Content

Karty odrzucone

Andaral Hakes

Andaral Hakes

Postprzez Andaral Hakes » 26 Maj 2013, o 23:29

1. Nazwa postaci: Andaral Hakes

2. Rasa: Człowiek

3. Profesja: Brak stałej

4. Data i miejsce urodzenia: 40 ABY, Taris

5. Usposobienie: Andaral jest bardzo spokojny Postępuje zgodnie z wartościami, jakich się nauczył od rodziców. Charakteryzują go, przede wszystkim, opanowanie, odwaga, rozwaga i pewność siebie. Ciężko jest go zdenerwować na tyle, by poprzysiągł zemstę. Nie jest on typem samotnika, otacza się przyjaciółmi, zaś przeróżni wrogowie mogą czyhać na jego życie. Bardzo skory do pomocy innym. Wszystko co jest dla niego zagadką jest ciekawe, przez co próbuje za wszelką cenę ją rozwikłać. Nie interesuje się zanadto władzą, lecz lubi wiedzieć co się dzieje w miejscach do których podróżuje. Nie ma uprzedzeń do innych ras, jest bardzo tolerancyjny. Chętnie przebywa w towarzystwie kobiet, nie jest jednak jakimś cudownym flirciarzem, którego interesują wyłącznie dziewczyny oraz nocne życie. Bardziej woli przeanalizować sytuację oraz mieć jakiś plan działania, jednakże czasami może sobie pozwolić na trochę spontaniczności w swoich zamiarach. Chętnie słucha ludzi mądrzejszych od niego, by móc się więcej nauczyć. Potrafi oprzeć się wdziękowi kobiet zaś w wolnych chwilach uczy się innych języków oraz uczy się pilotażu najróżniejszych statków. Woli walczyć na bliski dystans, niż na dalszy.

6. Wygląd: Jest białym, wysokim mężczyzną liczącym 180cm wzrostu. Jego siła opiera się bardziej na szybkości oraz zwinności, niż na bicepsie, jednakże nie oznacza to, że jest słaby. Jego włosy są koloru brązowego, zaś tęczówki niebieskiego. Często chodzi w brązowym płaszczu pod, którym ma różne bronie. Niekiedy można go zobaczyć w brązowej kurtce, przeważnie chodzi w czarnych butach.

7. Umiejętności:
- dobre posługiwanie się bronią białą
- strzelanie z blasterów na poziomie zaawansowanym
- świetny pilotaż statków(od najzwyklejszych promów po różne myśliwce)
- często potrafi nakłonić ludzi do swojego „patrzenia na świat”
- podstawowe umiejętności medyczne oraz programistyczne

8. Ekwipunek:
- Płaszcz brązowy
- Wibromiecz
- Wibronóż
- pistolet blasterowy DL 44
- specjalna pochwa na wibromiecz po lewej stronie pasa ukryta pod płaszczem
- kabura na blastery z prawej strony pasa ukryte również pod płaszczem
- dowód tożsamości i inne niezbędne dokumenty
- torba
- 500 kredytów w portfelu
- cyfronotes
- kamizelka przeciw blasterowa
- granaty(2 termiczne, 4 odłamkowe)
- karta wstępu pozwalająca przemieszczać się po Taris np. między poziomami miasta

9. Posiadany dobytek/majątek:
- Na koncie w banku w wysokości 50.000 kredytów

10. Historia:
40-57 ABY
Andaral urodził się na Taris, dokładniej w górnym mieście. Jego rodzina była jedną z wielu mieszkających na tejże planecie. Nie wyróżniali się niczym szczególnym, no może oprócz tego, że byli obrzydliwie bogaci. Rodzice wiernie nauczali go zgodnie z podstawowymi wartościami moralnymi. Ojciec od najmłodszych lat, opowiadał mu o republice, o tym, że życie kiedyś było piękne, nikt nie żył w strachu, nikt go nawet nie znał ponieważ, jedi stali na straży pokoju. Jendakże, nie zdołali oni zapobiec temu co się wkrótce wydarzyło.
Nastąpiły ciemne czasy o których lepiej było nie wspominać. Rodzice Andrala pracowali jak zwykli ludzie. Ojciec był mechanikiem zaś matka barmanką w pobliskiej kantynie. Historie, jakie usłyszał, odnosiły się zawsze do czegoś oddalonego od nich, czegoś z czym na co dzień nie miał styczności, natomiast nigdy nie został poinformowany o tym co się dzieje na Taris. Wtedy to właśnie poprzysiągł dowiedzenie się tego wszystkiego, jednakże jeszcze nie wiedział, jak skomplikowane to będzie.

57-60 ABY
Andaral był już nastolatkiem. Pewnego dnia przyszedł do niego ojciec, powiedział, że zabiera go na trening. Zdezorientowany Andaral posłuchał rodzica i udał się za nim. Szli przez Taris, po czym weszli do jakiegoś pomieszczenia. Można było zauważyć drozdy oraz ścigacze, co wskazywałoby to na jakąś pracownię bądź hangar. Ich cel znajdował się jeszcze niżej, bowiem ojciec pociągnął za pewną klapę w podłodze. Zeszli tam, po czym Andaral dojrzał przeróżne bronie, można by powiedzieć, że była to prawdziwa zbrojownia. Znajdowały się tam blastery różnego rodzaju, wibroostrza, miny, materiały wybuchowe oraz detonatory. Chłopak zaczął zadawać sobie w myślach pytania na temat tego jak ojciec zdobył te bronie, był on zamożny, to fakt ale żeby od razu zakładać własną pracownię militarną? Jego rodzic postanowił szkolić młodego Andarala w sztukach walki. Musiał on umieć używać blastera jak i wibroostrza. Syn był posłuszny ojcu, matka o niczym nie wiedziała, gdyż ten chciał uchować to w tajemnicy. Wciąż nie wiedział po co to jemu potrzebne a trening trwał.

60-61 ABY
Nastąpił przełom w życiu Andarala. Potrafił to czego nauczył go ojciec. Bardzo dobrze strzelał zaś walka broniami białymi trochę szła mu trochę gorzej. Pewnego razu sytuacja się zmieniła, w domu działy się dziwne rzeczy, zaś ojciec wyglądał jakby zwariował. Co 20 minut mówił mu jakie to czyha na niego niebezpieczeństwo i musi się umieć bronić. Andaral nie był pewien co się dzieje, chciał by mu wytłumaczono dlaczego uczy się walczyć, co miał w przyszłości osiągnąć, kim się stać. Jednakże ojciec wciąż mówił o tym jak pewnego dnia stanie się coś strasznego, chłopak jeszcze wtedy nie znał prawdy, nie znał nawet kolegów ani przyjaciół, nie znał słowa „poświęcenie”, nie znał słowa „troska”, znał słowa „koleżeńskość” czy też „przyjaźń”.
Pewnego razu, dzień chłopaka zapowiadał się tak jak zawsze. Wstał rano, ubrał się i umył. Zszedł na śniadanie, dostał ciepłe i świeże jedzenie, które zostało mu przygotowane natychmiast.
- Jedz szybko i leć do ojca, chyba ma dużo pracy. Jeszcze coś… – po chwili kobieta podeszła do stołu, który stał w przedpokoju, nie było to jego miejsce lecz wymagał naprawy, toteż został ustawiony w widocznym miejscu. Po chwili wróciła z jakimś pakunkiem.
- Ojciec zapomniał śniadania, zanieś mu to, proszę.
Młody zjadł i posłusznie wziął pakunek, po czym szybko pobiegł do warsztatu.
Kiedy wszedł usłyszał dziwne odgłosy z miejsca gdzie trenował. Cichutko odstawił rzeczy na ścigacz, który stał przy nim i podszedł do klapy, która była otwarta.
- Za kogo ty nas masz?! Ryknął zdenerwowany gwardzista.
- Myślałem, że załatwiliśmy to dawno temu! Czego chcecie?!
- Zabijemy Ciebie i Twoją żonę. – gwardzista stanął tyłem. – jeszcze weźmiemy Twojego syna i… .
Wysłannik nie zdążył dokończyć zdania, kiedy to Aranius złapał za wibromiecz i pchnął pierwszego strażnika, który stał obok niego w klatkę piersiową zabijając go na miejscu. Jednakże został szybko unieruchomiony przez innych.
- Araniusie proszę, powiedz mi gdzie to jest a może jakoś inaczej załatwimy sprawę, wiesz, że jeśli twój syn nie będzie potrafił walczyć to najprawdopodobniej zginie, dlatego mądrzej będzie jak nam coś dasz, coś co zabrałeś dawno temu…
- Nigdy wam tego nie oddam! – Hakes spojrzał na klapę i się przeraził, bowiem zobaczył syna. Próbował zamaskować swoje zdziwienie lecz było już za późno. Strażnik poszedł po chłopaka, który nawet nie drgnął.
- Uciekaj! – wydarł się ojciec, lecz po chwili został uciszony przez gwardzistę, na zawsze. Wyciągnął wibromiecz z ciała Araniusa i skinął głową strażnikowi, który pozbawił przytomności Andarala.

