[Korriban] Akademia Sithów

[Darth Slotharius]

- Mistrzu nim ich przetestuje chciałbym z nimi porozmawiać - Odpowiedział po chwili namysłu Slotharius - Z doświadczenia wiem że dobry pilot musi charakteryzować się pewnymi cechami, które... - W tym momencie rozmowę przerwało nagłe pojawienie się Darth Weirdens'a. Stary Sith był w zakonie znany z tego że często pojawiał się zupełnie nieoczekiwanie i potrafił zaskoczyć prawie każdego...
- Czas odbudować potęgę i chwałę Sithów, Darth Taerusie -Odezwał się nim Derya zdążył dokończyć zdanie. Derya spojrzał na starca spotykając wzrokiem jego wzrok. Weirdens miał w spojrzeniu coś co sprawiało że rozmówce od stóp do głów przechodził dreszcz... Coś co sprawiło że młody sith zachciał jak najszybciej zakończyć rozmowę...
- Mistrzu pozwól mi dobrać jedenastkę wedle mojego uznania a zapewniam cię że tej eskadrze nikt się nie oprze... - Powiedział głośno jednocześnie w myślach obmyślając test jakiemu podda pilotów...

[Peter Covell]

-Jestem przekonany, że twój wybór będzie doskonały, mój uczniu. Nie zatrzymuję cię zatem. - powiedział Taerus, po czym zwrócił się do drugiego Sitha - Dokładnie, Darth Weidensie, nigdy nie byliśmy tak potężni jak teraz. Atak na Yavin 4 powinien się już rozpocząć, a siły, jakie na niego przeznaczyliśmy my i Imperium, bez problemu powinny poradzić sobie z żałosną obroną księżyca. Powiedz mi, jak idzie szkolenie kolejnej generacji Sithów?

******

Akcja przenosi się z: [Rodia]Polowanie na rodiańskiego Mistrza

"Zapomniany Sen" opadł na ferrabetonową płytę lądowiska, a chwilę później pokład zniszczonego frachtowca opuścił Darth Annihious. Był zmęczony, ale zadowolony. Błyskawiczna misja na Rodii, pomimo niezbyt podręcznikowej ucieczki z miejsca morderstwa, okazała się w stu procentach udana. Huntress pokonała Mistrza Jedi - co z tego, że w nierównym pojedynku?
Lord Sith usiadł na ławce na lądowisku i przymknął oczy czekając aż pojawi się jego uczennica...

PS. Deru, jak nie masz pomysłu na testy, po prostu napisz że się odbyły w przestrzeni/symulatorach i wybrałeś 11 pilotów.

[David Turoug]

- Szkolenie nowych Sithów przebiega bez problemów - odparł Weirdens - aczkolwiek nie jestem zwolennikiem bezsensownego zabijania tych, którzy mogą posłużyć nam jak zwykli żołnierze, ale zdaje się że Darth Annihious wraz ze swoją uczennicą tego nie rozumieją... - stary Sith na chwilę przerwał i po chwili dodał - właśnie pojawili się na Korriban.

***
Darth Huntress pojawiła się na lądowisku jakąś minutę po swoim mentorze Lordzie Annihiousie, który siedział na ławeczce.
- A więc nie jesteśmy gorsi od Darth Valkiriany... Też zlikwidowaliśmy mistrza Jedi - zwróciła się do swojego mistrza Huntress.

[Darth Slotharius]

Testy pilotów odbyły się już następnego dnia. W trzech kolejnych etapach liczba pilotów zmniejszyła się o połowę czyli do pożądanej jedenastki. Już w trakcie pierwszego etapu jakim była rozmowa jaką Derya przeprowadził z ochotnikami grupa zmniejszyła się o piątkę z czego dwójka omal nie pożegnała się z życiem. Przez następne kilka godzin przyszli piloci wykonywali przeróżne wyczerpujące ćwiczenia fizyczne. Darth Slotharius chciał by do testów na symulatorach grupa przystąpiła skrajnie wyczerpana ponieważ dopiero wtedy mogły ujawnić się wyjątkowe umiejętności niektórych z nich...
- Została was jedenastka - Przemówił Derya do pilotów kiedy zaraz po testach wszyscy znaleźli się znów w hangarze akademii. W skład wybranej przez Slothariusa grupy wchodziło dziewięciu mężczyzn i dwie kobiety. Do końca sprawdzianu dotarło tylko dwóch wrażliwych na moc. Co do nich młody sith miał szczególne plany ale na razie o tym nie wspominał... No i był jeszcze włochacz. Mroczny Jedi dotrwał do końca i mimo iż Derya obawiał się że w przyszłości może mieć z nim problemy na razie postanowił dać mu szanse... - Jak się pewnie domyślacie następnego testu nie będzie - Dodał chłodno po chwili milczenia - Dotarliście do końca i będziecie mieli zaszczyt służyć pod moimi rozkazami w nowej eskadrze myśliwców zakonu... Każdy mój rozkaz radzę wykonywać bez najmniejszego wahania... Ostrzegam... Najmniejsza niesubordynacja po prostu się wam nie opłaca... Są jakieś pytania? - Tu Sith zawiesił na chwilę głos - Jeżeli nie to możecie się rozejść. Następne rozkazy otrzymacie w najbliższym czasie - To mówiąc ruszył w kierunku wyjścia z hangaru by spotkać się ze swoim mistrzem...

