Content

Neuroshima

[Neuroshima] Intro

Nie-mgławicowa sesja osadzona w uniwersum Neuroshima. Na przekór podręcznikowi, zrezygnowaliśmy ze statystyk liczbowych i rzutów kostkami na rzecz zdroworozsądkowego storytellingu i upierdliwego Mistrza Gry.

[Neuroshima] Intro

Postprzez Neuroshima » 24 Lip 2011, o 22:40

O miejscach takich jak jezioro - leżące w połowie drogi między Denver a L.A., podobnie między Phoenix a Salt Lake City - krążą legendy. Nikt już nie dba o nazywanie takich miejsc, ani zapamiętywanie jak nazywały się przed wojną, a legendy pozostają. Co? Jeśli komuś robi różnicę nazwa zbiornika radioaktywnych ścieków, to chyba do reszty go pojebało...
Tak czy inaczej, legendy krążą, radośnie, prędzej niż tornada z Tornado. Taki żart, tornada z Tornado, łapiesz? He he he, znajomy mechanik mi kiedyś opowiedział. Cóż, teraz niezbyt chce ze mną rozmawiać. Sam bym nie chciał gadać, jakbym mi ktoś przeleciał dziewczynę, nie ma co...
Wracając do legend – krążą opowieści o Duchu. Podobno to taki biały kawał szmaty, wyje jakby dostał kulkę w jaja i ogólnie same kłopoty z nim, czujesz to? Wiedziałem, że się nabierzesz, kolejny frajer z jakiegoś zadupia, gdzie opowiadali wam bajki o przedwojennych czasach. Inną legendę opowiadała mi siostra tego samego mechanika. Podobno gdzieś tu rośnie ogromne pole zielska, zmutowanego po tych wszystkich wybuchach. Wyobrażasz sobie? Ale to też ściema, pole wcale nie było ogromne i wcale nie dawało większego kopa. A Harry, bo tak się nazywał mechanik, wkurzył się na mnie jeszcze bardziej za tą siostrę.
Jest jeszcze jedna opowieść, mówią. Gdzieś tu podobno jest miasto, tyle że jakiś debil źle je zaplanował, i wybudowali je pod ziemią, ha ha! I w to, to nawet mogę uwierzyć, stary. Serio. Kiedyś robię drinka takiej lasce, skórzane buciki do kolan, mini, dekolt pierwsza klasa i tak dalej, czujesz klimat. Nagle jak nie przypierdoli! Nie, nie laska, debilu! Ziemia! Słuchaj, połowa wódki z tamtej półki w rogu spadła mi na podłogę! Wszystko zaczęło się trząść, kołysać, normalnie jakbyś łapał tripa po Tornado przez kilka minut zamiast sekund...

Mówisz, szukasz tego co wszyscy w tych pieprzonych Zjednoczonych Stanach Ameryki? Przyznawać się do braku gambli na granicy Hegemonii, Vegas i Salt Lake City? Chyba naprawdę jesteś świrem. Większym niż sądziłem.
Tak, mówią że jest tu zajebiste jeziorko i tak dalej, ale kto o to w dzisiejszych czasach dba? Do rzeczy, chłopie... Dawniej powitałaby cię biuściasta laska z uśmiechem pieprząca „witaj w południowej części Utah, a później, za odpowiednią opłatą... Dzisiaj to dzisiaj, trzydzieści lat po wojnie, witam cię ja. Co ty, z policji?! Nic ci do tego czym się zajmuję! Bujaj się, pedałem też nie jestem!

Moloch jeden wie, co ściąga ludzi w takie miejsca jak nasza knajpa. Pustynia, przypominająca ogromną plażę, na niej mała rodzynka. Fakt, takich bud jak ta mogą być w okolicy dziesiątki, albo i setki, ale ta ma w sobie to „coś”. „Łowca Dziewic”, niezła nazwa, co? Tylko nie zaprzeczaj za głośno, jeśli jesteś innej orientacji, bo... Zresztą, chłopaki z tamtego stolika pod ścianą mogą ci to szybko wytłumaczyć, hehe. Podobno dopiero niedawno wyrwali się z jakiejś mieścinki, gdzie szeryf posadził ich na pół roku w izolatkach, wyobrażasz sobie? Tak czy inaczej, tylko ich w tej knajpie znam. Resztę za chwilę poznasz, bo każę wam wszystkim spierdalać od baru do jedynego stolika, gdzie jest jeszcze wolne miejsce. Cholernie zasłaniacie mi widok na nogi tamtej blondyneczki, rozumiesz. Tamtej czarnej w jeansowych spodenkach też. I jeszcze...

Spadaj mi stąd i pij ile dasz radę. Zaliczka to zaliczka. Chyba, że chcesz oddać mi tyle gambli, ile wynosi wartość tej całej wódki, którą wychlałeś przez ostatnie pół godziny mojego pieprzenia?

Jeden post od każdego, wprowadzający postać. Zaczyna się w dowolnym miejscu, nawet na progu knajpy/już przy barze, byle postać skończyła w okolicy "Łowcy Dziewic".
Image
Image
Awatar użytkownika
Neuroshima
New One
 
Posty: 10
Rejestracja: 24 Lip 2011, o 20:30

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Larisa Rayne » 25 Lip 2011, o 00:55

Były to ogromnie upalne dni. Słońce doskwierało każemu, nawet tym, którzy znajdowali się w tylko pozornie chłodnym miejscu. Opustoszałe drogi, zniszczone budynki, samochody, od czasu do czasu jakiś wybryk postatomowy chodził po preriach zniszczonej ameryki. Zero cywilizacji. Inaczej można powiedzieć o autostradach, tam to udało się nawet spotkać człowieka. Chociaż podróż przez autostradę i tak była zbyt ryzykowna. Wystarczyło tylko spotkać tych szaleńców z Dark Vision. Maniaki, mordercy, którzy ćpali tornado. Wierzyli, że przez to powrócą do przeszłości zapominając o zasranej rzeczywistości. Oj tak..wcale im się ludzie nie dziwili, że zażywają to świństwo. Kto by w końcu nie chciał wrócić do czasów gdzie jeszcze maszyny nie zrobiły ze świata prawdziwego szamba. Ta...maszyny..chyba człowiek wolałby bardziej spotkać Żelazny gang, niż mieć do czynienia z chodzącą blachą, której celem jest unicestwienie wszystkiego co żywe, bądź co nie jest tworem tej głównej pieprzonej centrali - Molocha. Choć, trudno cokolwiek powiedzieć o tej centrali..w końcu Moloch to każda maszyna. Ale to nie ważne..najważniejsze jest w końcu by przeżyć. A jak ? Poznaj twarde zasady nowej ameryki albo zgiń, pływając w szambie napromieniowanej Mississipi.

Jedną z osób, które musiały poradzić sobie w dzisiejszych czasach była Kate. Kobieta, mulatka o długich czarnych włosach splecionych w kucyk i brązowych oczach. Jakieś 174 cm. Bluzeczka koloru błękitnego na ramionach i krótkie jeansowe spodenki. Pas z narzędziami, plecak na plecach i Shotgun. Na głowie dżokejka z flagą konfederacji a na oczach spawalnicze okulary. Słońce dawało w kość i zwykłe spojrzenie w góre groziło uszkodzeniem siatkówki. W dzisiejszych czasach takie zabezpieczenie to podstawa. Pare dni podróży, aż w końcu ku jej oczom ukazało się o dziwo jezioro, a przy nim Bar.
- własnym oczom nie wierze!! - powiedziała z niedowierzaniem kobieta, gdy zauważyła budynek a przed nim jednego upitego gościa, który spał z butelką w ręku. Chociaż kto wie..może juz nie żył. Zdjęła dżokejkę i otarła brut z czoła, po czym ruszyła w stronę baru, zakładając ponownie czapkę. Nie bacząc na leżącego gościa obok, weszła do środka. Zdjęła okulary i rozejrzała się widząc paru typów spod ciemnej gwiazdy w środku, kobiety wyglądające jak dziwki.. - Tia...cała zajebista szara rzeczywistość.. - pomyślała Kate. Na szczęście jeszcze znajdowało się wolne miejsce. Nie bacząc na to, że większośc osób gapi się na nią, ruszyła w stronę wolnego miejsca, zdjęła plecach oraz broń, którą położyła na stolę i usiadła. Założyła noge na nogę, wyjęła papierosa..odpaliła i z uglą odetchnęła... - wreszcie...

Image dodaje zdjęcie mej postaci by pokazać jak wygląda ;)
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Peter Covell » 25 Lip 2011, o 11:59

W ostatniej chwili uniknął czterech potężnych pazurów kończących cztery palce potężnej łapy jeszcze potężniejszego stwora. Czując nieprzyjemny, podobny do świstu szabli, dźwięk koło ucha, natarł wściekłą bestię. Lewą ręką rąbnął zmutowanego zwierza prosto w gardziel, zaś palcem prawej pociągnął za spust, gdy tylko lufa strzelby zetknęła się z brzuchem jego przeciwnika. Huk wystrzału przetoczyłby się po pustyni głośnym echem, gdyby nie fakt, że wrzask bólu, jaki wydostał się z gardła potwora był zdecydowanie głośniejszy. Czując kłopoty jeszcze dwa razy ściągnął spust posyłając w bebechy nieprzyjaciela dawkę ołowiu zdolną powalić bizona.
Słysząc ryki stwora i widząc wylewające się na ziemię wnętrzności, zadowolony z siebie, odskoczył od przeciwnika. Niestety, mutant miał zdecydowanie więcej sił witalnych niż się mogło wydawać i zamiast grzecznie rąbnąć mordą o ziemię, zamachnął się potężnie. Mężczyzna odruchowo zasłonił się trzymaną w rękach strzelbą, która w chwili uderzenia wyleciała wysoko w powietrze.
W częściach. Kilku.
-O cholera...
Sytuacja zdecydowanie wymykała się spod kontroli. Mężczyzna błyskawicznie sięgnął do kabury, w której skryty był jego mały skarb - pistolet Glock 34 z załadowanymi do środka nabojami 9x19mm dum-dum. Bez większego zastanawiania się wymierzył w kierunku zataczającego się w jego stronę stwora i kilkukrotnie pociągnął za spust, każdą z kul posyłając prosto w klatkę piersiową brzydala. Pierwsza z nich wyrwała spory kawał mięsa, ale w żaden widoczny sposób nie spowolniła mutanta. Druga, trzecia i czwarta - podobnie - zamieniały przeciwnika w mięso mielone, chodzący, kurwa mać, tatar, ale za żadne skarby świata nie chciały powalić go na ziemię.
Wściekłość mężczyzny coraz prędzej ustępowała miejsca przerażeniu. Zaczął się cofać i jeszcze szybciej naciskać na spust Glocka, który wypluwał z siebie amunicję pozwalającą wyrwać kręgosłup normalnemu człowiekowi. Kątem oka dostrzegał inne bestie, bardzo podobne do tej, z którą walczył - co z tego, że mniejsze, jeśli jemu kończy się amunicja?
Wreszcie mutant padł. Ciągnął za sobą flaki przez pięćdziesiąt metrów pustyni i chyba mu się wreszcie jelita skończyły, bo choć poszatkowany, nie sprawiał wrażenia osłabionego ranami postrzałowymi. Mężczyzna obrócił się w lewo akurat w momencie, gdy skakał na niego inny, mniejszy stwór.
W ostatnim momencie rzucił się na ziemię, lecz poczuł, że tamten zahacza pazurem o wiszące na szyi gogle i zrywa je. Przeturlał się przez ramię, błyskawicznie uklęknął i oddał trzy strzały na oślep. Ten osobnik był zdecydowanie mniej wytrzymały od swojego większego kolegi, bowiem dziewięciomilimetrowe kule dum-dum odrzuciły go prawie metr do tyłu. O ile z przodu widniały jedynie trzy maleńkie dziurki w miejscach, w które człowiek trafił, o tyle płuca mutanta opuściły jego ciało plecami...
-No chodźcie... - warknął mężczyzna do kolejnych kilku sztuk, które ostrożnie zbliżały się do niego - Zatańczcie z wujkiem Reedem...
Usunął pusty magazynek i załadował nowy - ostatni. Tym razem była to zwykła amunicja, a nie z gatunku "chodź, pomaluj mój świat na czerwono". Dziewiętnaście kulek - więcej nie miał. Wiedział, że to nie starczy, żeby rozprawić się z małym stadkiem tych mutków, ale jeśli miał zginąć w tym miejscu, to przynajmniej zabierze ze sobą tylu skurwysynów, ilu się da.

