Content

Bitwa o Coruscant

[Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Caleb Quade » 25 Sty 2013, o 17:50

Artyleria przeciwlotnicza 'Zabójczego uwodziciela' sprawnie i bez większych problemów pozbyła się nękających kanonierkę myśliwców. Podporucznik uśmiechnął się lekko i przekazał wyrazy uznania strzelcom:
- Moje gratulacje panowie, pilnujcie przestrzeni wokół 'Uwodziciela', możliwe, że to tylko przedsmak prawdziwej bitwy... - powiedział i dodał:- Ah.. był bym zapomniał. Dodatkowy dzień urlopu dla strzelców działka nr. 4. Gratuluję.
-Dziękujemy, sir! Mamy oko na przestrzeń, proszę się nie martwić - usłyszał w odpowiedzi Rockwell. Uśmiechnął je raz jeszcze i przeniósł wzrok na monitory. Atakowany przez nich Strike rozpoczął manewr ucieczki. Będąc już od jakiegoś czasu pozbawionym osłon, jedynie formalnością było by ruszenie w pościg i wykończenie go kolejną salwą rakiet. A ta akurat była już przygotowana do odpalenia. Młody podporucznik już miał wydać rozkaz ruszenia w pościg, kiedy jego gorącą krew ostudził nieco raport dotyczący uszkodzeń 'Augera'. Na schemacie przedstawiającym okręt praktycznie nie było miejsca, nie oznaczonego kolorem innym niż czerwony. Zdawać by się mogło, że na przekór Imperium okręt nie chce się rozpaść. Ryan westchnął i podjął decyzję.
-Kurs na 'Augera', musimy zająć pozycję przy jego sterburcie aby zapewnić im jako taką osłonę - powiedział rzeczowym tonem. Zdawał sobie sprawę, że zdziwił swoich załogantów. Nie rzucenie się w pościg za uciekającym i do tego pozbawionym tarcz okrętem było nie w stylu 'Zabójczego Uwodziciela'. Tu i tam widać było marynarzy wymieniających ukradkowe spojrzenia. Nikt jednak nie pozwolił sobie na komentarz. Pilot wcielił w życie rozkazy, kanonierka zmieniła kurs i przyspieszyła.
- Sir, zbliżają się myśliwce... Ponad 40 maszyn... - padł raport. Ryan zmarszczył brwi i już miał wydać kolejne polecenia gdy ze stanowiska sensorów dobiegł go spanikowany głos operatora:
- Sir, chciał bym się mylić ale według odczytów dalekosiężnych sensorów... Republikański Viscount broniący Coruscant... został zniszczony! - Rockwell otworzył szerzej oczy nie mogąc ukryć zdumienia. Skoro główny okręt stanowiący trzon floty obronnej został zniszczony oznaczało to, że bitwa jest dla nich przegrana. Republika straciła stolicę. Dobre 30 sekund minęło gdy na mostku ucichł harmider. Nie było zatem czasu do stracenia:
- Wynosimy się stąd, zająć pozycję przy sterburcie 'Augera' i przygotować do odparcia myśliwców, nie wiem w jakim stanie jest ich hipernapęd... Połączyć mnie z dowódcą tego Majestica i to natychmiast! Nawigator, przygotować koordynaty skoku w nadprzestrzeń. Kurs na system Alsakan! - wyrzucił z siebie niczym rusznica laserowa podporucznik. Kilka chwil później połączenie zostało nawiązane, a 'Uwidziciel' zaczął zajmować wyznaczoną pozycję.
- Tutaj dowódca 'Zabójczego uwodziciela', podporucznik Ryan Rockwell, 'Auger' czy mnie słyszycie? - rzucił do mikrofonu mężczyzna. Przez chwilę nie było odpowiedzi to też korelianin przemówił ponownie:
- Leci na nas 40 wrogich myśliwców, Viscount na orbicie planety został zniszczony. Proponuję wycofać się w rejon przestworzy systemu Alsakan w celu przeprowadzenia napraw i przegrupowania - Ryan gdy skończył rozejrzał się po mostku i przekazał jeszcze kilka poleceń, nasłuchując czy aby przypadkiem ktoś z Majestica nie odpowiada:
- Gdy wrogie maszyny wejdą w nasz zasięg przywitać ich ze wszystkiego co mamy, włączając w to rakiety. Osłony pełna moc, i spieszyć się z tymi koordynatami! - krzyknął czego skutkiem było jeszcze większe wzmożenie ruchu na mostku. Czas nieubłaganie upływał a zagrożenie z każdą sekundą rosło.
Image
Image
Awatar użytkownika
Caleb Quade
Gracz
 
Posty: 362
Rejestracja: 31 Gru 2012, o 00:10
Miejscowość: Kielce

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez BE3R » 27 Sty 2013, o 16:13

Komandor ze spokojem przyglądał się rozwojowi sytuacji, siły uderzeniowe 313 zaczęły zyskiwać przewagę. Pozostało tylko powstrzymać atak na Imperialne lotniskowce. Powitany huraganowym ogniem republikański krążownik Belarus nie pozostał dłużny. Jego ostrzał był zdecydowanie silniejszy ale i znacznie rzadszy. Tymczasem tarcze republikańskiej jednostki lśniły od trafień setek boltów wystrzeliwanych przez Vindicatora, ta pozornie bezsensowna nawałnica miała głęboki sens. Gdy tylko Krążownik Belarus zbliżył się wystarczająco zza Vindicatora wystrzeliły na pełnej prędkości cztery eskadry imperialnych bombowców. Korzystając z osłony ogniowej krążownika zaatakowały z góry wrogi krążownik. Bombowce w ścisłej formacji odpaliły dwie salwy torped, pierwszą zdejmującą wrogie tarcze nad republikańską jednostką i drugą, która totalnie zdemolowała wrogi krążownik. Republikański dowódca zbyt późno zorientował się że ostrzał jest dywersją. Torpedy eksplodujące na kadłubie jednostki zdemolowały nie tylko mostek ale i łączenia poszczególnych segmentów kadłuba. Na oczach załóg pozostałych okrętów krążownik przełamał się na pół, a chwilę później jego sekcja rufowa eksplodowała.
- Doskonale, pełna moc silników, kontratakujemy zanim przeciwnik się pozbiera. Stan tarcz?
- 32% sir, możemy mieć problem.
- Kontynuować natarcie, wesprzeć ogniem skrzydła, bombowce niech się przygotują do kolejnego rajdu.
- Tak jest komandorze.
- łączność, wywołać mi Komandora Ravenscrafta. -
Maximus rozsiadł się wygodniej w fotelu, chwilę później na holoekranie pojawiła się twarz dowódcy Tectora.
- Komandorze, potrzebny raport taktyczny długo jeszcze będziecie bawić się z tym republicem? Niezwłocznie po zneutralizowaniu celu uderzcie na skrzydło republikańskiej formacji, musimy ich wykończyć, zanim wrócą myśliwce z nad coruscant.

Vindicator przerzucił swój ostzał na jedna z dwóch niezwiązanych jeszcze walką fregat Corona. Tarcze wrogiej jednostki rozbłysły a bombowce przegrupowały się po ataku na wrogi krążownik. Tym razem jednak nieprzyjaciel skupił wokół jednostki dwie eskadry myśliwców chroniące atakowany przez imperium okręt.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Andy Calius » 28 Sty 2013, o 11:14

Andy spojżał na ekran komputera. "jaki skok, ja nic nie..." i wyłączył odliczanie. Koordynaty nadal były przygotowane i wystarczyło wyjść ze studni grawitacyjnej Coruscant żeby się wyrwać stamtąd. Ból po utracie Rady Jedi, oraz wyrzuty, że on nie zatrzymał tych bombowców na czas zlały się w żal, który próbował teraz stłumić. Pustka w Mocy i tylko gdzieniegdzie sygnały w jego sercu mówiły mu ilu obrońców pokoju w galaktyce zginęło za jednym zamachem. Czuł jednak, był pewien że jego Mistrz, Peter nadal żyje chociaż jest bardzo słaby. Już miał zawrocić nad świątynie gdy wyczuł jeszcze inne punkty Mocy, pomagające jego mentorowi.
Mimo wszystko wierzył jeszcze, że uda im się dostać do jakiegoś frachtowca i uciec z planety.
- Tu Andy Calius - mowił do radia w hełmie na paśmie kodowanym w świątyni - czy ktokolwiek kto ocalał może przejść do ocalałych lądowisk z frachtowcami? - Dym znad świątyni był gęsty i określenie zniszczeń przez pilota było trudne.
-Odezwijcie się, mogę wam pomóc w ewakuacji. - powtórzył. Jeśłi szybko się nie zgłoszą to będzie musiał zgodnie z ostatnim rozkazem który do niego dotarł próbować się przedrzeć przez oblężenie planety.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Kirk Rinet » 30 Sty 2013, o 02:59

