Siedząc na środku celi, z dala od ścian, spojrzał po chwili w kierunku, z którego dobiegł go głos starca. Rozmowy co prawda nie były zabronione - tak myślał - bo ile można wytrzymać w pozornej ciszy nie wydobywszy z siebie głosu? Brakowało mu czegoś mocniejszego i jakiejś szarpanej muzyki, najlepiej granej na żywo przez miejscowy band i mógłby tak siedzieć przez długie godziny myśląc i przyglądając się uciekającemu życiu.
- A jak myślisz? - spytał buńczucznie. - Zanim cały syf się zaczął na dobre, to nawiałem gdzie błyszczostym rośnie. - Zrobił sobie przerwę w odpowiedzi, dając chwilę na retrospekcje.
Takich szpecy jak on było więcej. Nie wszyscy byli odpowiednio wyekwipowani by dać radę w tej niemal nieprzebytej lesistej ścianie. Niewielu żywych spotkał na swej drodze. Odbywało się to coraz rzadziej w miarę upływania kolejnych dni, a jeśli już to było bardziej minięcie się niż spotkanie dwóch myśliwych. Nikt inny nie przeżyłby pułapek roślinności i drapieżników. Krótka wymiana zdań na zasadzie Stój, bo strzelam. Ręcę w górę, wysoko. Jakie niesiesz wieści?
Wyżywić się samemu było ciężko, a co dopiero grupkom podróżnych nienawykłych do przeżycia dłużej niż trzech dni w kompletnej dziczy. Spanie na szczycie drzew, pod gołym niebem, ciągłe bycie w drodze i nie zawsze udane próby zdobycia pożywienia, nie mówiąc już o wilgotnym życiodajnym płynie, wykurzyły z jądra ciemności człeczynę. Jako istota społeczna bez wieści musiał sprawdzić jak sytuacja się miała. Zbliżając się w stronę cywilizacji widział coraz więcej trupów. Nie wszyscy byli zakażeni. Nikt normalny nie byłby w stanie znieść widoku kilku masakr jakie się dokonały. Może wszystko ucichło? Znaleziono szczepionkę? Wszyscy wymarli?
- Uwierz mi, Mur wtedy jeszcze nie istniał. Przebywałem w dziczy i czekałem. Ale ileż można? - westchnął głęboko i kontynuował. - Mijał dzień za dniem, podążałem coraz głębiej w leśne ostępy, aż postanowiłem wrócić. Każdy krok bliżej cywilizacji utwierdzał mnie w przekonaniu, że już po ptokach. Nie chciałbyś zobaczyć tego co ja. - i tu urwał swą opowieść. Starzec otworzył usta, miał zaprotestować, lecz nie zdążył. - Wróciłem do Pyłowiska, przetrząsałem domostwa w nadziei znalezienia kogoś żywego i czegoś do jedzenia. No i znalazłem patrol imperialny... oraz to, że jestem tu i teraz. - zmierzył wzrokiem nieszczęśnika i zapytał ze współczuciem:
- A jaka jest Twoja historia biedaku?