przez Kirył » 1 Lis 2015, o 23:34
Major Wolsky był blady, jednak nie ze strachu, a z wściekłości. Nienawidził czuć się bezsilny, a jak miał się czuć w obliczu wroga, który zdziesiątkował jego oddział? Jak mieli stawić czoła istotom, które nie dość, że były cholernie szybkie, łaziły po cholernych ścianach, sufitach i szybach wentylacyjnych to nawet po śmierci były niebezpieczne przez kwasową krew.
Z trzydziestu ludzi, których miał pod swoimi rozkazami tylko połowa nadawała się jeszcze do służby, z czego większość była w oddziale, który oddelegował z Rubio do serwerowni. Nie liczył też piątki, która została w hangarze i pilnowała Cheyenne. Nie był świeżakiem, widział krew i to nie raz, stopień majora zdobył po latach walk i nikt nie śmiał mu zarzucić, że nie zna swojego fachu. Walczył z wieloma wrogami, ale nigdy z czymś takim. Słuchał raportu porucznika Rubio jednocześnie starając się opracować plan działania, który nie zakończyłby się wycięciem jego ludzi w pień przez te istoty. Po chwili zastanowienia odpowiedział:
- Cholera Rubio, w cośmy się wpakowali. Słyszałem, że Wey-Yu kombinuje. Najpierw ta afera z Sulaco i Sephorą... Teraz to... Coś tutaj śmierdzi i nie wiem czy chcę wiedzieć co. Ale wdepnęliśmy w to gówno i musimy z niego wyjść. Mamy trzy wyjścia, wszystkie są do dupy, ale nie mamy zbyt dużego wyboru. Możemy przeć do przodu, dostać się całym oddziałem do segmentu medycznego, opatrzyć naszych i odblokować Cheyenne i stąd odlecieć. Druga opcja to cofnąć się, umocnić hangar i liczyć na to, że Dowództwo przyśle kogoś po nas. Druga opcja jest o tyle gorsza, że Bishop na "Defenderze" będze posyłał regularne raporty, przez co możemy poczekać zdecydowanie dłużej niż standardowe 17 dni. No i wreszcie, trzecia opcja - mały oddział uda się do zapasowej serwerowni w segmencie medycznym, wyciągnie dane, odblokuje nam drogę ucieczki. W tym czasie reszta okopie się w hangarze wraz z rannymi. Poruczniku, wybieram trzecią opcję. Twój oddział jest sprawny, pomijając kondycję Sheya, więc chcąc nie chcąc to was muszę tam wysłać. Ruszamy za pół godziny, jak tylko Owip uwinie się z tymi, których możemy zabrać ze sobą... Sheya biorę ze sobą i rannymi. Machnik i McQueen też idą ze mną. Potrzebujemy ich do niesienia rannych i obstawienia hangaru. Poza tym... Nie możemy ryzykować życiem Machnika, jakby nie patrzeć ta menda to jedyny pilot jakiego mamy po śmierci Kazansky'ego. Przygotujcie się, weźcie zapasowe magazynki, teraz mamy ich trochę więcej. Odmaszerować żołnierzu. - popatrzył smutnym wzrokiem po trupach swoich żołnierzy, odwrócił się plecami do Rubio uznając rozmowę za zakończoną i wrócił do obchodu wartowników, który przerwał mu porucznik.
POSTAĆ GŁÓWNAPOSTACI ARCHIWALNETex Arvo - Mandalorianin„– Na moim sihillu – warknął Zoltan, obnażając miecz – wyryte jest starodawnymi krasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklęcie. Niech no jeno który ghul zbliży się na długość klingi, popamięta mnie. O, popatrzcie. – Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis? – „Na pohybel skurwysynom!””