- ... lub zamienimy się w kupę kosmicznego śmiecia. - Dokończył Trevor dziwiąc się swojemu spokojowi. Raport przedstawiał sytuację jasno i niezbyt optymistycznie. Oczywiście porucznik i tak był dumny z załogi, która zdołała utrzymać Augera w jednym kawałku dość długo, żeby przepłoszyć imperialny krążownik, a raczej byłby dumny gdyby nie czterdzieści bombowców zbliżających się, żeby zakończyć żywot ich wszystkich, a które nie wprawiały go raczej w dobry nastrój. Trevor skupił teraz całą swoją uwagę na ekranie taktycznym. Na jego szczęście republikańska kanonierka, która uratowała Augera przed zniszczeniem nie ruszyła w pościg za nieprzyjacielskim okrętem tylko została osłaniać sterburtę jego krążownika. Kolejnym pozytywem były zerowe straty wśród myśliwców pokładowych, których teraz będzie potrzebował do walki z bombowcami wroga.
- Chcę, żeby absolutnie wszystkie sprawne stanowiska bojowe wzięły na cel te myśliwce i otworzyły ogień, kiedy tylko znajdą się w zasięgu. Nasze E-Wingi mają natychmiast zaatakować i związać walką wroga. Celem priorytetowym są imperialne bombowce. Proszę przekazać pilotom, żeby przy pierwszym przelocie zaatakowali torpedami protonowymi bombowce TIE - Trevor wiedział, że republikańskie myśliwce nie mają szans zatrzymać tylu wrogów, ale sądził, że imperialni widząc ciężko uszkodzony krążownik nie będą zawracać sobie głowy atakującymi myśliwcami i skupią się na Augerze dając E-Wingom szansę na zajęcie dobrych pozycji strzeleckich lub wydzielą eskadrę lub dwie do walki z republikanami. W obu przypadkach główne siły ulegną osłabieniu i szanse krążownika wzrosną. Teraz Trevor mógł się zastanowić co dalej. Dalsze przebywanie na orbicie Coruscant byłoby niepotrzebnym ryzykiem, ale Dundas czuł się jakby właśnie miał porzucić tych, którzy zostali i wciąż walczyli.
- Sir... - zaczął nagle chorąży łącznościowiec - Wywołuje nas kanonierka.
Trevor szybkim krokiem podszedł do konsolety łącznościowej i wsłuchał się w treść przekazu. Problemy z zasilaniem odbiły się na jakości odbioru, ale po krótkiej chwili dowódca kanonierki powtórzył i chorąży zdołał poprawnie odebrać transmisję.
- "Zabójczy Uwodziciel" z tej strony porucznik Trevor Dundas - zaczął - Słyszymy was głośno i wyraźnie. Tak widzimy te myśliwce i jesteśmy tak gotowi jak to możliwe. Co? Jak to Viscount zniszczony? - po mostku krążownika poniósł się szmer. Nikt nie mógł uwierzyć, że najpotężniejsza jednostka floty Republiki została wyeliminowana z walki. Trevor otarł pot, który nagle pojawił się na jego czole. Teraz pozbył się resztek nadziei na to, że Republika zdoła utrzymać swoją stolicę. Machinalnie wysłuchał słów Rockwella o odwrocie, naprawach, systemie Alsakan i dopiero wtedy zdołał się opanować. Sądząc po cichych dyskusjach i przerażonych spojrzeniach i tak prześcignął większość załogi. - Rozumiem i zgadzam się poruczniku. Rozpoczynamy przygotowania do skoku. - Porucznik zostawił kanał otwarty na wypadek gdyby kapitan kanonierki miałby coś jeszcze do przekazania i zabrał się za wydawanie rozkazów. - Nawigacja. Obliczyć i obrać kurs na system Alsakan. Łączność. Proszę skontaktować się z naszymi myśliwcami i przekazać im gdzie się udajemy. Niech lepiej zaczną szykować się do skoku i obliczać współrzędne. - Dobrą wiadomością był fakt, że nie musiał czekać na swoje myśliwce. E-Wingi mogły śmiało udać się na miejsce same. Trevor odpuścił sobie świdrowanie wzrokiem swojego nawigatora, zakładając że jeśli czterdzieści myśliwców nie jest w stanie zmusić go do wytężonej pracy to on raczej też nie da rady.
Ta bitwa jest już przegrana, ale jest dopiero druga, zdążymy wygrać następną.
Kirk Rinet
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 27 Wrz 2012, o 14:00

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez David Turoug » 3 Lut 2013, o 22:56

Manewr zaproponowany przez Phila Ravenscrafta sprawdził się w stu procentach. Imperial II dowodzony przez Moebiusa miał kilka chwil na złapanie oddechu, po tym jak otrzymał kilka ciężkich serii z turbolaserów Republica. Na szczęście jednostka Republiki także nieco oberwała i wobec niezwykle wytrzymałych tarcz i pancerza Tectora nie miała zbyt wiele do powiedzenia.
W momencie gdy komandor Maximus Thin przekazał kolejne rozkazy, jednostka "Devastator" rozpoczęła finalny ostrzał wrogiego okrętu. Początkowo gwiezdny niszczyciel obrońców planety jakoś się trzymał, jednak po kilku sekundach padły jego osłony, a szkarłatne wiązki energii dosięgnęły poszycie okrętu. Niespełna trzydzieści sekund później było praktycznie po wszystkim. Główna jednostka przeciwnej floty rozpadła się na setki elementów, które przez krótką chwilę stanęły w płomieniach, dopóki życiodajny tlen stanowił katalizator reakcji spalenia.
- Komandorze Maximus melduję zniszczenie Republica. Stan tarcz 80%, jesteśmy praktycznie nietknięci. Myśliwce z ISD II komandora Moebiusa również uniknęły większych strat. Część z nich właśnie wraca na macierzysty okręt. - odparł Phil, mówiąc o sytuacji w bitwie.
- Świetna robota, sir! - pozwolił sobie na komentarz pierwszy oficer.
- Gratulacje komandorze! - dołączył się nawigator.
- Bitwa się nie skończyła. Czas na świętowanie jeszcze nadejdzie. - odparł analitycznie Ravenscraft - Wywołajcie komandora Aeternuma. Moebius jak twój Imperial? Trzymacie się? Mamy kolejne zadanie do wykonania. Zwrot przez prawą burtę 30 stopni, atakujemy skrzydło nieprzyjaciela.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Moebius » 4 Lut 2013, o 15:13

Gdy Moebius odebrał komunikat od Ravenscrafta z niezadowoleniem zaczął wypowiedź Odnieśliśmy uszkodzenia Komandorze, jednak czekam na raport od grup technicznych. Nie powinno być jednak źle.. Okręty natomiast po zniszczeniu Republica skupiły się na drugim z Majesticów co skutkowała bardzo szybką jego eliminacją.
Następnie wydając rozkazy otrzymane od Phila, okręt Starshatter zaczął przymierzać się do konfrontacji z kolejną grupą, a otrzymując komunikat o powrocie eskadr myśliwców w prawie niezmienionym stanie otrzymał raport od II oficera na temat technicznego stanu okrętu. Dało się go podsumować w sposób następujący: „Nic poważnego aby uniemożliwić udział w dalszej bitwie. Poziom tarcz udało się odzyskać na poziomie około 70%. Kolejne awarie mogą być jednak poważniejsze.”
Zadowolony Aeternum przekazał krótką informację mówiącą o otrzymaniu raportu i podsumowując sytuację Imperiala, która wyglądała dość klarownie w tej chwili.
POSTAĆ GŁÓWNA
Moebius Aeternum
POSTAĆ POBOCZNA
Heana Sundown
Awatar użytkownika
Moebius
New One
 
Posty: 274
Rejestracja: 24 Sty 2009, o 16:16
Miejscowość: Kraków

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Imperium » 10 Lut 2013, o 21:34

