Chaos. Według wierzeń jednej z dziwniejszych ras ze znanej galaktyki, to właśnie z niego powstało wszystko, każda gwiazda, planeta, istota. Dość niesamowite wrażenie, choć uczestnicy akcji, która rozgrywała się przy wraku limuzyny, mogli poczuć na własnej skórze, jak bardzo chaos napędza... dalszy chaos.
Zza jednego rogu wybiegł właśnie patrol czwórki republikańskich robotów bojowych, które zostały najwyraźniej wypuszczone na ulice, by pilnować porządku i uspokajać zamieszki. Trzeba przyznać, że znalazły się we właściwym miejscu dla celu swej misji i niewłaściwym czasie, zważając na obecność na scenie małego Jawy. Oprogramowanie nie pozwoliło im jednak na szybką ucieczkę połączoną z otworzeniem ognia, gdyż zobaczyły leżące na chodniku ciała, a także rozbitą limuzynę. Musiały interweniować.
Tymczasem zza limuzyny wyłonił się dziwny osobnik, którego najpierw skrywały opary dymu. Dopiero gdy przeszedł kilka kroków, omijając wrak, zebrani zobaczyć mogli sylwetkę niskiego Bothanina. Obcy wyglądał bardzo podobnie do kogoś, kogo kojarzyli wszyscy. Ktoś szalony, nie zauważając brudu, smrodu, wychudzenia i wyliniałej sierści mężczyzny, mógłby powiedzieć, że po ulicach górnego miasta przechadza się właśnie Borsk Fey'lya.
Nagle na ulicy rozległ się potężny huk, a zebrani zauważyć mogli ostatnią scenę pościgu dwóch Swoopów. Jeden z nich opadł właśnie na drugi, strącając jego kierowcę na ziemię, podczas gdy bezwładna maszyna poleciała dalej i zderzyła się z pobliskim budynkiem, wywołując mały wybuch. Tymczasem ciało spadające z wysokości kilkunastu metrów z niemiłym dla ucha mlaskiem uderzyło w beton. Mężczyzna z drugiej maszyny od razu posadził motor na ziemi i ruszył biegiem do swojej ofiary.
Ostatnim, jak na razie, aktorem, który wbiegł na dość zatłoczone już skrzyżowanie ulic był wysoki mężczyzna, o kruczoczarnych włosach i zielonych oczach. Zobaczywszy przed sobą republikańskie droidy, szybko skręcił w stronę najbliżej stojącej osoby i starał się za nią ukryć. Szczęśliwcem tym był oczywiście nie kto inny, jak infant Fondoru, Tau Altair Lakon.
- To Nukin Nang! - krzyknął mężczyzna stojący obok ciała, które upadło ze Swoopa. - Za jego głowę wymierzono wysoką nagrodę, kto mi pomoże, dostanie połowę!
- Stać, nie ruszać się- zaczęły urzędowo droidy, starając zająć pozycje dogodne do ostrzału wszystkich na skrzyżowaniu. - Niech każdy odłoży swoją broń i położy się na ziemi!
- Macie może piątaka... - zaczął Bothanin, podchodząc do Vausta i stojących przy nim. - Czekaj, czekaj, ja cię już dzisiaj widziałem! - krzyknął na widok Tau. - Jak tam, stary?
-Ej, laska - zasyczał cicho do Otii chowający się za Lakonem mężczyzna. - Dam ci furę pieniędzy, jeśli mnie z tego wyciągniesz. Ściga mnie detektyw Teddy Daniels i zaraz tu będzie. Wyciągnij mnie, a zobaczysz morze pieniędzy. Jestem Morgan "Bloody Hand" Butler, możesz mi wierzyć.
- Wiesz co, zawsze miałeś żyłkę do interesu - powiedziała do Tau Labdii, która chyba jako jedyna usłyszała (lub zrozumiała) jego ostatnie słowa. - Nie uważasz, że powinniśmy stąd uciec? Zaraz przyleci po nas mój mąż...
Wszystko to działo się właściwie jednocześnie, nie dając czasu na reakcję zebrany. Na niczym nie wyróżniającym się skrzyżowaniu ulic w górnych poziomach Coruscant zapanował totalny Chaos. A ktoś kiedyś powiedział, że to z niego powstał wszechświat.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryTo był ostatni raz, gdy tak bardzo sami sobie zamistrzowaliście. Na następny raz oceny poważnych działań i reakcje BNów pozostawcie MG. Szczególnie teraz . Macie postacie, radźcie sobie nimi.