Content

Karty odrzucone

Sher

Sher

Postprzez Sher » 26 Cze 2013, o 15:27

Nazwa Postaci: Sher Hos znany jako Sher
Rasa: Kiffar
Profesja: Hazardzista, do wynajęcia
Data i miejsce urodzenia: 52 ABY, Kiffu
Usposobienie:

Sher, bo tak się wszystkim przestawia, dla wszystkich którzy widzą go po raz pierwszy jest irytujący lub śmieszny. Dzieje się tak przez jego specyficzny sposób mówienia, chodzenia oraz ogólnie funkcjonowania. Mówiąc używa trudnych słów, często specjalnie zamienia miejscami wyrazy w zdaniu, przekręca wyrazy tylko po to by osiągnąć swój cel, jakim zazwyczaj jest wyśmianie rozmówcy. Często zapomina co mówił przed chwilą, bo się sam zaplątał w tych przesadnie koloryzowanych monologach, ale gdy tylko tak się stanie ma przygotowaną jakąś ripostę przez którą rozmówca zapomni o jego przejściowych potknięciach. Chodzi natomiast zajmując najwięcej przestrzeni jak tylko może. Macha rękoma, wywija nogami na wszystkie strony, kuca od czasu do czasu, kiwa głową co dla przechodniów jest zupełnie niezrozumiałe. Czuje się po prostu od nich lepszy, i tego nie ukrywa. Nie spotkał jeszcze jakiejś osoby która by go rozumiała lub wiedziała cokolwiek o prawdziwym nim, dlatego właśnie zachowuje się, jakby pozjadał wszystkie rozumy świata. Przez jego dziwne zachowanie jest postrzegany przez innych jako jakiś klaun, psychicznie chory lub po prostu dupek.
Sher poza tym jest osobą spokojną, a przynajmniej takie inni odnoszą wrażenie, która zawsze najpierw pomyśli zanim zrobi jakiś niezrozumiały dla innych ruch. Uwielbia rzeczy fascynujące, a że jest osobą zmienną, często owymi „fascynującymi rzeczami” mogą okazać się istoty, zwierzęta czy nawet przedmioty codziennego użytku, jak np.krótkofalówka. Nienawidzi się nudzić, rzadko kiedy można zobaczyć młodego Kiffara bez energii, gdyż prawie zawsze po prostu coś go zainteresuje. Jedyny czas kiedy jest zmęczony, to wtedy, gdy nie ma nic do roboty. Sher ZAWSZE musi coś robić. I ZAWSZE musi robić to na co akurat ON ma ochotę.
Jeśli chodzi o miłość, to tak naprawdę nigdy jej nie doświadczył, wszyscy Kiffar'owie z jego plemienia niby byli dla niego mili, niby go kochali, ale robili to tylko dlatego że tego wymagało społeczeństwo w którym żyli. Tak naprawdę mieli go w gdzieś. Jedynymi osobami które naprawdę go kochały byli rodzice – starzejący się Kiffarowie, zwykli, niczym nie wyróżniający się osobnicy ze stada. Ale ta miłość nie odpowiadała Sherowi, po prostu go ograniczała. Nauczył się zachowywać zimną krew, nawet w najbardziej stresujących sytuacjach, zapewne przez ciągłe kłótnie z rodziną i różne nielegalne akcje jakich się dopuszczał jeszcze będąc na Kiffu.
Jego umiejętność, której nie rozumiał, a którą również nie podzielił się absolutnie z nikim, pozwalała mu na odtworzenie pamięci martwego bytu. Cokolwiek działo się wokół owego kamienia lub urządzenia, wszystko to mógł młody Kiffar w parę chwil odtworzyć w swojej pamięci. Wiedział że niektóry Kiffarowie posiadają tą zdolność, ale bardzo nieliczni. I właśnie to sprawiało że czuł się wyjątkowy... I zapewne taki był.

Wygląd:

