Content

Karty odrzucone

Shadow

Shadow

Postprzez Shadow » 30 Sty 2016, o 15:07

Name: Shadow
Email Address: wiszu123@gmail.com
IP: 46.113.98.212
Date: Saturday 30-Jan-16 13:07:46 GMT
Subject: Shadow

Has entered the following message into the contact form:
1. Nazwa postaci: Shadow / Amelia Stark

2. Rasa: Człowiek

3. Profesja:
Imperialny egzekutor/ Starszy kapral.

4. Data i miejsce urodzenia:
49 ABY nieznana planeta.

5. Usposobienie (ukryte przed resztą graczy):
Z pozoru zamknięta w sobie dziewczyna, mało rozmowna i nie przejmująca się ogólnie niczym. Zazwyczaj jedyne co wykonuje to swoje obowiązki wobec imperium, które to tak uwielbia. Jeżeli podejść do tego sarkazmem, ogólnie to nienawidzi imperium. Wobec białych jest po prostu miła z powodu iż musi być, po prostu udaje. Dla niej nikt nic nie znaczy, jedyne czego pragnie to osiągnąć swój cel życiowy. Kobieta posiada w sobie mało emocji, a jest to spowodowane małą ilością kontaktów. Rzadko kiedy z kim przebywa, czy też rozmawia. Szczególnie rozmawia. Co prawda w normalnym towarzystwie może jej nastrój się zmienić, na bardziej pozytywny. Nie raz potrafi jej odbić, przez złość trzymaną w sobie i dla zabawy potrafi zabić. Jest ogólnie pod tym względem trochę świrnięta, rzadko kiedy może jej się odbić od normy i robić niekontrolowane rzeczy. Przykładowo dziś ciebie zgwałcę, bo taką mam ochotę. Usposobienie może zmieniać się z ciągiem fabularnym.

6. Wygląd:
Image
Wzrost koło metra osiemdziesięciu dziewięciu, wagowo te pięćdziesiąt kilo. Dziewczyna posiada nie za długie czarne włosy, które zakrywają szyję. Błękitne oczy, gładka cera. Lekko opalona, troszkę szminki na ustach. Dekoltem swoim nie gardzi, ma w miarę. W ręku się zmieści, no ale tego nikt nie sprawdzi. Po za tym wysportowana, trochę umięśniona. Jakby ktoś był ciekawski, można nawet dostrzec sześciopak na brzuchu.
Na co dzień ubrana w swój strój bojowy. Czarna kamizelka, czarne spodnie i buty wojskowe. Kilka kieszonek gdzieniegdzie, oraz podstawowe kabury na jakieś drobnostki. Przy prawej i lewej nodze, na wysokości uda. Dwie kabury, a w nich blastery DL-18. Dziewczyna nie ukrywa swojej twarzy, chyba że sytuacja tego wymaga. To zawszę przy pasie ma czarną maskę, która zakrywa tylko usta i nos. Można powiedzieć że przypomina maskę gazową.

7. Umiejętności (ukryte przed resztą graczy):

- Bardzo dobrze posługuje się wszelakimi pistoletami laserowymi, zawszę trenowała tylko z nimi. Gorzej jej idzie z większym kalibrem, nigdy nie stosowała w praktyce. Ma dobrego cela na krótką odległość i na długa, zawszę skupiona podczas jakiejś rozróby.

- Dobrze posługuje się mieczem świetlnym, trenowała z ojcem wiele lat. Podstawy szermierki są jej znane od dziecka, co prawda mistrzem nie jest. Można powiedzieć że poradzi sobie. Jeżeli chodzi o cięższe warunki, jak odbijanie pocisków z blastera. To całkiem nieźle, co prawda kila osób może już ją spokojnie podziurawić.

- Sztuka walki na godnym poziomie. Obrona osobista, czy też podstawowe kopnięcia i uderzenia są opanowane do perfekcji. No lecz do mistrza daleka droga.

- Pilotowanie. No tutaj jest mały problem, co prawda wie jak uruchomić statek. No ale żeby nim polecieć, to trochę bardziej skomplikowane. Bardziej woli robić za pasażera, lub drugiego pilota.

