Content

Korriban

[Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Image

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Jack Welles » 7 Lip 2009, o 10:21

Khaylia zrezygnowała z pogoni na czworaka do miecza. Podniosła się szybko i mocnym oraz zdecydowanym ruchem pociągnęła Kylane za nogę. Spowodowało to ponowne wywrócenie się ciemnowłosej kobiety. Była skrytobójczyni jednak długo nie leżała na ziemi - obróciła się szybko na plecy i z widoczną wprawą ruszyła do ataku. W tym momencie repulsory statku kosmicznego spowodowały powstanie kolejnej chmury pyłu, przez którą nie było niczego widać... Pozornie gdyż Khaylia korzystając ze swej umiejętności widzenia Mocą nadal miała klarowny widok na sytuację. Zgrabnym krokiem ominęła oślepioną Kylanę i pochwyciła leżący na ziemi miecz...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Darth Slotharius » 7 Lip 2009, o 17:15

Kylana na wpół po omacku, na wpół kierując się instynktem skoczyła w stronę gdzie sekundę wcześniej widziała przeciwniczkę. Sięgnęła do pasa. Jej własny miecz zniknął gdzieś, najprawdopodobniej podczas upadku. Nie była w prawdzie bezbronna pozostały jej jeszcze sztylety i blastery ale jedno i drugie w tej chwili było raczej bezużyteczne... Gdzieś w powietrzu rozległ się krzyk. Kyla wyciągnęła jeden ze sztyletów - Gdybym tylko mogła... - Niebezpieczeństwo wyczuła o ułamek sekundy za późno. Odwróciła się tnąc sztyletem na oślep... Jak w zwolnionym tempie zobaczyła miecz zmierzający w kierunku swojego brzucha. Na unik było za późno...

- Taak! - Wrzasnął darth Slotharius czując jak świadomość życiowa Kylany nagle zaczyna słabnąć - Ostatnia szansa na ucieczkę kupo złomu - Zaśmiał się rzucając się w euforii na droida - Twoja przyjaciółka umiera teraz czas na Ciebie!...

Kylana trzymając się kurczowo Dziwnookiej powoli osuwała się na ziemię. Uderzenie było na tyle silne i celne że przebiło pancerz w miejscu uszkodzonym swego czasu przez Landona Cripsisa... Z wąskiego pęknięcia powoli ciekła ciemna krew... Kylana podniosła jeszcze raz wzrok i spojrzała w oczy Khayili...
- Dlaczego?... - Zapytała. Poczuła jeszcze że kobieta odpycha ją od siebie i straciła przytomność...
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Harvos » 7 Lip 2009, o 18:11

Droid z niepokojem spojrzał w stronę Kylany. Wiedział, co się dzieje, a dalsza walka mogła doprowadzić tylko do jej śmierci... Musiał to przerwać.

Slotharius rzucił się na niego, ale nie napotkał oporu - Harvos gwałtownie odsłonił się na jego atak i wyłączyl swoje ostrza... Sith uśmiechnął się do siebie i uderzył potężnym cięciem z góry. Trafił w głowę...

Jego uśmiech zwycięstwa znikł, gdy ametystowe ostrze zaskrzeczyło i wyłączyło się. Głowa droida, jak i szyja, były pokryte cortosis, które przy kontakcie z bronią świetlną wyłączało ją, mając wprowadzić przeciwnika w zamęt. W istocie tak było, a ta niewielka chwila zamętu pozwoliła Harvosowi wymknąć się z tej szachowej sytuacji...

-Wasza siła jest waszą zgubą- Mruknął na odchodne i podskoczył, by chwilę później odbić się od zdezorientowanego Slothariusa i wyskoczyć w kierunku Kylany. Sith wywrócił się kopnięty tym "skokiem", a droid wylądował za Khaylią i bez zastanowienia chwycił ją stalowymi ramionami, by po chwili brutalnie odrzucić na bok...

Już po chwili trzymał się otwartej klapy statku Lean, drugim ramieniem trzymając ranną Kylanę. Pojazd wzniósł się do góry, zasypując ziemię tumanem kurzu, a Harvos wskoczył na pokład z furkotem płaszcza. Klapa się zamknęła, powoli zasłaniając oblicze droida. Slotharius, odzyskując równowagę niemal widział oczyma wyobraźni, jak robot złośliwie się uśmiecha. Jednak nie mogło tak być... Maszyna pospiesznie oddaliła się z miejsca zdarzenia.

* * *

-Musimy wracać na Coruscant, d...- Zaczęła Lean, kładąc jednocześnie Kylanę ostrożnie, ale Harvos zdecydowanym ruchem ramienia jej przerwał.

-Nie- Powiedział trzeszczącym głosem -Leć do lokalnego szpitala... Jeszcze nie skończyłem.-

-Czy jest tu coś jeszcze do roboty? Będziesz pakował się znów w jakieś kłopoty, tym razem mogą być o wiele gorsze!- Informatyczka była wyraxnie zbulwersowana, a poza tym, bardzo chciała wrócić na Coruscant. Tu było zdecydowanie zbyt niebezpiecznie.

-Muszę wiedzieć o kulcie Sith na Korriban- Odpowiedział Harvos -Ten mógł być tylko przypadkowo na miejscu, a...-

-Wracamy na Coruscant- Ton Lean wyraźnie oznaczał, że innaczej nie będzie -Ona może coś wiedzieć, jeśli przeżyje... Nie ma czasu na szukanie tutaj szpitala.-

Droid mógł tylko się zgodzić...

