Content

Questy Retrospekcyjne

[21 ABY] Czerwone światła

Image

[21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Peter Covell » 27 Lip 2021, o 15:15

Korelia
21 lat po Bitwie o Yavin


Peter Covell, młody Rycerz Jedi, spoglądał to na orbitalne stocznie Corellian Engineering Corporation, to na otaczające planetę wianuszki lądujących i startujących statków. W tej jednej chwili tysiące istot budowało dziesiątki frachtowców i okrętów wojennych, tysiące opuszczało lub wlatywało w przestrzeń Korelii, zaś miliardy innych żyło na kosmicznej skale poniżej. Pracowali, odpoczywali, uczyli się, kochali, spotykali, bawili, chorowali, bogacili i umierali.
A on w tym mrowiu miał znaleźć dwóch Rycerzy, którzy kilkukrotnie nie zameldowali się w czasie okienka kontaktowego. Rada Jedi, biorąc pod uwagę charakter ich misji, uznała ten fakt za wielce niepokojący i postanowiła wysłać kogoś na poszukiwania w celu wyjaśnienia sprawy.
Covell, dobrze znając zarówno charakter zaginionych, jak i przybytków, w których mieli prowadzić śledztwo, uznawał że tych dwóch zabalowało w klubach nocnych i kiedy tylko wyleczą kaca skontaktują się ze Świątynią.
Na zardzewiałe droidy! Sam chętnie zabrałby Aeshi do jakiegoś klubu na Korelii.
Albo nie. Lepiej na Coruscant. Na Korelii mogliby spotkać zbyt wiele kobiet, które były obecne w jego poprzednim życiu. Mogłoby się to skończyć skopaniem czterech liter Covella w sposób uwłaczający jego męskiej godności.
-Będziemy wchodzić w atmosferę, zapnij pasy - głos Mistrza Jedi, Gyar-Than Hadyyka oderwał Petera od przyglądania się na wpół skończonej koreliańskiej korwecie.
-Mhm. Te kobiety pewnie też poszły w tango - zauważył, że Gyar-Than podnosi lewą brew, więc uzupełnił wypowiedź. - Korelia taka jest. Pełna zawadiackich przemytników przyciągających płeć przeciwną niczym droidy Jawów. Mogę się założyć, że młode, atrakcyjne turystyki bardzo chętnie pozwoliły sobie "zaginąć". Pojawią się w domu, gdy tylko Kapitan Czaruś odleci w kierunku Nar Shaddaa czy Tatooine. Albo okaże się, że jego "luksusowy jacht" to jakaś stara krypa, a on duże pieniądze to ma w zastawie, a nie kieszeni.
Covell usiadł w fotelu i zapiął pasy, kiedy zorientował się, że jest ostatnim z pasażerów, który jeszcze tego nie zrobił. Siadając, całkowicie nieświadomie, otaksował spojrzeniem przechodzącą obok stewardessę. Nie wiedzieć czemu, przed oczami wyobraźni stanęła mu, wywijająca mieczem świetlnym, Aeshi Airhart.
-Jeśli zaś chodzi o Quasara Winddivera i tego drugiego... ciągle zapominam... Nieważne. Jeśli o nich chodzi to cały Zakon wie, że potrafią balować jak nikt inny w Świątyni i nie jest to pierwszy raz, gdy zniknęli na kilka dni. Biorąc pod uwagę fakt, że śledztwo mieli rozpocząć w klubach w najbardziej rozrywkowej części Coronet to nie spodziewałbym się niczego innego niż tego, że sami stoją za przedwczorajszym "zaginięciem" czterech dziewczyn...

Sorry, Hadyyk, ale klasycznie, mój tytuł sesji jest ciulowy. Może potem wymienimy na jakiś mniej drewniany.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 27 Lip 2021, o 17:52

W odpowiedzi Hadyyk pokiwał głową z jedynie powierzchownie skrywanym rozbawieniem.
- No z taką dedukcją to aż dziw bierze, że jeszcze cię nie ma w Radzie. - Zakpił ze swojego ucznia, siląc się na aż do bólu szczery ton. - Upragniony głos rozsądku pośród nas kretynów.
Sięgnął ręką do kieszeni, chociaż niczego z niej nie wyciągnął.
- Czekaj, dam im znać, że roztrzaskałeś sprawę jeszcze przed lądowaniem. - Dodał, po czym spojrzał wreszcie na Covella z krzywym, ciepłym uśmiechem.

Pomimo statusu Mistrza Jedi, Gyar-Than Hadyykowi z wyglądu nie było wcale daleko do Kapitana Czarusia z wartkiej interpretacji Petera. Zaniedbanemu i siwiejącemu zarostowi wtórowały równie zaniedbane i siwiejące kasztanowe włosy, a spod krzaczastych brwi i szeregu zmarszczek łypały czujne niebieskie oczy. Wygląd kantynowego obszczymurka ratował jedynie wiecznie elegancki płaszcz, jak zawsze nowy i zadbany, jak zawsze na miejsce poprzedniego, który jak zawsze skończył w niewyjaśnionych okolicznościach.

- Problem w tym, że chodzi właśnie o Quasara i Gundo. - Zaczął po chwili Hadyyk. - Dobrze wiesz, że pół Zakonu ma już dość ich epizodów. Ostatnio byli pod stałym nadzorem, jak Padawani. Wyjścia są dwa: albo obydwaj poszli zabalować, i w tej sytuacji należałoby im pogratulować, albo stało się coś na tyle ważnego, żeby obydwaj zniknęli z radarów w tym samym momencie. Nie ryzykowaliby tytułów bez powodu.