Sher wygląda jak zwykły, młody, chudy i niezbyt wysportowany człowiek. Jedynym, co wyróżnia go z tłumu oprócz ekstragawanckiego zachowania są tatuaże obok lewego oka, nazywane „Qukuuf” przez lud Kiffarów. Jest to znak, to jakiego klanu przynależy osobnik z planety Kiffu. Sher należy oczywiście do klanu Hosów, a ich znak klanowy to ciemno-zielona linia przecinająca czoło, lewą brew, oko i kończąca się na policzku o długości około 15cm, a grubości około 2cm. Oprócz tego jest jeszcze mały półksiężyc pod lewym okiem skierowany szpicami w górę o promieniu około 2cm. Ten znak klanowy , który jego rodzice wykonali jak był jeszcze niemowlęciem nie za bardzo podobał się Sherowi. Jeszcze na rodzimej planecie, tej samej doby w którą uciekł, przekonał lokalnego tatuażystę aby mu zrobił różne wymyślne wzroki na lewej skroni, tak aby wzorki pokrywały się z linią tatuażu klanowego ( wygląda trochę jak tatuaż Mike Tyson'a ). Oczywiście zapłacił za to niemałą cenę, gdyż ingerowanie w historię swego klanu było surowo zakazane. Za takie praktyki groziło nie tylko całkowite wygnanie ze społeczności, ale nawet śmierć, ale wszystko dało się załatwić za sprawą kredytów.
Twarz ma lekko okrągłą, oczy piwne, brwi rzadkie, duży i okrągły nos, wzrost jakieś 175cm. Włosy długie na około 3cm, zazwyczaj postawione na jeża. Na rodzinnej planecie był postrzegany jako przystojny.
Sher zazwyczaj nosi ubranie wielowarstwowe, na podkoszulku jeszcze koszula, na koszuli kurtka, a na kurtce pełno przypinek ze wszystkim co tylko mógł znaleźć i wydawało mu się na tamtą chwilę interesujące. Spodnie zwykłe, brązowe, pod spodem jeszcze jedne spodenki, buty wysokie. Wszystko to brudne, młody Kiffar znów na przekór schludnej rodzinie nie dbał o higienę. Tyle warstw ubrań i ich brud dodawały muskularnej budowy którą bez ubrań nie mógł się poszczycić.


Umiejętności:

Rasowe:
- Psychometryczne zdolności (odczytywanie pamięci martwych bytów)

Indywidualne:
- Bardzo szybkie/zwinne dłonie (oszukiwanie w gry w karty, błyskawiczne wyciąganie broni z pochwy/kabury, kradzież kieszonkowa)
- Mistrz w strzelaniu z biodra ( Duże szanse na trafienie przeciwnika z broni lekkiej – im dalej tym trudniej trafić, jednak I tak szanse będą większe)
- Analityczny umysł ( bardzo szybka umiejętność liczenia, ogólnie bardzo szybkie myślenie i podejmowanie decyzji )
- Mistrz w otwieraniu zamków zwykłych/elektornicznych ( oczywiście potrzebne narzędzia )
- Zaawansowana umiejętność obsługi komputerów i urządzeń elektronicznych

Wady:

- Sher nie potrafi pilotować statków kosmicznych. Oczywiście umie wystartować, wylądować na płaskim lądowisku i ustawić automatycznego pilota, ale poza tym jest laikiem w tej dziedzinie
- Słabość do narkotyków, alkoholu i pięknych kobier
- Hos nie dba o higienę, więc bez przygotowania z pewnością odstraszy niektóre osoby, szczególnie wyższego urodzenia


Ekwipunek:
- Ubranie wielowarstowe (kurtka, koszula, podkoszulek, koszluka na ramiączkach, spodnie, buty)
- Zestaw wytrychów elektronicznych oraz zwykłych domowej roboty
- 700 kredytów w kieszeni w postaci banknotów
- Zmodyfikowany wibronóż Czarnego Słońca schowany w pochwie wewnątrz kurtki
- 10 granatów odłamkowych, 3 granaty CryoBan, 3 granaty Stun, 1 granat V-6 haywire w plecaku
- zmodyfikowany DL-44 ciężki pistolet blasterowy( większa energia strzału, mniejszy odrzut )
- DX-2 dezintegrator w plecaku
- ok. 2Kg slummu I pollenu w torebkach po 10g
- Posiadany majątek: Brak

Historia:

- Sher! - krzyczała matka chłopaka, Kassia, przez okno tak, żeby wszyscy usłyszeli, że woła swojego syna – Chodź już tu, czekamy na ciebie!
- Gdzie on jest do cholery!? Ile można czekać na tego gówniarza. Nie można czekać na niego wiecznie z Posiłkiem wieczornym – powiedział podirytowany ojciec, Posta
- Pewnie znowu gdzieś poszedł z tymi swoimi ludzkimi kolegami... Czemu od nie może chociaż raz przyjść do swojego domu, zamiast szlajać się z tymi.... ludźmi – powiedziała z wyrzutem Kassia – Czy czegoś mu tu brakuje? No powiedz, czy czegoś mu tu brakuje, czy my o niego nie dbamy? Przecież posłaliśmy go nawet na nauki do Rossta, nauczyciela w szkole. Kiedyś się dobrze uczył... - zaszlochała i znowu pogrążyła się w myślach, tyle że myślach wymówionych – podobno był najlepszy w robieniu tej elektorniki. Ale później wdał się w to ludzkie towarzystwo i wszystko przepadło. Ahhh, czemu mnie to spotyka!? - teraz już Kassia całkowicie pogrążyła się w łzach...
Ojciec nic nie powiedział, tylko zaczął jak zwykle ceremonię posiłku, która to w kulturze Kiffarów była wręcz święta. Matka w ciszy jadła posiłek wyraźnie przygnębiona. Pięćdziesięcioletnia matka chłopaka prawie zawsze była przygnębiona, smutek nigdy jej nie opuszczał, zawsze musiała się martwić o swojego jedynego, osiemnastoletniego syna...