- Moc. Jeżeli chodzi o jej poziom w korzystaniu z mocy, jest on całkiem przyzwoity. Co prawda wciąż się uczy kiedy może, no ale przejdźmy do szczegółów. Pchnięcia i przyciągnięcia są w stanie powalić kilka osób, co prawda im większe skupienie tym więcej możliwości. Możliwość skakania na piętnaście metrów, przy odpowiednim skupieniu nawet dwadzieścia. Jest też w stanie używać swojej ciemnej strony, w której możemy spotkać takie sztuczki jak duszenie i rażenie błyskawicami. Błyskawice są raczej słabe, dobre do torturowania jednej osoby. Zabić raczej nie zabije, ale na chwilę zdekoncentruje. Zależy to też od emocji, im bardziej wściekła jest tym silniejsze. Duszenie to jak wiadomo, może kogoś udusić owszem. Tylko że może to trochę potrwać, ona wciąż jeszcze się uczy.

- Języki. Nie zna zbyt wiele języków, zna podstawowy. Którym posługują się ludzie, dobrze zna język droidów pokładowych. Oraz Wookie.

- Sztuka przetrwania. Tym może akurat się pochwalić, jakoż gdy przez większość czasu musiała radzić sobie sama. Dzięki temu nauczyła się jak przetrwać w większości warunków. Czyli jak rozpalić ogień, zrobić sobie szałas z patyków czy czegoś innego co jest pod ręką. Polować na dzikie zwierzęta, oraz dobrze przygotować ich mięsko do posiłku.

- Dowódca. Potrafi sobie radzić z małymi grupami osób, które trzeba poprowadzić. Dowodzenie grupą mniejszą niż dziesięć osób nie sprawia jej problemów.

- Akrobatyka. Dziewczyna jest dość wysportowana, co za tym idzie jest też gibka. Wiele razy ćwiczyła przeróżne salta i inne akrobatyczne sztuczki w powietrzu, w połączeniu z walką na blisko daje jej to sporą przewagę.

8. Ekwipunek (ukryte przed resztą graczy):
Kabura z tyłu pasa, która ma w sobie ukryty miecz świetlny. [Kolor żółty]
Palmgun w prawej kieszeni
9. Widoczny ekwipunek:
Blastery DL - 18 x2
Maska gazowa.
10. Majątek (ukryte przed resztą graczy):
Nie posiada zbytnio nic, ma przy sobie tylko kilka tysięcy kredytów i to wszystko.

11. Historia (ukryte przed resztą graczy):
Rok 49 ABY, nieznana planeta. Bill Stark i Eli Stark, dwójka która przez lata ukrywała swoją prawdziwą tożsamość. Ukrywali to że byli Jedi, co prawda żeby to ukryć przed galaktyką trzeba było żyć z dala od cywilizacji. Dlatego też postanowili oni wybrać mało znany sektor i losową planetę na której dało się żyć. Początki zawszę są trudne, trzeba zawszę zaczynać od podstaw żeby coś stworzyć. Eli była w ciąży, co sprawiało troszkę problemów. Gdyż wiadomo że była potrzeba opieka medyczna i dobre warunki, Bill był raczej szczęśliwy tym że będzie ojcem. Co prawda w momencie kiedy zostali małżeństwem, musieli porzucić bycie rycerzami jedi. Ważniejsze teraz było przetrwanie i to co niosła przyszłość.

