Content

Korriban

[Korriban] Sen na jawie

Image

[Korriban] Sen na jawie

Postprzez Mistrz Gry » 20 Maj 2011, o 22:09

Nalan przenosi się z: [Korriban] Dolina Mrocznych Lordów

Zsuwała się w dół w czymś, co przypominało wąski szyb. Szorstki kamień oraz ziarenka czerwonego piasku raniły jej skórę i rozdzierały ubranie niemal na strzępy. Nalan straciła już rachubę ile razy wyrżnęła czołem lub potylicą w twardą ścianę szybu, o ilości zadrapań nie wspominając.
W końcu jednak bolesna przejażdżka się skończyła i Arcona spadła z wysokości niemal dwóch metrów na zimną, kamienną posadzkę, skręcając sobie przy tym prawą kostkę. Przed złamaniem nogi uchronił ją jedynie refleks wspomagany Ciemną Stroną Mocy. W ślad za nią, z niemal pionowego szybu kończącego się w suficie nad jej głową, zleciała cała masa piasku, który wlazł we wszystkie możliwe miejsca jej podartego ubrania.
Nalan znajdowała się w szerokim na trzy metry korytarzu, w którym gęsty mrok rozjaśniany był jedynie przez nikłe promienie awaryjnego oświetlenia rozmieszczonego na ścianach po jej prawej stronie. Gdziekolwiek była - zasilanie wciąż działało pomimo upływu tysięcy lat.
Za plecami miała solidne, obsydianowe drzwi, na których gładkiej powierzchni wiły się słowa napisane w dziwnym, nieznanym jej języku. Niestety, na chwilę obecną nie miała możliwości dowiedzenia się, co znajduje się po ich drugiej stronie, bowiem nawet, gdyby w pchnięcie ich włożyła wszystkie swoje siły, nie udałoby się jej ruszyć kamiennej płyty. Dochodzący z góry rumor świadczył o tym, że droga, jaką się tu dostała właśnie została zamknięta.
Uważnie badając otoczenie, Nalan spostrzegła leżący na ziemi długi kostur o zakończeniu w kształcie głowy kobry wysuwającej rozdwojony język. Już po pierwszym rzucie oka dostrzec można było na nim wzory podobne do tych, jakie kilka minut wcześniej pojawiły się na ramionach Amona po tym, gdy wywołał potężną Burzę Mocy. Obok niego leżały zmurszałe ludzkie kości, co uwięzioną w nieznanym miejscu, Arconę mogło nastrajać nieco pesymistycznie.
Koniec korytarza niknął w gęstym mroku, który szczelnie otulał poobijaną twi'lekankę. Kiedy z szybu na ziemię spadł ostatni kamyczek i cicho zastukał o zimną posadzkę, zapadła cisza tak głęboka, że Nalan mogła usłyszeć bicie własnego serca.
Jego rytm gwałtownie przyspieszył, gdy w podziemnych korytarzach echem rozniósł się odgłos pojedynczego blasterowego strzału
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Korriban] Sen na jawie

