się darksiderować, musisz wymyślić lepszą bajkę ;) Ja ją chętnie kupię, ale niech będzie wiarygodna.

Jest wrażliwy na Moc, choć o tym nie wie.


Ale drapieżniki na Korriban powinny o tym wiedzieć. ;)

Wróćmy jednak do wcześniejszego momentu.

Hiparnapęd się zepsuł, a dwudziestolatek i pilot na chwilę utknęli wśród próżni nad nieznaną im piaszczystą planetą.


Prawidłowy scenariusz wygląda następująco:
- Wyskoczyli z nadprzestrzeni w pewnej odległości od planety.
- Pech chciał, że tą planetą była Korriban. Obecnie dość zmilitaryzowane serce Sithów.
- Zostali zestrzeleni, ponieważ Sithowie nie zadają zbędnych pytań.

Druga opcja:
- Wyskoczyli z nadprzestrzeni blisko planety. Cień masy zniszczył im statek. Nie żyją.

Trzecia opcja:
- Wyskoczyli awaryjnie z nadprzestrzeni
- Dolecieli w podświetlnej (cudem!) do planety, zostali ściągnięci przez jej grawitację
- Zaczęli spadać. Sithowie ich zestrzelili, tak jak się to robi z większością śmieci z kosmosu, które nagle weszły w atmosferę.

Nie ma opcji, byś wesoło spadł na Korriban. Gdyby była, to jeden republikanin kamikadze mógłby zniszczyć ich akademię ;) Może i to jałowy świat, ale jednocześnie w tej chwili ma pewne zabezpieczenia.

Imo do ponownego przemyślenia, teraz nie ma co oceniać, bo wszystko w łeb weźmie ;)
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: Dant Fenn [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Zulrok » 3 Mar 2013, o 13:39

Zmiana Tatooine na Felucje. Według ogólnego kanonu, to teren Repów. Jeżeli tu tak nie jest, to proszę o jakieś propozycje planet Republikańskich/wolnych. Myśle, ze teraz jakaś szansa przeżycia wypadku jest. Do pracy Grammar Nazi i reszta :P
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: Dant Fenn [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Shas » 3 Mar 2013, o 14:39

No widze że miesiące a nawet lata pracy nad Tau wydają owoce i potrafi on nie tylko wytknać techniczne błędy ale też je bardzo konkretnie opisać. Łezka się w oku z tej dumy kręci.

Wszystko co spisał prawdą jest i próby manipulowania przy hipernapędzie w historii skończy się w wiekszości przypadków zjednoczeniem z moczem. Statek idący na podświetlnej lub jesli ma fuksa na zapasowym hipernapędzie może spędzić lata całe w void jesli miał niefart utknąć w jakimś wyjątkowo nie planetarnym regionie. A jesli się już rozbiłeś, oczywiście wcześniej z jakiegoś nieznanego powodu nie wykryty przez kontrole przestrzeni, nie nadawaleś SOS, nie pozrzeraliście się nawzajem bo się zapasy pokończyły ect: To spadnięcie statkiem w niekotrolowany sposób na planete kończy sie zazwyczaj łagodnym wkomponowaniem w struktórę geologiczną planety na głębokości kilkuset metrów. No w sumie czemu by też nie skoczyć do kapsuły ratunkowej która sama z siebie ma za zadanie dolecieć do najbliższego ciała niebieskiego i bezpiecznie przywalić w glebe.

Ogólnie, takie rzeczy to tylko w plusie. Tau ma racje fabula się nie trzyma kupy choć poświęciłeś jej trochę czasu zapewne, gdzieś tam się zgubiłeś i już z rozpędu pisałeś co ci na język przypłyneło z odmentów fantazji zrodzonej z chęci zostania zmoczonym.
I know what dude I am I'm the dude playin' a dude disguised as another dude.
Shas
New One
 
Posty: 477
Rejestracja: 7 Mar 2010, o 19:29

Re: Dant Fenn [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Tzim A'Utapau » 3 Mar 2013, o 15:14

No widze że miesiące a nawet lata pracy nad Tau wydają owoce i potrafi on nie tylko wytknać techniczne błędy ale też je bardzo konkretnie opisać. Łezka się w oku z tej dumy kręci.