Harvos, Lean i Kylana przenoszą się do Szkolenia Jedi
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Darth Slotharius » 8 Lip 2009, o 15:22

Darth Slotharius spokojnie podniósł się z ziemi. Pomimo zniewagi zadanej mu przez Harvosa na odchodne, odczuwał satysfakcje. Przeciągnął na ciemną stronę osobę o bardzo dużej więzi z mocą i dzięki tej osobie pozbył się swojego największego problemu - Kylana nie żyje... - Pomyślał czując dziwną ulgę ale i jednocześnie pustkę...

Bez słowa podniósł z ziemi swój miecz. Sprawdził jakby dla pewności jego działanie - Stal kortozyjska... takie proste... takie przewidywalne - Pomyślał zastanawiając się czy lord Tearus uzna informacje o droidzie-jedi za przydatne. Niedaleko miejsca walki dwóch przyjaciółek znalazł jeszcze dwie rzeczy, które bardzo go zainteresowały - To już się jej chyba nie przyda... - Zadrwił w myślach podnosząc z ziemi czarną maskę Kylany. Po chwili sięgnął po zgubione przez kobietę ostrze - Po latach wracasz do swego pana - Pomyślał uśmiechając się na widok wersu wyrytego na klindze...

Sith rozejrzał się w milczeniu po okolicy. Pomimo hałasu i zamieszania jakie bez wątpienia wywołało ich spotkanie na ulicy nie pojawił się ani jeden mieszkaniec Drashdae - Banda tchórzy - Mruknął pod nosem ruszając uliczką w kierunku akademii. Po przejściu kilku kroków odwrócił się do obserwującej go cały czas z niepewnością Khayili - Pójdź za mną - Wysyczał. Dziwnooka posłusznie ruszyła za nim...

Darth Slotharius i Khayila udają się do: [Korriban] Akademia Sithów
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Yarin Lanex » 4 Lip 2010, o 19:56

Lot dla Yarin'a nie trwał długo. Przez ten czas próbował się zdrzemnąć, jednak ogrom myśli nie dał mu chwili na odpoczynek...Myślał o swojej matce, która już jej nie przypominała ze względu na pustkę, jaką widział w oczach rodzicielki; o ojcu, który - w co nie chciał wierzyć - odciął się całkowicie od rodziny. Choć, jak poradziła mu Kasysha, próbował odciąć się przeszłych wydarzeń, te i nie tylko te zdarzenia powracały jak flesze.

W końcu dotarł na Korriban. Nie wiedział, odkąd zacząć. Wyszedł z pojazdu i skierował swoje kroki w głąb portu kosmicznego. Po kilku minutach marszu w chłodny wieczór, dotarł w miejsce, gdzie znajdowało się wiele osób. Młodzieniec podszedł do jednej z nich i zapytał:
- Gdzie tu można się napić?
W jednym momencie kilka par oczu skierowało w jego stronę swoją uwagę. Bacznie przyglądało się przybyszowi, który nie bardzo pasował do tych okolic. Dobrze ubrany, przystojny i na dodatek samotny. Barczysty brunet ze ściętymi na krótko włosami, który trzymał rękę pod poniszczonym, szarym ubraniem podszedł do Yarin’a.
- Hej przyjacielu! – zawołał głośno – nie zabłądziłeś może? Pomóc znaleźć Ci drogę do mamusi?
Reszta towarzyszy zaśmiała się. Podeszli trochę bliżej, lekko okrążając młodzieńca. Było ich pięciu, a ich wygląd wskazywał na to, że nie mają dobrych zamiarów.
- Nie zabłądziłem. Chcę znaleźć miejsce, by odpocząć i napić się. Nie szukam kłopotów – odpowiedział przybysz spokojnym tonem.
- Ha! A może to my szukamy kłopotów? – ironicznie zapytał jeden z nich.
Ich wyzywające ruchy ciała i oczy pełne kpiny, dodały o dziwo Yarin’owi pewności siebie.
„Jest ich pięciu, ale nie są trzeźwi. Dwóch z nich jest na tyle pijanych, że nie mają koordynacji ruchu. Oni padną jako pierwsi. Z tym po lewej też nie powinno być problemu – nie wygląda na wojownika. Trudniej będzie z tym barczystym, najpewniej ich szefem i ‘panem ironicznym’. Można zauważyć, że nieraz brali udział w bójkach, o czym mogą świadczyć liczne bruzdy a nawet blizny na ich twarzach. Ponadto ten największy ma chyba broń pod pazuchą. Mój treningowy wibromiecz nie bedzie potrzebny-nie zostanie dla nich niewidoczny”. Błyskawiczna analiza sytuacji, która u młodzieńca była bardzo naturalna, oraz jej podsumowanie, pozwoliły na jeszcze jedną próbę dialogu z agresywnymi ludźmi.
- To poszukajcie kłopotów gdzieindziej. Ze mną mogą one być największymi, z jakimi się do tej pory spotkaliście. Wskażcie mi drogę do jakieś kantyny i wracajcie do swoich pijackich spraw – rzekł spokojnie, ale dosadnie Yarin spoglądając głęboko w oczy temu największemu.
- Słyszałeś tego gówniarza Kespo? Rzuca się gnojek bezczelnie gapiąc się na Ciebie! – warknął pijaczek, który stał obok szefa – Skopmy mu dupsko, pewnie ma jakieś kredyty przy sobie!
Nagle zrobił krok w stronę przybysza. Kespo, jak również jego kompani, nie zdążyli zareagować, jak młodzieniec szybko zmienił pozycje ustawiając się tak, że na wyciągnięcie ręki miał ramię pijaczka. Chwycił ją i dość mocno wykręcił. Ten jęknął z bólu. W tej samej chwili w jego stronę ruszyło dwóch z bandy. Yarin obrócił się zwinnie wciąż wykręcając rękę niedoszłemu napastnikowi i pewnym, mocnym głosem powiedział głośno w stronę Kespo:
- Trzymaj swoje pieski na smyczy. Ostrzegałem, że może być bardzo nieprzyjemnie. Ale ani ja, ani Ty zawszony szczurze tego nie chcemy. Więc wskaż mi łaskawie drogę tam, gdzie chcę się udać, a wieczór będzie dla nas wszystkich bardzo udany.
Kpina w oczach szefa napastników momentalnie znikła i pojawiła się niepewność. Wiedział, że mają ogromną przewagą liczebną, że sam ma broń, jednak coś mu mówiło, aby z tym człowiekiem nie zadzierać. Spojrzał po swoich kompanach, którzy czekali na jego reakcję. W końcu powiedział:
- Masz szczęście bękarcie. Nie chce mi się rąk brudzić przed piciem. Zjeżdżaj stąd.
- Kantyna… - rzekł niecierpliwie Yarin.
- Widzisz ten stary szyld kilkadziesiąt kroków stąd? To knajpa „Pod zabójczym szeptem”. Może tam ktoś ci przetrzepię twój ładniutki tyłek – powiedział Kespo dając znak ręką, by jego towarzysze tym razem sobie odpuścili. – Chodźcie chłopaki. Noc jest długa i na pewno znajdziemy jeszcze niejednego frajera, który odda nam swoje kredyty.
Przybysz puścił wykręconą rękę pijaczka i niosąc jedynie plecak, ruszył w stronę szyldu.
„Niezłe powitanie” – pomyślał. Otwierając drzwi do kantyny, niebawem miał się dowiedzieć, jak Korriban powita jego osobę na swojej ziemi.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:

