Michele Cross
To co się działo w ambulatorium, było pobojowiskiem w którym zagościły jęki i prośby o pomoc. Najgorsze było, to że miejsca brakowało a rannych wciąż donoszono. Michele wzięła głęboki oddech po czym wskazała pielęgniarkom szafkę w której ukryte były materace
- Wyjmijcie wszystkie materace i porozstawiajcie je po ziemi. Musimy mieć miejsce, gdzie będziemy mogli leczyć naszych ! - w tym momencie do ambulatorium została wniesiona kolejna grupka poszkodowanych. Służba medyczna wiązała się z ogromnym zaangażowaniem jak i z wielkim poświęceniem. Cross musiała podjąć ważną decyzję nad tymi istotami, którzy tak potrzebowali pomocy. Stanęła nad jednym z łóżek, na którym leżał mężczyzna, który został postrzelony w krtań. Na szczęście była przy nim kobieta, która dobrze wiedziała jak zająć się rannym nieszczęśnikiem. Spojrzała na wszystkich zgromadzonych z jej drużyny medycznej po czym powiedziała
- Zajmijcie się tymi, którym jeszcze zdołamy pomóc. W tym momencie nie damy rady operować, gdyż mamy zbyt dużo rannych! - decyzja była trudna, ale to właśnie w takich sytuacjach, trzeba było poświęcić paru, by ocalić życie innym. Kiedy sytuacja się uspokoi, Cross wtedy będzie mogła przeprowadzić jakiekolwiek operacje.
Jack Daniel Pryzbilla
Medyk podjął decyzję i postanowił, że zostanie przy oddziale chroniącym ambulatorium. Może to i dobrze a może i źle. W końcu nie miał pojęcia co dzieje się w hangarze, w którym aż tak potrzebowano pomocy. Nie oznaczało to, że skoro został to podjął złą decyzję. Wyraźnie widział, co się dzieje przy ambulatorium i z jakim niewielkim odstępem czasowym donoszeni są coraz to nowi ranni. Gdy miejsca zabrakło już w ambulatorium, parę materaców wyniesiono na zewnątrz, na których zaraz pojawili się ranni. To właśnie do jednego z nich podbiegł medyk, by móc udzielić pomocy jemu jak i służbie medycznej pracującej w ambulatorium. Oceniając stan poszkodowanego, wywnioskował, że ma otwarte złamanie lewej nogi, oraz dziurę w płucach. Najprawdopodobniej powodującą odmę płucną. Nagle żołnierz, złapał pochylającego się nad nim Pryzbille, siłą pociągnął go do siebie i plując w niego krwią wybełkotał świszczącym głosem
- Weź kurwa zrób coś ! bo zaraz wykituje, a moi mnie potrzebują ! - czysty obraz paniki pourazowej. Gdzieś, dalej Jack zauważył, że niosą kolejnych rannych, którzy natychmiast potrzebowali opieki medycznej