Content

Mandalora

[Mandalore] Zamieszanie

Image

Re: [Droga Hydiańska i okolice] Podróż na Mandalore

Postprzez Mistrz Ind'yk » 10 Kwi 2012, o 20:48

Po słowach rozpoczynających pojedynek Inygo nie wiedział co właściwie ma robić. Miał się zdać na Zostata, więc postanowił dać droidowi pełną kontrolę i nie przeszkadzać. Nie uśmiechało mu się to zbytnio, gdyż naprzeciwko niego stał wyszkolony zabójca, który miał zlecenie na jego głowę. No cóż, to właśnie ten głupi Echani wpakował ich w tę całą kabałę, więc teraz pozostawało go już tylko zabić. Przyszywany Beviin nie miał zamiaru żyć z łowcą nagród na karku.
Tymczasem Zostat nie przechodził tak skomplikowanych procesów myślowych. Od razu uruchomił nieznany sobie jeszcze system, który powinien być odpowiedzialny za walkę strzelecką. Mechaniczna lewa ręka Czerea wyskoczyła do góry z blasterem w dłoni. Po kilku setnych sekundy Zostat 4 przyjął za cel środek sylwetki przeciwnika i zaczął strzelać. Gdy Echani się obrócił, nadal celował w jego tors. Nie wiedział jeszcze jak działa oprogramowanie, więc próbował logicznie zwiększyć szansę trafienia.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Droga Hydiańska i okolice] Podróż na Mandalore

Postprzez Mistrz Gry » 14 Kwi 2012, o 11:26

Salwa śmiechu rozległa się ze strony grupki młodszych obserwatorów, widzących próby trafienia przeciwnika z obydwu stron biorących udział w pojedynku. Pewny siebie Echani, mający jednak niewielkie pojęcie o strzelaniu, posłał pierwsze dwa bolty niemal w powietrze, bliżej uda Beviina niż czyjejkolwiek dłoni.
Trzeci bolt posłany w kierunku torsu również chybił, jako że zabójca nie miał zbyt dużych umiejętności w tego rodzaju pojedynkach. Szybkość z jaką chciał wystrzelić wszystkie trzy pociski okazała się zgubna dla celności, odbierając Fate'owi jedynie energię z magazynka.

Inygo z kolei, jeśli w ogóle można powiedzieć, że miał nad Zostatem IV jakąkolwiek kontrolę, wysłał serię pięciu pocisków w stronę Echaniego. Ręka sterowana przez cyborga była całkiem szybka jak na mechaniczną konstrukcję, ale skazana na niepowodzenie z racji nieznajomości oprogramowania. Brak kalibracji, a raczej wykonywanie jej w trakcie naciskania spustu, było podobna do metody prób i błędów - nawet jeśli teraz wszystkie bolty przeleciały obok Fate'a, to któryś z pocisków musiał przecież w końcu trafić!
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Droga Hydiańska i okolice] Podróż na Mandalore

Postprzez Mistrz Ind'yk » 17 Kwi 2012, o 13:26

Akcja Zostata doprowadziła do kilku rezultatów, żaden z nich nie prowadził jednak do zakończenia pojedynku w inny sposób, niż wyczerpanie magazynków przez oboje zawodników. Inygo postanowił nie przeszkadzać robotowi, który już przedtem wspominał o niepewności nowego systemu. Przyszywany Beviin liczył tylko, że droid poradzi sobie z problemem, zanim jakiś szczęśliwy strzał zabójcy trafi w pobliże jego sylwetki.
Zostat IV przeanalizował szybko całą sytuację i porównał wyniki z danymi nowego programu. Zrozumiał od razu swój błąd i postanowił skalibrować program z celownikiem blastera. Wystrzelił kolejną serię strzałów, tym razem wprowadziwszy poprawki błędów, które pojawiły się przy poprzednich strzałach. Miał także zamiar na bieżąco zmieniać trajektorię pocisków względem tego, jak poleci każdy następny.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Droga Hydiańska i okolice] Podróż na Mandalore

Postprzez Kamuro Rushi » 27 Kwi 2012, o 23:00

(Przepraszam za marną jakość postu i długi czas oczekiwania, ale pisanie z komórki to wątpliwa przyjemność.)

