Content

Bitwa o Coruscant

[Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez David Turoug » 16 Lis 2012, o 21:21

Gwiezdny Niszczyciel typu Tector, będący w pewnym stopniu pokrewny z Imperialem, z tą różnicą że był pozbawiony hangarów i nastawiony głównie na walkę artyleryjską ruszył do boju. Podobnie jak spora część floty, okręt dowodzony przez Ravenscrafta wykonał zwrot przez lewą burtę.
- Komandorze, przed nami dwa krążowniki Majestic, które osłaniają gwiezdnego niszczyciela typu Republic. - odparł pierwszy oficer - Po naszej prawej stronie Nebulon kapitan Leny Kenner wręcz nadział się na kolejnego Majestica.
- Kapitan Kenner, proszę związać walką ten krążownik, wykorzystując swoją zwrotność. Niebawem dotrze tam wsparcie naszych myśliwców. - przekazał przez komunikator Phil.
- Sir, rozkazy? - spytał znowu kapitan Darren O'Dea będący I-szym oficerem.
- Pełna moc w osłony dziobowe. Przygotować się do ataku. - mruknął komandor podporucznik.
Po zwrocie naprzeciw wrogiego zgrupowania okrętów stanął statek Moebiusa, który przed manewrem był ustawiony bokiem do burty Republica. Siła rażenia była zdecydowanie po stronie Imperium. W stosunkowo szybkim czasie Tector Ravenscrafta znalazł się nieopodal Imperiala dowodzonego przez komandora Aeternuma...
Po latach w końcu Imperium mogło wziąć rewanż na Republice. Phil Ravenscraft pamiętał doskonale swoją służbę na Gwieździe Śmierci i zmierzch frakcji Imperatora Palpatine'a oraz mozolną odbudowę Imperium. W końcu nadszedł czas na wyrównanie rachunków.
Gdy okręty Moebiusa i Ravenscrafta znalazły się dostatecznie blisko, ten drugi wydał w końcu rozkaz na otwarcie ognia, w kierunku wrogiego, gwiezdnego niszczyciela. Bitwa na dobre rozgorzała.

Note:
Bazowałem na mapce BEER'a http://i.imgur.com/JL1VH.png
1 Tector - Phil Ravenscraft
2 Nebulon - Lena Kenner
3 ISD II - Moebius
4 Okręt Maximusa
5 Nar shadda SD
6 Lotniskowiec floty
7 Escort carriery
8 Strike cruisier i jeden z lancerów
9 Carrack

A, C,f - majestic cruisiers
B republic
d,e eskortowce republikańskie
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Moebius » 17 Lis 2012, o 21:33

– Sir Komandor Ravenscraft otworzył ogień w kierunku wrogiego Republica, znajduje się także on w naszym zasięgu . Rozpocząć ostrzał?
-Tak, przekierować także odpowiednią ilość energii na osłony dziobowe, musimy wytrzymać jak najdłużej.
– Wymiana zdań trwała niewiele, dlatego z drugą salwą z Tectora w kierunku sił Republiki zmierzała także salwa z Starshattera, jednak republikanie nie pozostali dłużnymi, po chwili Aeternum dodał – Wypuścić także myśliwce. Także w miarę możliwość koordynować nasze ataki z Komandorem, dużej sile ognia w końcu ulegnie każda jednostka. - Następnie Moebius zerkając na ekrany radarów zaczął obserwować rozwój sytuacji w oczekiwaniu na odzew ze strony przeciwnika lub też na wiadomość z innymi rozkazami.


Tak z ciekawość gdzie ta mapka była opublikowana? Co prawda nie przeszukałem całego forum ale też inna bajka że niewiele niestety tu bywam...
POSTAĆ GŁÓWNA
Moebius Aeternum
POSTAĆ POBOCZNA
Heana Sundown
Awatar użytkownika
Moebius
New One
 
Posty: 274
Rejestracja: 24 Sty 2009, o 16:16
Miejscowość: Kraków

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez BE3R » 1 Gru 2012, o 12:15

Okręt komandora wraz z dwoma towarzyszącymi mu strike cruisierami i lancerem wyruszył na spotkanie atakujących jednostek Republiki. Nowoczesne okręty przeciwnika, całkowicie zignorowały zagrożenie jakie niósł przestarzały Vindicator. Jednak kiedy weszły w zasięg skutecznego ognia było już za późno. Pierwsza salwa z Vindicatora dosłownie zmiotła korewetę klasy Agava. Nowoczesne systemy namierzania pozwalały sensownie zarządzać mocą i drastycznie zwiększały skuteczność okrętowej artylerii. Imperialna jednostka natychmiast przerzuciła ostrzał na sąsiadującą z Agavą fregatę klasy Corona. Bardzo szybko do ostrzału przyłączył się Heaven co praktycznie przesądziło o losach wrogiego okrętu. Niestety wrogich jednostek było zbyt wiele, a właśnie dołączyła do nich kolejna partia statków niezależnych. Niewielkie frachtowce śmigały między powolnymi lotniskowcami, ostrzeliwując tarcze i niszcząc myśliwce.
- Zacieśnić formację, przygotować ostrzał zaporowy. - Komandor był lekko zaniepokojony sytuacją powierzonych mu pod opiekę okrętów. - Musimy powstrzymać ataki lekkich jednostek przeciwnika.
Do rozkazu zastosował się dowódca Carracka którego siła ognia w połączeniu z niezwykłą szybkością dołsownie zmiatała pomniejsz frachtowce z przestrzeni kosmicznej. Również hordy wypuszczonych myśliwców przyczyniały się do zmniejszenia populacji polujących na lotniskowce jednostek.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Mistrz Gry » 3 Gru 2012, o 22:26

Starcie nad senatem
Bitwa w przestrzeni przybrała zdecydowanie niekorzystny dla republiki przebieg, nadlatujące nad Coruscant posiłki były niszczone krótko po wyjściu z nadprzestrzeni przez siły imperium, zaś skoordynowany atak obrońców utknął w starciu z siłą ognia dwóch SSD. Mimo dużych strat po obydwu stronach to Imperium dysponowało przewagą liczebną, a Republikanie przyparci do planety nie mieli dość miejsca by w pełni wykorzystać przewagę zwrotności i celności swoich okrętów. Jeden po drugim szeregi obrońców stolicy zaczęły gwałtownie topnieć. Jedynie przestrzeń wokół Viscounta była względnie bezpieczna, nie zmieniało to jednak faktu, Republika przegrywała bitwę. Sytuacja drastycznie się zmieniła wraz z przybyciem posiłków w postaci floty z pobliskiego systemu Ruan Procurator oraz kilkadziesiąt pomniejszych jednostek przebiło się przez imperialną tarczę i gnało właśnie w kierunku walczącego samotnie Viscounta z pełną mocą silników. Do odsieczy dołączały pomniejsze jednostki a także prywatne frachtowce którym udało się do tej pory przetrwać starcie. W serca walczących w systemie obrońców republiki napłynęła nowa nadzieja. Tymczasem imperialne grupy bojowe wzmogły jeszcze bardziej ostrzał stojącego im na drodze do planety republikańskiego okrętu. W przestrzeni śmigały terawaty energii która spożytkowana w pokojowy sposób mogła by się przyczynić do rozwoju kilku planet.

Potyczka Augera
Tymczasem w oddali od głównych sił inwazyjnych setki ludzi i okrętów przeżywało swoje małe dramaty. Gnający na odsiecz Republikańscy kapitanowie ścierali się z Imperialnymi okrętami z zażartością godną zapisania na holodeckach historyków. Częstym widokiem był atak kilku uzbrojonych frachtowców na mniejsze jednostki imperialnej floty, czy też egzekucja wykonywana przez Artylerzystów Gwiezdnego niszczyciela na śmiałku który odważył się wlecieć w zasięg turbo laserów. Samotnie walczący uszkodzony Majestic wydawał się być na przegranej pozycji. Desperacko nadawany sygnał o pomoc pozostawał bez odzewu. Atakujące go okręty imperium dysponowały znaczną przewagą ogniową. Przypadkowy dowódca okrętu nie poddał się jednak, podobnie jak jego załoga. Z legendarną już skutecznością ciężkie turbo lasery krążownika zaczęły kąsać tarcze wrogiego enforcera szybko zaliczając pierwsze trafienia. W ciągu kilku minut mostek wrogiego okrętu został doszczętnie zniszczony. Jednak ta koncentracja ostrzału miała swoją cenę. Mimo prób wymanewrowania przeciwnika Auger znalazł się w zasięgu wrogich turbolaserów. Zachodzący z boku Strike Cruiser, zaatakował z pełną mocą zajmując dogodną pozycję strzelecką. Pierwsze salwy były niecelne lecz kolejne odnotowały trafienia wywołując wstrząsy i eksplozje na pokładzie jednostki.

