To nie wróżyło nic dobrego dla Azyla. A czas uciekał nieubładanie.
*********
Po brawurowej akcji trójki dziwnych bohaterów, sytuacja w ich pobliżu wydawała się być opanowana. Choć trochę. Upadające ciała robotów i detektywa oznaczały chwilowy sukces Otii i Ozzie'ego. Ruszyli biegiem za oddalającym się młodzieńcem, który wydawał się mieć plan.
Niestety nie miał i wyszło to na jaw właściwie natychmiast.
W tym samym momencie, gdy w uliczce przed nim wylądował luksusowy śmigacz, na głównym skrzyżowaniu pojawił się wóz patrolowy coruscantiańskiej policji. Wyglądało na to, że wezwane przez roboty posiłki dotarły na miejsce, a do tego widziały atak Otii na funkcjonariuszy.
Z wozu wysypał się oddział policji, złożony tym razem z ludzi. Szybko ustawili się w odpowiednich pozycjach, chowając się za osłonami pojazdu lub klękając na betonie. Działali szybko i sprawnie, dali tylko jedno ostrzeżenie.
- Stój! - krzyk ten był skierowany najwyraźniej do Otii, gdyż Tau był poza zasięgiem grupy specjalnej, a Ozzie ledwo dałby się zauważyć w chaosie panującym na ulicy. Nawet jeśli kobieta doszła do tego sama, postawiła o jeden krok za dużo.
Finn poczuła tylko niesamowity ból w ramieniu, jakby coś rozerwało jej rękę. Zaskoczona upadła na ziemię, a jej umysł był w stanie myśleć tylko o jednym. Wypływających z ramienia falach pulsującego bólu.
Biegnący zaraz za nią Jawa miał trochę więcej szczęścia. Potknął się o leżącą towarzyszkę i runął na ziemię. Poczuł od razu, iż leży w czymś mokrym i lepki. Była to krew wypływająca z rany na ręce jego towarzyszki. Wyglądało to, jakby ramię kobiety eksplodowało. Mały obcy nie potrafił nawet powiedzieć, czy Otia ma jeszcze rękę, czy jej część ciała leży po prostu obok.
Sytuacja wyglądała naprawdę źle, jedynym ratunkiem dla dwójki leżących na skrzyżowaniu mógł być młody arystokrata machający bez finezji czerwoną klingą. Biegł właśnie do limuzyny, przy której właśnie stanęła jego towarzyszka. Labdii wytrzeszczyła w przerażeniu oczy, patrząc za plecy Tau.
*********
Niesamowici Axis i BE3R, a także przelotny Adrien przylatują z [Bitwa o Coruscant] Lądowiska Westport
Tymczasem dwie uliczki dalej samotna taksówka wylądowała na cichej ulicy. Cała sytuacja wyglądała skrajnie absurdalnie, gdyż Adrien nigdy nie widział takich pustek w górnymi mieście. Bitwa o Potrójne Zero już zwróciła uwagę wszystkich mieszkańców. Po otworzeniu drzwi, cała trójka usłyszała hałas strzałów i wybuchów docierający z okolicy. Brzmiało to na solidną batalię kilka przecznic dalej.
- Dobra, tu was wysadzę - powiedział dziennikarz. - Muszę gonić za tymi Jedi. Wiecie, taki fach.
Ostatnie zdanie powiedział ze swym szelmowskim uśmiechem, po czym wykonał pożegnalny gest i poderwał taksówkę do góry. Nie rozumiał pary, którą zostawiał za plecami, dołączyli do jego wielkiej galerii dziwnych osobistości, które poznał podróżując po galaktyce.
Mimo to, patrząc na stojących na pustej ulicy kobietę i robota, miał cichą nadzieję, że jakoś sobie poradzą.
Adrien odlatuje do: [Bitwa o Coruscant] Budynek Senatu
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry