1. Nazwa postaci: Diego Tasmus
2. Rasa: Człowiek
3. Profesja: Przemytnik
4. Data i miejsce urodzenia: 23 ABY
5. Usposobienie:
Zdziwiłby się ten, kto po niezbyt wesołej historii olbrzyma, spodziewał się człowieka zimnego, małomównego i zamkniętego w sobie. Gęba Diega się nie zamyka - on praktycznie ciągle coś mówi. Do gadatliwości dochodzi mierne poczucie humoru i niewyparzony język. Diego często zarzuca jakimś żartem, rzadko jednak bywa, by zrozumieli go zwykli śmiertelnicy. Jako kapitan, Tasmus odczuwa odpowiedzialność za życia swoich towarzyszy. Gdy przychodzi co do czego, Diego gotów jest nadstawić karku za swoich kompanów. Woli jednak unikać rozwiązań siłowych, nierzadko uciekając się do łapówek.
6. Wygląd:
Ciężka harówka od najmłodszych lat zmieniła jego ciało w potężną kupę mięśni. Co prawda czas i niezbyt zdrowy tryb życia nieco nadwątliły jego wygląd, Diego nadal budzi grozę swoim wyglądem. Na twarzy nosi kilkudniowy zarost, długie włosy zawiązane są w 12-centrymetrową kitkę. Ubiera się w czarne rurki, do tego czarne buty do kolan oraz bawełnianą koszulę, na którą narzuca czarny płaszcz.
7. Umiejętności:
- Pilotaż Lekkich Frachtowców
- Strzelanie z blasterów
- Walka Wręcz
- Walka bronią białą
8. Ekwipunek:
- 2x Blaster Morr-Sonn 44
- Wibroostrze
9. Posiadany dobytek/majątek:
- Lekki Frachtowiec Koreliański
- Lądowisko Na Nar Shadda
- 20 000 kr
10. Historia:
23 ABY - 36 ABY
Tasmus urodził się w Podziemiu na Coruscant, jako syn właściciela klubu nocnego i jego żony, funkcjonariuszki sił porządkowych. Matka zostawiła jednak męża i syna w Podziemiu i wyjechała na Korelię w poszukiwaniu lepszego życia. Wkrótce starszy Tasmus splajtował, gdyż jego knajpka została zdetronizowana przez świeży Barzayaak. Ojciec postanowił otworzyć własny sklep z droidami, toteż pożyczył kilka tysięcy kredytów od właściciela pobliskiego kosmoportu. Niestety, jego interes nie wypalił, a on sam nie miał jak spłacić długu. Wierzyciel zatrudnił obu Tasmusów w swoim kosmoporcie, żeby mogli spłacić jego dług. Młody Diego harował tam ciężko przez 5 lat. Praca była wyjątkowo męcząca i wycieńczająca. W 32 ABY Tasmus zakończył pracę w kosmoporcie. Miał już plan na przyszłość, jednak potrzebował funduszy, żeby go zrealizować. Jego ojciec zmarł przed rokiem na wylew, zostawił mu jednak w spadku małe mieszkanko. Diego, po ciężkich robotach w kosmoporcie uzyskał ciało atlety, toteż zatrudnił się jako bramkarz w Barzayaaku. Po dwóch latach wyjechał na Korelię, gdzie miał nadzieję znaleźć matkę.
