Content

Opowiadania

Otchłań

Image

Otchłań

Postprzez Dagos Bardok » 3 Wrz 2012, o 20:20

Otchłań

Image

Ciemność w przestrzeni kosmicznej odgrywa zupełnie inną rolę niż mogłoby się to na pierwszy rzut oka wydawać. Jest ona nie tylko obszarem bez dostępu światła widzianego. Jest czymś więcej, otoczką wszechrzeczy, towarzyszem bez imienia, milczącym obserwatorem działań każdej żyjącej istoty, którą zdoła dostrzec. Fizyczny wymiar tego zjawiska przestaje mieć racjonalne znaczenie. Cień staje się osobnikiem, bezcielesnym bytem wyłaniającym się spośród głębi naszej świadomości. Każdy podróżnik, będąc sam w swojej kajucie choć raz wystraszył się czerni otaczającej jego skromne cztery metalowe ściany prywatności. W pewnym momencie przytłacza ona każdego, przygniata do ziemi i z niemym krzykiem przystawia ostrze paniki do gardła naszego umysłu.
Pułkownik powolnie odpływał w otchłań kosmosu nie mogąc już nic zrobić. W bezruchu oddalał się od swego statku, który nierozważnie opuścił celem naprawy części kadłuba. Teraz było już za późno. Eksplozja konwerterów odrzuciła jego zapakowane w szczelny kombinezon ciało na odległość z której nie było już możliwości powrotu. Przez chwilę machał desperacko rękoma starając się złapać krawędzi jednego ze silników, ale chwilę potem przestał zdając sobie sprawę z niemożności osiągnięcia celu. W jego pamięci ciągle obecna była niczym poświata urwanego snu, olbrzymia jasność, która przez krótką chwilę odepchnęła mrok, by za moment zostać przez niego zjedzona.
Serce po długim okresie bardzo mocnego bicia powoli uspokajało się. Oddech zwalniał z minuty na minutę przestając obnosić się ze swoim przerażeniem. Pułkownik delikatnie opuścił powieki i przez parę chwil swobodnie płynął w czerń. Statek stawał się coraz mniejszy, jakby odległość do niego oznaczała przynależność do tego świata. Świata wyboru, decyzji i konsekwencji. Świata do którego należał od zawsze. Był jego częścią, trybem składowym, który choć niewidoczny na pierwszy rzut oka napędzał maszynę istnienia jak tylko on potrafił.
Teraz wszystko zostało skończone. Niepozałatwiane sprawy, obawy, miłości i pragnienia, wszystko to w tej jednej chwili minięcia ręki z krawędzią statku przestało mieć znaczenie. Pułkownik uważał, że jest już na innym poziomie. Jedynie niewidoczne dłonie chłodu, młodszego brata ciemności, przypominały mu o tym, że jego materialna przynależność nie została jeszcze do końca wymazana.
Nigdy nie pomyślałby, że fakt śmierci tak łatwo do niego dotrze. Zawsze bał się jej, gdy podczas wielu podróży w najdalsze układy cudem unikał spotkania z nią. Teraz jednak zakończenie żywota nie wydawało się tak niepokojące jak pierwotnie przypuszczał. Przypadkowość wypadku sprawiła, że cała ta sytuacja wydawała mu się zbyt błaha by była prawdziwa. Nie może tak zginąć, tak po prostu odejść. Pewność, że zaraz ktoś go znajdzie i wpuści bezpiecznie na swój statek wypełniła ciepłem skazę paniki na jego sercu. Jednak nie na długo. Z każdą kolejną chwilą racjonalność tego zdarzenia wdzierała się falami pod kombinezon Pułkownika nie pozwalając mu w pełni zamknąć oczu, jak gdyby pogrążenie się w całkowitej ciemności było oznaką poddania się.

INFO: Coś krótkiego. Napisane pod tchnięciem.
Awatar użytkownika
Dagos Bardok
 
Posty: 1017
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 18:42

Wróć do Opowiadania

cron