1.
Rozległ się zgrzyt i zabezpieczenia w końcu puściły, natomiast stare wrota z chrzęstem zaczęły się otwierać, uwalniając zatęchłe powietrze ze środka kompleksu. Dwójka przybyszów czekała chwilę aż świeży powiew odnowi choć trochę dawno nie odwiedzane miejsce, nim w końcu ruszą do środka.
-
Jesteś pewna że to właściwy kompleks? Tutaj pełno było więziennych placówek, a plany nie pokazują co dokładnie w tym mogło być przechowywane. - odezwał się starszy twi'lek z karabinem blasterowym w dłoniach lustrujący okolicę. Jego pancerz nosił ślady wielokrotnego użytkowania, a przy pasie znajdowały się różnego rodzaju zasobniki bardziej pasujące do eksploracji niż wojaczki. Do tego modułowy plecak i oto miało się przed sobą typowego podróżnika, zwiadowcę i złodzieja grobów w jednym.
Krin'an dał się namówić na tą wyprawę kiedy przed tygodniem jego siostra zdobyła stare holodyski z mapami i przez to też dała im nadzieję na wyrwanie się z tej planety, gdyby udało się im zdobyć cenny sprzęt z tych starych kompleksów.
-
Ejże braciszku, czyżbyś się bał duchów? Od wieków nikt tutaj nie zaglądał i mogę ci zagwarantować, że poza paroma szkieletami tylko my będziemy buszować. - głos niebieskoskórej twi'lenki był zabarwiony humorem. Amek'tihu była młodą dziewczyną o przyciągającej oko urodzie charakteryzującej się u członków jej rasy. Smukła, wysportowana sylwetka z zaokrąglonymi piersiami skrytymi pod ubraniem, leku ozdobiona czarnymi tatuażami, lekki makijaż na twarzy. Gdyby nie blaster przy boku można by ją uznać za niewinną osobę. -
Nie traćmy czasu i ruszajmy. Cały kompleks czeka przed nami otworem. - nie wspomniała jednak przy okazji, że do tego akurat kompleksu coś ją przyciągało od kilku dni. Jakieś wewnętrzne przeczucie do odkrycia czegoś naprawdę interesującego. A wszystko po tym, jak uruchomiła ten holodysk odnaleziony w innej części zrujnowanych budynków, które kiedyś musiały być siedzibą administracyjną.
Podążali wgłąb szerokim na jakieś pięć metrów korytarzem, oświetlając sobie drogę z małego latającego droida-latarki, który dawał dość światła by zorientować się w najbliższych paru metrach przed nimi i po bokach. Kurz grubą warstwą pokrywał podłoże, ale nie ujrzeli po drodze nic niepokojącego. Po przejściu około stu metrów natknęli się na pierwsze rozgałęzienie.
"Tutaj" - usłyszała cichy szept Amek'tihu i rozejrzała się odruchowo spoglądając na brata. Ten jednak obserwował ściany i nie mógł być źródłem głosu, który zdawał się dochodzić z lewej odnogi. W tą też stronę skierowała swe kroki, przez co weszli do części kompleksu już korytarzem mniejszym. Z większą ilością małych odnóg i drzwi. Twi'lenka podpięła się do najbliższego panelu, by zgrać dane z komputera dotyczące rozkładu pomieszczeń.
-
Hmmm... - wydała z siebie długie zamyślone westchnienie.
-
Co jest? Zgubiliśmy się czy też miałem rację i nic tutaj nie będzie?-
Nie do końca... - odpowiedziała ostrożnie, ciągle analizując informacje -
Według tego co tutaj widzę, to ten kompleks funkcjonuje jeszcze w ograniczonym stopniu do dzisiaj. Energia której użyłam do jego otwarcia zasila w rezerwie parę pomieszczeń, choć zostało jej już niewiele.- Chcesz mi powiedzieć, że tutaj ciągle ktoś może być zamknięty??- To że systemy działały nie znaczy że ktoś jeszcze żyje. Pomyśl, jaki osobnik przetrwałby tyle wieków w zamknięciu? - zripostowała pewnym głosem. W głowie jednak inne myśli zaczęły jej się pojawiać.
Krin'an przyglądał się uważnie siostrze w bladym świetle latającej sondy. Nie mógł jednak dostrzec w jej zaciętym wyrazie twarzy nic, coby dało mu podstawę do zabrania jej stąd. Z drugiej strony mogła mieć rację i najgorsze co tu mogliby spotkać to stare szkielety oraz parę niesprawnych droidów strażniczych.
Ruszyli dalej, a dziewczyna znów usłyszała w myślach ten głos -
"Pomóż mi..."- delikatny, błagalny, hipnotyzujący. Szept, który kusił i kierował jednocześnie jej poczynaniami. -
Tędy. - odezwała się do brata spoglądając na mapę, choć bardziej już słuchała głosu...