Biegun planety
Walczące nad biegunem okręty grupy bojowej Warlord były jedynie świadkami starcia tytanów nad sercem planety. Historycy są jednak zgodni że natarcie na północy było jednym z najważniejszych elementów bitwy. To tam rozpoczął się desant na powierzchnię planety. I to właśnie grupa bojowa Warlord przyczyniła się do przełamania impasu w bitwie o Coruscant.
313 eskadra zwinęła skrzydło zgodnie z rozkazem swojego dowódcy. Imperialne kliny ruszyły do kontrataku w kierunku świeżo przybyłych jednostek republikańskich zmiatając po drodze majestica który miał nieszczęście znaleźć się zbyt blisko potężnych baterii gwiezdnych niszczycieli. Również okręty eskorty toczyły swoje epickie starcia choć na mniejszą skalę. Salwa dziobowa z Walrusa zaskoczyła całkowicie republikańską Agavę w jednej sekundzie zdejmując tarcze jednostki. To co działo się później można określić jedynie mianem egzekucji. Dziesiątki kapsuł z uciekającymi członkami załogi republikańskiego okrętu wystrzelono w przestrzeń podczas gdy sama jednostka dosłownie rozpadała się pod ostrzałem Nebulona. Imperialne okręty przegrupowały się i natrafiły na dziesiątki republikańskich myśliwców . przeciwnik uderzał z desperacją i zdecydowaniem. Republikańscy piloci jako pierwszy cel postawili sobie zniszczenie eskortujących Gwiezdne niszczyciele okrętów. Już po kilku chwilach Nebulon porucznik Kenner z egzekutora Agavy, stał się ofiarą powtarzających się ataków fal republikańskich myśliwców i bombowców.
W samej formacji głównej sytuacja nie wyglądała lepiej. Mimo potężnego zaskoczenia jakim była dla republikańskich okrętów siła ognia starego Vindicatora, Republika zaczęła zdobywać przewagę taktyczna. Duża liczba niewielkich jednostek nie mogła zagrozić imperialnym krążownikom, z łatwością jednak atakowała słabiej uzbrojone eskort carriery.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez David Turoug » 23 Gru 2012, o 14:18

Po wykonaniu zwrotu przez lewą burtę naprzeciw Tectora i kilku innych okrętów Imperium znajdował się potężny Republic oraz dwa mniejsze krążowniki Majestic. Wspólnie z komandorem Moebiusem. Ravenscraft otworzyli ogień ku wrogiej formacji. Początkowo ogień gwiezdnego niszczyciela dowodzonego przez Phila skupił się na Republicu. Jednak po chwili zmienił swój cel, koncentrując się na najbliższym Majesticu.
- Sir, osłony dziobowe sprawne w 100%. - zameldował Darren O'Dea pierwszy oficer Devastatora.
- Zdmuchnijmy ten pieprzony krążownik, a potem dobierzemy się do ich głównej siły w tym rejonie. - rzekł komandor-porucznik Ravenscraft.
- Sir, myśliwce w naszym rejonie. - poinformował podporucznik David Fox - Na szczęście nasze żądła dobrze sobie z nimi radzą.
- Pełen ostrzał w kierunku krążownika Maejstic (C). Im szybciej rozprawimy się z osłoną ich niszczyciela, tym szybciej wspomożemy nasze mniejsze jednostki.
- Tak jest, sir!.
- Osłony praktycznie nie naruszone. Brak uszkodzeń i awarii. - po raz wtóry zameldował pierwszy oficer, otrzymując informację od podwładnych - Desant przebiega również pomyślnie.
- Bardzo dobrze, bardzo dobrze... - mruknął Ravenscraft, przyglądając się przez główny iluminator bitewnej zawierusze.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Moebius » 27 Gru 2012, o 04:25

Z chwili na chwilę Republikańskie jednostki słabły w wyniku zmasowanego ataku nań.
- Sir, komandor przekierował atak na Majestica, koordynować nadal wspólny atak?
- Do około połowy zasobów, komandor poradzi sobie. Proszę być przygotowanym na atak na drugi z Majesticów z pełna siłą, jednak przeprowadzić go dopiero, gdy na mój znak.
"Komandor chce się pozbyć mniejszych okrętów" - przeleciało przez myśl Moebiusowi, odliczającemu pewną sekwencje liczb w czasie gdy prawie połowa z arsenału, jakim dysponował zostawała właśnie skierowana na okręt znajdujący się pod odstrzałem z Tectora.
Gdy któraś z kolei z salw dosięgła okrętów, Aeternum wydał polecenie dokładnego wycelowania na drugi z Majesticów (A) który do tej pory „kąsany” był przez myśliwce. Obserwowany z przez kogoś trzeciego Moebius zostałby oceniony, jako dowódca podejmujący nie racjonalne decyzję z powodu podziału siły rażenia na dwie różne jednostki, przy bliższym zagłębieniu okazuje się, iż jest to posunięcie dość dobre, Majestic (C) zaatakowany przez dodatkowe działa w drastycznym tępię stracił bardzo dużą część tarcz a Republic nadal był związany walką, niespodziewane zmienienie celu na drugi z Majesticów (A) pozwali natomiast na proces podobny jak jego pobratymca dzięki temu, że dowódcy zachęceni ich ignorowaniem postanowili zbliżyć się nieco przekierowując cześć energii na silniki.

- Pełna siła na ten okręt, mamy go zmieść! – powiedział po chwili Aeternum, gdy został poinformowany o namierzeniu jednostki i będąc odwróconym plecami do ekranów pokazujących stan bitwy, przeglądając informacje o stanie osłon, które nie idealne jednak utrzymywały bardzo wysoki poziom napełniający swego rodzaju nadzieją na wyjście z tej potyczki bez większych uszkodzeń.
POSTAĆ GŁÓWNA
Moebius Aeternum
POSTAĆ POBOCZNA
Heana Sundown
Awatar użytkownika
Moebius
New One
 
Posty: 274
Rejestracja: 24 Sty 2009, o 16:16
Miejscowość: Kraków

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Alanis Orton » 27 Gru 2012, o 23:40

Na „Walrusie” zapanowała chwilowa radość, spowodowana spektakularnym zniszczeniem Agavy. Ów entuzjazm nie trwał jednakże zbyt długo, gdyż już w następnym momencie jeden z obserwatorów, wskazując dłonią kierunek, zameldował: myśliwce! Porucznik Kenner zmrużyła oczy, spoglądając w tamtą stronę.
- Widzę. - odparła lakonicznie.
Pierwsze X-wingi, dotąd lecące jako para, rozdzieliły się i pojedynczo obrały kurs na B2. Obserwator na pomoście zameldował o tym pani kapitan, ale nie zrobiło to na niej większego wrażenia. Jeszcze był czas na przedsięwzięcie działań. Pierwsza maszyna zniżyła lot. Załoganci "Walrusa" od dawna znajdowali się na stanowiskach artyleryjskich, lecz nikt nie wydał im jak dotąd stosownej komendy. Wreszcie na stanowiska dział przeciwlotniczych dotarła upragniona komenda: ognia! Zagrzechotała artyleria, rozgrzały się działa laserowe. Okręt cały drżał od huraganowego ognia. Nagle, ni stąd ni zowąd, torpeda protonowa! Zgubiony przez myśliwiec ładunek pędził w stronę okrętu. Działa Nebulona plunęły ogniem, zaś torpeda zbliżała się coraz bardziej do kadłuba. Kenner wydała komendę „lewo na burt”, chcąc jak najszybciej ustawić okręt dziobem w kierunku zagrożenia, zmniejszając tym samym powierzchnię trafienia. Ster już zaczynał wychylać się w nakazaną przez dowódcę stronę, gdy nagle dotarło do niej, że decyzja ta jest mylna...
- Ster cała lewo na burt. - rozkazała, a okręt wykonał ostrą cyrkulację w lewo. Ledwo zdążyła to uczynić, kiedy nieprzyjacielska torpeda w niewielkiej odległości przeszła za rufą okrętu.

- Ster lewo na burt, pół naprzód. - porucznik Kenner spokojnie podała komendę. Nabulon skoczył do przodu, by po chwili energicznie pójść w lewo. Kadłub przechylił się na prawą burtę. Wrogie jednostki zmuszone były zmienić kurs – nie zrzucając bomb, ani nie strzelając, odleciały, by zająć dogodniejszą pozycję wyjściową. Wkrótce zaatakowały znowu... Szare punkciki, lecące prosto na okręt i powiększające się w błyskawicznym tempie, mroziły krew w żyłach. Celowniczowie cisnęli z całych sił pedały odpalania, a smugi pocisków układały się teraz blisko celów – myśliwce i bombowce ponownie znajdowały się w ich zasięgu. Znów rzuciły się na „Walrusa” kolejne fale maszyn. Nadlatywały po dwa, trzy, aż wreszcie pojawiła się pojedyncza, idąc prosto na niszczyciel.
- Cała naprzód. - rzuciła Kenner. W siłowni każdy rozkaz wykonywany był błyskawicznie i bezbłędnie. Dali maksymalne obroty. W odpowiednim momencie padła komenda: prawo dwadzieścia! Tymczasem rozpędzony bombowiec znajdował się coraz bliżej. Artylerzyści widzieli go coraz wyraźniej w swoich celownikach.
- Ognia! - krzyknęli prawie jednocześnie działonowi. Serie poszły w przestrzeń... Pilotowi nie starczyło już czasu na ucieczkę, jego maszyna została rozniesiona na kawałki. Przez moment cisza zapanowała na okręcie, aż wreszcie marynarze krzyknęli:
- Hura! Oberwał, sukinsyn!
Lena nieco wyhamowała okręt. Republikańskie ścierwa wciaż nie dawały za wygraną - teraz jednak zmieniła się taktyka ich ataków – starały się pozostać poza zasięgiem dział laserowych o których skuteczności mieli okazję się przekonać. W siłowni, gdzie temperatura dochodziła do sześćdziesięciu stopni, ludzie czuli się nieswojo. Wiedzieli, że kolejne grupy wrogich bombowców wykonują naloty na „Walrusa”, słyszeli wybuchy bomb, ale jednocześnie siłownia była miejscem, z którego w razie czego najtrudniej się wydostać...
Kolejna grupa, złożona z trzech bombowców, szybko nadlatywała nad okręt. Szedł on niewielką prędkością, więc republikańscy lotnicy mieli możliwość dokładnego wycelowania. Spod płatów oderwały się protonowe bombki. Było ich sześć. Lena ze zdumiewającym spokojem przyglądała się lecącym z kilku tysięcy metrów bombom.
- Pół naprzód. - powiedziała do obsługującego komunikator. - Cała. Ster prawo piętnaście. Wejść na kurs dwieście dwadzieścia.
Kadłub otrzymał wyczuwalne przyśpieszenie, zaś bomby spadły daleko od okrętu. Ale był to dopiero początek.
Image
GG: 13812847
Awatar użytkownika
Alanis Orton
Gracz
 
Posty: 226
Rejestracja: 8 Wrz 2010, o 01:00

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Kirk Rinet » 31 Gru 2012, o 19:01

Trevor nie miał zbyt wiele czasu, żeby cieszyć się sukcesem swojego okrętu. Ledwo zdążył się uśmiechnąć, kiedy Auger dostał się pod celny ostrzał imperialnego krążownika. Cała jednostka zadrżała kiedy kolejne salwy trafiły sekcje A i B. Uśmiech zniknął jak zdmuchnięty, a kolejny wstrząs zachwiał oficerem i rzucił nim w ścianę. Trevor z wysiłkiem się wyprostował i zaczął zastanawiać się co teraz. Koncentrować ogień na już uszkodzonym Enforcerze czy raczej rozpocząć ostrzał nietkniętego krążownika szturmowego.
- Chorąży. Dzielimy ostrzał, baterie dziobowe mają kontynuować ostrzał Enforcera, a stanowiska na sterburcie mają strzelać do krążownika kiedy tylko znajdzie się w ich zasięgu. Pilocie! - w tym momencie przerwał mu kolejny wybuch - Zmieniamy kurs. Proszę ustawić nas sterburtą do krążownika i dziobem do Enforcera. Następnie ruszamy naprzód w stronę niszczyciela.
- Nie gwarantuję dużej prędkości - pilot gorączkowo wpisywał kolejne polecenia na konsolecie. - Dostaliśmy w silniki. Damy radę osiągnąć najwyżej 45% bazowej prędkości.
- Musi wystarczyć - Trevor wzruszył ramionami - Chorąży. Nasze myśliwce mają przygotować się do nalotu przeciwokrętowego. Jak w ogóle wygląda ich sytuacja?

//Przepraszam za telegraficzny styl, ale czasu brakowało ;]
Ta bitwa jest już przegrana, ale jest dopiero druga, zdążymy wygrać następną.
Kirk Rinet
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 27 Wrz 2012, o 14:00

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Imperium » 31 Gru 2012, o 19:37

Przestrzeń nad senatem

Bitwa na orbicie Coruscant znalazła się w przełomowym punkcie. Starcie tytanów w okolicy senatu i świątyni jedi skupiało uwagę wszystkich potencjalnych obserwatorów. Wielokilometrowe okręty strzelały do siebie z wykorzystaniem pełnej siły ognia. W serca załogi Viscounta wraz z przybyciem posiłków wstąpiła nowa nadzieja. Pociski z setek dział pomknęły jakby szybciej a setki tysięcy obcych i ludzi z nadzieją przystąpiły do walki. Prokurator który przybył z odsieczą niczym potężny klin zbliżał się do uszkodzonego już Reapera. Załoga z niecierpliwością odliczała minuty do wejścia w zasięg artylerii niszcząc po drodze wszystko co ośmieliło się stanąć na drodze olbrzyma. Imperialne okręty znalazły się w niewesołej sytuacji stając pomiędzy młotem a kowadłem. Warlord był zwyczajnie za daleko by przyjść na pomoc Reaperowi, jedynie Warlord miał niewielką szansę na uratowanie SSD jednak jego tarcze nie były już w najlepszym stanie. W wyniku starcia z artylerią Viscounta. Admirał Dakarus przewidział jednak nadejście republikańskiej odsieczy. A procurator wpadł w zastawioną pułapkę. Za Ruuańską jednostką pojawiły się setki niewielkich krążowników rakietowych Broadside, korwet oraz kilkanaście gwiezdnych niszczycieli otaczających olbrzymi kadłub SSD. Jako ostatni z wielkich graczy wkroczył do gry SSD Warhammer. Oraz jego świta. Stosunkowo wrażliwe na ataki myśliwców i okrętów liniowych broadside były śmiertelna bronią na dalekich dystansach. W niespełna 30 sekund po wyjściu z nadprzestrzeni niewielkie jednostki odpaliły swoje pociski jako cel obierając systemy napędu Procuratora. Zaskoczeni takim obrotem sprawy republikanie rzucili naprzeciw odsieczy wszystko co mieli. Heroiczna postawa dowódcy gwiezdnego niszczyciela klasy Republic, który swym okrętem starał się osłonić potężną maszynę sił republiki, dowodziła wielkiej desperacji ale i bezsilności Republikan. Trafiony kilkunastoma pociskami okręt eksplodował zabierając ze sobą całą załogę. Mimo że obrona przeciwlotnicza oraz myśliwce przechwytujące dwoiły się i troiły, to wystrzeliwanych przez imperialne krążowniki pocisków było zwyczajnie za dużo. Procurator zaczął przyjmować pierwsze trafienia. Tarcze jednostki z trudem były w stanie odbić takie ilości energii, wkrótce pojawiły się pierwsze bezpośrednie trafienia oraz eksplozje których efektem była utrata niemal połowy napędzających olbrzyma silników. Imperialna pułapka nie była jednak doskonała. Reaper właśnie znalazł się w zasięgu artylerii Procuratora. Dowódca tego ostatniego nie zamierzał umierać bezsensownie, baterie okrętu skupiły się na ostrzeliwaniu SSD starając się zadać jak największe zniszczenia zanim ich generatory zostaną zniszczone przez wrogie rakiety. Poszycie Reapera zaczęło przyjmować razy zarówno od Viscounta jak i nowo przybyłego Procuratora i nic nie było w stanie tego zmienić. Mimo najlepszych chęci imperialnych marynarzy ostrzał czynił prawdziwe spustoszenie a sam Reaper odgryzał się coraz słabiej atakującym go przeciwnikom.

Biegun północny planety

Na północy zupełnie ignorując starcie tytanów Grupa bojowa SSD Warlord dokonywała prawdziwego zdobycia planety. Siły lądowe z pierwszego rzutu zdobyły przyczółki i umożliwiły rozpoczęcie regularnej inwazji. Setki wypełnionych żołnierzami i sprzętem transportowców mknęło w kierunku planety osłaniane przez eskadry myśliwców. Siły lądowe republiki zaczęły stawiać zacięty opór i posiłki były niezbędne do kontynuowania natarcia. Imperialna armia zadbała też o rozesłanie we wszystkich kierunkach szybkich i mobilnych patroli na spederach których zadaniem było sianie paniki na planecie i manifestowanie obecności imperium w możliwie oddalonych sektorach. Oczywiście najlepszą metodą na szybkie i w miarę bezproblemowe przemieszczanie się były dolne partie planety miasta. Podczas gdy główne siły ścierały się z oddziałami obrony terytorialnej, elitarni dywersanci atakowali posterunki policji, koszary oraz wszelkie instytucje związane z republiką.


Walczące na orbicie okręty z 313 eskadry z łatwością zniszczyły pierwszego z przeciwników. Teraz jednak nadeszła pora na kontrę republikańskiej floty. Ostrzeliwany od dłuższego czasu ISD II dowodzony przez komandora Moebdiusa stracił już ponad połowę tarcz i pociski zaczęły je przebijać oraz wybuchać na jego poszyciu. Mimo to dzielna załoga kontynuowała ostrzał wrogiego majestica, również zaliczając trafienia. Nie mogło to jednak trwać długo ponieważ do artylerzyści Gwiezdnego niszczyciela klasy republic wreszcie namierzyli imperialną jednostkę a ich ostrzał zaczął siać prawdziwe spustoszenie w stanie tarcz ISDII.
Tector Ravenscrafta miał się znacznie lepiej a jego potężne tarcze i pancerz nie poniosły niemal żadnego szwanku w pojedynku artyleryjskim z uszkodzonym już krążownikiem republiki. Jedynym problemem komandora były myśliwce i bombowce wroga. Tymczasowo utrzymywane na dystans przez bohaterską postawę załóg okrętów eskorty. Tector zbliżył się do uszkodzonego majestica na zabójczą odległość i rozpoczął egzekucję. Turbolaserowe bolty dosłownie rozrywały republikański okręt z którego już zaczęły uciekać kapsuły. Mimo to część artylerii jednostki broniła się starając za wszelką cenę uszkodzić tarcze Imperialnego niszczyciela.


Broniące za wszelką cenę idącego do przodu Tectora okręty osłony nie miały łatwego życia. Brawurowe uniki wykonywane przez dowodzącą Whalrusem porucznik Kenner uratowały okręt od niechybnej zagłady, przewaga wrogich myśliwców i bombowców była jednak zbyt wielka. Pierwsze torpedy trafiły w tarcze, wraz z bombowcem który je wystrzelił. Załoga niebulona nie zamierzała sprzedać życia za marne grosze. Artylerzyści dwoili się i troili namierzając i niszcząc Republikańskie bombowce. Nie byli jednak w stanie ochronić okrętu przed ostrzałem z myśliwców. Tarcze powoli zaczęły topnieć. Mimo rozkazów wykrzykiwanych przez młodą panią porucznik. Kolejne eksplozje wstrząsały kadłubem „Whalrusa” jednak tuż po zdjęciu tarcz jednostki nieprzyjaciel przeniósł ostrzał na Tectora. Lena patrzyła na zagładę bliźniaczej jednostki trafionej przez salwę torped i zastanawiała się czemu jej okręt uniknął podobnego losu. Bardzo szybko sprawa się wyjaśniła.
- Promy!! Lecą do abordażu!!!
Na ostrzał przeciwnika było już nieco za późno i po chwili załoga poczuła silny wstrząs a krótko po nim drugi. Dwa promy abordażowe niczym pijawki przyssały się do kadłuba walczącego wciąż okrętu. Dało to załodze wytchnienie od wrogiego ostrzału ale postawiło przed kolejnym znacznie groźniejszym niebezpieczeństwem. Z wnętrza okrętu na mostek dobiegły już odgłosy zaciętej walki i eksplozji granatów. Przy przejęciu okrętu mostek był priorytetowym celem atakujących więc porucznik musiała działać szybko.


Pozostała przy lotniskowcach część 313 eskadry również nie miała lekkiej przeprawy. Co prawda zmasowany ostrzał z dwóch gwiezdnych niszczycieli skutecznie odstraszał większe jednostki przeciwnika to jednak niewielkie eskortowce i frachtowce za wszelką cenę starały się zaliczyć jakieś zestrzelenia. Lotniskowce eskortowe były łatwym celem dla wrogich rakiet i już wkrótce liczebność chronionego stada zmniejszyła się od dwa okręty. Na nic zdały się nawałnice ogniowe z chroniących konwój okrętów. Republikanie często z samobójczym efektem osiągali swój cel, wyłączając jeden po drugim imperialne lotniskowce.