50 ABY.
Od narodzin Amelii, minął rok. Rodzina Stark radziła sobie bardzo dobrze, mieli postawiony dom i plantacje, oswojone zwierzęta. Można powiedzieć że wyglądali teraz na zwykłych rolników, mała szczęśliwa rodzinka. Co prawda gdyby nie fakt że jeszcze posiadali swój statek kosmiczny, który było ciężko ukryć. No ale zawszę był jakiś transport, lub droga ucieczki gdyby imperium ich znalazło.
Siedząc przy stole, z całą rodzinką. No co prawda Amelia była w łóżeczku, ale Bill i Eli siedzieli przy stole i właśnie spożywali obiad.
- Bill co z jej przyszłością?
Spytała zatroskana matka, po czym napiła się wody. Była bardzo zamyślona i przejmowała się, co jej mała córka będzie robić w przyszłości. Wiadomo że matka przejmuje się takimi sprawami, wprawie zawszę. Co prawda ojciec od dawna też się zastanawiał, w sumie chodzi tu żeby przetrwać. Żeby oni mogli przetrwać.
- Amelia ma szansę mieć inne życie, ale też nie możemy zapominać kim jesteśmy. Będą ją szkolił gdy podrośnie, musi mieć jakieś doświadczenie. Zwłaszcza że mroczne czasy nastały.
Odpowiedział spokojnie spożywając swój obiad, tym samym kątem oka spoglądał na córkę.
- Co prawda moc w niej jest, lepiej żeby potrafiła to kontrolować. Nigdy nic nie wiadomo.
Tak więc miła atmosfera dalej trwałą, bez żadnych sprzeczek i kłótni. Po prostu było dobrze.

56 ABY.
- Amelio musisz pamiętać o skupieniu.
Rzekł Bill, spoglądając na córkę która usiłuje mocą podnieść mały kamień. Rodzina postanowiła skierować córkę na właściwą drogę, zostania jedi. Co prawda w tych czasach to był zły pomysł, ale lepiej żeby potrafiła sobie radzić w niekorzystnych warunkach. Nigdy nic nie wiadomo, zwłaszcza gdy ktoś posiada w sobie moc i nie potrafi z niej korzystać. Pod napływem emocji może wyjść na jaw kim jest, co przyciągnie oko imperium. Tak czy siak, dziewczyna była co drugi dzień szkolona przez ojca w posługiwaniu się mocą. Resztę dnia spędzała pomagając matce w gotowaniu i robieniu zapasów żywności, przy okazji trochę czasu spędzała z Pix-44. Mały droid pokładowy, który potrafił ją zawszę rozśmieszyć swoimi gapowatymi zakrętami na ścieżce. Co prawda też musiała się nauczyć jakiegoś języka, dlatego też matka uczyła ją języków obcych. No jedyny jaki był dostępny to droidów, był dość trudny. No lecz Amelia nie miała nic innego do roboty na tej planecie, po za uczeniem się i dorastaniem.
- Mamo, czy kiedyś będę mogła polecieć na inną planetę?
Spytała dziewczyna, polerując ścierką pix-44. Eli spojrzała kątem oka na swoje dziecko, po czym przytaknęła.
- Oczywiście skarbie, kiedy osiągniesz osiemnaście lat. Wtedy nawet tatuś cię gdzieś zabierze.
Dziewczyna ucieszyła się z tej informacji, po czym wróciła do czyszczenia droida. Po dłuższej chwili ojciec zawitał do domu, z małą skrzyneczką pod pachą spojrzał na córkę i później na żonę.
- Co ty na to, żeby nauczyć Amelię strzelać?
Spytał Bill, następnie położył skrzynkę na stole. Co prawda Eli latała wzrokiem po suficie i myślała, zastanawiała się czy to bezpieczne dla małego dziecka. No ale skoro już i tak uczy się posługiwać mieczem świetlnym, to w sumie czemu nie.
Kolejne dni dziewczyna poświęciła na kolejny trening z używania mocy, wychodził jej to nie najgorzej. Pod ciągłym okiem jej ojca, była zadowolona że spędza z nim tyle czasu.