Spojrzał na podświetlony panel przy swoim fotelu.
- Za niedługo się przekonamy. Lądowanie za pięć minut. - Poinformował ucznia, po czym wyjrzał przez wizjer na rosnącą w oczach planetę.
Niedługo później cały statek zadrżał, a za oknami rozbłysła płomienna łuna. Wprawione ucho zarówno Hadyyka jak i jego ucznia uchwyciło gwizd uruchamianych repulsorów, a chwilę później, po wejściu w atmosferę planety pilot sprawnie ustabilizował kurs.
- No, to witamy na Korelii. - Mistrz oparł się wygodniej w fotelu. - Zostawisz to bez opieki na raptem dwadzieścia lat i wszystko szlag trafia, jak widać.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Peter Covell » 27 Lip 2021, o 22:21

Pokład promu opuścili jako jedni z pierwszych pasażerów. Podróżowali jedynie z tym, co mieli przy sobie, więc nie musieli czekać na bagaże, lecz mogli od razu zanurzyć się w Klejnocie Korelli, mieście Coronet. Udali się w kierunku stacji kolejki repulsorowej łączącej port z resztą miasta. Ich celem był Sektor Niebieski - dzielnica o reputacji najniebezpieczniejszego dystryktu, a zatem też jedno z miejsc najchętniej odwiedzanych przez pozaświatowców.
A przy okazji miejsce, gdzie Peter spędził pierwsze lata swojego życia.
Korelia, najstarszy z Pięciu Braci w systemie Corell - według twierdzeń historyków sztucznego układu planetarnego utworzonego przed mileniami. Położona na przecięciu dwóch ważnych szlaków handlowych, stanowiła kolebkę wielu
wybitnych pilotów i przemytników, zaś w wyobraźni bilionów istot każdy z nich musiał być co najmniej tak dobry jak Han Solo albo Wedge Antilles.
Peter nigdy nie miał ambicji, by być równie rozpoznawalnym. W zawodzie przemytnika było to wręcz niepożądane, zaś teraz - dla Jedi, kompletnie nieprzydatne. Covell nie miał problemu z powrotem na ten świat, ale cieszył się, że jego życie ułożyło się tak, jak się ułożyło. I tak nie zostałby najlepszym pilotem w galaktyce.

Treasure Ship Row jak zwykle tętniło życiem. Ten wielki pasaż handlowy pod gołym niebem oferował swoim gościom praktycznie wszystko: od straganów z pamiątkami, przez odzieżowe po antykwariaty; od podejrzanych spelunek, przez mniej podejrzane bary aż po tylko lekko podejrzane kantyny. Można tu było zjeść, przenocować, a co najważniejsze - dobrze się zabawić w licznych klubach nocnych, które przyciągały młodych turystów i turystki. Patrole CorSecu były tu zdecydowanie mniej liczne niż w pozostałych częściach miasta, zatem i przestępczość miała się tu całkiem nieźle.
Peter, w przeciwieństwie do Hadyyka, zrezygnował z oficjalnych szat Zakonu i ubrał się w spodnie o luźnych nogawkach, koszulkę i skórzaną kurtkę przykrywającą pas z kaburą na blaster i - przede wszystkim - miecz świetlny, który - jak galaktyka długa i szeroka - kojarzył się bardzo jednoznacznie.
-Kawałek stąd jest dobry hotel - Choć oficjalnie zakończył szkolenie, nadal traktował Hadyyka, nie tylko jak przyjaciela, ale również jak mentora i czasami odruchowo pochylał głowę zwracając się do niego. - Bez wyżywienia, z korytarzami sprzątanymi raz na miesiąc, ale za to z dużymi apartamentami z widokiem na najpopularniejszy klub nocny. Myślę, że tam powinniśmy się udać. Jak tylko zgubimy ogon. Twoje szaty, Mistrzu, chyba przyciągnęły uwagę - dodał z przekąsem.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 28 Lip 2021, o 18:50

- Co to, płaszcze aż tak wyszły z mody? - Zmartwił się Hadyyk, po czym westchnął z dezaprobatą. - No, to w takim razie czas na mały spacerek.
Gyar skierował się w stronę bazaru. Sprawiał wrażenie jakby doskonale wiedział dokąd i w jakim celu zmierzał, pomimo tego, że jego intencją zdawało się być co najwyżej zgubienie ich ogona. Umiejętnie kluczył pośród masy turystów i miastowych, a chociaż wyróżniał się z tłumu, liczył na to, że w pstrokatym morzu różnorakich kolorowo odzianych istot uda się zatrzeć po sobie ślad. Przy okazji zbliżało ich to do hotelu, o którym wspomniał wcześniej Peter.

Mimo wszystko, Mistrz Jedi nie wyglądał na szczególnie przejętego nieproszonym towarzystwem. Wręcz przeciwnie; przechodząc gdzieś pośród bazarów nie wiedzieć kiedy stał się szczęśliwym właścicielem rybnych szaszłyków, z których jeden zaoferował nawet Peterowi.
- Znasz tamto miejsce? - Zapytał Hadyyk, zajadając się potrawą. - Za najgorszych czasów rzadko tu bywałem.
Wreszcie, po krótkiej chwili, zerknął ukradkiem na swojego niegdysiejszego ucznia.
- Udało ci się wypatrzyć ilu ich jest?
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Peter Covell » 29 Lip 2021, o 12:40