Przestrzeń nad świątynią jedi.


Lecący w eskadrze jedi Andy miał mało czasu na medytacje. Gdy tylko opuścili względnie bezpieczne okolice Viscounta na eskadrę rzuciły się dziesiątki Tie, najprzeróżniejszych typów. Imperialni piloci bardzo szybko zrozumieli że mają do czynienia z jedi, a licznik zestrzeleń eskadry zwiększał się z każdą minutą walki. W chaosie bitwy nawet zdolności jedi niewiele pomagały. Eskadra została zmuszona do rozproszenia się a każdy z pilotów musiał walczyć na własną rękę z kilkakrotnie liczniejszym przeciwnikiem. Andy był świadkiem śmierci jednego z mistrzów pilotażu opadniętego przez wrogie interceptory i pociski rakietowe z przelatujących w okolicy scimtiarów. Młody pilot wziął na cel eskadrę która przyczyniła się do śmierci mistrza i z przerażeniem zauważył że scimtiary lecą w kierunku świątyni. Musiał coś zrobić, tym bardziej że jedynie moc uchroniła go przed serią laserowych boltów wystrzelonych z lecącego za nim Tie Advanced. Bardzo szybko do ścigającego go pojedynczego myśliwca dołączyła para Tie Fighterów, które robiły co mogły by skrócić życie pilota A-winga.

Potyczka Augera

Decyzja oficera była najlepszą w tej sytuacji. Pełna koncentracja ostrzału na Enforcerze umożliwiła stosunkowo szybkie wyłączenie przestarzałej jednostki z walki. Dodatkowo, myśliwce mogły na jakiś czas odwrócić uwagę strike cruisera umożliwiając kolejny zwrot. Wyglądało że tym razem Augerowi się upiecze.
- Silniki 45% pancerz 80% tarcz brak systemy uzbrojenia 70% Jak tylko zdejmiemy enforcerowi tarcze odpalimy pociski. To powinno skończyć z nim sprawę.
Potężny wstrząs niemal zwalił obu marynarzy z nóg. To kolejna salwa ze strike cruisiera uderzyła w burtę majestica.
- Jak będą dalej tak strzelać to nie mamy szans na ucieczkę.
W kierunku wrogiego krążownika pomknęły cztery pociski a po chwili kadłub enforcera pękł niczym rozbite jajko. Z okrętu wystrzeliły natychmiast kapsuły ratunkowe nie było ich jednak zbyt wiele. Strike criuser nie wydawał się przejmować ratowaniem rozbitków zamiast tego jego artylerzyści powoli przerabiali na złom sterburtę majestica. Mimo to republikańska jednostka dalej odpowiadała ogniem.
Pozytywnym aspektem całej sytuacji było pojawienie się sojuszniczej jednostki, niestety okazała się nią zwykła Koreliańska kanonierka. Jedynym plusem był fakt że niewielka jednostka która wraz z resztą drobnicy miała oskrzydlić atakującą imperialną formację znalazła się za Atakującym Majestica Strike cruisierem.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Ostatnio edytowany przez BE3R, 1 Sty 2013, o 21:34, edytowano w sumie 1 raz
Powód: Wejście Ryana Rockwella
Image
Image
Awatar użytkownika
Imperium
New One
 
Posty: 120
Rejestracja: 16 Mar 2010, o 17:08

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Caleb Quade » 2 Sty 2013, o 01:39

Urlop. Upragniony urlop po rocznej służbie w oddalonej o lata świetlne przestrzeni, od najwspanialszych Światów Środka. Od Jądra Galaktyki z jej planetami na powierzchni których mieściły się najlepsze lokale, bary, restauracje, jaskinie hazardu i wiele innych podobnych miejsc, w których spragniony rozrywek podporucznik pokroju Ryana Rockwella mógł by spełnić swoje najdziksze zachcianki. No właśnie, mógł by. Ale nie może. Wszystko przez to pieprzone Imperium. Przez pieprzonego Nowego Imperatora, pieprzonego Wielkiego Admirała Floty oraz wszystkich pieprzonych durni, którzy zgodzili się walczyć za to całe śmieszne Imperium. Czy zacna większa cześć galaktyki nie dała im jasno do zrozumienia, że nie chcą już ich rządów? Jak widać nie do końca. Cóż, wszystkie te przemyślenia i wnioski, które nasunęły się młodemu podporucznikowi jeszcze skuteczniej popsuły mu humor, który nawiasem mówiąc i tak był już skopany. Westchnął teatralnie i rozejrzał się po mostku "Zabójczego Uwodziciela". Gdzie Ryan nie spojrzał jego ludzie mieli do twarzy przyklejone ponure miny. Jak podejrzewał było to spowodowane w głównej mierze odwołaniem ich urlopu... A może po prostu znaczna część załogantów Kanonierki cierpiała skutki wypitego w drodze powrotnej z Rubieży alkoholu? Ehh... gdyby wiedział, że zastaną tu taką sytuację po powrocie nie pozwolił by załodze dobrać się do jego tajnego barku... o którym wiedziała już cała załoga. Jedno było pewne - po zakończeniu akcji trzeba będzie uzupełnić zapasy.
W założeniu, że w ogóle z niej wrócimy pomyślał Korelianin i westchnął jeszcze raz. Mógł by sobie tak gdybać cały dzień ale obowiązki wzywały. Jeden z Republikańskich okrętów wzywał pomocy i "Uwodziciel" zobligowany był udzielić towarzyszom broni pomocy.
-Proszę o raport - rzucił krótko i po chwili usłyszał od swojej zastępczyni, długonogiej, seksownej Twi'lek'anki krótki raport sytuacjny:
-Okręt wzywający pomocy to jednostka klasy Majestic. Ciężko uszkodzona, jednak na tyle sprawna, że udało jej się zniszczyć Imperialnego Enforcera - powiedziała wskazując na jeden z monitorów dokładnie w momencie gdy Imperialna jednostka eksplodowała.
Rok służby i wciąż nie chce iść ze mną do łóżka... przemknęło przez myśl Rockwellowi zanim kobieta ponownie przyciągnęła jego uwagę sprawami ważniejszymi:
-Nie mniej jednak w okolicy Majestica znajduje się Strike Cruiser, który jak pan widzi - ponownie wskazała na monitor - przerabia sterburtę krążownika na żużel.
Ryan kiwnął głową z aprobatą. Zamyślił się na chwilę i wydał rozkazy:
- Znajdujemy się w dogodnej pozycji aby zaatakować Strike'a od rufy. Powinno to dać chwilę wytchnienia Majesticowi - zrobił krótką pauzę i teraz już na serio podszedł do sprawy.
- Pilot cała naprzód! Zbliż nas do Strike'a na tyle aby nasi artylerzyści mogli rozpocząć skuteczny ostrzał silników wrogiej jednostki. Po tym utrzymywać dystans, i korygować kurs w razie gdyby Imperialni stracili zainteresowanie naszym krążownikiem i przenieśli je na nas.
Pilot potwierdził przyjęcie rozkazów i zaczął wprowadzać je w życie.
-Stanowiska turbolaserów po wejściu w zasięg rozpocząć ostrzał, stanowiska dział laserowych - jeśli w naszym pobliżu nie będzie wrogich myśliwców dołączyć do ostrzału Strike'a. Uzbroić rakiety i po wejściu w zasięg odpalać. Tarcze pełna moc!
Stanowiska kontroli ognia również przyjęły rozkazy, więc chwilowo rola dowódcy ograniczyła się do roli obserwatora. "Uwodziciel" przyspieszył do prędkości bojowej i ruszył z odsieczą.
Have no fear, bitches. We're coming for ya...
Image
Image
Awatar użytkownika
Caleb Quade
Gracz
 
Posty: 362
Rejestracja: 31 Gru 2012, o 00:10
Miejscowość: Kielce

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Andy Calius » 2 Sty 2013, o 20:01

Czując że jest o włos od śmierci Andy rzucił się na wolant i czujc przypływ adrenaliny i Mocy zaczął lawirować między zielonojasnymi promieniami rozdzierającymi pustkę przestrzeni kosmicznej. A-wing - jedna z najbardziej zwrotnych maszyn galaktyki błyskawicznie reagował na działania pilota co w przypadku Jedi dawało przewgę wobec maszyn imperium. Problem był tylko w liczebności oponentów.
Calius skierował maszynę pionowo i zgodnie z jego przewidywaniami szereg Impów poleciał za nim próbując wyrównać. Zanim wrogowie byli w stanie wyrównać Jedi zmniejszył moc silników i pociągnął z całej siły wolant do siebie obracając maszynę niemal o 180stopni. Teraz gnał na prostopadle lecące myśliwce wroga zasypując je czerwonymi boltami. Nie zdążył nawet obejżeć się przelatując nad nimi bo kolejni wrogowie pojawili się na jego ogonie.
- Tu Andy, melduje że Imperialne Scimtiary lecą w kierunku świątyni - krzyknął do radia mając nadzieję, że ktoś zdoła w tym chaosie odebrać jego przekaz i uruchomić zaporę ogniową na powierzchni. Tymczasem kiedy po jego lewej stronie pojawiły się kolejne zielone smugi wykonał ostry zakręt w prawo. Chciał nieco zyskać na czasie męcząc pilotów wroga i szukając zarówno w Mocy jak i w przestrzeni pozostałych członków eskadr Jedi. Kżda śmierć Mistrza lub Mistrzyni była jak igła wbita w głowę ale młody Rycerz Jedi musiał być w stanie jasno myśleć. W końcu odnalazł swoją skrzydłową Jaine Solo rozprawiającą się z TIE. Dzięki prędkości maszyny udało mu się zgubić większość myśliwców i skierował się w jej stronę najszybciej jak mógł jednocześnie nadając na jej kanale - Musimy coś zrobić z tymi Scimtiarami lecącymi na świątynię - powiedział spokojnie namierzając kolejnego Impa w nieco przestarzałym TIE/in i rozwalając go na atomy.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Kirk Rinet » 3 Sty 2013, o 01:21