******

„Jeszcze tylko chwilę, jeszcze tylko trochę, muszę to zrobić. Trzeba tylko jeszcze dwa piny, a wtedy wreszcze zamek się otworzy. Dzisiaj są w końcu moje urodziny, muszę sobie sprawić dobry prezent. Hehehe. Oni dali mi niby jakiś, ale co to w ogóle było!? Klanowe spinki do włosów. Ha! Niedoczekanie że bym przyjął to badziewie, nie chce mi się już nosić tych wszystkich „klanowych” rzeczy przypominających przodków. Mam dość przodków, ciągle tylko myślą o przeszłości, jakby nie widzieli jaką beznadziejną mamy teraźniejszość...”. Przemyślenia Shera przerwała łamiąca się gałązka w krzakach jakieś 4 metry od niego.
Coś się wyłoniło z krzaków obok sklepu wielobranżowego „U Kasima”, i z pewnością nie było to zwierzę.
Kiffar skoczył na równe nogi zostawiając wytrych w drzwiach i podbiegł ile ma sił w nogach w przeciwnym kierunku miasteczka Costre, położonego na środku pustyni, w kierunku miniaturowego portu lotniczego. Ale kształt go nie gonił, zatrzymał się tylko przy drzwiach, przy których jeszcze 30 sekund temu młodzieniec coś majstrował z zamkiem. „Nie goni mnie? Chciał mnie tylko nastraszyć? Dobra, trzeba opanować się, jak to już zresztą nie raz w podobnych sytuacjach, i podejść cichaczem do niego. A potem...Hehehe” - myślał. Jak pomyślał, tak zrobił. Skrył się za następnym budynkiem, zaczął iść wzdłuż swojej poprzedniej drogi ucieczki, aż wreszcie podszedł do sklepu, do którego próbował się włamać.
Nic nie było słychać, tylko ciche pomrukiwania nieznajomego który nucił jakąś piosenkę nieznaną Kiffarowi. Sher podszedł jeszcze bliżej, najciszej jak tylko mógł... Ale oczywiście stawy go zdradziły – w stawach mu strzeliło. Zamarł w bezruchu, już był ustawiony w pozycji do walki, ale ku jego zdziwieniu nic się nie stało. Nie usłyszał nawet żadnego dźwięku, głosu, jakby przybysz się rozpłynął w powietrzu. Podszedł więc do drzwi, a tam wisiała tylko karteczka z napisem : ”Musisz mocniej naciskać na wytrych żeby siła się rozłożyła równomiernie na całym zamku. PS. Spójrz w górę” .
Osiemnastolatek szybko wykalkulował, że jeśli on jest na górze, to w takim razie zapewne będzie chciał na niego skoczyć, a więc Hos musi się usunąć z drogi. Znów jak zaplanował, tak zrobił. Parsknął cicho śmiechem by dać znać że niby przeczytał wiadomość, spojrzał na górę by w tym samym momencie odskoczyć w bok. Tym razem to Sher wykiwał napastnika. Gdy kształ skoczył na ziemię, Kiffar natychmiast go kopnął w głowę. Teraz już dokładnie widział kogo ma przed sobą. Był to młody człowiek, nie miał tatuaży. Na oko miał około 18 lat, twarz pociągłą, brzydką, przeciętą dwoma paskudnymi bliznami wzdłuż prawego policzka. Sher zdziwił się, gdyż nigdy nie widział tego osobnika w miasteczku, a znał z widzenia prawie wszystkich mieszkańców wioski, szczególnie ludzi. Człowiek przewrócił się, ale Hos nie tracił więcej czasu na zastanawianie się, podbiegł i tym razem przygwoździł głowę przeciwnika do ziemi swoim wysokim butem.
- A ty kto ty? - spytał jak zwykle swoim wywyższonym, ironicznym głosem z uśmiechem na ustach – Nigdym nie widział cię w jadłodajni, a bywam tam często jak często Trandoshanin dobywa broni - chyba w mniemaniu Shera to porównanie miało być porównaniem doskonałym...
Młody człowiek parsknął śmiechem, i próbował się uwolnić, ale on też nie był nadzwyczajnie muskularnej budowy.
- Słyszałem że chcesz polecieć na Coruscant – powiedział piskliwym głosem, jakby jeszcze nie przeszedł mutacji głosu – moglibyśmy razem tam polecieć – mówiąc to gwałtownie zrzucił nogę Kiffara z głowy i wstał.
Teraz stali oko w oko w świetle księżyca i latarnii, mogli dokładnie widzieć swoje twarze. Twarz człowieka wyrażała zawziętość, a twarz Shera jak zwykle wyższość. Jednak w środku Sher zastanawiał się jakim cudem dowiedział się o jego planie ucieczki. Wszystko już było załatwione, tatuaż zrobiony za oszczędności ukradzione rodzinie, podróż opłacona z pieniędzy które wygrał w karczmie w karty, jeszcze tylko potrzebował trochę zapasu gotówki na wszelki wypadek, dlatego próbował się włamać do sklepu „U Kasima”.
„Wygadałem się jak piłem w ludzkiej karczmie czy co? Hmmmm... W sumie to nie ma znaczenia, zostawię tego frajera tu, nic mi po nim” - Myślał Sher patrząc się na nieznajomego spod uniesionych brwi.
- Ha! A może ty się odtresować jedziesz... Znaczy się, odstresować, sądząc po wszystkich twoich bliznach i ubraniu nie miałeś tu łatwego życia – powiedział Kiffar chodząc w kółko i udając wielkie zamyślenie – A co ty mi możesz dać, bo wiesz, jedno moje słowo i pojedziesz ze mną, tylko co ja z tego będe miał. A jak nic z tego nie będe miał to... Hmmm, to co będe z tego miał...? - uśmiechnął się szeroko i popatrzył prosto w oczy nieznajomego człowieka
Człowiek odwrócił się, coś wciągnął do nosa, wyprostował, podszedł bez słowa i nasypał na dłoń "kompana" biały proszek.
- A cóż to takiego!? - krzyknął Hos z ironią w głosie, aby wywołać wrażenie, że niby wie co to jest
Ale oszpecony młodzieniec nic nie odpowiedział, popatrzył się tylko na niego zaszklonym wzrokiem, jego źrenice wyraźnie rozszerzone, banan na twarzy od ucha do ucha.
- To slumm z dodatkiem pollenu– powiedział człowiek jakby od niechcenia – zajebista sprawa, mówię ci, wciągnij do nosa – wciąż na jego twarzy gościł uśmiech od ucha do ucha rozciągając brzydko blizny na prawym policzku
Kiffar zastanowił się chwilę, po czym wciągnął do nosa to co miał na dłoni. Wszystko jakby rozjaśniło się, nie było już tak ciemno jak wcześniej, jego umysł zaczął pracować na zwiększonych obrotach, w skroniach krew zaczęła mocniej krążyć. Energia uderzyła we wszystkie kończyny jak energia Gwiazdy Śmierci w Alderaan, jak kiedyś czytał w jakiejś książce, sam nie pamięta już której.
- To co, okradniemy tego starego durnia? – spytał entyzjastycznie nieznajomy z narkotykami
- A jak nie, jak tak! - odpowiedział natychmiast Sher, jakby tylko czekał na to pytanie – E, ty, masz ty w ogóle jakieś imię, jak na ciebie wołają?
- Molesh – odpowiedział z uśmiechem
Nie czekając zabrali się za otwieranie zamka, Kiffar rozpoczął biorąc sobie do serca rady Molesha.
Po niedługim czasie drzwi były już otwarte, a wszystkie artykuły i pieniądze wręcz czekały żeby je wziąć. Młodzieńcy nie czekając zabrali się za grabienie kasy sklepowej i innych przydatnych rzeczy. Podczas bezmyślnego grabienia przypomniało się Sherowi niewiadomo skąd jego polowania z ojcem, jak go uczył jak strzelać z broni. Dał mu nawet prawdziwy blaster żeby z niego postrzelać od czasu do czasu jak już Sher miał 13 lat. „Celuj z ręką przy oku, nic na czuja, do cholery! Nie tak, źle, nie widzisz że nie trafiasz w taki sposób!? Ręka wyżej, wyżej, bo zaraz cię palne w ten głupi łeb!” - tak właśnie zwykł mawiać. Ale młody Hos jak zwykle wiedział lepiej, wymykał się codziennie z domu z blasterem i strzelał na czuja, z biodra, bo tak było po prostu szybciej, bo tak po prostu mu się podobało. Po dłuższym czasie zaczął w końcu trafiać w duże drzewo, potem w tarczę, a na kończu w puszkę. Gdy podniecony przyszedł pokazać tą sztuczkę siwiejącemu ojcu, Potas nic nie powiedział, tylko złożył tarczę, wziął to co upolował na ramiona i nakazał iść do domu. To był kolejny powód dlaczego nienawidził rodziców – nigdy, ale to nigdy nie umieli przyznać się do błędu. Chociaż w sumie on też nie umiał, i może to nie było takie złe... ?
- Hahahaha! To mi się podoba! Tak się robi! Razem będziemy zgraną ekipą, Shery! - krzyczał podniecony Molesh wciąż śmiejąc się i wywracając wszystko co tylko mógł na podłogę
