Content

Opowiadania

Ofiary wojny

Image

Ofiary wojny

Postprzez Kelan Navarr » 15 Mar 2010, o 16:03

Zainspirowany opowiadaniem "publikowanym" regularnie przez Jaspara postanowiłem i sam coś naskrobać. Forma będzie podobna do tej Jasparowej - będę dopisywał częściami. Na tytuł nie miałem zbytnio pomysłu :D


CZĘŚĆ I


Dzień leniwie wstawał nad Taris, wydobywając z mroku wciąż będące w odbudowie miasto. Kobieta o zjawiskowej urodzie i burzy kasztanowych włosów, teraz w nieładzie rozrzuconych po łóżku, odwróciła się na plecy i powoli otworzyła oczy.
- Dzień dobry
Ciepły męski głos dobiegł z lewej strony
- Dzień dobry najdroższy - uśmiechnęła się radośnie - wciąż nie mogę oswoić się z myślą, że wróciłeś
Przytuliła się do niego mocno i pocałowała namiętnie
- Powiedz, ze mnie kochasz
- Przecież wiesz
Teia nie była kobieta, która łatwo dawała za wygrana
- Powiedz - usiadła na nim okrakiem, wbijając w niego swoje charakterystyczne spojrzenie mówiące jednoznacznie "bo nie puszczę"
- Kocham cię
- Jak bardzo?
- Bardzo
Uśmiechnęła się usatysfakcjonowana. Chwile spędzane razem były chwilami wytchnienia dla obojga z nich. On - pracownik INGAL'u - największej firmy transportowo - handlowej często i niespodziewanie musiał wyjeżdżać na długo. Jej praca w radzie miejskiej też nie sprzyjała typowemu życiu rodzinnemu. Mimo wszystko uwielbiał wracać do domu - bo tak zaczął nazywać już to miejsce - i widzieć radość w jej oczach. Potem pytała jak przebiegła podróż, a on opowiadał dokładnie przemyślaną i całkowicie zmyśloną historyjkę w sposób tak wiarygodny, że nie mogła niczego podejrzewać. Byli razem szczęśliwi.


***

- Kapitanie!
Światło w mikroskopijnej kabinie oślepiło młodego mężczyznę. Odruchowo przetarł dłońmi gładko ogoloną twarz odpędzając od siebie resztki snu. Znów śnił o Taris i Tei. Za długo już mnie nie ma - pomyślał spoglądając na imperialnego sierżanta stojącego w drzwiach jego tymczasowej kajuty. O niszczycielach klasy Imperial można było mówić wiele dobrego, ale miejsca dla załogi miały koszmarne.
- O co chodzi Mike? - mruknął siadając na posłaniu
- Rebeliantka, którą pojmaliśmy... nie chce współpracować.
Mężczyzna uniósł oczy na towarzysza.
- Czy zdajecie sobie sprawę, że im szybciej załatwimy tą sprawę, tym szybciej będziemy mogli wrócić do domów?
Mike milczał spuściwszy oczy. Nie chciał prowokować swojego przełożonego, który choć był wzorowym żołnierzem i towarzyszem broni, nie powinien być wyprowadzany z równowagi. Przekonał się o tym poprzednik Mike'a, który w hukiem został zdegradowany do stopnia zwykłego szeregowego. Kapitan, choć sam odpowiadał przed pułkownikiem Myresem, potrafił często przekonać go do swojego zdania. Teraz spoglądał na Mike'a wyraźnie poirytowany.
- Zaraz do was dołączę
- Tak jest - sierżant zasalutował i oddalił się pośpiesznym krokiem
- Kurwa - mruknął pod nosem mężczyzna narzucając pośpiesznie mundur - wszystko muszę robić sam


Jasno oświetlony korytarz zaprowadził go do części okrętu, w której znajdowała się pojmana kobieta. Złapano ją z dokumentami przeznaczonymi dla ruchu oporu na Taris, lecz niestety ponadto nie dostarczyła armii imperialnej żadnych informacji. Była twarda i najwyraźniej pogodziła się już ze swoim losem. Dwóch szturmowców zasalutowało, gdy minął ich zmierzając w kierunku celi. Gdy postać mężczyzny zniknęła za rozsuwanymi drzwiami spojrzeli po sobie.
- Szkoda dziewczyny - szepnął jeden cicho - I tak nie będzie gadać
Drugi sceptycznie pokręcił głową
- Nie znasz Navarra... on zmusi ją do mówienia.