Orbita Planety

Kapitulacja Admirała Atariks'a zmieniła wszystko, obrona republikańska pękła niczym pole siłowe pod ostrzałem a Imperialne okręty rozpoczęły systematyczne dobijanie bądź przejmowanie republikańskich jednostek. Jedynie garstka Okrętów dowodzonych przez Komandora T. Vishpera zdecydowała się podjąć próbę wyrwania się z okrążenia. Trzy nowoczesne Gwiezdne niszczyciele oraz towarzszyszące im okręty eskorty uderzyły na Imperialną formację. Bohaterska szarża stała się głównym celem dla imperialnych sił przechwytujących. Gdyby Komandorowi Vishperowi udało się przebić,za jego przykładem poszli by następni a tego rozciągnięte wokół planety siły imperialne mogły by już nie powstrzymać. Teraz liczyła się każda zniszczona nad Coruscant jednostka.
Gwiezdne niszczyciele z uporem parły do przodu wśród rozbłysków tarcz i wycia silników atakujących raz po raz imperialnych bombowców. Wokół Republikańskiej eskadry kłębiły się resztki myśliwców nowej republiki, ich piloci z odwagą i poświęceniem bronili dostępu do liniowych okrętów. Na walczących jednostkach ludzie i nieludzie dawali z siebie wszystko starając się ze wszelkich sił przebić przez blokadę. Ich desperacja i motywacja robiła wrażenie na imperialnych oficerach. Prowadzący RSD "Tigre" został powitany skoncentrowanym ogniem z trzech ISD a mimo to wciąż parł do przodu odgryzając się przeciwnikowi. Potężnie baterie turboaserów dwóch niszczycieli Imperium rozszarpywały poszycie republikańskiej jednostki. Dowódcy olbrzymów zbliżyli się na minimalną odległość i lecąc burta w burtę wymieniali ciosy. Wynik starcia był jednak przesądzony jeszcze "tigre" był już wrakiem jeszcze zanim jego dziób minął rufy wrogich niszczycieli. Podobny los miał spotkać pozostałe okręty eskadry. Komandor Vishper nie powiedział jednak ostatniego słowa. Reaktory zniszczonej jednostki zostały przeładowane, a sam okręt zamienił się w kulę gorącej plazmy. Tarcze walczących z nim ISD padły niemal natychmiast podobnie jak większość systemów. Dało to czas na przedarcie się pozostałym republikańskim okrętom,równocześnie jednak skupiło na uciekającej eskadrze uwagę samego Admirała Drakusa. Rozkazał on powstrzymanie uciekających okrętów za wszelką cenę. W pościg ruszyły zarówno zwinne i szybkie strike Crusiery jak i setki myśliwców i bombowców. Taka koncentracja sił i środków przesądziła o losie uciekającej eskadry, ale osłabiła i tak wątłą sieć zapobiegającą ucieczce z Coruscant.

Przestrzeń nad Senatem

Desant na powierzchnię planety przebiegał zgodnie z planem siły imperium powoli zajmowały kolejne dzielnice zbliżając się do atakowanego przez najemników budynku senatu. Wsparcie powietrzne nie było jeszcze możliwe. Silna obrona przeciwlotnicza oraz kręcące się myśliwce Jedi i Republiki skutecznie uniemożliwiały zakrojoną na szeroką skale operację bombardowania, Jednak przewaga obrońców była widoczna jedynie w zasięgu obrony przeciwlotniczej. Na orbicie całkowicie dominowało już imperium. Tymczasem na dole jakiś idiota w luksusowym jachcie przemknął nad kroczącymi dostojnie jednostkami imperium i z dzikim wyciem silników zaatakował kanonierkę najemników. Pewnie jego bohaterski czyn spotkałby się z pośmiertnym uznaniem gdyby nie fakt że swoim szaleńczym zachowaniem przyciągnął uwagę dowódcy 350 eskadry myśliwskiej imienia Wicketta. Jeden po drugim X-wingi spadały z góry na zmierzające w kierunku łatwego celu imperialne myśliwce tworząc bańkę ochronną nad jachtem i jego szalonym pilotem. Z dala od coruscant rozpętała się kolejna niewielka acz brutalna i krwawa potyczka.

Przestrzeń nad świątynią.

Nawoływanie Andy'ego podchwyciło kilku innych Jedi dołączając do samotnego A-winga. Eskadra wyglądała na mocno przetrzebioną i złożoną z najróżniejszych maszyn, po kolei meldowali się kolejni Jedi.
- <Skrrrr> mistrz <skrrrr> konieczna ewakuacja <skrrr> nych ze świątyni, zostaliśmy zbombard <skrrrrr> odynaty lądowiska ED-392 <skrrrr>ebujemy osłony myśliwskiej,<skrrrr> mnie słyszy?
Niebo nad eskadrą Jedi nagle opustoszało, tak jakby większość zażarcie atakujących myśliwców została wezwana na orbitę, była to idealna okazja do przebicia się i opuszczenia planety. Wystarczyło by te kilka minut względnego spokoju aby szóstka Jedi znalazła bezpieczne schronienie gdzieś z dala od Coruscant i okrucieństw wojny.

313 - legenda staruszków

Grupa bojowa Warlord wykonała swoje zadanie i rozpoczęła zabezpieczanie północnej półkuli Coruscant, uniemożliwiając ewakuację ze stolicy. W tym samym czasie do Lotniskowców osłanianych przez 313 zaczęły wracać myśliwce i bombowce, na resztkach paliwa i zwykle w mocno przerzedzonym składzie meldowały się kolejne imperialne eskadry. Republikańscy dowódcy atakujący zgrupowanie okrętów chronione przez Maximusa dostali informację o kapitulacji sił głównych. Widać było wyraźnie że próbują wycofać się z walki. Nie było to jednak proste zadanie. Niemal każdy z okrętów republikańskich miał swojego przeciwnika oraz problem z wyrwaniem się z walki. Hell przy wsparciu Wraitha właśnie wykańczał jedną z Coron. Druga próbowała się wycofać jednak na jej drodze stał Carrack walczący z kolejną sojuszniczą Coroną. Z drugiej strony Heaven i walczący z nim Saachen Znaleźli się w zasięgu ognia baterii Starshattera. Całości sytuacji dopełniał zmierzający w kierunku osamotnionego Carracka Tector który po drodze rozprawił się z Republicem i na jego drodze do zamknięcia pułapki stał już tylko osamotniony majestic. Jego dowódca nie wyglądał jednak na zainteresowanego walką i właśnie wykonywał zwrot mający wyciągnąć jego okręt z głębokiego gówna w którym się znalazł.

Niestety na osamotnionym w swej walce Whalrusie sytuacja wyglądała znacznie gorzej. Oddział szturmowy, należący jak się okazało, do załogi zniszczonej przez Nebulona patrolowej Agavy. Komandosi nie mieli litości, sekcja po sekcji przebijali się szybko i sprawnie w kierunku mostka. Gdy upadek okrętu był już kwestią czasu a grodzie broniące dostępu do mostka zostały jedyną obroną przed republikańskimi komandosami, pani porucznik podjęła ostatnią decyzję. Uruchomiła system autodestrukcji okrętu.
Gródź eksplodowała snopem iskier po czym rozstąpiła się przed napastnikami, Lena zdąrzyła wyciągnąć z kabury blaster i strzelić na oślep zanim eksplodował granat ogłuszający. Gdy kobieta odzyskała przytomność na skutek brutalnego uderzenia w twarz poczuła ból w wykręconych i skutych na plecach rękach. Chwilę później ujrzała pochylającą się nad nią osmaloną twarz należącą chyba do dowódcy oddziału.
- Podaj kod odwołujący samozniszczenie, albo - Brutalnie szarpnął za skute na plecach ręce kobiety, - umrzesz z bólu.
- Porucznik Lena Kenner dowódca Nebulona 2 Whalrus... odpowiedziała lekko drżącym głosem. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
Kolejne szarpnięcie było znacznie bardziej bolesne, kobieta czuła się jakby wyrwali jej ramiona ze stawów, a po policzkach zaczęły jej ściekać łzy.
- Daj spokój Syl, mamy jeszcze ponad minutę na zabranie dup w troki. Jak chcesz jej dopierdolić to weź ze sobą, ale przestań się z nią teraz pieprzyć. -Mężczyzna pochylający się nad konsolą odliczającą czas do zniszczenia okrętu nie podzielał najwyraźniej zamiłowania przełożonego. Spojrzenie jakim obdarzył go przesłuchujący Lenę podoficer wymusiło najwidoczniej dodanie odpowiedniej formułki. - Panie Sierżancie, czas na odwrót taktyczny.
- Dobra, Spierdalamy a ty - spojrzał na klęczącą i skutą kobietę - idziesz z nami. Niemal bez zamachu krótkim sierpowym trafił ją w szczękę i była to ostatnia rzecz którą pani porucznik widziała...
Niecałą minutę później prom abordażowy w osłonie myśliwców ocalałych z pogromu oddalał się szybko od planety najpewniej wyliczając trajektorię skoku Za nim zaś w dość efektownym rozbłysku światła zniknął okręt znany jako Whalrus.

Potyczka Augera

E-wingi starły się z idącymi przed bombowcami Interceptorami. Straty były po obu stronach, ale to imperialnych maszyn było więcej. Już w pierwszym starciu od salwy rakiet padła połowa republikańskich maszyn i niemal tyle samo imperialnych. Pozostałe myśliwce rzuciły się na W-wingi, które z łowców stały się ofiarami i musiały walczyć o przetrwanie. Pozytywnym aspektem ich ataku było to, że atakujących bombowców było już tylko osiemnaście. Za to sunący za nimi Strike Cruiser wyglądał na żądnego zemsty za swoją ucieczkę.

Przygotować się na uderzenie. - oba okręty postawiły silny ogień zaporowy skupiając się na atakujących z dużą prędkością imperialnych maszynach, ich piloci jednak byli szkoleni właśnie w przeprowadzaniu ataków z dużą prędkością pod ogniem zaporowym. Wynik starcia był łatwy do przewidzenia. Pomimo sporych strat spowodowanych ostrzałem torpedy pomknęły w kierunku Augera i osłaniającej go kanonierki.
Na mostku Uwodziciela zawrzało.
- Sir lecą w nas dwie, trzy... , sześć... leci w nas osiem torped!!! Rozwalą nas jak nic. Spieprzajmy stąd walić ten pieprzony krążownik to i tak wrak!!
- Walną w nas za 20 sekund, Poruczniku możemy się usunąć, Poruczniku!!
- Ha zestrzeliłem sukinsyna!!
- Czas do skoku 25 sekund. 24...

Meldunki napływały niemal równocześnie wraz ze zmianami sytuacji na polu bitwy. Zwinny i szybki gunship mógł z łatwością uniknąć trafienia torped jednak wtedy uderzyły by one w uszkodzoną burtę Augera a tego krążownik z pewnością by nie przeżył. Z drugiej strony Uwodziciel nigdy nie zebrał więcej niż czterema pociskami, osiem trafień mogło się okazać zabójcze dla niewielkiej jednostki.
Mostek zapasowy Augera również nie należał do najspokojniejszych miejsc.
- dziesięć bombowców za rufą, atakują nasze silniki!! Szanse na wykonanie manewrów unikowych 10% Tarcze pełna moc na rufę..
- Dowódca czerwonej melduje 7 straconych maszyn 12 zestrzelonych. Niebiski odpowiednio 5 i 8.
- Sekcja bojowa melduje o przeciążeniu generatora nr 4, chyba mamy problem
- Przygotować się na wstrząs, 4.3.2.1.

Okrętem szarpnęło kiedy pierwsza z fal torped uderzyła w rufę jednostki. Latające drobne przedmioty, broń i padający ludzie których krzyki przeplatały się z wyciem alarmów i snopami iskier. Porucznik Dundas stracił równowagę i wyrżnął ręką w coś twardego. Promieniujący ból uświadomił mu dobitnie że właśnie złamał rękę. Kiedy próbował się podnieść jego dłoń trafiła w coś lepkiego. Podążył za nią wzrokiem. Z rozbitej głowy nawigatora porucznika Ryana Rockfella sączyła się krew, zaś na jego pulpicie sterowniczym powoli odliczały się kolejne cyfry 9...8...7...

Przestrzeń coruscant - przeciwna strona planety.

Jeżeli bitwę o Coruscant przyrównać by do człowieka to nad Senatem i świątynią było jej serce na północy głowa a miejsce nieopodal którego wyszedł właśnie RSD Niepokonany było mało dyplomatycznie określane "dupą"
Na mostku okrętu komandor Hargoletzl należący do rasy znanej jako Wookie właśnie przyjmował raport od oficera wywiadu.
- ... ewakuacji. Oczywiście postaramy się przebić możemy jednak potrzebować wsparcia z zewnątrz. Pański okręt jest ostatnią jednostką nie walczącą jeszcze z wrogiem. Jesteście naszą ostatnią nadzieją na przetrwanie.
- Raarargh Ryyy
-Zanim jeszcze twarz rozmówcy zniknęła, Komandor potwierdził donośnym głosem że nie zawiedzie pokładanych w nim nadziei.
Stojący za nim pierwszy oficer kapitan Krusk Sel’thar nie wyglądał na zaskoczonego takim rozwojem sytuacji. Jednak jego opinia nie miała w tej chwili większego znaczenia.
- RRAYGGGH RHHYYY HRYYY GRAAAAWL - zaryczał dowódca a pokładowy translator wnet ogłosił jego rozkazy mniej rozwiniętym lingwistycznie członkom załogi - Natychmiast przygotować do startu eskadry myśliwskie. Pierwszy opracować plan osłony ewakuacji senatorów..

Jak zwykle posypały się raporty sytuacyjne i informacje od oficerów odpowiedzialnych za sensory okrętu. Tak długo jak Nieugięty pozostawał z dala od planety mógł unikać wykrycia przez Imperialne jednostki. Jeżeli jednak się zbliży czeka go ciężka przeprawa. W najbliższej okolicy skanery okrętu wykryły przynajmniej pięć dużych jednostek wroga. Niestety z racji na konieczność zachowania dyskrecji niewiele więcej mogli się o nich dowiedzieć. Prawdopodobnie w przestrzeni były jeszcze patrole myśliwców i kanonierek wroga, jednak nie sposób było ich wykryć na pasywnych czujnikach. Załoga musiała wymyślić jakiś plan który umożliwi im dotarcie do planety albo odciągnięcie uwagi Imperium na wystarczająco długi czas aby ewakuacja zakończyła się sukcesem.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Image
Image
Awatar użytkownika
Imperium
New One
 
Posty: 120
Rejestracja: 16 Mar 2010, o 17:08

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Andy Calius » 12 Lut 2013, o 13:34

-Mamy problemy z łącznością - próbował ponownie wywołać frachtowiec Andy. -Lecimy do was- dodał do mikrofonu przy hełmie.
-Eskadra, formować szyk delta, lecimy na ratunek ocalałym.- zakomunikował Calius pozostałym Jedi. Skierował dziób A winga na lądowiska i zauważył pędzące w ich kierunku maszyny wroga.
-Dwanaście Interceptorów na trzeciej -zakomunikował i nacisnął przycisk na wolancie posyłając serie w najbliższy myśliwiec, po czym lekko odbił w bok unikając kolizji z trafionym myśliwcem.
-Mam go na ogonie! - usłyszał głos jednego z pilotów Jedi, w głosie wyczuć można było lekką panikę.
Calius spojrzał w bok nad sobą i zobaczył jak dwa imperialne myśliwce ostrzeliwują X-winga. Pilot nie mógł wykonać szybkich zwodów więc w końcu musiał dostać.
-Katapultuj się! krzyknął Andy w sekunde przed chwilą gdy celna seria zielonych boltów oderwała skrzydło i zamieniła w ognistą kule maszyne Jedi. Świeżo upieczony Rycerz Jedi w natłoku bólu i utraty tego dnia tylu Jedi nie wyczuł czy pilot X winga zdążył się katapultować ale szczerze w to wątpił. Wziął na cel jednego z Impów kołującego i szykującego się do kolejnego ataku. Pilot Interceptora szybko zdał sobie sprawę, że nie może przegrać mannewrów ale nie dysponował Mocą. Calius skupił się przez chwilę i wyczuł w którym momencie wróg wykona zwód. Posłał dwie krótkie serie, które oderwały jedno z ukośnych paneli maszyny.
-Ilu wrogów jeszcze zostało- odezwał się ktoś w słuchawce Jedi.
-jeszcze tylko czter... trzy Interceptory, ale mamy większy problem bo działa przeciwlotnicze nas namierzają. Zajme się tym - odparł Andy, obserwując z pewnej wysokości cały obszar działań ich eskadry. Jakby od niechcenia zanurkował w dół starając się przewidzieć w które miejscu za chwile pojawią się czerwone wiązki obrony przeciwlotniczej. Ustawione były przez szturmowców naprędce, a grupa bojowa najwyraźniej przeszukiwała frachtowiec nieopodal. Seria w działko i problem mieli już z głowy. Teraz tylko musieli w jakiś sposób nawiązać lączność i dowiedzieć się co się dzieje z frachtowcem.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Moebius » 14 Lut 2013, o 20:46

– Sir jakie rozkazy? – Zapytał pierwszy oficer po chwili ciszy, gdy po skończonej rozmowie Moebius usiadł na miejscu kapitana. W odpowiedzi usłyszał rozkazy.
Cały ISD II skierował się dziobem w stronę Sacheena i zbliżając się powoli na zredukowanej mocy silników rozpoczął procedurę namierzania by każde trafienie było najskuteczniejsze. Co prawda oponent był szybszy niż Imperial jednak ścigany przez 6 dywizjonów myśliwców nie mógł się wycofać. Dowodzący, więc okrętem postanowił wyrządzić jak najwięcej szkód Imperialnej maszynie, dlatego starając się utrzymać dystans począł strzelać najpierw w najbliższe myśliwce a następnie część dział zostało przekierowane na Starshattera. Z każdą chwila jednak, gdy okręty zbliżały się do siebie coraz więcej dział z jednostki imperialnej zaliczało celne trafienia.
Osłony krążownika radziły sobie doskonale przez pewien czas jednak, gdy okręty zbliżyły się poziom tarcz zaczął spadać pod naporem myśliwców oraz jednostki dowodzonej przez Aeternuma. Jedyną nadzieją dla Sacheena było wsparcie ze strony Majestica jednak ten miał na głowie większy problem w postaci Tectora
POSTAĆ GŁÓWNA
Moebius Aeternum
POSTAĆ POBOCZNA
Heana Sundown
Awatar użytkownika
Moebius
New One
 
Posty: 274
Rejestracja: 24 Sty 2009, o 16:16
Miejscowość: Kraków

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Fenn Mereel » 16 Lut 2013, o 17:14

"Niepokonany" odbywał właśnie rutynowy lot testujący nowe modyfikacje jakie uzyskał po generalnym remoncie w stoczniach Mon Calamari. To była już druga w ciągu dwóch lat naprawa RSD, ale podczas operacji "Perlemiańska Burza" okręt uzyskał takie uszkodzenia, że kolejny generalny remont był po prostu konieczny. Układ Metellos, który gościł testy okrętu, był umiejscowiony zaledwie jeden krótki skok nadprzestrzenny od Coruscant i jak zazwyczaj to bywa ze światami Jądra, bardzo uczęszczany. Właśnie ten układ, do którego nieskończonym strumieniem przylatywały statki z pobliskiej stolicy Nowej Republiki i pomimo znacznego oddalenia od stoczni, komandor Hargoletzl wybrał na idealny do przetestowania, oraz skalibrowania aktywnych i pasywnych sensorów. Załoga sprawdzała kolejne statki prywatnych przewoźników, czy gigantycznych konglomeratów handlowych które wskakiwały z nadprzestrzeni do Metellosa, kiedy nagle nastąpiła przerwa w tranzycie. Trwała ona kilkanaście minut, a kiedy się zakończyła do układu wpadło o wiele więcej jednostek niż wcześniej, na dodatek niektóre z widocznymi uszkodzeniami. Momentalnie na mostek "Niepokonanego" trafiła informacja o ataku Imperium na potrójne zero i rozkaz pomocy w ewakuacji. Dowódca okrętu nakazał natychmiastowy skok. Krusk nie był pewien, czy wtrącanie się w prawdopodobnie najważniejszą bitwę wojny z Imperium z jednym okrętem, który niedawno opuścił stocznię, z mało zgraną załogą i na dodatek kilkoma nieprzetestowanymi systemami to na pewno dobry pomysł. Jednak słowo dowódcy było świętością, a jak się później okazało, każda jednostka liniowa była na wagę złota.
To co zobaczył Krusk na swoim ekranie taktycznym, kiedy wyhamowali w pobliżu orbity geostacjonarnej nie wyglądało zbyt dobrze. Wszędzie panoszyły się mniejsze lub większe jednostki Imperium, obrona zdawała się dogasać. Co prawda spodziewał się że obrońcu nie dadzą rady atakowi z zaskoczenia, ale że nastąpiło to tak szybko? Coś musiało zdarzyć się Viscountowi. Potężny okręt stanowił opokę planetarnego systemu obrony i wspierany przez miny, oraz potężnie uzbrojone stacje orbitalne Golan był przeszkodą nie do przejścia nawet dla największej floty!
Kiedy komandor potwierdził gotowość do wykonania zadania i zwalił obowiązek wymyślenia planu osłony ewakuacji, sierść na pysku i szyi Bothanina zjeżyła się ze zdenerwowania. Odpowiedzialność podobna do tej jaką musiał ponieść, podczas "Perlemiańskiej Burzy" kiedy zmuszony był przejąć dowództwo nad "Niepokonanym" i tylko szczęściem udało mu się ocalić okręt od zniszczenia, znowu go dopadła. Mostek pracował dalej, zajęty swoimi zadaniami, wpatrzony w ekrany taktyczne, natomiast wielkie oczy Hargoletzla zwrócone były w stronę kapitana. Wookie obserwował swojego pierwszego wyczekująco. Ten zaś usiadł na swoim fotelu i zaczął masować skronie. Po chwili wstał i zaczął mówić:
- Kapitanie, nasza jednostka to jak wiadomo nie Ferret i już samo nasze wejście do systemu zostało zauważone, dlatego proponuję wziąć na siebie uwagę okrętów przeciwnika będących w tym rejonie, zostawiając ewakuującym się czysty korytarz. Sir, dajmy całą w przód, zacznijmy badać sensorami przestrzeń w naszym sektorze i zwabmy jak najwięcej wrogich jednostek. Skontaktujemy się z odpowiedzialnymi za ewakuację i wyślijmy do nich dwie eskadry naszych X-wingów. Elitarni piloci A-wingów z pokładowego skrzydła "Niepokonanego" pod dowództwem majora Cantony zapewnią nam wystarczającą osłonę myśliwską. - kapitan Krusk Sel'thar wyprostowywał się jak struna, a jego głos tężał w miarę jak wykładał plan. Nie było to co prawda wysublimowane zagranie, ale wielki "Niepokonany" to, jak już zdążył wytłumaczyć, nie okręt stealth i nie ma sensu się nim "skradać", ponieważ wróg i tak wiedział o ich obecności. Stał tak patrząc na Hargoletzla, a wokół nich krzątała się załoga mostka. Teraz to on wyczekująco patrzył w oczy wookiego, zadzierając przy tym głowę.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Caleb Quade » 16 Lut 2013, o 21:17

