Do tej pory Nalan nie odzywała się i jedynie ukradkiem spoglądała na Yarina, który stał się jeszcze bardziej obrzydliwy, odrażający i odpychający w oczach Twi'lekanki. Przynajmniej jego wygląd odzwierciedlał to, jak mężczyzna się zachowywał. Na wszelki wypadek Nal postanowiła trzymać się blisko Amona, którego to obecność była dla dziewczyny znacznie milsza i przyjemniejsza.
Musiała wiele rzeczy przemyśleć. Nawet gdyby postanowiła ich zostawić po ataku Neti, Sithowie byli na tyle potężni, że sami się uwolnili ze swoich pułapek. Zatem dobrze postąpiła, inaczej teraz by miała niemałe kłopoty i nieprzyjemności. A szczerze powiedziawszy nie uśmiechało się dziewczynie znowu podpadać Amonowi. Może i zaczął ją trochę delikatniej traktować, ale to pewnie dlatego, że była wobec niego uczciwa i lojalna. Gdyby przestała, mogła się spodziewać gwałtownej i bardzo bolesnej kary. Trochę żałowała, że mężczyźni nie zginęli, ale co się odwlecze... W końcu będzie wolna, była tego pewna.
Dziwne rozmyślania przerwał jej widok i doznania, które wręcz zaparły Twi'lekance dech w piersi. Jeszcze nigdy nie widziała czegoś tak pięknego, nawet w swoich snach. Najbardziej się jej spodobały kryształy fioletowe, które miały barwę podobną do skóry i oczu dziewczyny. Śpiewały do niej i przez chwilę zastanawiała się, czy inni również to słyszą. Przeszła się po całej grocie, oglądając te cudowne twory i dotykając je delikatnie opuszkami palców. Widząc, że Amon bada Twi'leka, sama nie podeszła tam, gdyż nie chciała mu przeszkadzać. Czuła się jak w jakimś pięknym śnie, choć nawet nie potrafiła sobie wyobrazić czegoś równie niesamowitego i całkowicie niespotykanego.
Kiedy mężczyźni zaczęli zbierać kryształy, przyłączyła się do nich, by im pomóc. Serce jej krwawiło, że zabierają te piękne cudeńka z ich domu. W odczuciu Nalan powinny zostać tutaj, gdzie jest ich miejsce, by nadal zachwycały swym pięknem przybyszów...
- Czy to już koniec naszej wyprawy? - odezwała się w końcu, swe pytanie kierując do Mistrza.
Z przyjemnością zostałaby tu dłużej i mówiąc szczerze nie miała ochoty wracać do Akademii. Gdyby tylko miała taką możliwość, zostałaby na tej planecie. Wątpiła jednak, by Sithowie podzielali jej zdanie w tym temacie, a właściwe to była pewna, że zaraz nakażą powrót na statek. Westchnęła cicho, czując żal i rozczarowanie.