Dziękuję. :P

Fakt, jest w tym część twojej zasługi z czasów RotE ;)

nie pozrzeraliście się nawzajem bo się zapasy pokończyły ect: To spadnięcie statkiem w niekotrolowany sposób na planete kończy sie zazwyczaj łagodnym wkomponowaniem w struktórę


Dwa orty, wierz lub nie, również jestem dumny z poprawy. :D

Teraz nam wyszło tak:

Dwudziestolatek i pilot na chwilę utknęli wśród próżni nad nieznaną im piaszczystą planetą. Frachtowiec musiał przywitać z działami Imperium. Statek został podzielony na dwie części i zmierzał szybko w dół w stronę piachu i ziemi przed nim. Młody mężczyzna miał dużo szczęścia – smacznie spał w kabinie, na łóżku, stylizowanym na komorę z pancernymi szybami. Zniszczony statek przywitał się z piaskiem pustyni. Pilot nie przeżył, Dant po trzy godzinnym śnie, obudził się i od razu z niewiadomych powodów warknął pod nosem:


Innymi słowy: twój bohater został wsadzony do pancernej trumny, bo wynajęty za grosze pilot zwykł tak przewozić swoich pasażerów (czy tylko mnie się to wydaje podejrzane?). Przespał zniszczenie statku, nic mu się nie stało. Następnie statek rozerwany na kawałki wszedł w atmosferę, tym samym się spalając. Pasażerowi ponownie nic się nie stało, trumna była także żaroodporna. Pieprznął w ziemię z wysokości kilkudziesięciu tysięcy kilometrów. Nic mu się nie stało.

I nawet się nie obudził :?

Lot na Felucje, bo właśnie ta planeta była miejscem docelowym, przebiegał spokojnie. Pobyt na niej był krótki, kilka zdjęć, poświadczenie pilota, że Fenn był w Rubieżach i powrót do domu. Niestety nie przebiegał już on tak spokojnie, jak droga do planety dżungli. Kapitan pojazdu pomylił współrzędne i zamiast wracać na Taris, wylądowali gdzieś znacznie bliżej planety z której wracali.


Lepiej niż Tatooine, choć nadal nie ten kierunek, to już da się naciągnąć. Choć wciąż - pilot skopał współrzędne, walnęliście w gwiazdę. Jesteś czuły na Moc, więc kombinuj, by zacząć jako force-ghost.

Ja jestem na NIE. Już bym wolał zwykłego Sitha bez kombinowania, niż coś takiego. Mocowładny mnie nie przeszkadza, jak dla mnie każdy mógłby sobie grać force-userem. Kompletny brak logiki - tak.

Zgodnie z pomysłem BE3Ra brakujące przecinki, w których nie jestem najlepszy:,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,


To ostatnie zmartwienie tego KPka. Różnica polega na tym, że BE3R nie tylko napisał sensowną KP, ale podciągnął w niej swoje dziwaczne pomysły pod kanon, ciekawe motywy i wreszcie zwykły zdrowy rozsądek. Jak KP jest dobra, to się broni przed brakującymi przecinkami. Jak jest nielogiczna, to niech się broni zapisem.

Do pracy Grammar Nazi i reszta


Ja odmawiam współpracy. Jedno zupełnie nielogiczne zagranie zostało zastąpione innym :|
Nie chodzi o to, by wywalić jedno zdanie i zastąpić je innym, tylko by przemyśleć jeszcze raz całą historię i konsekwentnie brać pod uwagę, że zmiany w jednym miejscu wymagają ich też w innym.
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: Dant Fenn [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Zulrok » 3 Mar 2013, o 20:00

