Content

Karty odrzucone

Ragnar Morkai

Ragnar Morkai

Postprzez Riven Skirata » 25 Maj 2014, o 21:40

1. Nazwa postaci:
Ragnar Morkai

2. Rasa:

Człowiek.

3. Profesja:
Najemnik/Pirat.

4. Data i miejsce urodzenia:
45 ABY na Dantooine.

5. Usposobienie:
"Jeżeli nie czułeś na sobie szkarłatnej pożogi swych przeciwników, nie smakowałeś jej metalicznego smaku. Jeśli podniecenie nie przeszywało twojego ciała przy każdej nowej walce raz po raz. Nigdy nie odczuwałeś największego podniecenia wynikającego ze stawiana na najwyższej szali swego życia''. To z jakiej racji możesz oceniać mnie?"

Życie dla niego jest tylko stanem odrętwienia i żalu. Tylko dwie rzeczy wyciągają go z tego stanu. Rozkaz Mandalora, dla którego jest wierny niczym pies oraz walka dla której żyje, co często się wiąże ze sobą. Mężczyzna jest wyjątkowo honorowy, jeżeli złoży obietnicę, lub przysięgnie, stara się dotrzymać słowa za cenę nawet własnego życia, ale nie waha się, atakować znienacka, ani w walce używać nieczystych zagrań. Morkai jest także małomówny, nie odzywa się chyba, że chce coś naprawdę istotnego dodać do rozmowy, a krzyków zaś, skierowanych do przeciwników aby obniżyć ich morale nie da się nazwać konwersacją. Do jego najlepszych okrzyków zaliczają się: że urwie genitalia, zrobi z ich czaszek kopce dla chwały Mandalora, czy chociażby zbluzga ich i ich rodzinę siedem pokoleń wstecz.

6. Wygląd:
Ragnar jest mężczyzną mierzącym 1.79 cm przy wadze 82 kg. Zazwyczaj ludzie widzą go jedynie w beskar'gamie, który kiedyś zdobył. W zasadzie ten durastalowy pancerz nie różni się niczym poza drobnymi szczegółami od innych używanych przez jego towarzyszy, zbroi. Jego pancerz jest krwistoczerwonej barwy z oblamówkami koloru żywego złota. Tak naprawdę potoczny obserwator widział by normalnego mandalorianina, jakich wielu w galaktyce, gdyby nie małe szczegóły. Takie jak wymalowana na jego hełmie w okolicach żuchwy, szczęki z białymi zębami, dwa metalowe kolce przykute do naramienników. Te modyfikacje mają wywrzeć efekt zgrozy u jego wrogów. U pasa ma przymocowaną kaburę z włożonym do niej ciężkim pistoletem blasterowym T-6 Thunderer, a na plecach w zatrzaskach przymocowanych do pancerza nosi topór jednosieczny, tej samej barwy co pancerz. Zapytany przez Mandalora, dlaczego tak pomalował swój beskar'gamm, Ragnar odpowiedział mu, krótko; żeby nie było widać niedoczyszczonych plam po krwi.
Pancerz skrywa, całkiem dobrze prezentującego się osobnika. Jasna niemal o barwie marmuru skóra, przecinana przez liczne blizny, jest jedną z cech wyglądu Morkaia. Jego twarz, jest owalnego kształtu, a jego bystro spoglądające oczy są barwy szafiru. Posiada długie kruczoczarne włosy które są zazwyczaj spięte w kucyk z tyłu głowy i krótką brodę tej samej barwy. Na czas bitwy gdy musi przywdziać hełm, owija swe włosy wokół czerepu aby nie zawadzały. Morkai jest dobrze zbudowany, na jego torsie ani innych kończynach nie widać ani grama zbędnego tłuszczu, co jest zasługą ciężkiej pracy na roli, którą wykonywał od najmłodszych lat życia, a i ciężkie życie najemnika miało swój wkład.

7. Umiejętności:

- Walka wręcz. Mężczyzna opanował do perfekcji umiejętność walki na bliskim dystansie, od pięści po broń białą. Przykładem tego chociażby jest jego zachowanie gdy w ręce trzyma topór. Człowiek który całe życie poświęcił nauczaniu szermierki, gdyby ujrzał Ragnara w bitwie, dostałby zawału. Widząc jak Morkai stąpa z niemałą zwinnością między walczącymi, jak uderza szybko, bezlitośnie, celnie, używa ciężkiego topora jedną ręką, a w drugiej często trzyma blaster czy po prostu atakuje samą pancerną rękawicą, jak potem przesuwa prawą rękę bliżej środka ciężkości, lewą zaś chwyta trzonek, by zadawać silniejsze ciosy, przyspieszając w morderczym tańcu.
- Posługiwanie się pistoletem blasterowym. Ragnar opanował tą sztukę na poziomie wyjątkowo miernym. Aby trafić coś z niego cel musiałby się nie ruszać. Mimo tego mężczyźnie wystarcza, że będzie strzelał w mniej więcej odpowiednim kierunku.
- Ragnar potafi poza Basiciem, posługiwać się Huteese oraz w małym poziomie Mando'a

8. Ekwipunek:
- Durastalowy Beskar'gam,
- Blaster: T-6 Thunderer,
- Wibrotopór z niewielką domieszką beskaru, wystarczającą aby zablokować cięcie mieczem świetlnym bez dużych uszkodzeń dla broni,
- Długi sztylet przymocowany do pancerza na poziomie łydki.

9. Posiadany dobytek/majątek:

- 7000 kredytów zdobytych z kradzieży i rozbojów.