- Potwierdzam zniszczenie celu - w głosie meldującego podporucznika nie było słychać zbyt wiele radości. Trevor nie chciał zgadywać, ale przypuszczał, że masakrujący ich sterburtę krążownik uderzeniowy mógł mieć coś wspólnego z ponurym nastrojem jaki panował na mostku. Nie mógł się w sumie im dziwić. Na chwilę obecną nie miał najmniejszego pomysłu jak uratować siebie, załogę i statek, nie mówiąc już nawet o eliminacji wrogiej jednostki.
- Bardzo dobrze poru... - zaczął i w tym momencie przerwał mu chorąży obsługujący stanowisko sensorów - Sir! Za imperialnym krążownikiem jest nasza kanonierka! Eee... wygląda na to, że to "Zabójczy Uwodziciel". I chyba szykuje się do ataku!
- Doskonale. Prawdopodobnie krążownik przerzucił większość energii do tarcz na dziobie. Kanonierka może mu sprawić przykrą niespodziankę. Nie wykluczam, że los znowu jest po naszej stronie - Trevor uśmiechnął się lekko. Musiał przyznać, że pojawienie się tej niewielkiej jednostki jakoś pomogło mu odzyskać nadzieję. Ogólna zmiana nastroju na mostku podpowiedziała mu, że reszta załogi chyba potraktowała przybycie posiłków podobnie do niego. - Nie damy rady uciec, a kanonierka nie pokona tego krążownika na własną rękę. Może odwrócić uwagę, może nawet go uszkodzić, ale wynik starcia ciągle zależy od naszej artylerii. Liczą na nas i nie mam zamiaru ich zawieść. Poruczniku Hammond jaki jest status naszego uzbrojenia na sterburcie?
- Zdecydowana większość stanowisk została unieszkodliwiona. - porucznik pochylił się nad konsoletą kontroli uszkodzeń. Zespoły naprawcze i ratunkowe przebijają się na bieżąco do odcinanych sekcji i wyciągają stamtąd ocalałych, ale nasza siła ognia została poważnie okrojona. - Trevor spokojnie kiwnął głową. Niestety mniej więcej sprawdziły się jego przewidywania.
- Pilocie. Rozpoczynamy kolejny zwrot. Musimy obrócić się do krążownika bakburtą. - Trevor uznał, że najmniej uszkodzona część okrętu ma największe szanse wytrzymać ostrzał krążownika. - Wtedy proszę dać połowę naprzód. Póki się ruszamy póty walczymy. Czas gra tu kluczową rolę, dlatego proszę wycisnąć z silników wszystko co się da.
- Aye aye sir - pilot kiwnął głową i zaczął wprowadzać nowe koordynaty do komputera.
- Poruczniku Hammond nasze turbolasery mają strzelać tak długo jak to możliwe. Działa na sterburcie muszą wytrzymać dość długo, żeby krążownik nie wyrównał mocy tarcz. Tylko wtedy atak kanonierki ma szanse zrobić mu krzywdę. A kiedy się obrócimy, baterie bakburtowe mają natychmiast otworzyć ogień. Proszę zatroszczyć się, żeby każde stanowisko miało dobre namiary. W tej walce nie możemy sobie pozwolić na chybione strzały. - porucznik tylko kiwnął głową i zabrał się do pracy. Stacja kontroli ognia zaczęła szybko przekazywać rozkazy do każdej baterii.
- Chorąży Pullings - Auger znowu oberwał i cały krążownik się zatrząsł - Wszystko co zostało z naszych myśliwców ma przeprowadzić nalot na ten krążownik.
- Sir... Nie zdążę skoordynować nalotu z ostrzałem artylerii... Będą atakować różne punkty wrogiej jednostki.
- Musimy zdać się na los. Żaden pilot nie popełni błędu jeśli zaatakuje wroga. - Trevor uśmiechnął się i włączył główny komunikator - Mówi dowódca - zaczął - Atakujemy wrogi krążownik. Republika oczekuje, że każdy z nas wypełni swoje obowiązki.
Od kiedy zrobiłem się taki nadęty - pomyślał żałując każdego wypowiedzianego do załogi słowa. - To pewnie zły wpływ dowodzenia
Ta bitwa jest już przegrana, ale jest dopiero druga, zdążymy wygrać następną.
Kirk Rinet
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 27 Wrz 2012, o 14:00

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez David Turoug » 4 Sty 2013, o 21:17

- Sir? - spytał I-oficer.
- Kończymy Majestica. Następnie zwrot ku niszczycielowi klasy "Republic", przeciąć linię ostrzału między nim a ISD II komandora porucznika Aeternuma. - odparł stanowczo Ravenscraft - Przekażcie, by jeden z Lancerów zbliżył się do okrętu Moebiusa.
Kilka najbliższych sekund, okazało się być ostatnim w życiu załogi, jednego z krążowników, osłaniających główną jednostkę Republiki, która nie mogła mierzyć się z potężnym "Devastatorem". Przez krótką chwilę ogień buchnął życiem, by równie szybko zniknąć po strawieniu tlenu.
- Sir, okręt wroga...
- Widziałem, 20°, zwrot przez lewą burtę. Cel Republic, gdy będzie w zasięgu rozpocząć ostrzał. - mruknął dowódca, a następnie chwycił za komunikator - Moebius, wyślij część swoich yśliwców do osłony mojego okrętu, reszta niech zajmie się drugim krążownikiem typu Majestic.
Gwiezdny niszczyciel typu Tector dosyć ślamazarnie, aczkolwiek konsekwentnie zbliżał się do Republica. W końcu wysunął się do przodu, a pierwsze salwy z turbolaserów wroga spadły na osłony "Devastatora". Maszyna dowodzona przez kmdr-por Phila Revenscrafta nie pozostała dłużna, odpowiadając pięknym za nadobne. Rozpoczął się, prawdopodobnie kluczowy moment, bitwy z udziałem 313 eksadry Imperium. Działania podjęte przez byłego komendanta krążownika klasy Vibre, o wdzięcznej nazwie "Renown", powinny spowodować odciążenie naruszonego ISD II i otworzyć drogę do zwycięstwa w tej potyczce.

Mapka, która powinna przedstawiać mniej-więcej sytuację po poście Moebiusa
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Moebius » 5 Sty 2013, o 21:41

Od momentu, kiedy do oczu kapitana okrętu „Starshatter” doszła informacja o połowicznym stanie tarcz cała załoga na mostku zaczynała się martwić, od paru chwil Moebius także odczuwał rosnący niepokój, ponieważ jeżeli sytuacja nie zmieniłaby się jakkolwiek tarcze nie wytrzymałyby ostrzału z krążownika oraz Republica, trzymając już komunikator w ręce, aby prosić o pomoc któregoś z mniejszy okrętów na ekranie pojawił się ruch, który przykuł jego uwagę. Po chwili przyglądania się doszło do, Moebiusa iż Phil przecina linię ostrzału między ISD II a Republikiem po unicestwieniu Majestica.
Chyba wiem, o co Ci chodzi uśmiechnął się w myślach do siebie Aeternum i polecił przekazanie, aby całość myśliwców atakowała drugi z krążowników, w tym jednak momencie usłyszał komunikat, od Revenscrafta, odruchowo odpowiadając w myślach układał już plan dalszego działania.

- Do pilotów myśliwców: pierwsze dwa dywizjony mają bronić okręt „Tector” dowodzony przez komandora Revenscrafta, pozostałe atakować nadal wrogi krążownik. – zwracając się następnie do drugiego oficera –Jesteś odpowiedzialny za to, aby wszystkie grupy techniczne ruszyły do naprawy uszkodzeń, jeszcze nie są one poważne więc wyciągnijcie tarcze jak największy poziom. Informuj mnie na bieżąco o postępach. – Nie oczekując na odpowiedź kazał kontynuować ostrzał krążownika jednocześnie polecając, aby przekierować większą część energii na te obszary tarcz, które są wystawione na ostrzał od niego.
W ciągu najbliższych chwil sytuacja „Imperiala” poprawiła się o wiele. Odgrodzony od śmiertelnego zagrożenia skupił się na krążowniku, który z powodu zbliżającego się innego dużego i śmiertelnego okrętu w pańce podzielił swoją siłę ogniową .

Po paru dalszych chwilach ostrzał prowadzony z „Starshattera” i 4 dywizjonów myśliwców zaczął przynosić efekty, a gdy Lancer zbliżył się wystarczająco aby także zacząć prowadzić ostrzał, stan Majestica zaczął się pogarszać jeszcze bardziej.
Patrząc na swój cyfronotes gdzie zaczęły spływać pierwsze informacje od grup technicznych Moebius ponownie uśmiechając się w myślach powiedział do siebie: Jeśli tak dalej pójdzie to za chwilę ulegnie on poważnemu uszkodzeniu a my wyjdziemy, odzyskując około 75% tarcz.
POSTAĆ GŁÓWNA
Moebius Aeternum
POSTAĆ POBOCZNA
Heana Sundown
Awatar użytkownika
Moebius
New One
 
Posty: 274
Rejestracja: 24 Sty 2009, o 16:16
Miejscowość: Kraków

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Imperium » 5 Sty 2013, o 21:52

Potyczka Augera

Majestic zaczął obracać się w kierunku nowego zagrożenia, jakim był strike cruiser, jego dowódca nie należał jednak do idiotów. Doskonale wiedział czego jest w stanie dokonać artyleria Majestica. Imperialna jednostka kontrowała manewry Majestica starając się pozostać poza zasiegiem sprawnej artylerii i kontynuując ostrzeliwanie wrogiej jednostki. Nie ułatwiał tego zdradziecki atak republikańskiego gunshipa. Pierwsza salwa rakiet zdjęła słabsze osłony Strike cruisiera i gunship mógł niemal bezkarnie ostrzeliwać jednostkę przeciwnika. Nie trwało to jednak długo. Z pokładu imperialnego okrętu zaczęły startować Tie Fightery i już po chwili połowa eskadry tych maszyn krążyła ostrzeliwując zajadle odgryzającą się kanonierkę.