60 ABY.
Dni mijały, a Amelia dorastała. Właśnie skończyła jedenaście lat, więc czuła się nawet dorosła. Przyzwyczajenie do monotonii jaka tutaj była, już nie drażniła dziewczyny. Po prostu robiła swoje, czyli wciąż się szkoliła we wszystkim czego ją uczy ojciec. Od walki wręcz, do walki mieczem świetlnym. Posługiwaniu się pistoletami i obsłudze statku kosmicznego, no jeżeli chodzi o statek kosmiczny. Dziewczyna nie miała do tego smykałki, potrafiła go odpalić. No ale żeby nim polecieć, to już inna bajka. Na oślep zawszę można spróbować.
Siedząc w kokpicie, ojciec pokazywał cały panel zaczynając od podstaw.
- Musisz pamiętać że po odpaleniu napędu, wciskasz ten guzik. Dodatkowo musi podnieść statek w górę, dlatego też dolne napędy odpalasz tym i później chwytasz za stery.
No i dziewczyna pogubiła się, naprawdę ciężko jej to przychodziło.
- Tato to jest skomplikowane.
Odpowiedziała spoglądając na wszystkie te guziki i skanery, po prostu nie mogła nadążyć. No to co, na to ojciec?
- No dobrze, to odpuszczę ci to dzisiaj. Chodźmy zapolować na obiad.
No i to była jakaś przyjemniejsza odmiana, dziewczyna wolała iść polować niż uczyć się obsługi statku kosmicznego. Dlatego też po chwili dwójka opuściła pokład i skierowała się do małego składziku tuż przy domu, w którym był do wyboru cały osprzęt.
- Mogę dziś go wziąć ze sobą?
Spytała Amelia trzymając w prawej dłoni swój miecz świetlny. Ojciec spojrzał spokojnie, po czym lekko się uśmiechnął i przytaknął. Tak więc dziewczyna zabrała co trzeba, plus DL 18.
Było jasno, słońce wisiało nad głowami. A obok niego można było dostrzec jeszcze inną planetę, przez większość drogi dziewczyna przyglądała się krajobrazowi. Aż w końcu doszli do polany, gdzie tu mieli zacząć swoje łowy. Na polanie co prawda było tylko jedno zwierze, nieznanego gatunku. No ale dla własnej wygody postanowili to nazwać Y'ukza. Stworzenie miało na sobie trochę futra zielonego, zazwyczaj jadło trawę. Było dość duże, długość trzy metry i wysokie na dwa metry. Cztery łapy i przypominało odrobinę Banthy, co prawda odrobinę. Patrząc na to że futra ma o wiele mniej, nie posiada rogów tylko długie uszy i krótki ogon. Zwierze jedynie do czego się nadaje, to jako mięsko. Jest całkiem dobre.
- Dobra więc trzeba zadać bezpośrednie uderzenie, żeby nie cierpiał. Pamiętasz o tym?
Spytał Bill córki, która po chwili przytaknęła i ruszyła powoli do przodu. Przykucnięta, przemierzała metry i zbliżała się do swojej ofiary. Chciała być jak najbardziej cicho, żeby nie spłoszyć zwierzyny. Y'ukza były dość szybkie, nawet jeżeli na takie nie wyglądały. Co prawda na nie działała prosta sztuczka, żeby odwrócić uwagę. Wystarczyło wyrwać troszkę trawy i za pomocą mocy wirować nią przed jego oczkami, strasznie na tym skupiał uwagę. Zbliżając się na jakieś pięć metrów, dziewczyna postanowiła właśnie wykonać ten trik. Wyrywając troszkę trawy, skupiła się i posłała ją przed oczy stworka. Który powoli żując trawę spojrzał na to i jak zahipnotyzowany, spoglądał i spoglądał. W tym momencie dziewczyna po cichu podeszła z boku, po czym sięgnęła po swój miecz. Przykładając czubek do brzucha stwora, szukała dobrego punktu, mianowicie tam gdzie jest serce. Chciała to zakończyć jak najszybciej. No i po chwili włączyła swój miecz świetlny, a wiązka lasera wbiła się w ciało Y'ukza. Tym samym pozbawiając go życia.
Cielsko stwora upadło na ziemię, a dziewczyna widocznie była zadowolona że udało się jej za pierwszym podejściem. Co prawda teraz najgorsza część, gdyż trzeba zatargać cielsko do domu. A tutaj jest kolejny trening. Ojciec podszedł bliżej i przyjrzał się zdobyczy, następnie spojrzał na Amelię.
- Dziś twoja kolej.
Powiedział, a dziewczynie opadła szczęka. Chodzi teraz o to, że ona sama przy pomocy mocy. Musi zatargać te ważące parędziesiąt kilo bydle do domu. No ale nie miała zamiaru się kłócić, po prostu schowała swój miecz do kabury z tyłu pasa i skierowała obie dłonie na Y'ukza. Przymknęła oczka żeby się skupić, po czym powoli zaczęła unosić cielsko.
- Jest dość ciężkie tato.
Powiedziała, po czym zaczęła przenosić zwierze w stronę którą mieli się udać.
- Poradzisz sobie, tylko dobrze się skup. Skupienie to podstawa, pamiętaj.
No i minęło kilka godzin, a dziewczyna przemierzyła tylko połowę trasy. Zmęczona po prostu padła na kolana, no czego można wymagać od dziewczyny. W końcu to trochę waży, no ale dalej to już Bill się zajął resztą. W końcu gdy dotarli do domu, mogli zauważyć mały statek kosmiczny. Który stał przed domem.
- No tak, dziś w odwiedziny miał przylecieć Hukarr. Zapomniałem całkowicie.
Hukarr pochodzi z Kashyyyk, lecz jest bardziej wolnym strzelcem. Bill kiedyś go poznał w pewnym barze i uratował mu tyłek, od tamtego momentu zostali dobrymi przyjaciółmi. A dziewczyna miała dodatkowe lekcje do odrobienia, gdyż musiała nauczyć się języka Wookie. Co prawda była to nowość dla niej, więc się cieszyła z tego powodu. Hukarr często przywoził Billowi jakieś informacje i przedmioty potrzebne do życia na co dzień, zazwyczaj wpadał raz na jakiś czas i zostawał na dzień lub dwa. Dziewczyna też z nim spędzała trochę czasu i wygłupiała się, co prawda przed nim było też trzeba ukryć tajemnicę mocy. Nigdy nic nie wiadomo.