[Peter Covell]

-Darth Huntress... - zaczął Annihious - Zabicie Loona Getza było końcem twojego szkolenia. Od teraz będziesz nosić tytuł Wojownika Sith, będziesz mogła przyjąć własnego ucznia, ale wciąż pozostaniesz posłuszna każdemu mojemu rozkazowi. Rozumiesz to?

*****

-Wybacz, Darth Weirdensie. - Taerus obrócił się w stronę swojego ucznia - Wybrałeś już członków eskadry? Tak? To doskonale... Czy chcesz polecieć na pokład mojego gwiezdnego niszczyciela już teraz czy poczekasz do czasu aż wyruszymy na podbój?

[David Turoug]

- Tak Lordzie Annihious - odparła Darth Huntress - Wszystko zrozumiałam. Jaki będzie nasz najbliższy cel?

***
Darth Weirdens skinął głową i tak niepostrzeżenie jak się pojawił, tak samo odszedł w stronę tylko mu znaną.

[Peter Covell]

-Felucia, moja droga Huntress, Felucia... Dzięki republikańskim planom, jakie zdobyli imperialni szpiedzy w czasie akcji na Fondorze, wiemy, że w razie ataku wszyscy naukowcy na planecie będą ewakuowani. My zajmiemy się porwaniem trojga najważniejszych: doktora Garry'ego Ohwa, Sama Crossa oraz profesor Anitę Blackmore. Kierują oni laboratoriami oznaczonymi kolejno: "Fel-Lab1", "Fel-Lab2" oraz "Fel-Gun". Zapewne wokół nich będą się kręcić republikańskie wojska, ale w tym rozgardiaszu powinniśmy sobie poradzić z uniknięciem wykrycia. Ruszamy kiedy będziesz gotowa...

[Darth Slotharius]

- Mistrzu jeżeli pozwolisz chciałbym do wylotu pozostać na ziemi - Odparł po chwili zastanowienia Slotharius. Miał nadzieje że Lord Sith nie będzie zadawał pytań odnośnie przyczyny takiej decyzji. Prawda byłą taka że już od kilku godzin wyraźnie wyczuwał w pobliżu aurę TEJ której przecież nie mogło być tu na Korriban... - Chyba że... szuka mnie... - Przyszło na myśl młodemu sithowi - W takim razie to ja pierwszy znajdę ją... Trzeba to zakończyć jak najszybciej... - W tym momencie Derya jakby oprzytomniał i zauważył że jego mistrz bacznie mu się przygląda - Kiedy i gdzie udamy się na podbój mój mistrzu? Podczas rozmowy z darth Weirdens'em wspominałeś o ataku na Yavin 4...

[Peter Covell]

Darth Taerus jeszcze przez chwilę wpatrywał się podejrzliwym wzrokiem w swojego ucznia, zupełnie jakby starał się przewiercić go wzrokiem na wylot, jednak po chwili odpuścił i, powoli cedząc słowa, odpowiedział.
-Na Yavin 4 udała się Darth Valkiriana wraz z oddziałem klonów-szturmowców i klonów-Sithów. Jedni i drudzy to raczej mięso armatnie, ale można ich produkować równie szybko co karabiny... - wydał z siebie dźwięk, który zapewne miał być śmiechem - Podejrzewam, że już w najbliższym czasie Praxeum Jedi przestanie istnieć, a wraz z Akademią, wszyscy, którzy się tam znaleźli. To będzie olbrzymi cios dla naszych wrogów, również o wielkim znaczeniu psychologicznym... My zaś udamy się na Thule, by przekonać tamtejsze gangi o tym, że pragną się do nas dołączyć, a następnie ruszymy na podbój planety Tiss'sharl. Ord Radama, planeta kończąca nasz krótki rajd, to już powinna być bułka z masłem... Nie spodziewam się większych problem w czasie tej krótkiej kampanii, ale gdy wejdziemy głębiej na terytorium Nowej Republiki, przyda się doświadczenie w zespołowym działaniu, jakie może zdobyć twoja eskadra w czasie nadchodzących dni... - westchnął odgarniając włosy z czoła - Ja udam się na okręt dowodzenia, żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik i dopilnować okrętowania szturmowców. Masz czas do jutra wieczora, wtedy odlatujemy i chcę cię widzieć najdalej na pokładzie ostatniego promu, inaczej poznasz smak mojego gniewu... - zakończył groźnie i odmaszerował w stronę lądowiska...