- E, dobra dobra, zaraz ci żyłka pęknie, nie wywalaj tego wszystkiego na ziemię! Nie jesteśmy zwykłymi rabusiami! Mamy ten, no... cel - wrzasnął Sher, a Molesh natychmiast się uspokoił, chociaż cały czas był uśmiechnięty od ucha do ucha
Kiffar poszedł do magazynu który sąsiadował ze sklepem, wejście było tylko od wewnątrz sklepu. Nie od dziś było wiadomo że stary dziad Kassim handlował nielegalnymi rzeczami, a do magazynu nigdy nikogo nie wpuszczał, więc to pewnie tam trzymaj wszystkie swoje naprawdę cenne towary. Gdy wszedł, wszędzie było tak ciemno, że nie widział nawet swojej ręki. Spodziewał się tego, wiedział, że będzie tu zabezpieczenie takie, które w razie potrzeby zamieni cały sklep w zgliszcze. Wybuch zniszczyłby wszystkie dowody na nielegalną działalność, zabiłby włamywaczy, a sam Kassim dostałby okrągłą sumkę z ubezpieczenia. I wszyscy o tym wiedzieli, dlatego nikt się tam nie zapuszczał, a Kassima traktowali jak z wielkim szacunkiem. Jednak sprytny staruch nie przewidział że ktoś będzie dokładnie wiedział gdzie iść, gdyż tylko jedne schody prowadziły do piwnic, czyli prawdziwego magazynu. Mógł nawet słyszeć przygłuszone teraz wrzaski euforii Molesha. Sher obmacał jakiś przemiot, który leżał zaraz przy wejściu, skupił się I użył unikatowej zdolności. Nie wiedział nawet jak to działa, po prostu, gdy dotykał jakąś rzecz, wyciszał się I po kilkunastu sekundach miał przebłyski co tu się działo...
Po jakiejś minucie uśmiechnął się do siebie, chociaż nikt tego nie mógł widzieć. Robiąc duże kroki omijał pudła na podłodze wyglądające jakby całe były wypełnione ładunkami wybuchowymi. Sher wiedział to wszystko – przygotowywał się już do tego skoku dłuższy czas, a jeszcze dostał kompana którym, wydawałoby się można łatwo manipulować.
Idąc cały czas miał przed oczami Kassima schodzącego schodami, w świetle lamp. Hos niestety nie wiedział gdzie się włącza światło, nie miał czasu na szukanie po omacku. Gdy dotarł na sam dół, poczuł swąd jakiegoś gazu, zgnilizny I niewiadomo czego jeszcze. Zakrył usta kurtką, wyszukał pstryczek i ... Stała się światłość.
Zobaczył wielkie półki z broniami, jakimiś torebkami, pełno granatów... I to było w sumie wszystko co było w magazynie. Dla upewnienia się, czy jest bezpiecznie, młody Kiffar “sprawdził pamięć” jakiegoś urządzenia na stole przy wejściu do piwnicy. “Nooo, to mi się podoba, normalnie normalnie. Hahaha, to będzie dopiero zabawa!” - myślał uradowany Sher. Wziął wszystko co tylko mógł – pełno granatów, cztery blastery, jakieś 2kg narkotyków, podobnych do tych które miał przyjemność zażywać.Jeszcze jakiś wibronóż z wygrawerowanymi jakimiś znakami na rękojęści. Niestety nie było żadnych kredytów, stary trzymał je pewnie w swoim domu. Wyszedł z naładowanym plecakiem który znalazł na dole I poszedł nie odwracając się za siebie aby nie żałować że więcej wziąć nie jest w stanie. Ostrożnie wyszedł na salę sklepu, gdzie zastał Molesha. Entuzjazm młodzieńca już się trochę wypalił, ale to nie przeszkadzało mu pić alkoholu na podłodze. “Idziemy, czas na nas, wędrowców niestrudzonych” - powiedział Kiffar brzęcząc sprzętem wewnątrz plecaka jak zwykle wyniosłym głosem który brzmiał śmiesznie zapewne, gdyż Molesh wybuchnął śmiechem, popatrzył się na kompana i wstał.
Zbliżał się świt, za niedługo statek odlatywał. Umówił się ze znajomym kapitanem statku że za pokaźną sumkę 700 kredytów poleci z nim na Coruscant i nie piśnie nikomu słówka. Ale nie można było się spóźnić na statek. A teraz jeszcze miał kolegę ze sobą. Trzeba było wynegocjować nowe warunki przewozu, bo w głębi duszy wiedział że Molesh jest to człowiek potrafiący znaleźć wszędzie ten towar który dzisiaj miał okazję spróbować. Zresztą polubił człowieka... Kiedyś mówili mu o szkodliwym działaniu narkotyków na organizm, ale co go to obchodziło. Gdy wychodzili, Sher miał tylko plecak, a w plecaku mnóstwo nielegalnej broni, a Molesh kieszenie miał wypchane jakimiś zabawkami, proszkami, jedzeniem, wziął nawet plecak, który był wypchany jakimiś szklanymi butelkami.
