Content

Bitwa o Coruscant

[Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

[Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Mistrz Gry » 27 Wrz 2012, o 12:05

BIORĄCY UDZIAŁ W QUEŚCIE
Gracze:

Otia Finn
Ozzie
Ryan Azyl
Tau Altair Lakon
Vaust
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Mistrz Gry » 27 Wrz 2012, o 22:13

Niebo mieniło się feerią barw. Wybuchy wysoko nad głowami mieszkańców Coruscant nie zwiastowały jednak nadejścia nowego roku kalendarzowego, nie towarzyszyły też obchodom jakiegoś święta. Tysiące metrów nad miliardami istot przebywających na planecie, toczyła się zażarta bitwa mająca zdecydować, nie tylko o ich życiu, ale i o kształcie galaktyki.
W atmosferze pojawiały się już pojedyncze myśliwce TIE, którym udało się przebić przez blokadę postawioną przez republikańskie okręty wojenne. Ich cel był prosty - miały zasiać panikę i zdezorganizować obronę. Sklonowani piloci praktycznie pozbawieni byli nie tylko własnej woli, ale i chęci życia. Liczyło się jedynie wykonywanie rozkazów, bez względu na to, że oznaczało ono śmierć. Tak, choć bitwa na orbicie zdecydowanie zdawała się być dla Republiki przegrana, eskadry planetarnych myśliwców i baterie przeciwlotnicze skutecznie radziły sobie z pojedynczymi maszynami wroga.
Zdradzając jednocześnie swoje pozycje niszczycielom wysoko nad powierzchnią planety.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Oto'reekh » 29 Wrz 2012, o 21:14

Mijały minuty, a większość ludzi jak zaczarowana oglądała ferie barw należących do bitwy rozgrywającej się wiele kilometrów nad ich głowami. Finn nie interesowała się kto ją wygra, chciała ją przeżyć. Odczuwała dziwny stan oscylujący między spokojem i stanowczością balansującą nieopodal paniki. Do jej mózgu wracała trauma z bitwy na stacji kosmicznej, której dokładnie nie pamiętała. Tym razem nie miała ochoty być niesiona przez kogoś na ramieniu.
W czasie gdy ambiwalentne uczucia rozgrywały między sobą mecz, trzeba było zacząć działać.
- Ozzie! - krzyknęła, tym razem głośniej i bardziej rozkazująco niż poprzednio. Tak naprawdę niskiej istocie z pustynnej planety, nie trzeba było dwa razy powtarzać, sam zauważył niebezpieczeństwo i ruszył w stronę swojej towarzyszki.
- Złap go pod rękę, musimy znieść go z ulicy! - rozkazała Arkaniance, nie bacząc ani na jej stan, ani na cechy rasowe. Sama złapała mężczyznę, który wyglądał na jakiegoś szlachetnie urodzonego i jeszcze raz spoglądając na zdezorientowaną kobietę krzyknęła. - No rusz się!

Postać Jakca będę ciągnął za sobą póki ten nie odzyska dostępu do internetu
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Vaust » 3 Paź 2012, o 23:10

Sądził że to będzie całkowicie normalny dzień, ale się mylił i to bardzo. Nie pisał się na uczestnictwo w wojnie, która sama do niego przylazła. Tak to wpatrzony w niebo już chyba od godziny przeklinał się za zrobienie sobie wypadu w nieznane i miał nadzieję że przypadkowa wizyta na Coruscant nie będzie jego ostatnią. Z zamyślenia wyrwał go piękny kobiecy głos krzyczący do kogoś, szybko zwrócił swe spojrzenie w tamtym kierunku... wspaniała piękność męczyła się ze swoim przyjacielem będącym najwyraźniej w nie najlepszym stanie.
Po chwili stał już przy mężczyźnie z którym starała się uporać i chwycił go tak samo jak głośna kobieta. Maska gazowa spojrzała na nią swoimi zielonymi goglami i powiedziała zdeformowanym głosem:
- Chodźmy szybko w bezpieczne miejsce - następnie ruszył tam, gdzie niosły ich nogi Finn.
Uznał tę sytuację za dobrą możliwość rozpoczęcia ciekawej znajomości, która pozwoli mu złagodzić poszargane tym całym zdarzeniem nerwy. Najchętniej stał by po stronie najeźdźców, którzy wydawali się zwycięzcami w tej całej batalii, ale niestety miejsce i okoliczności nie pozwalają na to, wielka szkoda...

//Za pozwoleniem Petera, proszę mnie dołączyć do listy graczy//
"Za kogo ty mnie masz?! Nie gwałcę i nie zabijam dla przyjemności!" - Vaust
Awatar użytkownika
Vaust
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 13 Wrz 2012, o 22:03
Miejscowość: Biała Podlaska

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Chaxu'ellenc » 4 Paź 2012, o 03:01

Zapach kawy przygotowanej przez Betty powoli wybudzał Ryana z niepokojącego snu. Sekretarka postawiła kubek na stoliku i marudząc coś pod nosem zaczęła zbierać porozrzucane śmieci. Taki scenariusz jak dzisiaj zdarzał się dość często - widok śpiącego na kanapie szefa przykrytego własnym płaszczem nie był dla niej niczym nowym. Jednak zwykle detektyw nie zostawiał na podłodze aż tylu paczek po plastrach. Rzuciwszy opakowania z powrotem na ziemię jednym ruchem zszarpnęła prowizoryczne przykrycie z detektywa i zdusiła w sobie niemy krzyk.