Co ciekawe, stworzenia nie miały zamiaru zbliżyć się bardziej niż na siedem-dziesięć metrów. Wyraźnie bały się kogoś, kto załatwił osobnika alfa. Świetnie, dopóki Reed ich nie zaatakuje, będą warczeć i mruczeć, ale nie rzucą się na niego. Wolnym krokiem zaczął się wycofywać, ale nie spuszczał z oczu małej watahy zmutowanych zwierząt lub ludzi (w dzisiejszych czasach trudno to jednoznacznie określić), które teraz przypominały jedynie koszmary z najgorszych snów.
Szkoda mu tylko tej rozwalonej strzelby i zerwanych gogli, ale przecież nie podejdzie po nie, prawda?

Sześć godzin później, po pieszej wędrówce przez pustynię, mężczyzna trafił wreszcie na jakiś ślad życia. Mała knajpa na środku piekła była tym, czego potrzebował po ciężkiej walce, w której stracił masę amunicji, strzelbę i gogle chroniące jego oczy przed drobnymi ziarenkami piasku.
-"Łowca dziewic" - przeczytał przekrzywiony szyld. - Ciekaw jestem ile ich widziałeś...
Gdy wszedł do środka, wszyscy obecni w budynku odwrócili się w jego kierunku. To, co zobaczyli to masa kurzu, spod której dostrzec można było około trzydziestoletniego, białego mężczyznę o wzroście przekraczającym sto osiemdziesiąt centymetrów. Dość szeroki w barach, ale nie jeden z tych "pakerów", którzy łamią podkowę gołymi rękami. Ubrany był w spodnie "bojówki", które już dawno straciły oryginalny kolor, zwykły T-shirt i szarawą kamizelkę, której kieszenie wypchane były najróżniejszymi drobiazgami. Mężczyzna zdjął plecak i rzucił obok wolnego stolika przy drzwiach.
-Jakieś święto mamy czy co, że tylu ludzi w jednym miejscu? - spytał drapiąc się po kilkudniowym zaroście.

PS. Do MG - ekwipunek w ilości ustalonej w KP postać moja posiada od chwili PO walce, a nie w jej czasie. Takie wprowadzenie ;)
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Chester Westman » 25 Lip 2011, o 12:15

Kolejnego gościa w "Łowcy Dziewic" przywitał głośny gwizd. Pełen zachwytu, zaskoczenia, uznania, chamstwa, młodzieńczej brawury i klimatu Motown. Tylko tam gnojki reagują na kobiety w ten sposób.
Rzeczywiście, w rogu pomieszczenia siedział chłopak mrużący oczy przed promieniami słońca padającymi mu, jak na złość, akurat na twarz. "Pierdolone popołudnia, jakby nie mogło świecić trochę słabiej na tym zadupiu" - zmiął przekleństwo w ustach i uśmiechnął się zadziornie do mulatki, zsuwając okulary na nos. Raczej szczupły, biały, na oko dwudziestolatek. Charakterystyczny nos i lekko wystające kości policzkowe bez problemu mogły przykuć uwagę nieuważnej ofiary na dłużej... Chwilę później jednak opanował się i "zdjął" wzrok z ud i łydek Kate, jakby przypominając sobie o czymś. "Nie masz już wozu, frajerze. I pewnie miał nie będziesz, nie masz na tyle jaj. Możesz się szczerzyć do każdej, a i tak nic ci to nie da."
Wstał, jakby od niechcenia, i ruszył w stronę baru, gdzie mógł znaleźć więcej cienia niż naprzeciw okna. Jasne, znoszone jeansy i koszula z długim rękawem pasowały do niego całkiem nieźle. Tylko kolor tej koszuli... Podobno przed wojną mówili na to khaki czy jakoś tak, ale dla dziewięćdziesięciu procent ludzi i tak będzie to sraczkowaty zielony. No, może dziewięćdziesięciu pięciu procent.
Tak czy inaczej - wysokie, staromodne krzesło przy barze wydawało się dla niego miejscem idealnym - zero zachodzącego powoli słońca walącego po oczach, mógł zdjąć okulary i ponownie rozejrzeć się po lokalu. Jak niewiele potrzeba do szczęścia...

Zadowolony z zajętej pozycji uśmiechnął się głupkowato do kolejnego gościa, unosząc rękę w geście powitania.
- Przepijamy ostatnie gamble, dążymy do dna absolutnego i mamy Molocha w głębokim poważaniu! - zaniósł się śmiechem, pochłaniając pół szklanki rozwodnionej whiskey jednym duszkiem. Prawda, żaden wyczyn, ale kto wie co takiemu gnojkowi sprawia frajdę...
Image
Awatar użytkownika
Chester Westman
Gracz
 
Posty: 384
Rejestracja: 8 Sty 2011, o 20:45

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Avien Matiias » 25 Lip 2011, o 16:06

- No dawaj zaraza!!- Wrzeszczał do mutanta, potrząsając maczetą. To co zaatakowało Artyoma, było kiedyś psem. Z grzbietu wyrastały cztery pająkopodobne odnóża, a psie łapy były ciągnięte po glebie. A sam pysk, był koszmarny. Głowa nienaturalnie rozdziawiona, z niej wystawał kolejny łeb lecz bardziej okropny jakby jakiegoś czerwia. Na środku okrągłą japa z zębami dookoła. Oczu to chyba nawet nie miało. Mutant skakał z lewej do prawej czekając, aż mężczyzna ustawi się nie odpowiednio. Pisk potwora był ogłuszający, lecz Artyom starał się nie zwracać na to uwagi.
Na początku to wyglądało jak dwa warczące do siebie wilki, z tym że jeden wilk miał maczetę. Mutant został dostatecznie sprowokowany, wybił się ze swoich chudych odnóż i poszybował w stronę mężczyzny. Ten zaś wykonał przewrót przez ramię i nadział bestię na maczetę. To jednak nie była śmiertelna rana, Monstrum zaskrzeczało i usiłowało się wyrwać, jednak Khamilov użył całej swej siły aby przewrócić to coś na grzbiet. Potem nastąpiła szalona seria. Ciął, rąbał, dźgał, urywał, łamał dopóki nie stracił tchu. mutantowi odnóża złożyły się do środka i drżały pośmiertnie. Ocierając pot z czoła, rozglądnął się dookoła.
- Blać... To już czwarty dzisiaj...- Mruknął do siebie. Jak dobrze, że te potwory były samotnikami nie przetrwałby walki nawet z dwoma takimi. Wyczyścił maczetę w piasku i ruszył dalej. W końcu pokazała się jakaś chatka, a raczej bar. Po zrobieniu zooma w swym oku, przeczytał napis "Łowca Dziewic". Zaśmiał się cicho i rzekł w duchu
- Tja, teraz tylko niemowlęta są dziewicami...-
Nie zastanawiając się długo ruszył w stronę kantyny. Ale uprzednio opuścił czarną chustę, na lewe oko, gdyż mogłoby wywołać nawet panikę.

Image
Of kors na łbie ma chustę i tego oka nie widać, taka wiecie jak piraci chusty nosili xD
Po krótkiej przechadzce, znalazł się tuż przed wejściem. Uchylił drzwi i wstąpił do środka ukazując swoją aparycje. Wysoki na 180 cm Rosjanin, w skórzanym płaszczu i maczetą na plecach.Pod płaszczem można ujrzeć białą koszulkę, cóż nie do końca białą. Bojówki które mają swoje lata i dużo kieszeni. Stukot był nie do pominięcia, spowodowany ciężkimi glanami. Usiadł przy barze nieopodal, jakiegoś młodzika w okularach. Odezwał się swym niskim głosem do barmana:
- Nalej mi vodkę moj drug-
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Yarin Lanex » 25 Lip 2011, o 22:38

Mężczyzna w płaszczu, który siedział przy chwiejącym się stoliku, obrośniętym smrodem, miał wyciągniętą rękę w kierunku cienia. Jego powolne i rytmiczne ruchy wskazywać mogły na to, że ktoś lub coś, chowa się przed promieniami popołudniowego, przeraźliwie wkurwiającego słońca. Starszy, ponad pięćdziesięcioletni gość speluny, która szczyciła się nazwą” Łowca Dziewic”, wyprostował się na trzeszczącym stołku. Jego siwe, opadające na plecy włosy, uwydatniały jego męską i szczupłą twarz. Ubrany w podniszczony płaszcz z podniesionym kołnierzem, spojrzał ponownie w stronę, gdzie jeszcze przed chwilą wyciągał rękę.
Z cienia wyszedł pies. Z jednym okiem, bez dwóch tylnich łap, pozbawiony większości uzębienia o zaczadzonym futrze, które pokrywał jednak większą część jego ciała, zaczął ponownie łasić się do mężczyzny. James Eliot Marlows nie drgnął nawet o milimetr, pozostając niewzruszony tym widokiem. Po chwili, nadal nie zwracając uwagi na psa, lub na to zwierzę, które jeszcze kiedyś było psem, wziął do ręki brudną szklankę. Chociaż nie było nic w środku, oprócz jakiegoś zdechłego owada, mężczyzna wpatrywał się w nią, jakby starał się zobaczyć przyszłość.
A może chciał widzieć przeszłość, inną niż teraz?
Do baru wszedł człowiek, na którego James od razu zwrócił uwagę. W sumie, choć zadupie było tu niezmierne, to jednak wielu przybyszów kwapiło się wstępować do tego zapyziałego baru. A mieli alternatywy? Marlows chwycił za swoją drewnianą, grubszą laskę, jakby chwytał za biodro kobiety i nadal lustrował mężczyznę z czymś, co przykuło uwagę siwowłosego.
Chusta zasłaniająca lewy oczodół i to, co kryło się pod nią.


To, co trzyma w ręce postać, to grubszy kij - nic innego nie znalazłem. I płaszcz bardziej postapo. ;)
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:

ImageImage
Image
__________________________________________________


..najważniejsze jest to, by nigdy nie zawieść samego siebie..
Awatar użytkownika
Yarin Lanex
Gracz
 
Posty: 720
Rejestracja: 2 Lip 2010, o 20:33
Miejscowość: Gdynia

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Tzim A'Utapau » 25 Lip 2011, o 23:05

Luis Mariayo nie podnosił zaciekawionego spojrzenia, ilekroć drzwi do knajpy stawały otworem i witał w nich kolejny farciarz, któremu udało się przeżyć na zewnątrz, będący jednocześnie ofiarą strasznej ironii, skoro szukał schronienia wśród zbieraniny inteligentnych odpadów Zasranych Stanów. Przed wojną mawiano: "z deszczu pod rynnę". Co za durne zobrazowanie nieszczęścia. Wtedy się od deszczu nie umierało.
Meks, jeśli był Meksem, a wyglądał jak Meks, miał karnację Meksa, nos Meksa i zachowywał się prawie jak Meks, trzymał w ustach niezapalonego papierosa, którego prowizoryczny filtr już zdążył mocno polubić się z lepiącymi wargami. Pomimo panującego gorąca i dowodzących go kropli na całej twarzy, których ilości nie powstydziłby się heroinista na trzydniowym tripie, Luis miał na sobie luźną, bawełnianą i sterylnie białą koszulę bez kołnierzyka, a na niej czarną marynarkę, bez wątpienia należącą do kompletu z eleganckimi spodniami. Można było to stwierdzić po równym stopniu zakurzenia i wytarcia. Pod stołem, przy którym siedział, leżała typowa, załadowana po brzegi torba znana wszystkim zwiedzającym to, co zostało z Ameryki. Obok niej jednak było coś dużo bardziej niezwykłego. Sztywny pokrowiec, czy jak powiedziałby przed wojną czepliwy frajer znający się na rzeczy: futerał; na instrument który co bardziej obeznani umieliby nazwać gitarą. Osobliwego i wcale niemałego bagażu strzegła noga w skórzanym męskim pantoflu z grubym obcasem. Takie buty można było raczej znaleźć na zniewieściałych stopach synalków mafiozów z NY, niż u podróżnika. W każdym razie wyglądały wystarczająco dobrze, by parę osób zerkało na nie z niezdrowym zaciekawieniem.
Zwilżone mieszaniną potu i brylantyny czarne jak smar loki lśniły na jego czole i osuwały w bezwładzie na leniwie ściągnięte brwi, pod którymi drżące co jakiś czas powieki ukazywały wedle kaprysu ciemne tęczówki.
Dopiero źródło dymu tytoniowego zmusiło te naiwne i jakby zbyt młode w zestawieniu z kościami policzkowymi spodki do aktywności. Buzia, czy może nawet gęba, o trudnym do określenia wieku, zwróciła się ku Kate.
- Masz ogień?
Słów było zbyt mało, by dało się z nich wyczytać coś konkretnego, cokolwiek poza faktyczną prośbą o odpowiedź na pytanie, najlepiej połączone z chęcią ruszenia dupska do zblazowanego Meksa w celu podpalenia jego pogniecionego papierosa.
Mariayo bowiem nie ruszył się ani o cal, jego sto sześćdziesiąt trzy funty nadal wygodnie spoczywały na krześle. Przechylił tylko głowę, by pozlepiane kołtuny nie zasłaniały mu widoku.
Image
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Peter Covell » 25 Lip 2011, o 23:28

