Darth Vexiss przybywa z: [Syngia] Operacja Krwawy ŚwitW orbitalną przestrzeń planety wleciał jeden z wahadłowców. Miał tylko jeden ładunek, osobę, która jak najszybciej chciała dotrzeć do akademii Sithów. Krążowniki znajdujące się nad orbitą planety należącej do kolebki sithów bez jakichkolwiek problemów przepuściły statek, który zaraz znalazł się na jednym z lądowisk. W okolicach samej budowli krążyło dużo jednostek-klonów, które wypędziły jak to Vex mówiła niewiernych.
Kiedy rampa się otworzyła tuż po niej zeszła kobieta, była owinięta w czarno-bordową szatę a kaptur zakrywał jej twarz, tylko uwidaczniając niewielką ilość jej granatowych, kręconych włosów. Nie zwracając uwagi na nikogo ruszyła przed siebie. Wyruszyła dwójka a wróciło tylko jedno z nich. Może i tak miało być. Wiedziała, że gdyby nie jej przemyślany od początku zamach na Aviena, prędzej czy później on wyprowadziłby cios. Nie czuła smutku, nie czuła żalu. Wręcz przeciwnie, duma i ten widok spadającego wahadłowca wraz z Avienem tylko poprawiał jej humor. Miała wiele do zrobienia, jednak wiedziała, że wszystko wymaga czasu i poświęcenia. Przez ten czas musi zachowywać się tak jak zawsze. W końcu czeka ją teraz sama rozmowa z Mrocznym Lordem Sithów.
Nawet nie zauważyła jak znalazła się wewnątrz Akademii. Nie mówiła nic, milczała rozmyślając o wszystkim co było i o tym co może ją czekać. Czuła strach, ale tylko dodawał on jej siły i energii. Zeltronka podczas swoich treningów nauczyła się czerpać korzyści z tego czego się boi. Nie minęła chwila, a była już w głównej sali w której czekał sam Lord Annihioius. Przyklęknęła na prawe kolano, jak najniżej chyląc swoją głowę. Mogła spodziewać się wszystkiego, kary, obraźliwych słów. Z drugiej strony wykonała zadanie, dowodząc armią "nowego porządku" podbiła Sygnie.
- Wedle Twej woli, przybyłam mój panie - powiedziała, wciąż nie unosząc głowy. Darzyła Mrocznego Lorda szacunkiem. W końcu była jego zabójczynią, która zabije każdego, kto stanie jej na drodze.