36 ABY - 70 ABY
Na Korelii Diego poznał przypadkowo córkę przedsiębiorcy, Amandę. Po dwóch latach znajomości, młodzi pobrali się. Diego znalazł dobrze opłacalną pracę i kochającą żonę. Sielankę przerwała jednak śmierć Amandy, którą zabrał zawał serca. Załamany Tasmus popadł w alkoholizm. Z dobrze ustawionego człowieka spadł na same dno społeczne. Wkrótce zaczął popadać w konflikty z prawem. W końcu Diego, będąc całkowicie pijanym, nieumyślnie zabił dwóch ochroniarzy lokalnego gangstera Tresska Zassala. Z opresji uratował go czarnoskóry najemnik Hal, który również miał porachunki z gangsterem. Hal postanowił ukryć zapijaczonego Diego w swojej kanciapie. Gdy ten dowiedział się co zrobił, o mało nie popełniłby samobójstwa. W tym samym momencie do bloku, w którym mieszkał Hal, wbili się gangsterzy. Zakończyło się szybką strzelaniną i rutynową ucieczką przez koreliańską policją. Mężczyźni udali się do kosmoportu, gdzie udało im się ukraść statek, który jak się później okazało należał do przemytnika Cordona i przewoził na pokładzie kilkadziesiąt sztuk nielegalnej broni. Rozzłoszczony Cordon wyruszył za złodziejami, by odzyskać swój pakunek. Za skradzionymi statkiem wyruszył również sam Zassal i jego świta. Hal i Diego udali się na Tatooine, gdzie schwytał ich Cordon. Gdy zobaczył postury złodziei, nieco się zmieszał i wyjaśnił tylko, że chciałby odzyskać swój statek. Diego bez namysłu oddał mu pojazd, nieświadomy co znajduje się na pokładzie. Hal był temu przeciw, ale nie miał zamiaru się kłócić z towarzyszem. Obaj udali się do Mos Eisley, gdzie, jak się później okazało, zatrzymał się również Cordon. Zassal, cały czas śledzący skradziony statek, uznał Cordona za zabójcę swoich ludzi. Kilkunastu uzbrojonych gangsterów weszło do knajpy...
---
Tatooine, Mos Eisley 55 ABY
- Cortyg brandy - wyskrzeczał znajdujący się za ladą Rodianin. - Kashyyykańska.
Hal spojrzał się na napełniającą się szklankę z przerażeniem.
- Na pewno chcesz to wypić? - zapytał, z mieszanką szacunku i niepokoju w głosie.
- A czemu nie? - Diego odpowiedział pytaniem na pytania.
- To z Kashyyyku. Wookie to chleją.
- Rozcieńczę wodą - parsknął Diego, gestem dłoni dając barmanowi do zrozumienia, że już mu starczy. - Dolejże mi tu troszkę wody, dobra istoto.
Rodianin odłożył zakurzoną butelkę i sięgnął pod ladę po plastikowy baniak. Napełnił szklankę do pełna, po czym zakręcił baniak i odłożył go pod ladę, spod której wynurzył się z małą, złotą łyżeczką. Zanurzył ją nieśmiało w szklance i niedbałym ruchem zamieszał zawartość, po czym wyjął, jakby szklanka była trędowata. Diego skinął głową w stronę barmana, sięgnął po szklankę i wziął łyka. Po chwili niemal rzucił ją w ladę jak oparzony i złapał się za gardło. Hal poklepał go po plecach.
- Ożesz kurwa - wydukał zmęczonym głosem - Ale potęga. Normalnie jakbym ogień pił!
Rodianin po minie Tasmusa wywnioskował, że może zabrać szklankę. Nagle coś przykuło jego uwagę. Hal obrócił głowę przez ramię, Diego chciał zrobić to samo, ale odwracający się Hal koksańcem dał mu do zrozumienia, żeby tego nie robił.
- Mamy kłopoty - wyszeptał.
- Co znowu? - zapytał Diego.
- Ludzie Zassala.
- Na Tatooine? Heh... Tressku musi być ostro wkurwiony, że załatwiliśmy jego przydupasów.
- Ciszej debilu, jest ich chyba z dziesięciu.
Rozmowę przerwał jakiś nerwowy jazgot z drugiego końca kantyny. Brzmiał dziwnie znajomo.
- ...pojebało Was? Nikogo nie zabiłem!
- Masz nas za debili? - Zassal przybliżył mu lufę blastera do twarzy, omal nie wciskając mu ją w usta.
- Goście, którzy załatwili naszych kumpli, zwiali tym statkiem. Kairo - tu wskazał na stojącego obok niego łysego olbrzyma - zdołał wystrzelić strzałkę namierzającą. Śledziliśmy cię cały czas od odlotu, więc nie próbuj nas robić w chuja.
Usta Cordona z przerażenia poruszały się niemo.