CZĘŚĆ II


- Gdzie - Kelan powoli tracił cierpliwość
Kobieta przykuta do krzesła na środku wypełnionego oślepiającym, białym światłem, pustego pomieszczenia przerażonymi oczami wpatrywała się w oprawcę. Od dwóch dni była głodzona i bita, ale ten człowiek był bardziej przerażający ze swoim zimnym, profesjonalnym głosem i spojrzeniem w którym próżno było szukać jakichkolwiek emocji. Próbowano na niej różnych substancji otumaniających, których działanie miało skłonić ją do mówienia. Bezskutecznie. Jada była agentką Republiki od kilku lat i wiedziała, że w przypadku pojmania może liczyć tylko na siebie, a jako, że imperium nie zwykło traktować szpiegów ze szczególną pobłażliwością...
- Możemy to załatwić szybko, albo powoli. Wierz mi, że wolisz pierwszą opcję. Daję ci ostatnią szansę
Kobieta skryła swe niebieskie oczy za zasłoną powiek i odetchnęła głęboko.
- Twój wybór - mężczyzna podniósł komunikator do ust i służbowym tonem zwrócił się do osoby po drugiej stronie - Dajcie tu zabawki

Po chwili drzwi odsunęły się bezdźwięcznie i ukazał się w nich szturmowiec z czymś na kształt metalowego pojemnika. Odziana na biało postać postawiła obiekt na posadzce i pośpiesznie opuściła pomieszczenie.
- Będziesz mówić, choć jeszcze o tym nie wiesz. Tym bardziej, że naprawdę zależy nam na tych danych
Wcisnął przycisk na pojemniku, a ten otworzył się z cichym sykiem.
- To moi przyjaciele. Nie będzie to dla ciebie zbyt przyjemne, ale będziesz poznawać ich po kolei
Wyciągnął pierwszy z przedmiotów i zbliżył go do małego palca kobiety.
- Jesteś pewna, że musimy się do tego posuwać? - szepnął jej do ucha - podaj tylko lokalizację, a to wszystko skończy się w tej samej chwili
Dwie łzy potoczyły się po policzkach kobiety.
- Coż... - westchnął Navarr - chyba musimy przerwać twe milczenie
Krzyk bólu przetoczył się po korytarzach gwiezdnego niszczyciela. Jeden z wielu, tej nocy.

Drzwi celi rozsunęły się i wyszedł z niej przystojny mężczyzna na oko mający około trzydziestu lat, w rzeczywistości będący o cztery lata młodszy. Otarł ręką czerwone plamy z munduru i twarzy, po czym spojrzał na strażnika zmęczonym wzrokiem.
- Powiadomcie pułkownika, że znamy położenie kryjówki wywiadu republikańskiego na Taris. I posprzątajcie tam w środku - wskazał głową na pomieszczenie z którego wyszedł
- Czy jeniec...
Kelan wzruszył ramionami
- Cóż zrobić. Kolejna ofiara wojny - rzucił za siebie ruszając do centrum dowodzenia


