Content

Opowiadania

Wieża Życia

Image

Wieża Życia

Postprzez Tren Dinmaar » 18 Gru 2010, o 01:00

Musiałem to napisać :D Nie ważne czemu (powód był :P), ale przy okazji zamieszczę tutaj.

-------------------------------------------------------

Gdzieś w oddali słychać dźwięk... Powolny odgłos odbijający się echem po kolejnych piętrach zapomnianej przez świat wieży. Dźwięk ciężkich kroków człowieka, który w życiu widział już wszystko... Oprócz jednej rzeczy, do której dąży mimo bólu, przeciwności i zła które napotyka na swej drodze. Niestrudzenie podróżnik prze do przodu, a jego kroki niczym taran przebijają się przez kolejne bariery.

- W końcu tutaj dotarłem - Pomyślał stąpając po kolejnych stopniach ponurej, w swej okazałości, wieży a jedynym światłem rozświetlającym jego drogę była niewielka pochodnia... Malutki płomyk nadziei rozpalony w tym morzu rozpaczy. Płomień wokół którego umykają cienie. Płomień który nie gaśnie.

Na sekundę światło pochodni ukazało twarz podróżnika, była to zaledwie chwila lecz dało się zauważyć zniszczoną, zakapturzoną twarz. Zmarszczki przecinały jego skórę niczym blizny rzymskich gladiatorów, a oczy wyblakłe w kolorach błękitu, mimo starości nadal pozostawały bystre i przenikliwe.

Mężczyzna w ciszy piął się w górę, wydawałoby się że idzie już godzinami, pokonując kolejne stopnie tego dziwnego miejsca na którego ścianach wymalowane były niezrozumiałe znaki, słowa których nie dało się przeczytać w żadnym języku. Jednak starzec się tym nie przejmował, gdyż jego jedynym celem było dojść na sam szczyt... Dlaczego? A po cóż setki ludzi co dziennie starają się ciężko pracować i wykonywać swoje obowiązki? Ponieważ dostaną nagrodę. I to własnie ona czeka na samej górze wieży. Najcudowniejsza nagroda jaką może otrzymać człowiek... Rzecz, której podświadomie pożąda każdy z nas...

Kroki powoli zwalniały, a oddech starca stawał się płytszy. Niewiele zostało mu już czasu... Podróżnik padł chwiejnie na kolano i zakasłał. Wraz ze śliną wypluł krew oddychając przy tym ciężko. Pot spływał mu po starym, zniszczonym czole, jednak nie poddawał się. Wstał i ruszył dalej. W końcu nagroda jest już blisko.

- Jeszcze kilka kroków. Mały kawałek - Powtarzał sobie staruszek a jego błękitne oczy z nadzieją wypatrywały jakichkolwiek drzwi, promyka światła czy nawet szmeru dźwięku. Nie oglądał się, gdyż wiedział że za plecami znajdują się wyłącznie cienie. Oraz śmierć... Nie wolno patrzeć za siebie, rozdrapywać starych ran, ponieważ przeszłość nie istnieje. Co się stało, nigdy nie wydarzy się ponownie. A jedynym, o co należy się martwić to przyszłość... Przyszłość którą wszyscy kreujemy. Nawet najmniejsza istota na świecie ma doń wpływ. Nawet podmuch skrzydeł motyla ma znaczenie.

Kolejne kroki i kolejne godziny mijały. Starzec wydawał się co raz słabszy, a dźwięk jego potężnych butów stawał się wolniejszy z każdym następnym stopniem... Mężczyzna zaczynał już wątpić.

- Czy nagroda ma sens? Czy to wszystko ma sens? - Mówił do siebie, jednocześnie zastanawiając nad czasem który mu pozostał. Było tego niewiele. Jedynie minuty dzieliły go od nieuchronnej, mrocznej otchłani... Pochodnia którą trzymał wypalała się, a mały dym unosił się nad Żarzącym, czerwonym punktem na czubku.

Nagle. Gdy podróżnik stracił już całą nadzieję, nad jego głową pojawiły się drzwi... Pierwsze drzwi od chwili wejścia do wieży. Mimo mroku który panował w wieży, owe przejście połyskiwało cudownym blaskiem. Pięknie okute, w dziwne zakręcone wzory i ze złocistą klamką.

Twarz mężczyzny rozszerzyła się nagle w cudownym uśmiechu, a jego stare oczy odżyły spoglądając na klamkę. Ostatkiem sił sięgnął do drzwi... I zrobił to, czego nie udało się nikomu wcześniej... Żadnemu człowiekowi, który dotarł tutaj przed nim.

Otworzył drzwi...

Wtem, wszystko wokół zniknęło. Starzec nawet nie mrugnął gdy nagle pojawił się w zupełnie innym miejscu. Nie mógł dokładnie opisać tego co zobaczył... Lecz było to piękne. Tak piękne jak pole pełne kwiatów. Tak piękne, jak mogą być chwile spędzone z ukochaną osobą. Tak piękne jak narodziny życia...

Nie czuł już bólu, a jedynie młodzieńczą energię. Spojrzał na swe ręce. Zmarszczki minęły, jak też plamy, zniszczenia i oparzenia. Dotknął swojej twarzy. Znów była młoda i przystojna. A radość która nim owładnęła mogłaby napełnić miłością całą planetę.

Stał się znów młody, piękny i sprawny.
Dostał drugą młodość... Coś czego nikt inny przed nim nie potrafił pozyskać. Dlaczego udało się to właśnie jemu? Nie wiem...

Starzec dostał swoją drugą szansę.

Lecz my nie mamy tyle szczęścia...

Życie jest jedno, pamiętaj o tym.

Nie zmarnuj go...
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Wróć do Opowiadania

cron