-Przepijamy ostatnie gamble, dążymy do dna absolutnego i mamy Molocha w głębokim poważaniu!
-Znaczy, że nic nowego - odpowiedział mężczyzna wzruszając ramionami i siadając przy stoliku, obok którego rzucił swój plecak. Usadowił się na lewo od drzwi, tak by widzieć wszystkich wchodzących, nim ci dojrzą jego. Ze swoich tobołów wyciągnął pomiętą paczkę papierosów i wyjął z niej zgniecionego papierosa i włożył go do ust. Przez chwilę zastanawiał się czy zapalić - w końcu fajek zostało mu raptem sześć, a w tych okolicach zdawał się to być towar deficytowy. Kiedy jednak dotarł do niego dym papierosa palonego przez jedyną, jak się zdawało, kobietę w lokalu, potarł zapałką o drewniany stoli i przyłożył płomień do koniuszka szluga.
W tym momencie do lokalu wszedł duży facet z przepaską na oku. Najpewniej kolejna ofiara tych popieprzonych czasów. Dobrze, że stracił tylko oko, a nie pół twarzy, przeszło przez mężczyźnie przez myśl, gdy rozkoszował się dymem wypełniającym mu płuca.
-Masz ogień?
Na dźwięk słów wypowiedzianych przez Meksa siedzącego kawałek dalej. Początkowo myślał, że do niego skierowane jest pytanie, ale szybko zdał sobie sprawę z tego, że Elegancik, jak nazwał go w myślach, mówi do mulatki. Nie mając do roboty nic lepszego niż przeszkadzanie w tanim podrywie, sięgnął do kieszeni po pudełeczko zapałek i od niechcenia rzucił w kierunku Meksa.
Ciekawe jak dobry ma refleks...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Larisa Rayne » 25 Lip 2011, o 23:49

O dziwo coraz to więcej osób zaczęło nabywać to baru, który stał po środku pieprzonej pustyni. Pewnie to całe jezioro ściąga ludzkość, bo każdy z nich żyje nadzieją że będzie mógł się wykąpać chociaż trochę w zbiorniku z wodą. Cholera ich wie czy przypadkiem nie jest on cały napromieniowany. Znajdź dzisiaj coś czystego to tak jakbyś szukał zajebistego hamburgera sprzed 30 lat. Popalając papierosy, Kate zwracała uwagę na każdego. Nie dało się nie przeoczyć, że i także większość oczu patrzyła na Nią.
- banda..degeneruchów. Piją za byle co..a w końcu im się nie dziwie. Dziwne, coś wszyscy są tutaj zbyt mili dla siebie, albo tak jak ja, nie mieli już długo do czynienia z ludzką istotą - pomyślała kobieta po czym usłyszała pytanie dotyczące ognia. Spojrzała lekko w stronę mężczyzny z papierosem w ustach. Zaciągnęła się i położyła połowe papierosa na blacie stołu, tak by połowa palącej się części wystawała na zewnątrz, po czym położyła ręke na leżącym shotgunie i czekała. Nie zauważyła jak inny mężczyzna w tym samym momencie rzucił paczkę zapałek w stronę meksa.
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Avien Matiias » 25 Lip 2011, o 23:50

Artyom już miał przechylić szklankę Wódki gdy nagle poczuł czyjeś spojrzenie na plecach. Odwrócił się powoli i ujrzał jakiegoś zgreda który ściska mocno jakąś laskę i nieprzyjemnie się gapi.
Mężczyzna pociągnął szybki łyk wody ognistej i odezwał się dosyć głośno.
- Te Dziaduszka! Wiżu ze masz coś do mienia. Nie róbmy tu trzody, możemy wyjść da?-
Artyom dziwacznie się uśmiechnął i rozejrzał po wszystkich. Niektórzy popatrzyli na niego z wyrzutem, że będzie bił jakiegoś staruszka, a niektórzy zaczęli chichotać.
Rosjanin podniósł się i wyszedł przed bar. Gapiąc się w horyzont, wyczekiwał aż owy osobnik zani pójdzie. To nie jest tak że od razu chciał się bić, tylko chciał zapytać dlaczego tak się zachowuje. Zaczął mieć nawet pewne podejrzenia dlaczego...
- Może o to mu chodzi...- Rzucił niemal bezdźwięcznie, gładząc się po lewym oczodole...
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Yarin Lanex » 26 Lip 2011, o 00:14

