Renno, dzięki interwencji Daylany, zdołał dobiec do otwartego trapu bez kolejnych uszczerbków na zdrowiu. Gdy Twi'lekanka wzbijała się w powietrze i rzucała shurikenami w gliniarzy, Tresta, wzdychając z ulgą, wchodził do Punworcca. Był pewien, że zabójczyni za chwilę do niego dołączy i będą mogli się wyrwać z cholernego Muunilinst, opatrzyć rany i uciec hen, hen, jak najdalej od Imperium i bladawców.
Te nadzieje prysły jednak niczym głowa Muuna po celnym strzale, gdy niebieskoskóra oberwała w locie i rąbnęła w posadzkę, wydając z siebie śmieszny dźwięk. Awanturnik zaklął szpetnie, wyskoczył ze statku jak oparzony i, co mogło zaskoczyć obecnych na lądowisko, doskoczył do Muuna-mechanika, który znalazł sobie schronienie za stertą podziurawionych boltami skrzyń. Łysy brutalnie wyciągnął chudzielca zza osłony i wypchnął go przed leżącą bezradnie Daylanę. Policyjny ostrzał urwał się nagle, co pozwoliło Pikinierowi zbliżyć się do Daylany, podnieść ją przy wtórze jęków i utrzymać przy sobie. Nie było to wcale łatwe, bo do pomocy towarzyszce używał tylko jednej ręki, drugą bowiem sięgnął po DC-15s. Wylot lufy skierował w korpus pracownika portu, który w tym momencie był jedyną osłoną dwójki wrobionych łowców przed kolejnym natarciem glin.
- Nie waż się ruszyć, chuju. Stój grzecznie. - warknął w kierunku zakładnika łysy.
Mundurowi powolutku, krok po kroku, przemieszczali się coraz dalej do lądowiska. Żaden z nich nie odważył się strzelić, woleli poczekać na snajperów, których przed chwilą zresztą wezwali. Każdy policjant, który próbował zajść Trestę od flanki wycofywał się, gdy palec awanturnika mocniej napierał na spust. Mechanik drżał nerwowo i powoli przemieszczał się w kierunku Punworcca śladem osobnika, który trzymał go na muszce.
Renno po raz kolejny odetchnął z ulgą, uderzywszy plecami w trap statku. Pomógł Daylanie wejść - a właściwie wtoczyć się - na pokład, wytrwale asystując jej przy tym długotrwałym procesie wolną od blastera, lewą ręką. Gdy Twi'lekanka bezpiecznie leżała już wewnątrz, Pikinierowi nie pozostało nic innego tylko do niej dołączyć. Postanowił przy okazji dokooptować do wesołej kompanii przerażonego mechanika, który przyda się w czasie najbliższych rozgrywek na śmierć i życie. Stanowić będzie poważnego asa w rękawie, którego koniecznie trzeba będzie zachować na czarną godzinę. Poza tym, nawet Imperium nie odważy się wysadzić statku z niewinnym cywilem na pokładzie. Chociaż... to banda drani, więc mogliby po prostu oskarżyć pracownika portu o kolaborację z terrorystami i z czystym sumieniem zlikwidować całe trio, dalej pozując na bohaterów w mediach.
Renno odgonił ponure myśli i nakazał zakładnikowi zamknąć trap. Obserwował przez chwilę znikających z pola widzenia policjantów i zaśmiał się radośnie. Mają szansę odlecieć. Są umiarkowanie bezpieczni.
Nagle, policzek łysola wybuchnął krwią, a on sam przewrócił się i krzyknął wściekle. Snajperzy z platformy widokowej oddali świetny strzał, a bolt z karabinu zmieścił się w niewielkiej szczelinie między zamykającym się trapem a futryną. Tresta, ku swojemu zdziwieniu, żył, a serce biło mu tak mocno, jakby chciało połamać żebra. Zgrabnie manewrując językiem awanturnik policzył zęby, z których żaden szczęśliwie nie został poważnie uszkodzony, nie licząc lekko poparzonego dziąsła przy górnej piątce po prawej. Odruchowo przyłożył też dłoń do broczącej krwią rany, paskudnej na pierwszy i drugi rzut oka, sądząc po jeszcze bardziej przerażonej minie mechanika.
Tylko draśnięcie. Ale i tak to było zbyt blisko. Zdecydowanie zbyt blisko.
- Nie gap się. Wystartuj statek. JUŻ! - nawrzeszczał Pikinier na zdezorientowanego zakładnika i lufą DC-15s odprowadził go wgłąb korytarza.
Najemnik powoli podniósł się z ziemi, pomógł niebieskoskórej osiągnąć pozycję mniej więcej wertykalną i ruszył z nią do kokpitu. Mechanik zasiadł już na miejscu pilota i powoli zaczynał startować. Renno ułożył Twi'lekankę na drugim fotelu i wcisnął jej do ręki shurikena.
- W razie czego rzuć mu to prosto w pysk. Ty, blady, bądź grzeczny i nas stąd zabierz. Olewaj wszystko, co będą mówić gliny - mamy zniknąć z okolicy w trybie natychmiastowym. Idę poszukać apteczki i alkoholu.
Zataczając się malowniczo, wróg numer dwa na Muunilinst szedł ledwo oświetlonym korytarzykirm, poszukując medykamentów potrzebnych jemu i Daylanie. Po drodze nucąc Marsz Imperialny.
Wyjeżdżam na mniej więcej trzy tygodnie, ale może będę się pojawiał na forum od czasu do czasu na krótką chwilę.