Content

Sesja "Zdechnięta"

Ambulatorium - pokład 4

O szczegóły pytać BE3Ra. Może Wam poda chociaż nazwę sesji, bo mi nie chce.
Popek.

Ambulatorium - pokład 4

Postprzez BE3R » 19 Mar 2012, o 20:16

Sześć łóżek oraz izolatka, to podstawow wyposażenie szpitala okrętowego. Znajdują się tu również komora operacyjna oraz laboratorium bioniczne. W głębi znaleźć można doskonale wyposażoną salę operacyjną oraz liczny sprzęt medyczny. Jest to królestwo oficer medycznej oraz przydzielonych do niej trzech pielęgniarek rekrutujących się z załogi. Ambulatorium zwykle świeci pustkami, zaawansowana technologia pozwala na szybkie leczenie nawet poważnych obrażeń. Dla krytycznie rannych przewidziano zbiornik z płynem leczniczym znajdujący się na końcu pomieszczenia.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: Ambulatorium - pokład 4

Postprzez Larisa Rayne » 26 Mar 2012, o 23:25

Michele Cross

Pani doktor podczas zebrania oficerów na głównym mostku, wiedziała, że próba nawiązania jakichkolwiek kontaktów pokojowych z nieznaną flotą nie skończy się dobrze. Bez jakichkolwiek słów i czynów odmaszerowała, salutując głównemu dowódcy i ruszyła prosto do ambulatorium. Po drodze mijała pare oddziałów, które biegły na swoje stanowiska. Woliła im ustąpić miejsca, niż zostać uderzoną przykładowo ramieniem jakiegoś bydlaka, który był za bardzo podekscytowany całą tą akcją. Własnie...jedyną osoba która nie była do końca zadowolona z sytuacji do jakiej doszło była właśnie Michele. Już widziała to jak ambulatorium jest pełne pokrwawionych żołnierzy. Jak niektórzy wrzeszczą i proszą o pomoc. Do tej roboty potrzebna była silna wola i opanowanie. Na szczęście Cross posiadała te cechy. Już nie raz miała do czynienia z obrazami urwanych kończyn, bądź rozerwanych części brzucha lub klatki piersiowej. Była lekarzem więc musiała wykorzystać swój talent jak najlepiej potrafiła.
Gdy doszła do ambulatorium, przebrała się w strój lekarski oraz przygotowała się do swoich obowiązków jakie ją czekały. Sprawdziła jeszcze działalność sprzętów i urządzeń medycznych po czym opierając się o zlew nad którym wisiało biurko spojrzała na siebie. Jej zespół medyczny również był gotowy do działania. Odwróciła się do swej ekipy i opierająć się wciąż o zlew z uśmiechem powiedziała
- będzie dobrze...zachowajcie tylko spokój i opanowanie - miała nadzieję, że każdy z medyków zajmował już określone pozycje w swoich oddziałach. Starała się im przekazywać jak najwięcej informacji na kursach odnośnie niesienia pierwszej pomocy.
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: Ambulatorium - pokład 4

Postprzez Mistrz Ind'yk » 27 Mar 2012, o 00:38

Jack Daniel Pryzbilla

- Tak jest, sir! - powiedział Jack razem z innymi medykami. Oczekiwał w ambulatorium na następne rozkazy, które miały zapewne przyjść tego dnia. Barczysty mężczyzna zastanawiał się do jakich walk doszło, zdążył póki co usłyszeć tylko o nawiązaniu kontaktu. Nie miał pojęcia czy walczyli tylko piloci, czy doszło do jakiś starć kontyngentu piechoty. Właściwie zdawał sobie sprawę tylko z jednego, jeśli ktokolwiek zaczął walczyć, to na pewno będą ranni. Tego nauczył się już na służbie, idealne zwycięstwa nie istniały. Inaczej nie istnieli by przecież wszyscy medycy.
Czekał dalej, nie pogrążając się w rozmyślaniach. Starał się raczej przypomnieć sobie najważniejsze punkty ze szkolenie, by nie zawalić pierwszej misji na tym statku.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Ambulatorium - pokład 4

Postprzez Larisa Rayne » 27 Mar 2012, o 01:46

Michele Cross

Gdy Michele zauważyła jak przy ambulatorium ustawia się jeden z oddziałów, wiedziała że nie ma co dłużej czekać a wydać już kolejne rozkazy do grupki medyków. Dowiadując się o położeniu wszystkich zespołów, ustawiła medyków przed sobą przygotowanych do pełnienia swej roli. Wolała by medycy znajdowali się blisko grupy żołnierzy. W razie czego bedą mogli wykonać czynności, które uratują życie nie jednego z załogi za nim ten dotrze do ambulatorium. Przed odesłałniem ich na stanowiska musiała przekazać istotne informację.
- Wojaczka nie jest waszym priorytetem ! Wasze zadanie to dbanie o stan zdrowotny fizyczny jak i psychiczny oddziału. Nie bawcie się w bohaterów. Nie posiadamy zbyt dużej ilości medyków na pokładzie tak więc wasze życie jest najważniejsze. W najgorszych przypadkach ranni mają zostać doprowadzeni do ambulatorium. Panie, panowie...życze wam dużo szczęścia. Życie wielu leży w rękach tak niewielu ! - po tych słowach zaczęła wysyłać jednostki do poszczególnych zespołów. Jej wzrok zatrzymał się na starszym kapralu
- Pryzbilla, jako, że jest to Twoja pierwsza akcja na tym statku, chciałabym mieć Cie na oku. Dołączysz do oddzialu broniącego ambulatorium. Stoją na zewnątrz. Gdy coś się stanie będe w pobliżu by móc w razie czego pomóc. Wykonać ! -
nie było to coś poniżającego. Musiała wiedzieć czy dany osobnik poradzi sobie z tak ciężkim zadaniem jakie będzie na nim ciążyło. Wszyscy na statku wiedzieli, że Cross lubi sprawdzać swoich ludzi...a najlepiej jest w stanie to zrobić podczas prawdziwej akcji
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: Ambulatorium - pokład 4

Postprzez Mistrz Ind'yk » 29 Mar 2012, o 22:11

Pryzbilla nie miał zamiaru wypominać przełożonej, że każdy w jego oddziale jest w trakcie swojej pierwszej misji na statku. Nigdy nie miał w zwyczaju odpowiadać inaczej niż jednym zwrotem na słowa oficerów i nie zmienił tego nawyku i tym razem:
- Tak jest, Sir!
Po czym ruszył razem z innymi medykami przez drzwi, choć jako jedyny zatrzymał się tuż za nimi. Od razu zobaczył oddział mający bronić sal medycznych, więc skierował się w stronę najwyższego rangą żołnierza, mając zamiar oficjalnie powiadomić o swojej obecności.
- Sir, zostałem skierowany do pomocy pańskiemu oddziałowi, sir! - zameldował, wypinając się w popisowym wręcz salucie. Postanowił szybko rozejrzeć się ilu żołnierzy będzie pod jego opieką i gdzie powinien się ustawić, by nieść im jak najszybszą pomoc.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Ambulatorium - pokład 4

Postprzez BE3R » 30 Mar 2012, o 20:02

Dźwięk strzelających baterii był ostrzeżeniem, chwilę później przed Michelle stanęło dwóch żołnierzy taszczących rannego pilota, za nimi kolejny niósł kobietę z obsługi hangaru z paskudnie rozerwanym brzuchem.
- A ty Co tu robisz? - jeden z żołnierzy w randze kaprala warknął na Jacka. - Tam się bardziej przydasz, wskazał ręką w kierunku dziobu okrętu i odgłosów strzelaniny. - Dopadli nas z opuszczonymi spodniami, jak przebiją się przez pokład hangarowy i dojdą do maszynowni to mamy pozamiatane.
Pielęgniarki szybko przechwyciły rannych, teraz ruch należał do pani doktor...
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: Ambulatorium - pokład 4

