przez Mistrz Gry » 5 Paź 2012, o 02:26
Wsiadłszy do ścigacza, cała czwórka ruszyła w stronę lądowisk obskurnymi ulicami miasta. Po pytaniu Thraka, Tehiiri spojrzała na łowcę przeciągłym spojrzeniem, po czym odpowiedziała:
- Mój statek ma, wątpię jednak, żeby podobną rzecz można było powiedzieć o innych maszynach - skręciła gwałtownie, omijając stojący pojazd. - Nie dziw się, że to tak wygląda. Teraz wszystko tutaj tak wygląda. Mando'ade nie są już prawie frakcją, nie mają już prawie klanów. Musimy działać tym, co uda nam się zdobyć w najlepszy możliwy sposób. Nawet naszemu klanowi nie udają się ostatnio interesy. A jeszcze dochodzi do tego ta cała akcja z Imperium i ich nagrodą. Tak naprawdę, cokolwiek byś nie pomyślał i w świecie jakich bajek nie żył, mamy poważną siłę uderzeniową... jak na warunki - dodała po chwili zwątpienia. - Nie wiesz jeszcze, na czym latają Ort i Orf. Chociaż pewnie i tak ich nie docenisz.
Ostatnie zdanie wydawało się być żartem. Żartem wypowiedzianym najbardziej lodowatym tonem, jaki wielu było dane usłyszeć. Śmigacz zatrzymał się przy lądowiskach i Tehiiri wyskoczyła z niego na pas lądowiska. Przed nią pojawił się Mandalorianin ubrany w cięższą wersję Beskargamu.
- Pani kapitan, moje drużyny są gotowe - zameldował, zaczynając iść razem z kobietą. - Gdzie mamy się ulokować?
- Jedna czwórka poleci z Roarem Beviinem, druga ma znaleźć się jak najszybciej na statku Thraka Skiraty - Mandalorianin zgłosił przyjęcie rozkazu i zaczął przekazywać informacje odpowiednim podwładnym. Tehiiri zwróciła się do Thraka. - Weźmiesz na pokład grupę drugą grupę abordażową, dołączysz do niej kogo chcesz. Pilnuj ich, bo razem weźmiemy za nich odpowiedzialność, klan potrzebuje nowych rekrutów.
W końcu doszli do lądowiska, na którym stał wysłużony Pursuer "Kra", statek Tehiiri. Niedaleko widać było Mobqueta, przy którym krzątała się znajoma sylwetka Roara. Na pasie obok ktoś zaparkował zniszczonym YT-1300, należący do Thraka, natomiast obok niego... Znajdowały się dwie dziwne sylwetki, które łączyły dwa skrajne mity ostatniej wojny. Najwyraźniej Ort i Orf latali X-ceptorami, najlepszymi ze składaków wypuszczanych przez różne stocznie.
- Wszyscy do statków, przygotować się do lotu! - powiedziała do grupy, którą utworzyli przybyli i stojący już na lądowisku, Tehiiri. - Koordynaty pierwszego skoku podam wam za chwilę. Dokładny plan omówimy po pierwszym skoku, tam będziemy mieli dość czasu!
Wszyscy ruszyli do swoich maszyn. Tex musiał przebyć dłuższą drogę, natomiast za Thrakiem ruszył mały oddział abordażowy, składający się z czwórki wojowników.