ImageImage
Image
__________________________________________________


..najważniejsze jest to, by nigdy nie zawieść samego siebie..
Awatar użytkownika
Yarin Lanex
Gracz
 
Posty: 720
Rejestracja: 2 Lip 2010, o 20:33
Miejscowość: Gdynia

[Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Mistrz Gry » 5 Lip 2010, o 14:16

-...strzenia się niczym plaga! Ta planeta jest przeklęta, a jej mieszkańcy od tysiącleci pozwalają, by na ich piersiach rosło zagrożenie ze strony Sithów! Tak, tak! Zobaczycie, że Lordowie przyjdą i zabiorą wam wasze dzieci, zabiorą wam życie, zabiorą wam wszystko! Oni zostawiają po sobie jedynie spaloną ziemię!
Prawie nikt nie zwracał uwagi na mężczyznę siedzącego przy stoliku w zacienionym rogu kantyny, choć niektórzy traktowali go jako miejscową atrakcję. Na twarzach tych, którzy jego słów słuchali widać było ironiczne, pełne politowania uśmieszki "wiedzących lepiej". Trudno było ocenić wiek tego człowieka na pierwszy rzut oka, bowiem jego twarz schowana była głęboko w cieniu kaptura wypłowiałej, dawniej zapewne jasno-brązowej, luźnej szaty o szerokich rękawach. Głos miał niemal młodzieńczy - mocny, taki który nie zadrży, gdy usta wypowiadają prawdę, w którą dusza i serce głęboko wierzą, jednakże w jego pewności, stanowczości słychać było doświadczenie przeżytych lat.
-Tak, tak! Mrok ogarnie całą galaktykę, a wy wszyscy mu w tym pomożecie! Sami na siebie sprowadzicie cierpienie i ból, płacz i zgrzytanie zębów!
-Nie przejmuj się nim - Yarin'a zaczepił devon siedzący przy samych drzwiach. - Widać, że jesteś nowy na Korriban, więc pewnie jeszcze nie go nie poznałeś... Nie wiem czemu Sithowie pozwalają mu gadać takie rzeczy w bezpośrednim sąsiedztwie ich akademii, ale nie moja sprawa. Siadaj - gestem dłoni zaprosił Yarin'a, by usiadł obok niego. - Mów mi Zack... i opowiadaj co się dzieje w szerokiej galaktyce, bo tutaj zbyt wiele wiadomości nie dochodzi.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Yarin Lanex » 5 Lip 2010, o 17:59

