Inygo znalazł się i pod pianą i pod upadającym gangsterem. Ciało z widelcami w czole i jeszcze kilku innych miejscach na chwilę przygniotło go do podłogi.
- Cholera, - mruknął do siebie Beviin szarpiąc się na ślepo z martwym. - czemu oni po śmierci nadal mnie szukają? - gdy zrzucił z siebie zbędny balast, poczuł się dziwnie odkryty, lecz szczęśliwie zakrył go kolejne fale piany. Patrząc na ofiary niespotykanej broni, Iny uznał, że ognia dał jeden z jego sojuszników.
Więc jeszcze musiał takowych mieć, a to podnosiło na duchu.
Wciąż niewiele widząc wstał i i obrócił się do drzwi. W ręce schowanej z tyłu miał swą czapkę, którą przedtem oczyścił o ciało. Chwilę nią pomachał, a później upuścił. Mając nadzieję, że zostanie rozpoznany zupełnie inaczej z obu stron, odezwał się do kolejnych dwóch napastników:
- Zach, ten głupek zwiał w inna stronę - mówiąc to, starał się naśladować głos pokonanego, który ledwo zapamiętał z kilku poprzednich wizyt u Gratle. Miał też nadzieje, że dobrze rozpoznał swojego rozmówcę - Chyba ktoś z obsługi zaatakował na gaśnicą! - wyciągnął pustą już rękę zza siebie, drugą robiąc oczekujący gest. - Daj mi jakąś broń, swoją zgubiłem i chodźmy go szukać! - z piany zaczął się podnosić nietknięty jeszcze członek poprzedniej grupy, także cały biały. Wiedząc, że jego plan zaraz upadnie, Inygo ponaglił swojego rozmówcę. Tępy mężczyzna wyciągnął zapasowy miotacz i rzucił go potrzebującemu wspólnikowi. - Nie rób tego! - krzyknął pokryty pianą, szczęśliwie odwracając uwagę napastników. Inygo dzięki temu zrobił dwa kroki w tył i rzucił się pomiędzy blaty kuchenne. Nad jego głową przeleciała cała chmara blasterowych pocisków, więc zaczął się czołgać w tył. Usłyszał głos Zostata, który najwyraźniej rozochocił się nie będąc ukrytym:
- Ej nieudaczniku! - głos robota wrażał głębokie niezadowolenie sytuacją. - Masz jakiś plan, żeby się stąd wydostać?! - były pirat już miał odpowiedzieć jakąś kąśliwą ripostą, określającą poziom bezsensowności tego pytania, lecz wpadł na mężczyznę z afro.
- Stary! - rzucił szybko. - Mam nadzieję, że posługujesz się tym lepiej ode mnie. - podał Jackowi pistolet, po czym zaczął otwierać najbliższe szuflady, szukając czegoś co zadowoliłoby jego zmysł improwizacji.