- Nic mi nie jest... - rzekł Ryan sennym głosem, próbując choć na chwilę jeszcze wcisnąć poobklejaną plastrami twarz w senne odmęty pseudo poduszki.
- Ale... Ale jak...
- Coś czuję, że nie dasz mi pospać...
- Co się stało? - niemal że krzycząc wyrzekła spanikowana Betty.
- Powiedzmy że miałem ciężką noc - detektyw w końcu zmusił się do przejścia do pozycji siedzącej - Naprawdę nic mi nie jest... Chyba.
- Wyglądasz jak tysiąc nieszczęść...
- Dzięki.. - próby uspokojenia podwładnej w końcu dały jakiś skutek. Zamiast grymasu smutku pojawił się lekki uśmiech.
- Powiesz mi wreszcie co się stało?!
- To akuratnie całkiem zabawna historia...

Jednak nie było dane Ryanowi dokończyć opowieści. W tej samej chwili rozległ się wszechobecny i narastający hałas syreny. Oboje wstali i podeszli do okna, a na twarzy sekretarki znowu zagościł strach.
rodzi lęk, ale wciąga jak narkotyk
Chaxu'ellenc
Ryan Azyl
Paradoks dwóch łowców.
Awatar użytkownika
Chaxu'ellenc
New One
 
Posty: 187
Rejestracja: 8 Gru 2008, o 20:29

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Mistrz Gry » 5 Paź 2012, o 16:39

Ryan Azyl:
Prywatny detektyw wpatrywał się w startujące w pośpiechu myśliwce obrony planetarnej, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że nieświadomie cały czas poprawia, odlepiający się od jego twarzy, plaster. W niebo wzbijały się X-Wingi, Defendery, a nawet przestarzałe Z-95 Headhunter w barwach służb policyjnych. Choć w okolice biura Ryana nie dotarł jeszcze żaden z pojedynczych myśliwców TIE, którym udało się przedrzeć przez republikańską blokadę, z okna doskonale widać było błyski eksplozji torped trafiających w orbitalne stacje kosmiczne.
Ciszę przerwała konsola komunikacyjna wydając z siebie sygnał przychodzącego połączenia głosowego.
-Co to może znaczyć? - zapytała przestraszona sekretarka


Otia Finn, Ozzie, Tau Altair Lakon, Vaust:
Spadającą grawilimuzynę uznać było można za jedną z pierwszych ofiar imperialnego ataku na Coruscant. W rzeczywistości jednak czasowa zbieżność wydarzeń była jedynie dziełem przypadku - lub, jeśli ktoś preferuje mistyczne rozwiązania, wolą Mocy.
Dzięki pomocy Zeltrona, Otii szybko udało się odciągnąć bezwładnego pasażera rozbitego pojazdu w bezpieczne miejsce - o ile, oczywiście,jakiekolwiek miejsce na Potrójnym Zerze można było w tej chwili tak nazwać. Labdia Anne Kąz Oria Nóbes, czyli druga pasażerka grawilimuzyny, przyłożyła dłoń do szyi nieprzytomnego mężczyzny, a gdy stwierdziła, że ten żyje, trzasnęła go w twarz otwartą dłonią.

Tau rozkoszował się wybornym smakiem szampana, jednocześnie przyglądając dwóm pięknościom wynurzającym się spod piany pokrywającej powierzchnię gorącej wody. Kiedy młode dziewczyny zbliżyły się do infanta Fondoru, odstawił kieliszek na złotą tacę leżącą za jego plecami i obiema rękoma przygarnął do siebie kobiety czując jak ich nagie ciała ocierają się o niego w dokładnie taki sposób, jaki mężczyzna może sobie wymarzyć w tej sytuacji. Ta po lewej, niewinnie wyglądająca brunetka puściła oczko i delikatnie rozchylając wargi, zbliżyła je do ust Lakona...
-Oprzytomniej, do cholery! - drugie uderzenie wyrwało młodzieńca ze świata, w jakim znajdował się jego umysł i dość brutalnie przywróciło do tego, w którym przebywało ciało. Tau w ustach czuł posmak krwi, a kiedy przesunął językiem po zębach, zdał sobie sprawę z tego, że prawa, dolna trójka jest ułamana. - Musimy się jak najszybciej stąd wydostać. Jesteś w stanie iść?
-Nigdzie nie pójdziecie - zdawać by się mogło, że znikąd, obok wraku grawilimuzyny wyrósł potężnie zbudowany czarnoskóry mężczyzna z opaską na oku i ciężkim blasterem, w którego lufie najpewniej dałoby się wylądować gwiezdnym niszczycielem. - Odsuńcie się od gówniarza z Fondoru, a nic wam się nie stanie. Jeśli przyjdzie wam do głowy coś głupiego, odstrzelę je - na poparcie swoich słów przesunął lufę od Labdii do Vausta, a następnie Otię. Małego Jawy zdawał się nie widzieć.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Tzim A'Utapau » 5 Paź 2012, o 18:00

To był drugi raz od opuszczenia Fondoru, gdy Tau naprawdę otarł się o śmierć. I doszedł do wniosku, że, jakkolwiek istotnie niosło to ze sobą silne emocje, nie było równie przyjemne, jak można by się spodziewać. Lubił być panem swojego losu. Galaktyka okazywała się brutalna i miała w poważaniu zasady, podług których żył.
Grono nowych twarzy go nie zdezorientowało. Za to uszczerbiony ząb wywołał w nim wściekłość. Wydał fortunę, by wyglądać nieskazitelnie. W porządku, zęby odrastały. Ale to niczego nie zmieniało, chodziło o dyskomfort tu i teraz. Pieprzony zamachowiec nie miał pojęcia, ile na Rubieży kosztował dobry dentysta.
Tau dochodził do siebie hiperbolą, z każdą sekundą czuł się lepiej niż wcześniej. Ale i tak źle.
- Po pierwsze - powiedział niezbyt głośno, nadal zamroczony. - Po pierwsze: nie pochodzę z Fondoru, choć skojarzenia masz dobre.
Machnął niezgrabnie ręką, otarł resztkę brwi znad oczu, oparł się na Vauście, żeby nie upaść. Następne zdanie wypowiedział bardzo smutnym tonem.
- Po drugie: rozpieprzyłeś moją limuzynę. I przerwałeś potencjalny flirt. Nigdy nie przerywa się flirtu Nobilom z terenów Kolonii. Nigdy.
Tau przyjrzał się dokładnie w ultrafiolecie Vaustowi, którego użył za podpórkę i doszedł do wniosku, że go nie zna. Że właściwie nie zna nikogo poza Labdii, a i ją kiepsko, bo raptem kwadrans. Z zaskoczeniem też dostrzegł świecącą się sylwetkę Jawy przy wraku.
- Po trzecie - uniósł dłonie w obronnym geście, teraz już zwracał się do pozostałych, a palcem wskazał czarnego - pierwszy raz widzę faceta na oczy, przysięgam.
Sięgnął do kieszeni syntjedwabnej szaty, wydobył kredytowy chip. Z trudem odczytał wyświetloną na nim zawartość i machnął niedbale na pokaz.
- No i po czwarte - westchnął obolały i najzwyczajniej usiadł na ziemi, a chip kredytowy uniósł między palcami. Spojrzenie utkwił w pistolecie blasterowym Otii - Dziesięć tysięcy imperialnych kredytów dla tego, kto przysmaży jednookiemu tyłek.
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Oto'reekh » 5 Paź 2012, o 18:19

Finn nie miała zamiaru ryzykować.
- Na mnie nie licz... - powiedziała jak najspokojniej mogłą w tej sytuacji i z podniesionymi na wysokość głowy rękoma zaczęła oddalać się od Tau i Zeltrona.
- Tylko spokojnie wielkoludzie... - dodała, siadając na ziemi z rękoma za głową.
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Vaust » 5 Paź 2012, o 18:45

Patrzył rozbawiony jak wszyscy po kolei wymiękają w obliczu niebezpieczeństwa. Jedyną zachętą do rozpoczęcia dobrej zabawy były kredyty, które zaoferował mężczyzna. Westchnął głośno i pomyślał że z poderwania tej Omwatianki nici, nowy pracodawca też będzie musiał obejść się smakiem... Vaust w półobrocie uwinął się za Lakona i szarpnął go z ziemi, silnym chwytem unieruchamiając.
- Nie jestem mordercą idioto, tym bardziej nie za marne dziesięć tysięcy! Przemów czarny olbrzymie do tego wookiejebcy, albo ja sam go zabiję! - ścisnął mocno Lakona tak, że najpewniej głośno zasyczał z bólu - za chwilę wielka, czarna bestia będzie miała z tobą małe sam na sam... - zaczął iść w stronę czarnucha, nastawił rękę tak, żeby mieć dostęp do blastera, z którego wykona swój legendarny strzał. Pierwszy krok, zaczął się rozglądać i oceniać dokładnie sytuację... drugi krok, sprawdzanie rozstawienia budynków, zasłon, ścian, odległości od najbliższego miejsca, do którego można doskoczyć i spaść, by następnie za polem widzenia zabójcy poszybować na lince z arystokratą pod pachą, trzeci krok... przygotowanie do kowbojskiego wystrzału, czwarty krok... chwila zastanowienia, czy aby uszkodzenie blastera przeciwnika będzie takie konieczne. Przy szóstym kroku nadejdzie pora podjęcia działań, lecz najpierw trzeba zebrać wszystkie informacje w kupę... kiedy wystrzelić z pistoletu, kiedy wystrzelić linkę z chwytakiem, kiedy zbiec ze swoją zdobyczą. Nie miał ani trochę w planach oddać 10 tysięcy kredytów i nic z tego nie mieć, nie chciał również umierać, więc ważne jest odpowiednie podejście do sytuacji. Miał tylko nadzieję że w bojowym tańcu Zeltrona człowiek się nie porzyga się ani nie ucierpi jakoś szczególnie.
"Za kogo ty mnie masz?! Nie gwałcę i nie zabijam dla przyjemności!" - Vaust
Awatar użytkownika
Vaust
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 13 Wrz 2012, o 22:03
Miejscowość: Biała Podlaska