Yarin badawczo rozejrzał się po kantynie. Jeszcze nie był w takim miejscu, ale szybko zaczął przyzwyczajać się do nowego otoczenia. Od razu zwrócił uwagę na mówiącą głośno postać siedzącą w rogu knajpy, jednak nie do końca rozumiał, co ona wykrzykiwała. Spojrzał w lewo na devona, który zapraszał go do swojego stolika.
" Nie wygląda ani na groźnego, ani na pijaczynę" - pomyślał.
- No tak. Da się zauważyć, że nie jestem stąd, prawda? - zapytał z lekkim uśmiechem przybysz. - Ale to chyba nie jest jakaś zbrodnia?
- Ależ skąd! - roześmiał się devon - Siadaj, siadaj i opowiadaj!
- Barman! - krzyknął Yarin - Coś dobrego i zimnego dla mnie i .. - pytająco spojrzał na towarzysza.
- Zack'a. Na imię mi Zack.
- ..i Zack'a. Tylko szybko!
Zdawało się, że tajemniczy mężczyzna umilkł i nieznacznie zerkał na młodzieńca.
- Pytałeś co tam w Galaktyce? Niestety - w miejscu, z którego pochodzę nie dzieje się nic ciekawego. „ A zresztą, niewiele mnie to obchodzi” – dodał w myślach.
Coraz częstsze spojrzenia z zaciemnionego rogu sali powoli zaczęły dekoncentrować Yarin’a. To, co mówił Zack zdawało mu się słyszeć jakby głos wydobywał się zza ściany. Poczucie poznania zakapturzonej postaci było na tyle silne, że słowa rozmówcy odbijały się od jego świadomości. Jakaś niezrozumiała dla młodzieńca siła, pchała go w kierunku nieznajomego.
- Czy wiesz o czym on mówił? – nagle przerwał monolog devona. – Lordowie, Sith’owie?
- No to chłopcze musiałeś być w jakiś podziemiach, skoro nie wiesz kim są Sith’owie. – rzekł zdziwiony Zack. – To niebezpieczne postaci, ale jeśli chcesz, mogę ci o nich opowiedzieć co ni.. .
Nie dokończył. Przybysz jakby zerwał się z krzesła i niepewnie zaczął zbliżać się do tajemniczego mężczyzny. A oszołomiony devon tylko wodził za nim wzrokiem.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:

ImageImage
Image
__________________________________________________


..najważniejsze jest to, by nigdy nie zawieść samego siebie..
Awatar użytkownika
Yarin Lanex
Gracz
 
Posty: 720
Rejestracja: 2 Lip 2010, o 20:33
Miejscowość: Gdynia

[Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Mistrz Gry » 8 Lip 2010, o 19:01

-...tak samo, jak nieprawdą jest, że potęga prowadzi do zwycięstwa. Czyż Imperium Galaktyczne, rządzone przez Sitha, nie było potężne i czyż nie upadło w przeciągu zaledwie jednego pokolenia pokonane przez garstkę dzielnych rebeliantów? Kodeks Sithów to kłam...
Z każdym kolejnym krokiem Yarina głos tajemniczego mówcy zdawał się zmieniać. Gdzieś zniknęło jego niskie brzmienie, zastąpione przez, równie pewny siebie, ale delikatniejszy ton. Po kilku następnych słowach chłopak zdał sobie sprawę z tego, że nie tylko głos tamtego się zmienia, ale i sylwetka - jakby postać nieco zdrobniała, nabrała kobiecych kształtów...
Kiedy nieznajoma osoba odwróciła się w stronę Yarina, wszystkie dźwięki w kantynie nagle ucichły - chłopak słyszał jedynie bicie własnego serca i pulsowanie krwi w skroniach. Zupełnie niespodziewanie nabrał przekonania, że idzie w głębokiej wodzie, gdzie każdy krok kosztuje go wiele wysiłku, a przypływ spycha go z powrotem w stronę lądu. Yarin nie mógł być tego pewny, bowiem oczy dziwaka skryte były w cieniu kaptura, ale wrażenie, że ten się w niego wpatruje było niesamowite.
Wreszcie postać sięgnęła do kaptura, by odsłonić twarz.
Twarz jego matki.
-Uciekaj stąd! - krzyknęła i nagle cały świat zamienił się w karuzelę sterowaną przez wariata...

-Nie znajdziesz swojego przeznaczenia na tej planecie - męski głos przywrócił Yarina do rzeczywistości niczym wiadro zimnej wody. - Twoja przyszłość jest mglista, ale pewnym jest, że twój los rozstrzygnie się w innym miejscu, w innym czasie. Powinieneś być przygotowany na jego spotkanie.
Zakapturzonym mówcą okazał się, na oko, pięćdziesięcioletni mężczyzna o twarzy pokrytej licznymi bliznami i rzadkich włosach. Jego prawe oko zaszło bielmem, a tuż pod nim widoczne były wyraźne ślady po oparzeniu. Od pierwszej chwili, kiedy dostrzegło się twarz tego człowieka, widać było w nim resztki dawnej siły, dawnego uporu - wszystko stłamszone przez wydarzenia z jego życia, o których nikt z gości kantyny nie miał pojęcia.
-Jeśli twoja wybujała duma ci w tym nie przeszkadza, młodzieńcze, przysiądź się do mnie. Wyglądasz gorzej ode mnie i chyba oparcie krzesła i szklanka czegoś mocnego jest tym, czego potrzebujesz najbardziej.
Najbardziej zaskakujące w słowach mężczyzny było to, że nie przypominały już one wykrzykiwań szalonego kaznodziei ględzącego o końcu świata. Sposób, w jaki je wypowiadał, w jaki modulował głos, sprawiał, że chciało się go słuchać, że działały w jakiś, trudny do zdefiniowania sposób... kojąco.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Yarin Lanex » 8 Lip 2010, o 21:14

Yarin starał się pozbierać kołatające myśli. Czuł, jakby jego świadomość odcięła dźwięki otoczenia. Widok twarzy matki, jako zakapturzonej postaci, wstrząsnął nim na tyle, że momentalnie opuściły go wszystkie siły. Jej oczy wyglądały tak samo, jak podczas wizyty w szpitalu – były puste. Słowa, które wypowiedziała odbijały się w jego głowie, niczym rzucane o ścianę kości do gry: „Uciekaj stąd!”.