Również z pokładu Augera wystartowały republikańskie E-wingi uzbrojone w torpedy zbierały się za osłoną republikańskiego okrętu aby jednym zmasowanym uderzeniem zakończyć przedłużającą się dominację Imperialnego krążownika.
Wstrząsany kolejnymi trafieniami okręt Tracił coraz więcej ze swoich systemów, niespodziewane pojawienie się kanonierki dało jednak nadzieję na wyjście cało z gównianej sytuacji. Świadczyła o tym dobitnie coraz niższa częstotliwość imperialnych salw trafiających w okręt.


Przestrzeń nad świątynią.

Meldunek Andy'ego został odebrany przez resztę pilotów należących do eskadry Jedi. Większość z nich rzuciła się natychmiast w kierunku wrogich scimtiarów. Byli jednak zdecydowanie za daleko. Nawet A-wing nie dogoni od razu szybkiego jak jastrzębionietoperz imperialnego bombowca. Gdyby było więcej czasu, gdyby ktoś spróbował zaatakować imperialną jednostkę, może udało by się powstrzymać nalot. Niestety dla zgromadzonych wciąż w świątyni jedi,jedyna osoba mogąca tego dokonać uciekła. Planetarna obrona zaliczyła co prawda trafienia wrogich bombowców, nie dała rady zniszczyć wszystkich maszyn. Mistrzowie jedi wypalający silniki swych maszyn podczas pościgu za bombowcami, mogli tylko patrzeć jak jeden po drugim Scimtiary zrzucają swój śmiertelny ładunek. Pociski trafiły w samą świątynię jak i spore połaci przyległego terenu. Niszcząc i paląc wszystko w promieniu kilkuset metrów od samej świątyni. Potężną budowlę zasnuły kłęby dymu.

Jedi dopadli bombowce o kilka sekund za późno. Imperialne maszyny eksplodowały jedna po drugiej pod nawałą ognia republikańskich myśliwców. Na nic zdała się brawurowa szarża Interceptorów, których piloci zaliczyli przynajmniej dwa zestrzelenia.
- Nie wyczuwam tam pilotów, Impy wysłali zdalnie sterowane maszyny do samobójczego rajdu. - Jeden z żyjących jeszcze mistrzów przekazał niewesołą nowinę - Eskadra rozproszyć się i przebijać w kierunku enklawy, musimy odbudować zakon. Na Coruscant już wszystko stracone.

Maszyny prowadzone przez Jedi rozleciały się we wszystkich kierunkach lecąc tuż nad powierzchnią planety. Również Andy któremu nadal towarzyszyła Jaine, przemykał między wieżowcami stolicy starając się zgubić kolejne ścigające go myśliwce wroga. Błyskawiczny unik uchronił pilota przed serią boltów. Jaina miała mniej szczęścia lecąca za prowadzącym kobieta oberwała z działek a z jej A-winga buchnęły kłęby dymu. Maszyna niebezpiecznie zwolniła i zaczęła schodzić spiralą w dół. Za nią pomknął jeden z Interceptorów, drugi nadal siedział na ogonie uciekającego Andy'ego.
- dostałam, systemy sprawne, spróbuję wylądować. Jeśli mi się uda dołączę do reszty. Niech moc będzie z Tobą - Komunikat od młodej Solo, nie pozostawiał złudzeń. Było źle.
Image
Image
Awatar użytkownika
Imperium
New One
 
Posty: 120
Rejestracja: 16 Mar 2010, o 17:08

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez BE3R » 5 Sty 2013, o 22:12

Walczące niszczyciele skupiały na sobie uwagę największych przeciwników. Ci mniejsi byli równie groźni. Vindicator Maximusa świetnie nadawał się do zwalczania niewielkich jednostek, zdecydowanie przegrywał gdy w okolicy pojawiały się nowoczesne okręty republiki. Wraith wraz z towarzyszącymi mu okrętami stanął naprzeciw drugiej fali jednostek republiki prowadzonych przez krążownik klasy Belarus, w towarzystwie dwóch Saachenów oraz kilku fregat klasy Corona. Przeciwnik dysponował przytłaczającą siłą ognia. Mimo to trzy imerialne okręty postanowiły stawić mu czoła. Maximus doskonale wiedziął że mając za plecami lotniskowiec floty i SD klasy Nar Shadda nie musi obawiać się okrążenia. Problemem była pokaźna liczba turbolaserowych boltów lecących w stronę imperialnego konwoju.
- Musimy przyjąć na siebie ostrzał. Pełna moc w tarcze, osłaniamy lotniskowce. - Thin wydawał kolejne komendy licząc na to że republikańskie jednostki zbliżą się na tyle aby ostrzał był skuteczny - Kapitanie Foot do dzieła.
Wywołany dowódca Imperialnego Carracka zgodnie z wcześniejszymi wytycznymi wyruszył w samotny rajd którego celem były tyły nieprzyjaciela. Co prawda samotna jednostka nie miała zbyt dużych szans na przeżycie, lecz istniała spora szansa że zaatakowani z tyłu republikanie rzucą się do szarży. I na to właśnie czekał Maximus oraz cztery eskadry bombowców ukrytych między eskortowanymi lotniskowcami.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Caleb Quade » 6 Sty 2013, o 16:28

Rakiety opuściły wyrzutnie i pomknęły w kierunku rufy wrogiego okrętu. Świadczył o tym dobitnie fakt dwóch mocnych wstrząsów będących następstwem odpalenia pocisków. No i pojawienie się na ekranie czterech szybko poruszających się punkcików mówiło samo za siebie. W ślad za nimi pognały krwistoczerwone turbolaserowe bolty niosące terawaty niszczycielskiej energii. Ostrzał sięgnął celu na kilka chwil przed uderzeniem rakiet. I chociaż początkowo nie przynosił on większych efektów to po efektownym wybuchu tarcze rufowe zgodnie z przewidywaniami praktycznie przestały istnieć. Rockwell uśmiechnął się lekko pod nosem i wysłuchał, krótkiego meldunku Twi'lek'anki:
- Sir, rufowe tarcze Strike Cruisera zostały niemal wyłączone. Kontynuujemy ostrzał - była to oczywista oczywistość dla Ryana to też nie skomentował tego w żaden sposób. Przyglądał się jedynie jak do ostrzału turbolaserowego dołączają się działka laserowe mniejszego kalibru. Uśmiechnął się jeszcze szerzej do swoich myśli. Dawanie łupnia większemu i silniejszemu przeciwnikowi dawało nie lada satysfakcję. Warto było się pomęczyć a Akademii przez te parę lat właśnie dla takich chwil.
Korelianin przeniósł wzrok na inny monitor obrazujący sytuację Republikańskiego Majestica zidentyfikowanego jako "Auger". Auger, Auger, Auger... Muszę zapamiętać tę nazwę i kiedy skończy się bitwa odnaleźć dowódcę tego okrętu. Będą nam sporo winni za ratowanie tyłka. Zakładając, że przetrwają... pomyślał podporucznik patrząc na schemat krążownika, który w coraz większej części robił się czerwony. A czerwony kolor jak wiadomo pokazywał co chwilę powiększające się uszkodzenia. Trzeba było ponownie przejąć inicjatywę bo załoga 'Augera' nie zdąży spłacić zaciągniętego u "Uwodziciela" długu wdzięczności. Już miał wydać polecenia gdy ponownie odezwała się jego zastępczyni:
- Sir, Strike wysyła do walki myśliwce! Połowa eskadry maszyn typu TIE kieruje się w naszą stronę! - w głosie jego podkomendnej słychać było nutkę przesadnej paniki. Ryan był by jednak głupcem gdyby zignorował zagrożenie ze strony myśliwców. TIE jak na szybkie myśliwce przystało w błyskawicznym tempie pokonały odległość pomiędzy 'Uwodzicielem' a swoim okrętem macierzystym. Nie zważając na zagrożenie ze strony Kanonierki, pozbawione osłon maszyny rozpoczęły ostrzał. Szybkie z nich sukinsyny, ale wystarczy, że zaczepisz je laserem, buum, i jest już po nich pomyślał Rockwell. Operatorzy działek laserowych nie zapomnieli o wydanej kilka minut wcześniej komendzie i zaprzestali ostrzału Strike na rzecz odebrania obrony przeciwlotniczej. Sześć dział laserowych przeciwko sześciu gałom. Szanse w miarę wyrównane, na korzyść 'Uwodziciela' przemawiały tarcze, atutem TIE była za to prędkość.
- Przygotować się do wystrzelenia drugiej salwy rakiet. Uzbroić, namierzyć i strzelać bez rozkazu - powiedział donośnym głosem i uruchomił bezpośrednie połączenie z operatorami działek laserowych:
- Panowie tu dowódca. Nie muszę chyba przypominać, że kto zestrzeli najwięcej TIE zasłuży na dodatkowy dzień urlopu?
Jego zachęta pozytywnie widać podziałała na podkomendnych bo ostrzał widocznie zwiększył swoją częstotliwość.
- Pilot, do momentu wystrzelenia rakiet utrzymywać kurs. Następnie ustawić nas sterburtą do Strike i utrzymywać odległość.
- Aye, Aye, sir!