- Przynajmniej się frajer Kasim nauczy że trzeba alarm zakładać - powiedział głośno Molesh
- Zamknij się, jakby założył, albo tam mieszkał to byśmy gówno zrobili, a właśnie, mam nadzieję że w tym plecaku masz przynajmniej jakiś alkohol... - Sher wyszczerzył zęby w uśmiechu
Molesh nic nie powiedział tylko kiwnął głową śmiejąc się. Poszli w stronę portu lotniczego, już się przejaśniało, było widać rosę na tych niewielu roślinach jakie rosły na tym pustynnym terenie na równiku plantey Kiffu. Kapitan statku, Sestui, już wydawał rozkazy tragarzom i robotom-tragarzom. Gdy tylko ich zauważył uśmiechnął się i rozłożył ramiona w geście przywitania. Był to człowiek grubo po 40, chudy i wysoki na 190cm, na włosach i skąpej brodzie już było widać ślady siwizny.
- Zapraszam, zapraszam szanownych panów! - powiedział gościnnie, chociaż Sher wiedział że za taką gościnność trzeba było dużo zapłacić. Normalnie przewóz kosztuje jakieś 2 razy mniej w takich warunkach w jakich przyjdzie mu podróżować. - A kolega to kto, może też chce się zabrać? - wytrzeszczył zęby w brzydkim uśmiechu
- Ano chce – powiedział bez ogródek Molesh, wciąż jeszcze żując coś jedzeniopodobnego – ile się należy?
- Niewiele, niewiele – Sestui wciąż uśmiechał się, drapiąc się po brodzie i udając że myśli – żeby było uczciwie, to tyle ile kompan, czyli 700 kredytów
- Loha, aloha, nie zapędzaj się tak, sknero stary – powiedział jak zwykle z wyższością w głosie młody Hos, znał już na tyle starego kapitana, że wiedział że jeszcze może zejść z ceny. W końcu na początku tamten chciał go przewieźć za 850 kredytów - damy 300 kredytów!
- Aha, wisisz mi dwa takie razy z tym proszkiem – szepnął do Molesha szczerząc zęby
- 650 – odpowiedział Sestui
- 350
- 600
- 400
- 550 i ani kredyta mniej! Ty mały diable! - wykrzyczał
Molesh jak gdyby nigdy nic sięgnął do kieszeni i wyciągnął nowiutkie 600 kredytów w banknotach, wręczył starcowi i z bananem na twarzy, takim, jaki tylko Molesh umie zrobić powiedział: „reszty nie trzeba”.
Kapitan patrzył zdziwiony, ale uśmiechnął się, ukłonił i przyją pieniądze.
Dwaj młodzieńcy weszli na pokład wciąż pobudzeni, weszli do swojego pokoju, oczywiście musieli dzielić te 4m2 przez całą podróż. Pogawędzili sobie trochę, Molesh w tym czasie rozłożył wszystkie swoje zabawki jakie „zdobył” w sklepie „U Kasima” i gorączkowo i przeglądał mrucząc coś pod nosem. Sher ostrożnie, tak, aby nikt nie widział powoli zapoznawał się z cackami które zdobył u Kassima. Pokazał je Moleshowi, a on uradowany wziął bez pytania dwa blastery. Okazało też się, że Molesh brał właśnie naroktyki od Kassima.
- Razem podbijemy galaktyke, mówię ci – powiedział z przekonaniem w głosie. Sherowi też wydawało się, że z nutką podziwu.
Hos oddał więc niedawno poznanemu przyjacielowi dwa blastery, z jakiegoś powodu ufał temu brudnemu, brzydkiemu psycholowi.
Podróż przebiegła spokojnie, Sher wygrał trochę kredytów w karty, oboje się upili nie raz i nie dwa alkoholem z Kiffu. Naćpali śie też parę razy jak na porządnych nastolatków przystało. Sher, gdy był sam patrzył uważnie na cały zdobyty sprzęt, oglądał je ze wszystkich stron aby dokładnie poznać ich działanie I budowę. Przesypał też narkotyki do mniejszych torebeczek, chociaż zajęło mu to bardzo dużo czasu. Molesh bawił się elektorniką, a inni po prostu się nudzili i im przyglądali. W końcu dotarli na Coruscant, sotlicę Galaktyki. Widok zapierał dech w piersiach, ale wszyscy słyszeli też różne historie o dolnym Coruscant gdzie o guza bardzo łatwo.