-Czterech śledzi nas, dwóch śledzi tych czterech, co śledzi nas, więc razem śledzących mamy sześciu. Ciekawe czy w tym naszym wesołym korowodzie bierze też udział CorSec. W końcu wiedzą, że tu jesteśmy.
Błąkali się niby bez celu, ale Peter szybko zrozumiał gdzie prowadzi ich Hadyyk. Minęli sklep z plastalowymi replikami mandaloriańskiego uzbrojenia, podrzędny bar kafeinowy i lombard prowadzony przez jednorękiego Aqualisha, a następnie skręcili w zaułek prowadzący na podwórze. Większość budynków wzdłuż Treasure Ship Row niższe piętra zaadaptowane miała na potrzeby handlowo-usługowe, wyższe zaś na mieszkalne. Kiedy weszli na dość spory plac ukryty między zabudowaniami pochłonął ich cień ledwo tylko rozjaśniony sztucznym światłem. Kiedy Covell spojrzał w górę, dostrzegł mrowie malutkich balkoników przyklejonych do mikroskopijnych mieszkań. Nad nimi zaś znajdował się, zbudowany na wysokości dziesięciu pięter dach będący "podłogą" nadziemnego podwórka. Peter mógłby się założyć, że na tamtym rosły drzewa.
-Gadanie zostawię tobie - powiedział, wyrzucił patyczek od szaszłyka i jednym susem wskoczył na jeden z balkonów mniej więcej cztery metry nad ziemią.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 29 Lip 2021, o 20:04

- Całe szczęście. - Mruknął Hadyyk, lądując tuż obok niego z łopoczącym płaszczem.
Nie ociągając się uniósł rękę w stronę drzwi do mieszkania. W płynnym geście opuścił palce w dół, a następnie przesunął dłonią w prawo, a szklane przejście posłusznie rozsunęło się przed nimi, wpuszczając ich do środka. Pospiesznie wślizgnęli się do mieszkania, zamykając za sobą drzwi.

Znaleźli się w stosunkowo niewielkich rozmiarów pomieszczeniu o jasnych ścianach. Kilka wielofunkcyjnych paneli, kanapa i raptem kilka prostych mebli. Na ścianie znajdował się holograficzny wyświetlacz, wyświetlający pstrokaty obraz z jakiejś gry komputerowej. Gdzieniegdzie po podłodze walały się różnorakie części garderoby, a w powietrzu unosił się mdły zapach jedzenia. Gdzieś zza ściany dobiegał ich znajomy żeński głos prezenterki Holonetu.
- Psiakrew - syknął Hadyyk, sięgając do kieszeni płaszcza.

Do pomieszczenia wkroczyła para - średniego wzrostu blondyn oraz towarzysząca mu niebieska Twi'lekanka, niosąca w rękach tacę z przekąskami. Wrzasnęła z przerażenia, o mało nie upuszczając jedzenia na ziemię.
- Co wy za jedni?! - Krzyknął nie mniej zaskoczony mężczyzna, miotając wzrokiem między Hadyykiem a Covellem.
- Spokojnie, spokojnie! Przyszliśmy oddać państwa własność. - Odparł Hadyyk.
Twi'lekanka była zbyt przerażona by zareagować, lecz blondyn już otwierał usta. Był w połowie oddechu, kiedy Jedi rzucił w jego stronę niewielki przedmiot, który ten zupełnie mimowolnie złapał.
- Przechodziliśmy akurat obok i znaleźliśmy to pod państwa oknem. - Dodał Mistrz Jedi, kiwając głową przekonująco.

Szok i gniew został szybko zastąpiony przez zdziwienie. Do zaskoczonego chłopaka i jego towarzyszki najwyraźniej dotarło, że właśnie trzymał w rękach tysiąc kredytów. Na widok nagle otępiałego, lecz już nie wrogiego spojrzenia Hadyyk uniósł dłoń i machnął nią w powietrzu niespiesznie, poruszając dziwnie palcami.
- Nie będziecie donosić na uczciwych znalazców. - Powiedział Mistrz Jedi wyraźnie i powoli.
- Nie będziemy donosić na uczciwych znalazców. - Powtórzyli jak w mantrze człowiek i Twi'lekanka, wpatrzeni w drogocenny chip.
- Wspaniale! No, to my już pójdziemy. - Kiwnął głową Hadyyk. - Wszystkiego dobrego!

Mistrz Jedi wraz z Peterem skierowali swoje kroki wgłąb pomieszczenia. Przechodząc przez kolejne drzwi znaleźli się na klatce mieszkalnej - długim korytarzu blokowiska.
- Może chociaż kupią sobie za to droida do sprzątania. - Powiedział w końcu, po czym z uznaniem skinął głową pod adresem Rycerza. - Bardzo ładnie. A skoro mowa o zakupach, muszę dostać więcej tych szaszłyków z garsmeltów. Nadal są tak dobre jak je zapamiętałem. No i w sumie jakiś inny ciuch też może by się przydał.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Peter Covell » 1 Sie 2021, o 22:39

Nie niepokojeni i nieśledzeni dotarli do hotelu Malachitowy Sharnaff. Nad wejściem unosiło się holograficzne logo z nazwą i czworonożnym, zielonym zwierzęciem nieco przypominającym Ronto z Tatooine, ale zaopatrzonym przez naturę w skórne płyty na grzbiecie i czaszce. Sharnaffy były zdobyczą cenioną przez wszystkich myśliwych na Korelii. Kiedy zbliżyli się do przeszklonych drzwi, te rozsunęły się z głośnym sykiem, któremu towarzyszył zgrzyt dogorywającego mechanizmu.
Hol nie powalał ani wyposażeniem, ani czystością, ani tym bardziej prestiżem. Z lewej strony znajdowało się niewielkie lobby z kilkoma stolikami i wiekowymi skórzanymi kanapami, po prawej zaś stała porysowana metalowa lada. Siedział za nią młody, wytatuowany chyba na całym ciele, ludzki chłopak. Z uszu i nosa zwisały mu wielkie okrągłe kolczyki.
-Dzień dobry. Witamy w Malachitowym Sharnaffie - powiedział tonem pozbawionym jakichkolwiek emocji. - Panowie chcą wynająć pokój czy może do kogoś w odwiedziny?
-Dwupokojowy apartament - Peter podszedł do lady i położył na niej płytkę kredytową.
-Jasne. Będę potrzebował panów nazwiska.
Na ladzie, od strony wejścia pojawiła się holograficzna klawiatura. Peter obrócił się jej kierunku i wpisał pierwsze, co przyszło mu na myśl: "Indiana Jones" oraz "John Shepard".
-Indiana. Dziwne imię.
-Po ukochanej gizce mojego ojca - odparował Peter. - Bardzo kochał to zwierzę.
-Będę potrzebował jakieś identyfikatory.
Covell westchnął cicho. Jeśli coś z bogatego asortymentu sztuczek Jedi sprawiało mu problemy to była to właśnie siła perswazji i wpływania na umysły innych. Hadyyk dobrze o tym wiedział, ale najwyraźniej był zajęty przyglądaniem się na wpół uschniętej roślinie rosnącej przy kontuarze. Rzeczywiście, wymagała zdecydowanie bardziej czułej opieki. Albo chociaż, żeby ktoś ją czasem podlał.
Mistrz Jedi nie zareagował na chrząknięcie.
Peter w duszy przewrócił oczami. Sięgnął umysłem do puszki na napiwki stojącej na ladzie. Chrząknął jeszcze raz.
Nic.
Z głośnym hukiem puszka spadła na ziemię. Hadyyk wreszcie się obrócił w stronę swojego byłego ucznia.
-Duże macie tu przeciągi - powiedział Peter do recepcjonisty. - Pan oczekuje na nasze identyfikatory - dodał zwracając się do Gyar-Thana.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 2 Sie 2021, o 13:59