10. Historia:
Darasuum
Zza zamkniętych drzwi do sali treningowej dochodziły zastanawiające dźwięki, odgłosy ścierania się metalu, stukot a potem potworny wrzask. Załoga fregaty przechodziła obok tychże drzwi ze stoickim spokojem nieadekwatnym do sytuacji, pomimo, że dla postronnego obserwatora wydałoby się to dziwne. Jednak gdyby zagłębił się w życie codzienne tych ludzi i nie ludzi wiedziałby po prostu, że to Ragnar ćwiczył.
- Następny! - Warknął Morkai na zebrany w sali ćwiczebnej tłum stojący przed nim. Na plecach i rękach mężczyzny zrosił się pot, spod jego skóry widać napięte po wysiłku fizycznym mięśnie. Przyspieszony oddech i inne oznaki lekkiego zmęczenia nie były niczym zadziwiającym, po tym jak Ragnar pokonał piątkę innych ćwiczących. Ten którego właśnie ściągali z mat był szósty. Wszyscy wraz z Morkaiem ćwiczyli tylko w spodniach, poza nim ćwiczący przyodziane mieli ochraniaczach na korpus i ręce, używając mieczy ćwiczebnych. Ci którzy pojedynkowali się z Ragnarem musieli jednak zdejmować te środki ochrony. Każdy z zebranych wiedział, że Morkai wyznaje zasadę, że ból to najlepszy nauczyciel. Nikt nie ośmielił się tego kwestionować, chociaż ostatnio zdarzyło się, że jeden z załogantów uciekł widząc stan poprzednika.
Po mniej czy więcej minucie ciszy, gdy Ragnar już znudzony oczekiwaniem, zamierzał ponowić wyzwanie, tłum rozstąpił się. Jeśli ktoś spodziewał się Gunganina, to bardzo się rozczarował. Bowiem przed oczyma Morkaia ukazał się normalny zwykły człowiek. Określając jego wygląd poprzez pryzmat jego ziomków, niczym się nie wyróżniał. Średniego wzrostu, w miarę dobrze zbudowany, po prostu, typowy przedstawiciel rasy ludzkiej. Jednak w jego zachowaniu było coś intrygującego dla Ragnara. Nie odczuwał, albo po prostu nie okazywał strachy przed zbliżającą się konfrontacją. Spokojnie i pewnie zdejmował ochronny pancerz. Stanął w rozkroku przyjmując jedną z gard o defensywnym ustawieniu broni. W odpowiedzi na ruch przeciwnika Morkai uśmiechnął się i rozpoczął natarcie. Zaczęło się.
Ragnar zamachnął mieczem znad ramienia, wkładając w to znaczną siłę. Jego partner zamiast wykonać pełny blok, ustawił się tak aby większość mocy włożonej w atak ześlizgnęło się po ostrzu. Będąc pewny osłabienia gardy Morkaia po nieudanym manewrze, minimalnie się odsłonił aby przeprowadzić kontr cios. Jakże duże było jego zdziwienie, gdy ujrzał swego przeciwnika przy swoim boku, zadającego potężne uderzenie, którego nie był w stanie zablokować. W ułamku sekundy zdumienie przerodziło się w potworny ból. Tłum z niedowierzaniem śledził przebieg sparingu, niektórzy przecierali z niedowierzania oczy. Widząc jak cios Ragnara został odparty byli przekonani, że aroganckiemu mężczyźnie nareszcie się dostanie. Ich reakcją na to, jak Morkai, po ataku odbija na bok miecz przeciwnika, aby potem z lekkim obniżeniem pozycji, wyprowadzić atak boczny od dołu, potęgowany chyżym wyprostowaniem nóg. Na sali treningowej było cicho, no prawie cicho bo ten stan był przerywany przez dyszenie i jęczenie z bólu pokonanego. Mężczyzna leżący plackiem na ziemi po przegranym starciu, nie prezentował się dobrze. Stracił przytomność, zamknięte oczy nadawały osobliwy wyraz wykrzywionej z bólu twarzy, a wielka pręga z której toczyła się krew na jego torsie też nie dodawała mu uroku. Ragnar ruchem ręki nakazał aby zabrano rannego, a sam skierował się do wyjścia. Jednak, zza drzwi wyłonił się mandalorianin, cóż niby nic niezwykłego na statku należącego do ich przywódcy, gdyby nie to, że barwy pancerze nowo przybyłego zdradzały, że to w istocie zstąpił do nich wspomniany wódz. Na widok niecodziennego gościa, osobnicy z tłumu pochylili się z szacunkiem, lecz jak w każdej grupie zdarzały się wyjątki. Te odosobnione przypadki, które ukorzyć się nie chciały, zostały zmotywowane przez Ragnara, gdy ten zapłonąwszy gniewem, zamaszystym kopniakiem okrytej kamaszem nogi prosto w rzyć jednego z opornych. Mężczyzna runął jak długi, a reszta oponentów widząc to zajście, padła na kolana nie chcąc zwrócić na siebie uwagi morderczego Morkaia. Po chwili, Ragnar sam uklęknął i złożył broń przed sobą. Od strony drzwi rozległo się klaskanie, którego metalowe brzmienie nadane przez pancerne rękawice na rękach, przywodziło na myśl coś złowrogiego.
- Brawo, twoje umiejętności jak zwykle są zadziwiające. - Rzekł Thar Skirata, podchodząc do Ragnara.
- Mój panie...
- Powstań. - Powiedział szybko Mandalor, a potem władczym ruchem nakazał Morkaiowi podążać za nim.
Będąc już w korytarzu Skirata oznajmił Ragnarowi o co mu chodziło.
- Ragnarze, służysz mi bardzo krótko, lecz zauważyłem, iż jesteś do końca mi oddany i tylko moje przywództwo nad sobą respektujesz. Niestety, trzymając cię dalej jako mego osobistego ochroniarza byłoby marnowaniem twoich talentów w dziedzinie walki. Po długim rozmyśleniu podjąłem decyzję. Przydzieliłem cię do grupy szturmowej pod dowództwem Blaze'a Corr'a. - Po usłyszeniu tej wiadomości, Ragnar po wytężonym myśleniu przypomniał sobie o kim była mowa. Przed jego oczyma zobrazował się trochę wyższy od niego knypek, którego pancerz był w barwach żółto szarych. Już miał zaprotestować, gdy ujrzał uniesioną dłoń jego przywódcy nakazującą mu nie odzywać się.
- Od tej pory, słowa Corr'a będziesz traktował na równi z moimi. - Rzekł mandalor, dodając. - Chyba, że nie będę się z nim zgadzał, czy nakaże inaczej. Jesteś wolny. -Zdumiony Morkai przez następną chwile wpatrywał się w plecy oddalającego się mandalora. Już po chwili, gdy Thar zniknął mu z oczu, skierował się do swej kwatery, aby przemyśleć zaistniałą sytuację.
Kwatera Ragnara prawie niczym szczególnym się nie wyróżniała od innych kajut na statku. Szara, ponura, mała, jedynie krwistoczerwona zbroja i jego topór na ścianie robiły jakiś kontrast. Mężczyzna zaraz jak do niej wszedł sprawdził czy nikt tam nie zaglądał. Jego obchód niczego takiego nie wykazał, ale ostrożności nigdy zadość. Mając ciągle w głowie słowa Mandalora, Morkai przysiadł na swym fotelu przy biurku. Większa część z załogantów miała meble do przechowywania rzeczy takich jak papierzyska, datapady, jednak Ragnar trzymał w nim o wiele ciekawsze eksponaty, swoje trofea. Niektóre z nich były całkiem często spotykane np. kawałki pancerzy, lecz wśród nich znajdowały się też rzeczy potrafiące przyprawić słabsze osobniki rasy ludzkiej o torsje żołądka. Dalej analizując rozkazy Thara, mężczyzna znalazł w końcu swoją najważniejszą zdobycz, czaszkę. Trzymając ją delikatnie w rękach Ragnar przypomniał sobie jak zdobył swoją zbroję, bowiem ofiara, która wcześniej używała tej czaszki była innym mandalorianinem. Może ktoś inny by się przejął tym, że zabił swego ziomka, lecz na pewno nie Ragnar. Morkai kreśląc lekko palcem po wielkim rozcięciu prawie dzielącym czerep, zatopił się we wspomnieniach całkowicie zapominając o żywym świecie i jego przyszłym dowódcy, na którego temat nie miał jeszcze wyrobionego zdania.