Kilka godzin wcześniej.
Dlaczego ja mam tam iść?! – wykrzyknął gwardzista – będę bardziej potrzebny tutaj! Nie ma mowy!
- Posłuchaj Herkins. Nie mamy czasu, musimy osłabić pozycję Szalonych Rakghouli inaczej może się to źle potoczyć – odparł Brejvick, który był bardzo spokojny.
- Naprawdę? Jesteśmy zagrożeni? Przecież jesteśmy największym gangiem w dolnym mieście. Nie biorąc pod uwagę adeptów bez ośmioramiennej gwiazdy to liczymy około 300 osób. Powiedz mi teraz. Co nam tak bardzo zagraża? Chciałem dodać, że Lanith zastrzeliła przywódcę Szalonych Rakghouli a do tego nasze relacje z Tarizjańską policją są nie najgorsze.
- Aranius. Mówi Ci coś to imię?
- Nic a nic. – odpowiedział Herkins. – mam się obawiać tego gościa?
- Być może, jest bowiem bardzo bogaty, do tego świetnie walczy.
- Czekaj. – przerwał mu gwardzista. – to jest ten koleś co podobno wyrżnął cały nasz ostatni patrol?
Brejvick popatrzył na niego, zaś jego twarz stała się bardziej poważniejsza.
-Ten sam. – odparł.
- Więc musi umrzeć… .
- To nie wszystko. On ma syna, jeśli ten będzie go szkolił, możemy mieć problemy.
- Więc zamordujemy całą rodzinę. Nie ma żadnego problemu.
- Jest jeszcze jedno wyjście. Potrzebujemy pewnego cyfro notesu, który skrywa potrzebne nam informacje. Co do chłopaka. Możemy go przeciągnąć na naszą stronę Aranius na pewno nie będzie chciał swemu synowi wszystko powiedzieć, jeśli nauczy go walczyć możemy wykorzystać jego umiejętności dla naszych korzyści, zakończyć tą wojną w dolnym mieście raz na zawsze. Jest on nam potrzebny.
- Dobrze więc. Porwę go lecz będziemy musieli go wyszkolić na własną odpowiedzialność.
- Zrobimy więc z niego naszą marionetkę. Idź więc i to załatw. Nie możemy ryzykować, że ten coś powie swemu synowi o nas, podaj się więc za kogoś z imperium.
Herkins wstał i poszedł w głąb kryjówki. Znalazł kilka osób, które były mu posłuszne. Wziął ich i wyruszył do górnego miasta, wszedł tam bez problemu jako, że miał przepustkę. Gdy tylko się tam pojawił spojrzał na swój cyfronotes gdzie miał zapisane miejsca „urzędowania” Araniusa. Postanowił, że zaskoczy go w warsztacie ponieważ jest ranek i jeszcze może go nie być. Udał się więc gdzie postanowił z innymi członkami Dead Vulkars.
Herkins zobaczył uchylone drzwi, więc wślizgnął się cicho do pomieszczenia. Było tam mnóstwo ścigaczy oraz innych rzeczy. Powoli szedł w głąb miejsca pracy Araniusa. Doszedł do klapy, która była otwarta. Nie liczył już, że go zaskoczy gdyż ten był pierwszy, toteż szybko zszedł do pomieszczenia, które wyglądało jak zbrojownia oraz pole treningowe. Ostatnie kilka schodków zeskoczył.
-Więc już jesteś Andaral. Chodź, musi… - nie zdążył dokończyć zdania gdyż usłyszał kroki innych ludzi. Szybko obrócił się na pięcie. Zobaczył 5 ludzi którzy właśnie stali w jego małej zbrojowni.
-Czego tu chcecie?! Nie macie prawa tu wchodzić.
- Araniusie… myślisz, że możesz ucieknąć przed teraźniejszością?
Ten popatrzył na mężczyznę, który stał przed nim. Dokładnie mu się przyjrzał i natychmiast go rozpoznał.
- Herkins...? – rzekł z lekkim niedowierzaniem. – Jak się tu dostałeś?
- Nie tylko ty możesz wchodzić i schodzić z górnego miasta.
- Czego chcesz?
- Nie udawaj niewiniątko. Zabiłeś nasz cały patrol i nie tylko ich. Jesteś nam nie wygodny i trzeba się Ciebie pozbyć. – rzekł Herkins, który był bardzo pewny siebie. - najpierw daj nam cyfronotes, gdzie go schowałeś?! – wykrzyknął.
- Jest bezpieczny. Nie dam Ci go odnaleźć a nawet jak go znajdziesz to zrobiłem kilkanaście kopii więc mój syn i tak dowie się o wszystkim, zaś moje zapiski dotyczące waszej bazy i waszych stosunków z tarizjańską policją… No cóż, na pewno ten policjant w końcu się wygada… – Hakes był bardzo pewny siebie.
- Twój syn trafi pod naszą opiekę a jego umiejętności posłużą nam w przyszłości by rozgromić Szalonych Rakghouli… bowiem ty teraz jesteś ich liderem… prawda?
- Posłuchaj. Dam Ci pieniądze i wszystko…
- Za kogo ty nas masz?! – ryknął zdenerwowany Herkins.
- Myślałem, że załatwiliśmy to dawno temu! Czego chcecie?!
- Zabijemy Ciebie i Twoją żonę. – gwardzista stanął tyłem. – jeszcze raz powtarzam, że weźmiemy Twojego syna i…
Wysłannik nie zdążył dokończyć zdania, kiedy to Aranius złapał za wibromiecz i pchnął pierwszego strażnika, który stał obok niego w klatkę piersiową zabijając go na miejscu. Jednakże został szybko unieruchomiony przez innych.
- Araniusie proszę, powiedz mi gdzie to jest a może jakoś inaczej załatwimy sprawę, wiesz, że jeśli twój syn nie będzie potrafił walczyć to najprawdopodobniej zginie, dlatego mądrzej będzie jak nam coś dasz, coś co zabrałeś dawno temu…
- Nigdy wam tego nie oddam! – Hakes spojrzał na klapę i się przeraził, bowiem zobaczył syna. Próbował zamaskować swoje zdziwienie lecz było już za późno. Strażnik poszedł po chłopaka, który nawet nie drgnął.
- Uciekaj! – wydarł się ojciec, lecz po chwili został uciszony przez gwardzistę, na zawsze. Wyciągnął wibromiecz z ciała Araniusa i skinął głową strażnikowi, który pozbawił przytomności Andarala.
- Bierzemy chłopaka i wracamy, wy zaś zabijcie tą kobietę. Nie mamy czasu na szukanie tego cyfronotesu, szkoda. – powiedział i wszyscy wyszli z kryjówki. Zostawili to tak jak było, kilka osób pobiegło w kierunku domu byłego przywódcy Szalonych Rakghouli.

61-64 ABY
Ciemność.
Umysł wszedł w stan otępienia.
Prowadzą go przed siebie by walczył, uczą zabijać, lecz karmią go. Trzymają przy życiu. Po chwili wszystkie umiejętności znikają.
Jest zbyt słaby by walczyć,
zbyt słaby by przetrwać,
zbyt słaby by spojrzeć w twarz swemu wrogowi,
zbyt słaby by… by być zbyt słabym.

Ciemność.
Umysł wszedł w stan postrzegania innych osób jako wrogów.
Prowadzą go przed siebie by walczył, uczą zabijać, lecz karmią go. Trzymają przy życiu. Po chwili wszystkie umiejętności zdają się być lepsze, pomagają mu być silniejszym.
Jest zbyt pewny siebie by być innym,
zbyt pewny siebie by ich nie zabijać,
zbyt pewny siebie by zostawić swego wroga przy życiu
zbyt pewny siebie by… by być zbyt pewnym siebie.

Ciemność.
Umysł wszedł w stan rozumowania.
Prowadzą go przed siebie by walczył, uczą zabijać, lecz karmią go. Trzymają przy życiu. Po chwili wszystkie umiejętności zdają się być nie potrzebne. Jego wrogowie są zbyt słabi.
Jest zbyt inteligentny by nie zrozumieć, że to ma jakiś cel,
zbyt inteligentny by nie zrozumieć, że jego ojciec był kimś więcej,
zbyt inteligentny by nie zrozumieć, że jego umiejętności są ponad przeciętnymi,
zbyt inteligentny by… być zbyt inteligentnym.

Jasność.
Umysł wie czego się spodziewać. Będzie walczył i zabijał dla nich, wpajają mu swe wyznawane wartości by ten ich przestrzegał. Trzymają go przy życiu, by jak pies był im posłuszny. Jego umiejętności są ponad przeciętną, jego wrogowie, to ci którzy go karmią, musi uciec… .
Jest zbyt szybki by mogli go zatrzymać,
zbyt zręczny by broń wypadła mu z rąk,
zbyt mądry by mogli go omamić,
zbyt silny by można było go powalić… .

64-66 ABY
Andaral szybko uciekł z miejsca gdzie go przetrzymywali. Nie oglądał się za siebie. Biegł w kierunku doków, szybko by go nie dogonili. Zaszył się do pierwszego lepszego statku. Kiedy tylko wlazł na pokład udał się do miejsca gdzie przetrzymywane są najróżniejsze rzeczy. Najwyraźniej trafił na kapitana, który był skromnym(widoczne po ilości towarów)przemytnikiem. Chłopak powoli opadał ze zmęczenia, zanurzając się w sen.
[tab]50]W czasie podróży, jakieś półtora godziny po wystartowaniu, zobaczył wyraźną sylwetkę wchodzącą do kabiny gdzie ukrył się młody Hakes. Była to osoba w podeszłym wieku najprawdopodobniej zmęczona życiem. Robił to co musiał, zaś jego siła opierała się na umiejętnościach pilotażu statkiem. Gdy podszedł bliżej zauważył chłopaka, który skrył się w miejscu przeznaczonym dla ładunków. Starzec nachylił się nad nim i dostrzegł wyraźne otarcia i siniaki na jego prawej ręce.
- Widocznie musiał uciec i zaszył się tutaj. - pomyślał kapitan.
Był on człowiekiem dobrym i uczynnym. Starał się pomagać innym a najbardziej młodym ponieważ ich przyszłość jeszcze może się zmienić. To nie było wszystko. Kiedyś, ktoś mu pomógł. Podniósł się i żył godnie nie narzekając na nie wygody lecz dziękując za okazaną łaskę. Starzec w taki sposób chciał się odwdzięczyć, podzielić się swoim szczęściem. Wobec tego gdy chłopak się obudził, leżał w miejscu medycznym gdzie miał założone opatrunki. Później, znów zasnął.
Po przebudzeniu wstał z łoża na którym go położono. Usiadł na pobliskim krześle, zaś do pomieszczenia medycznego wszedł kapitan, który mu opowiedział co zrobił. Andaral z wdzięczności pragnął zostać na statku i pomagać przemytnikowi, chciał tylko jednego. Nauki. Nauki o pilotażu różnymi pojazdami kosmicznymi. Starzec zgodził się.

66-67 ABY
Po roku Kapitan umarł. Andaral zaś postanowił wrócić na Taris. Chciał w końcu zrozumieć swojego ojca. Uznał, że jest na tyle silny by podołać zadaniu, tak naprawdę, musiał wiedzieć co się stało. Statkiem nie podróżował, nie miał bowiem do niego dostępu. Uczył się pilotażu na innych pojazdach. Od ścigaczy po najróżniejsze statki. Opanował tą sztukę do perfekcji. Żałował tego, że nie posiadał żadnych praw do tego najcudowniejszego myśliwca(choć wyglądał jak prom), gdyż nie mógł go sprzedać. Znalazł kogoś kto by go przewiózł z Naar Shaada na Taris.
Podróż trochę trwała, więc w między czasie uczył się innych języków. Bardzo chciał się umieć porozumiewać z droidami, które potrafiłyby wydawać tylko najprostsze dźwięki.
Gdy tylko znalazł się na Taris, zapłacił za przejazd i udał się w stronę starych zabudowań, które tak dobrze znał. Najpierw odwiedził dom, który był w dość dobrym stanie, widocznie tym którzy po niego przyszli się zbyt spieszyło toteż nie narobili żadnego bałaganu.
- Tutaj nic nie znajdę. – rzekł w myślach. Po czym ruszył do warsztatu.
Ciężko było otworzyć drzwi. Widocznie komuś zależało na tym by nikt się tu więcej nie dostał. Z trudem szybko wślizgnął się do zaciemnionego pomieszczenia. Zapalił światło. Wszystko co zobaczył, było przewrócone do góry nogami. Podszedł do jednego stołu, który był przewrócony. Gdy tylko go postawił spod niego wysunęła się szufladka. Idealne miejsce na cyfronotes, którego nie było… . Szukał dalej, choć nie wiedział czego. Mijały godziny a on nic nie miał. Po czterech godzinach coś znalazł w miejscu gdzie zawsze trenował z ojcem była jeszcze jedna klapa. Ukryta bardzo dobrze, bowiem nikt się jeszcze do niej nie dostał, oprócz jego ojca. Mocno szarpnął i ku jego zdumieniu okazała się skrytka. Bardzo mała, była tam jedna skrzynia. Wyciągnął ją i otworzył. Znajdowało się w niej wibromiecz oraz pochwa na niego, wibronóż, brązowy płaszcz pod, którym mógł ukryć miecz, kamizelka przeciw blasterowa, jeden pistolet blasterowy wraz z kaburą, zaś do tego na dnie była pewna karta oraz cyfronotes. Chłopak podniósł go i usiadł obok skrzyni. Zaczął czytać…
    Jeśli właśnie siedzisz w zniszczonym warsztacie a dokładniej w pomieszczeniu gdzie trenowaliśmy to ja oraz Twoja matka jesteśmy martwi zaś ty jesteś jednym z najbogatszych ludzi na Taris a ja jestem Ci winien wyjaśnienia.
    Matka o niczym nie wiedziała. Kochałem ją dlatego rzuciłem to co kiedyś robiłem a była to rzecz straszna lecz dobra. W dolnym mieście Taris panują gangi, nie tarizjańska policja oni boją się tam wkroczyć. Byłem przywódcą gangu o nazwie Szalonych Rakghouli naszymi przeciwnikami byli Dead Vulkars. Nie mogliśmy pozwolić by mordowali ludzi toteż zajęliśmy się nimi. Byłem najlepszy toteż prowadziłem oddziały przeciwko nim lecz byli zbyt silni. Lora Lanith. Niezwykle niebezpieczna kobieta, uważaj na nią. Na naszym koncie jest 50.000 kredytów, użyj ich mądrze. Dotrzyj do gangu Dead Vulkars, zabij ich wszystkich, obejmij władzę nad Szalonymi Rakghoulami i zaprowadź pokój, zaszyj się w miejscu gdzie będziesz miał klucz w skrzyni będzie tam jeszcze kilka przydatnych kart. Pamiętaj. Jeśli ktoś Cię zabrał to był to właśnie gang z którym walczyłem, nie mogą Cię rozpoznać… .

67 ABY - dziś
Młody wiedział co robić, chciał zrobić to co polecił mu ojciec. Wziął wszystkie rzeczy w tym dokumenty na posiadanie mieszkania oraz klucz i wyszedł z pomieszczeń.
Więc tu się wszystko zacznie. Usiadł on w swoim nowym domku i myślał co zrobić. Nie wiedział bowiem od czego zacząć. Szybko jednak doszedł do wniosku, że zacznie od przypatrzenia się gangom w dolnym mieście.
Andaral codziennie chodził i sprawdzał, co się dzieje w dolnym mieście Taris. Wie, że Lora Lanith została zesłana do podmiata lecz nigdy tam nie dotarła. Mężczyzna miał za cel zaprowadzenia pokoju, tak jak chciał jego ojciec. Musi dotrzeć do Szalonych Rakghouli zaopatrzeć ich w broń, przekonać do siebie. Do tego będą mu potrzebne jego umiejętności oraz pieniądze… .
Andaral Hakes
New One
 
Posty: 3
Rejestracja: 18 Maj 2013, o 09:59

Re: Andaral Hakes

Postprzez Thrak Skirata » 26 Maj 2013, o 23:56

7. Umiejętności:
- posługiwanie się bronią białą na zaawansowanym poziomie
- dobre strzelanie z blasterów
- świetny pilotaż statków(od najzwyklejszych promów po różne myśliwce/krążowniki)
- często potrafi nakłonić ludzi do swojego „patrzenia na świat”
- podstawowe umiejętności medyczne oraz programistyczne
- słabe rozbrajanie min

8. Ekwipunek:
- Wibromiecz
- Wibronóż
- pistolet blasterowy Bryar.(x2)
- specjalna pochwa na wibromiecz po lewej stronie pasa
- kabura na blastery z tyłu za pasem
- dowód tożsamości i inne niezbędne dokumenty
- torba
- 500 kredytów w portfelu
- cyfronotes
- kamizelka przeciw blasterowa
- granaty(2 termiczne, 4 odłamkowe)
- karta wstępu pozwalająca przemieszczać się po Taris np. między poziomami miasta


Ty to możesz myśliwcem, no góra frachtowcem latać a nie krążownikiem. Min nie tykaj, bo się na nich postać nie zna i skąd będzie wiedzieć jaka to mina?

Przypomina mi to schemat umiejętności z KOTORA.

Pierwsze dwie pozycje z ekwipunku nielegalne, ale cóż, taka postać. Miecz jest strasznie nieporęczny.
Dwa obrzyny jeszcze zabawniej.
Kamizelka przeciw blasterowa. Ciekawy pomysł. Można nadawać tkaninom pewne właściwości ochronne, ale nie uzyskasz pełnej ochrony. Jest jeden taki przypadek a właściwie splot z drutem beskarowym.

Gwarantuje ci, ze kabura na plecach to średni pomysł w realiach SW.

Termodetonatory, są ograniczone na rynku cywilnym i w na dużych rozwiniętych planetach. Nawet gangi mają ich ograniczone ilości.

Andaral urodził się na Taris, dokładniej w górnym mieście. Jego rodzina była jedną z wielu mieszkających na tejże planecie. Nie wyróżniali się niczym szczególnym, no może oprócz tego, że byli obrzydliwie bogaci. Rodzice wiernie nauczali go zgodnie z podstawowymi wartościami moralnymi. Ojciec od najmłodszych lat, opowiadał mu o republice, o tym, że Zycie kiedyś było piękne, nikt nie żył w strachu, nikt go nawet nie znał ponieważ, jedi stali na straży pokoju. Później nastały ciemne czasy o których lepiej było nie wspominać. Rodzice Andrala pracowali jak zwykli ludzie. Ojciec był urzędnikiem zaś matka barmanką w pobliskiej kantynie.


Republika i jedi są odpowiedzialni za wszystkie nieszczęścia w galaktyce.

Andaral szybko uciekł z miejsca przetrzymywania. Nie oglądał się za siebie. Biegł w kierunku doków, szybko by go nie dogonili. Zaszył się do pierwszego lepszego statku. Ów kapitan znalazł go, lecz mu pomógł okazał dobroć.
- Jestem sierotą, inni chcieli mnie zabić, proszę mi pomóc.- Rzekł przestraszony Hakes.
- Dobrze więc. Potrzebuję pomocy na statku. Mógłbyś… może zostać, jeśli byś chciał. Nauczę Cię wszystkiego. – odrzekł kapitan.
Był on dobrym człowiekiem, który nie miał własnego syna więc postanowił go zastąpić Andaralem. Nigdy nie spytali się o nazwiska. Byli zbyt przestraszeni.


Znajdujesz obcego u siebie na statku i mu pomagasz? Nie uwierzę. Źli ludzie kradną statki.


Historia odrobinę naciągane według mnie. Trąci OVP.
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: Andaral Hakes

Postprzez Andaral Hakes » 27 Maj 2013, o 00:32

Ty to możesz myśliwcem, no góra frachtowcem latać a nie krążownikiem. Min nie tykaj, bo się na nich postać nie zna i skąd będzie wiedzieć jaka to mina?

Zmienione co do pilotażu. Nie rozumiem Twojego zdania co do min. Napisałem przecież, że słabe rozbrajanie gdyż nic nie napisałem, że ta postac potrafi radzić sobie z minami.
"Słabe rozbrajanie min" podobnie jak inne umiejętności to są informacje... .
To mistrz gry przegląda KP i to dla niego to napisałem, moja postać sama sobie nie przeczyta swojej KP. O_o

Przypomina mi to schemat umiejętności z KOTORA.

Tak. Dodam, że od razu pisałem zamiast "Szalonych Rakghouli" "Ukryci Bekowie". Bardzo chciałem wplątać moją postać w wojny gangów na Taris, było to ciężkie przez co m.in. historia jest troszkę naciągana, choć mam nadzieję, że będzie dobrze. ;)

Pierwsze dwie pozycje z ekwipunku nielegalne, ale cóż, taka postać. Miecz jest strasznie nieporęczny.

Rozumiem, jednakże stworzyłem tą postać specjalnie do walki wręcz używającej broni białej(dziwnie to zdanie zabrzmiało).

Dwa obrzyny jeszcze zabawniej.

Zmienione.

Kamizelka przeciw blasterowa. Ciekawy pomysł. Można nadawać tkaninom pewne właściwości ochronne, ale nie uzyskasz pełnej ochrony. Jest jeden taki przypadek a właściwie splot z drutem beskarowym.

Jako, że moja postać dobrze walczy na bliskie dystansy, chciałem dodać coś, dzięki czemu będzie mogła sprawnie podejść do przeciwnika.

Gwarantuje ci, ze kabura na plecach to średni pomysł w realiach SW.

Zmienione.

Termodetonatory, są ograniczone na rynku cywilnym i w na dużych rozwiniętych planetach. Nawet gangi mają ich ograniczone ilości.

Rozumiem, że 2 to za dużo?

Andaral urodził się na Taris, dokładniej w górnym mieście. Jego rodzina była jedną z wielu mieszkających na tejże planecie. Nie wyróżniali się niczym szczególnym, no może oprócz tego, że byli obrzydliwie bogaci. Rodzice wiernie nauczali go zgodnie z podstawowymi wartościami moralnymi. Ojciec od najmłodszych lat, opowiadał mu o republice, o tym, że Zycie kiedyś było piękne, nikt nie żył w strachu, nikt go nawet nie znał ponieważ, jedi stali na straży pokoju. Później nastały ciemne czasy o których lepiej było nie wspominać. Rodzice Andrala pracowali jak zwykli ludzie. Ojciec był urzędnikiem zaś matka barmanką w pobliskiej kantynie.


Republika i jedi są odpowiedzialni za wszystkie nieszczęścia w galaktyce.
Nie wiem czy o to Ci chodziło... . Teraz lepiej? :|

Andaral szybko uciekł z miejsca przetrzymywania. Nie oglądał się za siebie. Biegł w kierunku doków, szybko by go nie dogonili. Zaszył się do pierwszego lepszego statku. Ów kapitan znalazł go, lecz mu pomógł okazał dobroć.
- Jestem sierotą, inni chcieli mnie zabić, proszę mi pomóc.- Rzekł przestraszony Hakes.
- Dobrze więc. Potrzebuję pomocy na statku. Mógłbyś… może zostać, jeśli byś chciał. Nauczę Cię wszystkiego. – odrzekł kapitan.
Był on dobrym człowiekiem, który nie miał własnego syna więc postanowił go zastąpić Andaralem. Nigdy nie spytali się o nazwiska. Byli zbyt przestraszeni.


Znajdujesz obcego u siebie na statku i mu pomagasz? Nie uwierzę. Źli ludzie kradną statki.

Więc, chłopak jest dobry, nie wiem dokładnie jak to opisać bo wg mnie kapitan mógł pomóc mojej postaci.
Jeśli to do ciebie nie trafia to mógłbyś mi jakoś pomóc to poskładać?


Historia odrobinę naciągane według mnie. Trąci OVP

Historię na siłę próbowałem wplątać w dzieje Lory Lanith, tła fabularnego i kalendarium. Mogło mi to nie wyjść co jest bardzo prawdopodobne.
OVP? Over Power ta? W sumie to moje pierwsze fabularne forum i sam nie wiem czy potrafiłbym to wykorzystać. Hmm... Ciekawe... :D
Andaral Hakes
New One
 
Posty: 3
Rejestracja: 18 Maj 2013, o 09:59

Re: Andaral Hakes

Postprzez Thrak Skirata » 27 Maj 2013, o 00:45

Zmienione co do pilotażu. Nie rozumiem Twojego zdania co do min. Napisałem przecież, że słabe rozbrajanie gdyż nic nie napisałem, że ta postac potrafi radzić sobie z minami.
"Słabe rozbrajanie min" podobnie jak inne umiejętności to są informacje... .
To mistrz gry przegląda KP i to dla niego to napisałem, moja postać sama sobie nie przeczyta swojej KP. O_o


Umiejętności są ważnym punktem kp. Zatem jeśli, wo ogóle nie umie radzić sobie z minami to nawet o tym nie wspominaj, bo postać obudzi się na polu minowym.

Ogólnie rzecz biorąc, lepiej unikać pisanie tego, czego się nie umie.

Co do termodenatorów, to ja tylko wspominam, by uniknąć w przyszłości nieporozumień.

Jako, że moja postać dobrze walczy na bliskie dystansy, chciałem dodać coś, dzięki czemu będzie mogła sprawnie podejść do przeciwnika.


TArcza osobista. Drogie i rzadko spotykane.

Więc, chłopak jest dobry, nie wiem dokładnie jak to opisać bo wg mnie kapitan mógł pomóc mojej postaci.
Jeśli to do ciebie nie trafia to mógłbyś mi jakoś pomóc to poskładać?


Umotywuj działania kapitana. Podaj powód i będzie ok.

Historię na siłę próbowałem wplątać w dzieje Lory Lanith, tła fabularnego i kalendarium. Mogło mi to nie wyjść co jest bardzo prawdopodobne.
OVP? Over Power ta? W sumie to moje pierwsze fabularne forum i sam nie wiem czy potrafiłbym to wykorzystać. Hmm... Ciekawe... :D


NA pewno pierwsze takie forum?
Image
Awatar użytkownika
Thrak Skirata
Gracz
 
Posty: 674
Rejestracja: 15 Cze 2011, o 18:57

Re: Andaral Hakes

Postprzez Vrath Ravage » 27 Maj 2013, o 00:58

Zgadzam się z Thrakiem co do OVP, to raz.

Rozumiem, jednakże stworzyłem tą postać specjalnie do walki wręcz używającej broni białej(dziwnie to zdanie zabrzmiało).


Czyżbyś chciał później awansować na walkę świetlówkami..?

Jako, że moja postać dobrze walczy na bliskie dystansy, chciałem dodać coś, dzięki czemu będzie mogła sprawnie podejść do przeciwnika.


Tyczy się to też poprzedniego cytatu. Masz koło 90-95 %, że przy pierwszym spotkaniu byle idiota zastrzeli Cię z blastera. To nie tędy raczej droga do kogoś z mieczem świetlnym.

Nie jest on typem samotnika, otacza się przyjaciółmi, zaś jego wrogowie mogą czyhać na jego życie


Nie dość, że to zdanie jest źle zbudowane to jeszcze z powtórzeniem.

Ojciec był urzędnikiem zaś matka barmanką w pobliskiej kantynie.


I mówisz, że z tego da się być obrzydliwie bogatym ? ( pomijam nawet te 500.000 kredytów )

Nastąpił przełom w życiu Andarala. Potrafił on wszystko...


Bingo, OVP !

Szczerze przyznaje się, że nie doczytałem do końca, więc nie wypowiem się o samym " naciągnięciu treści ".
Dlaczego nie przeczytałem ?
Bo kartę czyta się ciężko i nieprzyjemnie, przynajmniej wg mnie. ( może inni będą mieć odmienne zdanie ).
Zgrabnie unikasz powtórzeń takich, za które mógłbym Cię złapać ale wykorzystywanie tego samego słowa co dwa zdania też dobre nie jest. Przykłady :
Zeszli tam, po czym Andaral dojrzał bronie, można by powiedzieć, że była to prawdziwa zbrojownia. Można było w niej znaleźć blastery różnego rodzaju, wibroostrza, miny, materiały wybuchowe oraz detonatory. Chłopak zaczął zadawać sobie w myślach pytania na temat tego jak ojciec zdobył te bronie, był on zamożny,


Był dobry, jednakże nie aż tak by zostać strzelcem wyborowym. Jego główną zaletą stała się walka w zwarciu. Używał on swojego wibroostrza lepiej niż ojciec, który był w tym bardzo dobry.

- takich miejsc jest sporo.

Poza tym budowa zdania w wielu miejscach leży. Najbardziej rzucającym się w oczy błędem jest to, jak długie je tworzysz, przez co rozmywa się ich treść. Czasem lepiej podzielić kropką na dwa, niż tworzyć jednozdaniowy poemat. Np:
Skory do pomocy innym, zaś wszystko co jest dla niego zagadką jest ciekawe, przez co próbuje za wszelką cenę ją rozwikłać.


Tutaj zwłaszcza, że jego ciekawość ma niewiele wspólnego z pomaganiem innych, a opisałeś to jak cechy z jednej rodziny.

Tyle ode mnie na ten temat.
RIP:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Vrath Ravage
Gracz
 
Posty: 389
Rejestracja: 23 Paź 2012, o 20:13
Miejscowość: Wrocław

Re: Andaral Hakes

Postprzez Andaral Hakes » 27 Maj 2013, o 08:24

Thrak Skirata napisał(a):
Umiejętności są ważnym punktem kp. Zatem jeśli, wo ogóle nie umie radzić sobie z minami to nawet o tym nie wspominaj, bo postać obudzi się na polu minowym.

Ogólnie rzecz biorąc, lepiej unikać pisanie tego, czego się nie umie.

Co do termodenatorów, to ja tylko wspominam, by uniknąć w przyszłości nieporozumień.

Dobrze. Więc wykasuję to z minami. Co do termodetonatorów, rozumiem. ;)

TArcza osobista. Drogie i rzadko spotykane.

Czy mogę zastąpić to jako "cienka kamizelka przeciw blasterowa", która tak naprawdę zatrzyma ze dwa-trzy strzały z pistoletu blasterowego?

Umotywuj działania kapitana. Podaj powód i będzie ok.

No dobrze. ;)

NA pewno pierwsze takie forum?

Taa. :|
Jeśli coś źle jest(tak bardzo, bardzo źle, to przepraszam. :(

Vrath Ravage napisał(a):
Tyczy się to też poprzedniego cytatu. Masz koło 90-95 %, że przy pierwszym spotkaniu byle idiota zastrzeli Cię z blastera. To nie tędy raczej droga do kogoś z mieczem świetlnym.

Dlatego chciałem mieć jakąś tarczę/kamizekę przeciw blasterową. :(

Nie jest on typem samotnika, otacza się przyjaciółmi, zaś jego wrogowie mogą czyhać na jego życie

Nie dość, że to zdanie jest źle zbudowane to jeszcze z powtórzeniem.

Oczywiście zmienię tak jak wiele innych powtórzeń, jednakowoż niektóre są potrzebne, bądź nie używając ich mogą bardzo łatwo złamać szyk w zdaniu, powodując różne domysły, często nie prawidłowe.

Ojciec był urzędnikiem zaś matka barmanką w pobliskiej kantynie.

I mówisz, że z tego da się być obrzydliwie bogatym ? ( pomijam nawet te 500.000 kredytów )
W sumie muszę zmienić fach ojca na mechanika(choć to i tak przykrywka).
Zrobiłem z ojca przywódcę szlonych rakhgouli, stąd ta kasa, która jest wyjaśniona w historii po co ma być. (napiszę tu, żebyś nie musiał czytać.
Pieniądze mają być przeznaczone na gang. (uzbrojenie, nabór ludzi, "kupowanie przepustki" , "kupowanie znajomości", doków itd. Ważne jest to, że te pieniądze NIE SĄ przeznaczone dla mojej postaci. Dla siebie ma tylko 500 kredytów, które nie pozwolą mu przeżyć wobec czego będzie musiał znaleźć jakąś pracę, najlepiej w dolnym mieście "obok" gangów.))
Lepiej było przeczytać, lecz nic nie szkodzi, chętnie wytłumaczę i jeszcze raz przepraszam za głupie błędy. ;)

Nastąpił przełom w życiu Andarala. Potrafił on wszystko...

Bingo, OVP !