[David Turoug]

Darth Huntress nie czekała ani chwili. Z każdą akcją nabierała doświadczenia i była co raz silniejsza, dlatego niezwłocznie chciała wyruszyć na Felucię.
- Jestem gotowa, Lordzie Annihious - rzekła do swojego mentora - Zgniećmy Republikę, a wraz z nią Jedi...

Akcja przenosi się do: [Felucia] Operacja Wiatrołap

[Darth Slotharius]

Derya jeszcze przez chwilę stał przypatrując się oddalającemu Lordowi sith - Czy to możliwe że nic nie zauważył?... - Zastanowił się - Teraz to już i tak nie ważne najdalej za kilka godzin sprawa zostanie zamknięta a mój problem przestanie być problemem - Dodał w myślach uśmiechając się chłodno.

Kilkanaście minut później darth Slotharius opuścił mury akademii udając się w kierunku Drashdae. Ulice pogrążone w prawie całkowitych ciemnościach ziały pustkami... Młody sith zmierzał w jakimś znanym tylko swojej podświadomości kierunku wiedziony mocą jak bestia znajdująca swoje ofiary po zapachu krwi... Nie wiedział właściwie dokąd idzie nie wiedział też co zastanie nam miejscu i co zrobi... Był natomiast pewien tego że dziś jego problem zniknie i wszelkie wątpliwości znikną. W skupieniu podążał za tym co wielu nazwało by instynktem samemu jednocześnie nie ujawniając swojej obecności nikomu - Jeszcze nie pora...

W końcu moc, ciemność i jakaś niewyjaśniona żądza zaprowadziły Sitha prawie do centrum. Powoli niezauważony przez nikogo zatrzymał się przed jedną z najstarszych kantyn w mieście. Zabójczy szept skupiał przeróżne mniej lub bardziej pożądane osobistości. Tym razem pod dach starego baru trafiła ONA... Ale ukryty w ciemnościach Slotharius wyczuł od razu że w kantynie znajduje się ktoś jeszcze... Ktoś o silnej aurze innej jednak zupełnie od tej jaką wręcz promieniowała druga znana Vishowi postać. Nie był to też żar negatywnych emocji jakimi emanowali sithowie. Kilka miesięcy temu nieznana świadomość musnęła umysł młodego sitha a teraz wraz z Kylaną przebywała w barze kilkanaście metrów od niego...

Powoli delikatnie Derya zlustrował wnętrze baru i całą okolice. Nie miał żadnych wątpliwości odnalazł swój cel... - Przybyłaś aż tutaj - Pomyślał powoli dając się pochłonąć mocy - Czy pokonasz jeszcze te kilkanaście metrów dla naiwnej nadziei?... - Zasłony ukrywający obecność młodego sitha opadły i ostatnie zdanie "zabrzmiało" w mocy jak głuchy grzmot. Darth Slotharius odrzucił kaptur czekając w zupełnej ciszy na to co się wydarzy. Jednego był pewien... Wezwanie zostało odebrane...

[Darth Slotharius]

Akcja przenosi się z: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Darth Slotharius w milczeniu przekroczył bramę akademii. Kiedy tylko wrota strzegące dostępu do przybytku sithów się za nim zamknęły wyczuł że jego mistrz go wzywa. Zdecydowanym krokiem jednak bez zbędnego pośpiechu ruszył w kierunku miejsca gdzie spodziewał się znaleźć lorda Tearusa. Wiedziony ciemną stroną mocy przemierzał korytarze akademii nie spotykając po drodze zupełnie nikogo. Za nim w ciszy niepewnie stawiała kroki Khayila Vuusen...

[Peter Covell]

Darth Taerus na powierzchnię planety przyleciał promem ze swojego okrętu, gdy tylko wyczuł, że życie jego ucznia jest w niebezpieczeństwie. Jednak już w czasie lotu, gdy obserwował opuszczającego system Suwanteka, zorientował się, że Slotharius wyszedł z tego cało. By zająć czymś myśli, skupił się na tym statku i zdał sobie sprawę, że przebywa na nim ktoś o silnej aurze o "kolorze" dobra, przetykanej jednak nićmi Ciemnej Strony. Moc podpowiedziała mu, że pasażerowie Suwanteka odpowiedzialni są za uczucie niebezpieczeństwa grożącego jego uczniowi, więc zagłębił się, na tyle na ile mógł w umysł dziewczyny. Potem frachtowiec zniknął w nadprzestrzeni, ale Ciemny Lord nie miał wątpliwości, że ma jeszcze coś do powiedzenia owej kobiecie...
Kontakt z nią już nawiązał, nieznajoma przebywała obecnie na Coruscant. Lord Sithów nie był pewien czy uda mu się jeszcze raz przekazać, za pośrednictwem Mocy, jakąś wiadomość nieznajomej. Zresztą, tak naprawdę zupełnie go ona nie obchodziła i wolałby, żeby Darth Slotharius również nie zawracał sobie nią już głowy...

Rozległo się pukanie i Darth Taerus otworzył drzwi, by wpuścić swojego ucznia. Uważnie przyjrzał się wyrazowi jego twarzy, a jeszcze dokładniej duszy i umysłowi, a następnie przesunął wzrok na towarzyszącą mu kobietę. Na razie postanowił ją ignorować. Jeśli okaże się wrogiem, po prostu ją zabije.
-Wyczułem silne wibracje w Mocy, mój uczniu. - oznajmił lodowatym głosem - Ty byłeś jednym z ich źródeł... Powiedz mi co tutaj zaszło i dlaczego... - rozkazał

[Darth Slotharius]

- Pewna kobieta... - Zaczął pewnie Slotharius - ...Niegdyś moja przyjaciółka, ostatnio piesek jedi przybyła na naszą planetę najprawdopodobniej na przeszpiegi - Zawahał się - Myślę również że spodziewała się odnaleźć tutaj mnie - Przerwał a jego oczy zupełnie straciły wyraz - Nie zawiodła się... Kiedy tylko wyczułem jej obecność w okolicy postanowiłem ją odnaleźć i przekonać do przyłączenia się do nas lub jeżeli okaże się na tyle głupia i odmówi... Zabić - Skrzywił się jakby z obrzydzeniem - Niestety ta idiotka myślała że uda się jej przekonać mnie do zejścia ze ścieżki jaką podążam - Młody sith po raz kolejny przerwał tym razem po to by spojrzeć swemu Mistrzowi w oczy. Po chwili kontynuował chłodnym głosem - Postanowiłem pokazać jej jak bardzo naiwne są jej nadzieje... Namówiłem jej przyjaciółkę - To mówiąc wskazał na Khayilę - By przyłączyła się do mnie, zdradziła towarzyszkę i zabiła ją z zimną krwią... Niestety był tam też droid... Droid-jedi lordzie - Opowiedział Tearusowi o Harvosie... - ...Droid uciekł - Dodał na koniec - Ale ta suka Kylana nie żyje... a zabiła ją na moje polecenie ta oto kobieta - Wskazał ponownie na wciąż milczącą Khayilę - Mistrzu, ciemna strona jest w niej bardzo silna...

[Peter Covell]

Lord nie miał zamiaru mówić Slothariusowi o tym, że jego "była przyjaciółka" najprawdopodobniej żyje, więc po prostu postanowił przemilczeć ten fakt. Nie wierzył, by ci mieli się jeszcze kiedykolwiek spotkać... Zresztą, nawet jeśli kiedyś się na siebie natkną, Derya nie będzie miał pojęcia, że Taerus zataił informację o tym, że ta kobieta nie zginęła...
-Rozumiem. - powiedział w końcu po chwili milczenia - Udowodniłeś, że jesteś całkowicie oddany Ciemnej Stronie i nic nie jest w stanie zawrócić cię z jedynej właściwej drogi, jaką obrałeś. Umiesz tyle, bym mógł nadać ci tytuł Wojownika Sith, który uprawnia cię do przekazywania swojej wiedzy o Ciemnej Stronie Mocy innym... - znacząco spojrzał na Khaylię - Wiedz jednak, że wciąż musisz mi wiernie służyć...

