Pod kadłubem lądującego statku rozpętała się prawdziwa burza piaskowa. Tanie lotnisko, na którym właśnie siadała maszyna, nie posiadało właściwie żadnych standardów. Wśród szalejącego wszędzie piasku porozrzucane były stosy złomu i odpadów. Linie lotnicze "X", do których należał prom, miały wywiązać się tylko z jednego warunku, na który opiewała umowa. Dowieźć pasażerów do celu, a ten zbliżał się właśnie do wyciągniętego już podwozia statku. Stary pojazd ciężko osiadł na podłożu, co wstrząsnęło okolicznymi ścianami. Pośród opadającego piasku, z cichym sykiem otworzył się właz promu. Po wyciąganej dopiero rampie zszedł szybko jeden z członków załogi. Nie miał na sobie żadnego uniformu ani nawet znaku przypisującego go do firmy, dla której pracował.
Ludzki mężczyzna rozejrzał się szybko po lądowisku, nie potrafiąc ukryć swojego zdenerwowania. Gdy dostrzegł cień poruszający się za kontenerami naprzeciwko, błyskawicznie chwycił za blaster. W doku rozległ się trzask uderzenia o metal, gdy niechcący upuścił swoją broń. Zza sterty śmieci wypadł jednak tylko przerażony hałasem szczur, uciekając w stronę przeciwległej ściany. Człowiek obszedł statek dookoła, po czym wrócił na rampę i zameldował się kapitanowi.
W środku promu zapanowało poruszenie. Podróżni, popędzani przez załogę, zebrali się przy włazie i zaczęli wychodzić na zewnątrz. Mały tłum wszelakich osobistości i ras wylał się na lądowisko. Po chwili wszyscy zrozumieli, dlaczego obsługa statku tak wyganiała ich tak szybko. Wyciągnięty właz zaczął znikać, gdy tylko ostatni z pasażerów zszedł na żółty piasek. Syknął zamykany właz i ponownie rozpętało się piaskowe piekło, towarzyszące uruchamianym repulsorom. Grupa istot rozbiegła się za najbliższe śmieci, by chociaż trochę osłonić swe jestestwa. Po chwili mogli już tylko patrzeć, jak ich niedoszły środek transportu migocze pomiędzy dwoma czerwonymi kulami na nieboskłonie. Wszyscy patrzyli w zachodzące słońca Tatooine.
Powoli pierwsi zrezygnowani ruszyli do widocznych w jednej ze ścian drzwi doku. Jednym z pierwszych, którzy wyszli zza stert złomu był młody, ludzki mężczyzna. Wyglądał na mniej niż trzydzieści lat, lecz jego twarz zdradzała już oznaki życiowego doświadczenia. Miał krótko ścięte, czarne włosy, który mimo szalejącej przed chwilą wichury nadal leżały na jego głowie. Spojrzenie czarnych oczu niezbyt szybko omiatało całe pomieszczenie, jakby analizując otoczenie, w którym znalazł się ich właściciel. Choć nie muskularny ani wysoki człowiek ten wzbudzał dziwne uczucia w pasażerach, którzy podróżowali razem z nim. Gdy zatoczył wzrokiem pełne koło, spojrzał jeszcze raz w niebo. Wiedział, że szybko nie wydostanie się spod obu szalenie czerwonych tarcz, które kończyły właśnie swą podniebną wędrówkę tamtego dnia.
Stolik ten ma strukturę bardziej otwartą niż zazwyczaj. Postacie, które chcą się przyłączyć do gry nie muszą być aktywne na MM ani nawet nie musiały nigdy na niej istnieć. Do gry wejść może każdy, dowolną istotą, która przychodzi mu do głowy. Nie musi przesyłać mi ani tworzyć żadnej KP, po prostu proszę o przemyślenie konceptu i trzymanie się go w miarę możliwości. Postacie, które pogłębiać się będą wraz z historią spisywaną tutaj będą mam nadzieję niezwykle ciekawe i barwne. Oczywiście mile widziane będą także znane z MM osobistości. Wybór należy do Graczy.
Kilka innych informacji:
- stolik jest zawieszony pomiędzy czasem i przestrzenią; dzieje się w dowolnym momencie ostatnich kilkunastu lat, to Wy sami wybieracie czas, z którego pojawia się Wasza postać;
- stół stworzony jest w ramach eksperymentu wprowadzenia klimatu Franza Kafki do naszego stroytellingu, więc choć sam jeszcze układam to sobie w głowie, zaznaczam to od razu (wszelkie pomysły i sugestie teraz czy w trakcie gry podrzucajcie na bierząco );
- historia jest niepołączona z MM, innymi słowy co się stało w Vegas, zostaje w Vegas;
- nie jestem mistrzem wiedzy na temat sytuacji na Tatooine w czasach tych ostatnich kilkunastu lat (zresztą wcześniejszych też nie), ale w miarę możliwości postaram się trzymać odpowiedniego realizmu świata, który Wy znacie pewnie lepiej ode mnie;
- na koniec zachęcam do przyłączania oczywiście, jeśli tylko przez to przebrnęliście ;