Zdecydowanie zaczęło się źle dziać. 8 torped lecących w kierunku "Zabójczego Uwodziciela" mogła być dlań dosłownie zabójczą dawką. Podwładni Rockwella przekrzykiwali się wzajemnie podając coraz to nowe informacje. Czas był zapanować nad tym chaosem.
- Sir lecą w nas dwie, trzy... , sześć... leci w nas osiem torped!!! Rozwalą nas jak nic. Spieprzajmy stąd walić ten pieprzony krążownik to i tak wrak!!
- Utrzymywać cholerną pozycję dopóki nie wydam innego polecenia odkrzyknął na pierwszy meldunek Ryan.
- Walną w nas za 20 sekund, Poruczniku możemy się usunąć, Poruczniku!! - padło sekundę później.
- Utrzymać pozycję do cholery. I przenieść cały ogień w nadlatujące torpedy, wykorzystacie w pełni te nowe systemy celownicze, po coś one w końcu są!
- Ha zestrzeliłem sukinsyna!!
- Moje cholerne gratulacje, a teraz namierzyć i zestrzelić te pieprzone torpedy! - krzyknął do mikrofonu, który nastawiony był na częstotliwość artylerzystów "Uwodziciela"
- Czas do skoku 25 sekund. 24...
- Przerzucić całą moc do tarcz sterburtowych! Wyłączyć niepotrzebne sekcje, przekazać wszystkie rezerwy mocy do tarcz! - krzyknął na zakończenie Ryan i spojrzał na monitory.
Artylerzyści wzięli sobie słowa dowódcy do serca - działka rzygnęły ogniem w kierunku nadlatujących pocisków. Do ostrzału dołączyły też turbolasery. Te ostatnie nie były przeznaczone do tego typu działań, jednak nowoczesne systemy celownicze mogły dawać pewne nadzieje co do rezultatów. Nie mniej 15 sekund to bardzo mało na skuteczne celowanie i ostrzał. Działonowi jednak dawali z siebie sto dwadzieścia procent, aby zapewnić kanonierce bezpieczeństwo - a przynajmniej większe szanse na przetrwanie tej bitwy.
10 sekund.
Chociaż działka i turbolasery posyłały terrawaty energii na mostku zapadła prawie grobowa cisza. Wszyscy zamarli.
8 sekund.
Zegar cykał, tik, tak, tik, tak.
4 sekundy.
- PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO URERZENIA- ryknął dowódca i sam wypełnił swój rozkaz. Po raz pierwszy w życiu zaczął się modlić
3,2,1...
Image
Image
Awatar użytkownika
Caleb Quade
Gracz
 
Posty: 362
Rejestracja: 31 Gru 2012, o 00:10
Miejscowość: Kielce

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez David Turoug » 16 Lut 2013, o 22:52

Gwiezdny Niszczyciel klasy Tector majestatycznie zwrócił się naprzeciw Majestica, który jeszcze do niedawna pełnił rolę eskorty Republica. Siła ognia, moc osłon oraz grubość pancerza dawały miażdżącą przewagę okrętowi o wdzięcznej nazwie "Devastator".
- Sir? - spytał pierwszy oficer.
- Skończyć z tym krążownikiem. Przekażcie więcej mocy w przednie tarcze. - odparł Ravenscraft - Ognia!
Turbolasery maszyny komandora-podporucznika zaczęły gromić o ponad połowę mniejszą jednostkę jaką był Majestic. Spoglądając przez główny iluminator, Phil zaczął zastanawiać się co ma, a niedługo miała republikańska jednostka, by wspominać o niej "majestatyczna". Widocznie jakiś konstruktor musiał dać się ponieść wodzy fantazji. Osłony wrogiego okrętu zaczęły szybko siadać, natomiast Tector niewzruszony powoli zmniejszył dystans do adwersarza. Zagłada kolejnych setek żołnierzy opozycyjnej frakcji była kwestią minut, a może nawet kilkudziesięciu sekund.
Oficerowie Imperium - Ravenscraft i Aeternum dobrze podzielili się rolami w bitwie. Gwiezdny Niszczyciel Imperial II Moebiusa, wziął na cel mniejszego Sacheena by nie narażać się na ostrzał z turbolaserów Majestica, w związku z wcześniej odniesionymi uszkodzeniami. Natomiast "Devastator" bez najmniejszych przeszkód mógł rozpłatać krążownik Republiki.
- Kończcie z nim! - wydał ostateczny rozkaz komandor-podporucznik, czekając na efektowną eksplozję, jaką miał ujrzeć przez przedni iluminator.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Kirk Rinet » 17 Lut 2013, o 14:14

Trevor odruchowo wyszarpnął dłoń z plamy krwi, potworny ból w przedramieniu przypomniał mu, że niestety właśnie tę rękę miał pecha złamać. Porucznik zaczął powoli zbierać się z podłogi próbując pojąć dobiegające zewsząd dźwięki.
- Kolejne dwa bombowce zestrzelone! - okrzyki i meldunki obsady mostka były tak niewyraźne jakby dochodziły z wielkiej odległości i jeszcze musiały się przebijać przez taflę wody. Chwilę później w krążownik trafiła kolejna torpeda i ponownie posłała Dundas'a na podłogę. Tym razem uniknął przynajmniej kolejnych złamań, ale podnoszenie się z podłogi i tak było wyzwaniem.
- Ekipa naprawcza zdołała odzyskać dostęp do sekcji C, ale jeśli znowu nas tam trafią to jeden Bóg mechaników wie.
- Dorwali kolejnego!
- Nadlatują kolejne torpedy!
Trevor wpatrywał się w konsoletę pod którą leżało przed chwilą ciało nawigatora. Cyfry powoli zmniejszały się, ale nadal nie wiedział czy zdążą uciec przed zbliżającą się śmiercią. Porucznik stanął za konsoletą i wydał ostatnie rozkazy.
- Zostało 5 sekund. Przygotować się do skoku. 4,3,2,1 Skok
Ta bitwa jest już przegrana, ale jest dopiero druga, zdążymy wygrać następną.
Kirk Rinet
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 27 Wrz 2012, o 14:00

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez BE3R » 19 Lut 2013, o 21:18

Mostek Wraitha sporadycznie drgał od co silniejszych trafień które przebijały się przez tarcze jednostki. Okręt nie był jednak narażony na zniszczenie i Komandor mógł spokojnie podziwiać jak okręty 313 eskadry roznoszą wroga w pył.
- Hell melduje lekkie uszkodzenia kadłuba oraz przełamanie tarcz nieprzyjacielskiej jednostki, Starshatter właśnie wszedł w zasięg i Sacheen jest już praktycznie zniszczony. Chyba że zdążą się poddać. - głos pierwszego oficera był spokojny. Jeszcze lepiej wyglądała sytuacja z punktu widzenia Komandora Ravenscrafta, którego okręt właśnie dobijał uciekającego Majestica. Załoga starego Tectora zaliczyła dwa zniszczone kapitale i właśnie szła po trzeci.
- Kapitanie Foot lecimy z odsieczą, musi pan wytrzymać jeszcze 5 minut.
- Damy radę, straciliśmy dopiero co tarcze sir. Tak łatwo się przezemnie nie przegryzą.

Heaven oraz Wraith sunęły obok wraku zniszczonej przez silny ostrzał corony zmierzając w kierunku ostatnich potyczek. Tectora ostrzeliwującego Majestica oraz blokującego drogę ucieczki ostatniej Corony niewielkiego Carracka. Pierwsze turbolaserowe bolty rozbłysły na tarczach republikańskiego okrętu gdy nad mostkiem przemknęły z dzikim wyciem dziesiątki bombowców.

Na holoekranie pojawiła się nalana twarz mężczyzny z mundurze floty, Admiralskie dystynkcje wskazywały jednoznacznie na ważną osobę.
- Witam Komandorze Maximus, w ramach uznania zasług w obronie moich lotniskowców pozwoliłem sobie podarować 313 mały prezent.
- Sir bombowce właśnie rozszarpały na strzępy coronę i kierują się w stronę majestica...
- Z pewnością wsparcie moich chłopców przyda się wam w kolejnych misjach. Proszę się zgłosić do mnie po zakończeniu operacji,
- mężczyzna wykonał niedbały ruch ręką - przydzielę do 313 kilka naprawdę dobrych eskadr. Dobra robota Komandorze.
Przekaz zniknął a na mostku rozległ się Cichy szmer uznania. Maksimus uśmiechnął się tylko lekko.
- W sumie nagroda należy się Ravenscraftowi, obawiam sie jednak że jego Tector może być mało przyjazny dla pilotów myśliwców. - Komandor pozwolił sobie na rozluźnienie. - Połączyć mnie z dowódcami okrętów.
Kolejne twarze wyświetlały się na ekranie, niestety nie wszystkie. W miejscu porucznik Lenny Kenner zaświecił się napis MIA, zaś tam gdzie niedawno była uśmiechnięta twarz młodziutkiego dowódcy Lancera widzniał smutny napis KIA.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Imperium » 29 Mar 2013, o 22:06

Orbita planety

Imperialna dominacja była już faktem. Nad atakowaną planetą były już tylko Imperialne jednostki a ostatnie niedobitki obrony albo kapitulowały albo ginęły z honorem w nierównej walce. Liczba imperialnych okrętów które zbliżyły się do planety znacznie wzrosła. A w dali widać było coraz rzadsze eksplozje. To próbujący się wycofać republikanie ginęli od ostrzału i panoszących się wszędzie grup imperialnych bombowców. Nad samą planetą sytuacja była nieco mniej tragiczna, jeśli chodzi o obrońców. Trwające na planecie walki były intensywne. Nie do wszystkich dotarły jeszcze informacje o porażce na orbicie i kapitulacji admirała Atariks’a. Przewaga imperialnego desantu była jednak faktem. Aby przerwać bezsensowną już rzeź konieczna była decyzja kogoś z samej góry…

313 eskadra.