Ten w końcu stanął obok niego, oderwany od obrazu zaniedbania lokalnej flory. Młodzieniaszek zaś poświęcił znacznie więcej uwagi przewróconej puszce i jej zawartości niż nowym gościom. Burknąwszy coś pod nosem na nagły "przeciąg" schylił się, by bez pośpiechu wszystko wyzbierać i z powrotem odłożyć na swoje miejsce. Oparł się jedną ręką o blat, a drugą niedbale wyciągnął w stronę mężczyzn. "John Sheppard" sięgnął do kieszeni płaszcza i wręczył młodzieńcowi chip.
- To nie będzie konieczne. - Powiedział. - Wystarczy nam klucz.
- To nie będzie konieczne. - Powtórzył po nim recepcjonista, odbierając od niego chip. - Wystarczy wam klucz.
Po tych słowach po prostu wręczył Peterowi kartę z numerem pomieszczenia.
- Jakby co, nas tutaj nie ma. - Dodał pod adresem młodzieńca Hadyyk.
- Jakby co, was tutaj nie ma.

Wyjaśniwszy sobie wszystkie te sprawy Mistrz skinął głową na Rycerza.
- Prowadź, Indiana.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Peter Covell » 5 Sie 2021, o 00:25

Nie było źle.
Apartament składał się z dwóch kabin sypialnych, w których podwójne łóżko, szafa, ekran holowizyjny i komoda zajmowały zdecydowaną większość powierzchni pozostawiając niewiele wolnego miejsca. Oprócz tego, do dyspozycji "Jonesa i Sheparda" był dość duży salon z aneksem kuchennym oraz łazienka wyposażona w prysznic soniczny. Umeblowanie było wiekowe, z aktualną modą miało niewiele wspólnego, ale w gruncie rzeczy przez lata użytkowania nie zostało mocno zniszczone.
Peter zrzucił plecak na podłogę, przesunął krzesło do okna i rozsiadł się wygodnie wbijając oczy w wejście do Czerwonych Świateł, najpopularniejszego klubu w mieście. Na razie cały ruch ograniczał się do nielicznych pracowników - dla gości drzwi miały pozostać zamknięte jeszcze przez dobre dwie godziny. Covell sięgnął do plecaka i wyciągnął stamtąd kanapkę.
-Quasar i Gundo, w jednym z pierwszych raportów, poinformowali Radę, że mają zamiar wybrać się do Czerwonych Świateł - powiedział przeżuwając bułkę z wędzonką z nerfa. - Wydaje się logiczne, bo raz że to imprezownia najchętniej odwiedzana przez turystów, a dwa to tutaj ostatni raz widziano aż dziewięć z dwudziestu sześciu zaginionych kobiet. Ostatnia to...mhmm.... uhmm... Ahelis Lande... - przełknął kęs - Arelis Lardell, przyjechała tu po egzaminach końcowych, zaginięcie zgłosiła koleżanka. Nie pamiętam imienia. Nieważne... ta druga i tak wróciła już na Naboo. W każdym razie, mamy do wyboru: albo zacząć rozglądać się na własną rękę, albo poszukać śladów naszych zaginionych Rycerzy albo udać się do CorSecu. Moim zdaniem najłatwiej byłoby zarzucić przynętę, ale kiepsko będziemy się prezentować w pończochach...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 5 Sie 2021, o 01:09

Hadyyk syknął i pokręcił głową.
- A to pech, akurat zapomniałem ich spakować. Szkoda. No nic, stało się, tę opcję mamy z głowy.
Po nader szybkim uporaniu się z tym głębokim zawodem Mistrz przysiadł na kanapie. Zapomniawszy o własnej torbie, o mało nie zgniótł jej przy tym pod własnym ciężarem. Odsunąwszy ją na bok, Hadyyk położył łokieć na oparciu i podrapał się po brodzie w zamyśleniu.
- Coś podpowiada mi, że CorSec nie będzie dla nas szczególnie pomocny. - Ocenił pesymistycznie. - Zazwyczaj to oni powinni zajmować się takimi przypadkami, ale koniec końców sprawa jest u nas, a nie u nich. Mamy autoryzację, w razie czego możemy spróbować dostać od nich jakieś dalsze dane.