Spostrzeżenie: pociski chybiły celu. Szybkostrzelność zadziałała kosztem celności. Magazynek i broń nie przystosowane do oddawania szybkich serii. Wniosek: zwiększyć celność kosztem szybkostrzelności. Możliwe uszkodzenia powłoki w razie nie zakończenia szybko starcia. Podstęp? Nie zadziała przy tylu potencjalnych przeciwnikach. Ucieczka? Odlot z Mandalore mało prawdopodobny. Brak opcji zapewnienia sobie stuprocentowej przewagi nie łamiąc zasad pojedynku. Rozważanie: Czy Beviin, Inygo chce mnie zabić?
Korzystanie z osłon należących do wyposażenia nie łamało zasad pojedynku. Gdy więc Fate wolną ręką wyjął jeden z dwóch sztyletów, gotów użyć go do osłabienia (dzięki cortosis w ostrzu) boltów uderzających w swoje ciało, raczej nikogo nie powinno to zdziwić. Nie używał sztyletu do walki, a do osłony. Inygo w dużej mierze posiadał metalową obudowę, więc było to swego rodzaju wyrównanie szans. Echani przycelował, uruchamiając w wizjerze przybliżenie, działające teraz jak luneta w broni snajperskiej. Teraz się uspokajał. Nie mógł sobie pozwolić na marnowanie cennej amunicji. Zaczął w myślach obliczać poprawkę na kierunek, nachylenie podłoża i wiatr, które mogłyby pozwolić błędowi wkraść się w wystrzał. Wystrzelił jeden bolt. Ni więcej, ni mniej. Nadal zależy mu na pozbawieniu Inygo broni.
Image

GG: 10185580
Jak czujesz nieodpartą chęć postawienia komuś piwa, lub też gdy pewnego słonecznego ranka odkryjesz, że jesteś seksowną brunetką z dużym biustem - napisz.
Awatar użytkownika
Kamuro Rushi
Gracz
 
Posty: 444
Rejestracja: 12 Cze 2011, o 13:16

Re: [Droga Hydiańska i okolice] Podróż na Mandalore

Postprzez Mistrz Gry » 6 Maj 2012, o 13:31

Poczynania Zostata, choć narażone na ogromny margines błędu, nie biorące pod uwagę czynników zewnętrznych, były mocno podparte logiką i kodem programu. Mechaniczne ramię, niepodatne na skurcze czy drżenie mięśni tylko zwiększało przewagę cyborga. Niewielka korekcja wchodziła w grę, aczkolwiek bez zauważalnych od razu skutków.
Fate z kolei, nie posiadający odpowiednio dużej wiedzy z zakresu nauk ścisłych, nie mógł pozwolić sobie na równą cyborgowi analizę bez użycia zewnętrznego interfejsu. Krótko mówiąc - skupiał się na bezsensownych wyliczeniach, którym nie był w stanie podołać, jako istota ludzka.
Wyciągnięcie sztyletu tylko osłabiło jego celność, dając przewagę Beviinowi. Dodatkowo, korzystając z lunety, nie mógł parować boltów, niezależnie od swojej szybkości i refleksu. Jakby tego było mało - cortosis powodujące zwracia w obwodach - na nieszczęście Fate'a - nie miało najmniejszych szans na neutralizację boltów.


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Droga Hydiańska i okolice] Podróż na Mandalore

Postprzez Mistrz Ind'yk » 8 Maj 2012, o 00:08

- Zostat, ty chędożona pucho... - szepnął zdenerwowany coraz bardziej Beviin. - Zrób coś, żeby trafiać, popatrz na wiatr, słońce, wilgotność powietrza, grawitację, dziury w lądowisku, kiedy ostatni raz srałem... - Zaczął rzucać mniej lub bardziej finezyjnymi pomysłami Inygo. - Cokolwiek, żeby tylko go w końcu trafić. Jesteś robotem czy Ewokiem, do cholery?
Zostat cały czas walczył z kolejnymi danymi, które odbierały jego czujniki. Próbował dostosowywać je do dziwnego programu, który okazał się być trudny w użyciu. Zbyt cholernie kurwa jego mać trudny, przetworzył kilka przekleństw w swych obwodach droid. Zaczynał zachowywać się jak swój nieodłączny towarzysz, a to nie wróżyło zbyt dobrze. Jego system nie potrafił nawet wyliczyć obrazu robota, który piłby tyle, co były pirat. To wydawało się maszynie zupełnie niemożliwe. Zostat zauważył, że jego strzały zbliżył się bardziej do sylwetki zabójcy, jednak cały czas przelatywały bez draśnięcia celu.
Potrzebował coś zrobić, postanowił więc skorzystać z rad Beviina. Oczywiście skrzętnie wybierał dane, które ten mu podpowiedział, nie dając się ponieść niesamowitej fantazji swojego towarzysza. Na początku odrzucił z obliczeń ostatnie sranie.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Droga Hydiańska i okolice] Podróż na Mandalore

Postprzez Kamuro Rushi » 11 Maj 2012, o 22:43

Przewaga leżała po stronie Beviina, Inygo. Z tej odległości Fate nie miał większych szans na wygranie walki. Odetchnął głęboko. To nie miało sensu. Ginąć z tak banalnego powodu?
Wtem naszedł go dziki pomysł. Bardzo ryzykowny, ale miał szanse się powieść. Z tą chwilą uznał, że jego kontrakt zawarty ze Skiratą, Thrakiem przestał być ważny. Próba zmniejszenia odległości do Beviina nie miała już w tym momencie szans powodzenia. Za dużo przeciwników w okolicy. Ostrzał z dział statku także nie miał sensu. To by tylko sprowadziło większą ilość wrogów. Szanse odlotu z planety wówczas zbliżone do zera. Pozostawał podstęp. To było ryzykowne, ale miał dzięki temu większe szanse na przeżycie, niż gdyby zwyczajnie kontynuował pojedynek. Zebrał w sobie determinację do wykonania kolejnego ruchu. Musiało to wyglądać jak najnaturalniej.
Wykonał skręt ciała, jak gdyby chciał zmienić pozycję strzału na wygodniejszą... W rzeczywistości jednak jego zamiarem było podłożyć się pod jeden z lecących boltów tak, by nie było to dla niego zagrożeniem życia. Zgadza się. Celowo dał się zranić, zachowując przy tym jednak pozory zupełnie przypadkowego ruchu. Grunt jednak, żeby rana wyglądała poważniej niż była w rzeczywistości. Przy uderzeniu bolta po prostu pozwolił, by go odrzuciło w tył, uderzając plecami o płytę lądowiska. Blaster wypadł mu z dłoni, uścisk na sztylecie osłabł.
Zgrywał trupa, albo przynajmniej nieprzytomnego. Z racji kombinezonu, nie byli w stanie tego ocenić na oko. Bolało jak sam skur*****, ale lepsza rana niż śmierć.
Dorwie ich... tylko trochę później. Teraz musiał wydostać się z tej planety, by znów znaleźć się w strefie wpływów Hutta Zordo, a poza łapskami Mandalorian.
Pozostawało mieć nadzieję, że Mando'ade nie mieli w zwyczaju marnować magazynka na trupy. Albo, że przynajmniej honorowo traktowali poległych w walce. Nie trzeba mu było wiele. Chwila braku uwagi ze strony wrogów, a ulotni się.
Thrak, Skirata. Beviin, Inygo. Nasz sojusz zakończył się tu i teraz. Odrzuciliście moją propozycję. Nie będzie drugiej szansy. Gdy spotkamy się po raz drugi, będziemy wrogami.
Powiedział w myślach, świadom jednak (ku swojej uldze), że nie mają prawa go usłyszeć.
Image

GG: 10185580
Jak czujesz nieodpartą chęć postawienia komuś piwa, lub też gdy pewnego słonecznego ranka odkryjesz, że jesteś seksowną brunetką z dużym biustem - napisz.
Awatar użytkownika
Kamuro Rushi
Gracz
 