Postprzez Nalan Arcona » 21 Maj 2011, o 14:00

Wszystko potoczyło się stanowczo za szybko jak dla Nalan, nie mówiąc już o tym, że podszepty i bodźce Mocy z każdej strony ją wręcz przytłoczyły. Spokojny trening wewnątrz Akademii był czymś innym niż takie ekstremalne warunki w "polu". Zbyt wiele sygnałów sprawiło, że dziewczyna była skołowan, zdezorientowanaa i nie wiedziała, na co ma reagować, ani co się stanie. Na szczęście Amon, bardziej doświadczony i wyczulony na takie rzeczy, ruszył szybko. Nim Twi'lekanka zdążyła spaść, widziała, jak jej Mistrz rzuca się, by ją ratować. Wyraz jego twarzy, spojrzenie i to, co od niego czuła, zaskoczyło dziewczynę. Nie była pewna, czy czasem to nie z jej winy nie udał mu się ten ratunek, gdyż była tak oszołomiona uczuciami Amona, iż nic nie zrobiła, gdy zetknęli się na moment opuszkami palców. Może gdyby nieco wcześniej postąpiła choć pół kroku w stronę Mistrza, teraz wyglądałoby to inaczej.
A tak to była w jakimś... no właśnie. Czym? Korytarzu? Nie mogła się skupić, by pozbierać w myślach strzępy informacji. Zbyt wiele razy przywaliła swym durnym łbem w szyb i tak jej teraz dzwoniło, że nie była w stanie ustać na nogach, nie mówiąc już o jakimś intensywnym myśleniu. A nie, zaraz... Nie mogła stać, bo ją kostka bolała. No nie! Była taka na siebie zła, że aż miała ochotę wykrzykiwać jakieś przekleństwa. Jednak po chwili się uspokoiła i spróbowała wyczuć Mistrza. Jak przez mgłę (i szum w głowie) sporadycznie odbierała jakieś sygnały i dzięki temu mogła stwierdzić, iż mężczyźni się oddalają. Właściwie to nawet nie liczyła na jakąkolwiek pomoc z ich strony, ani tym bardziej takiej nie chciała. Teraz mogła się przekonać na własnej skórze, na ile się zdały treningi telekinezy oraz jej własnego stylu.
Pieczenie i ból rozchodziły się po całym ciele dziewczyny, a poobijane lekku wciąż pulsowało, uniemożliwiając jej odpowiednią ocenę sytuacji. Stała przez dłuższą chwilę, zupełnie bezbronna i nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Kuśtykanie było męczące i upokarzające, jednak gdyby tak szła przy ścianie, stałoby się to nieco łatwiejsze. I wtedy też jej wzrok padł na stertę optymistycznych i pozytywnie nastawiających do całej tej sytuacji kości oraz jakąś laskę.
- Cóż, mam nadzieję, że się nie obrazisz, jeśli skorzystam z tej drobnej pomocy i wezmę to? - zapytała, chyba tylko po to, by poczuć się lepiej, słysząc swój własny głos.
Rozejrzała się dookoła, zastanawiając nieco nad światłami. Jeśli było zasilanie awaryjne, zapewne też ten korytarz prowadził do innych pomieszczeń, w tym tego z owym zasilaniem. No i tak logicznie rzecz biorąc, wejście do kompleksu nie mogło prowadzić przez szyb. Zatem było jakieś inne wyjście, z którego mogła skorzystać, jeśli tylko uda jej się je znaleźć. Póki co mogła ruszyć, bo takie stanie i zastanawianie się nie było zbyt dobrym pomysłem.
Skierowała dłoń w stronę dziwnego kostura, który po chwili poderwał się do góry i ulokował w jej ręce. Solidna, metalowa robota. Do tego na tyle duży, by spokojnie mogła się na nim oprzeć i dojść do ściany.
Spróbowała postawić prawą stopę i nieco docisnąć, przenosząc ciężar ciała na tę właśnie nogę, lecz szybko tego pożałowała. Syknięcie odbiło się echem od ścian, a ból na chwilę sparaliżował dziewczynę. Przetarła oczy, pozbywając się resztek piasku i łez, oparła na lasce i zaczęła niezdarnie kuśtykać w stronę ściany. Wspaniale, wielka uczennica Amona Rage! Gdyby ją teraz Mistrz widział... Spojrzała po sobie. Pierwsze siniaki i krwiaki już zaczynały się pojawiać na jej poszarpanej i poobcieranej fioletowej skórze, a kilka krwawych pręg znaczyło kolana i łokcie. Do tego ubranie miała w strzępach. Cóż, znając gust i upodobania Sitha, mogła się spodziewać, iż spodobałaby mu się taka. Na samą myśl o tym zaśmiała się pod nosem, jednak tę chwilę spokoju zakłócił odgłos strzału z blastera.
Szybko zamilkła, nasłuchując. Wyglądało na to, iż nie jest tu sama. Sprawdziła, czy ma swoje wibroostrza na miejscu i gdy dostrzegła, że jednego brakuje, zaczęła go pospiesznie szukać wśród piachu i gruzu. Na szczęście się znalazł i Nalan od razu schowała broń. Że też jej się zachciało robić Amonowi prezenty... No nic, trzeba było się wziąć w garść, przestać marudzić i poradzić sobie. Zawsze to jakieś nowe doświadczenie. Zastanawiała się tylko, czy Sith aż tak wierzył w jej umiejętności, czy spisał ją na straty. Niezależnie od odpowiedzi, nie miała zamiaru się poddać i tak łatwo tutaj zginąć. Czy po to ciągle walczyła o zdobycie wolności, by zdechnąć będąc wciąż niewolnicą?
Oczyściła nieco umysł z niepotrzebnych myśli i otworzyła na podszepty. Moc w Dolinie była tak silna, że czasami wręcz krzyczała w jej głowie, ale Nalan wiedziała, że musi to po prostu wytrzymać. Tylko słabi się poddawali, a ona się do takich nie zaliczała. Powoli ruszyła przed siebie, sunąc przy ścianie, by póki co nie stukać i nie hałasować kosturem. Zawsze mógł posłużyć za dodatkową broń.
Image

NIE! Wcale się nie obrażę, jak do mnie napiszesz na GG :D 16193629
Awatar użytkownika
Nalan Arcona
New One
 
Posty: 64
Rejestracja: 2 Gru 2010, o 14:35
Miejscowość: Dunbar, Szkocja

Re: [Korriban] Sen na jawie

Postprzez Mistrz Gry » 22 Maj 2011, o 15:01

Choć starała się nie robić hałasu, stukanie butów o kamienną posadzkę korytarza rozchodziło się cichym echem w podziemnym labiryncie. Nalan nie mogła sobie przypomnieć, by ktokolwiek w Akademii wspominał o takim miejscu - z drugiej jednak strony niewyobrażalne było, żeby nikt wcześniej się na nie natknął... Najpewniej była to jakaś część grobowca Lorda Kressha. Zadziwiające tylko, że wciąż działa tu zasilanie.
Niemrawe światło sączące się z lamp po jednej stronie korytarza rzucało na podłogę cienie, które ukrywały dziury w posadzce, więc Arcona raz po raz potykała się, gdy jej chora stopa wpadła w taką pułapkę. Od czasu, gdy po raz pierwszy usłyszała odgłos blasterowego strzału, do jej uszu nie dotarł żaden inny dźwięk - z wyjątkiem powracającego echa jej własnych kroków, co mogło przywodzić na myśl prosty wniosek, że wystrzał musiał paść na powierzchni w pobliżu innego wejścia do tego korytarza.
Chyba.
Po przejściu kilkudziesięciu metrów Nalan dotarła do rozwidlenia dróg - jedna z nich prowadziła w dół i skręcała w lewo, druga zaś w górę i prawo. Gdy kobieta uważniej przyjrzała się słabo widocznym ornamentom oznaczającym każdy z korytarzy stwierdziła, że ten pierwszy symbolizowany jest przez wyryty w ścianie symbol holokronu, drugi zaś czaszki...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Korriban] Sen na jawie