Hadyyk odwrócił wzrok od wyłączonego ekranu i spojrzał znów na Petera.
- A skoro tak, mamy dwa urwane, ale pewne tropy. - Kontynuował. - Arelis Lardell i nasi zawadiacy. Na wszelki wypadek doliczyłbym jeszcze śledzące nas towarzystwo; jeśli dobrze ich wypatrzyłeś, byli zbyt dobrze zorganizowani jak na byle łajdaków. Jeżeli się nie mylę i faktycznie to nie przypadek, to znaczyłoby to, że mogą mieć jakiś związek przynajmniej ze zniknięciem Quasara i Gundo. Wolałbym się co do tego mylić.

Mistrz pochylił się naprzód i oparł łokcie na kolanach.
- Obydwaj widzieliśmy różne dziwactwa przed "zmianą kariery". Gdzie ty byś zaczął szukać?
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Peter Covell » 5 Sie 2021, o 02:54

-Może warto spróbować wyłapać nasz ogon - odpowiedział Peter. - Za cokolwiek byśmy się później nie wzięli to w kluczowym momencie mogą nam przeszkodzić. Wejdą tacy w sam środek strzelaniny i nawet nie wiadomo czy do nich strzelać czy się w ich kierunku wycofywać. Proponuję ich na spokojnie wywabić, zaskoczyć, złapać i przepytać. Potem będziemy myśleć co dalej, o - zakończył i wgryzł się w bułkę.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 5 Sie 2021, o 08:30

- Dobry pomysł. - Pochwalił starego ucznia Hadyyk, na powrót rozsiadając się wygodniej na kanapie. - Przy okazji jest to też trop, który przyszedł do nas sam. Szkoda byłoby tego nie wykorzystać.

Po tych słowach sięgnął do kieszeni, wyciągając z niej swój holokomunikator. Po kilku kliknięciach zmaterializował się nad nim niebieskawy gąszcz przeróżnych linii, kropek i figur układający się w półprzezroczystą trójwymiarową mapę całej dzielnicy. Przesuwając nad nią palcem Hadyyk najwyraźniej próbował odtworzyć pokonaną przez nich drogę, od lądowiska aż do obecnej kryjówki.
- Zgubiliśmy ich tutaj. - Mruknął, ustawiając widok na placu między potężnymi blokami mieszkalnymi. - Gdybyśmy skręcili wtedy w drugą stronę, trafilibyśmy na niższy poziom bazaru. Kto wie czy nie poszli nas szukać właśnie tam, po tym jak ich zgubiliśmy.

Jedi wyświetlił sobie plan dolnego segmentu targowiska. Wiódł po nim palcem to w jedną, to w drugą stronę, zapoznając się z poszczególnymi budynkami i kryjącymi się wśród nich zakamarkami.
- Nasz ogon na pewno wie, że o nich wiemy, dlatego nie możemy wrócić tą samą drogą, którą przyszliśmy. - Ocenił Mistrz. - Powinniśmy pójść na dolny bazar, wybrać jakąś ślepą uliczkę i dać się tam złapać. Jeśli nadal nas szukają, na sto procent mają ten teren szczelnie obstawiony. A skoro widzieli mnie już w szatach, mogę zrobić za przynętę. Ty mógłbyś albo pójść za nimi, albo po prostu czekać gdzieś w pobliżu. A potem sobie z nimi porozmawiamy.

Hadyyk wyłączył komunikator, wsadził go z powrotem do kieszeni i po krótkiej chwili ni stąd ni zowąd zapytał z uśmiechem:
- Nadal masz problem z trikami*, co?

* - Hadyykowi o 'mind trick' chodzi.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Peter Covell » 19 Sie 2021, o 16:13

-Prościej byłoby mi ściągnąć na ziemię gwiezdny niszczyciel siłą woli niż przekonać kapitana, aby go przesunął o pięćdziesiąt metrów na orbicie, Mistrzu. Mógłbym użyć wrodzonej charyzmy, ale Kodeks niejako wyklucza grożenie blasterem recepcjoniście - dodał z nutką ironii w głosie. - Tak czy inaczej, bierzmy się do roboty.

-Świeże Cruwawi! Dzisiaj zerwane! Soczyste i słodkie!
-Czerwony cynamon! Zmielona umebaca! Oceaniczny imbir!
-W życiu nie dam dwudziestu kredytów za ten szal! Piętnaście i ani grosza więcej!
-Doskonałe remedium na mroźny kanibalizm i szczurze dreszcze! Naprawdę działa!
-Happy hours! Pierwszy drink za darmo! Zapraszamy!
-Dwadzieścia pięć kredytów i biorę dwa!
-Droidy towarzyskie! Dla wszystkich, którzy poszukują partnera do rozmowy!
-Dwóch Jedi szuka złopdupców, którzy ich śledzili - Peter szepnął do Hadyyka przedrzeźniając przekrzykujących się handlarzy. - Dzisiaj promocja, rozmowa gratis, na ucięte kończyny trzeba sobie zasłużyć. Oferta jutro będzie nieważna. Wezmę torebkę uzedamonu - nagle odwrócił się w stronę handlarza ziołami. Pozwolił, by Hadyyk oddalił się od niego. - Tak, ta może być. I jeszcze korzeń oceanicznego imbiru.
Covell rozejrzał się, gdy sięgał do kieszeni po płytki kredytowe. Szybki rzut oka wokół pozwolił mu ocenić, że w tłumie nie było tych, którzy śledzili ich wcześniej. Zapłacił osiemnaście kredytów (co było zdzierstwem w biały dzień) i spokojnym krokiem ruszył za Mistrzem. Na dolnym bazarze ścisk panował niesamowity - nieduże straganiki małych handlarzy wepchnięte były w dosłownie każdy kąt, a ledwo przesuwający się tłum skutecznie uniemożliwiał szybki marsz. To był kompletnie inny świat niż ten kilka poziomów wyżej. Brakowało neonów, roześmianych turystów i kredytów. Tutejsi handlarze, choć klientów próbowali naciągać niemiłosiernie, ledwo opłacali czynsz za miejsce na straganik. Klienci zaś, głównie miejscowa klasa niższa, z trudem wyciągali ostatnie kredyty na odrobinę warzyw. Dwa światy - tak bliskie, a tak dalekie.
Gyar-Than skręcił w boczną alejkę, tuż za zniszczonym blasterowymi strzałami szyldem lombardu. Peter nie wiedział czy jego niedawny nauczyciel tak dobrze znał okolicę czy kierował się przeczuciem, ale z uznaniem gwizdnął pod nosem. Hadyyk przez moment widoczny był jak na dłoni - pokonując niewielkie wzniesienie chodnika na zakręcie nagle jego sylwetka znalazła się ponad głowami tłumu. W tym momencie zatrzymał się na chwilę i nałożył kaptur na głowę. Jeśli ktoś ich śledził, Gyar-Than mógł równie dobrze włączyć swój miecz świetlny i głośno zakrzyknąć "hej, jestem Mistrzem Jedi!".
Peter pozwolił się nieść tłumowi, nie stawiając oporu strumieniom ludzi przelewającym się przez dolny bazar. Odruchowo stłumił docierające do niego dźwięki i zanurzył się w Mocy niczym w tafli przyjemnie chłodnego, górskiego jeziora. Krzyki, nawoływania, poczucie beznadziejności i tłum ubogich mieszkańców stały się dla niego jedynie tłem, ledwo wyczuwalnym szumem. Jego interesowało coś kompletnie innego.
I znalazł to.
Dwie postaci, które złamały ten chaotyczny taniec tysięcy istot udających się z pracy do domu, od straganu do straganu. Tych dwoje zmieniło wektor i kierunek, wywołało falę na jeziorze. Ruszyli za Hadyykiem.
-No, dzień dobry - szepnął Peter i ruszył za nimi. Cały czas, choć go nie widział, doskonale wiedział gdzie znajduje się drugi Jedi. Nieustannie się przemieszczał...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 20 Sie 2021, o 01:54