James spoglądał na mężczyznę z zakrytym okiem, praktycznie nieruchomo. Jedynie lewa brew dwa razy się uniosła, podobnie jak kącik ust. Że jego wzrok nadal prowokował i mówił wiele – zastanowił się chwilę nad tym. Kiedy człowiek, którego potomkowie chyba pochodzili z dalekiego Wschodu Europy, wyszedł ze speluny, uniósł się ze stołka, wciąż trzymając drewnianą laskę w ręce. Podążył za nim wolno, a za jego śladem niezdarnie starał się mu dotrzymywać tempa pies, który wiele przeżył.
Marlows mijał gości „Łowcy Dziewic” i jedynie kątem oka łypał na nich. Minął właśnie wcale niebrzydką kobietę, do której łasiło się kilkoro facetów. Gdy lekko pchnięte przez laskę drzwi zaskrzypiały, otwierając się, James stanął na progu i spojrzał na stojącego, jak padlina w słońcu, mężczyznę i odezwał się:
- Prawda nie zawsze musi od razu wypływać nad całym innym, nic nie wartym gównem, chłopcze. Za dużo ścierwa moralnego i fałszu mamy w naszych Zasranych Stanach, by kalać go nielogicznym i prymitywnym zachowaniem. Rozumiesz, chłopcze?
Ostatnie słowa zlały się z ponownym skrzypnięciem drzwi, gdyż James odwrócił się i zniknął w pubie. Wrócił na swoje miejsce, całkowicie przypadkowo uderzając lekko plecak mężczyzny, siedzącego na lewo od drzwi.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:

ImageImage
Image
__________________________________________________


..najważniejsze jest to, by nigdy nie zawieść samego siebie..
Awatar użytkownika
Yarin Lanex
Gracz
 
Posty: 720
Rejestracja: 2 Lip 2010, o 20:33
Miejscowość: Gdynia

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Tzim A'Utapau » 26 Lip 2011, o 00:41

Luis Rafael odchylił się do tyłu, by żylastą ręką sięgnąć po paczkę, która odbiła się od blatu i wylądowała na podłodze. Musiał widzieć jej tor lotu, ale bynajmniej nie zamierzał wymachiwać łapami z byle powodu. Sprawiał wrażenie ospałego. Wygiął przy tym tułów do pozycji mogącej być co najmniej niewygodną, ale nie przestawił nogi pilnującej futerału nawet o milimetr.
- Gracias - powiedział, jakby tego właśnie od niego oczekiwano, o dziwo bez akcentu z Hegemonii. - Prawdziwe skrzące patyczki*, co? Dawno takich nie widziałem.
Nie kryjąc zadowolenia, zapalił, patrząc przy tym na Kate z wargami skrzywionymi na kształt "Sorry mała, z zapałkami nie masz szans. Tyłków jest w Ameryce co nie miara, a dobrego ognia deficyt. Ale możesz sobie wyobrazić, że oddałaś mi przysługę, jeśli bardzo chcesz". Nie lubiąc marnotrawstwa, ułamał palcami nadpalony kawałek, a resztę wsadził do ust, jak wykałaczkę. Paczkę odrzucił właścicielowi, ale nie energicznie, spokojnie, najpierw symulując lekko rzut, by uczynny samarytanin Rambo nie miał problemów z jej złapaniem.
Palił niby zadowolony, ale też z jakimś żalem. Wszyscy mogli zrozumieć ten grymas - musiał to być jeden z ostatnich papierosów w jego posiadaniu. Tytoniu ciągle brakowało. Poza miastami wszystkiego ciągle brakowało. Mariayo tak dumał sobie nad tym, czego nie ma, a co by mu się przydało i co przydałoby mu się mniej z tego, co już ma, gdyby mógł wymienić to drugie na to pierwsze, czyszcząc przy tym paznokcie z wyimaginowanego brudu. Dłonie miał piekielnie czyste, zresztą cały był niemal przesadnie schludny, pomijając zabrudzenia których w tych czasach uniknąć się nie dało albo były związane z długim okresem używania jednego kompletu odzieży. Jego koszula odcinała się bielą od skóry i jeśli ktoś ma skojarzenia rasistowskie: wydawać by się mogło, że zbrązowiała cera zostawi brudne ślady na odzieniu. Białasy tak już miały, widząc kogoś od nich ciemniejszego w jasnym wdzianku. Luis strząsnął dwoma palcami z czoła nadmierne ilości potu i położył rękę na brzuchu, jakby był zbyt leniwy nawet by ułożyć ją sobie jakoś wygodniej. Uważał przy tym, by nie rozchylić marynarki. Chwilową atrakcją stało się dla niego zamieszanie wywołane przez zabawnie gadającego nerwusa ciągnącego na zewnątrz siwego.
Gdy stracił ich z oczu, wrócił do bezczelnego mierzenia i prowokowania wzrokiem Kate. Nie miał lubieżnego spojrzenia, po prostu patrzył... i oceniał, jakby wcale się nie kryjąc z tym, że przeprowadza w głowie niezbyt uczciwą, subiektywną analizę. Nie dostrzegł w niej tego, czego oczekiwał i chyba poczuł się z tym lepiej, bo i wyraz twarzy miał milszy. Dryblas częstujący go zapałkami też mu się nie nie spodobał. To dobrze, bo był zbyt zmęczony, by tego dnia bawić się w ideowca. Postanowił okazać radość... oszczędnie, po swojemu, ale zawsze.
- Chce ktoś czystej wody? Prawie nic w niej nie czuć - potrząsnął powgniataną, metalową piersiówką. Oferta dotyczyła zapewne tylko Kate i Reeda.




*Tak to brzmiało w uszach bardziej anglojęzycznych
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Peter Covell » 26 Lip 2011, o 01:15

Reed nawet nie zauważył, że siwy kopnął jego plecak. Zdecydowanie bardziej zainteresowało go zachowanie Elegancika, który zdecydowanie nie miał zamiaru uchylić poły marynarki. Bez wątpienia pochodził z Południowej Hegemonii albo jej okolic, więc można się było spodziewać, że jest twardy i niebezpieczeństwu nie raz w oczy zaglądał. Pozostawało jednak jedno pytanie.
Siła Magnum 44. czy precyzja Glocka?
-Chce ktoś czystej wody? Prawie nic w niej nie czuć.
-Dobrego napitku nigdy nie odmawiam - odpowiedział i podniósłszy z ziemi plecak, podszedł do stolika Meksa i przysiadł obok. Wychynąwszy jeden... no, może dwa łyki z podanej mu manierki oddał właścicielowi. - Reed Woods, z Vulture City. Mniej więcej na granicy dawnego Nowego Meksyku i Arizony. Skąd dokąd, jeśli można wiedzieć?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Larisa Rayne » 26 Lip 2011, o 01:24

