Większość ludzi z oddziału miała podobne zdanie do Nailsa, jednak postanowili nie wchodzić w zbyteczną dysputę z krnąbrnym snajperem. I tak by nikogo nie posłuchał, może za wyjątkiem Bensona. Równie niepocieszony był małomówny Ziggy Drust. Mimo iż posturą i wiedzą bez problemu mógłby naśladować szturmowca, to miał po prostu złe przeczucia. Mimo tego, nie chciał kwestionować rozkazów, choć oczywiście oficjalnie Crowd-Lloyd owego polecenia nie wydał, a jedynie zasugerował kto mógłby pójść na zwiad w białym pancerzu.
- Cóż, zobaczymy co da się zrobić. - rzekł zrezygnowanym tonem Drust, po czym zaczął się przebierać w charakterystyczny uniform szturmowców.
- Jeżeli wam się uda, rozejrzyjcie się jak wygląda sytuacja w środku. Jeżeli nie, dobrze policzcie tych, którzy są nad ziemią. W nadbudówce naliczyliśmy ich trzech, jednak kto wie ilu ich jest naprawdę. - rzekł Benson - Do zmierzchu pozostało dwie godziny. Tak więc macie 60 minut żeby się rozejrzeć, zebrać informację i do nas wrócić.
- W nocy zapewne ich czujność jest mniejsza. Na Endorze nikt nie spodziewa się grupy najemników, będących echem Starej Republiki. - dodał od siebie John Crowd-Lloyd - Gdy rozpoczniemy potem akcje, wy pozostańcie w białych pancerzach. Wtedy zajdziecie obsługę działek protonowych od tyłu i ich zlikwidujecie. Jeżeli uda nam się całością wejść do bunkra, tam najważniejsze będzie wykradzenie data-kryształów, a po tym zrobienie ostrego bałaganu.
- W końcu jakaś porządna robota. Od tych podchodów aż się niedobrze robi. - mruknął Youth'less - Czas działać!
- Co nagle to po diable. Im lepiej będziemy przygotowani, tym mniejsze straty. - wtrącił się Neumann - Chyba powinniście ruszać.
Dwójka żołnierzy, ubranych w białe pancerze Imperium, opuściła obecną kryjówkę i spokojnie skierowała się na główny plac gdzie stała nadbudówka bunkra. Za nimi w odległości 10 metrów, stały dwa działka protonowe, a jeszcze dalej na dwóch wysokich drzewach punkty obserwacyjne. Na placu przebywało obecnie pięciu innych szturmowców...