Content

Opowiadania

Parr V

Image

Parr V

Postprzez Kelan Navarr » 8 Cze 2010, o 15:56

Natchnęło mnie wczoraj na nowego "tasiemca". Mam nadzieję, że się spodoba. Tym razem bez żadnych związków z wydarzeniami Mgławicowymi.

Część I

- Witam kapitanie Mirrs – oficer imperialny podniósł się zza biurka wskazując wygodny fotel po drugiej jego stronie – przepraszamy za przerwanie wypoczynku.
- Życie rodzinne nie jest rzeczą która wychodzi najlepiej w czasie służby w armii – mruknął mężczyzna w czarnym mundurze.
- Prawda – uśmiechnął się przepraszająco oficer – czegoś mocniejszego?
Wskazał za siebie na pokaźnych rozmiarów barek
- Chętnie
Rob Mirrs był ciemnowłosym mężczyzną koło czterdziestki, z którego ogorzałej twarzy dawało się praktycznie wyczytać cały jego życiorys. Wizerunek ciężko doświadczonego człowieka psuła jedynie para płonących wciąż ogniem młodości jasnoniebieskich oczu, lustrująca bacznie otoczenie. Skinieniem głowy podziękował za szklankę i uniósł ją do ust.
- Dlaczego zostałem wyzwany?
Oficer skrzywił się nieznacznie.
- ParrV nasza stacja badawcza, w obrębie pierścieni Pliusa. Dwudziestu członków załogi. Co trzeci dzień otrzymywaliśmy od nich wyniki badań, nowe raporty i sprawozdania. Po sześciu dniach ciszy zaczęliśmy się niepokoić.
- Kiedy to było?
- Niespełna tydzień temu
Mężczyzna westchnął ciężko
- Rebelianci?
- Nie odebraliśmy żadnego wezwania o pomoc, meldunku o ataku – kontynuował oficer – zdarzało się już to wcześniej, lecz nigdy nie na tak długo.
- Kiedy mamy wyruszać?
- Za trzy godziny. Prom jest już przygotowywany. Chcemy byście sprawdzili co dzieje się tam, a jeśli zajdzie takie będą miały miejsce – zlikwidowali źródło kłopotów.
- Kłopotów?
Oficer wzruszył tylko ramionami jakby chcąc powiedzieć „różnie w życiu bywa”. Choć wszystko wyglądało jedynie na zwykłą misję rozpoznawczą, coś się w tym wszystkim nie zgadzało. Mirrs w czasie swej wieloletniej służby wyrobił w sobie coś w rodzaju szóstego zmysłu, który przeważnie nie zawodził. Tym razem kapitan Rob Mirrs miał złe przeczucia.


Ostre brzmienia gitarowe tradycyjnie rozbrzmiewały we wnętrzu „Płaszczki’. Załoga w doskonałych humorach nie podzielała pesymizmu Mirrsa.
- Kurwa, niemożliwe! – zaklął jeden z czwórki mężczyzn zebranych wokół czegoś w rodzaju prowizorycznego stolika – czwarty raz z rzędu!
Ogolony na łyso mężczyzna ukazał w szerokim uśmiechu dwa rzędy niezbyt zadbanych zębów.
- O co chodzi Oko? Nie umiesz przegrywać?
- Nie jeśli ktoś nie potrafi grać uczciwie –warknął Oko
- Najpierw musisz go złapać na oszustwie - potężny czarnoskóry mężczyzna przyglądający się grze z boku wzruszył ramionami – nie ma dowodów, nie ma przestępstwa
To motto często przyświecało drużynie.
- Święte słowa Golem
Oko zamruczał coś pod nosem i zaczął rozdawać.


- Ty parszywy sukinsynu! Flaki ci wypruję! – Oko poderwał się na nogi, gdy Anks po raz piąty z niespełzającym z twarzy uśmiechem zgarnął całą pulę.
Ich kłótnie były równie naturalne, co wschody i zachody słońca. Teraz zyskiwały jedynie na mocy, jako że Oko był w dołku, a Anks dziwnym trafem przeważnie ostatnio wygrywał. Może miało to związek z brakiem Golema w grze. Przy Golemie Anks nigdy nie oszukiwał.
- Spokój – rozległ się spokojny głos Mirrsa, który niezauważony pojawił się w kabinie – zbliżamy się do celu
Muzyka ucichła, a holograficzny projektor wyświetlił trójwymiarowy model stacji w centralnym punkcie kabiny.
- Brak łączności ze stacją kapitanie – z głośników dobiegł głos jednego z pilotów
- Nikt nie mówił, że będą na nas czekać z kolacją – mruknął Mirrs - Powtórzę zwięźle to co mówiłem na Bastionie. ParrV, nasza stacja badawcza. Dwudziestu członków załogi. W wyposażeniu nie ma broni nie licząc dziesięciu standardowych karabinów. Wiecie co macie robić. Wszystko jasne?
Zebrani pokiwali głowami
- Kapitanie, nawiązaliśmy kontakt wzrokowy – ponownie dobiegł z głośników głos pilota – chyba chce pan to zobaczyć


- Oto i ona – Nins wskazał jakiś punkt, chwilowo niewidoczny dla kapitana
Nagle ukazała się w pełni. Wisząca nad mieniącą się niebieskawymi barwami i przecinaną czasami czymś na kształt błyskawic, gazową powierzchnią Pliusa. Mirrs zapatrzył się zahipnotyzowany jej zimnym pięknem, które w niewiadomy sposób zdawało się przyciągać go ku sobie.
- Brak jakichkolwiek sygnałów życia – mruknął Irtis, drugi z pilotów, zerkając na wskaźniki – dziwne… nie widać żadnych zniszczeń.
- Cumuj – powiedział cicho Mirrs
- Tak jest
Okręt leniwie zbliżył się do rękawa cumowniczego. Mieniąca się błękitną poświatą planety bryła stacji rosła z każdą sekundą.
- Zaczepiam – oznajmił Nins, tym samym tonem jakiego używał przy setkach poprzednich lądowań tego typu.
Syk pomp przetoczył się po pustych korytarzach ParrV.

Część II

- Wszyscy gotowi? – Mirrs spojrzał na swoich ludzi
Członkowie oddziału w milczeniu pokiwali głowami
- Wchodzimy na trzy, dwa, jeden…
Właz rozsunął się cicho, ukazując skąpany w ciemności korytarz. Mirrs włączył latarkę na swoim karabinie i stąpając ostrożnie zanurzył się w mroku ParrV. Jego ludzie bez wahania ruszyli za nim. Korytarz sprawiał wrażenie nieużywanego od dość dawna. Oko z niepokojem spojrzał na swoich towarzyszy, jakby szukając pociechy, że i oni nie czują się w tym miejscu komfortowo. Mirrs zatrzymał się przed ciężkimi wrotami, na których widniało przetarte już mocno „E1”. Za drzwiami powinno znajdować się spore pomieszczenie, z którego niczym nici pajęczyny rozchodziły się korytarze prowadzące do różnych części kompleksu. Kapitan uniósł zaciśniętą w pięść dłoń. W powietrzu dawało się wyczuć napięcie. Wrota zasyczały potężnie i rozsunęły się z przeciągłym zgrzytem.
- To na tyle z pozostawania w cieniu – mruknął Anks
Ktoś uśmiechnął się nerwowo. Pomieszczenie skąpane było w niebieskiej poświacie, dzięki szklanemu zwieńczeniu zamykającego się w kopułę sklepienia. Światło delikatnie wydobywało z mroku porozrzucane po podłodze zapiski i poprzewracane skrzynie, które rzucały ruchome cienie, falujące w symbiozie z ruchem gazów i rozbłyskami świateł na Pliusie. Jeden z mężczyzn odłączył się od reszty, podchodząc do wylotu jednego z korytarzy. Zmrużył oczy jakby mając nadzieję, że pomoże to przebicie spowijającego go mroku. Nagle w głębi korytarza dostrzegł światło, które pojawiło się na ułamek sekundy i zgasło.
- Co robisz Ells? –
Mężczyzna podskoczył, słysząc nagle za plecami głos Golema. Wziął głębszy oddech.
- Widziałeś to Golem? – spytał szeptem wskazując ruchem głowy – w głębi korytarza
Golem spojrzał we wskazanym kierunku nasłuchując.
- Chyba coś ci się przewidziało Ells. Dołącz do reszty.
Choć stopień wojskowy Golema był taki sam jak całej reszty, cieszył się największym poważaniem zaraz po kapitanie. Chodziły słuchy, że osobnik, który kiedyś zaskarbił sobie jego niechęć, skończył ze złamaną szczęką i kilkoma żebrami do poskładania.
- Podzielimy się na trzy drużyny – powiedział głośno Mirrs – Golem i Ells wezmą na siebie sekcję G1. Anks i Palce - L2.
Szczupły młodzieniec o wystających nieco za bardzo kościach policzkowych szturchnął Anksa uśmiechając się drapieżnie.
- Oko idzie ze mną – dokończył kapitan – szukamy członków załogi. Żywych lub martwych. Palce, razem z Anksem sprawdźcie też generatory i przywróćcie zasilanie. Do roboty.