Chwilę później Rockwell zmuszony był odruchowo zasłonić twarz ręką - jakiś nadgorliwy pilot TIE obrał sobie za cel mostek Kanonierki i jadowicie zielone laserowe wstęgi rozbiły się o ich przednią tarczę. Chwilę później brawurowa akcja Impa miała swój finał w bezgłośnej eksplozji po celnym strzale jednego z poczwórnych działek laserowych.
- Haha, 1 do 0 dla nas chłopaki! - usłyszał jeszcze Ryan na częstotliwości operatorów uzbrojenia. Prychnął tylko i ponownie skupił uwagę na ekranie taktycznym obrazującym ich potyczkę.
Image
Image
Awatar użytkownika
Caleb Quade
Gracz
 
Posty: 362
Rejestracja: 31 Gru 2012, o 00:10
Miejscowość: Kielce

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Kirk Rinet » 9 Sty 2013, o 00:31

- Atak kanonierki przyniósł efekty. Krążownik stracił tarcze rufowe i zaczyna obrywać. Jednak od naszej strony nadal nie widać rezultatów innych niż spadek skuteczności wrogiego ostrzału. - Trevor wysłuchał meldunku operatora sensorów i dał sobie jakieś piętnaście sekund namysłu. Tarcze imperialnego krążownika dobrze radziły sobie z blokowaniem republikańskiego ostrzału. Od czasu do czasu osłona rozbłyskała trafiona przez promień turbolasera, ale poza tym ostrzał Augera nie wyrządzał żadnych szkód. Za to każde trafienie imperialnej jednostki wstrząsało kadłubem Majestica i niszczyło kolejne podzespoły. Już teraz artyleria na sterburcie nadawała się do więcej niż symbolicznego oporu. Trevor powoli zaczął dochodzić do wniosku, że jeżeli za uwolnienie się ze ściskającego mózg wrażenia zbliżających się ścian i pozbycie się poczucia odpowiedzialności za wartą miliony jednostkę należy jedynie dać wysadzić się w powietrze, to może wcale nie jest to wysoka cena. Ale mimo że sytuacja nie zaczęła się poprawiać to Trevor nie chciał jeszcze się poddawać. Ostatecznie na chwilę obecną to Republika miała przewagę liczebną.
- Poruczniku Hammond, nasza artyleria nie spisuje się zadowalająco. Musimy rozprawić się z tym krążownikiem jak najszybciej, a nadal nie udało się unieszkodliwić jego tarcz. Kiedy ukończymy zwrot liczę na wzrost skuteczności. - Trevor poświęcał resztki samokontroli, żeby brzmieć pewnie i spokojnie.
- Chorąży Pullings, nasze myśliwce mają już swój cel priorytetowy. Osiemdziesiąt procent ma zatoczyć łuk i zaatakować krążownik torpedami od strony rufy. Jeżeli nie będą musiały przebijać się przez tarcze ich szanse na zadanie mu poważnych uszkodzeń znacznie wzrosną. Pozostałe dwadzieścia procent jest osłoną. Mają rozprawić się z TIE, które już widzimy i tymi które może jeszcze wysłać krążownik, a jeżeli tego nie zrobi mogą dołączyć do ataku na Strike'a. - Podoficer skontaktował się z najwyższym stopniem pilotem i przekazał mu rozkazy. Trevora niepokoił fakt, że jego los zależy w dużej części od jednostek dużo mniejszych od jego, sam Auger w zbyt dużym stopniu przypominał wrak, żeby być poważnym zagrożeniem dla imperialnej jednostki. Trochę bolało to ceniącego sobie własną skuteczność oficera. Porucznik liczył, że jeżeli uda mu się obrócić do wroga nie wystawianą dotąd na ostrzał bakburtę to skuteczność artylerii wzrośnie.
- Myśliwce w drodze - meldunek chorążego wyrwał go z zadumy - Dotrą do celu za półtorej minuty.
- Świetnie. Turbolasery gotowe? - Trevor nie odrywał wzroku od ekranu taktycznego, jakby liczył, że sama intensywność jego spojrzenia zdoła przeciążyć imperialne tarcze i rozpruć pancerz.
- Przecież już strzelają - podporucznik Hammond rzucił pierwszemu oficerowi nieco zdezorientowane spojrzenie, a Dundas musiał skarcić się w myślach za swoją bezmyślność. Baterie miały strzelać nie czekając na rozkazy, a on nie powinien o tym zapominać. To że dużo się działo nie było żadnym usprawiedliwieniem.
- Ach tak... oczywiście. Pilocie! Ile jeszcze zajmie nam ten zwrot?
- Ciężko ocenić sir. Znowu dostaliśmy w silniki i prędkość ponownie spadła.
Ta bitwa jest już przegrana, ale jest dopiero druga, zdążymy wygrać następną.
Kirk Rinet
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 27 Wrz 2012, o 14:00

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Andy Calius » 14 Sty 2013, o 12:25

Andy zmusił myśliwiec do zapikowania w dół za córką bohatera Republiki. Wiedział że jeśli Jaina ma przeżyć to musi zdjąć Interceptora z jej pleców. A wing zwinnie zanurkował a niedługo potem za nim pojawił się wrogi Interceptor. Mała maszyna w której siedział Jedi była trudnym celem zwłaszcza kiedy za sterami siedział Jedi. W końcu Calius dogonił Imperialną maszynę ścigającą Solo i posłał w skosa dwie serie boltów. żwego pilota zniechęciłoby to do pościgu ale Gdy Calius nacisnął spust po raz trzeci za jego plecami też pojawiły się zielone smugi. Poderwał więc maszynę starając się nie stracić z oczu zniżający się myśliwiek z młodą Jedi na pokładzie. Gdy zniknęła mu z oczu powiedział do komunikatora "Niech Moc będzie z Tobą" po czym wzbił się wyżej. Zaczęła się walka manewrowa. Interceptor za nim starał się jaknajbardziej zbilżyć do Andy'ego ale w końcu musiał ulec przewadze jaką dawało Jedi użycie dodatkowo telekinezy to jeszcze szybszej zmiany kierunków lotu. Calius obwaiał się tylko o wytrzymałość myśliwca w atmosferze więc tylko w małym stopniu pozwalał sobie na użycie Mocy, zwłaszcza że skupienie na takiej wysokości z taką prędkością i przy presji wroga na ogonie nie była rzeczą łatwą.
Korzystając z tego że znajdowali się między wieżowcami Jedi lawirował między nimi ztarając się zgubić ogon albo chociaż wejść wrogowi na tyły. Za jednym z większych budynków zanurkował i pozwolił żeby Interceptor poleciał do przodu. Gdy zaczął zapracać i pędzić prosto na Andyego ten podniósł dziób i namierzył rakietami skosa. Nacisnął zapłon i obejżał małą ekspozję wroga nad sobą. Potem pomknął w góre wywołując dowódce eskadry
"Mistrzu Mason tu Andy, czy mam pozwolenie na zorganizowanie i ochronę ewakuacji ocalałych ze Świątyni? Został tam Mistrz Covell, Mistrz Hadyyk i David i kilkoro innych Jedi." Jednocześnie na wszelki wypadek uruchomił Navcoma i wpisał koordynaty na skoku. Zaledwie w kilka minut komputer musiał obliczyć bezpieczną trasę z dala od niebezpiczeństw galaktyki.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Bitwa o Coruscant] Bitwa kosmiczna

Postprzez Imperium » 22 Sty 2013, o 19:56

Orbita planety

Sytuacja nad Coruscant ustabilizowała się. Imperialny Admirał odzyskał kontrolę nad polem bitwy krótko po efektywnym wejściu czwartego SSD. Co prawda Reaper na którym skupił się cały ciężar walki z obroną planety nie wyglądał najlepiej. Potężna niegdyś jednostka przypominała poorany kraterami wrak z broniącymi się gdzieniegdzie pojedynczymi bateriami turbo laserów bądź całymi sekcjami kadłuba postrzępionymi ogniem przeciwnika. Dowódca okrętu kontrolował jeszcze sekcję napędową oraz stery, Podjął więc swoją ostatnią deczyzję o taranowaniu co w połączeniu z komendą ”opuścić okręt” zaowocowało epicką ilością wystrzeliwanych kapsuł ratunkowych, których większość skierowała się w kierunku planety. Kapsułom towarzyszyły wszelkiej maści większe jednostki imperialne, począwszy od kanonierek a na desantowcach klasy tytan skończywszy. Część z nich stała się celem baterii Viscounta i mniejszych jednostek. Niektóre zostały zniszczone przez wrogi ostrzał. Jednak znaczna liczba dotarła do planety rozpoczynając przedwczesny i okupiony wielkimi stratami desant w okolicach senatu i świątyni Jedi. Obrona planety robiła co mogła ale celów było zwyczajnie za dużo. Zwyczaj niestrzelania do kapsuł ratunkowych również nie ułatwiał życia obrońcom. Tym bardziej że z kapsuł wychodziły uzbrojone grupki marynarzy stanowiących załogę Gwiezdnego niszczyciela , przyłączający się do walk w mieście. Oczywiście spadający z nieba imperialni pogłębiali jedynie chaos na ogarniętej walkami planecie. W powietrzu śmigały wszelkiej maści pojazdy z desperacko uciekającymi mieszkańcami, próbującymi wydostać się ze strefy walk. Dzielnica wojskowa była wielkim polem bitwy, na razie jeszcze bez użycia ciężkiego sprzętu lecz zapewne wkrótce sytuacja miała się zmienić.

Opuszczony przez załogę SSD odpalił silniki i ostatnią szarżą ruszył na Viscounta. Zderzenie tytanów nastąpiło mimo desperackich prób uniku ze strony załogi Republikańskiego okrętu, odepchnęło tego ostatniego obronionej planety i zmusiło do ewakuacji znacznej części załogi. Kolejna porcja kapsuł tym razem wystrzelonych z drugiego olbrzyma pomknęła w kierunku Coruscant. Imperialna flota wyłączywszy z walki jednego z tytanów, skupiła swój ostrzał na ostatnim z wielkich okrętów republiki. Dowódca ostrzeliwanej ze wszystkich stron jednostki z uszkodzonymi silnikami nie miał najmniejszych szans. Dowódca okrętu admirał Atariks podjął najtrudniejszą decyzję w swoim życiu. Poddał okręt. W tym momencie republikańska obrona planety na orbicie załamała się, oczywiście walczyły jeszcze dziesiątki pomniejszych okrętów, których dowódcy nie wiedzieli o decyzji admirała, lub też najzwyczajniej w świecie nie zamierzali się z nią pogodzić. Główny ciężar walk o planetę przeniósł się na zewnętrzną orbitę na której przybywające wciąż republikańskie posiłki ścierały się z imperialnym pierścieniem osłaniającym inwazję na stolicę galaktyki.