Zordo's Haven kilka lat temu
Na arenę wkroczyła para samców rasy ludzkiej, oboje nadzy od pasa w górę. Był to pojedynek walki w zwarciu na śmierć i życie. Jeden z nich wysoki, szczupły, na oko mający około czterdziestu lat. Od sposobu trzymania broni, a mianowicie długiego wibromiecza widać było, że jest to weteran wielu wojen, a poza tym mandalorianin. Każdy by się zastanowił dwa razy zanim by go wyzwał na pojedynek, lecz nie Ragnar stojący na przeciw niego. Pewnie się zastanawiacie jak do tego doszło, że szalony Morkai stoi na piasku w samych gaciach i butach trzymając w rękach krwawy topór i będzie walczył ze swoim prawie ziomkiem?
Jak zwykle w parszywym nastroju Ragnar przepijał to co udało mu się zarobić w kantynie w Zordo's Heaven. Dopóty nie usłyszał o tym, że poszukuje się drugiego gladiatora do walki z legendarnym mandalorianinem. Na początku Morkai nie kwapił się aby się zgłosić, lecz gdy usłyszał, że jedną z nagród jest mandaloriański beskar'gam, prawie wyskoczył z krzesła. Przez prawie dziesięć minut kluczył po stacji szukając miejsca gdzie się mógł zgłosić. Kiedy już Morkai dotarł tam gdzie stwórca tej stacji postanowił, że będzie punkt zgłoszeń dla tego typu spraw, zastał dwójkę pracowników kłócących się zajadle. Ujrzawszy i wysłuchawszy Ragnara jeden z nich prawie się popłakał ze szczęścia, widać było, iż nie ma innych chętnych do walki. Po wykonaniu wszystkich czynności prawnych i zwróceniu ze schowka broni mężczyzny wysłali go na arenę. I tak to się zaczęło.
Mandalorianin zwący się Glick, zaprawiony już w takich pojedynkach powoli zaczął podchodzić do Ragnara, badając wzrokiem jego postawę i zwyczaje w używaniu broni. Jakże było jego zdziwienie, gdy Ragnar nie dbając o obronę swego ciała rzucił się na niego z całą furią. Tłum wrzeszczący umilkł z wrażeniem spoglądając na odbywający się pojedynek. Glick przyparty przez chwilę do muru zręcznie zrobił unik, ratując się przed dekapitacją. W pierwszych sekundach walki widać było dominację Morkaia, lecz nie trwała ona długo, bowiem jego przeciwnik otrząsnął się z pierwszego szoku i rozpoczął kontrnatarcie. Jego całe ciało zwijało się w śmiertelnym boju z niezwykłą zwinnością i dokładnością, której brak było topornym ruchom Ragnara. Dopiero po paru latach po tym wydarzeniu Morkaiowi udało się przewyższyć poziom Glicka, lecz nie o tym mowa. Po pewnej chwili, dokładnie trzydziestu ośmu sekundach, przeciwnik Ragnara przebił się przez jego gardę i rozciął mu nogę nad kolanem. Na szczęście dla topornika udało mu się odrzucić mandalorianina, tak że rana była tylko powierzchowna. Mimo, że obrażenie nie spowodowałoby żadnego uszkodzenia mięśnia czy możliwości wykrwawienia się, było na tyle dla Morkaia niebezpieczne, że zmniejszało jego szybkość, osłabiło koordynację ruchową.
Przez następne długie sekundy w których Glickowi udało się pare razy uszkodzić lekko Ragnara, zaczął z niego kpić i z pogardą ucząc go jak powinno się posługiwać toporem. Na nieszczęście arogancja stała się jego zgubą. Gdyby ludzie byli by w stanie widzieć uczucia, Morkai jarzył by się niczym pochodnia owinięta przez karminowe płomienie jego furii. Ostatnią resztką siły Ragnar uderzył potężnie toporem znad głowy, Glick lekko się odsunął, i tak oto broń utkwiła w podłożu. Śmiech rodzący z druzgoczącej porażki Ragnara utkwił w gardłach tłumu, gdy ci zobaczyli co się potem stało. Mandaloriański weteran pewien swego zwycięstwa teatralnym gestem wzniósł wibromiecz w górę z zamiarem opuszczenia go na szyję klęczącego Ragnara. Gdy ten niebywale szybkim ruchem podsycanym przez furię, rzucił się z gołymi rękoma na Glicka. Skonfundowany weteran wrzasnął z bólu gdy dłonie Morkaia wbijały mu się w tors zostawiając krwawe pręgi na skórze. Ostatnim wysiłkiem rzuciwszy miecz chwycił za ręce Ragnara. Młodzieniec był silniejszy od niego, lecz w obecnej sytuacji był wyczerpany, więc podsumowawszy w siłowaniu się obecnie Glick był na wygranej pozycji. Nie czekając na rezultat tej próby postawionej przez przeciwnika, Morkai zamachnął się tułowiem a potem uderzył czerepem prosto w twarz przeciwnika. Obrzydliwe chrupnięcie i z nosa należącego do Glicka została zdeformowana masa. Potem nastąpiło uderzenie kolejne i kolejne, raz po raz głowa Ragnara uderzała w coraz bardziej zdeformowaną twarz mandalorianina, zadziwiając przy okazji wyjątkową twardością. Potem Morkai kopnął w brzuch zataczającego się przeciwnika, który klapnął sobie na podłoże nie zdolny już do żadnej akcji. Z morderczym uśmiechem na twarzy Ragnar wydobył z ziemi topór, zamachnął się. Błagający o litość Glick zmarł z toporem utkwionym głęboko w czaszce. Aby jeszcze bardziej znieważyć przeciwnika Morkai odciął mu głowę swym kochanym toporem, a potem wygrzebał z jego odciętego czerepu masę, która kiedyś służyła mu za mózg. Jeszcze ciepła substancja w rękach Ragnara wywołała u niektórych przypadków z tłumu reakcję wymiotne. Z demonicznym uśmiechem na twarzy wygrany ścisnął papkę tak, że rozprysła się ona na wszystkie strony.
Roztrzęsiony pracownik podawał Ragnarowi dużą paczkę, spoglądając na trofeum przypięte do jego pasa, a była to głowa przegranego. Po otwarciu Morkaiowi ukazał się nowiutki durastalowy beskar'gam stalowego kolory aż proszący się aby go pomalować. Gdy mężczyzna zapytał się o niebywały stan pancerza, pracownik opowiedział mu, że zarżnięty przez niego mandalorianin stracił poprzedni w jakiejś tam wojnie, posuwając dalej jego opowieść wyjaśnił Morkaiowi, że Glick kupił tą zbroję u pasera, lecz po całkiem krótkim odstępie czasowym przegrał wszystkie pozostałe mu pieniądze, więc musiał dać pancerz w zastaw i walczyć na arenie. Ragnar dowiedział się, że po serii zwycięstw, martwego mandalorinanina dzieliła tylko jedna walka od upragionej wolności. Morkai skwitował wszystkie te informację pogardliwym wzruszeniem ramion. Zapakował pancerz w materiałową torbę i skierował się do wyjścia.

Krótkie streszczenie życia Ragnara od urodzenia aż do trafienia na Darasuum
Ragnar urodził się na Dantooine roku 35 ABY. Miejsce w którym przyszedł na świat nie było jakeś szczególne, po prostu mały domek na obrzeżach wioski na małej nieważnej planetce. Jego ojciec był rolnikiem całe życie mieszkającym i pracującym. Z jego rodzicielką to już znacznie ciekawsza sprawa. Była ona córką weterana Mando'ade służącego pod samym Rivenem Lubieżnikiem. Mimo tej jakże wyjątkowej przeszłości, jego dziadek przez resztę swego życia chorował, tak, można to w ten sposób określić. A więc, w wychowaniu Ragnara odegrały rolę dwie ścierające się ze sobą kultury, jedna o nastawieniu pacyfistycznym reprezentowana przez jego ojca, druga zaś podążająca ścieżką wojny której hołdował dziadek. Nie jest to niespodzianką, że Morkai wybrał tą drugą. Wracając do jego dziadka, którego skrzywienie psychiczne było spowodowane wielką plamą na honorze którą naznaczył swych potomków. Albowiem, gdy potężny Riven uderzył na mostek imperialnego niszczyciela ze swoją grupą, poświęcając za jego ''wujaszka'' Thraka Skirate życie. Przodek Ragnara należał do tej grupy, lecz zamiast z honorem spojrzeć śmierci w oczy, zrejterował. Ta decyzja prześladowała mężczyznę przez resztę życia, i nie tylko jego. Ponieważ odczuwając swą winę, postanowił przelać jej część na swego jedynego męskiego potomka. Morkai jest opętany dążaniem do oczyszczenia swego honoru.
Mijały lata, Ragnar żył w monotonii życia na Dantooine. W takim stanie rzeczy Morkai przeżył około dwudziestu lat. Punktem przełomu w jego życiu była śmierć dziadka. Stary człowiek zginął w boju, nie zdążywszy zmyć z siebie hańby. W takiej sytuacji Ragnar wiedział co ma zrobić, kontynuować dzieło przodka. Przysiągł wówczas, że dopóty nie znajdzie jakiejś pozostałości po Rivenie Lubieżniku, dopóki walka będzie jedynym celem swego życia. Jego ojciec tylko go wyśmiał, pogardliwie mówiąc, że póki on żyje, jego potomek nie odleci z tej planety. Morkai wiedział co ma robić, dziadziunio przekazał mu wszystko na wypadek, gdyby on przedwcześnie zejdzie z tego świata. W spadku zostawił wnukowi trzy rzeczy, wibrotopór, pistolet blasterowy oraz wystarczającą ilość kredytów, na kupienie biletu do promu odlatującego z Dantooine. A, zapomniałem wspomnieć o tym, że Ragnar był uczony w posługiwaniu się bronią należącą już do niego, przez swoją matkę.
Nadszedł ten dzień. Ragnar wyruszył o świcie, nie chcąc sprawiać bólu rodzicielce, o ojcu nie myślał, ten już zdążył zniechęcić Morkaia do swej osoby. Nie będę się dalej rozpisywał jak mężczyzna czekał na prom i odlatywał z planety.
Następny okres jego życia, to była po prostu praca średniej jakości łowcy nagród.
Jego byt był ciężki, pełny okresów gdzie był syty i wypoczęty oraz takich kiedy głodował. W końcu dziwnym trafem dostał się na Darasuum.
11. Inne
Awatar użytkownika
Riven Skirata
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 31 Sie 2011, o 12:58