Ale co przyniesie Coruscant ze sobą to nikt nie wie... może od razu zgarną go za posiadanie nielegalnych towarów, I broni. A może wyjdzie jak zwykle – uda się cwaniakowi przeżyć I dojdzie do tego, czego pragnie – do wolności.

Edytowane 4.07
Sher
New One
 
Posty: 3
Rejestracja: 25 Cze 2013, o 21:23

Re: Sher

Postprzez Chester Westman » 27 Cze 2013, o 11:22

Sher napisał(a):Witam

Dopiero co zacząłem rozgrywę, byłbym wdzięczny jakbyś mi sprawdził KP. Dałoby radę zrobić... ? :)

link: http://mglawicamocy.pl/viewtopic.php?f=185&t=2118

Dzieki

Sher

Wszyscy zarejestrowani na forum doskonale widzą nowe posty, jest też przycisk "pokaż nieprzeczytane posty". Jeśli będą mieli chwilę na ocenę kart postaci, to naprawdę, zrobią to w pierwszej wolnej chwili. To raz.
Dwa - nawet tego nie przepuściłeś przez Worda, więc już na początku są takie kwiatki jak "martwergo" i "wszysytkie".
Trzy, treść KP nie jest w obowiązującym szablonie. Ode mnie NIE.
Image
Awatar użytkownika
Chester Westman
Gracz
 
Posty: 384
Rejestracja: 8 Sty 2011, o 20:45

Re: Sher

Postprzez Nathir » 27 Cze 2013, o 11:29

Wszystko to co powyżej + jeśli już chcesz używać takiej formy historii to musi ona mimo wszystko opowiadać HISTORIĘ postaci a nie jakiś epizodzik. A szczerze, nie polecam takiej formy jeśli ktoś sobie średnio radzi z pisaniem. Zostaw to jako dodatek, ale sporządź jakąś notkę, żeby MG mógł coś z tym Twoim Sherem zrobić.

NIE
Image
Awatar użytkownika
Nathir
Gracz
 
Posty: 71
Rejestracja: 8 Lut 2013, o 23:18

Re: Sher

Postprzez Sher » 27 Cze 2013, o 19:33

Chester:

1. Nie sądze że popełniłem wielką zbrodnię pisząc do Was PW. Nie spamowałem, po prostu przyjacielska prośba osoby nowej na forum do osób już grających, nie wiem czemu wytykać rzecz która nie była ani obraźliwa, ani nie była błędem.
2. Niestety nie mam polskiego Worda, błędy się zdarzają, niedopatrzenie, przepraszam. Poprawiłem już wszystkie.
3. Co w takim razie przekręciłem w "szablonie"... ? Mam wszystkie punkty które miały być, chodzi o historie postaci?. Wytłumacz

Nathir:

Jest to epizod niedługiego życia Shera który jest najciekawszy. Również zawiera odnośniki do jego przeszłości, pragnień, uczuć. Uznałem że lepiej jest się skupić na jednym przełomowym zdarzeniu głębiej, niż żeby po łebkach opisać jak wyglądało jego życie od niemowlęcia, opisując przy tym jakieś niewiele znaczące fakty. Prawda, że nie ma zbyt wielu postaci drugoplanowych ani wiele opisów jednak ze względu na długość historii uznałem że nie ma sensu.
Sher
New One
 
Posty: 3
Rejestracja: 25 Cze 2013, o 21:23

Re: Sher

Postprzez BE3R » 30 Cze 2013, o 09:23

<papug> Się pojawiam

Co do historii i języka wypowiadał się nie będę zauważam jednak, że pisać potrafisz.
Co do reszty to mam parę uwag.

Namieszałeś w tatuażu, czyli jak spotkasz kiffarów uznają cię za wygnańca, dla reszty galaktyki jesteś zwyczajnym gościem z tatuażem na twarzy. Dzieki czemu rozpoznaje cie obsługa 99,99% kasyn w których grałeś jeżeli przytną cie na oszukiwaniu karierę masz za sobą. To tak jakby włamywacz zostawiał w banku swoją wizytówkę a potem przyszedł wypłacić z konta pieniądze...

Umiejętności:

Rasowe:
- Psychometryczne zdolności (odczytywanie pamięci martwych bytów)

Indywidualne:
- Bardzo szybkie/zwinne dłonie (oszukiwanie w gry w karty, błyskawiczne wyciąganie broni z pochwy/kabury, kradzież kieszonkowa)
- Mistrz w strzelaniu z biodra ( Bardzo celne strzelanie blasterami z biodra )- Zdajesz sobie sprawę że trafienie z blastera w przeciwnika wymaga celowania i farta, trafienie z biodra oznacza pojedynki w dystansie <5m i to optymistyczne założenie.
- Analityczny umysł ( bardzo szybka umiejętność liczenia, ogólnie bardzo szybkie myślenie i podejmowanie decyzji )
- Świetna pamięć ( bardzo szybkie uczenie się... ogólnie dobra pamięć) - dobra zrozumieliśmy po pierwszej umiejętności
- Mistrz w otwieraniu zamków zwykłych/elektornicznych ( oczywiście potrzebne narzędzia )
- Zaawansowana umiejętność obsługi komputerów i urządzeń elektronicznych - nie widzę w historii IMT ani innej uczelni czy też siedzenia po 10 godzin przed ekranem, przy okazji Kiffarowie do fanów techniki nie należą.


Wady:

- Sher nie potrafi pilotować statków kosmicznych. Oczywiście umie wystartować, wylądować na płaskim lądowisku i ustawić automatycznego pilota, ale poza tym jest laikiem w tej dziedzinie
- Słabość do narkotyków, alkoholu i pięknych kobier
- Hos nie dba o higienę, więc bez przygotowania z pewnością odstraszy niektóre osoby, szczególnie wyższego urodzenia


Ekwipunek:
- Ubranie wielowarstowe (kurtka, koszula, podkoszulek, koszluka na ramiączkach, spodnie, buty)
- Zestaw wytrychów elektronicznych oraz zwykłych domowej roboty
- 700 kredytów w kieszeni w postaci banknotów
- Wibronóż schowany w pochwie wewnątrz kurtki

jak na gościa który jest rewolwerowcem to uważam ze masz stanowczo za mało blasterów.

Podsumowując nie ma tragedii ale na kolana też nie powaliłeś. Dopracować, sprawdzić poprawić i będzie dobrze.
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: Sher

Postprzez Jerry O'Connor » 1 Lip 2013, o 12:54

BE3R, ciemniejszego koloru do tych uwag nie można było dobrać? :O

bo się sam zaplątał w tych przesadnie koloryzowanych monologach

W niektórych fragmentach karty ten cytat perfekcyjnie się nadaje :D.

Pojadę tak ogólnikowo. Miałem wrażenie, że zdania są w niektórych momentach zbyt długie, można by je podzielić na dwa mniejsze, co dałoby lepszy efekt estetyczny i ułatwiło czytanie.
Poza tą, bądź co bądź, moją subiektywną uwagą uciekło Ci sporo przecinków.

To jest jeszcze jedna rzecz dlaczego czuł się wyjątkowy

To zdanie mi kompletnie nie brzmi. Może lepiej wypadłoby coś w stylu "Jest to kolejna rzecz/cecha, dzięki której czuje się wyjątkowy".

Tak jak mówiłem, było tam parę błędów logicznych (czy może składniowych, whatever). Radzę przeczytać kartę raz jeszcze, na spokojnie, poprawić błędy i będzie okej ;).
Image

42522853 - numer GG, pisać tylko w nagłych wypadkach.
Awatar użytkownika
Jerry O'Connor
Gracz
 
Posty: 123
Rejestracja: 2 Lip 2012, o 15:19
Miejscowość: GingerLand

Re: Sher

Postprzez Sher » 4 Lip 2013, o 21:55

Dopisałem trochę, dodałem ekwipunek i uzasadniłem umiejętność elektorniki w historii, tak samo zdobycie broni.

Jerry

Przeczytałem, poprawiłem, dopisałem. Czekam na ocenę :)


BE3R

Zdaje sobie sprawe, że tatuaż utrudnia sprawe, ale również będzie się ciekawiej grało. Jeśli chodzi o kiffarów to wątpie żeby akurat wiedzieli że to kiedyś był Quukuf, musieliby dokładnie znać znak klanu. To musiałby być niezły zbieg okoliczności żeby tak się zdarzyło. A o kasynach oczywiście masz rację... ale czego się nie robi dla rozgłosu :D
Sher
New One
 
Posty: 3
Rejestracja: 25 Cze 2013, o 21:23

Re: Sher

Postprzez Blaze Corr » 4 Lip 2013, o 22:08

Poprawiona większość błędów, więc ode mnie masz TAK ;)
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: Sher

Postprzez Jerry O'Connor » 4 Lip 2013, o 22:16

To musiałby być niezły zbieg okoliczności żeby tak się zdażyło

Zdarzyło ;). Polecam przeglądarki ze sprawdzaniem pisowni. Niesamowicie pomagają.

Anyway, szału nie ma, majtki w dół nie lecą, ale karta jest poprawna. Liczę, że wykażesz się w postach :D.
Masz moje TAK.
Image

42522853 - numer GG, pisać tylko w nagłych wypadkach.
Awatar użytkownika
Jerry O'Connor
Gracz
 
Posty: 123
Rejestracja: 2 Lip 2012, o 15:19
Miejscowość: GingerLand


Wróć do Karty odrzucone

cron