- Myślisz, że znajdziemy kogoś żywego? – szepnął jasnowłosy, krótko ścięty mężczyzna
Czarnoskóry mężczyzna wzruszył ramionami. Golem nie okazywał emocji i nie był typem gościa, który lubił godzinami snuć opowieści. Powoli posuwali się korytarzem prowadzącym do mieszkalnej części stacji. Choć na planach placówka nie sprawiała wrażenie średniej wielkości obiektu, to rzeczywistość weryfikowała to odczucie. Od dobrych dziesięciu minut przemierzali skąpane w ciemności korytarze, rozjaśniane tylko tu i ówdzie upiorną niebieskawą poświatą wpadającą przez niewielkie okna.
- Cholera to miejsce przypomni… - potężna ciemnoskóra dłoń zamknęła usta Ellsa
Golem wskazał na drzwi, które właśnie mijali. Ells nie zauważył niczego szczególnego, więc spojrzał pytająco na towarzysza. Ten skierował snop światła na posadzkę. Ciemnobrunatna smuga znikała za drzwiami, na których widniał napis „jadalnia”. Golem przykucnął, uważnie przyglądając się zakrzepłej cieczy.
- Krew – mruknął – wchodzimy do środka.
Ells odruchowo wytarł kroplę zimnego potu, która powoli spływała mu po skroni.
- Otwieram na trzy – szepnął Golem, a jego kompan uniósł karabin
Woń, która uderzyła w ich nozdrza sprawiła, że prawie zwymiotowali. Rozświetlając pomieszczenie światłem latarek, ostrożnie weszli do środka.
- Jasna cholera – mruknął Golem
Ells w niemym przerażeniu spoglądał tylko na obraz, który rozpościerał się przed jego oczami.

Oko wraz z Mirrsem zbliżali się do centrum łączności. Oko – wysoki, urodzony na Tatooine mężczyzna o tęczówkach różnego koloru i ciemnej karnacji wyglądał na czterdzieści kilka lat. W rzeczywistości miał ich prawie dziesięć mniej. Jego domeną był atak z dalekiego dystansu, gdzie leżał z lunetą karabinu przy oku, toteż w klaustrofobicznych korytarzach stacji nie czuł się zbyt komfortowo. Nagle nadajnik Mirrsa zapłonął zielonym światłem. Kapitan zatrzymał się.
- Znaleźliśmy personel – zameldował Golem dziwnym głosem
- Doskonale
- Wszyscy nie żyją
Kapitan posłał Oku swoje typowe spojrzenie zwiastujące kłopoty.
- Myślę, że powinien to kapitan zobaczyć – kontynuował Golem – jesteśmy w jadalni w sekcji G1.
- Dobrze, dołączymy do was niebawem
- Kapitanie?
- Tak Golem?
- Mówił kapitan, że stacja miała dwudziestoosobowy personel
- Zgadza się – odpowiedział Mirrs
Po drugiej stronie komunikatora zapadła krótka cisza. Po kilku sekundach w słuchawce znów odezwał się głos Golema
- Mamy tu dwadzieścia jeden ciał

Część III

- Kapitanie?
Oko pytająco spojrzał na przełożonego. Mirrs był facetem twardo stąpającym po ziemi, nie ulegającym zbyt łatwo emocjom, więc niepokój wyraźnie obecnie malujący się na jego twarzy nie był czymś normalnym.
- Golem i Ells coś znaleźli – padła zdawkowa odpowiedź – Idziemy
Nagle Mirrs kątem oka dostrzegł nieznaczny ruch w głębi korytarza. Odwrócił się błyskawicznie z bronią gotową do strzału. Jasnowłosa dziewczynka wpatrywała się w niego błękitnymi oczyma z łagodnym uśmiechem na swej rumianej twarzy.
W tej samej chwili korytarz rozbłysł jaskrawym światłem, na chwilę całkowicie oślepiając dwójkę mężczyzn.
- Zasilanie przywrócone – dobiegł z komunikatora głos Palce
Mirrs mrużąc oczy nieprzyzwyczajone do tak jasnego światła, spoglądał w głąb korytarza pustego korytarza.
- Oko widziałeś to?
- Co? – wzrok Oka podążył ku punktowi, w który wpatrywał się kapitan.
Mirrs potrząsnął głową
- Nieważne – mruknął - Chyba jestem po prostu zmęczony. Ruszajmy

Ells i Golem czekali przed drzwiami do jadalni, z bronią gotową do strzału. Ells zastanawiał się dlaczego. W końcu wszystkie żywe istoty na stacji były członkami ich jednostki, więc do kogo mieliby strzelać. Tak mu się przynajmniej wydawało. Gdzieś z wylotu korytarza zaczęły dochodzić odgłosy kroków, które stopniowo stawały się coraz głośniejsze. Ells podświadomie zacisnął dłoń na karabinie. W głębi ducha z całego serca dziękował Palce za przywrócenie zasilania i oświetlenie tego miejsca. Rozjaśnione światłami nie sprawiało już tak upiornego wrażenia. Z wyjątkiem jadalni. Odgłos zbliżających się kroków odbijał się echem w pustym korytarzu, a po chwili zza rogu wyłonili się Oko i Mirrs. Golem skrzywił się lekko przejeżdżając dłonią przed panelem otwierającym drzwi.

- Co to kurwa znaczy – szepnął Oko. Dwadzieścia ciał ułożonych równolegle pod ścianą tworzyło obraz tyle przerażający co nierealny. Dwudzieste pierwsze z opalonym otworem na skroni należące do ciemnowłosego mężczyzny leżało nieco dalej w towarzystwie blastera, który wysunął mu się z dłoni. Mirrs zbliżył się do zwłok.
- Co się tu stało? I skąd wzięła się tu dwudziesta pierwsza osoba?
- I czemu ten mężczyzna zakuty jest w kajdanki – mruknął Golem wskazując na ciało leżące z brzegu.
Część ciał była tak zmasakrowana, że trudno byłoby je zidentyfikować na podstawie portretów.
- Rob – szepnął do Mirrsa Golem na tyle cicho by pozostali członkowie oddziału nie słyszeli jego głosu – myślisz, że dowództwo wiedziało o dwudziestym pierwszym i z jakiegoś powodu po prostu nie podzieliło się z nami tą informacją?
Golem był jedyną osobą w oddziale, która na osobności zwracała się do kapitana po imieniu. Cechy ich charakterów były dość zbliżone, także w ciągu kilku lat wspólnej służby wytworzyło się między nimi coś na kształt przyjaźni. Naturalnie w obecności innych członków oddziału postępowali według żołnierskiej etyki.
- Czemu mieliby to zrobić?
Golem w charakterystyczny dla siebie sposób wzruszył jedynie ramionami
- W każdym razie jesteśmy tu na pewien czas uziemieni. Trzeba skontaktować się z dowództwem.
- Przynajmniej mamy ciszę i spokój – mruknął ciemnoskóry mężczyzna
- W nadmiarze – twarz Mirrsa wykrzywiła się w grymasie, który miał być słabym uśmiechem


- Zaraz uzyskam połączenie – zakomunikował Nins. On i Irtis tradycyjnie zostawali na okręcie
Mirrs w oczekiwaniu pochylił się nad nadajnikiem. W końcu z płyty wielkości dłoni dorosłego mężczyzny wynurzyła się holograficzna sylwetka generała Tuisa.
- Tu Parr V. Melduje się kapitan Mirrs
Trójwymiarowa sylwetka generała zamigotała i znikła na chwilę, by po chwili pojawić się na powrót.
- Parr V s…..o ….s …….ać.
- Generale?
Holograficzny przekaz całkowicie zanikł.
- Cholera – zaklął Nins spoglądając na wskaźniki komputera pokładowego – burza magnetyczna na Pliusie blokuje nasz sygnał. Mogą zdarzyć się również chwilowe, lub dłuższe awarie zasilania.
- Kiedy będziemy w stanie nawiązać połączenie?
- Możliwe, że dopiero za dwa – trzy dni
Mirrs zaklął szpetnie.
- Próbujcie dalej. Wygląda na to, że zostaniemy tu dłużej niż początkowo zakładaliśmy.

- Świetnie – jęknął Ells
Reszta zespołu na informację o spędzeniu na ParrV kolejnych kilku dni zareagowała z profesjonalnym spokojem.
- Mamy tu dwadzieścia kajut mieszkalnych, więc każdy znajdzie gniazdko dla siebie. Po stacji poruszamy się co najmniej w parach. W czasie nocy opuszczanie kajut jest zabronione, podobnie jak wstęp do jadalni. Zrozumiano?
Zebrani w milczeniu pokiwali głowami.
- Doskonale. Widzimy się rano

Mirrs z rozkoszą odkręcił ciepłą wodę pod prysznicem i przez kilka długich minut pozwalał silnemu strumieniowi masować kark. Światło nad nim zamigotało i zgasło, by po chwili zapalić się ponownie. Plius znajdujący się daleko pod ich stopami jakby chciał o sobie od czasu do czasu przypomnieć. Zastanawiał się w jakim celu powstała ta stacja i co miała badać. Znajdowali się z dala od jakichkolwiek cywilizowanych, lub mających znaczenie strategicznych planet. Był tylko Plius i oni. Zmęczony powlókł się do łóżka. Nie sypiał dobrze od długiego czasu i nie zakładał, że tym razem będzie inaczej. Ułożył się na posłaniu spoglądając na gazową powierzchnię planety, która powoli zmieniała barwę na czerwoną. Sen nadszedł niespodziewanie szybko.

- Tatusiu!
Dziecięcy głos dotarł do niego z oddali.
- Wstawaj!
Poczuł delikatne szarpnięcie za ramię i zerwał się z posłania. Wpatrywała się w niego radosna para niebieskich oczu. Poczuł jak kropla zimnego potu powoli spływa mu po skroni.
- Bellana? – wydusił z siebie w końcu

Część IV

Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko i z radością rzuciła mu się na szyję.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam – szepnęła cicho
- I ja za tobą kochanie, i ja za tobą
Kapitan Rob Mirrs, po raz pierwszy od pięciu lat zapłakał.

Ells nie umiał zasnąć. Leżał na łóżku w ubraniu spoglądając na sufit spowity czerwoną łuną Pliusa. Sam nie wiedział dlaczego, ale planeta wzbudzała w nim swego rodzaju lęk. Nie chodziło nawet o stację, która była po prostu kolejnym miejscem w którym mieli do wykonania zadanie, a dwadzieścia ciał jedynie niewielkim ułamkiem tego co zdążył zobaczyć w czasie swojej żołnierskiej kariery. Teraz zaczynał zdawać sobie sprawę, że to gazowy gigant był sprawcą jego samopoczucia. Chciał wynieść się z tego miejsca w cholerę i już nigdy nie wrócić. Wcisnął przycisk opuszczający zasłony okienne, by nie widzieć rozciągającej się pod nim czerwonej przestrzeni. Pokój spowiła ciemność. Mężczyzna odetchnął głęboko i zamknął oczy próbując zmusić się do odrobiny snu. Syk odsuwających się drzwi prowadzących od łazienki poderwał go na równe nogi.
- To ja – wyszeptał znajomy głos tuż koło jego ucha
Ells był zbyt przerażony by krzyczeć.

Plius zmienił kolor na niebieski, co oznaczało mniej więcej nadejście dnia. Grupa mężczyzn zebranych na rozświetlanym przez rzędy lamp sufitowych i podłogowych korytarzu części mieszkalnej spoglądała wyczekująco na drzwi z numerami L12 i L9. Kapitan i Ells wciąż byli w swoich kajutach.
- Ells! – krzyknął Oko dobijając się do drzwi – wyłaź, bo sami sobie otworzymy i wywleczemy cię na zewnątrz tak jak stoisz
Odpowiedziała mu jedynie cisza.
- Jak sobie życzysz – mruknął przejeżdżając dłonią po panelu kontrolnym.
Drzwi ani drgnęły. Zaklął poirytowany
- Cholera Palce zrób coś z tym.
Palce wzruszył ramionami jakby wyrażając swoją dezaprobatę, że jego czas i umiejętności marnowane są na takie błahostki. Po niecałych dziesięciu sekundach drzwi odsunęły się ukazując pogrążone w ciemności wnętrze pokoju. Oko włączył latarkę na karabinie i skierował snop światła do środka.
- Jasna cholera! – odrzucił karabin i skoczył od pokoju – pomóżcie mi!
Światło latarki odrzuconego karabinu oświetliło odziane w imperialne buty wojskowe stopy, wiszące nieruchomo metr nad ziemią. Golem bez chwili namysłu rzucił się z pomocą. Wraz z Okiem chwycił ciało Ellsa i uniósł ku górze.
- Co tak kurwa stoisz! – ryknął do Palce, który zamarł w drzwiach – ściągnij go!
Palce uniósł blaster Oka i wycelował w pasek oplatający szyję Ellsa i zaczepiony gdzieś pod sufitem. Ells opadł bezwładnie podtrzymywany przez Golema i Oko. Oko, będący drużynowym medykiem pochylił się nad ciałem sprawdzając puls. Po chwili westchnął ciężko i pokręcił głową.
- Co się tu dzieje? – dobiegł zza ich pleców głos Mirrsa
Wzrokiem omiatał pomieszczenie. Nie ogolił się tego ranka, przez co jego twarz stała się jeszcze posępniejsza. Anks pokrótce nakreślił sytuację.
- Zanieście go do innych – zarządził kapitan
- Ale… - Oko podniósł się chcąc zaprotestować
- To rozkaz – uciął Mirrs ruszając w kierunku jadalni.
Oko posłał za nim spojrzenie pełne niechęci.

