przez Remi Raveren » 18 Lis 2009, o 17:46
Cały tłum razem z "zawodnikami na ringu" obrócili się i spojrzeli na Remiego a w głowie mieli 500kredtów.
- Ja go załatwię! - odezwał się jakiś głos z tłumu
- Ne to ja mu ryj obiję! - zawtórował mu inny
W całym barze zrobił się zgiełk i krzyki oto kto ma walczyć z nowym przybyszem. Wszystko prowadziło do nieuchronnej burdy gdzie każdy przywali każdemu. Taki był najwyraźniej plan Aviena.
- Morda świnie.... to ja go załatwię! Ja tutaj zgarnę te pieniądze! - rozległ się gruby głos w zgiełku, który górował nad innymi. Wszyscy nagli zamilkli i spojrzeli na najbardziej groźnie wyglądającego "kafara", który teraz stał przed Remim przewyższając go o głowę. "- ale będzie zabawa" pomyślał Gambit nie mając najmniejszego żalu do Matiiasa o zgotowanie mu takiej niespodzianki, był za to pewien, że kiedyś mu się zrewanżuję w podobny sposób. Raveren nie mógł dokończyć myśli gdyż osiłek złapał go za żebra i rzucił w tłum.
- Dwie kolejki poproszę. - rzekł Avien do barmana, patrząc się na krąg ludzi którzy zatoczył się w kółko walczących. Remi skoczył na nogi kiedy siłacz znalazł się koło niego. <świst><świst> dwa niecelne uderzenia które ominął Gambit. Dryblas dużo silniejszy z uderzeniem mogącym łamać stoły nie mógł trafić szybszego klauna który uskakiwał w momencie gdy ten poruszał ramionami. Kolejne ciosy wyprowadzane z jeszcze większa furią były by pewnie powalające jednak nie dosięgały celu. Po jednym z prawych sierpowych Remi doskoczył i uderzył pełną mocą, perfidny podbródkowy a następnie lewy prosty i prawy sierpowy. Riposta była bolesna, mocny, odpychający but w żebra niemal pozbawił Gambita tchu. Po trzech silnych ciosach dryblas stał nie wzruszony z coraz większa wściekłością. Zdenerwowany nie mogąc dosięgnąć celu, mięśniak chwycił za stolik i z nokautującym uderzeniem wpadł w Raverena. "kolejny steryd mną pomiata" przeleciało przez myśl R'R kiedy przeturlał się po podłodze, kilka obrotów w bok unikając tym samym miażdżącego uderzenia. Drewniany stół trafiał w podłoże za każdym zamachem ponieważ Remi w porę wyczuwając zdołał się zawsze przeturlać parę metrów. Po jednym z takich trafień klaun postanowił wstać, jednak nie udało mu się to w porę i został mocno potraktowany stołem. Upadł a po chwili dostał jeszcze kilka bardzo silnych ciosów wymierzonych ogromnym kawałkiem drewna.
"- Stop! - wykrzyczał Remi, zdając sobie sprawę, że zwierzęta do których mówi wcale go nie słyszą. Stał teraz na środku polany a całe stado bawołów przebiegało tratując się niemal nawzajem i mocno turbując Gambita. Każde uderzenie i otarcie się jednego ze zwierzów powodowało niesamowity ból a tym samym narastanie potężnego gniewu. "teraz" usłyszał w myślach kiedy bardzo duży zwierzak nacierał na niego z wystawionymi rogami. Akcja którą mógłby podjąć musiała by trwać niecała sekundę, żeby uniknąć jak się wydawało nieuchronnego zderzenia. Szybkość z jaką Remi dobył i rozłożył swoją kose był ledwo zauważalny przez ludzkie oko. Również szybkim a na dodatek silnym i perfekcyjnym cięciem pozbawił bawola rogatej głowy..."
Duża głowa, przeturlała się kawałek po podłodze i odbiła od ściany tym samym zatrzymując się. Jeszcze sekundę temu bydlak okładach chudego klauna potężnymi zamaszystymi ciosami, ale w chwili gdy jeden z ciosów dosięgnął ciała Remiego i szykował zamach na następne mocne uderzenie, czas jakby spowolnił się kilka razy dla Gambita. Bita ofiara dosłownie wskoczyła na równe nogi wyciągnęła broń i w momencie kiedy bydlak kończył zamach uderzając o podłogę zdało się usłyszeć cichy świst powietrza w tym samym momencie Remi złożył i schował kose a następnie było można zobaczyć i usłyszeć upadający łeb. Zapadła cisza. "wszyscy się mnie boją?" pomyślał Remi którego opuszczał już stan amoku i furii. "wszyscy się na niego rzucą?" pomyślał Avien będąc pod wrażeniem szybkości i gracji z jakim R'R wykonał cięcie. Nikt z tłumu nie ważył się ruszyć ani odezwać, wydawało się nawet jakby wstrzymywali oddech. Dla całej kantyny zapadła chwila niezręcznej ciszy. Przerwało ją dwóch oprychów stojących najbliżej drzwi, otworzyli oni je na oścież i wybiegli jak sparzeni. Chwilę potem ponad połowa tłumu zrobiła to samo, reszta siadła zaś na pozostałościach po stołkach i zaczęła cicho szeptać. Remi już kompletnie otrzeźwiały chwycił głowę swojej ofiary (co spotkało się z wzrokami trwogi w oczach gości) podszedł do Aviena i rzekł:
- Komu teraz zapłacisz?
- Barman dawaj mu parę kolejek! - krzyknął Avien. Barmana jednak nie było najprawdopodobniej opuścił lokal uciekając z innymi.
- Jesteście szaleni... nie wiecie co zrobiliście... teraz już po was. - wymamrotał schowany pod ladą kelner niemal płacząc. Barman wstał i chciał zdobyć się na odwagę by powiedzieć coś w stylu: "wypad z mojego baru", jednak głowa zabitego która stałą teraz na ladzie tak go przestraszyła, że uciekł na zaplecze krzycząc coś kompletnym bełkotem.
- A mówią, że to mi odbija. - rzucił drwiąco Remi. W tym samym momencie drzwi do baru zostały potraktowane czymś mocnym jakby je wyważano tak, że wleciały z futryną do środka. Wpadło nagle do baru z piętnastu ogolonych na łyso bydlaków podobnych do tamtego poległego. Teraz jak byli koło siebie Avien i Remi dostrzegli, że wszyscy mają taki sam tatuaż na przedramieniu. Kidy tylko dostrzegli dwóch nieznajomych przy barze i głowę kolegi pośrodku wyciągnęli wszelkie pałki i maczety a niektórzy karabiny blasterowe. Bez ostrzeżenia otworzyli ogień a Matiias i Raveren skoczyli za ladę tak, że dzieliła ich tylko ona i 10metrów od swoich przeciwników. Byli w potrzasku...
Postać głównaPostacie poboczne