Postprzez Larisa Rayne » 4 Kwi 2012, o 10:58

Jack Daniel Pryzbilla

Sytuacja wyglądała nieciekawie. Już po paru minutach ataku na statek federacji do ambulatorium trafiło paru rannych czy to z powierzchownymi ranami czy też z takimi, które trzeba było złożyć do kupy po czym zaszyć. Obraz nie był przyjemny, szczególnie jak Jack zobaczył rozerwaną częśc podbrzusza, tak, że aż sam właściciel próbowała złapać części wnętrzności, które mogły w każdej chwili mu wypaść ze środka.
Przy ambulatorium nie doszło jeszcze do starć, jednak to będzie tylko kwestia czasu kiedy i w tym miejscu pojawią się wrogowie. Kiedy Jack usłyszał od jakiegoś mężczyzny, że jego obecność bardziej przyda się w hangarze miał przed sobą trudny wybór. Był żołnierzem więc wykonywanie rozkazów należało do jego obowiązków, ale z drugiej strony Michele często przekazywała im informację o tym, że czasem można nagiąć pewne zasady by móc uratować komuś życie.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry



Michele Cross

Krzyki, jęki oraz wołanie o pomoc. To był obraz tych, którzy pierwsi trafili do ambulatorium. Pielęgniarki odrazu rzuciły się na pomoc rannym, tak samo jak i Pani Doktor. Wypatrzyła osobę, która najbardziej cierpiała po czym ruszyła do niej. Był to mężczyzna, który miał rozerwaną część prawego przedramienia. oraz dziurę po ostrzale w prawej piersi. Medyk, który go sprowadził starał się pomóc Cross jak tylko mógł, jednak widać było po nim zdenerwowanie przez trzęsące się ręce.
- Przyciskaj mocno w tym miejscu ! - powiedziała donośnym głosem, starając się przywrócić medyka do porzadku
- Wszystko będzie dobrze, już zaraz będziesz jak zdrowy - wzięła strzykawkę ze środkiem adrenaliny i wstrzyknęła prosto mu w serce, po czym podłączyła do urządzenia medycznego, który miał przytrzymać mężczyznę przy życiu. Złapała za plastry z bactą i nakleiła na uszkodzone części ciała, by tkanka mięśniowa mogła szybko się zregenerować do stanu używalności. Kobieta, przyglądała się również pracy pielęgniarek nad rannymi. Widząc to jak jedna z nich, zastanawia się nad dwiema substancjami, które miała wstrzyknąć jednemu z pacjentów, szybko zaareagowała nim byłoby za późno
- Nie ten stymulant. Strzykawka z zielonym płynem, po czym ta z czerwonym ! - wróciła do swego pacjenta, którego ręke umieściła w pojemniku z płynem bacta. Widać było w jej oczach spokój i opanowanie. Po wzięciu głębokiego oddechu zwróciła się medyka, który jej pomagał
- Wracaj do oddziału, może ktoś jeszcze potrzebuje tam pomocy. Jesli skończył Ci się sprzęt, zabierz tyle ile potrzebujesz z tej skrzynki - kobieta wskazała palcem na skrzynkę z zestawami medycznymi. Były one przeznaczone dla medyków, którzy udzielali pomocy w trakcie bitwy. Kiedy Michele skończyła zajmować się ratowaniem życia mężczyzny i gdy jego puls juz się uspokoił, ruszyła do kolejnego. Nie łatwe jest zadanie głównego lekarza na tym statku. Jednak i do takiej pracy kobieta była przyzwyczajona
.
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: Ambulatorium - pokład 4

Postprzez Mistrz Ind'yk » 11 Kwi 2012, o 18:23

Jack Daniel Pryzbilla

Medyk już miał zamiar posłuchać rozkazu oficera, ale przypomniały mu się słowa jego bezpośredniej przełożonej. To ona miała wyższą rangę, czyli to właśnie jej rozkaz powinien obowiązywać muskularnego mężczyznę. Z drugiej strony pamiętał cały czas jej słowa o potrzebie niesienia pomocy wszystkim, podczas czego można było naginać czy łamać rozkazy. On, ona, wszyscy inni - byli medykami, najważniejsze dla nich było ratowanie życia.
Na jego posterunku nie doszło jeszcze do walki, choć według odgłosów płynących korytarzami, mógł się jej spodziewać lada chwila. W końcu podjął decyzję i ruszył w stronę tych, którzy przynieśli nastę0pnych rannych.
- Zostawcie tutaj tych z powierzchownymi ranami - powiedział do trzymających ostatnie nosze, na których znajdowali się trzej żołnierze z lekkimi poparzeniami. - Zaraz ich opatrzę i pomogą nam w obronie tego punktu. Weźcie dwóch innych z tego oddziału i przynoście kolejnych.
Po tych słowach Jack rzucił się ze specjalnie przygotowanymi bandażami moczonymi w baccie do rannych, których postanowił jak najszybciej postawić na nogi.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Ambulatorium - pokład 4

Postprzez BE3R » 24 Kwi 2012, o 19:56

Łóżek było zdecydowanie za mało. A rannych wciąż przybywało, o ile lekko ranni mogli być opatrzeni przez sanitariuszy to ludzie z oberwanymi kończynami i ciężko poparzony pilot zdecydowanie wymagali interwencji chirurga. Michelle musiała zdecydować czy uwikłać się w długotrwałą operację, czy pozostać na posterunku i dalej pomagać tak wielu rannym jak tylko zdoła. Doświadczenie i wiedza mówiły jej jedno. Bez względu na to którą z decyzji podejmie umrą ludzie. Poparzony pilot wyciągnął dłoń jęcząc z powodu niewyobrażalnego wręcz bólu. Pielęgniarka chwyciła go za rękę ponownie przyciągając ją do ciała mężczyzny. Skóra z dłoni pękła i zeszła niczym rękawiczka. Przerażona dziewczyna tępym wzrokiem wpatrywała się to w trzymaną w rękach skórę to w cierpiącego pilota.

-Pani doktor, sytuacja opanowana, chyba... - Wypowiedź żołnierza taszczącego na ramieniu rannego kolegę przerwał huk. Potężne eksplozje i wstrząs przeniósł się po całym kadłubie. Chwilowa przerwa w dostawie prądu zaowocowała wyciem wszelkich możliwych systemów alarmowych. Tym niemniej wciąż żyli.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: Ambulatorium - pokład 4

Postprzez Larisa Rayne » 25 Kwi 2012, o 17:11

Michele Cross

To co się działo w ambulatorium, było pobojowiskiem w którym zagościły jęki i prośby o pomoc. Najgorsze było, to że miejsca brakowało a rannych wciąż donoszono. Michele wzięła głęboki oddech po czym wskazała pielęgniarkom szafkę w której ukryte były materace
- Wyjmijcie wszystkie materace i porozstawiajcie je po ziemi. Musimy mieć miejsce, gdzie będziemy mogli leczyć naszych ! - w tym momencie do ambulatorium została wniesiona kolejna grupka poszkodowanych. Służba medyczna wiązała się z ogromnym zaangażowaniem jak i z wielkim poświęceniem. Cross musiała podjąć ważną decyzję nad tymi istotami, którzy tak potrzebowali pomocy. Stanęła nad jednym z łóżek, na którym leżał mężczyzna, który został postrzelony w krtań. Na szczęście była przy nim kobieta, która dobrze wiedziała jak zająć się rannym nieszczęśnikiem. Spojrzała na wszystkich zgromadzonych z jej drużyny medycznej po czym powiedziała
- Zajmijcie się tymi, którym jeszcze zdołamy pomóc. W tym momencie nie damy rady operować, gdyż mamy zbyt dużo rannych! - decyzja była trudna, ale to właśnie w takich sytuacjach, trzeba było poświęcić paru, by ocalić życie innym. Kiedy sytuacja się uspokoi, Cross wtedy będzie mogła przeprowadzić jakiekolwiek operacje.