- Al.. al.. ale... ale ja zostałem... ja nikogo... ukradli mi ten statek czaisz? Ja ciebie nie znam, serio nie zabiłem żadnego z twoich kolegów.
Tressk uśmiechnął się złośliwie.
- Wierzę ci. Ale moja spluwa nie.
Cordon wykrzywił usta w przerażeniu. Diego wstał powoli z krzesła i powolnym krokiem podszedł do stolika Cordona. Starszy mężczyzna patrzył się z przerażeniem na Zassala, jednak nagle jego oczy skoczyły gwałtownie w bok.
- To oni!
Tressk odwrócił instynktownie głowę. Pierwszą rzeczą, jaka go przywitała, była twarda pięść Tasmusa. Łysol odleciał z impetem do tyłu. Hal zerwał się na równe nogi, dzierżąc już w dłoni blaster. Łysy olbrzym, nazwany Kairem rzucił się raptownie. Chwilę później rozległ się strzał, a 120 kilogramowe cielsko uderzyło z hukiem o podłogę, centymetry od Tasmusa. Diego szybko schwycił leżący blaster, który Tressk wypuścił z ręki po uderzeniu.
- Jasny chuj! - Cordon zaczął rzucać się nerwowo na krześle, prawie wywracając stolik. Hal otworzył ogień do cofających się w stronę drzwi bandziorów. Diego machnął do niego ręką.
- Musimy stąd uciekać zanim okrążą budynek!
Hal zerwał się, w biegu chwytając Cordona za fraki. Cała trójka wybiegła z kantyny i puściła się biegiem przez zatłoczoną ulicę. Za ich plecami rozległy się strzały.
- Za mną! - rzucił Cordon w biegu.
Po kilku minutach sprintu przekroczyli wąskie drzwiczki i weszli na lądowisko. Stał tam dobrze im znany "Gambit" Cordona. Staruszek szybko wbiegł na pokład. Diego i Hal z trudem dotrzymywali chudzielcowi kroku. Czarnoskóry najemnik przewrócił się o jedną ze skrzyneczek walających się po ładowni i upadł z hukiem na podłogę. Klapa w podłodze wyleciała z miejsca. Hal podniósł się powoli, dopiero po chwili zauważając wyrwę. Automatycznie podważył palcami szczeliny i wyciągnął klapę. W środku był stosik karabinów E-11. Dobre dwadzieścia sztuk, w świetnym stanie.
- Jasna cholera! Co ty, armię zaopatrujesz?
Cordon obrócił się nerwowo. Był wyraźnie rozeźlony znaleziskiem najemnika.
- Zostaw to! Odlatujemy!
Diego obracał już w rękach jeden z karabinów.
- Po co odlatywać, skoro możemy pozbyć się ogonu raz a dobrze?
Na twarzy Cordona malowało się przerażenie. Hal i Diego zgodnie ruszyli w stronę wyjścia ze statku. Tym razem strzelanina była krótka. Nie minęły nawet dwie minuty, kiedy znowu zjawili się w ładowni.
- Dobra - mruknął Hal rozsiadając się na podłodze. - Możemy lecieć.
- To mój statek! - Cordon, wziąwszy przykład z Hala i Tasmusa, również dzierżył w dłoniach E-11.
Diego powoli podszedł do Cordona i schwycił jego karabin za lufę, po czym jednym, mocnym szarpnięciem wyjął mu go z rąk.
- Przyjacielu - powiedział, kładąc mu rękę na ramieniu - nas jest dwóch, ty jesteś jeden. My mamy broń, ty nie masz. Ledwo co uratowaliśmy ci dupsko, a ty nas wyganiasz.
- Uratowaliście? - parsknął Cordon - Gdybyście nie kradli mi tego pieprzonego statku, w ogóle nie trzeba było by mnie ratować.
- Ładna broń - rzucił Hal, klęcząc nad klapą i obserwując leżącą w niej broń - Kogo zaopatrujesz?
Cordon nieco się zmieszał.
- Przemytnik, co?
Na twarzy starszego mężczyzny malowała się złość.
Hal i Diego postanowili przyłączyć się do starego przemytnika. Razem wykonywali różne zlecenia. Od 70 ABY po śmierci Hala i Cordona, Diego Przejął statek i poleciał na Nar Shadda.