Młodzieniec spojrzał na twarz postaci, która przed chwilą ukazała swoje prawdziwe oblicze. Zauważył w niej doświadczenie przeżytego życia, które jakby hipnotycznie nakazało chłopakowi okazanie szacunku mężczyźnie. Prawie bezwładnie usiadł na wskazanym przez nieznajomego miejscu. „Co się dzieje? Musze nad tym zapanować. Nie mogę okazać, że jestem słaby i poddać się tym sztuczkom” – pomyślał. Spojrzał na stół, na którym czekała już na niego szklanka mocnego trunku. Jednym haustem opróżnił ją całą rękawem wycierając usta. Chwila ciszy i przenikliwych spojrzeń, które dla Yarin’a były napięte, jak również wręcz ekscytujące, zostały przerwane przez głośny śmiech kogoś ze stolika obok. Odzyskawszy panowanie nad sobą, chłopak zapytał:
- Jak Ci na imię? I jak wykonałeś tą sztuczkę z moją matką?!
Tamten milczał popijając swojego drinka i bacznie obserwując młodzieńca.
- Odpowiadaj, skoro pytam! – podniósł głos przybysz.
- Sztuczka z Twoją matką? – powtórzył niewzruszony mężczyzna. – To ciekawe…naprawdę – zamyślony spojrzał na młodzieńca.
Widział w oczach swojego rozmówcy, jak wstępuje w niego fala wczesnego stanu złości i dużych emocji.
- Widzisz chłopcze. Nie wszystko da się wytłumaczyć słowami. Wiele spraw określają tylko emocje – oznajmił nieznajomy gładząc dłonią po swej zabliźnionej twarzy. – Pewnie muszą cię łączyć z nią bliskie stosunki.
- Ostrzegam. Relacja z moją matką nie powinna Cię obchodzić człowieku – z frustracją w głosie odpowiedział Yarin. – Skoro nie potrafisz wyjaśnić dlaczego użyłeś tej sztuczki, by mnie zwabić, to nie mamy o czym rozmawiać – wstając, oznajmił lekceważąco.
W tym momencie ręka rozmówcy chwyciła z ramię chłopaka. Ogarnęło go dziwne, aczkolwiek przyjemne uczucie, które mógł porównać do tego, jakie odczuwał podczas medytacji, jak i do przypływu adrenaliny. Korelianin zatrzymał się i spojrzał nieznajomemu prosto w oczy.
- Więc? – zaczął. – Powiesz mi w jakim celu to zrobiłeś? I dlaczego wykrzykiwałeś bezsensowne słowa o zagładzie, Lordach i Sith’ach?
- Być może tego wszystkiego się niebawem dowiesz...Spójrz na moją twarz, widzisz? To, lub coś bardziej gorszego może było efektem poznania tajemnic tej planety - wręcz z pasją odrzekł mężczyzna.

Yarin jedynie pod grubą powłoką ciekawości i pewności siebie mógł odczuwać strach i niepewność, ale w żadnym stopniu to go nie stopowało, a wręcz przeciwnie.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:

ImageImage
Image
__________________________________________________


..najważniejsze jest to, by nigdy nie zawieść samego siebie..
Awatar użytkownika
Yarin Lanex
Gracz
 
Posty: 720
Rejestracja: 2 Lip 2010, o 20:33
Miejscowość: Gdynia

[Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Mistrz Gry » 12 Lip 2010, o 13:37

Mężczyzna ponownie schował twarz pod kapturem, spod którego cienia widać było jedynie brodę i błyszczące oczy. Zainteresowanie, jakie wzbudziła konfrontacja Yarina i "tego dziwaka" powoli zanikało, a goście kantyny wracali do swoich drinków i przerwanych rozmów. Nawet Zack niespecjalnie długo przypatrywał się chłopakowi, którego zagadał przy wejściu - właściwie to zupełnie zapomniał, że z nim kiedykolwiek rozmawiał.
Tak naprawdę to wszyscy zapominali już o dziwnej sytuacji, jaka miała miejsce przed chwilą - rosło w nich przekonanie, że widzieli ją w jakimś holofilmie, czytali w książce czy po prostu kiedyś im się przyśniła.
A poza tym to o jakim mężczyźnie w kapturze i młodym chłopaku mowa?

-Wpływ na słabe umysły może być niewyobrażalnie olbrzymi - powiedział do Yarina zakapturzony mężczyzna. - Kiedy jesteś odpowiednio dobry w tym, co robisz, otaczający cię ludzie mogą nawet nie wiedzieć o twojej obecności. Będziesz dla nich cieniem, duchem.
Słowa tajemniczego mężczyzny działały na Yarina uspokajająco, wyciszały jego rozedrgane myśli, sprawiały, że mógł postrzegać otoczenie jaśniej, bardziej wyraziście. Odbijały się w jego głowie głośnym echem, ale jednocześnie w żaden sposób nie nakazywały, co ma robić, nie zmuszały go do niczego, nie łamały jego woli.
-Nie wiem co miałeś na myśli, gdy wspominałeś o sztuczce ze swoją matką, ale mam przeczucie, że cokolwiek to było, nie było przypadkiem. Powiedz mi, dlaczego tu przyleciałeś? Czego szukasz na tej planecie śmierci?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Yarin Lanex » 12 Lip 2010, o 15:12