CZĘŚĆ III


Ciemnoszary transportowiec klasy Lambada wszedł w atmosferę pogrążonego w śnie Taris. We wnętrzu okrętu panowała wyjątkowo spokojna atmosfera nie zwiastująca zupełnie mających nadejść wydarzeń. Porucznik Myres uruchomił wyświetlacz, który w czerwonych barwach ukazał plan jakiegoś kompleksu.
- Wiem, że znacie go na pamięć, ale musimy trzymać się procedur
Pięcioosobowa grupa odzianych w czarne kombinezony mężczyzn o pomalowanych na ciemno twarzach uśmiechnęła się lekko.
- Rebelianci mają tu całkiem niezły system bezpieczeństwa, a tu, tu i tu - wskazał ręką trzy punkty na trójwymiarowej projekcji okolicy - prawdopodobnie strażników. To zajęcie dla Navarra.
Krótko ostrzyżony mężczyzna kiwnął głową i mocniej ścisnął w dłoni karabin snajperski.
- Nie wchodzimy głównymi drzwiami, więc takowe w tym miejscu będziemy musieli sobie zrobić sami.
Łysy ciemnoskóry mężczyzna o posturze kulturysty nacisnął kciukiem przycisk wyimaginowanego detonatora, pokazując białe zęby w szerokim uśmiechu.
- Zgadza się Grids - Myres również uśmiechnął się nieznacznie - Nowymi drzwiami wchodzimy do środka i kierujemy się do...
- Centralnego komputera, skąd wyciągam, po czym usuwam wszystkie dane - przerwał Myresowi mężczyzna o szczurzej twarzy i przenikliwym spojrzeniu.
Porucznik zmierzył drużynowego speca od elektroniki surowym spojrzeniem
- Laish przerwiesz mi po raz drugi, a skończysz z połamanymi palcami.
Szczur - bo tak mało oryginalny przydomek zyskał Mick Laish nie tylko dzięki wyglądowi - znudzony przewrócił oczami.
- Deckard i Raiz wchodzą od góry, gdy dam im znak. W kompleksie nikt nie ma prawa ujść z życiem, zrozumiano?
Wszyscy kiwnęli głowami. W końcu wszystkie misje wyglądały pod tym względem tak samo. Wejść, wykonać cel misji, wyjść nie zostawiając żadnych świadków.

Statek osiadł cicho obok jednego z zawalonych wieżowców, wziętego obecnie w objęcia przez bujną roślinność. Takie miejsca wciąż były na Taris codziennością mimo ogromu czasu jaki upłynął od prawie całkowitego zniszczenia miasta.
- Ruszać się! - krzyknął pułkownik, gdy rampa wejściowa zaczęła opadać.
Sześć prawie niewidocznych w mroku postaci wyskoczyło kolejno ze statku i wszystkie poza jedną ruszyły na północ. Ostatnia z karabinem snajperskim w dłoni, biegiem skierowała się na północny zachód. Kelan musiał dotrzeć do wyznaczonego punktu i zająć się strażnikami zanim jego towarzysze znajdą się w ich zasięgu. Do tego celu najlepiej nadawał się jeden zawalonych budynków, tworzący swego rodzaju prowizoryczną wieżę. Tam też powinien znajdować się pierwszy z celów. Brodząc po kolana w cuchnącej cieczy dotarł do miejsca, z którego doskonale widział szczyt budynku. Zamarł w bezruchu, wytężając wzrok i czekając na jakąkolwiek oznakę obecności żywej istoty. Nagle dostrzegł krótki, bardzo słaby rozbłysk światła. Uśmiechnął się upiornie, wchodząc do środka budynku przez jeden z dawnych otworów okiennych. Palenie zabija - pomyślał wyciągając nóż i bezszelestnie pnąc się w górę. Strażnik stał odwrócony plecami i nie wiedział nawet dlaczego z jego gardła zaczęła nagle buchać krew. Nie miał zresztą czasu by o tym pomyśleć, bo z szeroko otwartymi ze zdumienia oczami martwy osunął się na ziemię, która po chwili nasiąkła karmazynową cieczą. Kelan rozejrzał się po okolicy i ze zdumieniem dostrzegł w oddali zarys wieżowca, który nazywał domem.
- Cholera, załatwmy tą sprawę i dajcie mi choć na kilka dni wrócić - szepnął do siebie.
Do Tei i do domu... Dzieciństwo i młodzieńcze lata spędzone na ulicach Nal Hutta, gdzie musiał się parać każdego zajęcia by mieć co włożyć do ust, nauczyły go szacunku do rzeczy takich jak dom, do którego można wrócić. Coraz częściej nawiedzały go też myśli o spokojnym życiu z Teią u boku, życiu w którym nie byłoby miejsca dla armii, bólu i przemocy. Im częściej jednak te myśli pojawiały się w jego umyśle, tym głębiej zaczynał zastanawiać się czy mógłby się zajmować czymś innym. Kelan był po prostu urodzonym mordercą i w tym co robił był cholernie dobry. Przyłożył lunetę karabinu do oka i spojrzał w miejsce, gdzie powinien znajdować się drugi ze strażników. Znajdował się w oknie jednego z budynków, czujny na każdy ruch w dole, lecz nie spodziewający się ataku ze strony najbardziej wysuniętego punktu obserwacyjnego. Navarr musiał przyznać, że wywiad imperialny działał wyśmienicie, a wszystkie dane na temat kompleksu zebrane w zaledwie dwa dni były doprawdy imponujące. Nacisknął spust, a mężczyzna po drugiej stronie celownika w groteskowy sposób upadł na wznak.
- Kolejny do kolekcji - mruknął snajper
Kolekcji, której objętość niejednego mogłaby przyprawić o zawroty głowy. Mówiono, że ofiary czasem prześladują swych oprawców w snach, lecz Kelana najwyraźniej to nie dotyczyło. Sypiał wyjątkowo dobrze. Jeszcze jeden - pomyślał i nie odrywając oka od lunety, skierował karabin w stronę miejsca zaznaczonego przez wywiad. Coś się nie zgadzało.
- Kurwa mać - mruknął pod nosem, błyskawicznie nawiązując połączenie z Myresem - Poruczniku, mamy problem