- Anks, Palce – zarządził kapitan - idźcie do pokoju kontrolnego i sprawdźcie zapisy kamer bezpieczeństwa. Jeśli nie znajdziecie niczego na zapisie z ostatnich godzin, przeczeszcie te sprzed dwóch tygodni. Może czegoś się dowiemy.
Mężczyźni zebrali się w jadalni. Ciało Ellsa spoczęło pod ścianą w identycznym czarnym worku jak pozostałe dwadzieścia.
- Golem i Oko sprawdźcie laboratorium. Chcę wiedzieć nad czym tu pracowano. Ja wracam na statek, spróbować połączyć się z dowództwem. Spotykamy się tu za dwie godziny.

- Wciąż nie potrafię zrozumieć czemu Ells to zrobił – mruknął Oko do Golema
- Może nie wytrzymał ciśnienia – odpowiedział po długiej chwili potężny ciemnoskóry mężczyzna – wczoraj wyglądał jakoś nieswojo. Twierdził, że widział coś w jednym z korytarzy.
Oko zmarszczył brwi przypominając sobie zachowanie Mirrsa tuż po przywróceniu przez Anksa i Palce zasilania.
- Myślisz, że naprawdę coś widział?
- Myślę, że po prostu to miejsce w połączeniu z trupami w jadalni pomieszały mu w głowie. Sam wiesz… on nigdy tak do końca do nas nie pasował.
Oko pokiwał głową. Ells nie był urodzonym żołnierzem, choć jego umiejętności mogły poddawać to w wątpliwość. Dzięki latom ciężkiego szkolenia jego umiejętności osiągnęły wysoki poziom, lecz w głębi duszy zawsze tliła się w nim iskra dawnego „ja”, które z wojną i zabijaniem nie miało nic wspólnego. Drzwi windy zjeżdżającej na poziom laboratorium otwarły się przed nimi ukazując przeszkloną, klaustrofobiczną kabinę.
- Załatwmy to i miejmy z głowy – mruknął Oko wchodząc do środka i wciskając jeden z trzech przycisków.

Winda bezgłośnie zaczęła opadać w dół oświetlanego co metr przez małe światło punktowe szybu. Nagle światła zamigotały i zgasły, pogrążając szyb w całkowitych ciemnościach, a winda zatrzymała się gwałtownie, wytrącając obu mężczyzn z równowagi.
- Palce co jest grane! – prawie wykrzyczał do komunikatora Oko
- Nie wiem. U nas to samo – nadeszła odpowiedź – pewnie chwilowa awaria zasilania. Mówiłem, że może się zdarzać
Golem zaklął szpetnie.
- Jeśli nie zacznie działać w ciągu pięciu kolejnych minut, sprawdzimy z Anksem co jest grane
- Zrozumiałem – westchnął Oko i oparł się o zimną ścianę kabiny.
Minęły może dwie minuty, które Oku i Golemowi wydały się dwiema godzinami, gdy nagle odgłos eksplozji przetoczył się po korytarzach Parr V.
- Kurwa co się tam dzieje!?
W tym samym momencie światła zamigotały, a winda ruszyła w dół.

Część V

- To gdzieś z portu dokującego! – odpowiedział gorączkowo Palce – ruszamy sprawdzić co się stało. Mirrs miał iść w tamtą stronę, ale nie mamy z nim kontaktu.
Stacja była zbyt mała, by budować niej standardowy hangar, więc dokowanie odbywało się w archaiczny sposób za pomocą rękawa.
- Zaraz do was dołączymy – odpowiedział Oko
- Zrozumiałem
Nadajnik zamilkł.
- Co się dzieje? – Golem badawczo spojrzał na towarzysza jakby chcąc wyczytać to z jego oczu
- Nie wiem, ale mam bardzo złe przeczucia. Wracamy na górę.

Gdy Palce i Anks dotarli na miejsce nie zastali żadnych śladów eksplozji. Rozglądnęli się bezradnie po mieniącym się niebieską poświatą pomieszczeniu. Wyglądało identycznie jak poprzedniego dnia. Porozrzucane w nieładzie papiery i różnego rodzaju pojemniki wyścielały posadzkę, oświetlane przez niebieskie światło wdzierające się przez szklane sklepienie. Uwagę Anksa przykuł nietypowy cień rzucany na stertę papierów. Uniósł wzrok ku górze i przerażony zamarł w bezruchu. Na zewnętrznej części szklanej powierzchni spoczywało osmalone ludzkie ramię, z resztkami czarnego munduru z imperialnym logiem. Palce podążył za wzrokiem Anksa, momentalnie pojmując co zaszło. Dioda bezpieczeństwa przy drzwiach do korytarza cumowniczego płonęła krwawą czerwienią, kontrastując wyraźnie z niebieskim otoczeniem. Mężczyzna dopadł do wrót bezskutecznie próbując je otworzyć. Wykresy na monitorze były bezlitosne. Wybuch zniszczył „Płaszczkę” i rękaw cumowniczy. Byli więźniami Pirr V.

Do pomieszczenia, z bronią gotową do strzału wpadli Oko i Golem, wzbijając w powietrze pojedyncze kartki, które po chwili miękko niczym gigantyczne płatki śniegu opadły na ziemię. Natychmiast dostrzegli Palce klęczącego przed modułem sterowania i Anksa w bezruchu wpatrującego się w jakiś punkt na sklepieniu.
- Palce? Anks? – spytał cicho Oko, gdy nawet nie odwrócili się w ich kierunku
- Irtis i Nins nie żyją, „Płaszczka” nie istnieje – odezwał się po dłuższej chwili Palce
Oko w niemym przerażeniu spojrzał na Golema. Ten nie odezwał się ani słowem.
- Zginiemy tu wszyscy – szepnął Anks, lecz jego głos poniósł się po sali
- Skończ pierdolić – warknął Oko
- Jeden po drugim
Otwarta, ciemnoskóra dłoń pomknęła w kierunku głowy Anksa. Ten zatoczył się na ścianę, prawie upadając.
- Ty skurwysynu, zapłacisz mi za to – wysyczał przez zaciśnięte zęby i rzucił się na Golema
Oko nie miał zamiaru przypatrywać się rozwojowi wypadków. Skoczył między mężczyzn, próbując odciągnąć Anksa na bok.
- Przestań, bo osobiście zrobię to na co Golem miał ochotę! – ryknął mu do ucha –tkwimy w tym gównie razem.
Poskutkowało. Po chwili emocje opadły z Anksa i blady mężczyzna usiadł pod ścianą tępo spoglądając przed siebie. Do Oka podszedł Palce.
- Słuchaj Oko. Jesteśmy z Anksem całkowicie pewni, że na tej stacji poza nami nie ma żadnych żywych istot.
Ciemnowłosy mężczyzna spojrzał na informatyka wyczekując przejścia do sedna sprawy. Palce kontynuował
- Sądzę, że ten wybuch nie jest przypadkiem. Ktoś chce żebyśmy tu zostali
- Przed chwilą powiedziałeś…
- Wiem. Dlatego myślę, że to ktoś z nas
- Ty też zaczynasz świrować? – Oko spojrzał na Palce uważniej
Palce ściszył głos jeszcze bardziej.
- Ktoś grzebał przy panelu kontrolującym grodzie
- Co?!
- Ciszej! – syknął haker – możliwe, że ta osoba znajduje się tu razem z nami.
Mężczyźni prawie równocześnie spojrzeli na Golema nerwowo przechadzającego się tam i z powrotem, oraz na Anksa, który splótł dłonie na ogolonej na łyso głowie wpatrując się w podłoże. Czy to mógł być któryś z nich? Oko przeniósł wzrok na Palce. Atmosfera zagęszczała się z każdą sekundą.
- Cholera niech mi ktoś pomoże – głos Mirrsa brutalnie przerwał ciszę panującą w pomieszczeniu
Na ramieniu dźwigał nieprzytomnego Irtisa. Gdy podbiegli do kapitana dostrzegli, że oboje noszą ślady zaciekłej walki. Krew sączyła się z rozbitego łuku brwiowego pilota, kapiąc co jakiś czas na posadzkę. Kapitan zrzucił ciało na ziemię i odetchnął głęboko.
- Ten sukinsyn usmażył system łączności stacji – warknął Mirrs – podejrzewam, że to też jego robota.
Wskazał brodą na wrota prowadzące kiedyś do rękawa. Zapadła cisza.
- Co z nim zrobimy? – spytał Palce, który najwyraźniej miał pewne propozycje
- Zamkniemy – odezwał się Golem, dotychczas przyglądający się scenie w milczeniu.
Mirrs skinął głową
- Koło kuchni jest pomieszczenie wykorzystywane wcześniej jako chłodnia. Po wyłączeniu systemu chłodzącego spokojnie możemy zaadoptować je do funkcji miejsca odosobnienia.