„Niesamowite” – pomyślał młodzieniec spoglądając na salę. Faktycznie było tak, jakby on i mężczyzna w ogóle tam nie siedzieli i nie rozmawiali, pomimo tego, co się wydarzyło. Jakkolwiek ta sytuacja przekraczała jego wyobrażenie (przynajmniej tak właśnie myślał), nie odczuwał już strachu. Coś mówiło mu, że tajemniczy rozmówca jest kimś, kto może mu rozjaśnić wiele niepewności.
Potarł rękoma skronie i wolno podniósł wzrok na zakapturzoną postać.
- Jestem tutaj, gdyż to miejsce zasugerowała mi moja mentorka – odezwał się Yarin. – Wiele zdarzyło się w ostatnim czasie w moim życiu, w mojej rodzinie.
Przerwał na chwilę obserwując reakcję mężczyzny, wyczuwając wokół siebie dziwnie spokojną aurę. Ten bacznie spoglądał się na przybysza i sprawiał wrażenie słuchania wnikliwie tego, co mówił młodzieniec.
- Szukam…odpowiedzi – podjął korelianin. – Czy jesteś w stanie mi pomóc, wskazać drogę?
Te słowa zadziwiły nawet samego pytającego. Nie sądził, ze będzie o to prosił kogoś, kogo chwilę temu poznał.
W tym momencie dno jego plecaka ledwo zauważalnie zaświeciło. Oczy mężczyzny szybko skierowały się pod nogi Yarin’a dostrzegając nikły, bladoczerwony blask.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:

ImageImage
Image
__________________________________________________


..najważniejsze jest to, by nigdy nie zawieść samego siebie..
Awatar użytkownika
Yarin Lanex
Gracz
 
Posty: 720
Rejestracja: 2 Lip 2010, o 20:33
Miejscowość: Gdynia

[Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Mistrz Gry » 18 Lip 2010, o 12:16

-Mentorka? - w głosie mężczyzny słychać było nutkę ciekawości - A czy była to osoba, której możesz zaufać? Powierzyć jej swoje życie wiedząc, że ona go nie zniszczy? A może osoba ta szukała jedynie własnych, bliżej nieokreślonych, korzyści...?
Zakapturzony mężczyzna dał Yarinowi chwilę czasu na przemyślenie odpowiedzi na te pytania, lecz nie oczekiwał ich od młodzieńca. Wiedział, że nie ważne do jakich wniosków ten dojdzie teraz, te zapewne i tak będą błędne. Niektórym problemom po prostu trzeba poświęcić więcej czasu i spojrzeć na nie z odpowiedniej perspektywy. Jeśli poleciał na Korriban, bo tutaj skierowała go jego "mentorka", zapewne z jej zdaniem liczy się bardziej niż własnymi uczuciami.
-Szukasz odpowiedzi? - kontynuował po chwili - Tutaj? Na planecie cierpienia, bólu i nienawiści? Poza tym... jak mam ci wskazać drogę, gdy nie znam pytania?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Yarin Lanex » 18 Lip 2010, o 14:08

Młodzieniec pomimo aury spokoju zaczął odczuwać zniecierpliwienie. Myślał, że zakapturzona postać pomoże mu od razu, a nie będzie zadawać tyle pytań i starać się go zmanipulować – przynajmniej tak to rozumował.
- Tak, nauczyła mnie bardzo wiele – mruknął. – Dzięki niej zajrzałem w głąb siebie i zacząłem poznawać swoje prawdziwe „ja”.
W jego głosie słychać było siłę i pewność siebie. Oczy stały się bardziej wyraziste, źrenice większe, a prawy kącik jego ust nieznacznie uniósł się w górę.
- Kasysha miałaby mnie zniszczyć? – kontynuował wręcz z oburzeniem. – Ona pozwoliła mi odnaleźć to, co we mnie było uśpione. Udoskonaliła moją sztukę walki i poprzez medytacje, nauczyła centralizować wewnętrzną energię.

Yarin wstał, złapał swój plecak i nachylając się nad stołem, półszeptem rzekł do mężczyzny:
- Powiadasz, że ta planeta to miejsce bólu, cierpienia i nienawiści? To doskonale, bo właśnie te uczucia są mi teraz najbliższe.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:

ImageImage
Image
__________________________________________________


..najważniejsze jest to, by nigdy nie zawieść samego siebie..
Awatar użytkownika
Yarin Lanex
Gracz
 
Posty: 720
Rejestracja: 2 Lip 2010, o 20:33
Miejscowość: Gdynia

[Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Mistrz Gry » 23 Lip 2010, o 13:27

Yarin jeszcze nie miał pojęcia o manipulacji - jeśli dołączy do Zakonu Sithów, wtedy dopiero pozna jej prawdziwe imię. O ile w ogóle zorientuje się, że ktoś próbuje nim manipulować. Na razie jednak przyszłość młodzieńca wciąż pozostawała zamglona.
-Jeśli będziesz ulegał tym uczuciom, staniesz się ich niewolnikiem - powiedział zakapturzony mężczyzna unosząc głos. Odbiorą ci one rozum, zdolność jasnego myślenia. Odbiorą ci wszystko, co kochasz... w najokrutniejszy z możliwych sposobów... Pamiętaj, choćby mrok okrył całe twoje życie, życie wszystkich istot w galaktyce, wystarczy drobna iskra nadziei, by go rozjaśnić. Powinieneś taki płomień nadziei nosić w sobie, bo w przeciwnym razie... w przeciwnym razie, jesteś stracony... Uznaj to za moją wskazówkę. W odpowiednim momencie ją zrozumiesz, ale to, jak postąpisz, zależeć będzie jedynie od ciebie.
Ostatnie słowa mężczyzny zdawały się dochodzić nie z zewnątrz, ale z wewnątrz głowy Yarina. Mało tego, jego sylwetka zdawała się rozpływać, skupienie na niej wzroku wydawało się niemożliwe, bo krawędzie się zacierały. Młodzieńca ogarnęły nagle potężne zawroty głowy, przez które do gardła podeszła mu cała zawartość żołądka, a głowa sama pochyliła się do przodu balansując raptem kilka centymetrów nad powierzchnią stołu.
-Hej, dzieciaku! - do uszu Yarina dotarł podenerwowany głos devona, z jakim rozmawiał po wejściu do kantyny - Kiepsko wyglądasz. Wszystko w porządku?
Yarin nie siedział naprzeciwko zakapturzonego mężczyzny, ale wciąż przy stoliku obok drzwi. Kantynę wciąż wypełniał gwar rozmów, jednak nie słychać było kazań "zwariowanego" mężczyzny w kącie sali - właściwie, gdyby kogokolwiek o niego zapytać, nikt nie wiedziałby o kim mowa. Zack wyglądał na poważnie zaniepokojonego stanem przybysza - może przywlókł ze sobą jakąś dziwną chorobę z innej planety? Nigdy nic nie wiadomo...
-Wszystko w porządku? - powtórzył pytanie
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Yarin Lanex » 23 Lip 2010, o 19:59