CZĘŚĆ IV


- Co się dzieje Navarr?
- Nikogo tam nie ma - odpowiedział łowca spoglądając na ekran z obrazem termowizyjnym - a cholernie ufam naszemu wywiadowi, szczególnie jeśli te dane zebrali w ciągu ostatnich dwóch dni
- Cholera - zaklął Myres - Wykrywacz ciepła?
- Niczego nie łapie
Po drugiej stronie komunikatora zapadła cisza
- Nie możemy ryzykować. Jeśli ktoś tam siedzi, musisz na niego zaczekać. Nie zostawiamy świadków.
- Ale...
- To rozkaz Navarr
Ton głosu Myresa jasno sugerował, że nie ma zamiaru dłużej dyskutować na ten temat
- Tak jest - mruknął Kelan
Pozycja snajpera i skrytobójcy niosła ze sobą wiele profitów, jednak częściej ograniczała swobodę działania i skazywała na leżenie z lunetą przy oku przez nawet kilka godzin. Jednym z wyjątków była misja na Nar Shaddaa, gdzie w dużym stopniu opanowanie i zimna krew skrytobójcy zaważyły o powodzeniu misji i braku strat własnych. W zamian zyskał promocję na stopień kapitana, co nie zmieniało jednak faktu, że nadal był w drużynie człowiekiem od brudnej roboty, ubezpieczającym, bądź czyszczącym teren.
- Kurwa mać - zaklął spoglądając na połać otwartego terenu rozpościerającego się przed nim.
Nie było mowy by przez niego po prostu przebiec, a tym bardziej przejść. Jeśli ktoś pojawiłby się w punkcie nr.3 miałby go jak na talerzu, a Kelan wiedział, że strażnicy republikańscy potrafią strzelać. Zaklął ponownie, przeklinając w myślach miejsce w którym się znajdował, wojska republiki, imperialne i każde inne, po czym narzuciwszy karabin na plecy zanurzył się w wysokiej, typowej dla bagiennego środowiska trawie. Gdy znalazł się w połowie drogi - a przynajmniej tak mu się wydawało - był już całkowicie przemoczony. Ekwipunek, który wzięli na Taris nadawał się idealnie do infiltracji budynków, oferując idealne połączenie swobody ruchów z ochroną, lecz zdecydowanie nie został zaprojektowany z myślą o czołganiu na bagnistym terenie. Po kilkunastu minutach Kelan ociekając wodą, z twarzą umazaną błotem znalazł się pod ścianą zniszczonego budynku, w którym powinien znajdować się trzeci ze strażników. Wystrzelił hak, który z łatwością wbił się w nadgryzione zębem czasu resztki gzymsu. Urządzenie wciągające zaczęło pracować bezgłośnie, podrywając mężczyznę do góry. Gdy znalazł się około dwudziestu metrów nad ziemią, podciągnął się do wyrwy w murze i nacisnął przycisk zwalniający zaczep. Zamarł w bezruchu, nasłuchując jakiegokolwiek dźwięku. Miał już ruszyć ku wskazanemu przez wywiad punktu obserwacyjnego, gdy jego uszu dobiegły ciche odgłosy rozmowy. Bezszelestnie ruszył przed siebie, odruchowo zaciskając dłoń na rękojeści noża.
- Cholerny szczęściarz - mruknął w pobliżu jakiś męski głos
- Nie pieprz, tylko płać - odpowiedział drugi
- Głupi zawsze ma szczęście
Trzech lub więcej - pomyślał Kelan. Nie powinno być problemów. Zaskoczenie było jego sprzymierzeńcem. Wcisnął przycisk komunikatora, by przekazać wiadomości Myresowi, gdy nagle silny wybuch wstrząsnął okolicą.
A to kurwa co? Ci idioci już zaczęli? - pomyślał snajper, przygotowując się na spotkanie ze strażnikami. Pierwszy nie wiedział nawet skąd padł cios, który wbił mu kilkunastu-centymetrowe ostrze prosto w pierś. Drugi odruchowo chciał uderzyć napastnika, lecz kolba jego broni napotkała tylko powietrze, gdy Kelan zanurkował, przecinając mu poboczne więzadła piszczelowe. Snajper przetoczył się po podłodze i prawie na pamięć rzucił sztyletem, który utkwił w gardle ostatniego ze strażników. Navarr poderwał się z ziemi i wyrwał broń z gardła mężczyzny, przy okazji poszerzając ranę. Mężczyzna z przeciętymi więzadłami z bólu wił się po podłodze, wydając z siebie nieludzki ryk.
- Nie zabijaj - krzyknął, gdy Kelan stanął nad nim z nożem ociekającym krwią - Pro...
Widok imperialnego żołnierza biorącego zamach był ostatnim w jego życiu.

- Punkt trzeci bezpieczny - zameldował Kelan przez komunikator
- Dobra robota Navarr. Zostań tam, a jeśli ktokolwiek będzie się chciał zbliżyć, wiesz co robić. Bez odbioru.
Komunikator zamilkł.
- Taa... jasne... - Kelan splunął - parszywa robota

Pół godziny później skrytobójca wcisnął przycisk na nadajniku, starając się wywołać Myresa. Komunikator odpowiedział mu ciszą. Navarr zaklął szpetnie i ruszył do kompleksu, by sprawdzić co się dzieje.

Skradając się cicho z nożem w jednej ręce, a blasterem w drugiej przestąpił nad jednym z ciał zalegających korytarz. Krzyk kobiety poniósł się echem po opustoszałym kompleksie. Kelan przyśpieszył kroku i o mało nie wpadł na Deckarda wyglądającego zza rogu, by sprawdzić kto się zbliża.
- Co to kurwa ma znaczyć Mike?
- Kapitanie, porucznik zabronił...
Krzyk kobiety, tym razem dużo słabszy dobiegł z pomieszczenia obok. Deckard lekko spłoszony spojrzał na Kelana.
- Z drogi - warknął Navarr odpychając towarzysza na ścianę
Wcisnął panel otwierający drzwi i stanął w progu pokoju pełniącego najwyraźniej funkcję swoistego centrum dowodzenia. Pięć par oczu zwróciło się ku niemu. Jedną z nich znał doskonale. Widywał je w snach i niecierpliwie wyglądał dnia, gdy znów będzie mógł w nie spojrzeć. Jednak gdy je widywał były pełne radości, bądź mrużyły się z rozkoszy. Teraz przerażone, pełne bólu i łez wpatrywały się w niego szeroko otworzone ze zdumienia. Spoglądała na niego Teia.



