1. Nazwa postaci: RL-FRD
2. Rasa: Składak (Droid złożony z kilku innych)
3. Profesja: Na chwilę obecną nie posiada
4. Data i miejsce urodzenia: 20 BBY, Dantooine
5. Usposobienie:
Zacznijmy od tego, że RL-FRD posiada osobowość. I nie jest to zaprogramowana imitacja a kilka różnych programów współdziałających ze sobą. Jest raczej łagodnie usposobiony, bezstronny. Mówi o sobie w różnych osobach, zdarza mu się zawiesić na kilka sekund podczas rozmów.
Nie lubi mówić o swoim "narodzeniu" - przypomina mu to los jego "rodziny". Stara się to wymazać ze swojej pamięci, lecz uniemożliwiają mu to kopie zapasowe – przez to czasem mówi o Rivie z imienia, a czasem określa go jako twórcę i stwierdza, że nic o nim nie wie.
Porusza się krokiem przypominającym ludzki, aczkolwiek sam przyznaje iż jest to „imitacja, mająca na celu ułatwienie kontaktów między mną a innymi”. Podobna jest kwestia gestów, na przykład czekania z założonymi ramionami – w teorii nieopłacalne, gdyż trzeba je ruszyć by sięgnąć po broń.
6. Wygląd:
RL-FRD wygląda... no cóż, wygląda jak RL-FRD. Nie ma drugiego identycznego tworu. Tułów droida taktycznego, z lewej strony pokryty elementami pancerza Katarn trzeciego typu, przymocowanymi na stałe. Kończyny od typu BX, prawa ręka także ukryta pod pancerzem. Głowa od przodu ma na stałe przyczepiony przód hełmu od wspomnianego już pancerza, dostosowanego do RL-FRD, tył składa się ze zbędnych elementów pozostałych po głowie droida taktycznego, przyczepionych tak, by tworzyły spójny kształt z tym, co zostało z hełmu. Całość została pomalowana na czarno.
Ze względu na zastosowanie kilku różnych podzespołów syntezator głosu ma problemy z ustawieniem jednego brzmienia – liczba zniekształceń w procesie wytwarzania dźwięku jest czterokrotnie większa od zwykłej, a na dodatek pojawiają się echa. Dzieje się tak, bo nakładane i łączone ze sobą są trzy różne wersje tej samej wypowiedzi.
7. Umiejętności:
-Używanie karabinów snajperskich w stopniu bardzo dobrym
-Używanie karabinów blasterowych w stopniu dobrym
-Inżynieria (stopień umożliwiający samodzielną wymianę komponentów niezwiązanych z działaniem osobowości. W to wlicza się również wymiana zasilania, na czas której „jedzie” na jednej z zapasowych baterii)
-Mowa (Basic, Binarny)
-Hakowanie (poziom umożliwiający dostanie się do rozbitych pojazdów w celu zyskania informacji)
-Duże zdolności analityczne
Oraz komplet zdolności, które moim zdaniem należy wymienić głównie ze względu na to, że postać jest droidem i nie jest to dla takich droidów domyślne:
-Zdolność do stwierdzenia usterek w obrębie własnego ciała w kilka sekund (To samo co u ludzi, gdy zostaną postrzeleni – przekierowano na to część mocy obliczeniowej droida T)
-Zdolność do nauki i nieszablonowego myślenia
-Możliwość rozróżniania różnych osób na poziomie zwykłych istot rozumnych (Zapamiętuje cechy charakterystyczne, wliczając w to głos. W razie braku cech charakterystycznych mogą być problemy)
-Podstawowe zdolności istot humanoidalnych – chodzenie, bieganie (przez pancerz prędkość biegu jest zbliżona do ludzkiej), używanie przedmiotów do których potrzebne są ręce itp. Siła sztucznie ograniczona do zbliżonej do ludzkiej, choć prawdopodobnie dałoby się zdjąć to ograniczenie – tyle że RL-FRD tego nie chce.
8. Ekwipunek:
- Blaster snajperski DC-15x + kilka magazynków do niego
- Karabin blasterowy BlasTech DC-15S + kilka magazynki do niego
- Kilka zapasowych baterii, na wypadek odcięcia od możliwości ładowania
- Kilka zapasowych droidów typu BX, rozdzielonych na części zamienne.
- Poduszkowiec – składak. Duży, powolny, zrobiony z części które mają stanowczo inne przeznaczenie.
- Kilka nośników pamięci zawierających wszystkie dane potrzebne do stworzenia zastępczego elementu – na wypadek uszkodzenia jednego z układów.
- Worek z sztabkami i monetami o nieznanej RL-FRD wartości (do późniejszego ustalenia z mg)
- Narzędzia do samodzielnej naprawy i ulepszania swojego ciała – trochę przestarzałe.