Jack Daniel Pryzbilla

Medyk podjął decyzję i postanowił, że zostanie przy oddziale chroniącym ambulatorium. Może to i dobrze a może i źle. W końcu nie miał pojęcia co dzieje się w hangarze, w którym aż tak potrzebowano pomocy. Nie oznaczało to, że skoro został to podjął złą decyzję. Wyraźnie widział, co się dzieje przy ambulatorium i z jakim niewielkim odstępem czasowym donoszeni są coraz to nowi ranni. Gdy miejsca zabrakło już w ambulatorium, parę materaców wyniesiono na zewnątrz, na których zaraz pojawili się ranni. To właśnie do jednego z nich podbiegł medyk, by móc udzielić pomocy jemu jak i służbie medycznej pracującej w ambulatorium. Oceniając stan poszkodowanego, wywnioskował, że ma otwarte złamanie lewej nogi, oraz dziurę w płucach. Najprawdopodobniej powodującą odmę płucną. Nagle żołnierz, złapał pochylającego się nad nim Pryzbille, siłą pociągnął go do siebie i plując w niego krwią wybełkotał świszczącym głosem
- Weź kurwa zrób coś ! bo zaraz wykituje, a moi mnie potrzebują ! - czysty obraz paniki pourazowej. Gdzieś, dalej Jack zauważył, że niosą kolejnych rannych, którzy natychmiast potrzebowali opieki medycznej
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: Ambulatorium - pokład 4

Postprzez Mistrz Ind'yk » 13 Maj 2012, o 14:37

Jack Daniel Pryzbilla

Opatrzywszy poprzednich rannych, muskularny medyk zauważył kolejne nosze. Ruszył w ich kierunku szybkim krokiem, a już zanim doszedł, zauważył jak poważny przypadek mu się trafił. Przez ostatnie kilka kroków, które dzieliły go od poszkodowanego, przeklinał w myślach piechotę, która pozwoliła, by ich siły dostawały tak w dupę.
W końcu dotarł do swojego celu, przy którym pojawił się jeszcze jeden żołnierz, spanikowany, choć chętny do pomocy. Patrząc na jego stan, Jack uznał, że nie przyda mu się tutaj zbytnio. Zapewne przyczyniłby się do jakiejś szkody, więc postanowił go spławić.
- Poradzę sobie z nim - powiedział, wciskając kilka bandaży zamoczonych w baccie w jego ręce. - Idź zobaczy, może któryś z tych nowych potrzebuje tylko zatamowania krwawienia!
Machnąwszy ręką w nieokreślonym kierunku, skupił się już tylko na swoim rannym. Żołnierz dostał paskudnie, miał przebite płuco i nogę, co nie wróżyło mu zbyt dobrze. Gdy tamten się odezwał, popędzając go, Pryzbilla położył mu rękę na głowie, przyciskając ja delikatnie do noszy.
- Spokojnie, nigdzie się nie ruszysz, a oni i tak już kończą. - To małe kłamstwo było w zasadzie po części myśleniem życzeniowym. Daniel bardzo by chciał, by to całe piekło już się nie powiększało. Tymczasem miał wciąż przed sobą skomplikowane leczenie. Najpierw owinął szybko krwawiącą nogę kilkoma bandażami specjalnie przygotowanymi do tamowania krwawienia. Wiedział, że otwarte złamanie można wyleczyć tylko w specjalnych pojemnikach z bactą, zakładanych na kończynę. Nie było to jednak najważniejsze w tym momencie, mężczyzna wciąż miał przebite płuco. Analizują szybko sytuację, Jack rozerwał jedno opakowań z usztywniaczami, które miał w torbie, i wyprostował kawałek folii, później przerwawszy ją na pół. Zaczął owijać rannego bandażem, co drugą warstwę używając folii. Gdy zrobił to już kilka razy, sprawdził, czy ten prowizoryczny opatrunek przepuszcza nadal powietrze do płuc rannego.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: Ambulatorium - pokład 4

Postprzez BE3R » 28 Gru 2012, o 18:33

Ambulatorium było przepełnione. Zarówno rannymi Marines z desantu jak i postronnymi ofiarami walk na pokładzie. Uszkodzenia okrętu odbiły się również na zdrowiu obsadzającej go załogi. Wśród rannych kłębili się para medycy i pielęgniarki przeprowadzając wstępną selekcję rannych dostarczanych na stół operacyjny pracującej nieustannie pani doktor. Załoga robiła co mogła by ratować życie rannych towarzyszy, opatrując lżej rannych oraz starając się za wszelką cenę udrożnić izbę przyjęć.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów


Wróć do Sesja "Zdechnięta"

cron