Zdawał się być również w pełni świadom zyskanego towarzystwa. Niewzruszenie kontynuował swój marsz w sobie tylko znanym kierunku, przyciskając się przez przerzedzający się z uliczki na uliczkę tłum. Cały czas sprawiał wrażenie idącego w jakieś konkretne miejsce z konkretnym celem. Wyglądało na to, że szpiedzy połknęli przynętę bezkrytycznie. Peter miał ich jak na dłoni.

Kilka poziomów pod głównym bazarem panował zimny półmrok. Światło dnia z trudem przeciskało się przez powyższe piętra, a pozbawionym neonowej poświaty alejkom coraz bliżej zaczynało być do slumsów. Po brudnych uliczkach walały się różnorakie śmieci - od pomiętych opakowań poczynając, na bezkształtnych kupkach rdzewiejącego metalu kończąc. Mieszkańców było już tutaj stosunkowo niewielu, a spora część z nich przypominała recepcjonistę z Malachitowego Sharnaffu; młodzi kosmici różnych ras, których łączyło zamiłowanie do tatuaży, ćwieków i taniej odzieży. Nie brakowało tu jednak również biedaków podobnych do tych spotkanych na targowisku. Niejeden nawet z nadzieją wyciągał dłonie do mijającej ich szybkim krokiem zakapturzonej postaci w długich szatach, lecz ta nie nie zatrzymywała się ani na chwilę.

Hadyyk również miał Moc za przewodnika. Zależało mu na tym, by trafić do wyludnionego miejsca, z którego Peterowi łatwo byłoby odciąć drogę odwrotu. Mijał uliczkę za uliczką, aż wreszcie znalazł się na niemałych rozmiarów placu między wieżowcami - z każdej strony odgrodzony od świata gęstą zabudową. Skierował swoje kroki do pierwszych lepszych drzwi, pod którymi zaczął się jakby niecierpliwie przechadzać, jakby na kogoś czekał.

I faktycznie tak było - nawet nie musiał czekać długo.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Peter Covell » 20 Sie 2021, o 11:37

-Dobry wieczór.
Z alejki, którą przed chwilą szedł Hadyyk wyłonił się właściciel głębokiego głosu. Jego szept wydawał się bez problemu rozrywać zasłonę dochodzącego z bazaru harmidru i przeszywał powietrze niczym lodowy sztylet. Za wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną o twarzy naznaczonej bliznami pojawiły się trzy kolejne sylwetki: dwóch ludzi i twi'lek. Gyar-Than zauważył, że niebieskoskóry odsunął się nieco od grupy próbując zajść Mistrza od prawej flanki. Nagle, niby znikąd, w jego rękach pojawiła się broń o krótkiej lufie - jeden rzut oka wystarczył, żeby stwierdzić, że strzelba ta miota dużą ilością pocisków kinetycznych.
Rozpędzony prawie do prędkości dźwięku śrut niespecjalnie komponował się ze słynną umiejętnością Jedi do odbijania blasterowych strzałów.
-Dobrze, że Quasar i Gundo nas ostrzegli, że wasz Zakon przyśle kolejnych - w jego ręce pojawił się ciężki ogłuszacz zdolny jednym strzałem powalić dorosłą banthę. - Możemy to zrobić w łatwy lub trudny sposób. Twój wybór.

