Do okrągłego stolika podeszła wysoka postać w niebieskim płaszczu. <puk> <puk> rozległ się głuchy dźwięk podwójnego uderzenia w drewniany blat. Remi przejechał po gładkiej nawierzchni po czym z wielką precyzją zerwał z siebie płaszcz tym samym rozkładając go na stole niczym zręczny barman na wystawnym przyjęciu. Odsunął jedno z krzeseł oparł o nie swoją laskę, podszedł z drugiej strony po czym spoczął. Wygładził fałdy "obrusu" ciesząc z miękkiego materiału który opiewał na drewnianym blacie.
- Barman. - rozległo się wołanie Gambita. - a ja wtedy do niego: głowa do góry! - wybuchnnoł Remi patrząc na prawą stronę, udając, że nie zauważył kelnera. Barman który stał już obok, poszedł za wzrokiem Remiego na puste krzesło, zerknął także na "dziwny" obrus, uśmiechnął się i rzekł.
- Coś podać? - Remi widząc uśmiech na twarzy barmana miło rzekł
- Specjalność zakładu, znaczy kuchni. - mówiąc popatrzył w stronę drzwi i "wyczekiwanego" towarzysza obiadu.