Atmosfera w barze robiła się coraz bardziej gorąca. Co nowy w tym miejscu, tym coraz więcej dziwniejszych spojrzeń, zaczepek, słów itp. Ale co to obchodzi Kate. SKoro nie w tym swojego interesu, albo to nie o nią chodzi to co jej do tego. Przecież człowiek nie zacznie bawić się w jakieś stowarzyszenie pomocy innym. Oo nie..nie w dzisiejszych czasach. Słysząc słowa, które chyba zostały skierowane w jej stronę na temat butelki wody, odpowiedziała zwykłym uśmiechem po czym miłym, spokojnym głosem powiedziała
- nie, dziękuje. Jakoś jedynie jestem w stanie zaufać swojej własnej wodzie, ale..-
po tych słowach wstała i podeszła do stolika i wyciągnęła dwa papierosy i położyła je na stole. Jeden przy Woodsie, drugi przy Meksykaninie.
- .. Wydaje mi sie, że to może zaspokoić inne pragnienie hm ? .. - po czym dosiadła się do stolika. - jakoś nie jestem przyzwyczajona do takiej gościny, ale skoro już nadarzyła się taka okazja to czemu nie.. Kate Tancerville, Detroit - po czym kiwnęła głową w stronę mężczyzn.
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Avien Matiias » 26 Lip 2011, o 01:31

Artyom chciał coś już powiedzieć lecz zgredzik już wrócił z powrotem do baru. Stał jak ten ostatni idiota, ten dziadyga najzwyczajniej go zagiął. Westchnął głęboko i wrócił do baru.
Zasiadł na tym samym miejscu co przedtem.
- Daj mi jeszcze jedną.- Rzekł do barmana, to już będzie ostatnia bo na więcej go nie stać. Przez przypadek usłyszał jak kółko wzajemnej adoracji się przedstawia. Pokiwał nieznacznie głową i przechylił kieliszek. Widząc jak palą przełknął ciężko ślinę. Kiedy on ostatnia miał szluga w ustach. Aby zapomnieć o paleniu wyciągnął talie kart z pudełeczka i zaczął je tasować. Następnie zaczął układać pasjansa.
- Jebane w rzopu fajki...- Burknął cicho przekładając karty. Kątem oka spojrzał jeszcze na dziadka, siedział tam gdzie przedtem. Postanowił, że nie będzie się nim przejmował. W końcu nabawi się takiej paranoi że każdego będzie miał za mutanta.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Tzim A'Utapau » 26 Lip 2011, o 10:00

"Skąd dokąd?" było cholernie kłopotliwym zestawem pytań, jak można było łatwo odczytać w minie Luisa. Koleś wyraźnie nie miał ochoty kłamać, a jeszcze mniejszą odpowiadać. Z tego wszystkiego skrywane pod marynarką szelki z kaburami uwypukliły się na materiale, bo dając sobie czas na odpowiedź zmienił pozycję. Wypchnął językiem policzek i przeniósł wzrok na panienkę, jak już teraz wiedzieli, z Detroit. Cholernie barwna mieszanina się tu zebrała. Chyba już nikt w Zasranych Stanach nie lubił siedzieć na dupsku. Mimo wszystko Mariayo był pozytywnie nastawiony do obcych. Nie byli gangersami, to raz. I dwa, podróżników łączyło zawsze kilka wspólnych cech. Zbieranie pamiątek z przeszłości nie należało do najłatwiejszych zajęć, każdy kto miał na liczniku w nogach odpowiednią ilość mil wykazywał się pewną dozą... rozsądku? Może po prostu potrafił uszanować spokój. Kolejna porypana ironia losu. Samotnicy byli bardziej ludzcy niż żyjący w grupach. Może mniej przewidywalni, ale nadal mieli mniejszą tendencję do irracjonalnego okrucieństwa. Wszystko oczywiście w dużym uogólnieniu.
- Luis.
Dziwacznym gestem podziękował Kate za papierosa - ucałował oszczędnie wierzch własnej dłoni zaciśniętej w pięść. Jak jakiś Indianiec albo coś.
- Luis Mariayo - dodał dopiero teraz, widocznie uznając że uczynnym z natury należy się odpłacać także nazwiskiem.
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Yarin Lanex » 26 Lip 2011, o 11:45

James nadal spoglądał na faceta w chuście. Cóż, może był zbyt wymagający, albo ów mężczyzna nie był zbyt lotny w kwestii pojmowania słów wypowiadanych przez Marlowsa. Starzec ponownie chwycił swoją laskę i ruszył w stronę młodzieńca, który wyjmował talię kart, mrucząc coś pod nosem.
Stanął obok niego, podpierając się o nadgryziony przez czas blat i zerkał na niego. Dopiero, gdy ten w końcu go zauważył, James odezwał się:
- Czujesz się czasem tak, jakbyś był pyłkiem na pustyni? Piasek, z którego się składa nie chce przyjąć cię w swój szereg, byś razem z nim tworzył całość? – kiedy skończył, położył swoją dłoń na ramieniu mężczyzny. – Ja mam podobnie, chłopcze. Jestem James Eliot Marlows i myślę, że możemy sobie nawzajem pomóc w tym całym chaosie.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:

ImageImage
Image
__________________________________________________


..najważniejsze jest to, by nigdy nie zawieść samego siebie..
Awatar użytkownika
Yarin Lanex
Gracz
 
Posty: 720
Rejestracja: 2 Lip 2010, o 20:33
Miejscowość: Gdynia

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Mistrz Ind'yk » 26 Lip 2011, o 12:54