Grupa bojowa Warlord.

Nad północnym biegunem planety niezależnie od głównej bitwy, walczyła 313 eskadra tocząc pierwsze z serii heroicznych starć, które miały się stać podwalinami pod „legendę staruszków” jak już wkrótce miała być nazywana 313 z racji jednostek które służbę we flocie zaczęły kilkadziesiąt lat temu. Brawurowa szarża w wykonaniu Tectora z pewnością zakończyłaby się zniszczeniem okrętu gdyby republikańskie jednostki były w pełni sprawne. Na nieszczęście dla republikańskich dowódców, okręt komandora Ravenscrafta był świetnie przygotowany do starcia i osłoniwszy swego znacznie silniej uzbrojonego następcę przed ostrzałem z Republica wszedł w bliski zasięg. O celności imperialnych baterii krąży cała masa żartów. Nie sposób jednak nie trafić w olbrzymi gwiezdny niszczyciel w walce dziób w dziób. Potężne turbo lasery Tectora rozpoczęły szybki demontaż republikańskiego okrętu. Tymczasem Komandor Moebius z radością powitał przerwę w ostrzale. Jednostka zmniejszyła wszelkie zbędne wydatki energetyczne starając się za wszelką cenę odzyskać mocno wyczerpane tarcze. Szarżujący w cieniu imperialnego olbrzyma lancer miał nieszczęście za nadto zbliżyć się do przeciwnika co zaowocowało niemal natychmiastową anihilacją imperialnej jednostki. Nawet uszkodzony krążownik republiki stanowił nadal poważne zagrożenie. Imperialny Gwiezdny niszczyciel przesuwał się powoli w stronę najmniej do tej pory uszkodzonego majestica, niebezpiecznie wchodząc na skrzydło atakujących w centrum mniejszych jednostek republikańskich. Ich dowódca musiał zdać sobie sprawę z tego, że imperium zaczyna brać jego eskadrę w kleszcze w momencie pojawienia się za rufami Coron szybkiego carracka. Niewielki okręt zajęty był bardziej unikaniem trafień niż walką, tym niemniej przyczynił się do przyspieszenia decyzji o szarży.

Naprzeciw atakującego klina republikańskich okrętów stał jedynie samotny Vindicator komandora Maximusa. Strike cruisery zajmujące flanki związały walką i zmusiły do manewrowania Jednego Saachena i coronę. Druga z Coron osłaniała tyły formacji republikańskiej. Pozostałe okręty twardo szarżowały na Vindicatora który samotnie stał pomiędzy nimi a eskadrą lotniskowców. Krążownik Belarus wysunął się zdecydowanie na prowadzenie, tuż obok burta w burtę szarżował Saachen. Obydwie pozostałe corony leciały nieco z tyłu ostrzeliwując zgrupowanie lotniskowców. Gdy tylko republikańskie jednostki znalazły się w polu rażenia lekkich działek laserowych imperialnego krążownika powitał je huraganowy ogień, nie wyrządzając jednak większych szkód. Nieco dalej toczyła się zażarta bitwa myśliwska pomiędzy imperialnymi maszynami a atakującymi Tectora eskadrami bombowców. Wśród smug z balas terów oraz ognia działek laserowych widać było piękne potyczki myśliwców, oraz śmiertelne zmagania załóg bombowców. Zwrotne Interceptory zebrały krwawe żniwo wśród eskadr republiki. Nie przeszkodziło to szaleńczo odważnym pilotom odpalić swych ładunków. Trafione licznymi pociskami tarcze Tectora z trudem zniosły przeciążenie.

Nieco w tyle toczyła się nie mniej dramatyczna walka o przetrwanie. Załoga Whalrusa próbowała powstrzymać natarcie republikańskich oddziałów szturmowych. Niestety marynarze byli z góry skazani na porażkę. Specjalnie szkoleni do walki na pokładzie oraz świetnie wyposażeni żołnierze desantu pokład po pokładzie przedzierali się w kierunku mostka. Do pani porucznik napływały kolejne informacje o utraconych sekcjach okrętu oraz zniszczonych oddziałach obrońców. Lena wiedziała że jeżeli czegoś szybko nie wymyśli, straci okręt. Pierwszy okręt bojowy który oddano jej pod komendę, stał na skraju przepaści i mógł lada moment zostać zdobyty przez siły wroga.

Przestrzeń nad świątynią.

Andy nie doczekał się odpowiedzi od swojego dowódcy, poczuł za to konsekwencję swojej decyzji o przepuszczeniu bombowców. Z kokpitu doskonale widział dymy i płomienie nad świątynią, nie był tez w stanie odszukać w mocy mistrzów. Do świadomości jedi powoli zaczęło dochodzić, że oni nie żyją. Był tak skoncentrowany na walce i ucieczce, że ominął go moment śmierci Rady Jedi. Za to teraz kiedy poczuł przerażającą pustkę w mocy zdał sobie sprawę z ogromu straty. Z otępienia wyrwała go seria blasterowych Boltów która minęła dziób maszyny. To jeden z pilotów TIE postanowił zaliczyć kolejne trafienie. Wroga maszyna z dużą prędkością minęła A winga i błyskawicznie zawróciła starając się namierzyć ponownie republikański myśliwiec. Andy nawet nie drgnął gdy wroga maszyna zamieniła się w kulę ognia. Z rejonu świątyni w eskorcie kilku A-wingów leciał niewielki prom.
- Delta Tango, ewakuujemy młodzież z rejonu świątyni, ukryjemy ich w dolnych partiach miasta. Niech Moc będzie z nami.
Czwórka jedi – pozostałość z jednej z nielicznych eskadr wdała się w dziką walkę z atakującymi prom dwoma kanonierkami klasy Skipray. Jedynie moc i umiejętności pilotażu na poziomie asów, pozwoliły jedi odeprzeć pierwszy atak i zestrzelić jedną z kanonierek. Druga z maszyn obrała jednak za cel prom i nie zamierzała odpuścić. W stronę wahadłowca pomknęły rakiety ze skipray’a jednak nie dosięgły celu. Jeden z pilotów osłony poświęcił swoje życie uderzając swoją maszyną w pociski. Prom pomknął ku labiryntowi wieżowców i zniknął Andy’emu z oczu razem z resztką eskorty. Uwagę mężczyzny przyciągnął sygnał komunikatora astrodroida nawigacyjnego. „Skok za 10…9…8…"

Potyczka Augera

Myśliwce starły się ze sobą, jednak w tej sytuacji przewaga republikańskich maszyn była zbyt duża. Imperialna eskadra została zniszczona w ciągu kilku minut a dowódca strike cruisiera zdał sobie sprawę z faktu, że jego jednostka nie wytrzyma długo precyzyjnych ataków kanonierki. Utrzymywanie pozycji względem Majestica uniemożliwiało skuteczną walkę z Koreliańską jednostką, z kolei atak na Gunship skończyłby się wystawieniem a ostrzał krążownika. Imperialny kapitan podjął więc jedyną słuszną decyzję. Wycofał się z walki wzywając równocześnie na pomoc bombowce których zadaniem było dobicie republikańskiej jednostki. Zarówno kanonierka jak i Krążownik nie wyszły ze starcia bez szwanku. O ile mniejsza z jednostek otrzymała tylko kilka niegroźnych trafień które bardziej osmaliły kadłub niż uszkodziły samą jednostkę to Auger trzymał się już tylko dzięki silnej woli załogi.

- Fokstrot jeden melduje zniszczenia, skrzydło uszkodzone, deflektory burtowe zniszczone, wyrwy w poszyciu w sekcjach: A,B, D i G. Mogę wlecieć do hangaru nr 2 przez dziurę w burcie sir.- Myśliwiec wykonał kolejny nawrót - Główny mostek zniszczony, sensory dalekiego zasięgu zniszczone, Podobnie jak większość stanowisk artylerii. Z wyrzutni rakiet nr 2 została wyrwa...
Meldunek pilota został przerwany przez raport z maszynowni:
- Nie wygląda to najlepiej, ale przynajmniej mamy sprawny hypernapęd, jeżeli nie będziemy skakać na planetę tylko w przestrzeń, mamy szansę ominąć imperialną blokadę. Tyle że wyliczenie skoku zajmie nam jakieś 10 minut.
- Wrogie bombowce i myśliwce kurs 238 prędkość 70 MGLT, około 40 maszyn może trochę więcej.
- tarcz brak, kadłub jakieś 60% liczne przebicia kadłuba. Uzbrojenie 40% mamy niewielką szansę na ucieczkę. Wrogie myśliwce będą tu za jakieś 6 minut. Musimy ich powstrzymać do czasu skoku lub...
Podoficer nie skończył pozostawiając ocenę sytuacji swojemu przełożonemu.

Porucznik Rockwell mógł być dumny ze swojej załogi i tego jak szybko poradziła sobie z Myśliwcami, unikając równocześnie wejścia w zasięg baterii Strike Cruisera, Kiedy wyrzutnie rakiet ponownie były gotowe do kolejnej salwy we wroga, ten rozpoczął ucieczkę. Dogonienie go nie było problemem dla szybkiej i zwrotnej kanonierki. Istniała też spora szansa, że uda się go dopaść zanim znajdzie się pod ochroną nadciągających myśliwców i bombowców. Pozbawiony osłon Strike Cruiser był łakomym celem, jednak jego zniszczenie mogło stać się powodem poważnych problemów załogi kanonierki...


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Image
Image
Awatar użytkownika
Imperium
New One
 
Posty: 120
Rejestracja: 16 Mar 2010, o 17:08

PoprzedniaNastępna

Wróć do Bitwa o Coruscant

cron