- Nie ruszy się stąd – orzekł Palce – jedyne wyjście prowadzi przez drzwi, a otworzyć da się je jedynie od zewnątrz.
- Wsadźcie go do środka – zarządził Mirrs ustępując drogi Oku i Golemowi, którzy we dwójkę dźwigali wciąż nieprzytomnego Irtisa.
Pilota ułożono pośrodku niewielkiego pomieszczenia, które oświetlała jedynie mała dioda pod sufitem.
- Do zobaczenia rano – mruknął Mirrs i zatrzasnął drzwi.

Oko znów źle spał. Budziły go nieustające koszmary, które nie znikały nawet gdy otwierał oczy na spotkanie z czerwoną łuną Pliusa delikatnie spowijającą jego kabinę. Planeta natrętnie o sobie przypominała. W pewnym momencie Oku wydawało się, że słyszy rozlegający w oddali śmiech. Zamknął oczy w nadziei na odrobinę spokojnego snu. Daremnie.

- Irtis! Czy mnie słyszysz? – grupka mężczyzn zebrała się przed drzwiami chłodni – za chwilę otworzymy drzwi. Jeśli będziesz próbował jakichś sztuczek, zginiesz na miejscu.
Mirrs skinął głową Palce, który wbił kod bezpieczeństwa. Drzwi odskoczyły z lekkim sykiem. Golem podobnie jak pozostała czwórka mierząc z karabinu w kierunku drzwi, szarpnął je mocniej tak, że otwarły się na oścież.
- Co do cholery – szepnął Palce
Pozostali mężczyźni spojrzeli po sobie niepewnie. Chłodnia była pusta.

Część VI

- Stamtąd nie można było tak po prostu wyjść – mruknął do siebie Palce
- Chyba, że zostaje się wypuszczonym – powiedział nieco głośniej Golem
Cztery paru oczu zwróciły się ku specowi od elektroniki.
- Chyba nie myślicie…
- To miałoby sens – powiedział Anks nie spuszczając wzroku z mężczyzny
Pomieszczenie wypełniła cisza, którą po kilku sekundach przerwał śmiech Palce.
- Panowie, przez chwilę myślałem, że mówicie poważnie – zachichotał raz jeszcze – trzeba się ruszyć i znaleźć Irtisa, zanim stanie się coś jeszcze. W końcu to był dopiero jego drugi lot z nami, może ześwirował.
Posępne, pełne nieufności spojrzenia zebranych zmyły uśmiech z jego twarzy. Nikt nie żartował.
- Tylko dlaczego miałby wysadzać okręt… - mruknął Golem
- Wam konkretnie odpierdoliło – krzyknął Palce – Tak jak Ellsowi. Oko powiedz coś tym idiotom, bo najwidoczniej wierzą w to co mówią.
- Gdzie są twoje granaty jonowe? – Oko spoglądał na informatyka w identyczny sposób jak pozostali
Każdy z członków oddziału z wyjątkiem pilotów miał w standardowym wyposażeniu dwa, bez względu na to gdzie udawali się z misją.
- Ty też?
- Odpowiednio ustawione i podłożone w dobrym miejscu mogłyby wywołać reakcję łańcuchową. Gdzie są? – ton snajpera zniechęcał do dalszej wymiany zdań
- W mojej kajucie. Po jaką cholerę miałbym je nosić ze sobą.
- Pokaż nam je – odezwał się milczący do tej pory Mirrs, wskazując głową drzwi
Palce obrzucił wszystkich morderczym spojrzeniem i ruszył przodem.

Drzwi odsunęły się, a informatyk w milczeniu przyglądał się jak Mirrs i Oko wchodzą do kajuty. Golem i Anks zostali z nim na korytarzu. Światła na stacji zamigotały i po chwili przeszukujący kajutę Palce mężczyźni wyszli na korytarz. Mirrs trzymał w dłoni jeden granat.
- Gdzie drugi? – spytał twardo – przewróciliśmy pokój do góry nogami i znaleźliśmy tylko jeden
Palce otworzył usta chcąc coś powiedzieć, lecz nic logicznego nie przychodziło mu na myśl
- Ty sukinsynu – wysyczał za nim Anks i zamachnął się kolbą karabinu
Mężczyzna upadł na kolana, obficie krwawiąc z rozbitej czaszki.
- Co ty do cholery robisz Anks! – krzyknął Oko powstrzymując kolejny cios – Odjebało ci całkowicie?
- Chcesz go zamknąć Oko? – w oczach Anksa czaiło się szaleństwo – żeby wyszedł stamtąd i zarżnął nas w czasie snu?
- Ty naprawdę oszalałeś. Ludzie co z wami!
Golem zimnym wzrokiem spoglądał na próbującego podnieść się mężczyznę. Kapitan sprawiał wrażenie nieobecnego i obojętnego na to co się dzieje.
- Jest tylko jeden sposób załatwienia sprawy – Anks wyszarpnął blaster z kabury i wymierzył w głowę Palce.
Krew sącząca się z jego rozbitej głowy powoli sączyła się na posadzkę, tworząc już sporą plamę. Informatyk drżącą ręką niezdarnie próbował sięgnąć po własną broń, lecz kopniak ciemnoskórego mężczyzny rzucił go pod ścianę. Palce z jękiem uniósł głowę, spoglądając w lufę blastera skierowanego ku niemu. Anks z uśmiechem szaleńca spojrzał na Oko.
- Anks nie wa…
Odgłos wystrzału odbił się echem po pustym korytarzu, gdy Palce osunął się bezwładnie na podłogę. Mirrs mruknął coś o zdrajcach i ruszył do swojej kabiny, a pozostała dwójka po chwili poszła w jego ślady. Oko pozostał na korytarzu sam. Światła ponownie zgasły, na chwilę kryjąc przed jego wzrokiem ciało Palce leżące w kałuży czerwonej cieczy. Plius leniwie obracał się gdzieś pod jego stopami, zalewając stację swoją upiorną, niebieską poświatą.

