Tak czy inaczej, legendy krążą, radośnie, prędzej niż tornada z Tornado. Taki żart, tornada z Tornado, łapiesz? He he he, znajomy mechanik mi kiedyś opowiedział. Cóż, teraz niezbyt chce ze mną rozmawiać. Sam bym nie chciał gadać, jakbym mi ktoś przeleciał dziewczynę, nie ma co...
Wracając do legend – krążą opowieści o Duchu. Podobno to taki biały kawał szmaty, wyje jakby dostał kulkę w jaja i ogólnie same kłopoty z nim, czujesz to? Wiedziałem, że się nabierzesz, kolejny frajer z jakiegoś zadupia, gdzie opowiadali wam bajki o przedwojennych czasach. Inną legendę opowiadała mi siostra tego samego mechanika. Podobno gdzieś tu rośnie ogromne pole zielska, zmutowanego po tych wszystkich wybuchach. Wyobrażasz sobie? Ale to też ściema, pole wcale nie było ogromne i wcale nie dawało większego kopa. A Harry, bo tak się nazywał mechanik, wkurzył się na mnie jeszcze bardziej za tą siostrę.
Jest jeszcze jedna opowieść, mówią. Gdzieś tu podobno jest miasto, tyle że jakiś debil źle je zaplanował, i wybudowali je pod ziemią, ha ha! I w to, to nawet mogę uwierzyć, stary. Serio. Kiedyś robię drinka takiej lasce, skórzane buciki do kolan, mini, dekolt pierwsza klasa i tak dalej, czujesz klimat. Nagle jak nie przypierdoli! Nie, nie laska, debilu! Ziemia! Słuchaj, połowa wódki z tamtej półki w rogu spadła mi na podłogę! Wszystko zaczęło się trząść, kołysać, normalnie jakbyś łapał tripa po Tornado przez kilka minut zamiast sekund...
Mówisz, szukasz tego co wszyscy w tych pieprzonych Zjednoczonych Stanach Ameryki? Przyznawać się do braku gambli na granicy Hegemonii, Vegas i Salt Lake City? Chyba naprawdę jesteś świrem. Większym niż sądziłem.
Tak, mówią że jest tu zajebiste jeziorko i tak dalej, ale kto o to w dzisiejszych czasach dba? Do rzeczy, chłopie... Dawniej powitałaby cię biuściasta laska z uśmiechem pieprząca „witaj w południowej części Utah, a później, za odpowiednią opłatą... Dzisiaj to dzisiaj, trzydzieści lat po wojnie, witam cię ja. Co ty, z policji?! Nic ci do tego czym się zajmuję! Bujaj się, pedałem też nie jestem!
Moloch jeden wie, co ściąga ludzi w takie miejsca jak nasza knajpa. Pustynia, przypominająca ogromną plażę, na niej mała rodzynka. Fakt, takich bud jak ta mogą być w okolicy dziesiątki, albo i setki, ale ta ma w sobie to „coś”. „Łowca Dziewic”, niezła nazwa, co? Tylko nie zaprzeczaj za głośno, jeśli jesteś innej orientacji, bo... Zresztą, chłopaki z tamtego stolika pod ścianą mogą ci to szybko wytłumaczyć, hehe. Podobno dopiero niedawno wyrwali się z jakiejś mieścinki, gdzie szeryf posadził ich na pół roku w izolatkach, wyobrażasz sobie? Tak czy inaczej, tylko ich w tej knajpie znam. Resztę za chwilę poznasz, bo każę wam wszystkim spierdalać od baru do jedynego stolika, gdzie jest jeszcze wolne miejsce. Cholernie zasłaniacie mi widok na nogi tamtej blondyneczki, rozumiesz. Tamtej czarnej w jeansowych spodenkach też. I jeszcze...
Spadaj mi stąd i pij ile dasz radę. Zaliczka to zaliczka. Chyba, że chcesz oddać mi tyle gambli, ile wynosi wartość tej całej wódki, którą wychlałeś przez ostatnie pół godziny mojego pieprzenia?
Jeden post od każdego, wprowadzający postać. Zaczyna się w dowolnym miejscu, nawet na progu knajpy/już przy barze, byle postać skończyła w okolicy "Łowcy Dziewic".