David Turoug i Gyar-Than Hadyyk dotarli w końcu do trzeciego mistrza. Po drodze przesunęli jeden z elementów konstrukcji będący w danej chwili ścianą nośną. Świątynia zaprotestowała tym zmianom, a zrobiła to głośno i konkretnie: zawalając kolejne korytarze.
Peter Covell stał wśród gruzów niczym mityczny Atlas, dokładnie taki, jaki według wierzeń prymitywnych ludów podtrzymuje na barkach wszechświat. Żywy filar, którego usunięcie oznaczało katastrofę.
Podłoga wyższego piętra runęła ukośnie między Hadyyka i Turouga, oddzielając przyjaciół. Gyar-Than znalazł się po drugiej stronie. Miał wolną drogę do wolności. Była to największa z kar, jakie mogła nałożyć na niego Moc. Niedopełnienie obowiązku Jedi i pozwolenie Mantenowi na pogrążenie się w pragnieniu zemsty już zawsze towarzyszyły sumieniu mistrza. Podobnie jak świadomość bezradności wobec tego, co miało spotkać dwóch towarzyszy po przeciwnej stronie barykady. Hadyyk widział Covella i Turouga po raz ostatni. Nie było pożegnań.
Nic więcej nie można było zrobić.
Być może powinien pogrążyć się w rozpaczy. Ale przecież nie ma emocji, jest tylko spokój.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryHadyyk wraz z Salomeą spotykają się u końca korytarza i obierają własną drogę ucieczki z Coruscant.
***
Benjamin White chwycił się za pierś. Niewidzialna nić szarpnęła nim niczym holograficzną kukłą; wydarła jedno, jedynie tchnienie.
Oto'reekh zdążył przejąć ster w ostatniej chwili, jacht zahaczył kadłubem o szpic świątynnej wieży. Tak oto akcja ratunkowa dobiegła końca. Jeśli Gand chciał uratować chociaż jednego Jedi, musiał uciekać.
Nie był zbyt dobry w pilotowaniu jednostek międzygwiezdnych. Nie poddawał się jednakże panice. Bitwa o Coruscant była równie dobrą okazją do nabycie umiejętności pilota jak każda inna.
Przecież nie ma ignorancji, jest tylko wiedza.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryBenjamin White umiera przez Więzy Mocy w chwili, gdy zginął Peter Covell. Gand Oto'reekh ewakuuje się z Coruscant. Fakt, że opanował międzygwiezdną jednostkę i złamał imperialną blokadą można nazwać wyłącznie szczęściem. Nawet, jeśli Jedi w nie nie wierzą.
***
Nikh oczyścił drogę do ostatniej szansy ewakuacji. Za plecami poczuł wielką ulgę młodych uczniów oraz ciężko rannych rycerzy. Była ich ledwie garstka, ale zawsze to garstka więcej ocalałych Jedi, większa szansa na odbudowanie w przyszłości zakonu.
Zebrani kolejno wchodzili na pokład frachtowca, w tej jednej chwili wszystko wydawało się mieć znowu ku dobremu. Shiris Astaris stanęła koło zabrackiego ucznia. To, co przeszli tego dnia, miało zadecydować o całym ich życiu. Przekroczenie progu statku kosmicznego było jak wejście na nową drogę. Drogę pełną cierpienia, ale też wielkich czynów. Stawienie czoła największym okropieństwom wyzwala najszlachetniejsze cechy. Shiris odkryła talent, dzięki któremu będzie mogła przynieść chociaż szczątkowe ukojenie Znanej Galaktyce. Nikh okazał się być urodzonym przywódcą.
Emocje opadły, zniknęło też pragnienie walki. Teraz wszyscy chcieli jedynie odpocząć. Czekała ich jeszcze walka o wolność na orbicie, jednak zarówno Shiris jak i Nikh wiedzieli, że będzie dobrze. Moc im o tym mówiła. Po raz pierwszy od czasu, gdy rozpoczęło się piekło, mogli sobie pozwolić na nieco optymizmu.
Bo nie ma namiętności, jest tylko pogoda ducha.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryNikh i Shiris uchodzą cało z Coruscant wraz z wymienionymi na początku tematu ocalałymi
***
Szturmowcy trafili wreszcie i do zapadłego tunelu. Ich kroki dudniły dokładnie tak samo, jak niecałe pół wieku wcześniej marsz sklonowanych żołnierzy republikańskich. Dobijali leżących strzałami kontrolnymi w tył głowy, niemal nie brali jeńców.
Próba zatrzymania przeciwnika była aktem odwagi. Ale także ostatecznym poświęceniem za wiarę w kodeks.
Nie ma śmierci, jest tylko Moc.
Ranny David Turoug zasłonił Petera Covella, padła pierwsza seria. Precyzyjna tak, jak zdolni są do tego tylko szturmowcy Imperium. Mistrz Turoug zakreślił świetlistą łunę w słynnej obronie Jedi. Padła więc druga seria. I trzecia, czwarta, piąta, aż wreszcie ilość pocisków była niemożliwa do odbicia.
David Turoug złączył się z Mocą.
Szturmowcy wolno postąpili do przodu, jakby z zaciekawieniem, dlaczego Covell nie wyjął broni. Wymierzyli karabiny.
W tym momencie ewakuowali się ostatni Jedi. Nie było potrzeby dłuższego trzymania stropu.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryDavid i Peter przechodzą na lepszą stronę Mocy.