Oko siedział na łóżku w swej kajucie wpatrując się w błyskawice przecinające atmosferę planety. Przy jego dłoni spoczywał blaster. Na wszelki wypadek. Choć od ostatnich wydarzeń minęło już kilka godzin, wciąż miał przed oczami obraz gasnącego wzroku Palce, spoglądającego na niego z wyrzutem pomieszanym z zaskoczeniem. Trzy głuche uderzenia o drzwi wyrwały go z zadumy.
- Kto tam? – krzyknął, bezwiednie podnosząc broń
- Mirrs – padła odpowiedź
Mężczyzna niechętnie podniósł się z posłania i schowawszy blaster za plecami otworzył drzwi.
- Mogę wejść? – spytał kapitan – chciałem porozmawiać
Snajper zaprosił go do środka ruchem dłoni. Mirrs usiadł na fotelu naprzeciw łóżka, które zajął Oko.
- Wszystko w porządku Steve? – kapitan przyglądał mu się uważnie – też nie jestem zadowolony z tego co się stało, lecz czasem trzeba podejmować zdecydowane kroki.
Nikt nie zwracał się do Oka po imieniu prawie od początku jego służby w armii.
- Zdecydowane kroki? Zabiliśmy jednego z naszych ludzi opierając się w dodatku na domysłach
- Nie na domysłach. W nocy byłem w pokoju bezpieczeństwa, by przejrzeć zapisy z kamer. Dziwnym trafem zapisy z ostatnich dwóch dni zostały usunięte
- Jak to? – Oko nie potrafił uwierzyć w to co słyszy
- Kto wcześniej tam przebywał?
Snajper nie odpowiedział
- Anks twierdzi, że raz Palce wyszedł i wrócił dopiero po blisko pół godzinie. Chciałem, żebyś wiedział
Kapitan podniósł się i skinąwszy Oku głową na pożegnanie, opuścił pomieszczenie.

Nadeszła noc. Sen ponownie nie był zbyt łaskawy dla Oka, pozwalając mu tylko na krótkie chwile odpoczynku, po chwili brutalnie przerywane koszmarami. Choć w pokoju było chłodno, snajper co jakiś czas zrywał się z łóżka zlany potem. Twarze zabitych wracały wyraźne jak nigdy dotąd, nie chcąc zniknąć nawet po przebudzeniu. Mężczyzna leżał na łóżku wpatrując się w sufit, gdy nagle idealną ciszę zmąciły ciche odgłosy kroków, które z każdym krokiem stawały się coraz bardziej wyraźne. Osoba na korytarzu zbliżyła się do drzwi kajuty Oka i zatrzymała się przed nimi. Małe światło palące się nad wezgłowiem posłania zamigotało i zgasło. Oko gorączkowo sięgnął po blaster i usiadł czując jak na jego czoło występuje zimny pot. Postać ruszyła dalej i po chwili stację znów spowiła niezmącona cisza. Mężczyzna pośpiesznie narzucił na siebie ubranie i z karabinem w ręku wyjrzał na spowity w ciemności korytarz. W świetle latarki dostrzegł niknące w mroku mokre odciski stóp, które pod jego drzwiami były zdecydowanie wyraźniejsze. Snajper szerzej otworzył oczy nie wierząc w to co widzi. Ślady pozostawiły stopy dziecka.
- Dalej Oko weź się w garść – szepnął do siebie – to tylko twoja wyobraźnia i brak snu
Stąpając bezszelestnie ruszył w głąb korytarza. Ślady prowadziły w kierunku jadalni, lecz gdy Oko był praktycznie pewien, że właśnie tam zmierza, skręcały nagle by zniknąć za jednymi z drzwi. Mężczyzna wziął głębszy oddech i przejechał dłonią po panelu otwierającym. Drzwi odsunęły się bezdźwięcznie, ukazując skąpane w czerwonej poświacie Pliusa wpadającej przez okno pomieszczenie, będące najwyraźniej czymś na kształt biura. Na fotelu za biurkiem odwrócona przodem do przeszklonej ściany siedziała jakaś postać. Oko z uniesionym do strzału karabinem jął okrążać pomieszczenie, aż do chwili gdy rozpoznał osobę siedzącą na fotelu. Anks szeroko otwartymi z przerażenia, martwymi oczami wpatrywał się w falującą, karmazynową powierzchnię planety.



Część VII

Oko ostrożnie zbliżył się do ciała. Mundur Anksa lśnił w czerwonych promieniach mokry od krwi spływającej z rozerwanych tchawicy. Irtis najwyraźniej wziął sprawiedliwość w swoje ręce. Lecz co jeśli to nie był on? Co jeśli pozostali orzekną, że to osoba, która odnalazła zwłoki zabiła kompana? Snajper zaczynał czuć się jak zwierzę zamknięte w klatce, w której nie było gdzie się ukryć. Nie mógł nikomu powiedzieć o swym upiornym znalezisku, gdyż stałby się natychmiast głównym podejrzanym i mógłby skończyć jak Palce. Pomoc mogła nadejść dopiero za tydzień, lub dwa, więc tu nie mógł pokładać żadnych nadziei. Cicho wymknął się z pomieszczenia i nie zapalając latarki, prawie po omacku ruszył z powrotem do swej kabiny. Znajdował się już dość blisko, gdy snop światła zza odsuwających się drzwi do jednej z kabin rozświetlił korytarz. Wychylony zza rogu dostrzegł Golema wychodzącego na zewnątrz z karabinem w ręku. Drzwi zasunęły się i po chwili w ciemnościach rozległy się głośno i wyraźnie kroki ciemnoskórego mężczyzny. Oko nie zastanawiając się ani chwili, ruszył w głąb korytarza, na końcu którego znajdowała się winda zjeżdżająca do laboratorium. Dopadł do panelu przyzywającego, starając się nie wydawać żadnego dźwięku, który mógłby zdradzić jego obecność. Oparty plecami o drzwi windy, wycelował karabin w wylot korytarza. Metalowa powierzchnia za jego plecami rozsunęła się bezgłośnie.
- Cholera jasna – szepnął do siebie, wchodząc do klaustrofobicznego pomieszczenia
Światła punktowe miarowo zaczęły przesuwać się za szklanymi ścianami odmierzając każdy przebyty metr. Po pewnym czasie Oko poczuł, że winda się zatrzymuje a przed nim rozległ się cichy syk odsuwanych drzwi. Mężczyzna włączył latarkę, której światło omiotło średnich rozmiarów pomieszczenie laboratorium. Większość ekranów i stanowisk była porozbijana, a holonotesy walały się po podłodze. Oko postąpił kilka kroków naprzód, nasłuchując uważnie. Idealna cisza spowijała kompleks. Nagle drzwi windy zamknęły się ze znajomym cichym sykiem, a ona sama ruszyła w górę przyzwana przez kogoś na poziomie mieszkalnym. Oko pamiętał doskonale plany stacji i wiedział, że szyb windy jest jedyną drogą prowadzącą do i z laboratorium. Sala z każdą sekundą zdawała się maleć. Mężczyzna wybiegł na środek pomieszczenia, panicznie szukając schronienia. W prawej ścianie znajdowały się niewielkie pomieszczenia, które służyły do przechowywania dokumentów i różnego typu rzeczy, o których Oko nie miał zielonego pojęcia. Dopadł do pierwszych drzwi i spostrzegł, że panel otwierający jest usmażony. Drugie drzwi były zablokowane. Mężczyzna wdusił przycisk otwierający trzecich i momentalnie odskoczył jak rażony prądem. Pozbawione oparcia ciało Irtisa ciężko osunęło się na ziemię. Kurwa mać co się tu dzieje – pomyślał Oko nie mogąc oderwać wzroku od ciała pilota. Irtisowi ktoś wydłubał oczy. Ze odrętwienia wyrwał go charakterystyczny syk towarzyszący otwieraniu drzwi windy w laboratorium. Instynktownie wyłączył latarkę i po omacku jął wpychać zwłoki z powrotem do środka. Światło czyjejś latarki zamajaczyło między stanowiskami po drugiej stronie sali. Oko skoczył do pomieszczenia mogącego pomieścić co najwyżej dwoje ludzi stojących prosto obok siebie i zasunął drzwi, pozostawiając jedynie niewielką szczelinę. Golem pewnym krokiem przemierzał salę kierując się do jednego ze stanowisk, jakby nie był tu po raz pierwszy. Po chwili nad blatem stołu wyświetliło się główne menu programu operacyjnego, a mężczyzna jął uważnie studiować jakieś pliki. Zwłoki Irtisa osunęły się nieco, a jego głowa bezwładnie opadła na ramię Oka. Starając się nie myśleć o zakrzepłej krwi zlepiającej włosy pilota i pokrywającej jego twarz i większość stroju, zamknął oczy starając się oddychać regularnie.

Niecałą godzinę później Golem wyłączył zasilanie i zniknął w klatce windy. Oko z ulgą wyskoczył z pułapki w której był uwięziony przez ostatnią godzinę i głęboko zaczerpnął powietrza. Oczy zalewał mu pot, jak gdyby skończył właśnie kilkukilometrowy bieg. Ruszył w kierunku stanowiska, z którego korzystał Golem. Powitało go trójwymiarowe menu główne, w którym Oko wybrał opcję „ostatnio otwierane dokumenty”. Wyświetlił się w większości nieczytelny plik tekstowy. Wyglądało, że dziury w tekście były owocem nieudolnej próby usunięcia zabezpieczonych plików.

13.II.25
Nasz obiekt badawczy od dwóch dni wykazuje podwyższony stopień agresywności. Dr Sliss zaaplikował mu podwójną dawkę środków us………ających, lecz nie przyniosło to pożądanego efektu. Obiekt ma koszmary senne i często rozmawia z kimś po przebudzeniu w środku nocy. Niezmiennie odmawia rozmowy w swojej celi, godząc się na takową jedynie w innej części stacji tłumacząc ………………………………………………………………………………………………………………... Jutrzejszego dnia Obiekt zostanie przeprowadzony do laboratorium, gdzie poddamy go szczegółowym badaniom nadczynności mózgu.
Jestem przekonany, że w nocy, gdy spałem ktoś był w mojej kajucie. Myślałem, że pracuję z poważnymi istotami, które pojmują powagę naszej misji i nie zajmują się podrzucaniem współpracownikom dziecinnych rysunków w środku nocy. Szkoda, że nie ma z nami porucznika Glem’a. W jego obecności nikt nie odważyłby się na tego typu żałosne żarty.


Porucznik Glem. Oko poczuł jak robi mu się zimno. Porucznik Jidd Glem, znany raczej jako Golem, był na Pirr V już wcześniej. Czemu zataił tą informację? Dowództwo musiało przecież wiedzieć. Mężczyzna otrząsną się z szoku i wrócił do lektury

15.II.25
Wciąż nie potrafię dojść do siebie po wczorajszym dniu. Obiekt w drodze do laboratorium zaatakował i zabił esk ………………………………………………………………………………………………………………………………………………
………………………………………………………………………………………………………………………………………………
………………………………………………………………………………………………………………………………………………
………………………………………………………………………………………………………………………………………………
………………………………………………… nął dr Jyrr. Zaczynam dochodzić do wniosku, że podjęcie pracy w tym miejscu było moim największym błędem w życiu.
16.II.25
W środku nocy obudził mnie hałas dobiegający z łazienki. Zapaliłem światło i z paralizatorem elektrycznym, który ostatnio zawsze mam przy sobie ruszyłem na spotkanie z intruzem. Gdy tylko otworzyłem drzwi hałas ucichł, a …………………….. pusta. Chyba zaczynam tracić zmysły. Dr Haywield nie wyszła dziś ze swojej kajuty, twierdząc, że fatalnie się czuje. Równocześnie odmówiła pomocy medycznej. Dr Jyrr wciąż uznany jest za zaginionego. Jak u licha ktoś mógłby zaginąć na stacji badawczej tych rozmiarów.
17.II.25
Dr Haywield została dziś znaleziona w swej kajucie z podciętymi żyłami. Mimo natychmiastowej interwencji nie udało się jej uratować ……………………………..………………………………………………………………………………………………………………
………………………………………………………………………………………………………………………………………………
………………………….
18.II.25
Widziałem kogoś w mojej kajucie. Nie odważyłem się poruszyć, lecz widziałem parę przyglądających mi się oczu, w których odbijało się czerwone światło Pliusa. Nie jesteśmy tu sami…
22.II.25
……………………………..………………………………………………………………………………………………………………
………………………………………………………………………………………………………………………………………………
……………………… wszyscy nie żyją.


Oko nie rozumiał wciąż dlaczego Golem zamordował Irtisa i Anksa, ale był pewien, że zgony te były zasługą ciemnoskórego członka zespołu. Może zbyt długo przebywał na stacji? Musiał podzielić się informacjami z Mirrsem, zanim Golem zabije i jego. Rzucił się w kierunku windy.

Niczym duch, Oko w ciemnościach przemierzał korytarze stacji. Zbliżał się do kajut mieszkalnych, gdy dostrzegł światło z jednej z kabin wypadające na korytarz przez otwarte drzwi. Była to kajuta Mirrsa. Oko z gotową do strzału bronią dopadł drzwi, lecz pomieszczenie było puste. Nagle w oczy rzucił mu się rysunek spoczywający na szafce nocnej. Choć rysunek wyglądał jakby został stworzony przez dziecko, jego treść dziecięca z pewnością nie była.
- Czegoś tu szukasz Oko? – rozległ się za nim ostry głos Mirrsa

Część VIII

Oko odwrócił się z blasterem gotowym do strzału. Mirrs przyglądał mu się bacznie, spod półprzymkniętych powiek.
- Nie celuj we mnie – warknął ostrzegawczo
Oko odetchnął głęboko, starając się uspokoić tłukące się serce i posłusznie opuścił broń
- Doskonale – powiedział kapitan – teraz wyjaśnij mi łaskawie co u cholery robisz w mojej kajucie
- To Golem. Zabił wszystkich
Mirrs spojrzał na Oko jak na człowieka będącego nie w pełni sił umysłowych.
- Słucham? – spytał jakby chciał się upewnić, że się nie przesłyszał
- Anks nie żyje. Irtis tak samo. Znalazłem jego ciało w laboratorium i jestem pewien, że leży tam od kilku dni.
- I co z tym zrobimy? – kapitan spojrzał prosto w oczy snajpera
W tym spojrzeniu było coś przerażającego. Coś nieludzkiego. Światło na całej stacji zamigotało.
- Musimy znaleźć Golema – wydusił z siebie Oko, czując się coraz bardziej nieswojo
Mirrs zachichotał wycierając dłonie w mundur
- Ten etap możemy chyba uznać za zamknięty
Dopiero teraz Oko dostrzegł, że dłonie Mirrsa aż do rękawów pokryte są karmazynową cieczą, która po wytarciu rąk pozostawiła na mundurze brunatne ślady. Snajper poczuł jak zimny pot występuje mu na czoło. Mocniej zacisnął broń na rękojeści blastera, powoli przesuwając palec w kierunku spustu.
- Bellana twierdzi, że dobry z ciebie człowiek Oko
- Kto? – mężczyzna był gotowy do oddania strzału, gdyby Mirrs wykonał choćby jeden niepokojący ruch
- Moja córka – spokojnie wyjaśnił kapitan małym krokiem zbliżając się do snajpera
- Jesteś szalony – wyszeptał Oko – Twoja córka nie żyje od dwóch lat
Uśmiech ponownie wykrzywił twarz kapitana, a w jego oczach czaił się obłęd.
- Też tak kiedyś myślałem
- I dlatego zabiłeś tych wszystkich ludzi? – krzyknął Oko unosząc broń – Nie zbliżaj się, bo kurwa słowo daję, że strzelę!
- To Plius ich osądził. Ponieśli karę za swe uczynki, lecz ty Oko nie musisz do nich dołączać. Oddaj mi broń, przecież nie chcesz strzelić.
Mirrsa od snajpera dzieliły już tylko cztery kroki
- Ani kroku dalej!
- Nie strzelisz do nieuzbrojonego mężczyzny Oko – szepnął kapitan oblizując wargi – Nie po raz dru…
Ciche kliknięcie naciśniętego spustu rozbrzmiało w pomieszczeniu niczym wybuch granatu jonowego. Oczy Mirrsa zapłonęły triumfalnie.
- A jednak… Niestety Oko jak sam widzisz, na tej stacji urządzenia mechaniczne czasem odmawiają posłuszeństwa. Dokonałeś wyboru
Światła na stacji zgasły pogrążając puste korytarze w ciemnościach rozjaśnianych gdzieniegdzie upiorną czerwienią Pliusa. Krzyk Oka dał się słyszeć w każdym zakamarku kompleksu badawczego.