65 ABY
Kolejne lata mijały, a życie na nieznanej planecie zaczęło powoli być przytłaczające dla dziewczyny. Brak znajomych i kogoś z kim może porozmawiać na różne tematy, był dość dręczący. Chciała już ruszać w kosmos i zacząć jakoś żyć, lecz brakowało jej dwój lat. Jakoż iż ojciec i matka obiecali ją gdzieś zabrać, to stawiało ją na duchu. Co prawda ojciec powoli kończył jej trening, była już całkiem dobra. Jak to określił, poziom rycerza. Choć słowa otuchy, to dziewczyna chciałaby więcej osiągnąć. No lecz wie że nie może sobie pozwolić korzystać z mocy pośród innych, gdyż imperium poluje na jedi.
Dzień jak każdy, zalatujący nudą. Co prawda dziś dziewczyna budowała swój mały ścigacz, którym by mogła przemieszczać się szybciej po planecie. Ojciec jej pomagał, bo znał się na tym bardziej. Tak więc była bardzo zadowolona, w końcu będzie mogła trochę poszaleć.
- Tak więc prezent od Hukarr'a, co prawda same części ale da się coś złożyć.
Hukarr przywoził co się dało, co jest przydatne. A także polubił małą Amelię, więc często jej przywoził różne pamiątki z wypraw.
Minęło kilka dni, a dziewczyna mogła się cieszyć swoim składakiem. Co prawda był dość szybki jak dla niej, rozpędzał się do 70km/h to było dla niej wystarczające.
Radość nie trwała wiecznie, gdyż w końcu imperium zainteresowało się nieznaną planetą. Ojciec z córką siedział w kuchni, właśnie była pora zmywania. Sama matka siedziała przy uprawach i zbierała pożywienie, w tym momencie nadleciał imperialny Prom Lambda. Który wylądował trzydzieści metrów przed domem, a z niego wyszła całkiem spora grupa szturmowców i oficer. Grupa liczyła koło dziesięciu szturmowców, plus dowódca grupy.
Ojciec miał złe przeczucia co do tego, ale postanowił wstrzymać się z podjęciem jakiejkolwiek decyzji. Co prawda gorzej jak zaczną przeszukiwać dom.
Oficer ubrany w swój czarny mundur, na którym miał kilka odznaczeń. Skierował się do Eli, która właśnie zbierała pożywienie. W eskorcie szturmowców, który w szeregu wędrowali za dowódcą.
- Witaj, nazywam się Galk Urr. Oficer dywizji dziesiątej imperium.
Matka musiała zachować zimną krew i po prostu zachowywać się normalnie, inaczej może być ciężko.
- Witam pana oficera w naszym domostwie, w czymś mogę pomóc?
Spytała bardzo grzecznie, po czym odłożyła koszyk z warzywami.
- Doszły nas słuchy że na tej planecie są jacyś rebelianci, dlatego przylecieliśmy do zbadać. Mogłabyś być taka miła i powiedzieć mi co wiesz na ten temat.
Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta, a ojciec w tym momencie skierował się z córką na tył domu.
- Słuchaj mnie Amelio, weź swojego ścigacza i udaj się na północ. Masz jeszcze to, wróć jak wszystko się uspokoi.
Powiedział ojciec, następnie ofiarował córce lornetkę.
- Ale tato..
Tutaj rozmowa nie podlegała dyskusji, dziewczyna wiedziała że raczej nie może to dobrze się skończyć. Co prawda dom był dość duży i szeroki, więc raczej nie będą widzieć jak dziewczyna po prostu się wymyka i leci w swoją stronę. Córka postanowiła być posłuszna i ruszyła w swoją stronę. A sam Bill wrócił do kuchni i przyglądał się dalej całej sytuacji.
- Żyjemy tu już od szesnastu lat, nie widziałam przynajmniej żadnego z rebeliantów. Co prawda nie mogę zagwarantować tego, nie sprawdziliśmy całej planety. Nie wiemy czy tutaj żyje ktoś więcej.
Oficer wyglądał na podejrzliwego, tak więc raczej nie miał zamiaru odpuścić.
- Więc nie będziesz miała nic przeciwko, jeżeli przeszukamy twój dom?