Okręty powróciły do formacji po intensywnej potyczce zakończonej całkowitym sukcesem eskadry. Nadszedł czas na poklepywanie się po plecach, liczenie strat i przechwalanie „kto kogo zestrzelił” Oprócz straconego nebulona eskorty oraz kilku solidnie postrzelanych okrętów eskadra wyszła niemal bez szwanku. Zmodernizowane systemy sprawdziły się świetnie zaskakując przeciwnika. Dodatkowo dużym sukcesem był rajd Tectora, który nie tylko uchronił przed zniszczeniem okręt komandora Moebdiusa, ale również umożliwił mu skoncentrowanie ognia i zniszczenie przeciwnika.. Siedzący na kapitańskim fotelu Komandor Thin Maximus był zadowolony. Misja wykonana, straty minimalne i dodatkowo obietnica miłego bonusu od dowódcy wsparcia zdecydowanie poprawiały nastrój oficera. Z głośników popłynęła informacja od dowództwa grupy.
- Przestrzeń na d planetą została opanowana, wszystkie jednostki mają skoncentrować się na dobijaniu lub zdobywaniu uciekających z powierzchni jednostek. Gratuluję żołnierze, jednak nie możemy spocząć, ten sukces to zaledwie początek operacji która przywróci Imperium dawną świetność.
- rozesłać patrole, przygotować okręty do operacji przechwytywania. Zapolujemy na jedi nad Coruscant. –
Ton Maximusa był pogodny, można było rzec, że jest wesoły.

Nie trzeba było długo czekać, nieopodal pojawił się republikański krążownik ścigany przez ostrzeliwujące go bombowce oraz Strike Cruisera. Bombowce z eskadry Maximusa natychmiast pomknęły w jego kierunku…

Potyczka Augera

Trevor pchnął dźwignię aktywującą hypernapęd lecz zamiast dobrze znanego buczenia usłyszał tylko huk eksplozji i po raz kolejny znalazł się pod konsoletą nawigatora. Próbując się podnieść chwycił jakiś zwisający przewód i przy akompaniamencie iskier i swądu palonego ciała usłyszał wreszcie upragniony basowy pomruk hipernapendu. Umęczony kadłub Augera skoczył w nadprzestrzeń zabierając ze sobą niedobitki załogi. Oficer zdołał tylko westchnąć z ulgą.
Kiedy odzyskał przytomność ujrzał nad twarzą troskliwe fotoreceptory droida medycznego.
- Witamy na Alsakanie, - z głębi maszyny wydostał się niski syntetyczny głos – udało nam się uniknąć amputacji kończyny, przeszczep skóry najpewniej się przyjmie, minęło jednak jeszcze zbyt mało czasu. Ach, proszę nie siadać. – Manipulator maszyny zapobiegł ruchowi Trevora. Do przeszczepu wykorzystaliśmy skórę z pośladków, może przez jakiś czas boleć.
Faktycznie aktywny opatrunek przypominał może nieco pieluchę, ale czego to się nie poświęci aby cieszyć się skórą na dłoniach. Z leżącego obok łóżka dobiegł do uszu mężczyzny cichy śmiech. Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył młodziutką panią porucznik nieznanej mu rasy. Kobieta podeszła do łóżka i nieco stropiona przeprosiła za swoje zachowanie.
- Przepraszam, wiem że zrobił pan świetną robotę wyprowadzając okręt z nad Coruscant, jednak to co panu zrobiły te maszyny, - wskazała wzrokiem na opatrunek medyczny i przez krótką chwilę walczyła z wybuchem śmiechu. – To naprawdę jest zbyt wiele…

Niewielki gunship osłaniający pokiereszowaną burtę Augera wytrwał na swym posterunku do końca. Jedynie cztery torpedy uderzyły w tarcze jednostki. Wystarczyło to jednak w zupełności do przeciążenia sporej części systemu osłon i w rezultacie do utraty tarcz. Z okazji skorzystały natychmiast plączące się w okolicy myśliwce zasypując kanonierkę pociskami. Wśród wrzawy i odgłosów uderzających w poszycie okrętu laserowych boltów trwał na swoim stanowisku porucznik Ryan Rockwell. Dopiero kiedy zameldowano o skoku Augera wydał rozkaz uruchomienia własnego hipernapędu. Jednostka natychmiast skoczyła w ślad za większym towarzyszem. Dopiero podczas stosunkowo krótkiej podróży w nadprzestrzeni do oficera dotarły meldunki odnośnie uszkodzeń okrętu. W większości były to nieznaczne uszkodzenia poszycia, ot kilka nowych szram na pancerzu, oraz przepalonych systemów. Rzeczy które można naprawić w ciągu kilku godzin. Niestety już wkrótce na mostek dotarły złe wieści. Wieżyczka nr 3 została zniszczona wraz z całą załogą. Zginęło dwóch dobrych żołnierzy, którzy do końca walczyli w obronie okrętu. Z raportu wynikało że, kadłub uległ rozszczelnieniu a załoga wieżyczki zamiast się ewakuować kontynuowała ostrzał. Gdy ekipa inżynieryjna dotarła do odciętego sektora, znalazła jedynie dwa trupy na stanowiskach bojowych. Poza tą jakże bolesną stratą okręt był sprawny i mógł kontynuować walkę.

Przestrzeń nad świątynią.

Improwizowana eskadra dowodzona przez Andyego przemknęła nad lądowiskiem, które okazało się być miejscem rzezi załogi republikańskiego promu. Piloci zebrali się i ponownie polecieli w kierunku senatu. Nie mieli wyjścia, tylko tam znajdowały się jeszcze jakieś republikańskie siły. Chwilę później ujrzeli na dole Frachtowiec o nietypowym kształcie oraz resztki x wingów ścierające się z imperialnymi myśliwcami uniemożliwiając wrogowi zniszczenie frachtowca.
- Ostatnia szansa na uratowanie kogoś ważnego. - rzucił ktoś gdy w komunikatorze rozległo się głośne "Niab niab" towarzyszące szarży x-ów na nadlatującą eskadrę TIE.
- chyba powinniśmy im pomóc.

Dywersja

- Czekajmy na sygnał z powierzchni. W okolicy są przynajmniej trzy niszczyciele i kilka pomniejszych jednostek. - Odicer odpowiedzialny za skanery zwrócił się do dowódcy.
- RAGARAFHARRR - Ten spokojnie potwierdził, akceptując równocześnie plan swojego pierwszego. - RHHHART RRRAAD GRAR - załoga doskonale rozumiała intencje Komandora. Tym razem nie będzie łatwo. Łącznościowiec zaczął wywoływać na ściśle tajnym kanale Senat. Jeżeli się uda będą mieli kontakt z grupą ewakuacyjną a wtedy. Wtedy będą mogli zginąć robiąc coś wartościowego.