Młodzieniec wpatrując się w kąt sali otarł dłonią pot z czoła. Wyglądał blado. To, co przed chwilą się wydarzyło było na tyle realne, że poczuł wewnątrz siebie nieopisany strach przed tym, co może się wydarzyć.
Yarin powolnym ruchem głowy spojrzał na devona, który przenikliwie przyglądał się przybyszowi i widząc jedynie poruszające się usta Zacka półszeptem rzekł oddychając płytko:
- Mu..musze stąd wyjść.
Łapiąc plecak odwrócił się i pchnął drzwi wyjściowe pozostawiając za sobą zdziwiony wzrok towarzysza.

Pulsujące skronie i siarczysty wiatr na Korribanie nie pozwoliły mu skupić się na kolejnych działaniach. Ale miał na tyle przytomny umysł by wiedzieć, że to ostrzeżenie - a może nawet i rada, było czymś, co istotnie miało wpłynąć na jego kolejne etapy życia. W głowie chłopaka ciągle miotały się słowa zakapturzonej postaci, które pamiętał jak przez mgłę:
" ...to planeta bólu i cierpienia...wystarczy iskra nadziei...uczucia odbiorą Ci rozum i staniesz się ich niewolnikiem...".
Przyjemności spaceru w taką pogodę na pewno nie było. Yarin postanowił jednak pozostać w Kantynie. Cofnął się i usiadł niedaleko lady. Zack już nie zwracał uwagi na zamyślonego młodzieńca, siedzącego kilka stolików od niego.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:

ImageImage
Image
__________________________________________________


..najważniejsze jest to, by nigdy nie zawieść samego siebie..
Awatar użytkownika
Yarin Lanex
Gracz
 
Posty: 720
Rejestracja: 2 Lip 2010, o 20:33
Miejscowość: Gdynia

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Jack Welles » 2 Sie 2010, o 19:33

Khaylia od powrotu z Doliny Mrocznych Lordów unikała wnętrza akademii. Wynikało to głównie z zbyt dużej ilości przewijających się tam ludzi. Jedynie od czasu do czasu, zakradała się i pozostając w ukryciu sprawdzała jakie postępy poczynił jej uczeń. Tymczasem stała się bardzo częstym gościem Zabójczego Szeptu, gdzie nie będąc przez nikogo zaczepiana w spokoju piła piwo.
Yarin prawie od razu zwrócił jej uwagę. Głównie za sprawą otaczającej go mocniejszej, niż zwykłego człowieka, aury. Co najważniejsze jednak - aurze tej było daleko do jasności.Poza tym Darth Vengeance bez trudu wyczuła targające młodzieńcem uczucia. Był dla niej wręcz otwartą książką, z której z zadowoleniem przeczytała cel jego przybycia na Korriban
- Ciekawe czy jest cokolwiek warty... - pomyślał i wstała od baru, po czym skierowała swoje kroki ku stolikowi Yarin. Chłopak nie mógł nie zwrócić na nią uwagi. Khaylia tego wieczoru założyła na siebie krótką, bo sięgającą jedynie połowy ud, czarną spódniczkę oraz prowokującą głębokim dekoltem bluzkę.
- A więc przybyłeś na Korriban w poszukiwaniu odpowiedzi... Myślę, że mogę ci w tym pomóc...- stwierdziła siadając na przeciw Yarin i wpatrując mu się prosto w oczy...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Yarin Lanex » 2 Sie 2010, o 21:11

Yarin'owi kłębiące się myśli w te i z powrotem, nieznośnie przetaczały się w głowie. Nie do końca miał pomysł, co teraz zrobić - przecież nie mógł wrócić, a Kasysh'a chyba nie chciała, aby ją odnalazł.