Postprzez Nalan Arcona » 22 Maj 2011, o 16:06

Każdy krok i ruch powodował ból, jednak z każdą kolejną minutą się do tego przyzwyczajała. U Hutta często ją próbowano złamać różnymi karami cielesymi, a i Amon nie obchodził się z nią delikatnie. Przynajmniej nie na początku.
Korytarz zdawał się ciągnąć bez końca, a wszechobecna cisza doprowadzała Twi'lekankę do szału. Gdy doszła do rozwidlenia, zatrzymała się na chwilę, nasłuchując i badając otoczenie. Jakieś dźwięki? Powiew wiatru? Może cieplejsze powietrze z Doliny? Cokolwiek, co mogłoby ją naprowadzić na drogę do wyjścia. Przyjrzała się również znakom i westchnęła ciężko. Powinna iść w górę, by się wydostać, jednak ta czaszka jej nie zachęcała. Z drugiej strony pierwsza droga wydawała się być bezpieczniejsza i mogłaby się tam też czegoś więcej dowiedzieć. Ciekawość walczyła z chęcią dołączenia do Amona i... wygrała. Nalan miała okazję sprawdzić, co to jest za miejsce i może nawet kim był ów Sith, którego miecza szukała. No i może nawet dałaby radę go znaleźć? W sumie trochę za późno sobie o tym przypomniała, ale co tam.
Skupiła się, przepuszczając przez swe ciało delikatne muśnięcie, które nieco złagodziło ból. Nie potrafiła leczyć jak Amon, choć uważała, iż nie jest to takie trudne i mogłaby z łatwością sobie poradzić. Ot, odpowiednia koncentracja i wyobrażenie tego, co chce uczynić. Jednak teraz nie było czasu, a chwilowe znieczulenie powinno wystarczyć, by spokojnie zajrzała do holokronu. Skoro zasilanie i oświetlenie awaryjne działały, istniała szansa, że tam dowie się czegoś więcej. Może nawet natrafi na plany całego komplesu i wtedy znajdzie najbliższe wyjście, bez konieczności błąkania się po korytarzach.
Raz jeszcze zerknęła na symbole. Ten oznaczający czaszkę coraz bardziej ją kusił, jednak już podjęła decyzję. Ciekawość wytłumaczona jakimiś logicznymi pobódkami nakazała dziewczynie skręcić w lewo i zejść niżej. Temperatura Doliny aż tak bardzo jej nie dokuczała, wszak na rodzinnej planecie było gorzej. Jedyne, co męczyło Nalan, to niesprawna noga.
Image

NIE! Wcale się nie obrażę, jak do mnie napiszesz na GG :D 16193629
Awatar użytkownika
Nalan Arcona
New One
 
Posty: 64
Rejestracja: 2 Gru 2010, o 14:35
Miejscowość: Dunbar, Szkocja

Re: [Korriban] Sen na jawie

Postprzez Mistrz Gry » 27 Maj 2011, o 22:35

Już po kilkunastu krokach Nalan mogła odczuć, że temperatura wokół niej spadła i do głębszych partii podziemnych korytarzy nie dociera ciepło z powierzchni Korriban. Z otaczających ją kamiennych ścian począł bić przyjemny chłód, który niczym balsam, działał kojąco na jej zgrzane ciało. Ze względu na otaczający ją półmrok oraz bolącą nogę, Arcona musiała iść powoli, jeśli nie chciała się wywrócić i wylądować twarzą na poszczerbionym kamieniu. Kobieta, by zapewnić sobie dodatkowe podparcie, a jednocześnie nie używać kostura, lewą dłonią cały czas przesuwała po wilgotnej ścianie.
Nagle zdała sobie sprawę, że to, co uznawała czarną pustkę długiego tunelu, w rzeczywistości jest jego ścianą pokrytą grubą warstwą mchu, zaś sam korytarz skręca w prawo pod kątem dziewięćdziesięciu stopni i schodzi w dół pod kątem na tyle ostrym, by potrzebne były schody.
Pokonanie po ciemku dziewięćdziesięciu, pokruszonych i obrośniętych śliskim mchem, stopni zajęło Nalan ponad dziesięć minut. Pomimo panującego pod ziemią chłodu, Twi'lekanka, gdy zeszła na sam dół, poczuła jak po plecach spływa jej strużka potu. Do jej uszu dotarło też echo własnego przyspieszonego oddechu.
A potem nagle wszystko zalało oślepiająco jasne światło.