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Jack Welles » 5 Paź 2012, o 22:07

- Może jednak tutaj nie jest tak źle... Hura! - tak w wolnym tłumaczeniu na Powszechny mogły brzmieć myśli Ozziego, gdy udało mu się wykręcić mu pierwszą z śrub, na której była zamocowana maska grawilimuzyny. Można by pomyśleć, że mały Jawa miał nierówno pod kapturem, jeśli uszczęśliwiło go takie byle co. Może i tak, ale trzeba wziąć poprawkę na to, że śruba ta była idealnie wpasowana w karoserię oraz, że dokręcona była hydraulicznym kluczem dynamometrycznym. Ale co to było wobec determinacji Ozziego i jego małego pomocnika, w postaci wiertarki dentystycznej. Śruba gładko wyszła i pracowitemu kurduplowi nie pozostało nic innego jak poszukiwanie kolejnej, która powinna znajdować się gdzieś w bocznej części maski.
W międzyczasie na orbicie Coruscant rozgorzała bitwa, a niebo pokryło się gwiazdami eksplozji. Był to zdaniem Ozziego piękny widok - zapowiadał on bowiem niezliczone ilości wraków, które znajdą się na powierzchni planety - po prostu żyć nie umierać!... Ale po kolei - najpierw było trzeba zdjąć tę maskę i wymontować co bardziej chodliwe części.
Pojawienie się Vausta i następnie czarnego cyklopa, nie zwróciło zupełnie jego uwagi. Złamał on bowiem właśnie wiertło i zastanawiał się, jak miał zarobić na zakup nowego, jeśli jego towary na sprzedaż były jeszcze w opakowaniu.
- Dziesięć tysięcy imperialnych kredytów dla tego, kto przysmaży jednookiemu tyłek.- doszedł do niego krzyk Tau. To rozbudziło w nim duszę handlowca. Zestaw w miarę nowych wierteł pokrytych pyłem z Coruscy kosztował u "niezależnych" handlarzy jakieś sześć do siedmiu tysięcy kredytów, do tego dochodziło jakieś pięć procent za to, że płacił imperialną walutą. Zostałoby mu jeszcze wtedy dwa i pół tysiąca, za który mógłby kupić jakiś ciut lepszy przecinak plazmowy. Z takim sprzętem raz dwa by się uwinął z tą maską i mógłby dobrać się do skrywanych przez nią części.
- Co za dzień szczęśliwy - mruknął do siebie w swoim rodzimym narzeczu, wyciągając z rękawa swoją własnoręcznie wykonaną procę. Nazwanie ją prymitywną bronią byłoby cokolwiek urągające jej. Niewiele bowiem tego typu broni potrafi wystrzelić pocisk, z siłą pozwalającą na luzie przebić kopułkę astrodroidowi typu R2. Jeśli jednak ktoś w to nie wierzył, to na przykładzie ciemnoskórego mężczyzny miał pokazane co mogła zrobić z ludzką czaszką, wystrzelona z tej procy śrubka.
- Ile twoja da za tego co ciebie przytula? - krzyknął piskliwie do Tau, celując w głowę Vausta - Etee uwanna waa!.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Tzim A'Utapau » 6 Paź 2012, o 15:43

