przez Oto'reekh » 8 Maj 2009, o 12:45
Gdy młody Sith zbliżył się do prowizorycznej bramy z prefabrykatów, uzbrojoną w dwie wieże laserowe, jego oczom ukazał się strażnik. Wstał on ze swojej budki i wyszedł Slothariusowi na przeciw, głęboki cień rzucany przez pojedyncze światła zasłaniał jego twarz. Panowały ciemności, gwiazda jeszcze nie zdążyła wyłonić się znad widnokręgu, więc Sith w pierwszym momencie mógł ocenić tylko budowę ciała obcego mężczyzny. Gdy podszedł bliżej ujrzał także jego twarz, wyraźnie zmęczoną, bogatą w zmarszczki i liczne bruzdy, wszystko wskazywało na to, że wartownik ma 40 lat, a ciężka fizyczna praca odbiła się na jego wyglądzie zewnętrznym, w tym na dość muskularne ciało. Kiedy Sith miał już się przedstawić, mężczyzna wyciągnął rękę przed siebie w geście ostrzeżenia.
- Ani kroku dalej ! - ostrzegł stanowczym głosem. - Kim jesteś i czego tu szukasz ! - dorzucił za chwilę
Slotharius nie specjalnie przejęty ostrzeżeniem, odpowiedział spokojnie.
- Jestem tylko zmęczonym wędrowcem, szukającym schronienia, nie stanowię żadnego zagrożenia.
Strażnik się zawahał, rzeczywiście chłopak nie wyglądał na uzbrojonego, nie był chyba też Sithem, ci nie mają w swoim zwyczaju odpowiadać na jakiekolwiek pytania i prosić o cokolwiek. Gdy strażnik tak trwał nie mogąc się zdecydować, z cienia wyłonił się kolejny mężczyzna, a właściwie staruszek. Jego sędziwa spalona żarem gwiazdy, głowa była zupełnie pozbawiona włosów, twarz wręcz usiana zmarszczkami i głębokimi bliznami, dawała do zrozumienia, że ten człowiek wiele przeszedł. Mimo starego wieku, jego oczy były wciąż żywe i zdradzały ponadprzeciętną inteligencję.
- Spokojnie Kev, to tylko zmęczony wędrowiec, wpuść go do środka, dobrze przecież znamy życie na pustkowiach i związane z tym trudności. - powiedział uspakajającym i kojącym głosem starego człowieka. Jednak w głowie starca rodziła się niepewność, pomimo kiepskiego światła i starzejącego się wzroku dostrzegł, że chłopak wyglądał dziwnie jego postawa zdradzała wewnętrzne rozdarcie, wyraźny konflikt lub ogromne emocjonalne przeżycia, które jeszcze nie zdążyły porządnie okrzepnąć. Starzec w swoim życiu widział już takich ludzi i doskonale pamiętał do czego niektórzy z nich byli zdolni, jednak teraz to nie miało znaczenia, jeśli się nie mylił nie pomogły by im nawet mury z prawdziwego zdarzenia...
GG: 447116