Kamienne ściany korytarza były suche i zadbane, zaś pod sufitem paliło się kilka lamp dających zimne, białe światło. Po schodach zbiegła młoda kobieta ubrana swobodne spodnie i skórzaną kamizelkę przykrywającą białą koszulę o bufiastych rękawach. U boku przypięte miała wibroostrze o wąskiej klindze, zaś w prawej ręce trzymała pistolet blasterowy, który nie przypominał Nalan żadnego z widzianych wcześniej modeli. Szczerze mówiąc wyglądał dość topornie i sprawiał wrażenie antyka skradzionego z muzeum.
Szatynka o włosach związanych w, sięgający połowy pleców, koński ogon przemknęła obok Nalan tak szybko, że ta powinna - gdyby działo się to naprawdę - poczuć podmuch wiatru wywołanego przez anonimową poszukiwaczkę przygód. Dopiero teraz Arcona dostrzegła, że korytarz kończy się na ślepo, a po jego dwóch stronach znajdują się po cztery pary drzwi. Kobieta podeszła do drugich po prawej i ostrożnie przesunęła palcami po panelu dostępu - Twi'lekance udało się uchwycić trzy pierwsze cyfry kodu otwierającego drzwi - 749 - lecz nie dostrzegła, jaka była ostatnia. Gdy lampka kontrolna zmieniła kolor z czerwonego na zielony, drzwi z głośnym sykiem wsunęły się w sufit. Kobieta zniknęła w pokoju, który zamknęła od wewnątrz w momencie, gdy u szczytu schodów pojawiła się sylwetka mężczyzny odzianego w obszerny, czarny płaszcz, a którego twarz skryta była pod złotą maską...


Nalan nagle zdała sobie sprawę z tego, że klęczy na ziemi zaciskając pięści, po policzku spływa jej łza, zaś serce wali jej jak młotem. Znów czuła mdłości, ale najgorszy był ból przeszywający jej czaszkę - zupełnie, jakby ktoś włożył jej w oczy dwa rozgrzane do czerwoności pręty.
W słabej poświacie rzucanej przez ledwo działające lampy dostrzegła sześć par drzwi, które widziała przed chwilą. Pierwsze i ostatnie z tych po lewej stronie były otwarte, zaś wszystkie pozostałe zamknięte - w tym drugie po prawej, te za którymi zniknęła tajemnicza kobieta.
Zasadniczą różnicą było to, że panel je otwierający najwyraźniej pozbawiony był zasilania. Jeśli Nalan miała zamiar pójść śladem nękających ją wizji, musiała znaleźć sposób na jego przywrócenie.

PS. Wybacz jakość posta - migrena...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Korriban] Sen na jawie

Postprzez Nalan Arcona » 30 Maj 2011, o 18:19

Coś rozsadzało jej czaszkę, aż chwilami miała wrażenie, że oczy po prostu wyskoczą jej z oczodołów lub wypłyną. Skoro nikt nie patrzył, nie miała zamiaru powstrzymywać łez. Kolejny raz się przekonała, że ból, którego doświadczyła w niewoli, był tak naprawdę niczym. Wzięła kilka głębszych wdechów i znów dźwignęła się do pionu, ocierając pot z czoła. Choć nie było tu aż tak gorąco, Nalan była po prostu zmęczona i każdy wysiłek fizyczny zdawał się być niemal ponad jej możliwości. Zaczęła się zastanawiać, czy nie spróbować unieść samej siebie, jak to czyniła z przedmiotami i ostrzami, ale doszła do wniosku, że z tym dziwnym bólem za oczami mogłoby to być jeszcze bardziej męczące niż chodzenie.
- Ostatnio poszłam w lewo, to teraz pójdę w prawo - powiedziała sama do siebie.
Chciała przywrócić zasilanie, by móc sprawdzić, co jest za tamtymi drzwiami. Czuła, że to jakaś gra lub pułapka, ale jakoś nie miała nic przeciwko, by się zabawić. Choć gdyby jej kostka była sprawna, zapewne byłoby jej łatwiej.
Raz jeszcze spojrzała po sobie i zaklęła w myślach. Ubranie, całe w strzępach, wręcz wisiało na niej ostatkiem "sił". Miała ochotę je zerwać i rzucić w kąt, ale jakby później wróciła do Akademii? Wszak nie wypadało świecić biustem na prawo i lewo, zwłaszcza że takie coś mogłoby spowodować kilka ofiar śmiertelnych. Nie od dziś wiedziała, że Amon było dość... zazdrosny i zaborczy. Aż się uśmiechnęła na tę myśl i wspomnienie Mistrza.
Nim ruszyła, sprawdziła, czy przy drzwiach nie ma jakichś znaków, które mogłyby jej podpowiedzieć, gdzie szukać zasilania. Jeśli nic takiego nie znalazła, ruszyła w prawą stronę, jak to sobie już wcześniej obiecała. Nie było co tkwić w miejscu i się zastanawiać, wszak tylko działanie mogło pomóc Nalan wydostać się z tych korytarzy. A i zaspokoić ciekawość, która wręcz eksplodowała w jej głowie. Najpierw wizja na górze, teraz to. Musiała się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Jeśli nie zrobi tego teraz, będzie ją tak męczyć, iż zechce wrócić w to miejsce... Zatem teraz albo nigdy.