Re: Ragnar Morkai

Postprzez Blaze Corr » 25 Maj 2014, o 22:02

Ode mnie wielki i zdecydowany TAK.

Nie patrzę na błędy interpunkcyjne, bo chyba nie o to w tym chodzi. Liczy się treść i pomysł na historię, która w tym wypadku bardzo mi się spodobała. Lepiej nie stawać na drodze tej postaci :shock: .
Image
Image
Awatar użytkownika
Blaze Corr
Gracz
 
Posty: 179
Rejestracja: 29 Sty 2013, o 16:42

Re: Ragnar Morkai

Postprzez David Turoug » 25 Maj 2014, o 22:51

Riven napisał(a):Tylko jedno go wyciąga z tego stanu w zasadzie dwa.


Nigdy nie spotkałem sie z taką konstrukcją. Dla mnie jest niezbyt poprawnie.

Riven napisał(a):prawie się nie odzywa chyba, że chce coś naprawdę istotnego dodać do rozmowy


Przecinek stawiamy przed całym sformułowaniem "chyba że".

Riven napisał(a):Ragnar jest średniego wzrostu mężczyzną mierzącym 1.79 cm


Zapatrzyłeś się w Yodę?

Riven napisał(a):beskar'gammie


Bez potrzeby podwoiłeś "m", w drugim członie.

Riven napisał(a): Takie jak wymalowana na jego hełmie w okolicach żuchwy, szczęki z białymi zębami. Czy dwa metalowe kolce przykute do naramienników.


W takiej formie to powinno być jedno zdanie.