Posty: 444
Rejestracja: 12 Cze 2011, o 13:16

Re: [Droga Hydiańska i okolice] Podróż na Mandalore

Postprzez BE3R » 11 Maj 2012, o 23:17

Droid obserwował całą walkę przez systemy kamer frachtowca, jego analityczny umysł z trudem przetrawił informację o fatalnej celności obu stron konfliktu. Z drugiej jednak strony...
- Niewiarygodna ilość pudeł, cóż za wspaniałe emocjonujące wydarzenie, pojedynek na w samym środku kosmoportu, czy ktoś chce coś powiedzieć? Zasięgnijmy opinii eksperta. - Droid kolejny raz zmienił głos na akcent thrandoshański z pakietu językowego.
- Może powinni stać bliżej? Tak ze dwa metry od siebie, albo strzelać z karabinów, celność mają obaj niesamowitą.
wracamy na pole walki, gdyż niesamowite, wygląda na to że ktoś trafił... a nie przepraszamy fałszywy alarm...


Droid skończył się wygłupiać w momencie gdy Fate upadł. Maszyna zdecydowała... niewielki pit droid przepychając się między istotami zgromadzonymi na lądowisku targał apteczkę w kierunku leżącego łowcy nagród.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: [Droga Hydiańska i okolice] Podróż na Mandalore

Postprzez Mistrz Gry » 13 Maj 2012, o 18:00

Wiele istot jest przekonanych o swojej przewadze nad innymi, uzasadnionej mniej lub bardziej. Tym razem jednak uczestnicy pojedynku posunęli się jeszcze dalej, bez dłuższego namysłu korzystając ze śmiertelnie celnego programu wojskowego oraz usiłując unikać pocisków, nie mając ku temu predyspozycji, jak zdecydowana większość śmiertelników niezwiązanych z Mocą szczególnymi więzami.
Najważniejszym prawem w przyrodzie okazała się chęć przeżycia, niezależnie od ceny. Nawet, jeśli jest nią życie innego człowieka.

Fate, ślepo zapatrzony w swój refleks i szybkość bez pardonu wszedł w drogę boltowi, oddając tym samym wygraną Inygo Beviinowi, mającemu więcej szczęścia niż czasu na kalibrację programu.

***

Poważne uszkodzenie płuca, naruszenie układu trawiennego i kilka złamanych żeber pozostawiły zabójcę, Fate'a, bez najmniejszych szans na przeżycie. Jedynym wyjściem byłaby natychmiastowa operacja rekonstrukcyjna, na którą mały droid, taszczący podręczną apteczkę nie miał ani środków, ani dostatecznych umiejętności.


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Droga Hydiańska i okolice] Podróż na Mandalore

Postprzez Andy Calius » 16 Maj 2012, o 17:59

Nax już myślał, że ta podróż się nigdy nie skończy. Obawy o nieszczelny hipernapęd na szczęście się nie spełniły, a szmelc nie rozleciał się na kawałki. Mimo tego zapamiętał sobie, że musi się pozbyć tego żelastwa. Podczas podróży nadświetlnej próbował zaadoptować się w "nowym" środku transportu, ale tak naprawdę nie wiedział od czego zacząć. Zawsze okręty były dla niego tylko blaszanymi pudłami zawożącymi ich oddział w miejsce akcji.
Wyjście z nadświetlnej zakomunikowało samotnemu pilotowi gwałtowne szarpnięcie i ustabilizowanie przez komputer.
-mhm - mruknął do siebie patrząc posępnie na najwyraźniej niedziałającą kontrolkę czujników przerwania lotu hiperprzestrzennego - dobrze że silniki i stery jeszcze działają.-dodał w myślach. Nie doskwierała mu samotność, chociaż chętnie zobaczyłby jakieś twarze... choćby po to by je zastrzelić. Zapuścił się jednak w te okolice szukając jak wielu służby przy najlepszych łowców nagród galaktyki.
Skierował stery na najbliższą planetę i komputer mu pokazał na mapie najbliższy kosmoport. Vardo poprosił o zgodę na lądowanie i z duszą na ramieniu posadził złomka na płycie lądowiska.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Droga Hydiańska i okolice] Podróż na Mandalore

Postprzez BE3R » 17 Maj 2012, o 21:47

Maszyna z trudem przedarła się przez zgromadzony na lądowisku tłum, który jednak zaczął się powoli przerzedzać. Fate leżący na ziemi nie wyglądał dobrze, a droid nie potrafił mu pomóc. Nie znając ani medycyny ani nie posiadając odpowiednich środków do przeprowadzenia operacji postawił apteczkę na ziemi i zajął się zbieraniem porozrzucanego dobytku najemnika
.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: [Droga Hydiańska i okolice] Podróż na Mandalore

Postprzez Kirył » 18 Maj 2012, o 17:03

Ostatnia misja to był koszmar. Nie dość, że musiał gonić cel po całym Coruscant, to jeszcze zleceniodawca zapłacił mu tylko połowę kredytów - 'za opieszałość'. Gdyby nie fakt, że ten goguś mógł mu załatwić - dzięki swoim koneksjom w senacie galaktycznym - kilkuletni pobyt w więzieniu na drugim końcu znanej przestrzeni, Tex z niemałą przyjemnością wepchnąłby mu część czipów kredytowych do gardła.
Teraz pocieszała go myśl, że za zarobione kredyty będzie mógł wypić kilka głębszych w Oyu'baat na Mandalore. Właśnie skończył rozmyślać, gdy niebieskie kreski za owiewką Z-95 zaczęły powoli kurczyć się, do rozmiarów gwiazd. Po wyjściu z nadprzestrzeni twarz pod hełmem wykrzywił uśmiech. Był w domu.
Od razu skierował swój mysliwiec na Keldabe. Po potwierdzeniu tożsamości przez kontrolę lotów został skierowany do kosmoportu. Zaraz po wylądowaniu, udał się do kantyny by 'zasięgnąć języka'. Czyli upić się dobrym piwem dowiadując się jednocześnie, co dzieje się na Manda'yaim.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image



POSTACI ARCHIWALNE
Tex Arvo - Mandalorianin


„– Na moim sihillu – warknął Zoltan, obnażając miecz – wyryte jest starodawnymi krasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklęcie. Niech no jeno który ghul zbliży się na długość klingi, popamięta mnie. O, popatrzcie. – Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis? – „Na pohybel skurwysynom!””
Awatar użytkownika
Kirył
Gracz
 
Posty: 176
Rejestracja: 6 Maj 2012, o 22:11
Miejscowość: Tomaszów Mazowiecki

Re: [Droga Hydiańska i okolice] Podróż na Mandalore

Postprzez Drake Brink » 19 Maj 2012, o 10:57

Tocsan wyszedł z nadprzestrzeni. Drake uśmiechnął się pod nosem i pomyślał: Niezłe to cacko, opłacało sie parę dni poobserwować. Był zadowolony ze statku. Co prawda na samym początku miał z nim drobne problemy, bo przecież dawno nie latał. Kilka lat minęło od ostatniego lotu ojcowskim Y-Wingiem. Tamta maszyna to było coś. Nie mógł jednak narzekać na Tocsana. W końcu miał go za darmo. Leciał w kierunku Keldabe i tamtejszego portu. Drake nie mógł się doczekać swojej pierwszej misji. Mimo, że nie mówił dużo i z pozoru był spokojny, to wewnątrz przeżywał wszystko. Po prostu nie uzewnętrzniał tego. Nie uważał by było to potrzebne,a już na pewno nie Łowcy Nagród czy najemnikowi. Po zatrzymaniu sie w kosmoporcie, skierował się do najbliższej kantyny. Był ciekaw wszystkiego. Bardzo lubił takie miejscówki, dlatego, że były one idealne do zaspokojenia jego ciekawości. Tu trochę podsłucha, tu trochę popyta, tam trochę wymusi i będzie wszystko wiedział. "Wszystko" czyli od jakiego zleceniodawcy wziąć dobrze płatne zadanie. Nie zamierzał pić, ale nie dlatego, że nie lubił. Bardziej zależało mu na upiciu rozmówców, tak by byli chętniejsi do rozmowy, bądź łatwiejsi do okradzenia.
Drake Brink
New One
 
Posty: 14
Rejestracja: 7 Maj 2012, o 16:24

Re: [Mandalore] Zamieszanie

Postprzez Mistrz Ind'yk » 20 Maj 2012, o 20:31

Trafiony bezlitośnie przez bolty, pod które sam się podłożył, Fate upadł na ziemię, nie mogąc nawet cieszyć się porządnie swoimi ostatnimi chwilami życia. Zaskoczony Inygo przez chwilę nie mógł uwierzyć w swoją wygraną. W końcu zdołał się odezwać po cichu do Zostata.
- Nie wiem, Gwoździu, czy mieliśmy więcej szczęścia, czy głupoty z jego strony, ale brawo! - nie dając nawet szansy na szybką odpowiedź droidowi, ruszył w stronę swojego przeciwnika, który właśnie zwijał się na ziemi. - Teraz już chyba sobie poradzę.
- Taaa, dobijanie leżącego to dla ciebie norma, chociaż zwykle robisz to sobie samemu kolejnymi piwami... - Żartobliwa odpowiedź robota zniknęła jednak pośród podniesionych głosów, które rozległy się na lądowisku. Tymczasem przyszywany Beviin dotarł już do umierającego. Stanął nad przeciwnikiem i szepnął:
- To nic osobistego, po prostu lubię mieć czysto koło dupy - powiedział, po czym strzelił trzykrotnie w zabójcę, przebijając jego kombinezon kolejnymi strzałami. Zanim skończył, Fate nie żył już definitywnie, bez możliwości odratowania czegokolwiek. Czasem po prostu nie warto się podejmować pewnych zleceń.
Na lądowisku nie zapanowało zbyt wielkie zamieszanie, ot kilka osób zaczęło gratulować Inygo, poklepywać go po plecach, pozostali rozeszli się z powrotem do swoich obowiązków. Przez kilka takich właśnie grupek przebijać się musiał Nax, który wylądował niedaleko. Dzięki zamieszaniu spowodowanym pojedynkiem nikt nie czekał na niego, by wybadać dokładnie szczegółów jego przylotu. Z pewnością gdyby Vardo zaczekał choć kilka chwil, ktoś by do niego podszedł, lecz gdy doszedł do takich wniosków, zobaczył źródło całej afery.
Inygo Beviin stał po środku kilkuosobowej grupki osób, wśród których znajdowali się Tehiiri, Roar, Thrak i kilkoro innych Mando'ade. Ktoś z nich rzucił gromko hasło zachęcające do świętowania tej sytuacji, więc wszyscy - oprócz zniesmaczonej Skiraty - ruszyli w stronę Oyu'baat.
Tymczasem nikt nie przejmował się wyjątkowo ludzkim droidem, który nie zdążył na czas dotrzeć do swojego wspólnika. BE3R znalazł się niedaleko Fate'a niedługo po tym, gdy ten wydał ostatnie tchnienie pod strzałami swojego przeciwnika. Apteczka, którą trzymał, nie mogła mu się przydać już do niczego, więc droid zaczął zbierać ekwipunek zabójcy. Na pierwszy rzut poszły dwa sztylety, których przywłaszczenia sobie przez robocika nikt nie zauważył.
Kilkanaście minut później siedzący w Oyu'baat Drake i Tex zobaczyli wchodzącą do środka grupę Mando'ade, prowadzoną przez Inygo. Ten ostatni zwracał oczywiście najwięcej uwagi, zachowując się najgłośniej i zamawiając od razu po trzy kolejki piwa.



Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Mandalore] Zamieszanie

Postprzez Kirył » 20 Maj 2012, o 21:07

Pierwszym, co Tex uczynił po wejściu do Oyu'baat było zamówienie dwóch kolejek zimnego ale. Zabrał kufle ze sobą do najbliższego wolnego miejsca z widokiem na wejście do kantyny. Większośc wchodzących wyglądała tak samo jak on, całe sylwetki skryte za Beskar'gamem, mniej lub bardziej zniszczone zbroje różniły się tylko kolorami. Nagle jego wzrok przykuła postać, która weszła do knajpy zaraz za dójką Mando w zielonych zbrojach. Pierwsze co rzucało się w oczy to hełm, który przypominał nieco tradycyjne Buy'ce, lecz to coś było groteskową karykaturą tegoż. Niemniej, nieznajomy zaciekawił Texa, a to samo, w sobie było warte postawienia kolejki przybyszowi.
- Ej ty. Tak, ty z tym śmiesznym kubłem na głowie, podejdź tutaj, napijemy się.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image



POSTACI ARCHIWALNE
Tex Arvo - Mandalorianin


„– Na moim sihillu – warknął Zoltan, obnażając miecz – wyryte jest starodawnymi krasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklęcie. Niech no jeno który ghul zbliży się na długość klingi, popamięta mnie. O, popatrzcie. – Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis? – „Na pohybel skurwysynom!””
Awatar użytkownika
Kirył
Gracz
 
Posty: 176
Rejestracja: 6 Maj 2012, o 22:11
Miejscowość: Tomaszów Mazowiecki

Re: [Mandalore] Zamieszanie

Postprzez Drake Brink » 20 Maj 2012, o 21:25

Drake zatrzymał sie przed wejściem do Oyu'baat. Zaczął obmyślać plan działania. W drodze do kantyny olśniło go, że tu nie ma co kraść. Mando będą kryli się na wzajem, więc to on jest tu na przegranej pozycji. Wiedział tęż, że jeżeli nie będzie agresywny i zachowa się według planu, to dowie się tego co mu potrzeba. Nigdy jeszcze nie był w ojczyźnie Mandalorian, więc miał prawo być trochę zdenerwowany, ale nie dawał tego po sobie poznać. Poprawił kapelusz i wszedł do kantyny. Była dokładnie taka jak ją sobie wyobrażał. Gwarne miejsce, w którym jest dużo alkoholu i jeszcze więcej rozgadanych ludzi. Nie zdążył zrobić dwóch kroków, a już usłyszał, że ktoś go woła. Oczywiście nikt nie wołał go po imieniu, ale domyślił się, że blaszany kubeł na głowie ma tylko on. Podszedł do jegomościa, który go nawoływał. Usiadł przy stoliku i skinął głowa na znak przywitania.
- Tutejszy? - Zadał pytanie. Było ono jednak dosyć retoryczne, ponieważ można było poznać po zbroi, że ów rozmówca jest Mando.
Drake Brink
New One
 
Posty: 14
Rejestracja: 7 Maj 2012, o 16:24

Re: [Mandalore] Zamieszanie

Postprzez Andy Calius » 21 Maj 2012, o 11:04

Nax ogarnął tylko wzrokiem sytuację. Ślady wokoło pozycji strzeleckich obydwu pojedynkujących się świadczyły o amatorszczyźne. Żaden z nich nie potrafił posługiwać się bronią. Zamieszanie wokół obydwu musiało być właśnie spowodowane zaciekawieniem jak tak długo można nieskutecznie się ostrzeliwać. Vardo poklepał po kaburze swojego zmodyfikowanego SE-14r ciesząc się, że został wyszkolony do jaknajwiększej skuteczności w trakcie służby jako Imperialny Komandos, i wcześniej jako szturmowiec. Żałował, że oddał swój najlepszy pancerz zostawiając sobie tylko starszy typ, lecz wydało mu się bezsensowne paradować w imperialnej zbroi na planecie, która Imperium spisało na straty - podobnie zresztą jak samego Naxa nieco wcześniej.

Mimo wszystko samo zamieszanie pomogło najemnikowi niepostrzeżenie wmieszać się w tłum i uniknąć niepotrzebnego zainteresowania własną postacią. Vardo stanął przy Mandalorianie z czerwonymi wstawkami na czarnej zbroi.
-Ten amator chyba ma szczęście - zagadał do widocznie zniesmaczonego człowieka.
Nax musiał wkręcić się w ten świat jeśli chciał zostać jednym z nich. Zdyscyplinowany i wyszkolony miał wiele do zaoferowania jako pomocnik lub wspólnik i szybko rachował jak zaimponować komuś, kogo właśnie potrzebuje. Działał jednak trochę na oślep, bez znajomości musiał dołączyć się do innego Mando, który później zarekomenduje go w klanie.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Mandalore] Zamieszanie

Postprzez Kirył » 21 Maj 2012, o 19:09

- Owszem, tutejszy, w przeciwieństwie do ciebie, co widać na pierwszy rzut oka. - odezwał się Tex, gdy tylko obcy usiadł przy stole. - Mała rada na początek. Zdejmij z głowy ten groteskowy kubeł, bo ktoś może uznać go za obrazę.
Sam oczywiście nie miał zamiaru zdejmować swojego buy'ce. Anonimowość była tym, co cenił najbardziej i za co uwielbiał swoją zbroję. Ba, dzięki sprytnie zamontowanemu mechanizmowi, mógł nawet pić piwo bez zdejmowania kubła.
Mimo - a może właśnie ze względu na niego - jego śmiesznemu wyglądowi, Arvo był ciekawy tego gościa. Na pierwszy rzut oka ten aruetii był zwykłym mięsem armatnim, ale pozory mogą mylić.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image



POSTACI ARCHIWALNE
Tex Arvo - Mandalorianin


„– Na moim sihillu – warknął Zoltan, obnażając miecz – wyryte jest starodawnymi krasnoludzkimi runami prastare krasnoludzkie zaklęcie. Niech no jeno który ghul zbliży się na długość klingi, popamięta mnie. O, popatrzcie. – Ha – zaciekawił się Jaskier, który właśnie zbliżył się do nich. – Więc to są te słynne tajne runy krasnoludów? Co głosi ten napis? – „Na pohybel skurwysynom!””
Awatar użytkownika
Kirył
Gracz
 
Posty: 176
Rejestracja: 6 Maj 2012, o 22:11
Miejscowość: Tomaszów Mazowiecki

Re: [Mandalore] Zamieszanie

Postprzez Drake Brink » 21 Maj 2012, o 19:25

- Na chciałem mieszać się w tłumie. - Odparł krótko. Drake chciał być zauważony i bez wątpienia mu sie udało. Wystarczyło, że rzucił spojrzeniem w lewo lub w prawo. Spojrzenia były skierowane właśnie na niego. Liczył, że popularność przyniesie mu łatwiejszą pracę i większy zarobek.
Jego rozmówca wydawał się opieszały. Brink szukał kogoś bardziej kompetentnego. W tej chwili musiał się zadowolić owym delikwentem.
- Nie zamierzam. - Odparł na drugą część pytania. W nim czuł się bezpiecznie. Wydawało mu się, że bez niego stanie się zwykłym przyjezdnym, nic nieznaczącym człowieczkiem. Drake spojrzał na piwo, które rozmówca miał ze sobą. Za jakiś czas będzie bardzo rozmowny. - pomyślał patrząc na drinki.
Drake Brink
New One
 
Posty: 14
Rejestracja: 7 Maj 2012, o 16:24

Re: [Mandalore] Zamieszanie

Postprzez Thrak Skirata » 21 Maj 2012, o 20:10

Thrak swoim zwyczajem nie skomentował zajścia. Nie spieszać się podszedł do trupa. - Inygo ja tu zostanę. - Powiedział do zwycięscy pojedynku. - Mam sprawę do załatwienia. - Obiecał, że zajmie się kombinezonem pokonanego. W oczekiwaniu na usunięcie nieboszczyka, postanowił dogadać się z Tehiiri i załatwić sprawę droida.
Kierując się w stronę robota, podniósł z ziemi swoją broń. Nadal nie wiedział z czym dokładnie ma do czynienia. Zdawał sobie sprawę,iż maszyna może być niebezpieczna. - Nie wiem czym dokładnie jesteś ale mamy kilka kwestii do wyjaśnienia. - Sprawa była nagląca, jednak nie aż tak by zająć się nią na początku. Po pierwsze klan. - Czekaj tu za osiem standardowych godzin. -
- Jaka jest dokładnie sytuacja aliit i do czego mogę się przydać. - Rozpoczął rozmowę, materializując się za plecami Mandalorianki.. Nie starał się być miły, ani przyjazny. Pomijając jej charakter i nastawienie, Skiratę denerwowała jedna rzecz. Miała złe zdanie o Jango, a tego Mando'ade wybaczyć nie mógł.
Nie mógł nawet w spokoju oczekiwać na informacje, bo zaczepił go jakiś facet. - Możliwe. - Odrzekł zwięźle. Rozmówca nie był tutejszy. - Coś jeszcze? -
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

PoprzedniaNastępna

Wróć do Mandalora

cron