Eli nie miała wyboru, więc po prostu przytaknęła. Po czym odwróciła się plecami do oficera i ruszyła do przodu, po postawieniu dwóch kroków kobieta została postrzelona w plecy przez danego oficera. Po czym upadła na ziemię. Bill widząc całą sytuację, po prostu krzyknął. - Nie!!
Galk stanął nad kobietą i schował swój pistolet, która jeszcze dychała.
- Myślisz że mnie oszukasz Jedi, obserwowaliśmy was od dłuższego czasu. Znaleźć resztę i zabić!
Szturmowcy, od razu ruszyli w stronę domu. Nic nie spodziewający się biedni szturmowcy. Bill skierował się do swojego pokoju gdzie zabrał dwa egzemplarze mieczy, swój i żony. Zalany łzami i starający się odrzucić ciemne myśli szybko szedł na dół, widząc przez okno że szturmowcy są coraz bliżej. Podszedł bliżej drzwi.
Pierwsza dwójka stanęła naprzeciw drzwi, po czym zbliżali się powoli.
- Reszta niech otoczy budynek.
Powiedział szturmowiec, po chwili chcąc sięgnąć za klamkę drzwi. One się złamały w pół, po czym wbiły w szturmowca. Z domu wybiegł Bill, który dzierżył dwa miecze. Jeden koloru niebieskiego, drugi fioletowego. Wyskakując w stronę drugiego szturmowca, po chwili przejechał mu po torsie jednym z mieczy. Tym samym go powalając na ziemię, pierwszego który leżał na ziemi dobił przebijając brzuch.
- Zabić go!
Krzyknął oficer, a szturmowcy którzy mieli okrążyć dom wrócili i otworzyli ognień w stronę Bill'a.
Amelia w końcu dotarła w bezpieczne miejsce, które znajdywało się parę kilometrów dalej. Mała górka na której mogła się położyć i spojrzeć co się dzieje w domostwie, sięgając po lornetkę skierowała swój wzrok na zaistniałą sytuację.
Pierwsze co zauważyła, to że jej matka leży na ziemi. Co ją bardzo przeraziło.
- Mamo.
Spoglądając dalej widziała jak ojciec stara się uporać z resztą szturmowców, co prawda pozostałą ósemką. Która otworzyła ogień krzyżowy, dodatkowo sam oficer jeszcze zaczął strzelać. Bill wytrzymał tylko krótką chwilę ostrzału, odbijaniem pocisków laserowych zabił jeszcze trzech białych. No lecz dla niego to było za dużo, w końcu dostał w plecy. Później w klatkę piersiową i padł martwy na ziemię.
Oglądając z daleka wszystko, Amelia miała tylko zalane łzami oczy. Chciała ruszać i coś zrobić, ale była tak załamana że nic nie mogła zrobić.
- Tato.
Szturmowcy zebrali się przed oficerem i zdali raport.
- Nie ma nigdzie dziewczyny, musiała uciec.
Oficer i tak był już w dobrym nastroju, w końcu udało mu się pozbyć dwóch jedi. Tak więc małą dziewczynką nie miał zamiaru się przejmować.
- Czterech niech zostanie, jak wróci zabijcie ją.
Powiedział, następnie skierował się do swojego statku. Gdzie po chwili odleciał w swoją stronę.
Dziewczyna leżąc na górce, z głową przyłożoną do ziemi. Płakała przez dłuższy czas, lecz płacz zmienił się w gniew. Podnosząc głowę ku górze, zauważyła że statek odlatuje. Sama jeszcze raz przyjrzała się z lornetki domowi, gdzie zauważyła pozostałości po szturmowcach. Co prawda teraz jej stan strasznie się zmienił, czuła wielką nienawiść i rządzę zemsty.
Po czasie dziewczyna wróciła do domu i zabiła z zimną krwią resztki szturmowców, gniew i nienawiść zaślepiły ją przez pewien czas. Po całym zajściu pochowała rodziców.
Hukarr zostawił jej kiedyś komunikator, gdyby czegoś potrzebowała. Tak więc postanowiła go użyć, żeby prosić go o pomoc w wydostaniu się z planety. Nie zostało jej już nic, imperium odebrało jej całą radość i rodzinę.