Na pustyni rozległ się głuchy warkot silnika. Z oddali, w chmurze pyłu zbliżał się jakiś pojazd, pędząc po bezdrożu. Wszelkie żywe stworzenia próbowały uciekać spod jego kół, choć nie wszystkim się to udawało. Stary pies zginął przejechany nim zdążył budzić się z popołudniowej drzemki. Na środku pustyni się nie sypia – zapamiętaj sobie. Tymczasem samochód zbliżał się coraz bardziej do samotnego baru nazwanego przez jakiegoś żartownisia „Łowcą dziewic”. Był to stary pick-up, całkowicie zdezelowany, bez lewych drzwi i prawie całej farby. Cały pojazd zajęty był przez grupę młodych ludzi, wyglądających na poszukiwaczy wrażeń i przygód.
Jednak z tyłu, pomiędzy kilko innymi osobami siedziała osobliwa postać. Wyglądało na to, że przewożą trupa, tak zniszczone było ciało, które znajdowało się na pace pick-upa. Był to bez wątpienia mężczyzna, którego doświadczyło życie. Spaloną czy poparzoną czaszkę miał już zupełnie łysą, obrażenia przeciągnęły się także na prawą stronę jego twarzy. Wychudłą posturę skrywała gęsto łatana kurta, której czasy młodości musiały spłynąć z czystą wodą Missisipi. Na nogach postać miała luźne dżinsy samochód wysokie buty, z których jeden nie miał już prawie cholewy.
Gdy samochód zbliżył się na kilkadziesiąt metrów do baru, kierowca gwałtownie zahamował. Z tyłu rozległy się krzyki i rozpoczął gwałtowny ruch, gdy młodzi wyrzucali ciało z pojazdu.
- Spierdalaj staruchu, idź wciskać swoje historie innym frajerom! – dało się usłyszeć spomiędzy innych obelg rzucanych przez pasażerów. Tymczasem starzec podniósł się powoli z ziemi i zaczął wymachiwać ręką na ruszający już samochód. Z odjeżdżającego pich-up leciały kolejne przedmioty, które należeć musiały do wyrzuconego. Ostatnim pociskiem była dziurawa gitara, na której widok staruch rzucił się do przodu. Złapał ją w ostatnim momencie tuż nad ziemią, przy wtórze głośnego śmiechu z chmury pyłu wznoszącej się za uciekającymi. Starzec powoli obrócił się i usiadł. Czuł się poobijany i zdyszany. To wszystko działo się zbyt szybko jak na jego wiek, a odległość pick-up – ziemia była zbyt wielka jak na jego kości. Obejrzał dokładnie swój instrument. Wszystko było w jak najlepszym porządku: pudło rezonansowe przebite tylko w dwóch miejscach, zerwana tylko jedna struna. Podniósł się z trudem i ruszył w stronę swojego plecaka. Gdy zarzucał go na ramię, spojrzał w stronę znikającego już samochodu.
- Młodzież, zero kurwa szacunku dla starszych – rozejrzał się wokół siebie i postanowił ruszyć do baru. Miał już dość przechadzek po pustyni, a tam znajdzie, chociaż trochę cienia. Gdy podszedł bliżej zobaczył krzywy szyld wiszący na zniszczonym budynku. Słowo dziewica wzbudziło w nim lekki śmiech i otworzyło kilka wspomnień. Podchodząc powoli do baru, zauważył jakąś kłótnię na jego progu. Obaj mężczyźni szybko jednak wrócili do środka, dając mu szansę na samotne wejście.
Starzec wszedł do środka razem z podmuchem ciepłego powietrza. Rozejrzał się powoli dookoła i rzucił:
- Dziewice? To jakaś nowa generacja mutantów? – zaczął głośno rechotać z własnego, bądź co bądź kiepskiego żartu.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Avien Matiias » 26 Lip 2011, o 14:25

Coś było w słowach Starego Jamesa, był jak to pieprzone ziarno piachu, z którym nikt nie chce mieć dłużej do czynienia jak na czas interesów. Ale co ten dziadek może wiedzieć, gdyby przeszedł to co on też by mu było ciężko. Spodziewał się nawet reakcji kiedy pokazał by swój implant.
- Dziaduszka...- Zaczął, powoli ściągając jego rękę z ramienia. - Nie lubuje, jak ktoś nie mówiu w wprost. Maju łeb dużo przeszedł i mogę nie panimjać kilku słów.- Zanim skończył mówić można było usłyszeć ryk przejeżdżającego wozu i wiele drwiących śmiechów.
Artyom odwrócił się w stronę wyjścia, ujrzał kolejnego zgredzika z tym że dość wesołego gdyż na żarty mu się zebrało.
- Nazywam s-ie Artyom Khamilov.- Przedstawił się zerkając na palących w barze.
Z głośnym syknięciem wciągnął powietrze i kontynuował.
- James, jak możemy sobie pomusz? - Rosjanin z zaciekawieniem patrzył na Marlowsa. wyczekując odpowiedzi, gdy nagle odezwał się jego odwieczny towarzysz... ból. Momentalnie, jedną ręką chwycił się za głowę, a drugą nerwowo szukał painkillerów.
- Blać...- Warknął tylko nadal szukając, gdy już znalazł na raz pochłonął trzy kapsułki, przegryzając je z głośnym chrupnięciem. Teraz będzie musiał troszkę poczekać, aż ból ustąpi.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Neuroshima] Intro

Postprzez Tzim A'Utapau » 26 Lip 2011, o 15:46

Luis Rafael podumał szybko i wyszedł mu zadowalający rachunek, bo rozszerzyła mu się odległość między kącikami ust. Spojrzał na Reeda, jakby coś szacują, później bardzo krótko na Kate. Jakoś mu się, kurde, miło zrobiło, że przebywa w towarzystwie ludzi. Zbyt długo włóczył się sam, by teraz być obojętnym na możliwość porozmawiania, poczucia jakiejś społecznej przynależności, choćby klilkuminutowej.
- Hola, hombre! - zwrócił się do Rosjanina i choć nie krzyczał, słychać go było dobrze, jakby miał wprawę w donośnym szeptaniu albo wrodzoną niechęć do podnoszenia głosu. Widział, jak Rusek patrzył na ich papierosy. Sam za to wielce zaciekawił się jego kartami. Grał w nie może ze dwa razy w życiu i zawsze było to swego rodzaju przeżycie.
- Papieros jest twój, jeśli pozwolisz nam zagrać twoimi kartami. Ewentualnie możesz po prostu też sam zaryzykować i usiąść z nami do stołu. Zna ktoś jakąś dobrą grę?
Ze słowami będącymi jednoznacznymi z zaproszeniem każdego chętnego do stołu, Luis przeszukał w pamięci gamble, które mógł postawić i pożegnał się już w duchu z podarunkiem od laski z Detroit. Był pewny, że Rusek, jako właściciel kart, ogra go bez problemu. Ale nie o to chodziło. Czasami robiło się coś dla samej rozrywki, nawet jeśli miało to kosztować papierosa.
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Następna

Wróć do Neuroshima

cron