1. Nazwa postaci: Shaan Riskin
2. Rasa: Człowiek
3. Profesja: Najemnik
4. Data i miejsce urodzenia: 33 ABY na księżycu Nar Shadaa.
5. Usposobienie: Shaan od dziecka był impulsywną osobą. Skrajnie antypatyczny, gardzący innymi istotami. Uważał, że aby zasłużyć sobie na szacunek, dana osoba musi cechować się siłą. Zarówno tą fizyczną jak i siłą charakteru. Był uprzedzony do wszelkich obcych form życia. Określał ich mianem "wybryków natury, które należy potraktować czymś wielkim i ciężkim". Polityka zupełnie go nie interesowała. Nie wtrącał się w interesy galaktyki dopóki to ona nie wtrącała się w jego życie. Ci, którzy byli wystawieni na jego bliską obecność, brali go za człowieka lekko niezrównoważonego. W jego kręgach nie zwykli do słuchania opowieści o czarodziejach podnoszących przedmioty nie dotykając ich.
6. Wygląd: Wyglądem przypominał przeciętnego mężczyznę średniej budowy. Mierzący niespełna 1,81 metra, krótko ścięty brunet o zielono-niebieskich oczach był powodem złamanych serc wielu kobiet, gdy jeszcze jakkolwiek je sobą przyciągał. Obecnie, naznaczony śladami wielu walk i długotrwałym spożywaniem alkoholu jedynie je odpycha, a największym jego osiągnięciem w kontaktach z płcią piękną to usługi prostytutek, na które sobie pozwala od czasu do czasu. Jego twarz wyróżnia się blizną przecinającą prawe oko i krzywo zrośnięty po złamaniu nos.
7. Umiejętności: Dzięki zarabianiu na życie jako najemnik jest wyszkolonym strzelcem, co nie przekreśla go jako szermierza. Posługuje się białą bronią tak samo wybitnie jak blasterem. Jego wysportowane ciało pamięta zeszłe lata, dlatego też jest zwinny, zręczny, w miarę silny oraz wytrzymały. Pilotażem nie wychodzi poza przeciętność. Potrafi natomiast świetnie gotować i utrzymać swoje mieszkanie w porządku.
8. Ekwipunek: Ciężki blaster DL-44, karabin blasterowy E-11, Wibroostrze, wysłużony lekki pancerz.
9. Posiadany dobytek/majątek:Jedno z przeciętnych mieszkań na Nar Shadaa, 1500 kredytów, niedokończony grawicykl FC-20.
10. Historia:
"Od razu rzucony na głęboką wodę..."
Od samego początku Shaan został potraktowany przez los jak wyrzutka. Jego matka, Larissa Riskin, przerażona macierzyństwem porzuciła swoje dziecko na pastwę losu zostawiając je na krańcu miasta, wówczas gdy sama postanowiła bawić się życiem, póki je jeszcze ma. Nic dziwnego, koniec końców nie grzeszyła rozsądkiem. Kto o zdrowych zmysłach idzie do łóżka z przypadkowymi mężczyznami za kilka kredytów, jak to ona mówiła, dla sportu? W każdym bądź razie, maleńkie dziecko prawdopodobnie nie przeżyłoby nocy, gdyby nie szczęśliwy traf. Minerwa Hudges, kelnerka pracująca w pobliskiej kantynie, wyrzucając śmieci do kontenera stojącego nieopodal jej miejsca pracy, usłyszała cichy płacz dziecka. Gdyby nie fakt, iż była osobą miłosierną, co było i jest nadal niespotykane w tej części galaktyki, historia Shaana zakończyłaby się tego samego dnia, którego się zaczęła. Lecz nie... Przygarnęła dziecko, zaopiekowała się nim i wychowała. Samotna kobieta, ledwie wiążąca koniec z końcem za nędzną pensję kelnerki wykazała się ogromną odwagą, szlachetnością i siłą charakteru biorąc odpowiedzialność za niemowlę. I tak się zaczyna historia młodego Riskina...
Ciężkie lata burzliwej młodości.