Ogólnie widzę, że największy problem jest w rozbiciu się na Korri i w przecinkach. Starałem się poprawić i jedno i drugie. Myśle, że teraz jest lepiej. Shas, dzięki za pomysł z kapsułą ratunkową. Mam nadzieję, że jest bardziej logicznie, a szczęście bohatera pozwoli na nierozbicie się o gwiazdę w błędnych koordynatach skoku.
Ogólnego koneptu postaci nie zamierzam zmieniać, wszystko co zastało napisane do przygody ze złymi koordynatami, rozbiciem się, zostanie najwyżej zmienione o przecinki, usunięcie powtórzeń itd. Więc jeśli są zastrzeżenia stylistyczne, ortograficzne, interpunkcyjne do części historii, z rozbiciem się, to proszę je wymienić. Ja najwyżej, będe skłonny do większej/całkowitej zmiany wątku lotu powrotnego. Więc jeśli szanowni Mgławicowcy mogą, niech wytkną mi błędy językowe i logiczne całej karty, zostawiając powrót na drugą część posta wytykającego błędy.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: Dant Fenn [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Tzim A'Utapau » 3 Mar 2013, o 22:28

Ogólnie widzę, że największy problem jest w rozbiciu się na Korri i w przecinkach.


To ja po raz któryś napiszę, że nie widzę problemu z przecinkami. Tylko z całą resztą :|

Ja najwyżej, będe skłonny do większej/całkowitej zmiany wątku lotu powrotnego.


Nie jestem pewny, czy aby nie idziesz nadto na ustępstwa. Poprawiać cały wątek, który od początku jest wskazywany jako kompletnie nielogiczny i do wywalenia...

Więc jeśli szanowni Mgławicowcy mogą, niech wytkną mi błędy językowe i logiczne całej karty, zostawiając powrót na drugą część posta wytykającego błędy


Jeden szanowny Mgławicowiec prosił o powtórne zastanowienie się nad konceptem postaci, z mocnym wskazaniem na pewne braki w spójności fabularnej. Dostał info, że już jest ok, po czym w KP znalazło się coś jeszcze mocniej szarpiącego zdrowy rozsądek, niż wcześniej.

Jest ok? KK, trzecie podejście. Po prostu ocenię tę kartę tak, jakby była wklejona po raz pierwszy.

Usposobienie

Interesuje go cel i tylko wyłącznie, to jest dla niego najważniejsze.


Tylko lub wyłącznie.

Choć powstrzymuje się przed nieokazywaniem szacunku rodzicom, ceni ich za pieniądze na jego zachcianki.


bez "jego"

Choć powstrzymuje się przed nieokazywaniem szacunku rodzicom, ceni ich za pieniądze na jego zachcianki. Choć był buntownikiem, to żądza pieniądza zmieniła postrzeganie o ojcu.


Choć, choć.

Przyzwyczajony za dzieciaka do wygód i spełniania zachcianek


Wcześniej zachcianki, teraz zachcianek. Styl.

Nie zamierza pomagać biednym, czy bogatym, pieniądze ojca i wiedza o giełdzie dają mu wszystko.


bez przecinka przed "czy"

Nie obawia się ataków na siebie, wie, że kasa przyciąga wszystkich jak magnes.


Gdzie tu logika? Skoro kasa przyciąga, to właśnie powinien się martwić. Co ma przyciąganie do nieobawiania się?

Konflikt Republiki, Imperium, Jedi, Sithów; tylko sprawia, że Dant musi niepokoić się o ceny akcji, choć zwykle intuicja podpowiada mu, w co zainwestować.


Choć jest zadufany w sobie, porozmawia z kobietami, nie od razu chwaląc się bogactwem.


Któreś z kolei zaczynanie zdania od "choć". I któryś raz z kolei ten spójnik nie ma sensu w zdaniu złożonym. "Choć" wprowadza zdanie okolicznikowe przyzwolenia, rzadziej współrzędne przeciwstawne PS: "choć" lepiej brzmi w środku zdania. Na początku lepiej "chociaż". Bodaj to nawet językowy błąd, ale głowy nie dam, bo zestroje akcentowe są trudne.

Anyway, co ma zadufanie do rozmów z kobietami? Gdzie tu przyzwolenie albo przeciwstawność? To zdanie ma tyle samo sensu logicznie, co "choć jest mężczyzną, to gra na flecie".

Pieniądze i wiedza o wyższości nad innymi, nie odrzuciła Danta od małej pracy: nauki strzelania i rozeznania giełdowego.


Małej pracy? Pieniądze i wiedza to dwie rzeczy, a więc nie odrzuciły. I bez przecinka przed "nie".

***********************

Tak, to był jeden akapit. Dalsze wymienianie błędów po prostu przekracza moje możliwości i chęci. Chciałeś oceny językowej, wygląda tak:
- przecinki nie są Twoją bolączką. Logika językowa i logika na poziomie treści - tak. Choć z interpunkcją tez nie jest dobrze.

***********************

Wracamy do treści.


Lot na Felucje, bo właśnie ta, planeta była miejscem docelowym, przebiegał spokojnie. Pobyt na niej był krótki: kilka zdjęć, poświadczenie pilota, że Fenn był w Rubieżach i powrót do domu.


Taris JEST na Odległej Rubieży. Po co mu poświadczenie (raczej: dowód), że był na Rubieży, skoro tam mieszka?

Kapitan pojazdu pomylił współrzędne i zamiast wracać na Taris, wylądowali gdzieś znacznie bliżej planety, z której wracali. Mieli naprawdę dużo szczęścia, mogli spotkać się z gwiazdą lub wryć się w planetę.


Ok, fajnie, że zostało to dodane. Tym samym mamy świadomość, że w tym momencie wyczerpaliśmy limit cudów dla fabuły.
Dwudziestolatek i pilot, na chwilę utknęli wśród próżni. Przez okna widzieli w sporej odległości, od siebie nieznaną im, piaszczystą planetą. Frachtowiec musiał przywitać z dwoma frachtowcami pirackimi. Rozpoczęła się bitwa.


Przecież tłumaczone było, że Korriban jest we władaniu Sithów. Co tam robią piraci? :|

Bez przecinka przed "od siebie", bez przecinka przed piaszczystą (choć wariancyjnie do wykłócenia). Przywitać się.

Grabieżcy byli w dwóch frachtowcach YT-1760. Wieżyczki pruły w statek przybyszów. Proste manewry i osłony na niewiele się zdawały. W końcu część płyty frachtowca się od niego oderwała. Statek się rozwalał, pilot natychmiast zarządził ewakuację:


Praci-geniusze. Rozwalili statek, który napadli w celach rabunku. :|

- Do kapsuł idioto! Jest tam radio. Na lewo, szybko!


Frachtowce jednak zwykle nie mają kapsuł. Ok, zależy od rozmiarów i modelu. Mógł mieć.

Kapsuła wystartowała, ale nadal to nie był koniec: piraci mogli zestrzelić kapsułę. Twi’lek spróbował ominąć wrogie statki sam, lecz brak odpowiednich umiejętności, sprawił, że niekontrolowane ruchy uratowały przed ogniem pirackich wieżyczek, a nawet sprawiły, że wrogowie strzelili kilka razy do siebie.


To kapsułą ratunkowa da się manewrować? Ja tego nie widzę. Ale męcz Shasa.

Limit cudów, przypominam, miał zostać wyczerpany. Piraci zestrzelili kapsułę. I pewnie siarczyście klęli, bo stracili łup.
Zbliżył się do atmosfery i usłyszał w radiu trzeszczenie – ktoś chciał się z nim skontaktować. Mężczyzna czuł, że to służby planety i wolał się z nimi nie spotykać. „Będzie przesłuchanie, tracenie kasy i nerwy. Ja pierdole…” Szybko skierował autopilota w dalsze rejony próżni, kapsuła oddaliła się od poprzedniego miejsca.


Autopilot charakteryzuje się tym, że... sam pilotuje.

Nie odpowiedział na wezwanie kontroli lotów SITHÓW. Zginął drugi raz - zestrzelili go.

Dwudziestolatek musiał lądować, teraz nie było sygnałów radiowych, ani pocisków w stronę kapsuły. Do chłopaka znów się uśmiechnęło szczęście, ten teren był bardziej odludny. Kapsuła osiadła na ziemi. Dant zmęczony przygodą zasnął i po trzy godzinnym śnie, obudził się i od razu z niewiadomych powodów, warknął pod nosem:


Kapsuła pierdyknęła w ziemię, a Dant, który dwukrotnie wykorzystał limit cudów, nie przeżył przeciążenia rzędu "cholernie dużo G" i zmarł po raz trzeci.

Następnie usnął, został namierzony przez zwiadowców, którzy dostali cynk od kontroli lotów, że ktoś wesoło przyleciał na Korriban. Zwiadowcy albo zabili go na miejscu, albo wzięli do niewoli. Uczciwie rzecz biorąc ma 50:50 szans. Czyli umarł po raz trzeci i pół.

. Minęło jeszcze trzy dni pojedynków z Wraidami i Shyrackami po jaskiniach, poszukiwaniem jedzenia i bardzo oszczędnym wykorzystaniu wody. Choć było ciężko, coś pozwalało, mu jeszcze żyć.


Spędził trzy dni na pustyni. bez odpowiedniego sprzętu, nawalając się z drapieżnikami. Dzieciak z bogatego domu. Na Korriban. Bez kolejnego cudu daje nam to wynik:

Śmierć - Dant 4,5 : 0

Zmordowany, wycieńczony, ale nieco napojony i najedzony Twi’lek, zauważył w końcu żywego inteligentnego osobnika, a dokładnie Zeltronkę wsiadającą do statku. Uradowany myślą o kosmoporcie, wyskoczył za skały i ujrzał Akademię Sithów na Korriban, choć nawet nie wiedział, że dotarł tak daleko.


W mojej wersji: Sithowie wcielili go do elitarnej jednostki pracowników fizycznych. Następnie się dowiedzieli, że jest dziany, więc zażądali okupu od rodziny. Następnie... tak, zabili go. Bo to przecież Sithowie.

Twoja postać umarła 5 i pół raza.

Jak powiedziałem, oceniam kartę, jakby była wklejona po raz pierwszy, a nie po poprawkach, o które prosiłem i o których autor mówił, że zostały naniesione. Ode mnie NIE. Historia nie jest fajna, czuję się, jakbym czytał scenariusz do "Oszukać przeznaczenie". Chciałeś oceny językowej - dostałeś. Chciałem więcej logiki w KP - nie dostałem. Not fair.

Radziłem napisać ją inaczej, nie iść w motyw z rozbitkiem, bo on NIE PRZEJDZIE. Już lepiej by było, jakby nasz Twi'Lek "Ołżyśmierć" kulturalnie poleciał na Korriban z ciekawości. Tak, turysta miałby więcej szans na przeżycie. A to nie brzmi dobrze.

Ja tu nie wracam, bo nie będę dziesięć razy czytał tego samego. Tak czy inaczej, starczy Ci głos Zielonych, a marudami się nie przejmuj. Bo i marudy się nie przejmują, czy KP przejdzie. :twisted:
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: Dant Fenn [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Fenn Mereel » 3 Mar 2013, o 23:54

Weźże zmień to nazwisko, bo dziwnie się czuję czytając tę kartę :? Bardzo bym prosił.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: Dant Van [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Zulrok » 4 Mar 2013, o 15:16

Wspomniane błędy językowe naniesione, błędy logiczne - mam nadzieje, że też. Limi cudów przeznaczam na podjęcia szkolenia na Sitha :P. Tau, ja cię naprawdę szanuję, masz człowieku cierpliwość do błędów karty, choć użytkownik cię w bambuko zrobił ;)
Fenn, też by mi się źle czytało kartę na twoim miejscu - poprawione.

Mam nadzieję, że teraz karta jest lepsza, błędów logicznych raczej nie ma, więc moi mili współgracze proszę was o chwilkę na przeczytanie i danie opini o karcie
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: Dant Van [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Fenn Mereel » 4 Mar 2013, o 20:55

Dzięki wielkie. :)
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: Dant Van [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Vrath Ravage » 7 Mar 2013, o 01:06

Obiecałem dać swoją opinie więc jedziemy...

W pewnym momencie James złapał Danta za lekku, rosnące z tyłu głowy; które oznaczało jednocześnie szczęście i pomyślność losu posiadacza. Twi’lek upadł w konwulsjach, takie złapanie,


Mógłbyś użyć jakiegoś synonimu, a poza tym nie do końca rozumiem sensu wtrącenia tej kwestii o pomyślności.

Są momenty gdzie zdania lepiej podzielić na dwa, a nie tworzyć rozległych zdań złożonych, które czyta się ciężej, np :
Noc była spokojna, delikatnie ciepła z wiaterkiem, sny unosiły młodego Vana po oceanie marzeń, nagle idyllę przerwał


Uważam, że lepiej by było :
Noc była spokojna, delikatnie ciepła z wiaterkiem, sny unosiły młodego Vana po oceanie marzeń.
Naglę idyllę przerwał...


I takich miejsc jest co najmniej kilka.

Minęły kolejne dwa laty


Raczej "lata".

Co do samej historii jest według mnie strasznie naiwna i za bardzo postawiona na torze " samolub i egoista ", ale domyślam się, że tak miało być. Osobiście mi się nie podoba, ale nie mam też żadnych poważnych zastrzeżeń.

Popraw te drobiazgi i wtedy masz moje " Tak ".
RIP:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Vrath Ravage
Gracz
 
Posty: 389
Rejestracja: 23 Paź 2012, o 20:13
Miejscowość: Wrocław

Re: Dant Van [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Zulrok » 7 Mar 2013, o 18:32

Poprawki naniesione. Dant to samolub i egoista, więć historia jest taka. Tu nie spotkamy: ciężkiego życia/porwania, ale dragi i bunt dziecięcy, a na koniec bogacza na Korriban. No, ale każdy ma własne gusta.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: Dant Van [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Jerry O'Connor » 7 Mar 2013, o 20:48

Na takim poziomie co Tau tego nie zrobię, ale spróbować mogę. Przecież nikt nawet po mnie nie sprawdza, czy rzeczywiście wytykam błędy.

Jak szczegółowo, to szczegółowo :D

tak najkrócej oceniają Twi’leka, mieszkańcy planety-miasta Taris


Ten przecinek jest tutaj raczej zbędny.

Interesuje go cel i wyłącznie, to jest dla niego najważniejsze.

Same here.
Poza tym, lepiej brzmi (według mnie) "Interesuje go wyłącznie jego cel", "Interesuje go cel i wyłącznie to jest dla niego ważne" lub "Interesuje go cel i to on jest dla niego najważniejszy". Czy coś w tym guście.

Powstrzymuje się przed nieokazywaniem szacunku rodzicom, to jednak ceni ich za pieniądze na zachcianki


Nie rozumiem tego zdania. Do poprawienia, bo coś w nim jest nie tak.

ale to żądza pieniądza zmieniła jego postrzeganie o ojcu

Słowa "jego" tam brakuje ;)

Jest psychicznie przygotowany, na ataki

Kolejny przecinek ^^.

Konflikt Republiki, Imperium, Jedi, Sithów; tylko sprawia

Myślę, że lepsze byłoby przedstawienie zdania w ten sposób:
"Konflikty Republiki, Imperium, Jedi i Sithów tylko sprawiają...".

[qutoe]nie ukazuje się w rozmowach z kobietami, o różnym stanie portfela. Nie od razu chwali się, on bogactwem.[/quote]
Niepotrzebne przecinki. Znów :D.

czarne oczy i trzy lekku , dopełnia obrazu przystojnego Danta

Primo - przecinek. Secundo - powinno być "dopełniają obraz", ponieważ oczy i trzy lekku to kilka elementów, więc przechodzimy w liczbę mnogą ;)

wybijają go delikatnie wśród przeciętnych

Spośród.

Wychowanie przez ojca do pracy w biznesie, nauczyło Danta

Wywal przecinek.

emocje, intencje pod maska spokoju

Niepotrzebny synonim.

gdzie wysokimi kwotami Tido manipulował

Gdzie Tido, wysokimi kwotami, manipulował wartości akcji.
Po tym zdaniu kropka, gdyż kontynuacja:
tak zrodziła się jedna z bogatszych i najbardziej znienawidzonych rodzin w górnych partiach Taris

brzmi słabo.

Teraz właśnie miał dłuższą przerwę na wyjście, na świeże powietrze i zrelaksowanie się w saunie

Pozbądź się przecinka.

Poważne konsekwencje, spotkały Danta w domu

Kolejny do wywalenia.

cyfronotes, gry powodował, że chłopak zaczął nienawidzić ojca

Ja bym ten przecinek zastąpił spójnikiem "i".

Jednak teraz, to nie pochłaniała Vanów

Piszesz historię w czasie przeszłym, więc używaj określeń tego właśnie czasu ;). Teraz zamień na "wtedy", a "pochłaniała" na "pochłaniało".

zastanowił się chwila,

Chwilę.

a intuicja szybko mu podpowiedziała, a on sam powiedział ojcu:

Powtórzenie.

że własny statek i inwestycje w stocznie jest ryzykowne

Liczba mnoga. Są.

Nie wymieniłem wszystkich błędów, bo doszedłem do pewnego momentu w historii i uznałem, że dalsze sprawdzanie nie ma sensu. Popraw to, przejrzyj jeszcze raz kartę, a dopiero wtedy, ewentualnie, zrobię kolejne Grammar nazi na życzenie :D
Image

42522853 - numer GG, pisać tylko w nagłych wypadkach.
Awatar użytkownika
Jerry O'Connor
Gracz
 
Posty: 123
Rejestracja: 2 Lip 2012, o 15:19
Miejscowość: GingerLand

Re: Dant Van [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Zulrok » 8 Mar 2013, o 19:28

Człowiek daje przecinki, by było dobrze - za dużo ich jest, nie daje - za mało. Dzięki Jerry za ocenę. Wyłapałem kilka niepotrzebnych przecinków, powtórzenie, więc poprawki nakazane i samemu robione są gotowe do przeczytania w karcie.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: Dant Van [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Zulrok » 11 Mar 2013, o 20:24

Nieśmiało przypominam, że samo zobaczenie karty, mi nie wystarcza. Z tego powodu proszę o opinię o tej też karcie postaci, oraz oceną TAK/NIE z uzasadnieniem :P

Edit 2(12.03.2013 21:18): Taris zmienione na Aargau i Felucia na Elom-propozycja Aargau od admina.
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: Dant Van [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Oto'reekh » 12 Mar 2013, o 23:12

Po tych wszystkich poprawkach nie jest źle, co prawda można się czepiać szczegółów, ale chyba można przymrużyć oko. Do historii dodałbym, że twoja postać zdradza pilotowi co ma zrobić, wtedy lot na Korri byłby polepszeniem zakładu (wow byłeś na sithowym zadupiu). Na przykład opowiedziałby o tym po pierwszej planecie, wtedy pilot mając jakiś swój biznes plus twój poleciałby tam. Choć nie wiem jaki miał tam biznes :P), odpalanie skutera i brak paliwa jest trochę naciągane, ale jakoś to przełknę.
Dla mnie w sumie moze być i Tak.
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: Dant Van [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Zulrok » 13 Mar 2013, o 08:32

Dobra jest po poprawkach. Pogadał z pilotem, skusił go kasą. Odpalenie skutera i brak paliwa bardziej realne. Moja postać, też nie wie, jaki interes ma tam pilot, ale z powodu dodatkowej wycieczki, nie wnika w to. Mam czekać na opinie innych użyszkodników/Popka, czy już dawać do Bazy?
Awatar użytkownika
Zulrok
Gracz
 
Posty: 327
Rejestracja: 30 Cze 2012, o 18:46
Miejscowość: k. Lublina

Re: Dant Van [Postać poboczna Alexa Zafista]

Postprzez Kelan Navarr » 13 Mar 2013, o 19:35

Zielone TAK jest jednoznaczne z akceptem, także możesz wrzucać do Bazy Danych :)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Następna

Wróć do Zaakceptowane KP

cron