Riven napisał(a):Zapytany przez mandalora, dlaczego tak pomalował swój beskar'gamm, Ragnar mu odpowiedział, krótko. Żeby odbarwień od krwi nie było widać.


Raz piszesz Mandlora z dużej, raz z małej... Znowu dwa "m" w słowie beskar'gam. Poza tym znowu dziwny szyk...

Riven napisał(a):8. Ekwipunek:
- Durastalowy Beskar'gamm,


Czy Disney wprowadził drugie "m" do tej nazwy?

Riven napisał(a):Jednak jakby zagłębił się życie codzienne tych ludzi i nie ludzi wiedziałby po prostu, że to Ragnar ćwiczył.


Brakuje literki "w"? Czy może przecinka...

Riven napisał(a):z spod jego skóry widać napięte po wysiłku fizycznym mięśnie.


"Z spod"... ???

Riven napisał(a):gunganina


O ile nazwę rasy ludzkiej piszemy małą literą, to pozostały z dużej.

Riven napisał(a):Azaliż barwy pancerze nowo przybyłego zdradzały, że to w istocie zstąpił do nich wspomniany wódz.


Bez sensu zastosowana partykuła "azaliż". Pomijam, ze to archaizm.

Riven napisał(a): padła na kolana nie chcąc zwrócić na siebie uwagi morderczego Morkaia. Po chwili, Ragnar sam padł na kolana i złożył broń u kolan.


Dużo tych 'kolan'.

Riven napisał(a):Blazea Corra.


Blaze'a Corra. Apostrof.

Riven napisał(a):barwach żółto szarych


Połącz myślnikiem dwa ostatnie wyrazy.

Riven napisał(a): Większa część z załogantów miała meble do przeechowywania


"ee"

Riven napisał(a):obrzeżach wioski na małej nieważnej planetce.


Przecinek po "małej".

Riven napisał(a):A więc, w wychowaniu Ragnara odegrały rolę dwie ścierające się ze sobą kultury,


Nie zaczynamy zdania od "a więc".

Riven napisał(a):Wracając do jego dziadka, jego skrzywienie psychiczne


Powtórzenie - jego.

Uff, błędów jest sporo. Często stosujesz dziwną składnię bądź nie stawiasz przecinków. Powyższe cytaty nie są wszystkimi usterkami, ale nie o to chodzi, by oceniający wszystkie takowe wyłapał. Mniej więcej po 1/3 chciałem, żeby KP juz się skończyła. W takiej formie jestem na nie.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: Ragnar Morkai

Postprzez Lilith Blindshoter » 25 Maj 2014, o 23:05

1) Twoja postać mnie trochę przeraża.
2) Jesteś twardy, i zdrowo pogięty, więc karta mi się ogólnie podoba. Więc masz TAK
3) Masz małe zamieszanie w datach :P woja z Impami zaczęła się ponad 20 lat po twoich narodzinach, więc jeśli twój dziadek miałby brać w niej udział i potem ci o tym opowiadać, to urodziłeś się po (lub około) 59 ABY i wtedy jesteś młodszy niż ja (masz 11/12 lat). Chyba że twój dziadek i reszta zaczepiali Imperium już wcześniej, ale wtedy chyba należy to wyjaśnić.
Image

Image
Awatar użytkownika
Lilith Blindshoter
Gracz
 
Posty: 334
Rejestracja: 3 Wrz 2011, o 01:33

Re: Ragnar Morkai

Postprzez Riven Skirata » 26 Maj 2014, o 20:00

Chciałem tylko oznajmić, że poprawiłem mą KP.
Awatar użytkownika
Riven Skirata
Gracz
 
Posty: 101
Rejestracja: 31 Sie 2011, o 12:58

Re: Ragnar Morkai

Postprzez Caleb Quade » 27 Maj 2014, o 16:50

Hm... przegryzłem się przez kartę z niemały trudem. Zaczynając od umiejętności - nie wiem czy wiesz, ale samo machanie toporem i prawie zerowe umiejętności strzeleckie skończą się tak: https://www.youtube.com/watch?v=7YyBtMxZgQs. Pod koniec historii(do której dojdę później) wspomniałeś, że był łowcą nagród. Jakoś tego nie widzę skoro potrafi strzelać tylko do nieruchomych obiektów. Jadąc dalej - historia jak dla mnie z dupy strony zaczęta. Jesteś na Darasuum, potem masz epizod na ZH, podczas którego zdobywasz zbroję - okoliczności walki ok, niech będą, ale nie wiem czy takiemu świrowi pozwolili by łazić wolno po stacji. I dlaczego jest takim świrem? Dopiero na końcu piszesz o jego początkach... i to mega dziwnym stylem jak dla mnie.
Brakuje mi osobiście jak:
- dołączyłeś do załogi Thara - bo z tego co zrozumiałem motywacją była chęć zatarcia plamy na honorze.
- skąd takie fanatyczne oddanie Thar'owi? Za dużo WH40k?