Mój błąd. :|

Szczerze przyznaje się, że nie doczytałem do końca, więc nie wypowiem się o samym " naciągnięciu treści ".
Dlaczego nie przeczytałem ?
Bo kartę czyta się ciężko i nieprzyjemnie, przynajmniej wg mnie. ( może inni będą mieć odmienne zdanie ).
Zgrabnie unikasz powtórzeń takich, za które mógłbym Cię złapać ale wykorzystywanie tego samego słowa co dwa zdania też dobre nie jest. Przykłady :
Zeszli tam, po czym Andaral dojrzał bronie, można by powiedzieć, że była to prawdziwa zbrojownia. Można było w niej znaleźć blastery różnego rodzaju, wibroostrza, miny, materiały wybuchowe oraz detonatory. Chłopak zaczął zadawać sobie w myślach pytania na temat tego jak ojciec zdobył te bronie, był on zamożny,

Posprawdzam, choć dla powtórzeń <3 linijki> postanowiłem, że nie będę zmieniał. Jeśli naprawdę was to aż tak boli oczywiście to zmienię. ;)

Był dobry, jednakże nie aż tak by zostać strzelcem wyborowym. Jego główną zaletą stała się walka w zwarciu. Używał on swojego wibroostrza lepiej niż ojciec, który był w tym bardzo dobry.
- takich miejsc jest sporo.

Definitywnie masz rację. ;)

Poza tym budowa zdania w wielu miejscach leży. Najbardziej rzucającym się w oczy błędem jest to, jak długie je tworzysz, przez co rozmywa się ich treść. Czasem lepiej podzielić kropką na dwa, niż tworzyć jednozdaniowy poemat. Np:
Skory do pomocy innym, zaś wszystko co jest dla niego zagadką jest ciekawe, przez co próbuje za wszelką cenę ją rozwikłać.

Tutaj zwłaszcza, że jego ciekawość ma niewiele wspólnego z pomaganiem innych, a opisałeś to jak cechy z jednej rodziny.

Tyle ode mnie na ten temat.

Tak. Nie urodziłem się wyśmienitym pisarzem, raczej jestem umysłem ścisłym ale to i tak nie ważne, zaraz pozmieniam to co będę potrafił. ;)
I przeczytam jeszcze raz swoją KP.
Będę w domu ok. 16.30 to wtedy zacznę zmieniać. Teraz za bardzo nie mogę. :))
//
Zmienione. Choć chciałem wyjaśnić jeszcze coś.

Czyżbyś chciał później awansować na walkę świetlówkami..?

Patrzyłem na przeróżne KP i wszędzie widziałem motyw żołnierza, który przeszedł wiele bitew, stoczył wiele bójek dzięki czemu stał się prawdziwym weteranem, który znał się na broni(blasterowej)jak nikt inny.

Głównie mój bohater miał być taktykiem, który planuje kolejne posunięcia/ataki.
Miał być kimś kto najlepiej odnajduje się na bliskie dystanse(sztuki walki w tym bronią białą).
Jako żeby nie był kimś OP dodałem, że słabo strzela.
I w tym momencie rujnuje się moja koncepcja na postać. Zmieniłem tą tarczę na "kamizelkę przeciw blasterową"(która ma za zadanie uchronić od strzałów i pozwolić na dotarcie do przeciwnika na bliską odległość, lecz jeśli to nie możliwe, wtedy moja postać nie będzie idiotą i użyje pistoleta blasterowego. )
Lecz możecie mieć rację gdyż postać ta może okazać się nie grywalna toteż "zamienię te umiejętności miejscami."(czyt. lepiej strzela, i średnio walczy używając broni białej). Więc zmienione i jeszcze raz przepraszam za wszystkie błędy. ;)
Andaral Hakes
New One
 
Posty: 3
Rejestracja: 18 Maj 2013, o 09:59

Re: Andaral Hakes

Postprzez Tzim A'Utapau » 27 Maj 2013, o 18:39

6. Wygląd: Jest białym, wysokim mężczyzną liczącym 180cm wzrostu. Jego siła opiera się bardziej na szybkości oraz zwinności, niż na bicepsie, jednakże nie oznacza to, że jest słaby. Jego włosy są koloru brązowego, zaś tęczówki niebieskiego. Często chodzi w brązowym płaszczu pod, którym ma różne bronie.


Ten opis się składa z czterech zdań. Z czego jedno, najdłuższe, to opis siły (?), a drugie to opis płaszczu...
Zamknąłeś wygląd bohatera w dwóch zdaniach prostych.

4. Data i miejsce urodzenia: 40 ABY, Taris

Andaral jest bardzo spokojnym chłopakiem.


Trzydziestoletni chłopak. :)

- Na koncie w banku w wysokości 500.000 kredytów


Niech żyje z procentów albo obraca kapitałem. Tylko idiota zamraża pół miliona na koncie. O tym, że wziął je z nieba, ktoś już wspominał chyba. Historia handlarza bronią jest skrajnie naiwna.

Ojciec szkolący dzieciaka w aikido i strzelaniu, forma opowiadania nie tylko nie wciąga, ale wręcz zniechęca, a sama historia de facto da się zamknąć w pięciu zdaniach.

KP nie jest do poprawienia. Jest do wywalenia i napisania od nowa. Umiejętności do rozpisania, uzasadnienia w historii, wygląd to masakra.

Ja daję NIE. Ale chętnie przeczytam drugą próbę autora. ;)
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: Andaral Hakes

Postprzez Jackson Sawyer » 27 Maj 2013, o 20:42

Jak dla mnie styl pisania i te wstawki w stylu refrenów odrzucają. Nie mówiąc już o bezsensownych większych wcięciach w tekście.
Czepiam się estetyki, bo w sumie inne błędy wytknęli poprzednicy.
Image
GG: 7595062
Awatar użytkownika
Jackson Sawyer
Gracz
 
Posty: 205
Rejestracja: 2 Kwi 2013, o 13:45
Miejscowość: Łódź

Re: Andaral Hakes

Postprzez Chester Westman » 18 Cze 2013, o 20:15

Ostatnia wizyta: 27 maja.
Image
Awatar użytkownika
Chester Westman
Gracz
 
Posty: 384
Rejestracja: 8 Sty 2011, o 20:45


Wróć do Karty odrzucone

cron