***

- Widzimy ją majorze. Uszkodzenia w obrębie rękawa cumowniczego. Wygląda na skutki jakiegoś wybuchu
Głos dowodzącego grupą Gamma 5 rozbrzmiewał głośno i wyraźnie przy biurku majora Oltoncka. Zasiadający za nim mężczyzna w imperialnym mundurze naznaczonym licznymi odznaczeniami, splótł ręce spoglądając na niewyraźny, dwuwymiarowy przekaz holograficzny
- Cumujcie przy rękawie towarowym
- Zrozumiałem
Major odetchnął głębiej. Po kilku minutach komunikator odezwał się ponownie.
- Jesteśmy przypięci. Czekamy na rozkaz wejścia na pokład
- Ruszajcie i utrzymujcie ze mną stały kontakt. Zrozumiano?
- Tak jest – padła rzeczowa odpowiedź, a w tle dał się słyszeć głos wydający rozkazy – wchodzimy na pokład
Oddział ruszył gdy drzwi uniosły się z głośnym zgrzytem. Przed oczami Oltoncka zmaterializowało się jakieś pomieszczenie rozświetlane jedynie światłem kilku latarek.
- Co mówią urządzenia skanujące?
- Wariują. To chyba wpływ tej planety. Chwila, widzę coś.
Ktoś skierował światło latarki na podłogę i oczom majora ukazały się niewielkie odciski bosych stóp.
- Co to jest do cholery? – dał się słyszeć głos jednego z żołnierzy
- Tam! – krzyknął ktoś inny, a obraz poruszył się gwałtownie i zamigotał
Gdzieś w oddali dał się słyszeć nieludzki śmiech, a wszystkie lampy zapaliły się nagle, tylko po to, by po ułamku sekundy znów pogrążyć stację w ciemności. Wyświetlany na biurku Oltoncka obraz rozmazał się i znikł.
- Gamma 5! – krzyknął major aż podrywając się z fotela – Gamma 5, czy mnie słyszycie?!
Odpowiedziała mu jedynie złowroga cisza.


KONIEC
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Parr V

Postprzez Dagos Bardok » 8 Cze 2010, o 16:02

Zobaczymy jak rozwinie się akcja :) Czyta się lekko i przyjemnie.
Awatar użytkownika
Dagos Bardok
 
Posty: 1017
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 18:42

Re: Parr V

Postprzez Kelan Navarr » 9 Cze 2010, o 14:46

Dodałem część drugą. Zapraszam :)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Parr V

Postprzez Fenn Mereel » 9 Cze 2010, o 15:43

Zaczyna się robić podobne do "Szturmowców Śmierci" ;) A tak ogólnie to ładnie skonstruowana, trzymająca w napięciu opowieść.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: Parr V

Postprzez Kelan Navarr » 9 Cze 2010, o 16:32

"Szturmowcy Śmierci" znani mi są jedynie z okładki, która kiedyś mi się bardzo spodobała :D
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Parr V

Postprzez Fenn Mereel » 9 Cze 2010, o 16:35

Zombie i takie sprawy. Dość ciekawa ;)
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: Parr V

Postprzez Peter Covell » 17 Cze 2010, o 01:09

To było do przewidzenia, że taki fan "Silent Hill", jak Kelan w końcu weźmie się za opowiadanie w klimatach survival-horroru ;) Moim skromnym zdaniem, te dwa odcinki stoją o poziom wyżej od Twojego poprzedniego "tasiemca" (który notabene był świetny) - zapewne za sprawą klimatu, który dodaje smaczku ;) Z niecierpliwością czekam na pojawienie się kolejnego odcinka, jaki przeczytam, gdy tylko będę miał odrobinę czasu na oderwanie się od studencko-sesyjnej rzeczywistości.

PS. Rzeczywiście ma w sobie coś ze "Szturmowców Śmierci" ;)
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Parr V

Postprzez Harvos » 17 Cze 2010, o 16:11

Ja dodam tylko, że czytało się płynnie i miałem wrażenie, że zaraz stanie się coś mocnego (w trakcie tak się atmosfera podbijała) - no i się stało, bo końcówka jest zwyczajnie straszna :D
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Harvos
Gracz
 
Posty: 922
Rejestracja: 12 Paź 2008, o 18:11
Miejscowość: Беларусь

Re: Parr V

Postprzez Oto'reekh » 18 Cze 2010, o 09:23

Dead Space ! xD
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: Parr V

Postprzez Kelan Navarr » 24 Cze 2010, o 16:07

Żaden Dead Space :P

Dodałem część 3 :) Jak zwykle zapraszam do czytania i dziękuję za poświęcony czas :)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Parr V

Postprzez Peter Covell » 27 Cze 2010, o 13:45

Ja czekam aż zaczną znikać członkowie oddziału ;) Jak zwykle - trzyma "ten" klimat, przez co człowiek chciałby już dostać następną część i następną - byle wreszcie dojść do końca i przestać co 10 sekund nerwowo spoglądać za ramię czy przypadkiem tam się nie czai coś złego ;)
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Parr V

Postprzez Oto'reekh » 28 Cze 2010, o 01:47

Czytanie tego po 1 w nocy, w robocie nie było najlepszym pomysłem ...
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: Parr V

Postprzez Kelan Navarr » 1 Lip 2010, o 13:58

Część 4 dodana :) Z góry dziękuję za wszelkie opinie i sugestie
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Parr V

Postprzez Peter Covell » 1 Lip 2010, o 20:14

Ło, ten odcinek był naprawdę dobry. Czwartej części do Kinga brakuje jedynie bardziej rozbudowanych opisów. Tylko tego.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Parr V

Postprzez Avien Matiias » 5 Lip 2010, o 00:59

Może się mylę ale przypomina mi troszkę taką grę F.E.A.R.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: Parr V

Postprzez Fenn Mereel » 5 Lip 2010, o 13:19

Cholernie klimatyczne. Winszuję ;)
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: Parr V

Postprzez Kelan Navarr » 6 Lip 2010, o 14:54

Część V dodana :) (ze względu na jeden spełniony warunek - z dedykacją dla Popowatego :D )
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Parr V

Postprzez Peter Covell » 7 Lip 2010, o 11:29

Nie będę chwalił, bo to ciągłe chwalenie robi się nudne, więc nic nie powiem.

PS. Jak zwykle zajekurwabiste ;)
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Parr V

Postprzez Kelan Navarr » 13 Lip 2010, o 15:59

Już jest! Jeszcze świeża i gorąca część VI!

:D :D :D
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Parr V

Postprzez Avien Matiias » 14 Lip 2010, o 05:15

W nocy nigdy nie będę tego czytał :shock:. Czekam na następne niecierpliwie ;)
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Następna

Wróć do Opowiadania

cron