„Nie ma znaczenia, co ludzie myślą o wojnie, odparł sędzia. Wojna przetrwa. Równie dobrze możecie zapytać ludzi, co myślą o kamieniu. Wojna była zawsze. Zanim nastał człowiek, już czekała na niego. Wojna to rzemiosło najwyższej rangi, czekające na swojego najznamienitszego rzemieślnika.”
W hangarze ISD „Bulwark” znajdowała się rzesza żołnierzy gotowa do uderzenia na planetę. Marynarka wykonała swoje zadanie i oczyściła drogę dla lądowników, teraz przyszła kolej na piechotę. Większość ludzi zgromadzonych w ogromnym pomieszczeniu obserwowała kilkudziesięciu ludzi zajmujących swoje miejsca w czterech niepozornych lądownikach, nie miały one więcej niż 17 metrów długości. Większość z nich im nie zazdrościła, myśleli, że będą pierwszymi, którzy dotknął stopą, o ile w ogóle dotrą w jednym kawałku, Coruscant, choć paradoksalnie nie była to najgorsza z możliwych sytuacji.
- Ruszać dupy! – dawało się słyszeć kaprali popędzających swoje drużyny.
Jednak oni jak i szeregowi nie wiedzieli jeszcze prawdziwej walki. Nigdy nie byli pod prawdziwym ostrzałem i nikt nie miał pojęcia jak zachowają się będąc pod nim. Wszyscy się bali, jednak nie był to ten sam strach, który towarzyszył nawet jednostkom specjalnym.
Plutony zajęły miejsca w swoich transporterach i czekały. Na pokładach cisza była tylko przerywana cichymi szeptami dochodzącymi od pilota i strzelca pokładowego. Czuć było napięcie, które tylko wzrosło, kiedy opuściły się wrota IDT. Nie posiadały one okien, więc żołnierzom w środku pozostał smutny, szary kolor wewnętrznego kadłuba, słabe, sztuczne niebieskie światło i twarze kolegów. Cześć z nich wyrażała niepewność, napięcie lub po prostu strach. Inni wydawali się spokojni i pewni.
Nagle sierżant Max Connor złapał się za słuchawkę i spojrzał na ludzi, za nim pilot zaczął potwierdzać własne meldunki i zwiększył obroty maszyny.
- „Nora” – rzucił do ludzi hasło oznaczające przystąpienie do operacji.
Cztery maszyny oderwały się od pokładu „Bulwarka” i ruszyły w kosmiczną próżnię. Nie byli sami, podobne zadania dostały także inne plutony w innych kompaniach. Chmary małych transportowców miały być pierwszą większą siłą Imperium na powierzchni planety. Każda z tych małych jednostek posiadała wsparcie w pojeździe kontroli operacji, oraz wsparcie elektroniczne odpowiedzialne za zagłuszanie fal na polu walki. Powinno poskutkować przynajmniej na jednostki cywilne. Dowództwo odbierało także obraz z wielu sond zwiadowczych trzymających się z dala od pola walki.
- Po powrocie zagramy w Pazzaka Chudy. – w radio odezwał się jeden z pilotów
- Z tobą? Masz jeszcze, co postawić? – odpowiedział drugi
- Zdziwiłbyś się!
- Przypominam o ciszy radiowej. – odezwała się kontrola bojowa
Piloci zawsze byli dobrymi duchami w wojsku, na co dzień nikomu to nie przeszkadzało, jednak ledwo wytrenowanej armii nie pomagało to w koncentracji. Stłoczeni ludzie najzwyczajniej się bali i byli zniecierpliwieni. Czuli się jak w pułapce, nie mieli żadnej kontroli nad tym, co się dzieje.
- Minuta do wejścia w atmosferę, może trochę szarpać – przekazał pilot
- Panowie pamiętajcie o swoim szkoleniu, trzymajcie się w grupie, a nic wam nie będzie, jasne? – odezwał się Connor, dowodzący plutonem. – Na dole może być gorąco, więc słuchajcie rozkazów.
Nim ludzie na dobre przyjęli te słowa, lądownikiem zaczęło szarpać.
- Zaczyna się – rzucił Sozonov, szeregowy z grupy Quinna
Przez kilka minut ludzie myśleli, że po prostu się rozbiją, kadłub mocował się z wytracaniem prędkości i nagrzewaniem. Zdawało im się, że trwa to w nieskończoność. Gdy nagle wibracje ustały wszyscy poczuli ulgę, udało im się. Po przekroczeniu górnych partii atmosfery, pojazd w dalszym ciągu wytracał prędkość, a pilot potwierdził test systemów komunikacyjnych.
- 3 minuty! – wrzasnął Connor
- Tutaj Romeo Sześć Siedem – zgłosiła się kontrola bojowa – do wszystkich jednostek. Lucy, Lucy, Lucy. – był to słowo kodowe oznaczające rozpoczęcie szturmu.
- Kilo Sześć Cztery. Zrozumiałem, Lucy.
- Barber Pięć jeden. Zrozumiałem, Lucy.
- Julia Sześć Cztery. Zrozumiałem, Lucy.
- Uniform Sześć Cztery. Zrozumiałem, Lucy.
- Wszystkie jednostki, Lucy.
Cztery IDT gwałtownie zanurkowały w stronę zabudowań, dalej poruszając się na wstecznym ciągu, co znacznie odczuli żołnierze znajdujący się w środku, jedni praktycznie leżeli na plecach, drudzy wisieli przypięci na pasach. Piloci już mogli rozpoznać sylwetki budynków i wyszukiwać znaków nawigacyjnych pozostawionych przez „pionierów” jak często nazywano tych ludzi…
- 3 minuty! – przekazał pilot – któremu na HUD-zie wyświetlił się znajomy punkt.
********************************
20 minut wcześniej
Powierzchnia Coruscant
W kluczowych miejscach przed desantem maszyny Lightstealth oraz TIE stealth przerzuciły niezauważenie na planetę „Pionierów”, pomijając wywiad i walczący od jakiegoś czasu SSWiM oraz BlackWater byli pierwszym militarnym personelem na ziemi. Byli to znakomicie wyszkoleni ludzie z powietrznych oddziałów specjalnych, przygotowani do umiejscawiania znaczników nawigacyjnych dla lądującego szturmu. Byli także ekspertami od oznaczania celów dla wsparcia powietrznego, kosmicznego i artyleryjskiego. Najczęściej dołączali do oddziałów desantowych, gdy te lądowały na miejscu, służąc swoim wszechstronnym wyszkoleniem.
Pionierzy w większości docierali do swoich celów i poprawnie umieszczali znaki nawigacyjne. Nikt się ich nie spodziewał i jedynie przypadek, mógł pokrzyżować im szyki. Stacje naziemne nie wykryły ich pojazdów, więc element zaskoczenia im sprzyjał. Czwórka z nich po rozstawieniu znacznika w parku, schroniła się i czekała na resztę sił, jedyne, co ich niepokoiło, to fakt, że odkryli baterie dział przeciwlotniczych, których na mapie nie umieścił wywiad. Gdy tylko to potwierdzili, przesłali tą informację do kontroli bojowej…
********************************
- Minuta! – krzyknął pilot Uniform Sześć Cztery
- Przygotować się! – dorzucił Connor
IDT lawirowały już między budynkami zbliżając się do swojego celu, wszystko szło zgodnie z planem.
- Romeo Sześć Siedem do grupy bojowej, mamy informację o baterii przeciwlotniczej w bezpośrednim sąsiedztwie, zachowajcie ostrożność.
Zanim piloci zdążyli odpowiedzieć turbolaserowe działa splunęły ogniem. Maszyny rozbiły szyk, i kanonierzy musieli wybrać pojedynczy cel.
- Pięć Jeden oberwał!
- Pięć jeden potwierdź stan maszyny! – kontrola podniosła głos
Jednak przez kolejne kilkanaście sekund nie nadeszła żadna odpowiedź, jeden z pocisków przeciwlotniczych rozerwał kokpit zabijając załogę na miejscu, drugi całkowicie zniszczył silniki.
Barber Pięć jeden powoli obniżał pułap i w dalszym ciągu pozostając pod ostrzałem wyrżnął w ziemię, gdy uderzył w ulice z prędkością ponad 200 km/h, wpadł w ślizg, który wzniecając mnóstwo iskier i wyrywając ścieżkę w durabetonie zatrzymał się w końcu, przewracając się na bok. IDT leżało jakieś 100 metrów od parku. Kilo Sześć Cztery nie tracąc czasu, wykorzystał uzbrojenie pokładowe i ostrzelał baterie dział. Jego 4 działka wystarczyły aż nadto, żeby poradzić sobie z jedną małą baterią wroga.
- Działo P-lot wyeliminowane – zameldował
- Kontynuujcie desant, niech plutony naziemne roześlą po jednej drużynie do ochrony narożnika Pięć Jeden.
Piloci IDT nie czekali już na nic innego tylko obniżenie lotu. Wyładowanie żołnierzy w ich miejscach nie nastręczało problemów. W ich stronę odzywał się tylko sporadyczny ostrzał z broni małokalibrowej. Jedno było pewne, wszyscy już wiedzieli o ich obecności.
- Wyłazić! – krzyknął Connor, który przeklinał w duchu utratę jednej maszyny – Ruszać się! – Gdy tylko dostrzegł swój narożnik, był zadowolony, że bariera odgradzająca park od chodnika dawała zadawalającą osłonę. – Za mną! Biegiem!
Drugi pluton szczęśliwie zajął wyznaczoną pozycję, na szczęście było dość spokojnie. Nie było jeszcze oznak zorganizowanego kontrataku.
- Drugi pluton melduje zajęcie pozycji, jest bezpiecznie! – przekazał do kontroli bojowej, podobne meldunki wpłynęły od pierwszego i czwartego plutonu, trzeci był w rozbitej maszynie.
- Dixon! – weź swoją drużynę i zabezpieczcie narożnik trzeciego plutonu, pozostałe dwie drużyny z jedynki i czwórki pewnie będą już na was czekać. Po przekątnej macie jakieś 150 metrów, uważajcie na ten pojedynczy ostrzał blasterowy.
-Tak jest! Sierżancie. – potwierdził i zwrócił się do swojej drużyny – Quinn, Sozonov, Stephens mamy robotę do wykonania!