- Spotkałeś ją już, prawda? Powiesz mi gdzie jest?
- Gdzie jest Mirax?
- Och... Nie chcesz współpracować?
- Cóż... Nie chcesz. Będziesz udawał, że nic nie wiesz prostaku, prawda? No nic. Nie ważne. I tak bym ją odnalazła.
- To spotkanie jest dziełem przypadku a twoja wątpliwa pomoc nie jest mi niezbędną. Choć z drugiej strony... zarówno Ty jak i ja jesteśmy naznaczeni Mocą... Może to jej dzieło? Może moc wiedziała, że ma rozbić nasz statek w tej właśnie okolicy? Ciekawe... Naprawdę ciekawe...
- Nie ciebie chcę. Nie musimy walczyć. Tylko komplikujesz sprawę.
***
- NIEEEEEEE! TO NIE MOŻLIWE! - Mirax zerwała się z podłogi a w zrujnowanej hali, która kiedyś była salą holoteatru, Moc zawrzała. W odpowiedzi na to uśpione rakghoule zerwały się ze swych legowisk i przepłoszone zaczęły uciekać. Tylko niektóre, te starsze, nie wykazywały większego zainteresowanie zachowaniem swojej Pani; podniosły tylko łby wpatrując się w nią.
Mirax położyła dłonie na szyi i rozmasowała ją. Uczucie duszenie wciąż żywo tkwiło w jej wyobraźni. Ciągle czuła na sobie silny uścisk gamorreańskich łap. Wciąż widziała przed sobą brzydkie oblicze Gweeka, kiedy pochylał się nad nią.
- Nie... - Powiedziała cicho do siebie. - Jestem przecież... niezwyciężona.
Padła na kolana a potem przyłożyła głowę do podłogi i przykryła ją rękoma. Po chwili sali teatru dało się słychać tylko cichy szloch.
- Jak on mógł mi to zrobić... Przecież ja tutaj cierpię.... Strasznie cierpię. NIE! NIEEEEEEEEEEEE!
Smukłe i nagie ciało kobiety wzniosło się ponad scenę a jej nagły krzyk wprawiał ściany w drżenie. Mirax Władczyni Taris wpadła w Furię.
- JAK ON ŚMIAŁ!? TA PODŁA ŚWINIA ZAPŁACI MI ZA TO!
Strumienie ciemnej mocy wylewały się z niej. Bestie zaczynały być coraz bardziej zainteresowane obrotem spraw. Wyczuwały sycącą je ciemną stronę. Pragnęły podejść bliżej jej źródła by zasycić swój niezaspokojony głód. Jeden z rakghouli odważył się podbiec bliżej. Wyraźnie chciał zatopić kły w ciele Mirax.
Nie udało mu się to. Zawisł nagle w powietrzu. Zdziwiony zaczął przebierać komicznie łapami próbując złapać równowagę. Jego ciało bardzo powoli zaczęło się obracać wokół własnej osi. Mirax, która ciągle unosiła się w powietrzu przyglądała mu się swoim beznamiętnym spojrzeniem. Wyciągnęła rękę przed siebie i przyciągnęła ciało bestii.
- ALE TO NIC!!!! DOPADNĘ CIĘ GWEEKU!
Ciało zaczęło wirować szybciej. Rakghoul zaczął skowytać rozpaczliwie.
- TY ŚMIERDZĄCA KUPO GNOJU! CIEBIE I TĄ MOJĄ DOBRĄ SIOSTRZYCZKĘ!
Ciało wirując zaczęło się wznosić coraz wyżej. Potępieńcze wycie nieszczęsnej ofiary wypełniło przestrzeń całego teatru. Pozostałe bestie skuliły się i zaczęły wycofywać.
- MISTRZYNI K'MA ZGINIE A RAZEM Z NIĄ TE NĘDZNE RESZTKI MIRAX EYGAN, KTÓRE HAMUJĄ MNIE KU DRODZE DO POTĘGI!
Bestia wzleciała ponad sam sufit...
- NIE POWSTRZYMAJĄ MNIE!
... a potem runęła w dół by zakończyć swój żywot jako mokra roztrzaskana cielista masa.
- CZAS OPUŚCIĆ TĄ PLANETĘ.