Prolog
Rzecz dzieje się w roku 1000 ABY, w pizdiet alternatywnym uniwersum, gdzie wszelkie wiadomości o Mocy, Jedi, Sithach czy REpublice są niszczone, a dzieci wrażliwe na Moc- (najczęsciej) zabijane. Miraluka wyemigrowali do Chissów, a Mandalorianie siedzą za spokojnie.
Felucja, Początek Święta życia, 2 dzień, 1000 ABY
Wyjątkowo duszno i gorąco było wtedy na Felucji, kiedy ekipa archeologów licząca 40 ludzi pod okiem doktor Himerii Grinto przeszukiwało bezkresne pola Felucji. Jako ochronęmieli dwie maszyny kroczące starego typu AT-KT oraz oddział liczący dwudzuestu szturmowców, ale kto by tam chciał ich liczyć... Najważniejsze było to, czego szukają. Cofnijmy się o ponad 1000 lat wstecz, kiedy trwały Wojny Klonów... Po wykonaniu rozkazu 66 Ciało Ayli Secury oraz jej miecz świetlny zostały porzucone na tej planecie. Imperator Enitaplap Veehs, człowiek, którego korzenie sięgają odległej przeszłości. Niektórzy mawiają, że jego przodkiem był sam Imperator Palpatine, co po zachowaniu obu byłó możliwe. Enitaplap był niezwykle ostry, a za najmniejszą niesubordynację karał straszliwie. Był szaleńcem opętanym manią wielkości, władzy i nieśmiertelności, A Przy tym jednym z niewielu Wrażliwych, którzy nauczyli się ją kontrolować... Wracajmy jednak do rzeczy.
Zanim jednak rozpoczniemy serię pot tytułem "Co się odjebało naa Felucji" dajmy zarys Himerii. Himeria była to nawet nie dwudzuestoletnia dziewczyna o fioletowych oczach, białych niczym mleko głosach długich do ramion. Ubierała się na wojskowo, ale w spojrzeniu było coś... Dzikiego. Kiedy była na Mandalore II (inna historia), Mandalorianie patrzyli na nią z podziwem i uznaniem, mimo iż była z Imperium. Była dosyć zamknięta w sobie, ale miała dziwne przeczucia, najcześciej słuszne, a i zwierzęya jej nie atakowały. Była dosyć wysoka (metr osiemdziesiąt pięć), nogi zgrabne, muskulaturka ale z lekkim tłuszczykiem dodającym uroku. Cera była lekko opalona. Dzieciństwo spędziła na Naboo pod okiem kuzyna, a wiek nastoletni w akademii, gdzie z wyróżnieniem w wieku zaledwie 14 ukończyła kurs podoficerski, by potem w wieku 18 lat dostać doktora habilitowany z archeologii. Dowodziła zespołem specjalistów, który w tej chwili jest na Felucji...
Kilofy chrzęściły, DONG-i dongały, R pipowały, KX-y marudziły, szturmowcy i wszyscy klnęli. Po chwili jednak kilof jednego z Archeologów natrafił na kość! Natychmiast zawwał swoich kolegów, a Ci zaczęli rozkopywać to miejsce. Po cwili ukazał się szkielet z dziwnym, z lekka zardzewiałym metalowym walcem obok. Himeria, kiedy zobaczyła to natyhmiast zawołała specjalistę od takich znalezisak, swojego nowego pracownik, twi'leka ruthańskiego. Ten obejrzał znalezisko, sprawdził kości, poczym rzekł:
-Twi'lekanka, lat okołu 25-30, zdrowa, zabita poprzez wielokrotne strzały z blastera w korpus, nawet po śmierci...-po czym pokazał na spalone kości w obrębie kręgosłupa i klatki piersiowej. Ekipa nie zaważyła jednak, że szturmowcy zbliżają się do niej od tyłu. Dowódca drużyna połączył się tajnym kanałem z Imperatorem. Ten sie tylko zapytał:
-Czy znaleźli to, co myślałem?
-Tak jest Imperatorze...
-Dobrze, bardzo dobrze... Wykonać rozkaz 67...
-Tak jest lordzie...- I wymierzyli broń. Wiedziałem, co się stanie, wiedziałem to w wizjach... Widzałem to w nagraniach... Spojrzałem się na swoje lewo, gdzie był mó wieloletni kompan na tej planecie, Rankor olbrzymi, dorosły samiec... Gryzek się wabi. On teżsię spojrzał na mnie. Po usunięciu wewnętrznej stronie kłów czuł się świetnie. Spytałem się go:
-Czy jesteś gotowy?- po czym oblizał mnie od stóp do głowy, co oznaczało zgodę, po czym poklepałem go po głowie wśiadłem na niego.
-Zarycz dla mnie proszę...- po czym zaryczał, że cały las zamarł, a ja prawie znowu straciłem słuch, po czym ruszył na szturmowców, a ten dzień będzie pamiętny... Bo Moc sę przebudziła... I jest w niej silna...