CZĘŚĆ V


- Kelan? - szepnęła jakby niedowierzając, że to co widzi jest prawdą.
Myres spojrzał na kobietę próbującą okryć się jakoś strzępami ubrań, które na niej zostały, po czym przeniósł wzrok na snajpera.
- Wy się znacie Navarr?
Kelan wciąż wpatrywał się w obraz, który rozpościerał się przed nim, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Teia była rebeliantką. Szpiegiem. Wizje domu i radosnej przyszłości zniknęły jak dym przy mocniejszym podmuchu wiatru. Dom, który wspólnie budowali okazał się domkiem z kart, z którego właśnie wyciągnięto jedną z dolnych. Marzenia uległy bolesnemu zderzeniu z rzeczywistością.
- Navarr, pytam czy znasz tą kobietę
- Nie
Oczy Tei rozszerzyły się w grymasie niefizycznego bólu.
- Doskonale, to ułatwia sprawę. Zastrzel ją
Podał blaster Kelanowi.
- Porucz…
- To rozkaz! – ryknął Myres – zabij tą sukę, albo staniesz przed sądem wojskowym pod zarzutem współpracy z wrogiem
Po policzkach Tei popłynęły łzy. Nie krzyczała już. Obojętna na wszystko zamknęła oczy, czekając na nadejście nieuchronnego. Kelan wycelował blaster w głowę ukochanej, a jego palec drgnął na spuście. Wybacz mi Teia – szepnął w myślach.
W pomieszczeniu rozległ się pojedynczy strzał. Kelan spojrzał na ciało ukochanej, której skroń znaczył teraz osmalony otwór. Snajper ze zgrozą wpatrywał się w ciało kobiety, która jeszcze przed chwilą spoglądała na niego przerażonym i zdezorientowanym wzrokiem. Kelan opadł na kolana, wbijając paznokcie w metalową posadzkę w niewypowiedzianym bólu. Myres uśmiechnął się sadystycznie, chowając swój jeszcze ciepły blaster do kabury.
- Podziękujesz mi później Navarr – mruknął uśmiechając się upiornie
- Ty… - szepnął snajper zaciskając palce na blasterze – ty sukinsynu
Poderwał się na nogi, kierując blaster w kierunku porucznika i bez wahania pociągnął za spust.
- Nie jest naładowany – uśmiech nie spełzał z jego twarzy – bierzcie go chłopcy.
Grids wyciągnął swój myśliwski nóż gabarytami przypominający raczej maczetę. Gdy chodziło o zdradę, w armii imperialnej nie było sentymentów. Oblicze szczura wykrzywił podły uśmiech. Był w swoim żywiole. Okrążając pokój ruszyli ku snajperowi, niczym drapieżniki czające się do skoku na uwięzioną zdobycz.
- Poddaj się Navarr – zasyczał Szczur – to nie musi się kończyć rozlewem krwi
Ton jego głosu jasno sugerował, że w myślach liczył na zgoła odmienne rozwiązanie sprawy. Grids był już o kilka kroków od Kelana. Raiz stojący za stołem wymierzył w snajpera blaster. W tym momencie drzwi za Kelanem rozsunęły się i stanął w nich Deckard. Kelan wykorzystał ułamek sekundy, gdy wzrok Raiza przeniósł się w inne miejsce i prawie nieuchwytnym ruchem posłał w jego kierunku swój nóż. Mężczyzna zachwiał się i bezwładnie upadł na posadzkę. Navarr w ostatnim momencie zauważył błysk ostrza Gridsa zmierzającego ku jego twarzy i odruchowo uchylił się do tyłu. Poczuł jak ostrze rozrywa mu skórę nad brwią i na policzku, a jego lewe oko zalewa ciepła ciecz, połowicznie oślepiając. Deckard oszołomiony lekko tym co zobaczył, dopiero teraz wyciągał blaster z kabury. Zbyt późno. Kelan cudem unikając strzałów ze strony Szczura i Myresa rzucił się na Deckarda, pociągając go ze sobą na ziemię i chwycił blaster, który upuścił. W pomieszczeniu rozpętało się prawdziwe piekło. Navarr zanurkował w kierunku drzwi, w locie odrywając od paska jeden z dwóch termodetonatorów, które każdy członek załogi miał przy sobie na wszelki wypadek. Ostrzeliwując się na oślep zdołał jakimś cudem wyczołgać się z pomieszczenia. Odruchowo odbezpieczył termodetonator i pchnął po podłodze do pomieszczenia. Nie czekając na reakcję dawnych towarzyszy rzucił się na oślep korytarzem. Słyszał głos drącego się Myresa, widział twarz Tei, aż w końcu wszystko zniknęło za zasłoną wybuchu, który głucho zadudnił w jego głowie. Siła wybuchu powaliła Kelana na ziemię. Ostatnią rzeczą jaką widział były wpatrujące się w niego oczy Tei. Otuliła go ciemność, a pył wdarł się do płuc.

- Pułkowniku!
Bliski głos wyrwał go z ciemności
- Deckard! Grids! Szczur! Jest tam kto?
Dźwięk z komunikatora natrętnie wtargnął do umysłu żołnierza. Powoli podniósł się na kolana i wcisnął przycisk.
- Tu Navarr… mielimy… problemy – wydyszał z trudem – ląduj od południowej, tak blisko jak zdołasz. Potrzebna pomoc.
- Zrozumiałem. Podchodzę do lądowania
Kelan zataczając się, z połową twarzy pokrytą krwią ruszył na miejsce spotkania, mocno ściskając w dłoni blaster Deckarda.

Ciemnoszary prom opadł z nocnego nieba i delikatnie osiadł przed utworzonym przez zespół wejściem do kompleksu. Na trawiaste podłoże opadła rampa, po której po chwili zbiegł jeden z pilotów.
- Osz kurwa – zaklął widząc stan w jakim znajduje się Kelan – co się tam stało?
- Nieważne… ruszaj… tam potrzebują pomocy
Oczywistym wydawało się Kelanowi, że nikt nie miał prawa przeżyć eksplozji, lecz załoga statku nie miała o tym zielonego pojęcia.
- Tak jest kapitanie – rzucił pilot ruszając w kierunku wejścia
Gdy tylko odwrócił się plecami do Navarra, jego czaszkę przeszył promień z blastera i mężczyzna bezgłośnie opadł na ziemię. Kelan wszedł do statku, gdy zaniepokojony drugi pilot wychylił się ze swojego stanowiska. Umarł wiedząc, że został zdradzony i zabity przez towarzysza broni. Misja wykonana – pomyślał Navarr – żadnych świadków. Nie wiedział co zrobi i gdzie się ukryje. Wiedział, że imperium zainteresuje się w końcu zaginionym promem i losem swojego zespołu do zadań specjalnych. Miał jednak nadzieję, że zostanie uznany za martwego, tak jak i cała reszta zespołu. Odganiając ciemność, która coraz silniej starała się wziąć jego umysł w objęcia zasiadł za sterami maszyny i sprawnie oderwał ją od ziemi. Wymarzona przyszłość została pogrzebana w gruzach kompleksu, a ta która miała nadejść malowała się w ponurych barwach.



KONIEC
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Ofiary wojny

Postprzez Dagos Bardok » 15 Mar 2010, o 16:10

Jak dla mnie mocne. Będę czekał na dalszy rozwój akcji :) Cieszy mnie to, że niektórzy chcą przybliżyć przeszłość swoich postaci. Good Job ;)
Awatar użytkownika
Dagos Bardok
 
Posty: 1017
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 18:42

Re: Ofiary wojny

Postprzez Oto'reekh » 15 Mar 2010, o 17:17

Ha ! interesujące dla mnie nawet chyba nie tylko z 1 względu :P
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: Ofiary wojny

Postprzez Peter Covell » 15 Mar 2010, o 22:48

Czekamy na rozwój, czekamy. Na razie wiele nie wiadomo, sporo trza dopowiadać z tego, co Kelan wspominał w myślach czy z czym wiązały się pewne wizje w pewnej kopalni :D Niemniej zapowiada się... hmm... klimatycznie, ciężko i mocno.
Ostatnio widzę seriale się robią popularne :D
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Ofiary wojny

Postprzez Harvos » 15 Mar 2010, o 23:36

Jest klimat, więc jest fajnie :D No i ta forma, naprawdę jest ciekawa :D
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

Re: Ofiary wojny

Postprzez Kelan Navarr » 16 Mar 2010, o 16:02

Część II została dodana - niezbyt długa, ale chyba lepiej krótsze fragmenty częściej, niż dłuższe raz na kilka dni :) Jeśli wolicie dłuższe rzadziej, to też się da zrobić :)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Ofiary wojny

Postprzez Peter Covell » 16 Mar 2010, o 16:09

Cóż, faktycznie krótki, ale wynika z niego jedna bardzo ważna sprawa. Z Kelana kawał skurwysyna w gruncie rzeczy :P
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Ofiary wojny