Shaan urósł. Przez piętnaście lat panna Hudges karmiła, ubierała i wychowywała swoją znalezioną pociechę. Ponieważ sytuacja majątkowa pani domu nie była nadzwyczajnie dobra, Shaan był uczony wszystkiego co mogłoby mu się przydać w życiu przez jego "matkę". Wykazywał wrodzoną inteligencję. Był bystry, szybko wyłapywał ważne informacje i przyswajał wiedzę niczym gąbka wodę. Z biegiem czasu pozwalało mu to na nieco lepsze życie. Spryt, którym mocno grzeszył, przynosił mu korzyści. Być może nie był to sukces wychowawczy jego opiekunki, aczkolwiek był sukcesem dla niego samego. Potrafił manipulować innymi, a jego refleks odchudzał portfele naiwnych idiotów. Lecz na jego nieszczęście, Shaan nie znał umiaru. I pewnego wieczora wybrał nieodpowiedni cel. Jego próba kradzieży na kolejnej ofierze skończyła się fiaskiem. Albowiem natrafił na osobę, która go obserwowała od dłuższego czasu. Był nim Twi'lek należący do jednej z wielu na Nar Shadaa ugrupowań najemników robiących za małą armię dla tego, kto lepiej zapłaci. Uznał on, iż umiejętności młodzieńca mogą się przydać ich grupie, dlatego też nie pozbawił go życia. Przedstawił mu ofertę nie do odrzucenia. Propozycję dołączenia do niego i jego towarzyszy, możliwość dostatniego życia i przygody o jakiej marzył. Nie zastanawiając się długo, Shaan przystał na warunki nieznajomego i dołączył do bandy znanej pod niezbyt ambitną nazwą, do "Łowców". Tego dnia, Panna Hudges ostatni raz widziała Shaana.
"Nie mówiłem, że będzie łatwo, dzieciaku... Mówiłem, że będzie warto."
Lata szkoleń, treningów, walk i zleceń od wielu pracodawców zmieniło Shaana. Z buntowniczego gówniarza i drobnego złodziejaszka stał się wprawionym w rzemiośle najemnika facetem, który był w stanie zastrzelić oddalonego o 300 metrów karła zachowując przy tym zimną krew. Szybko zyskał sobie szacunek innych "Łowców" i wspiął się na wyżyny popularności w swoim półświatku. Każde zlecenie, którego się podjął, wykonywał bez szemrania z zachowaniem jak największego profesjonalizmu. Lecz jednego zadania nie zapomni do końca życia. Kontraktu, który dostał mając 25 lat. Z początku wydawało się banalne. Dotrzeć do punktu A, ochronić konwój z cennymi dobrami pewnego ważniaka i odebrać zapłatę. Nic bardziej mylnego. Rutynowe zlecenie przerodziło się w rzeź. Z dwudziestki ludzi ochraniających konwój, przeżyła dwójka. W tym Shaan. Po dziś dzień nie potrafi pojąć, co się wtedy stało. Czy to niedociągnięcie jego, jego towarzyszy, zleceniodawcy czy po prostu zły traf. Nie wiadomo... Wiadomo natomiast, że napastnicy nie byli zwyczajnymi bandytami. Nasz Łowca zapamiętał, że pośród nich był ktoś jeszcze... Ktoś niezwykły... W zgiełku walki zaobserwował coś, czego nie widział nigdy. Ów niezwykły osobnik uniósł wrak jednego z pojazdów biorących udział w transporcie poprzez prosty gest dłonią. Nawet się do niego nie zbliżył, a kupa żelastwa po prostu się uniosła i runęła w stronę najemnika powodując wybuch i unoszący się kłąb dymu. Dzięki ponadprzeciętnej zwinności, Shaan uratował się przed pewną śmiercią uskakując w bok, a dzięki zasłonie dymnej, nie został zauważony przez żadnego z napastników. Po raz pierwszy w swojej karierze nie wykonał zadania. Stracił nie tylko reputacje, ale wedle słów innych, również i zmysły. Nikt nie zaobserwował tajemniczego mężczyzny, używającego nieznanej im magii. Nikt prócz niego samego. Od tamtej pory przy nikim nie porusza tematu ochrony konwoju sprzed 12 lat.
11. Inne -----