Koncentracja Yarina rozpraszała się. Za każdym razem, gdy próbował podjąć ponownie próbę medytacji, by mieć baczenie na obecną sytuację, jego starania spełzały na niczym. Coś lub ktoś umiejętnie blokowały roztaczanie Ciemnej Strony na tym właśnie terenie. Lanex wiedział, że nie może to być jego brak umiejętności, gdyż po odpoczęciu i treningach w Akademii, posiadał w sobie dość duży zapas energii.
Nie dość, że nie potrafił się odpowiednio skoncentrować, to jeszcze czuł, jakby oddzielano go od Mocy.
Szybkim ruchem wstał i spojrzał ponownie zza głazu. Amon, który wezwany przez tajemniczą postać, jakby zahipnotyzowany w relacji ze Strażnikiem, nie zdawał sobie chyba sprawy z tego, że jego Brat traci łączność z Mocą. To przecież byłoby odczuwalne dla tego, kto współżyje w tak specyficznej zależności, jaką jest Force Bond.
Lanex postanowił jednak nie ingerować w dialog między Sithem a postacią na wzgórzu. Yarin starał się przypomnieć, czy aby nie czytał o tego typu stworzeniach. Ostatnie dni, spędzone w Bibliotece Akademii, musiały w końcu przenieść jakieś efekty. Odcięty od Mocy, już teraz z własnej woli, sięgnął w swoją pamięć, wygrzebując wszelkie informacje na temat istot rozumnych Dantooine oraz planet sąsiadujących. Jedynie, co przyszło mu na myśl, to bardzo stara rasa, na temat której niewiele było informacji w zapiskach Akademii Sithów.
NetiKiedy już porządkował sobie szczątkowe informacje na ten temat, jego uwagę przykuła Nalan. Nie do końca jej postać, a aura, która ją otaczała. Nie byłą to Ciemna Strona, którą młoda twi’lekanka zdążyła nasiąknąć dzięki naukom Amona, a wręcz przeciwnie.
Jasna Strona Mocy wirowała wokół Arcony, promieniując we wszystkich kierunkach. Wiedział, że to inna materia energii, z której korzystali Sithowie, gdyż po raz kolejny, po wizycie w kantynie „Pod Zabójczym Szeptem”, a następnie w jamie więziennej na Toydarii, czuł dzięki niej spokój i wytchnienie.
Yarin musiał podjąć jakieś działanie, gdyż aura twi’lekanki zapewne pochodziła od Strażnika i nie miała znamion czegoś dobrego dla ich trojga. Nie mogąc tymczasowo wykorzystać Mocy, Zabójca postanowił skorzystać z bardziej tradycyjnych środków.
Korelianin wyciągnął dwa małe nożyki, które miał przyczepione do pasa i rzucił nimi wprost w lewę ramię Arcony. Chciał tym sposobem wyzwolić w niej ból, który miał przerodzić się w gniew i złość. A to powinno rozproszyć aurę Jasnej Strony, która powoli wchłaniała się w twi’lekankę.