- Ny shootogawa! - krzyknął Tau w płynnym jawaese. O ile język ten w ogóle umożliwiał płynną komunikację. Dla większości brzmiał jak rwane sylaby - Nie strzelaj, mały! Ny shootogawa! Yukusu kenza keena.
Infant Fondoru z obrzydzeniem wyrwał się z uścisku Zeltrona i zaczął panicznie wygładzać pogniecione odzienie. Oczywiście było to bezcelowe, jego ubranie było ubabrane we krwi i przypalone. Ale pewnych manier nie dało się wykorzenić niezależnie od sytuacji.
Młody Lakon pochylił się ku Jawowi i zastanowił...
W sumie zawarta transakcja uwzględniała przypalenie jednookiego blasterem, a nie pozbycie się go dowolnym sposobem. Tau byłby skłonny do negocjacji, niektórych kontrahentów wręcz nie miałby oporów puścić bez zapłaty. Ale Jawa się do nich nie zaliczał. Żeby móc się z nim targować, potrzebna była silna tarcza cząsteczkowa. Proca biła na głowę wszelkie możliwe scenariusze wykazania się przebiegłością. Arystokrata, by uspokoić swoje chciwe sumienie, założył, że tak wykonana robota powinna zostać uznana.
Jak mus to mus. Przekazał elektroniczną walutę na małą dłoń.
Niemal drżąc ze wściekłości, obrócił się do Vausta. Można by pomyśleć, że kierował nim strach. Ale nie, było to coś o wiele silniejszego. Katalizator stanu szlacheckiego. Duma.
- Wyjaśnijmy coś sobie - powiedział wcale nie siląc się na spokój, bogato przy tym gestykulował. - To może być jedna z najważniejszych rad w twoim życiu. Nigdy nie dotykaj mnie bez pozwolenia. To po prostu nie do pomyślenia...
Przerwał, na całe szczęście, bo szykowana tyrada zapowiadała się długa i nudna. Uniósł wzrok ku niebu.
- Czy to są okręty Imperium? Zaraz, zaraz...
Zupełnie zapominając o incydencie, Tau jak zwykle popadł w drugą możliwą skrajność. Roześmiał się ciepło, serdecznie, aż emanował szczęściem. Wzbudzał sympatię tym swoim pełnym życia, słonecznym wyrazem wesołości.
- Zainwestowałem w imperialną walutę - wyjaśnił zgromadzonym, choć prawdopodobnie ich to nie interesowało. Zadowolony z siebie skrzyżował ręce na przegubach, odetchnął głęboko, pełną piersią. Gwizdnął pod nosem fragment imperialnego marszu. Mimo wypadku, zapowiadał się wspaniały dzień.
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Mistrz Gry » 18 Paź 2012, o 23:37

Chaos. Według wierzeń jednej z dziwniejszych ras ze znanej galaktyki, to właśnie z niego powstało wszystko, każda gwiazda, planeta, istota. Dość niesamowite wrażenie, choć uczestnicy akcji, która rozgrywała się przy wraku limuzyny, mogli poczuć na własnej skórze, jak bardzo chaos napędza... dalszy chaos.
Zza jednego rogu wybiegł właśnie patrol czwórki republikańskich robotów bojowych, które zostały najwyraźniej wypuszczone na ulice, by pilnować porządku i uspokajać zamieszki. Trzeba przyznać, że znalazły się we właściwym miejscu dla celu swej misji i niewłaściwym czasie, zważając na obecność na scenie małego Jawy. Oprogramowanie nie pozwoliło im jednak na szybką ucieczkę połączoną z otworzeniem ognia, gdyż zobaczyły leżące na chodniku ciała, a także rozbitą limuzynę. Musiały interweniować.
Tymczasem zza limuzyny wyłonił się dziwny osobnik, którego najpierw skrywały opary dymu. Dopiero gdy przeszedł kilka kroków, omijając wrak, zebrani zobaczyć mogli sylwetkę niskiego Bothanina. Obcy wyglądał bardzo podobnie do kogoś, kogo kojarzyli wszyscy. Ktoś szalony, nie zauważając brudu, smrodu, wychudzenia i wyliniałej sierści mężczyzny, mógłby powiedzieć, że po ulicach górnego miasta przechadza się właśnie Borsk Fey'lya.
Nagle na ulicy rozległ się potężny huk, a zebrani zauważyć mogli ostatnią scenę pościgu dwóch Swoopów. Jeden z nich opadł właśnie na drugi, strącając jego kierowcę na ziemię, podczas gdy bezwładna maszyna poleciała dalej i zderzyła się z pobliskim budynkiem, wywołując mały wybuch. Tymczasem ciało spadające z wysokości kilkunastu metrów z niemiłym dla ucha mlaskiem uderzyło w beton. Mężczyzna z drugiej maszyny od razu posadził motor na ziemi i ruszył biegiem do swojej ofiary.
Ostatnim, jak na razie, aktorem, który wbiegł na dość zatłoczone już skrzyżowanie ulic był wysoki mężczyzna, o kruczoczarnych włosach i zielonych oczach. Zobaczywszy przed sobą republikańskie droidy, szybko skręcił w stronę najbliżej stojącej osoby i starał się za nią ukryć. Szczęśliwcem tym był oczywiście nie kto inny, jak infant Fondoru, Tau Altair Lakon.
- To Nukin Nang! - krzyknął mężczyzna stojący obok ciała, które upadło ze Swoopa. - Za jego głowę wymierzono wysoką nagrodę, kto mi pomoże, dostanie połowę!
- Stać, nie ruszać się- zaczęły urzędowo droidy, starając zająć pozycje dogodne do ostrzału wszystkich na skrzyżowaniu. - Niech każdy odłoży swoją broń i położy się na ziemi!
- Macie może piątaka... - zaczął Bothanin, podchodząc do Vausta i stojących przy nim. - Czekaj, czekaj, ja cię już dzisiaj widziałem! - krzyknął na widok Tau. - Jak tam, stary?
-Ej, laska - zasyczał cicho do Otii chowający się za Lakonem mężczyzna. - Dam ci furę pieniędzy, jeśli mnie z tego wyciągniesz. Ściga mnie detektyw Teddy Daniels i zaraz tu będzie. Wyciągnij mnie, a zobaczysz morze pieniędzy. Jestem Morgan "Bloody Hand" Butler, możesz mi wierzyć.
- Wiesz co, zawsze miałeś żyłkę do interesu - powiedziała do Tau Labdii, która chyba jako jedyna usłyszała (lub zrozumiała) jego ostatnie słowa. - Nie uważasz, że powinniśmy stąd uciec? Zaraz przyleci po nas mój mąż...
Wszystko to działo się właściwie jednocześnie, nie dając czasu na reakcję zebrany. Na niczym nie wyróżniającym się skrzyżowaniu ulic w górnych poziomach Coruscant zapanował totalny Chaos. A ktoś kiedyś powiedział, że to z niego powstał wszechświat.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Tzim A'Utapau » 30 Paź 2012, o 20:28