11. Inne
Gambit
grafika
Informacje ogólne
Właściciel: Diego Tasmus
Producent: Corellian Engineering Corporation
Model: YV-664 Light Freighter
Klasa: Lekki Frachtowiec Koreliański
Orientacyjna cena: 35 000 kr
Opis: Seria YV była dla Corellian Engineering Corporation swego rodzaju poligonem doświadczalnym, na którym testowano nowe rozwiązania, próbując odkryć coś, co pozwoli powtórzyć fenomenalny sukces frachtowca YT-1300. Z tego względu oprócz rozwijanych względnie systematycznie konstrukcji z linii YV-100, YV-330 czy YV-929 pozwalano sobie czasem na mniejsze lub większe ekstrawagancje, jak w przypadku YV-545, często będące próbą powrotu do YT i wykonania "ponownego otwarcia" z tej pozycji. Jedną z takich właśnie prób jest YV-664 - uzyskany przez rozbudowanie i lekkie zmodyfikowanie projektu najpopularniejszego lekkiego frachtowca w Galaktyce.
YV-664 to jednostka o zrównoważonych osiągach, dysponująca przyzwoitą prędkością i odpornością oraz sporą ilością przestrzeni ładunkowej. Z premedytacją postawiono w niej na "uśrednienie" parametrów, zakładając, że każdy klient, jeśli tylko będzie miał potrzebę i możliwość, dokona zmian w wybranym przez siebie kierunku. Frachtowiec jest nieco masywniejszy od frachtowca YT-1300 - z którym siłą rzeczy jest najczęściej porównywany - i posiada kilka modyfikacji, które jednym moga przypaść do gustu, innym zaś - niekoniecznie.
Przede wszystkim poszerzono jego przednie pylony, zwiększając tym samym powierzchnię i objętość użyteczną wnętrza, a równocześnie poszerzono odstęp między nimi, co poprawiło dostęp do dziobowej furty ładunkowej. Na nie również przeniesiono burtowe śluzy wraz z pierścieniami cumowniczymi, co z jednej strony pozwoliło odsunąć je nieco od głównej masy statku i zminimalizować prawdopodobieństwo poważnej kolizji przy dokowaniu, ale z drugiej - utrudniło ten manewr, gdyż w nowym położeniu mieściły się one wewnątrz skrajni statku, bliżej jego osi niż powierzchnia jego kadłuba w najszerszym miejscu (podobny problem spotkał również YT-1930, co świadczy o tym, że nie był to jednorazowy wybryk projektantów). Pondadto nie zdecydowano się na przesunięcie kokpitu, co negatywnie wpłynęło na widoczność z kabiny pilotów, jak również wymusiło zastosowanie asymetrycznego wcięcia w prawym pylonie.
Tego typu rozwiązania nie przypadły szczególnie do gustu klientom, a może po prostu nie mieli oni jeszcze potrzeby przesiadać się na nowego typu jednostki, pozostając wierni swoim YT. Z tego względu YV-664 nie stał się zbyt częstym widokiem na szlakach międzygwiezdnych, a CEC musiało dalej poszszukiwać swojego nowego przeboju, tworząc na dobre zrywający z dotychczasową estetyką frachtowiec YV-666.
Informacje techniczne
Wielkość: 32m,15m, 40m
Napęd: Napęd Jonowy .
Prędkość w atmosferze: 800km/h
Hipernapęd (zapasowy): 2
Załoga (minimalna) 3 ( w tym 2 strzelców
Pasażerowie: 5.
Ładowność: 80 ton.
Uzbrojenie i osłony:
- ◾2 podwójne działka laserowe (wieżyczki) o mocy 120 .
Informacje dodatkowe:
Stan techniczny: w pełni sprawny
Kody identyfikacyjne:posiada legalne kody, ma zezwolenie na broń.
Modyfikacje i moduły dodatkowe:
- Od myślników: ulepszony navicomp, systemy zabezpieczeń,2 ukryte skrytki na pokładzie statku
Ładunek, hangary i droidy: