Content

Opowiadania

Rozmowa

Image

Rozmowa

Postprzez Tren Dinmaar » 30 Lis 2010, o 23:50

Strzał... Ból... Krzyk... Ktoś woła. Chwilę później, pustka... Jakby cały świat pochłonęła bezkresna czerń... Jakby nic nie było ważne... Jakbym był nareszcie wolny...
Lecz, to tylko sen. Budzę się... Czuję ogromny ból w głowie, niczym gdyby ktoś uderzył mnie na wpół pełną butelką litrowej wódki. Spoglądam przed siebie. Widzę niewyraźny kształt... Jakiś mężczyzna, naprzeciwko mnie.

Mrugam, spoglądam raz jeszcze, i pozostaję w osłupieniu. To on! To wróg! Przeciwnik! Złodziej! Morderca i zabójca! Siedzi tam, kilka metrów ode mnie! Próbuję sie ruszyć, zdziwiony, nie mogę! Me ręce i nogi, uwiera ogromny, pulsujący ból, jestem spętany!
Lecz patrzę na wroga, w jego czarnym mundurze, z plugawą gwiazdką na piersi! On również nie może się poruszyć... Przywiązany do słupa w tej dziwnej piwnicy. Mam nadzieję że ktoś zaraz przyjdzie... Jednak słyszę strzały, gdzieś na zewnątrz... Po chwili wszystko cichnie. A ten bękart wciąż na mnie spogląda! Niech lepiej nic nie mówi, niech się nie odzywa! Proszę, nie!
___________________________________

-A więc takoż to sztuczka!
Powiedział ochryple mężczyzna w czarnym mundurze, rozglądając się z ciekawością po pomieszczeniu... Krople potu spływają mu po twarzy, mieszając się z brudem i krwią.
-Zamilcz!
Krzyczy nasz bohater, młody człowiek w zielonym mundurze, wybałusza oczy na mężczyznę naprzeciw, łypie na niego złowrogo, marzy by go zabić. W myślach, nazywa go wrogiem, diabłem wcielonym, oraz złem.
-Dlaczego na mnie krzyczysz chłopcze, czyżbym zrobił ci coś złego?
Zapytał ze stoickim spokojem człowiek w czarnym stroju, wpatrując się w swojego przeciwnika, w jego oczach nie widać złości, a jedynie pogodnego mężczyznę.
-Dlaczego?! Dlaczego?! Tyś jest mordercą! Zabijasz mych rodaków! Giną z twojej ręki, padają jak muchy niczym packą trzaśnięte! I jeszcze z łagodnością zdradliwą, pytasz mnie dlaczego?!
Odwarknął mu chłopak w zielonym mundurze, szamotając się w więzach, próbując wyrwać z okowów, lecz jedynym skutkiem jego wysiłków stają się poobcierane nadgarstki oraz kostki.
Człowiek z naprzeciwka przygląda mu się uważnie, jakby zastanawiał się nad słowami, myślał co powiedzieć, zważał na rozmówcę. Po chwili, ostrożnie, z owym kojącym spokojem odpowiedział.
-Ja mordercą? Zabójcą twoich bliskich? Och nie! Ja walczę za swój kraj, za ojczyznę. Widzisz, jam jest patriotą, dumnym ze swego narodu! To nie ja zaatakowałem, to nie ja wydałem rozkaz, ja tylko chronię mój kraj... Przed wami.
-Chronisz swój kraj! Ha! Dobre sobie! Wszyscy wiedzą, że to wy zaczęliście! To przez was zginęli tysiące! Padli w męczarniach, i niewyobrażalnym bólu! Tylko po to, by zadowolić wasze sadystyczne zachcianki! Byście mogli zagarnąć nasze ziemie! Pluję na ciebie! Spluwam na wasz kraj! Nie jesteście warci życia! Was trzeba tępić, gdyż sam Bóg wie, że naród twój diabelskim jest!
-Bóg? Chcesz mi powiedzieć, że wiesz o czym On myśli? Jesteś jakim prorokiem, czy może łgasz by dopiec mi do żywego. Zastanów się raz jeszcze, ja nie rozpocząłem wojny, ja nie jestem winny konfliktowi, ja staram się zapewnić byt mej rodzinie!
Mojej pięknej żonie, która co dzień pytała się o me zdrowie, mojej cudownej córeczce, której uśmiech wart jest więcej niż milion sztabek złota, mojemu synowi, który stara się dorastać jako prawy, inteligentny i dobry człowiek...
Chcesz mi powiedzieć, że oni, moja rodzina nie jest warta życia? Że to oni są wszystkiemu winni? Nie popełniaj takich błędów przyjacielu, albowiem twój Bóg tak łatwo nie wybacza.

-Nie trafisz mnie tą gadką, morderco! Jeśliś taki dobry, to czemu zabijasz?! Czemu nie ma cię przy twej rodzinie, dlaczego co dzień muszę widzieć śmierć mych przyjaciół? Odpowiedz mi! Jeśli to jest twoja sprawiedliwość, to jest ona ślepa!
-Ze smutkiem, przyznać muszę... Tak, zabijam, zabijałem, i będę zabijał. Albowiem by chronić życie bliskich, muszę odeprzeć wasz atak... Bardziej dla rodziny przydam się tutaj, aniżeli w domu, gdzie nic nie mógłbym zdziałać.
Sam fakt wojny, zasmuca mnie... Jednak mam zamiar przetrwać ją do końca, nie pozwolić by resztę mej rodziny spotkała przedwczesna śmierć, by przyjaciele ginęli na mych oczach. Jestem tu, by doprowadzić do końca tej rzezi.

-Waszej rzezi! Wy ją zapoczątkowaliście, tak więc wy musicie zapłacić! Nic nie ujdzie płazem! Mówiłeś o rodzinie, o twojej żonie, córeczce i synu! Wiesz, ja też miałem rodzinę! Miałem brata, matkę i ojca! I wiesz co się z nimi stało?!
Wszyscy zginęli! Ot tak po prostu! Przez waszą pieprzoną wojnę! Wraz z przyjaciółmi z dzieciństwa, z wszystkimi których znałem, z którymi dzieliłem się myślami, sekretami! Do których kiedykolwiek coś czułem! Mówisz, że ty chcesz zakończyć rzeź... Jeśli tak, to lepiej byś zrobił strzelając sobie w łeb! Aniżeli do nas!


Człowiek w czarnym mundurze wzdycha i kiwa ze zrezygnowaniem głową... Rozumie, że ten naprzeciwko jest wściekły, i mimo wszystkich argumentów, nigdy mu nie wybaczy, gdyż jedyne co widzi przed swymi oczyma... To wróg.
Nagle zaległa cisza... Lecz nie zwykła cisza, a idealne przeciwieństwo dźwięku... Dało się ją odczuć, była niczym zimny dreszcz przechodzący po plecach. Po chwili ze starych, zakurzonych schodów obok, poczęła schodzić postać... Światło odbijało się blaskiem od jego białego stroju, a głowa mężczyzny ukryta była głęboko pod śnierznobiałym kapturem, i mimo bijącego światła, nie dało się dostrzeć jego twarzy.
Bezgłośnie stanął pomiędzy żołnierzami... Powoli począł wyciągać rękę, a z bijącego bielą rękawa wyłonił się palec... Nagle ręka przesunęła się ostro i wskazała na mężczyznę w czarnym mundurze.
-Ty...
Nieskazitelny głos postaci przerwał nić ciszy... A jedyne co dało się słyszeć, to dźwięk wydobywający się z ust przybysza.
-Mówisz, że jesteś prawy. Że bronisz swej rodziny i cierpisz gdy widzisz ból wojny wokół ciebie... Ze spokojem wyjaśniasz, że jedyne co się liczy to rodzina... Kłamiesz. Okłamujesz tego mężczyznę. Łżesz w żywe oczy, gdyż tak naprawdę jesteś egoistą... Nie trafiłeś na wojnę z własnej woli, zostałeś zmuszony! Walczysz jedynie o swoje dobro, a rodzina i patriotyzm to twoja wymówka... Wymówka dla twojej duszy, gdyż nie możesz znieść prawdziwego ja. Uciekasz myślami... Boisz się swojego egoizmu... A skoro nie możesz pogodzić się z samym sobą, to kimże jesteś? Bo na pewno nie człowiekiem.
Postąpiłeś źle... Kłamiesz i oszukujesz. Przedkładasz własne dobro nad cierpienia innych.... Czeka cię KARA.


W tym momencie ręka człowieka w bieli znów energicznie popłynęła w powietrzu zatrzymując się z palcem wycelowanym w żołnierza odzianego w zieleń.
-Ty...
-Jesteś ślepy... Ślepy na wszystko co cię otacza. Myślisz jedynie o zemście. Czujesz ogromny ból który wbija się w twoje ciało niczym setki, ostrych jak brzytwa ostrzy... Jesteś zarówno ofiarą, jak i łowcą. Nie równasz się już z nikim. Twoją jedyną motywacją są wspomnienia bliskich, a rozpalony w sercu ogień nigdy nie przestanie płonąć. Twój umysł ucierpiał, ale mimo tego mogłeś postąpić inaczej. Jednak postanowiłeś poddać się tej barbarzyńskiej żądzy krwi...
Postąpiłeś źle... Jedyne co widzisz to cierpienie otaczające cię zewsząd. Nie próbujesz ze sobą walczyć. Uwolniłeś pierwotną furię, której nic już nie zatrzyma... Czeka cię KARA


Ręka mężczyzny powoli opada i wraca na swoje miejsce... Oślepiający bielą człowiek stoi przez chwilę w bezruchu. Cisza znów ogarnia pomieszczenie, aczkolwiek po chwili głos odzywa się po raz ostatni.
-Z własnej woli postąpiliście źle. Jeden i drugi zabijał i mordował. I mimo że wasze cele były zupełnie inne, to wiedzieliście że śmierć niczego nie rozwiąże. Zło prowadzi tylko i wyłącznie do cierpienia. I wy właśnie jesteście tym złem. Sprawialiście ból, nieśliście śmierć i zniszczenie...
A teraz za to zapłacicie... Nic nie pozostaje zapomnianie. Na każdego czeka sąd ostateczny...
Wojna nie jest rozwiązaniem.


Nagle wszystkie trzy osoby: Mężczyzna w białej szacie, człowiek w zielonym mundurze i żołnierz w czerni znikają, a pokój zatapia się w odmętach ciemności...
I jedynie jakby z dołu. Słychać dźwięk...

Jakby szmer.

I jęk bólu.
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Wróć do Opowiadania

cron