- Wszystko w porządku, dzięki! - odpowiedział Tau Bothaninowi. Zaraz jednak coś mu zaświtało.
- Widzisz, Borsku wyglądający jak Borsk Fey'lya? - zamachał rękami. - To twoja wina. Pamiętasz? Nie dalej niż przed paroma dniami życzyłeś sobie powrotu Imperium. No i masz!

***


Tau nie posłuchał wcale droidów porządkowych. Pokręcił ze smutkiem głową. Widział w akcji małego Jawę, wątpił, by droidy miały jakiekolwiek szanse. Nie było powodu, by się nimi przejmować. Właściwie to należało im współczuć. Zresztą Tau i tak nie miał przy sobie broni, (poza zmyślnie ukrytym świetlnym mieczem znaczy) więc nie stanowił dla nich celu o wysokim priorytecie. Jak ktoś już dostanie bolta - cóż, wtedy będzie to znak, że faktycznie bezpieczniej wykonywać ich polecenia. Póki co mogły się czuć... o ile droidy czuć mogą, no więc mogły się czuć olane szerokim ciepłym jonowym strumieniem.
Lakon odskoczył na bok, gdy za jego plecy zakradł się poszukiwany. Niby porządna dzielnica Coruscant, a z każdą chwilą przypominała coraz bardziej burdel, do którego wpadła bomba z ładunkiem antymaterii. I to w sylwestra. Trudno było nadążyć za tymi wszystkimi Łowcami Nagród, a przecież nad głową (niezależnie od tego, czy była to głowa, za którą wyznaczono nagrodę, jak jego własna, czy też naprawdę niewinna głowa) dodatkowo toczyła się kosmiczna bitwa.
- Też sobie dobraliście moment do interesów - mruknął z nutą zazdrości. Sam chciałby dobić jakiegoś targu na tle kosmicznej bitwy. Co za prestiż! Stoczniowcy byliby dumni.
Chwycił Labdii za rękę, w powstałym zamieszaniu, czy jak kto woli - chaosie - pociągnął poza ewentualną linię strzału między poszukiwanymi i poszukującymi, zgarnął po drodze Borska wyglądającego jak Borsk Fey'lya, i wydał Arkaniance oświadczenie treści następującej.
- Nie mam zamiaru czekać na twojego męża. W ogóle dalej nie wierzę, że to twój mąż. A nawet jeśli nim jest, właśnie uczestniczymy w wiekopomnym wydarzeniu, bitwie o Coruscant. Masz prawo o nim zapomnieć - silne emocje i tak dalej. Jeśli o nim zapomnisz, to zabiorę cię na mój statek. Czuj się zaszczycona. Co do jednego jednak masz rację, trzeba się stąd wynieść, a już na pewno zanim dojdzie do bombardowania. O właśnie...
Tau chciał coś powiedzieć zgromadzonym, był już w połowie wydechu, już blisko rozpoczęcia naprawdę ważnej przemowy, ale zawahał się o sekundę. Co tam, stwierdził. Najpierw zobaczymy, kto w ogóle wyjdzie z tej sytuacji żywy, a dopiero później ich zatrudnię.
Położył palec na ustach Labdii, która pewnikiem chciała protestować, wskazał jej scenkę, która miała nastąpić po obecnej. I wręczył kudłatej łapie Bothanina piątaka.
Skompletować załogę wśród szumowin krzątających się po okolicy, przedostać się do hangaru, znaleźć tam świeżo zakupiony jacht, przełamać blokadę Imperium (ewentualnie wpaść w jego ręce) i obrać dowolny kurs. Plan wydawał się doskonały. Klasyczny Blue Milk Run.
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Jack Welles » 8 Lis 2012, o 00:11

Żądanie świeżoprzybyłych droidów nie zrobiło na Ozziem większego wrażenia. Po pierwsze ten mały Jawa nie przywykł do tego by jakikolwiek robot kazał mu co robić. Po drugie swoją procę schował jeszcze przed ich przybyciem, zaraz po odebraniu nagrody. I po trzecie, nawiasem mówiąc najważniejsze, ma ważniejsze rzeczy na głowie. Mianowicie zakup narzędzi do rozbiórki limuzyny...
- Hej Otia! Otia! - pobiegł do swojej towarzyszki, krzycząc w swoim piskliwym narzeczu. - Musimy znaleźć jakiegoś handlarza! Musimy kupić narzędzia! Idziesz?
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Oto'reekh » 18 Lis 2012, o 20:52