W pewnym momencie młodzieniec zwrócił swoją uwagę na samotną kobietę pijącą jakieś piwo. Była piękna, a jej seksowny ubiór potęgował zmysły chłopaka. Zdawała się być kimś, z kim mógł porozmawiać i pozbyć się wszelkich wątpliwości. Pomimo wyjątkowej urody i wyzywającego stroju, Yarin wyczuwał, że wewnątrz nie jest słodką i głupią kobietą.
Nie zdołał zareagować, jak nieznajoma zbliżyła się, usiadła naprzeciwko niego i odezwała się aksamitnym głosem.
Na odpowiedź lekko skołowanego, lecz pewnego siebie chłopaka, nie musiała czekać:
- Skoro wiesz, po co tu jestem, to oświeć mnie - jego wzrok skierował się poniżej szyi. - Miałem dziś ciężki wieczór, więc jak masz ochotę na zabawę, to znajdź innego kolesia.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:

ImageImage
Image
__________________________________________________


..najważniejsze jest to, by nigdy nie zawieść samego siebie..
Awatar użytkownika
Yarin Lanex
Gracz
 
Posty: 720
Rejestracja: 2 Lip 2010, o 20:33
Miejscowość: Gdynia

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Jack Welles » 3 Sie 2010, o 18:19

Oczy Darth Vengeance zalśniły ostrzegawczym szkarłatem, który zazwyczaj zwiastował czyjąś śmierć.
- Jakbym chciała się zabawić to do końca życia musiałbyś podcierać dupę łokciem - odpowiedziała tonem głosu, który obniżył temperaturę panującą w kantynie o jakieś czterdzieści stopni - Poza tym odpowiedzi, które cię frapują na pewno nie znajdują się w moim dekolcie... - dodała równie chłodno - Odpowiedzią na twoje pytania są potęga i władza - dwie rzeczy, które możesz osiągnąć jeśli tylko zechcesz iść ze mną... Wpierw musisz udowodnić mi swoją wartość i oddanie pragnieniom. Myślę, że wystarczyłby mi do tego ludzki skalp. Jeśli odważysz się zdobyć go, będę czekała na tyłach tej knajpy... Lepiej nie pojawiaj się tam bez niego - ostrzegła młodzieńca i wstała od stolika. Następnie szybkim i zdecydowanym krokiem opuściła Zabójczy Szept.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Yarin Lanex » 3 Sie 2010, o 21:01

Na pewno nie takiej odpowiedzi spodziewał się Yarin. Kobieta na pewno go zaskoczyła, jednocześnie wzbudzając ogromne zainteresowanie. Z coraz to większym podnieceniem słuchał tego, co mówiła nieznajoma.
Z jednej strony nie mógł się nadziwić, że kobieta, którą pierwszy raz widzi na oczy wręcz nakazuje...zabicie drugiego człowieka! Przecież nigdy tego nie zrobił, nawet o tym nie myślał, jednakże z jakiegoś niewyjaśnionego powodu, wiedział, że musi to zrobić.
Analizując sytuację był świadomy, że praktycznie nie pozostało mu nic innego, co mogłoby mu pomóc w jego wędrówce. Potęga i władza , której wspominała kobieta od zawsze go pociągały, ale dopiero teraz zostały one wyciągnięte z zakamarków jego pragnień. Poczuł ciekawość, która jakoby podpowiadała mu, niczym sufler, aby podjął działanie.

Myśląc o tym wszystkim, pozwolił, aby adrenalina nim zawładnęła, wstał z krzesła i rozejrzał się po kantynie. "Jeśli chcę to zrobić, musi to odbyć się w tym miejscu". Od razu spojrzał w stronę toalet. "Tak, tam będzie dobrze". Przez krótką chwilę obserwował osoby kierujące się w tamtym kierunku i wyczekiwał odpowiedniego momentu, aby dokonać tego, co musiał.
Po kilku minutach korelianin zarzucił plecak na plecy i ruszył za krępo zbudowanym mężczyzną. Pomimo tego, ze Yarin był szczuplejszy, był pewien, że jego umiejętności w walce wręcz szybko załatwią sprawę.

Pewnym krokiem, rozglądając się po kantynie wszedł za potencjalną ofiarą do środka.
Adrenalina buzowała w nim niczym wulkan, a pragnienie poznania tego, co zaproponuje mu nieznajoma, było najsilniejszą z jego emocji.
Yarin zamknął drzwi od toalety i ruszył za plecy mężczyzny chwytając go jedną ręką za kark, zakładając śmiertelną pętlę na szyi, a drugą wykręcając lewę ramię ofiary, która zaczęła się mocno szarpać, niczym zwierzę próbujące wyrwać się z kleszczy...
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:

ImageImage
Image
__________________________________________________


..najważniejsze jest to, by nigdy nie zawieść samego siebie..
Awatar użytkownika
Yarin Lanex
Gracz
 
Posty: 720
Rejestracja: 2 Lip 2010, o 20:33
Miejscowość: Gdynia

Re: [Korriban] Kantyna "Pod zabójczym szeptem"

Postprzez Mistrz Gry » 4 Sie 2010, o 18:42

Zaatakowany mężczyzna, mimo że się wyraźnie zaczynał dusić walczył do ostatnich chwil. Dzięki większej masie bez większego trudu przemieścił się do tyłu uderzając Yarinem o ściankę jednej z kabin. Następnie przetoczył się z wiszącym na jego plecach młodzieńcem na umywalki, gdzie używając do tego wolnej ręki zbił lustro. Szkło uderzyło z hałasem na podłogę, rozsypując się na mniejsze kawałki. Na koniec umierający mężczyzna potknął się o nogi Yarina, wywracając się na niego. Obaj w wyniku tego opadli na leżące odłamki szkła, które z ogromną łatwością zaczęły się wbijać w ich ciała.
-Co tam się do cholery dzieje?! - zagrzmiał zza drzwi głos właściciela kantyny. Dokładnie w tym samym momencie zaatakowany przez Yarina mężczyzna poruszył się w ostatnim przedśmiertnym podrygu...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

PoprzedniaNastępna

Wróć do Korriban

cron