Stało się to o czym Gand słyszał wcześniej przez radiostację, zanim ruszyli do senatu. Nie udało się powstrzymać pędzących bombowców i w jednej chwili Świątynia eksplodowała tworząc ranę i pustkę w Mocy. Podobnego uczucia Oto'reekh nie przeżywał jeszcze nigdy w swoim niekrótkim życiu. Wydawało mu się jakby w ułamku chwili słyszał krzyk dziesiątek istnień, a zaraz zanim ciszę, choć nie było to, o ile ten przypadek można tak nazwać, typowe czy podobne do innych Jedi, którzy mieli okazję to przeżywać. Insektoid bytował z Mocą w inny sposób niż, ktoś uczony przez Świątynię, wtedy nie wiedział, że jego dar Poszukiwacza jest tym samym co wrażliwość Jedi. Ta różnica w jej użyciu, podejściu do niej i otaczającej jej filozofii czy religii, inaczej go ukształtowała. Nie był on tak zależny od niej, większość życia radził sobie bez niej, pomijając dar odnajdowania, dlatego też szok nie był, aż tak odczuwalny.
Gdy ocknął się, zmienił chwyt swojej tonfy na bardziej defensywny, prowadzony wzdłuż ręki. Dzięki mozolnemu treningowi Nimanu, czyli stylu bez stylu, potrafił przemycić Soresu do tej postawy. Odbił kilka nadchodzących boltów upewniając się, ze nie jest zupełnie ślepy na Moc, wtedy też postanowił obrócić się i zobaczyć jak idzie jego partnerce. Właśnie wtedy zobaczył toczący się granat...
Oto'reekh nie miał wyjścia, domyślił się po zachowaniu Vuusen, że coś jest z nią nie tak. Nie reagowała nawet na granat czy ostrzał jakby zupełnie oślepła... Brakowało czasu nie tylko na porządną analizę sytuacji, ale i podjęcie decyzji w ogóle. Istoty mają tendencję w stresującej sytuacji do nie analizowania wszystkich możliwych przypadków, tylko do rozpatrzenia prawdopodobieństwa pierwszego rozwiązania, które przyjdzie im do głowy, a nikt nie mówił, że te bywają najlepsze...
Jedi błyskawicznie wyciągnął rękę i użył pchnięcia Mocy. Chciał tak wykorzystać otaczający teren, że Khaylia pod naporem siły, wyląduje za osłoną, a granat nawet jeśli zostanie trącony, poleci w podobna stronę, ale zostanie oddzielony od kobiety tą samą przeszkodą. Teren był dość mocno ufortyfikowany, więc dystanse nie były duże, a to dawało jakąś szansę. Sam Gand zaraz po tym miał rzucić się w kierunku miejsca, które ochroni i jego i jednocześnie skróci dystans do oślepionej wojowniczki...