9. Posiadany dobytek/majątek:
„Wrakowisko” - miejsce na Dantooine, które jest miejscem do wyrównywania porachunków między przemytnikami - spadają tu statki, a wszystkie są na tyle uszkodzone, by nie dało się złożyć choć jednego działającego. Odziedziczone po „rodzinie”.
Na Wrakowisku znajduje się bunkier zbudowany z niezliczonej ilości statków (co najmniej 5, ale potem nikt nie liczył), z generatorem energii, stacją ładowania, łóżkami i polem siłowym dla ochrony przed kolejnymi spadającymi statkami. Jest także dość solidnie zamknięte, o ile nie masz odpowiedniego dostępu.
10. Historia:
Kiedyś był sobie żołnierz. Klon. Co więcej, nie był to zwykły klon, a klon-komandos. Jak to klon-komandos, był on bardziej samodzielny od przeciętnego klona. I powoli stawał się coraz bardziej znużony tą wojną. Wiedział, że nie jest to normalne – najwyraźniej w procesie jego „produkcji” doszło do błędu, którego nie wychwycono na Kamino.
W końcu Riv, bo tak na niego wołali, wpadł na pewien pomysł. Nie miał zbyt dużo czasu, bo klony starzały się szybciej niż zwykli ludzie. Udało mu się zarobić trochę pieniędzy – a potem znalazł używanego droida protokolarnego po naprawdę niskiej cenie. Miał nadzieję użyć go jako tłumacza i załatwić sobie transport – niestety, okazało się że cena szła w parze z jakością, a droid zepsuł się już drugiego dnia – oczywiście, handlarza już nie było w miejscu, gdzie klon go kupił.
Ze względu na duży stopień uszkodzeń Riv poprzestał na wydobyciu układów, pierwotnie w celu ich sprzedaży – jednak potem postanowił zatrzymać je. Cały czas wolny – ze względu na problemy w procedurach było go sporo – poświęcił planowaniu tej ucieczki.
W końcu udało się mu uciec na Dantooine. Tam poznał kobietę, założył rodzinę...
W miejscu, w którym się osiedlili często spadały jakieś statki. Wygląda na to, że jest to miejsce, w którym przemytnicy i tym podobni pozbywali się konkurencji. Zadziwiające jest to, że nie było ani jednego statku ze sprawnymi silnikami. Nikt też nie przeżył żadnej z tych katastrof. O ile większość nie miała przydatnej zawartości (pomijając sam pancerz, który był wykorzystywany do wzmocnienia konstrukcji – po pierwszych pięciu statkach Riv po prostu zaproponował przeniesienie się do największego z nich i użycie reszty wraków w celu wzmocnienia konstrukcji – było to lepsze rozwiązanie niż czekanie aż kolejny statek walnie w dom (swoją drogą, kilka miesięcy po przeprowadzce statek WALNĄŁ w dom)), to trafiło się kilka gratek takich jak:
- Statek transportujący droidy typu BX
- Frachtowiec z urządzeniami do ładowania droidów
- Transport mebli – udało się odzyskać tylko materace, ale zawsze coś
- Statek ze sprawnymi silnymi generatorami osłon – oczywiście szybko wykorzystanych w budynku. Jedyny statek, który miał w miarę sprawne silniki, ale już „z przyzwyczajenia” zostały one spisane przez Riva na straty.
- Mały myśliwiec z droidem typu T – prawdopodobnie podane zostały błędne koordynaty. Pasażer dezaktywował się przy lądowaniu. W tym wypadku uszkodzenia wynikły właśnie z beznadziejnego lądowania, a nie, jak zwykle, ostrzału.
Po pewnym czasie Rivovi i jego żonie urodziła się córka. W tym czasie były żołnierz nie miał wyjścia, musiał się uczyć na bieżąco inżynierii oraz hakowania – inaczej nie byłby w stanie wykorzystać tych najbardziej przydatnych części, jak wspomniane wcześniej osłony.
I wtedy zorientował się, że jego córka będzie samotna. W okolicy nie spotkał nikogo, a o ile dorosła kobieta, jaką była matka małej Sliby, mogła się oprzeć o jedną tylko osobę, to dziecko potrzebowało czegoś więcej. I Riv wiedział, co może zrobić.
Wiedział już trochę o inżynierii i programowaniu, co więcej, miał doświadczenie przy demontażu maszyn. Wyjął swoje „szczęśliwe” komponenty droida protokolarnego, po czym zaczął pracę.
Wziął wszystkie dostępne elementy i zaczął nad nimi pracować. Wykorzystał opancerzenie droida taktycznego, by poszerzyć miejsce na podzespoły, po czym używając jednostek pokładowych z rozbitych statków rozpoczął przeprogramowanie podzespołów.
Zdawał sobie sprawę, że to, co robił było robotą dla doświadczonych mechaników – ale on miał na to kilka, kilkanaście lat, a nie kilka miesięcy. Przede wszystkim postawił na samodzielność, która cechowała zarówno droidy T, jak i BX. Postarał się ją wyeksponować, usuwając takie elementy jak spełnianie rozkazów bez kwestionowania. Zostawił tylko jeden rozkaz, który jednostka miała zakodowana na stałe - by nie krzywdziła jego rodziny.
Dzięki zastosowaniu kilku „umysłów” w jednej jednostce Rivovi udało się uzyskać twór, który był w stanie zachowywać się jak człowiek. Jednak ani droid taktyczny, ani tym bardziej komandos nie nadawały się do opieki nad dzieckiem – dziesięcioletnia Sliby bała się tych dziwnych maszyn.
Riv użył więc obu tych droidów, a także swojego starego, zniszczonego pancerza Katarn III, by stworzyć akceptowalną postać.
W końcu wszystko było gotowe. Co więcej, droid okazał się stabilny psychicznie, a duża ilość wolnego miejsca pozostałego po dawnych rozkazach umożliwiła mu naukę. Co było najważniejsze, mała Sliby go zaakceptowała.
I wszystko na nic.
Rok po ukończeniu droida RL-FRD (jak nazwał go Riv) cała trójka zaraziła się czymś i, mimo jego starań, zmarła. Najpierw żona Riva, potem jego córka – sam klon, mimo że powinien umrzeć ze starości, przeżył resztę swojej rodziny o tydzień.
Podczas tego tygodnia postarał się, by RL-FRD miał dostęp do wszystkich komputerów w ich domu. A w przekaźnikach znajdowały się archiwa, a także wiedza na temat włamywania się do nowych pojazdów...
Kilka lat później zdarzył się wypadek, którego RL-FRD nie był w stanie opisać. Skutkiem było zawieszenie jego czynności aż do roku 70 ABY. Ironicznie, to co go obudziło to informacja systemu o braku energii – w stanie zawieszenia pobór był bardzo mały...
Doładował się w swoim starym domu, przeszukał statki, które spadły podczas jego nieaktywności. Z archiwów holonetu dostępnych na jednym z nich dowiedział się o obecnej sytuacji w galaktyce...
Nic go nie trzymało w tym miejscu. Zabrał stare uzbrojenie i pieniądze, które zostały po jego rodzinie – bo tak naprawdę tak go tam traktowano, jako syna Riva – i zabrał się za budowę, korzystając z pobranych informacji. Kiedy udało mu się zmontować coś w stylu poduszkowca – nie wiedział jak to nazwać, może i miał bazę różnych języków, ale na skutek czyszczenia dużo z nich zostało wymazanych – zapakował trochę części zapasowych i niezbędnego do dłuższej podróży sprzętu takiego jak narzędzia, a następnie pojechał szukać jakiegoś miasta z portem gwiezdnym. Skoro przez jakiś czas istniała nawet planeta dla droidów, to być może uda mu się zrobić jaką karierę jako najemny ochroniarz?
11. Inne
Nawet jeśli jego ciało zostanie zniszczone, pozostaje jeszcze „czarna skrzynka”. Tak opisany w jego planach (tych, które w komputerze domowym znalazł RL-FRD) element zawierający jego prawdziwe ja – Trzy różne jednostki, połączone w całość. Są one zamknięte w bardzo wytrzymałym opakowaniu – o trudności zniszczenia porównywalnej z pancerzem Katarn. Co więcej, wszystko jest tak ułożone, że próba otwarcia tego skończyłaby się zniszczeniem połowy zawartości.
Mimo to jest możliwość wstawiania elementów zamiennych i rozszerzeń – poza połączeniami z całym ciałem zawiera ona kilka miejsc na dodatkowe procesory. Są one jednak podrzędne – w wypadku instrukcji sprzecznych wybierana jest opcja z czarnej skrzynki.
Na wszelki wypadek posiada on też – na nośnikach – kompletny program, co umożliwia mu ewentualną wymianę jednego z podzespołów. Przypuszczalnie po uszkodzeniu elementów protokolarnych będzie on bardziej agresywny, po uszkodzeniu elementów taktycznych nieco mniej inteligentny, zaś tych od droida-komandosa – mniej skuteczny w walce. W wypadku uszkodzenia więcej niż jednego z tych elementów i niezastąpienia ich nowymi szacowany czas przegrzania i uszkodzenia się ostatniego komponentu, skutkujący „śmiercią” RL-FRD to półtora doby. Na szczęście jest możliwość podpięcia do gniazd na dodatkowe rozszerzenia kopii programów, które zostały wykorzystane przy jego tworzeniu – skutkować to będzie około dwudniowymi usterkami, będącymi efektami ubocznymi nadpisywania nowego komponentu informacjami z innych komponentów.
Ode mnie:
Zauważyłem że mimo wyraźnie wspomnianej w historii planety zamieszkanej przez droidy (którą potem przejęli mandalorianie, dla których się to źle skończyło) w Kartach Zaakceptowanych jest tylko jeden droid (choć może coś przeoczyłem?). Uznałem że taka postać może być ciekawa w prowadzeniu.