Finn była totalnie skołowana rozwojem sytuacji. Przed chwilą ktoś jej groził, teraz leżał ugodziny pociskiem procy, a kolejny nieznajomy wzywał ją do ratowania jego skóry. To w połączeniu z chaosem na ulicy i rwetesem podniesionym o tym, że nad ich głowami toczy się bitwa, wprowadzały ją w stan przypominający ranną pobudkę po źle przespanej nocy , którą poprzedzało konsumowanie chrzczonego piwa.
Oti podniosła się i zignorowała prośbę kogoś kto wyglądał jak klasyczny zbir i zwróciła się do Ozziego
- Teraz nie czas na narzędzia i limuzynę, nad nami toczy się bitwa... -urwała na chwilę, dając mu czas na spojrzenie w górę, o ile jego wzrok był na tyle dobry - Musimy się stąd wydostać!
Niewiele myśląc delikatnie popchnęła go w plecy, aby ruszył za nią, gdy truchtem ruszyła w stronę kogoś, kto mógł oferować wybawienie. Wyglądał na kogoś majętnego, musiał posiadać jakiś statek...
- Nazywam się Finn - wtrąciła się w rozmowę - wybacz mi moje maniery, ale wyglądasz na kogoś, kogo stać na statek, który mógłby nas stąd wydostać. Ja oraz ten mały Java zdążyliśmy ci pomóc, pomyślałam, że może ta, tym razem obopólna pomoc mogłaby jeszcze potrwać? - zapytała
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Chaxu'ellenc » 19 Lis 2012, o 03:31

Dźwięk nadchodzącego połączenia rozbrzmiewał po całym pomieszczeniu, zagłuszając dobiegające z daleka odgłosy wybuchów. Zdawało się, że minęła cała wieczność, nim Ryan w końcu podszedł do komunikatora. Starając się zachować opanowanie przyjrzał się wyświetlonemu na panelu sterującym napisowi "NIEZNANY NADAWCA".

- Wręcz mam nadzieję, że to tylko jakaś wściekłą eks... - rzekł, aby choć trochę uspokoić Betty.

Przeczucie nakazywało mu nacisnąć "odrzuć". Był pewien, że ta rozmowa nie przyniesie dobrych wieści. Wiedział, że należy do świadków początku nowej ery, gdzie aktualna dopiero niedawno oficjalnie nabrała praw możliwości kupna alkoholu na większości planet sojuszu. W dodatku ta cała sprawa z Twi'lekkanką... Wiele się wydarzyło w przeciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin. I jeszcze ten telefon. Wisienka na torcie niespodziewanych zdarzeń. Przesłanie fatalnych wieści wypełniało sobą całą agencję. Jednak niezdrowa ciekawość zwyciężyła nad nieomylnym przeczuciem.

Że niby co gorszego może się zdarzyć?

- Tak?
rodzi lęk, ale wciąga jak narkotyk
Chaxu'ellenc
Ryan Azyl
Paradoks dwóch łowców.
Awatar użytkownika
Chaxu'ellenc
New One
 
Posty: 187
Rejestracja: 8 Gru 2008, o 20:29

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Mistrz Gry » 22 Lis 2012, o 16:52

Roboty bez zawahania wkroczyły do akcji zaraz po powtórzeniu swojego ostrzeżenia. Jako, że na ich słowa zwrócił uwagę tylko kierowca swoopa, interwencja przebiegła w dość brutalny sposób. Droidy dopadły Vausta, rozbroiły i obezwładniły. Już po chwili łowca nagród w ciężkich kajdankach wylądował obok Nukina Nanga i ścigającego go mężczyzny. Usłyszał, że jeden z droidów wzywa wsparcie i wóz do transportu więźniów, co nie brzmiało zbyt dobrze w jego sytuacji.
Otii udało się rzucić kilka słów do Lakona w ostatnim momencie, gdy ten jeszcze mógł ją usłyszeć. Reszta jej wypowiedzi zniknęła w ogłuszającym huku, który wywołał niedaleki wybuch. Najwyraźniej bitwa zbliżała się coraz bliżej powierzchni, co powodowało bezpośrednie zniszczenia miasta. Nie wróżyło to dobrze grupce śmiałków, którzy cały czas pozostawali na środku ulicy.
- Ty! - rozległ się potężny krzyk z bocznego zaułka. Następnie wyleciał stamtąd niebieski pocisk, który trafił bezbłędnie stojącego obok Otii Butlera. Gdy jego ciało osuwało się bezwładnie na ziemię, jakiś mężczyzna podbiegł do kobiety. Cały czas trzymał wycelowany w jej stronę pistolet. - Stój, tam gdzie stoisz. Jestem detektyw Teddy Daniels i wydaje mi się, że masz coś wspólnego z tym gagatkiem - wskazał lufą na ogłuszonego mężczyznę. - Jak tylko się ruszysz, będę strzelał.
W tym momencie z zaułka za jego plecami wyłoniły się kolejne dwa roboty, które zaczęły ubezpieczać detektywa. Jeden z nich od razu wziął na cel małego Jawę, który uprzednio zwracał się do podejrzanej, którą stała się właśnie Otia.
Stojący z boku Tau poczuł dotyk na ramieniu. To Labdii ciągnęła go w przeciwnym kierunku od zamieszania, trzymając w ręce komunikator.
- W tamtej alejce - wskazała inną uliczkę. - zaraz wyląduje mój mąż, lepiej się pośpieszmy. W tej dzielnicy zaczyna się robić niebezpiecznie! - krzyknęła do Lakona.



- Idziemy po ciebie, a spotkanie nasz będzie słodkie! - rozległ się ze słuchawki szalony męski głos. Brzmiał dokładnie tak, jak ten głos, który wyobrażamy sobie u ludzi zupełnie zwariowanych, ogarniętych niesamowitym pragnieniem zemsty i okrucieństwa. Do tego Ryan usłyszał w nim nutkę głodu, zimnego, morderczego głodu, który musiał być skierowany przeciwko niemu.
Zaraz potem w słuchawce rozległ się dźwięk zrywanego połączenia i rozpoczęła się złowroga cisza.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Tzim A'Utapau » 4 Sty 2013, o 13:41

Tau spojrzał na Otię. Następnie na Ozziego. Później na Labdii. Wreszcie zerknął ku droidom, strzelającym szaleńcom i całej reszcie galaktycznego tałatajstwa. Znów na Otię.
- Ratuj się kto może!!!
Nie bacząc, czy ktokolwiek za nim biegnie, ruszył w stronę alejki z szybkością gundarka uciekającego z płonącego lasu. Wyciągał nogi w długie susy, nie odwracał się. Podwinął tylko poły osmalonej szaty, by móc się poruszać jako tako wygodnie. Przeskoczył nad ciałem, uchylił głowę przed rykoszetującym boltem, wydobył świetlny miecz, zapalił krwistą klingę i uniósł ją do góry. To był pierwszy raz, gdy odpalił świetlny miecz od czasów, gdy opuścił Fondor. Nadal nie miał zaufania do tego plazmowego palnika, ale było to jedyne narzędzie pod ręką. Bez energetycznej tarczy czuł się niemal goły.
- Kto chce żyć, za mną!
Ta obietnica nie była do końca uczciwa. W rzeczywistości Tau chciał, aby ktoś za nim biegł... by nie otrzymał strzału w plecy.
Bandyci, droidy, Arkanianie, łowcy nagród, Jawowie! Niech was czarna dziura pochłonie! Chciał tylko uczciwie kupić statek i ruszyć do gwiazd.
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Jack Welles » 4 Sty 2013, o 16:40

Historia lubi kołem się toczyć i Ozzie ponownie został niedoceniony przez kogoś. W obecnym momencie przyglądał się Danielsowi i zastanawiał się czy udałoby mu się wcisnąć rozbitą limuzynę Tau. Po krótkim namyśle doszedł jednak do wniosku, że detektyw jest kolejnym bandytą, który chce ich okraść. Kroki jakie powinien wobec tego podjąć były dla niego oczywiste. W ułamek sekundy, w jego ręku znalazł się elektryczny pastuch, który niemal w tym samym momencie został wbity w udo detektywa. Oczywiście pozostawała kwestia celującego w niego droida, ale ten jeśli nie chciał zranić Danielsa musiał się póki co wstrzymać z otwarciem ognia. Ozzie wykonując swój atak znalazł się bowiem dokładnie za mężczyzną.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Bitwa na Coruscant] Górne Partie Miasta

Postprzez Oto'reekh » 13 Sty 2013, o 23:55

Dwa droidy porządkowe próbowały wziąć na cel małego Jawe gdy ten raził prądem detektywa, ale było już za późno. Raz, że maluch był dość szybki, a jego sylwetka wręcz idealnie zniknęła za Danielsem to do tego za późno zarejestrowały poczynania Finn. Nie mówiąc już o całej interpretacji akcji i analizie dostosowania własnego zachowania wśród tego całego chaosu na które zostały wystawione...
Tak czy inaczej Finn bez namysłu, a raczej zupełnie automatycznie sięgnęła po broń. Jej mózg musiał być dobrym matematykiem i podświadomie wybierać sytuacje w których widział dla siebie szanse, bo tu nie wahała się jak w przypadku opryszka zneutralizowanego przez jej kompana. Jej zmodyfikowany IR-5 strzelał szybko niczym pistolet maszynowy, jej pewny chwyt, komputer wspomagający celowanie, pozostawił dwa droidy bez głów. Po chili dwa dymiące korpusy bezwładnie upadły na ziemię.
Finn nie podziwiając swojej pracy, ani tymabrdziej efektów ataku Ozziego, schowała broń i chwyciła Jawe za ramię jednocześnie wskazując mu biegnącego Tau.
- Biegiem! - krzyknęła i czym prędzej ruszyła za szlachetnie urodzonym, szybko nadrabiając stracony przez walkę dystans...
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Następna

Wróć do Bitwa o Coruscant

cron