- Ruszajmy się stąd - powiedziała Tehiiri, starając się najwyraźniej jak najszybciej opuścić bar. - Mamy jeszcze miejsce do odwiedzenia, więc odpowiem na pytania po drodze.
Jej propozycja właściwie nie pozostawiała sprzeciwu trójce mężczyzn, więc raczej niechętnie, ale wszyscy wstali i ruszyli za kobietą. Cała grupka po chwili znalazła się przed knajpą, znów mogąc podziwiać niewypowiedziane piękno świata Mandalorian. Dowodząca przyszłym oddziałem żwawym krokiem ruszyła jakąś aleją.
- Dwójki nie znasz, są zbyt młodzi - zaczęła odpowiadać na pytanie Thraka. - Przeszli szkolenie razem ze mną. Nazywają się Grakhus i Doreb z naszego klanu. Pozostałą dwójkę może jeszcze pamiętasz, to komandosi z Twoich czasów, z klanu Ordo...
- No, jeszcze się okaże, że to Xerdo i Zerbo - przerwał jej Roar z uśmiechem. Byli to bliźniacy, którzy przechodzili szkolenia mniej więcej w tym samym czasie, co Roar i Thrak. Woleli jednak specjalizować się w działaniach lądowych i zostali skierowani do grupy szkolącej komandosów. Razem z dwóją przyjaciół to rodzeństwo odbyło zaledwie kilka misji, które jednak zapadły w pamięć pilotom jako szczególnie udane.
- Tak, właśnie ci, znają się na swojej robocie - odparła Tehiiri, zirytowana przerwanym tokiem swojej wypowiedzi.
- No jasne, że się znają, kiedyś szkolenie wypuszczało tylko najlepszych! - wtrącił się znów Roar, dodatkowo dorzucając przytyk w kierunki młodej Mandalorianki.
*************************************************
Spokojną, symbiotyczną pracę robota i Faboola przerwało po krótkiej chwili brzęczenie jakiegoś sygnału. Jak się okazało, był to sygnał pochodzący z rampy statku, najwyraźniej ktoś chciał wejść na pokład. BE3R przed jakiś czas walczył z systemem statku, ale w końcu otrzymał zagubiony pomiędzy innymi plikami obraz kamery, pokazującej odpowiednie miejsce.
Na płycie lądowiska, tuż przed wejściem do statku stał jakiś mężczyzna. Był niezbyt wysoki, pochylony, jakby skulony. Wyglądał na to, jakby się bał swoich działań i tego co może z nich wyniknąć. Dość krótkie, czarne włosy miał przylizane idealnie do głowy, a ubrany był w długi płaszcz, który przypominał robotowi jakieś zdjęcia. Szybko przeszperawszy swoją pamięć, dopasował człowieka jako naukowca.
Wynik, który wyprowadziły obwody droida, zdawał się być jeszcze bardziej zaskakujący. Skomplikowany algorytm logiczny dawał największą szansę mężczyźnie na bycie zoologiem.