przez Peter Covell » 17 Sty 2009, o 14:34
Niezbyt podobała się Sithowi konieczność ucieczki z niszczyciela niczym szczur, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie uda mu się pokonać całej załogi okrętu, nawet gdyby miał przy sobie innych Mrocznych Jedi. Pomyślał o Darth Annihousie, który zapewne uparłby się walczyć do końca, podobnie jak jego towarzysze - mężczyzna o poparzonej twarzy i bezczelny Kalamarianin, a także niewrażliwa na Moc kobieta będąca najlepszym strzelcem wyborowym, jakiego Taeurus kiedykolwiek widział...
Oj tak, oni potrafili urządzić rzeź.
Ale w końcu imię "Annihious" skądś musiało się wziąć.
-Ślepy zaułek. - z rezygnacją w głosie powiedział jeden z jego towarzyszy, jednak Sith nie wiedział, który: był zbyt zajęty myśleniem o tym jak dostać się na pokład hangarowy
-Wyczuwam w tobie strach. - mruknął pod nosem do Derya - Albo się go pozbądź, albo wykorzystaj, bo inaczej on doprowadzi do twojej śmierci.
Wiedział, że najlepsze są sprawdzone rozwiązania, więc znów włączył swój miecz świetlny i zaczął wycinać dziurę w podłodze, uważając, by nie dotknąć klingą zbiorników z gazem.
Chwilę później wylądował na obu nogach poziom niżej.
Prosto pomiędzy małym oddziałem szturmowców...
-Zdrajca na poziomie... - wykrzyknął jeden z nich, ale nie zdążył dokończy, bo Taerus odciął mu głowę jednym cięciem swojego miecza
Mimo to wiedział, że kapitan statku na pewno zwróci uwagę na ten komunikat... W takim razie trzeba było się spieszyć, a przy życiu wciąż pozostawało czterech innych żołnierzy Imperium.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"