Postprzez David Turoug » 16 Mar 2010, o 16:11

No na razie zapowiada się ciekawie. Fajnie poznać, coś z przeszłości danej postaci, tym bardziej, że takie wydarzenia nie są zamieszczane w karcie postaci, w punkcie "historia". ;)
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: Ofiary wojny

Postprzez Oto'reekh » 16 Mar 2010, o 17:32

Reaper :D
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: Ofiary wojny

Postprzez Kelan Navarr » 18 Mar 2010, o 13:28

III część dodana :)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Ofiary wojny

Postprzez Dagos Bardok » 18 Mar 2010, o 15:35

Rozkręca się. Navarr ma dwie twarze. Taką wyjściową do roboty, i taką do chodzenia po domu. :mrgreen: Podoba mi się to. Dobrze skonstruowane.
Awatar użytkownika
Dagos Bardok
 
Posty: 1017
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 18:42

Re: Ofiary wojny

Postprzez Oto'reekh » 18 Mar 2010, o 16:00

Nice ! :D Podoba mnie się co raz bardziej :P Nawet Decks jest w akcji :P
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: Ofiary wojny

Postprzez Kelan Navarr » 22 Mar 2010, o 13:54

Kolejna część wypocin wrzucona :) Przy okazji dziękuję wszystkim, którym chce się to czytać :)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Ofiary wojny

Postprzez Oto'reekh » 22 Mar 2010, o 16:16

Że tak powiem o ku... kurcze pieczone, wiem co to za moment i jest z lekka przełomowy :P
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: Ofiary wojny

Postprzez David Turoug » 22 Mar 2010, o 16:25

No no trochę jestem zaskoczony, nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji. Świetna fabuła, z niecierpliwością czekam na kolejne części ;)
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: Ofiary wojny

Postprzez Groznik » 22 Mar 2010, o 18:43

Przyznam szczerze, czytając to opowiadanie nie sądziłem, że pokarzesz akurat tą historię. Jakby nie było, jest to kluczowy moment w jego historii. Niektóre momenty czyta się z zapartym tchem (przynajmniej mnie), a sama forma jest u mnie lubiana jak najbardziej. Powiem więc, czekam z niecierpliwością na następną część ;)
Image

GG: 5720735

Iniuriam qui facere constituit, iam fecit. - Kto postanowił dokonać przestępstwa, już go dokonał.

Ad quas res aptissimi erimus, in iis potissimum elaborabimus. - Najwięcej dokonamy w tym, do czego będziemy najbardziej uzdolnieni.
Awatar użytkownika
Groznik
New One
 
Posty: 29
Rejestracja: 1 Sty 2010, o 14:02

Re: Ofiary wojny

Postprzez Peter Covell » 22 Mar 2010, o 20:28

Cóż, ja fabułę opowiadania pamiętałem z najróżniejszych wspominek w postach Kelana, ale nadal uważam, że mamy tutaj niezły pokaz umiejętności pisania. Co prawda, czwarty odcinek wydaje mi się najbardziej pisany "na szybcika" - poprzednie jakoś tak rzetelniej były napisane ;)
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Ofiary wojny

Postprzez Kelan Navarr » 29 Mar 2010, o 13:16

Dodana ostatnia część. Mam nadzieję, że trzyma się kupy bardziej niż poprzednia, choć też pisana była w tempie przyśpieszonym :) Nie chciałem rozwlekać wszystkiego niepotrzebnie, także to już ostatnia część Ofiar Wojny :) Dziękuję wszystkim, którym chciało się całość przeczytać
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Ofiary wojny

Postprzez Oto'reekh » 29 Mar 2010, o 16:41

Nice job well done. 2 tysiące razy lepiej przemyślany i opisane niż mój krótki skrót w pewnym zapomnianym wątku na forum :> Czytało się przyjemnie do tego z napięciem. :)
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: Ofiary wojny

Postprzez David Turoug » 29 Mar 2010, o 20:47

Super opowiadanie ;) Trochę przypomina dawne "prywatne stoliki", przy których dana postać opowiadała o swojej przeszłości.
Może jeszcze się pokusisz o inne opowiadania, bo to czytałem z przyjemnością ;)
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Następna

Wróć do Opowiadania

cron