70 ABY
Dziewczyna przysięgła zemstę na imperium, chcąc je całkowicie zniszczyć. Tylko żeby tego dokonać, musi mieć na to jakiś sposób. Przez resztą lat trenowała i w końcu stała się łowca głów, tylko po to żeby zaproponować swoje usługi imperium. Wejść w ich szeregi i piąć się w górę, inaczej mówiąc ma zamiar przejąć imperium i na samym końcu je zniszczyć. Gdy dorosła jej cały charakter, pogląd do życia zmienił się drastycznie. Co prawda jeszcze zachowała się ta dobra strona, ale jest ona czasami zaślepiana przez ciemną stronę. Dodatkowo po incydencie na rodzinnej planecie, trochę jej odbiło.


[Sorrki za końcówkę, ale chciałam wyrobić się w tych 2500 słów. Co prawda jest to moja druga przygoda z pbf, więc proszę o wyrozumiałość.]
12. Plotki:
- Jedna z najbardziej niebezpiecznych imperialnych egzekutorów. - Niektórzy mogli o niej słyszeć z opowieści o złej babie. Która z rozkazu imperium zabija bezlitośnie tych, którzy się sprzeciwiają. Jest niczym cień. Pojawia się, wykonuję swoją pracę i znika.

- Świrnięta babka. - Nieraz można było słyszeć skargi i zażalenia na temat gwałtów, pobić i przypadkowych morderstw z jej ręki.

- Nie jest jakoś dobrze znana w galaktyce, ale plotki na jej temat pojawiają się coraz częściej.
Shadow
New One
 
Posty: 3
Rejestracja: 29 Sty 2016, o 23:45

Wróć do Karty odrzucone

cron