Peter skręcił w wyludnioną alejkę i na jej końcu dostrzegł rosłego twi'leka skręcającego w lewo. Za kilka chwil ogon powinien trafić na Hadyyka. Wszystko tak, jak przewidzieli. Covell sięgnął do pasa lewą ręką i wyciągnął blaster, prawą trzymał na rękojeści miecza świetlnego u boku.
-Spieszysz się dokądś? - usłyszał zza pleców kobiecy głos. Całkiem przyjemny, musiał przyznać. Zdecydowanie bardziej przyjemny niż odgłos odbezpieczanych karabinów.
Hadyyk miał ogon, który miał ogon, który miał ogon. Szkoda, że Peter tego nie przewidział.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 22 Sie 2021, o 08:23

Nie przewidział tego jednak również jego Mistrz. Gdyby bandyci kierowali się starą, sprawdzoną dewizą "najpierw strzelaj, potem pytaj", nawet Hadyyk przekonałby się o zasadzce dopiero, gdy w jego stronę mknęłaby chmura śrutu. Chociaż stało się inaczej, mimo to przeczuwał, że ich intencje były wcale podobne. Wiedział, że spust niejednego karabinu był już do połowy wciśnięty - i nie trzeba było do tego Mocy, choć ta przyniosła ponure potwierdzenie tego przeczucia. Mistrz postanowił grać na zwłokę - odwrócił się w stronę rozbójników z uśmiechem.
- A kłaniam się. - Przywitał się z nimi. - Państwo wybaczą, doceniam-

Nie czekali na odpowiedź. Okrążający go Twi'lek pociągnął za spust.



Rozległ się huk wystrzału, niosący się między budynkami upiornym echem. Ledwie moment później zawtórowała mu równie donośna seria z karabinu blasterowego.
- Banda niecierpliwych pajaców. - Westchnął kobiecy głos z niemal teatralnie odegranym politowaniem. - Tak bardzo nie mogli doczekać się zabójstwa Mistrza Jedi. No cóż, nam będzie musiał wystarczyć jego Padawan. Tak czy siak ładnie to będzie wyglądać w naszej ofercie, czyż nie?
Kobieta zaśmiała się.
- Dzięki, skarbie.
Peter czuł, że niejeden palec właśnie zaciskał się na spuście broni.



Wymierzony w Hadyyka strzał huknął w ścianę. Mistrz był już wtedy w powietrzu, kilka metrów nad ziemią. Mężczyźni szybko podnieśli broń do strzału. Jedi szybkim ruchem zdarł z siebie płaszcz, rzucił nim w Twi'leka i wybił się od ściany budynku w jego stronę. Plazmowe smugi przemknęły tuż obok niego. Niebieskoskóry zaklął siarczyście, uwalniając się od peleryny - i w tym momencie usłyszał za sobą dźwięk dobywanego miecza świetlnego. Nie zdążył się nawet odwrócić.

Na ziemię spadły odcięte lekku. Koniec niebieskiej klingi przeciął kark bandyty. Jedi z nieludzką siłą kopnął bezwładnego Twi'leka w plecy, miotając nim w stronę drugiego z napastników, podnoszącego ciężki karabin blasterowy. Seria przeznaczona Hadyykowi poszła jednak w ziemię, gdy musiał zasłonić się przed ciałem kolegi. Mistrz obiegł go od prawej strony... i uskoczył w bok.

W tym momencie trzeci z bandziorów najwyraźniej unikając ryzyka strzelił z ogłuszacza prosto do niego, jednym strzałem pozbawiając zbira przytomności. Był jednak najbardziej doświadczony z całej trójki - po spudłowanym strzale zaklął paskudnie, najwyraźniej przechodząc do planu B. Płynnym ruchem dobył dwóch wibromieczy i rzucił się na Jedi.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Peter Covell » 24 Sie 2021, o 00:50

Peter zgiął łokieć i od razu kilkukrotnie nacisnął spust do oporu strzelając z biodra w kierunku nieprzyjaciół nim ci zdążyli zareagować. Zanurzony w Mocy oczyma wyobraźni widział cztery smugi zjonizowanej plazmy trafiające prosto w klatki piersiowe przeciwników. Cztery czyste strzały oddane przez Rycerza Jedi, dawnego przemytnika mogącego pochwalić się sokolim okiem i ponadprzeciętną celnością. Cztery strzały zamykające problem i pozwalające od razu wyruszyć na pomoc byłemu Mistrzowi w tarapatach.
W rzeczywistości strzałów oddał osiem, żaden nie trafił, a kiedy Peter uskakiwał w bok, by zejść z linii ognia rąbnął ramieniem w ziemię tak mocno, że upuścił blaster.
Rycerz Jedi, Obrońca Republiki, Nadzieja Gnębionych, Bohater Galaktyki i Idol z Dziecięcych Marzeń.
-Kurwa - zaklął cicho, acz z uczuciem. W mało spektakularny sposób obrócił się na plecy i przeturlał kilka metrów mając nadzieję, że nie dostanie w zad blasterowym promieniem. Kiedy skończył swój pokazowy numer pod tytułem "Paniczna ucieczka przed strzałami, odsłona pierwsza" był już częściowo schowany za zdezelowanym kubłem na śmieci zapewniającym mu tymczasowej osłony na tyle, by mógł z pozycji horyzontalnej przejść w przyklęk. Rozejrzał się po ciemnej alejce.
Oprócz kobiety przeciwników było jeszcze trzech. Na chwilę wstrzymali ogień próbując zorientować się w sytuacji. Covell zauważył, że jeden z nich trzyma obrzyna miotającego śrutem, pozostali mieli broń blasterową.
Nie zamierzał czekać aż nieprzyjaciele zorientują się gdzie jest. Lekkim susem wyskoczył zza śmietnika i, obracając się w powietrzu, dotknął przełącznika na rękojeści swojego miecza. Bladoniebieska klinga zaśpiewała w sposób tak charakterystyczny, że nie sposób było tego dźwięku pomylić z czymś innym. Nad głową nieprzyjaźnie nastawionej kobiety odbił dwa blasterowe bolty, wylądował na ziemi i od razu przetoczył się przez prawe ramię. Stając na nogi odruchowo odbił czerwoną wiązkę wystrzeloną w jego kierunku i pomknął prosto na nieprzyjaciela z obrzynem w rękach. Ten nie był w ciemię bity, szybko zorientował się w sytuacji i podniósł broń w kierunku szarżującego Jedi.
Covell musiał przyznać sam przed sobą, że z tej perspektywy lufa obrzyna była wielka jak pokład gwiezdnego niszczyciela.
Nie czekając na strzał, Covell wyciągnął przed siebie lewą rękę i samą siłą woli podrzucił śmiercionośną strzelbę w górę. Huk rozdarł powietrze, śrut poleciał w niebo. Rycerz Jedi ostatnim susem dopadł do nieprzyjaciela i pozwolił, by klinga miecza świetlnego gładko przeszła przez skórę, wnętrzności i kręgosłup bandyty. Peter obrócił się jeszcze w biegu, odbił dwa kolejne strzały i stanął w pozycji obronnej naprzeciwko trzech wrogów.
-Humanitarnym byłoby pozwolić wam się poddać, co niniejszym czynię - wycedził przez zęby.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 29 Sie 2021, o 02:44