No i na Twoim miejscu przeredagował bym całą historię w taki sposób ażeby początek był gdzie być powinien, a zakończenie na końcu.

Na chwilę obecną podobnie jak David jestem na NIE.
Image
Image
Awatar użytkownika
Caleb Quade
Gracz
 
Posty: 362
Rejestracja: 31 Gru 2012, o 00:10
Miejscowość: Kielce

Re: Ragnar Morkai

Postprzez Oto'reekh » 27 Maj 2014, o 17:58

Po poprawkach jest jeszcze kilka literówek czy przekręceń lub złej odmiany słów - polecam przeczytać jeszcze raz dla korekty. Większość karty, która obejmuje dwa epizody napisana jest całkiem w porządku, niestety tego samego nie da się powiedzieć o historii. Jej główny problem to szczątkowość. Przez co rodzą się kolejne:
59 ABY - 45 ABY - 35 ABY to trzy kluczowe daty i jedna z nich nie znajduje się w karcie. 45 ABY to data urodzenia bohatera, 35 ABY to chyba też, ale pewnie nie została poprawiona. Tak czy inaczej problem jest taki, że urodzony na Dantooine wnuk urodził się 14 lat przed zakończeniem wojny (lub 24 trzymając się drugiej daty). Więc albo matka mieszkała tam jeszcze przed wojną, albo ... no właśnie. Dziadek mógł dołączyć do niej w 59 ABY gdy młody miał już 14 lat. Tylko wtedy jest problem z:
"A, zapomniałem wspomnieć o tym, że Ragnar był uczony w posługiwaniu się bronią należącą już do niego, przez swoją matkę." - skąd niby to umiała? Nie lepiej aby ten dziadek go nauczył, zanim mu go "przekazał" na stałe? Do tego jak Dziadek umarł w walce na Dantooine? To dosyć spokojna planeta, więc to raczej niezwykłe i można było jakoś opisać.
"Nie będę się dalej rozpisywał jak mężczyzna czekał na prom i odlatywał z planety." - ten zwrot lepiej zmienić, daje dziwne wrażenie jakby autorowi nie chciało się nas zanudzać, w miejscu w którym 2 epizody zajmują parokrotnie więcej miejsca. Lepiej po prostu żeby autor nie załączał swoich myśli w tekst, trochę wybija z immersji. Polecam też chronologiczny porządek całej opowieści. Ja czytałem chronologicznie i było nawet ok.
Póki co jestem na nie, zobaczymy po poprawkach.


P.S.
Przeżyje już ten wygrany pancerz i topór pokryty beskarem, choć uprzedzam, że kolejne karty już nie będą tak łatwo przechodziły z uzbrojeniem mando podobnym. Ta rasa i kultura praktycznie wyginęła na MM, więc jej relikty posiadają praktycznie wyłącznie weterani wojenni. Obecny stan Mando jest nieporównywalnie gorszy niż po klęsce w Starej Republice, a dla przypomnienia wrzucam zdjęcie jak wyglądał Mandalorianin przed próbami przywrócenia ludu do poprzedniej chwały:
Image
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: Ragnar Morkai

Postprzez BE3R » 29 Maj 2014, o 23:09

jako że do większości poprzednicy już się przyczepili więc dodam tylko od siebie.
Następny turek, na strzelaninę przychodzisz z toporem...
Doradzałbym olanie pancerza mando i zainwestowanie w jakieś pole siłowe. No ale skąd niby miałbyś mieć na to kasę...

Charakter postaci czyni z Ciebie niewolnika
w dodatku głupiego
który tak na prawdę będzie wykorzystywany przez wszystkich
do czasu aż zginie.

dodaj umiejętności strzeleckie i walki wręcz.. to absolutne minimum
dorzucił bym też nieco więcej myślenia a mniej fanatyzmu.

Ogólnie szału nie ma ale na razie jestem na nie,
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów


Wróć do Karty odrzucone

cron