Inygo wyprostował się, gdy przestał kopać leżącego już więźnia. Nie chciał wyciągnąć od niego jakiś informacji, musiał wyżyć się po ostatnich godzinach. Oderwano go od piwa i to jeszcze, żeby uganiał się po galaktyce za jakimś wypierdkiem hutta, dla faceta, który nawet nie umiał porządnie grać w karty. Dla Beviina miarka powoli się przebierała, tym bardziej, że po tylu godzinach nadal nie byli bliżej rozwiązania ani kufla ze złocistym trunkiem.
- Chcę... piwa - wyrzucił zasapanym tchem. Tłumaczenie zniecierpliwienia Alstenowi trochę go zmęczyło. Tymczasem Zostat próbował wyciągać jakiekolwiek wnioski ze słów bitego barmana. Mężczyzna musiał mieć niezwykle mocne plecy, skoro odstawiał im tu takie przedstawienie. Robot miał tylko nadzieję, że zrozumie błąd, który popełnia, zanim Czerep się zniecierpliwi.
- To jest dobry pomysł, co Alsten? Czy jak się tam kurwa nazywasz - Inygo ruszył do drzwi i po chwili wrócił z butelką piwa w ręce. - Napijmy się i rozluźnijmy!
Usiadł znowu na krawędzi stołu i otworzył butelkę. Pociągnął spory łyk, opróżniając pół naczynia i odwrócił się do więźnia. Spętany, leżący na podłodze nadal nie przestawał gadać i co gorsza dla samego siebie, obrażać byłego pirata. Zostat w jednej chwili zrozumiał, że tym razem Alsten przegiął. Inygo nie ubliżały nawet jego słowa, chciał tylko, żeby cwany barman w końcu się zamknął.
- Ale, ale - wstał i podszedł do podnoszącego się mężczyzny. - Mamy tylko jedno piwo. Jakże ja mógłbym się nie podzielić.
Gdy barman rozłożył rękę na podłodze, Beviin postawił na jego dłoni butelkę piwa z całej siły, którą kumulowała w nim wściekłość. Cios zadany mechaniczną ręką niósł ze sobą obrażenia i ciała, i tworzywa. Szkło pękło na tysiące kawałków na zakrwawionej i pokaleczonej ręce. Tymczasem Inygo wyprostował się i podniósł do góry resztki butelki, które trzymał jeszcze za szyjkę. Popatrzył na nie pod światło i powiedział:
- Jeszcze trochę zostało, starczy nam na drugą kolejnę, co? - spojrzał na barmana, czekając aż ten rzuci kolejne wyzwisko. W sumie zaczynało mu się podobać, choć żałował straconego piwa. Na szczęście miał ze sobą kilka w zapasie.