Post bardzo fajny, nie wiem, co z nim miałoby być nie tak xD Wybacz, że dopiero teraz piszę. Mąż mi wykasował powiadomienie, a potem... zresztą nieważne, bo byś się ze mnie śmiał :P Sorka, że tak krótko, ale nie lubię lać wody ;)
Image

NIE! Wcale się nie obrażę, jak do mnie napiszesz na GG :D 16193629
Awatar użytkownika
Nalan Arcona
New One
 
Posty: 64
Rejestracja: 2 Gru 2010, o 14:35
Miejscowość: Dunbar, Szkocja

Re: [Korriban] Sen na jawie

Postprzez Mistrz Gry » 20 Cze 2011, o 23:25

// zacznę od tego, że skierowałem Cię do pierwszych drzwi po lewej stronie, bowiem te po prawej są zamknięte. Do pierwszych, a nie ostatnich po prawej, bo nie wybrałaś, więc rzuciłem monetą. //

Korytarz za drzwiami już po kilku krokach skręcał gwałtownie w lewo, gdzie przechodził w duże pomieszczenie. Gęsty, otaczający Nalan ze wszystkich stron, mrok rozjaśniały jedynie słabe diody kontrolne jakiejś aparatury ustawionej na stołach na środku pokoju. Fakt, że wciąż świeciły świadczył o tym, że przynajmniej częściowo zasilanie musi jeszcze działać - żadna bateria nie wytrzymałaby tylu lat.
W kącie, zaraz przy drzwiach, leżał rozsypujący się szkielet, którego czaszka spadła na ziemię i potoczyła się pod nogi Arcony, gdy ta tylko przekroczyła próg pomieszczenia. Jej puste oczodoły wpatrywały się w Twi'lekankę.
Gdyby Nalana rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym się znalazła, szybko zauważyłaby jeszcze dwa rozpadające się szkielety w drugim końcu pomieszczenia. Obok nich leżały stare, nadgryzione przez ząb czasu, pistolety blasterowe. Jeden z trupów miał na sobie nawet jakiś pas, który oparłszy się wpływowi czasu, zdawał się w całkiem niezłym stanie - o wiele ciekawsza jednak od niego samego mogła wydawać się zawartość kieszeni do niego przyszytych. Wodząc dalej wzrokiem, dostrzegłaby, że ściana po jej prawej stronie zakryta jest półkami z równo ułożonymi holodyskami opisanymi w basicu, ale formie nieco odmiennej niż tej, jaką posługiwano się obecnie.
Co ciekawe, Twi'lekanka na twarzy mogła poczuć delikatny powiew powietrza, jednak ciężko było zlokalizować skąd ma ono dojście do podziemnego pokoju.


Możesz się nieco pokręcić po pokoju i napisać, gdzie zaglądasz/planujesz zajrzeć, a dam Ci w odpisie czy coś znalazłaś czy też coś odgryzło Ci rękę ;) Względnie - możesz się wycofać i pójść gdzie indziej
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Korriban

cron