[Darth Slotharius]

- Panie... - Powiedział głośno i wyraźnie Slotharius pochylając przed lordem głowę na znak hołdu. Po chwili milczenia zwrócił się do stojącej obok Khayili - Przyszłaś za mną aż tutaj nie mając pojęcia co Cię czeka dziwnooka - Wysyczał patrząc oczyma pozbawionymi wyrazu na Khayilę - Jednocześnie po raz drugi udowodniłaś że bez wahania jesteś gotowa sięgnąć po potęgę i władzę... - Dodał powoli - Oddaj się więc ciemnej stronie mocy i zostań moją uczennicą i sługą triumwiratu albo... przepadnij - Ostatnie słowo jasno dawało do zrozumienia że teraz kiedy Vuusen kiedy przekroczyła bramę akademii straciła możliwość odwrotu. Spokojnym ruchem młody sith sięgnął po miecz. Był gotów zabić kobietę jeżeli ta odmówi lub okaże chociażby cień wahania...

[Jack Welles]

Khaylią, pomimo odczuwanej niepewności, targała cały czas wściekłość z powodu bezsilności wobec ucieczki Harvosa. Czuła też ogromną satysfakcję z powodu zabicia Kylany. To wszystko plus potężna aura mocy obu Sithów szybko dało odpowiedź na zapytanie Slothariusa - Khaylia opadła na jedno kolano w geście poddania się Ciemnej Stronie Mocy...

[Peter Covell]

Taerus zrobił dwa kroki, by znaleźć się przed klęczącą dziewczyną i z całej siły uderzył ją dłonią w twarz. Zaskoczona Khaylia pisnęła cicho i upadła na ziemię rzucając przerażone i gniewne jednocześnie spojrzenie Lordowi Sith.
-Zawsze, - powiedział twardym tonem - ale to ZAWSZE najpierw klękaj przede mną... Dopóki na moje miejsce nie znajdzie się ktoś inny, - uważnie spojrzał na Slothariusa - dopóki nie znajdzie się ktoś zdolny mnie pokonać, nie masz pana, mistrza ponad mnie... Ah... czuję, że jesteś zła... dobrze, dobrze! Możesz mnie nienawidzić, chcieć zabić, możesz nawet próbować, ale pamiętaj, że właśnie te uczucia dają ci siłę! - zaśmiał się - A teraz wstań i rozpocznij nauki u mojego byłego ucznia... A ty, - zwrócił się do mężczyzny - naucz ją wszystkiego, co umiesz na chwałę Ciemnej Strony Mocy, ale uważaj, by być gotowym, gdy uczeń obróci się przeciwko mistrzowi... Zawsze to robimy, prędzej czy później... - na jego twarzy pojawił się grymas, który zapewne miał być uśmiechem - Wracam na mój okręt. Zabierz, co potrzebne i chcę cię jeszcze dziś widzieć na mostku...

[David Turoug]

Nim mistrz Slothariusa przeszedł 3 kroki, dosłownie znikąd pojawił się Darth Weirdens.
- Nim odlecisz Darth Taerusie, mam pewne zadowalające informacje - rzekł swoim tajemniczym tonem stary Sith - Otóż Yavin IV jest w naszym posiadaniu... Niestety ponieśliśmy spor straty wśród klonów, ale to nie jest tak duży problem. Nie mam też żadnych wieści o Darth Valkirianie, ale gdyby zginęła odczulibyśmy to... Poza tym mam do dyspozycji 3 gotowych Sithów. Zakończyli naukę. Jeśli chcesz Darth Taerusie ich zabrać, są do twojej dyspozycji.

[Darth Slotharius]

- Powstań moja uczennico - Syknął Slotharius do Khayili jednocześnie dając jej znak by wcześniej ukłoniła się staremu sitho'wi - Ciemna strona jest w tobie bardzo silna. Twoją siłą jest złość i pragnienie zemsty dlatego od dziś nazywać się będziesz Darth Vengeance - Spojrzał znacząco w oczy dziwnookiej - Pójdź teraz za mną... Za godzinę odlatujemy i kiedy tylko ogarnie nas wir wojny rozpocznie się twój trening - Przerwał mierząc dziewczynę chłodnym spojrzeniem, które od jakiegoś czasu zastępowało u niego uśmiech - Czuję śmierć i wojnę... - Mruknął na koniec odwracając się i ruszając szybkim krokiem przez korytarz akademii. W jego oczach na moment zapłonął dziwny blask... Coś jakby ametystowa łuna odbicie płonących w duszy sith'a ogni...

Niespełna godzinę później młody sith wraz ze swą nową uczennicą ponownie opuścił mury akademii. Kilkanaście minut później z lądowiska w Korriban jak cień uniósł się Nubian Slothariusa... Iście królewska maszyna wzleciała w niebo kierując się na znajdujący na Orbicie niszczyciel Lorda Tearusa...