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Image
Image
Awatar użytkownika
Imperium
New One
 
Posty: 120
Rejestracja: 16 Mar 2010, o 17:08

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Caleb Quade » 7 Kwi 2013, o 21:09

-Sir, skoczyliśmy w nadprzestrzeń... - zameldował wyzutym z emocji głosem jeden z oficerów. Rockwell kiwnął jedynie głową i rozejrzał się po mostku, na którym zapanowała nienaturalna cisza. Przeżyli. Fakt ten powoli docierał do świadomości załogantów "Zabójczego Uwodziciela", któremu to po raz kolejny udało się wyjść z nie lada opresji. Strzelcom kanonierki udało się zestrzelić cztery z ośmiu torped, które gdyby dosięgnęły celu zakończyły by żywot nielicznej załogi. Strat jednak nie udało się całkowicie uniknąć. Utrata dwóch doświadczonych ludzi była bolesnym ciosem. Pełna obsada DP20 liczyła bez dowódcy jedynie 90 osób. Na jednostce tej wielkości wszyscy znali wszystkich. Co innego stracić nieznanych sobie ludzi, co innego stracić takich, którzy służyli z Tobą od zawsze. Strata bolała tym bardziej gdyż strzelcy byli pierwszymi, których Rockwell stracił pod swymi rozkazami. Z ponurą minął przyjął raport sytuacyjny i kilkoma krótkimi poleceniami zwolnił ze służby, na czas lotu na Alsakan niemalże całą obsadę mostka. Dał załodze czas na szybkie zregenerowanie sił, sam za to pozostał na mostu. Usiadł na swoim fotelu dowodzenia i uruchomił osobisty terminal. Postanowił nie odkładać tego na później, wiedział, że im później zabierze się do tej czynności, przyjdzie mu to z większym trudem. Teraz kiedy byli bezpieczni w nadprzestrzeni, miał czas aby napisać do rodzin zmarłych bohaterską śmiercią artylerzystów. Dumał przez chwilę szukając odpowiednich słów, po czym zabrał się za pisanie. Myśli układające się w zdania, przelewane były na ekran monitora powoli acz sukcesywnie go wypełniając. Ryan poważnie podszedł do tematu, dobitnie podkreślając męstwo i heroizm, ludzi którzy oddali życie aby ochronić resztę załogi. Kiedy listy był gotowe mężczyzna zapisał je w pamięci komputera. Postanowił wysłać je już z Alsakan. Teraz gdy uspokoił już sumienie nadeszła pora wypełnienia innych obowiązków dowódcy. Chociaż bitwa dobiegła końca należało jeszcze napisać raport. Do tego zadania podporucznik podszedł z nie mniejszym zaangażowaniem. W zwykłych okolicznościach raport kazał by napisać swojej zastępczyni, po czym przeczytał by go, podpisał i wysłał do dowództwa, jak to miał w zwyczaju, ale tym razem sprawa była zbyt poważna. Wiedząc, że pozostało nie wiele czasu do wyjścia z nadprzestrzeni, i że załoga nie długo powróci na stanowiska korelianin nie tracił czasu. Przelewał do dokumentu tekstowego cały obraz bitwy odkąd doń "Zabójczy Uwodziciel" dołączył. Po kolei zgodnie z prawdą opisał działania jakie podjął - włączając w to związanie walką Strike Cruisera Imperium, zestrzelone myśliwce, osłonę "Augera" i uchronienie go od niechybnego zniszczenia, na skoku na Alsakan kończąc. Dowódca nie zapomniał podkreślić bohaterskiej postawy nieżyjących już artylerzystów, pozwolił sobie również na sugestię, iż ich męstwo powinno pośmiertnie zostać odpowiednio uhonorowane. Pod koniec wystosował również prośbę o uzupełnienie załogi, zapasów oraz przeprowadzenie niezbędnych napraw, aby doprowadzić "Uwodziciela" do pełnej gotowości bojowej. To ostanie było co prawda pobożnym życzeniem. Biorą po uwagę jakie baty dostała Republikańska Marynarka - choćby taki "Auger", Ryan miał wątpliwości czy może liczyć na cokolwiek. Cios zadany Republice był bardzo bolesny, a jego skutki będą odczuwalne jeszcze przez długie miesiące.
Ryan zapisał raport w folderze 'do wysłania' i wstał z fotela dowodzenia. Załoga po krótkim odpoczynku wracała na mostek, który opuszczał właśnie Rockwell. Zrobił co miał zrobić, dlatego też teraz miał zamiar uda się do swojej kajuty. Do dotarcia na Alsakan zostały jeszcze dobre dwa kwadranse - wystarczająco dużo czasu aby zmyć z siebie trudy dzisiejszego dnia i przygotować na dzień kolejny.
Dzięki za Bitwę BE3R. Do następnego razu :)
Image
Image
Awatar użytkownika
Caleb Quade
Gracz
 
Posty: 362
Rejestracja: 31 Gru 2012, o 00:10
Miejscowość: Kielce

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez David Turoug » 11 Kwi 2013, o 21:31

Komandor porucznik Phil Ravenscraft był zadowolony z działania swojej załogi. Dzięki rozsądnemu współdziałaniu z Imperialem Moebiusa, udało się zestrzelić wrogi gwiezdny niszczyciel klasy Republic oraz jego eskortę. Ponadto dzięki manewrowi Tectora, oddział Imperium uniknął straty okrętu komandora Aeternuma.
- Sir, wszystkie systemy sprawne. Praktycznie uniknęliśmy większych uszkodzeń i usterek. - zameldował II oficer, który właśnie otrzymał raport od techników.
- Rozkazy? - spytał porucznik Kwert.
- Przechwytujmey wrogie jednostki, chociaż nie zostało ich dużo. Nie strzelać do kapsuł ratunkowych. Otwierać ogień tylko w wypadku gdy zostaniemy zaatakowani bądź gdy ktoś będzie stawiał nam opór. - rzekł zdecydowanym tonem Ravenscraft.
Phil widział przez główny iluminator, jak "ranne" okręty Republiki uciekają z systemu. Zapewne wyznaczcone jednostki już obliczały trajektorię ucieczki resztek wrogiej floty. Kilka myśliwców próbowało bohatersko osłonić republikański odwórt, jednak dla "Devastatora" były jak muchy owocówki dla banth.
- Komandorze Aeternum jak wygląda twoja sytuacja? - spytał Ravenscraft - Poradziliście sobie z uszkodzeniami czy potrzebujecie jakiejś pomocy?
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Andy Calius » 23 Kwi 2013, o 07:27

- Formować szyk delta i odciągnąć TIE od frachtowca - zakomunikował Andy i przyśpieszył nieco wysuwając się na czoło klinu. Jedi parli co mocy w silnikach i wskoczyli między walczących ostrzeliwując czerwonymi boltami imperialne maszyny. Najwyraźniej piloci wroga nie spodziewali się wsparcia dla kilku x-wingów osłaniających frachtowiec.
- Oszczędzać torpedy - powiedział przez zaciśnięte zęby Rycerz Jedi, gdy zielona smuga przecięła powietrze nad jego A-wingiem.
- Frachtowiec senatu, tutaj eskadra Jedi - odezwał się na kodowanym paśmie wywołując okręt który osłaniali.
- Będziemy was osłaniać do końca - dodał. Jego przytłumione wcześniej odczucia w Mocy, które wcześniej pozwalały tylko na przewidzenie strzałów wroga wracaly do normy. Wyczuł słabo, że w świątyni której obszar dopiero co opuścili żyją jeszcze Jedi... i bardzo słabo wyczuwał, ale jednak był pewien że żyje również jego mistrz Peter. Kiedyś będzie musiał po niego wrócić. Wrócić i przeprosić, że przepuścił te bombowce.
TIE przed nim zamienił się w kulę ognia po dwóch celnych seriach. Jedi wraz z republikańskimi pilotami w kilka minut uporali się z zagrażającymi frachtowcu myśliwcami i krążyły nad nim czekając na zakończenie procedur startowych.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Moebius » 25 Kwi 2013, o 08:58

Udało się odzyskać około 70% sprawność bojową. Ponieważ bitwa wygląda na zakończoną poradzimy sobie. – Następnie dziękując oficjalnym tonem za oferowanie pomocy zakończył rozmowę.
Następnie zwracając się do II oficera poleciłby ten ponownie sprawdził stan okrętu i przygotował bardziej szczegółowy raport. Pierwszy oficer zaś miał przekazać rozkazy do wszystkich by wykonywali swoje czynności i podobnie do reszty okrętów wyłapywali wrogie jednostki.

Dostając informacje o przychodzącym połączeniu od Maximusa, Aeternum poprawiając mundur i ruchem ręki włosy zajął swoje miejsce i połączył się dołączając do wirtualnego spotkania z prawie wszystkimi dowódcami znajdującymi się w systemie. Meldując swoją obecność a tym samym oficjalnie witając swojego przełożonego, Moebius czekał aż wszyscy dowódcy się pojawią by usłyszeć to, co miał im do powiedzenia Maximus.
POSTAĆ GŁÓWNA
Moebius Aeternum
POSTAĆ POBOCZNA
Heana Sundown
Awatar użytkownika
Moebius
New One
 
Posty: 274
Rejestracja: 24 Sty 2009, o 16:16
Miejscowość: Kraków

Poprzednia

Wróć do Bitwa o Coruscant

cron