Dopiero w tej krótkiej chwili mógł się im przyjrzeć lepiej - dwóch mężczyzn i kobieta, wszyscy w ciemnych ubraniach, zamaskowani i przyobleczeni w lekkie pancerze. Żadnych emblematów czy naszywek, niczego co umożliwiałoby jakąkolwiek identyfikację. Najprawdopodobniej byli to najemnicy - co gorsza, nader dobrze zgrani i niewzruszeni utratą towarzysza.
- Dym, teraz! - Krzyknęła kobieta, najwyraźniej herszt bandy.
W odpowiedzi na słowa Jedi cała trójka otworzyła ogień. Niskiego wzrostu najemniczka strzeliła do Petera serią z karabinu blasterowego, podczas gdy obydwaj mężczyźni huknęli w jego stronę z granatników. Chociaż wzorowo osłonił się przed strzałami kobiety, jeden z granatów w tym czasie wylądował między Rycerzem a nimi, drugi ze złowrogim gwizdem przemknął obok niego by uderzyć gdzieś za nim. Z obydwu z donośnym sykiem wylewał się gęsty, szary dym.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [21 ABY] Czerwone światła

Postprzez Peter Covell » 30 Sie 2021, o 00:19

Dym.
Mocy niech będą dzięki, że to nie były granaty odłamkowe.
Peter miał ochotę zatańczyć z radości. Jedi są naprawdę groźnymi przeciwnikami, ale rozerwanie ich granatem na kawałki kończy się tak samo jak dla wszystkich istot zamieszkujących galaktykę - dużą ilością krwi, flaków i innych elementów, których nie da się złożyć do kupy.
A ci tutaj użyli granatów dymnych.
Uśmiechając się pod nosem, Covell wyłączył swój miecz świetlny i odskoczył na bok, w najgęstszy dym. Jego serce pompowało krążącą we krwi adrenalinę, ale jego oddech był spokojny, cichy. Jego stopy poruszały się błyskawicznie po chodniku, ale Jedi stawiał je niczym polująca pantera śnieżna - niemal bezdźwięcznie. Był niewidoczny - podobnie jak jego wrogowie.
Różnica polegała na tym, że on ich nie musiał widzieć. Ich pragnienie sukcesu mieszało się z, głęboko skrywanym, strachem. Chcieli go dorwać, ale każde z nich bało się, że nad uchem usłyszy brzęczenie energetycznego ostrza, które gładkim cięciem zakończy jego żywot. Na spokojnej tafli jeziora Mocy byli niczym głośne, świecące boje.
-Widzicie go?
-Uciekł?
-Tu jestem - mruknął przytykając rękojeść miecza świetlnego do pleców jednego z mężczyzn. Ten odruchowo napiął mięśnie.
Peter skierował swój umysł w stronę niedużego przełącznika zamontowanego w cylindrycznym przedmiocie trzymanym w dłoni. Miecz świetlny zabrzęczał i przeszedł na wylot przez klatkę piersiową i serce nieprzyjaciela. Przez chwilę, w gęstym dymie oświetlonym bladoniebieskim światłem wyraźnie widać było dwie sylwetki - jedną upadającą na ziemię, drugą wyprostowaną, stojącą nieco z tyłu. Wtedy Covell wyłączył miecz świetlny i znów zniknął.
-Strzelaj do cholery!
-Gdzie, kurwa!?
-W dym!
Alejkę wypełnił wizg przecinających powietrze blasterowych boltów. Kilka z nich przeleciało niebezpiecznie blisko głowy Covella. Nie zastanawiając się wiele, przykucnął i mocno odbił od ziemi. Przez ułamek sekundy przez jego pamięć przemknęły obrazy ze Świątyni Jedi na Yavin IV, gdzie Gyar-Than Hadyyk w trakcie treningu kazał mu wskakiwać na absurdalnie wysokie pale wbite w ziemię.
No. Nauka nie poszła w las.
Wykonując w powietrzu salto włączył miecz świetlny. Kobieta zareagowała niemal natychmiast, Covell momentalnie wyczuł w niej instynktowną, chaotyczną i niewytrenowaną reakcję organizmu na moment zanurzającego się w Mocy. Lufa jej karabinu powędrowała w górę, idealnie w stronę Jedi. Peter jeszcze w powietrzu odbił dwa bolty na boki, po czym wylądował na obu nogach, przeturlał się do przodu i ponownie się wyprostował jednocześnie wyprowadzając zgrabne cięcie w prawo, przez biodra mężczyzny. Nie zatrzymując się, obrócił się przez ramię, wyciągnął przed siebie pistolet blasterowy i wystrzelił w kierunku kobiety stojącej zaledwie metr od niego.
Chwycił ją zanim upadła na ziemię i rozbroił. Dostała w prawe płuco, rzęziła potwornie, ale jeszcze oddychała.
-Mogło to lepiej wyglądać - mruknął do siebie i, uciskając ranę, zaczął szukać po kieszeniach kurtki opatrunków z bactą.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem


Wróć do Questy Retrospekcyjne

cron