Content

Zordo's Haven

[Zordo's Haven]Arena pojedynków

Image

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Mistrz Ind'yk » 14 Sie 2011, o 17:36

Słowa typa zza biurka bardzo zadowoliły Adriena. Z kilku ledwo poskładanych zdań wywnioskował, że komentator był poszukiwany oraz, że praca u hutta Zordo wiązała się ze znacznym niebezpieczeństwem. To mogło bardzo pomóc mu w negocjowaniu większej zapłaty za komentarz tej walki.
- Sto kredytów? - udawał święcie oburzonego rzuconą kwotą. - Sam przed chwilą powiedziałeś jak niebezpieczna jest ta fucha, chyba śnisz, że ktokolwiek zgodzi się ryzykować własną dupę za jakieś grosze. Zresztą pamiętaj, że nie jestem byle kim, mam w tym zawodzie renomę!
Quizan wiedział, że to kłamstwo na pewno ujdzie mu na sucho. Jego rozmówca nie potrafił połączyć odpowiednio więcej niż dwóch słów bez błędu, więc nie sądził, że zna się na komentatorach sportowych. Za drzwiami pomieszczenia zawrzało. Tłumy wszelakich istot zaczęły pchać się w stronę trybun, by zając miejsca jak najbliżej spodziewanej rzezi.
- Widzisz co się dzieje? - Adrien zamachał w stronę szyby, udając rozgorączkowanego. - Odbywa się wielka walka, a wam spada nagle z nieba wolny komentator. Oczekuję zaliczki na poczet szybkiego rozpoczęcia pracy. Wysil swoją mózgownicę, bo zaraz zacznie się i stracisz więcej, niż możesz zyskać wyrzucając mnie za drzwi! - twarz reportera wykrzywił złośliwy grymas. - A nie muszę chyba mówić, jak odpuszczenie takiej okazji może wpłynąć na morderczy nastrój panującego tu hutta?
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Tzim A'Utapau » 14 Sie 2011, o 19:09

Sate Nova, zwany przez większość swego życia numerem 1212, stał niecały metr przed ścianą, bez ubrania. Gdyby był sentymentalny, może przypominałby sobie pochodzenie kolejnych blizn. Ale nie był. A poza tym i tak nie pamiętał historii większości. Jeśli uszkodzenia ciała nie przeszkadzały mu funkcjonować z pełną wydajnością, w ogóle się nimi nie przejmował. Za element estetyczny gwardzisty robił pancerz, szpetne ciało nikogo nie interesowało. Sate ściął nożem włosy, by w trakcie starcie nie opadły mu pod hełmem na oczy. Probot nie mógł widzieć jego twarzy, lecz wiedział, że oczy gwardzisty są otwarte. Dziecko Imperium wprowadzało się w stan autohipnozy, analizując zebrane przez droida dane - masę, wzrost, zasięg ramion przeciwniczki. Tak, jakby na pobrudzonej ścianie była zapisana wielka tajemnica, wstydliwa słabość niejakiej Yves.
Kolejny elektroimpuls przeskoczył z emitera PRS i trafił w tkankę mięśniową mężczyzny. Proces zastępował klasyczną rozgrzewkę, napinał i rozluźniał części ciała. Setki podobnych impulsów wbijały się w niego niczym igły już od kilkunastu minut.
- Wystarczy - stwierdził Sate, gdy poczuł że już dość. - Masz mnie rozgrzać, a nie zmęczyć.

***

W pełni odziany, założył hełm i wygładził ceremonialne szaty, by szczelnie zakryły go od szyi do stóp. Na ramieniu oparł pikę mocy i była to jedyna widoczna broń.
- Controller FP? - zdziwił się probot. - Nie lepiej klasycznie? Albo chociaż KWM?
- Nie - odpowiedział oschle Erg.
- Właściwie nie widziałem jeszcze piki w akcji - zastanowił się PRS - 1.
- I o to właśnie chodzi.
Probot dałby sobie odciąć chwytak, że wąski wizjer jego towarzysza błysnął chytrze.

ready
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Zordo's Haven » 14 Sie 2011, o 20:23

-Zordo nie pozwala na więcej niż dwieście kredytów w wypadku wykontkowych walk - odpowiedział pracownik biura areny tonem, jak mu się wydawało, nieznoszącym sprzeciwu. - Czyli tak: podpisujesz pan tu, jak pisać nie umiesz może być krzyżyk, komenteterujesz dzisiejsze walki i dostajesz dwie stówy. Teraz pasuje? Nic innego nie utargujemy, bo mnie Zordo ze skóry obedrze.
Awatar użytkownika
Zordo's Haven
New One
 
Posty: 279
Rejestracja: 27 Cze 2009, o 15:29

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Mistrz Ind'yk » 14 Sie 2011, o 20:44

Adrien Quizan podpisał czym prędzej papiery i ruszył za typem w stronę stanowiska komentatora. Było to pomieszczenie o wymiarach nie umożliwiających stanie tam dwóch osób. Gdy jednak jego przewodnik odszedł, reportera zadowolił mikrofon i fakt, że znajdował się prawie nad całymi trybunami areny. Widział nie tylko pole zmagań, ale także całą publiczność. Te, które za chwilę miał rozgrzać przed walką ostatnich tygodni.
Chwycił mikrofon i co tu dużo mówić, zaczął krzyczeć:
- Panie, panowie, istoty nieokreślone proszę o uwagę! Na arenę wchodzą najlepsi gladiatorzy w tym sektorze galaktyki. Zróbcie hałas na jaki tylko pozwalają wam możliwości organizmów, przywitajmy ich gromkimi okrzykami! – Adrien skończył krzyczeć do mikrofonu, nie chcąc zostać zagłuszonym przez wrzawę, która właśnie opanowała trybuny. Wśród widzów temperatura musiała sięgać zenitu, gdyż każdy wydzierał się ile mógł. Wiele osób machało także kończynami czy rzucało przedmioty w stronę areny.
- Tak, właśnie o to chodzi. Rozgrzejmy się w momencie, w którym naszych bohaterów zjada ich własny strach i trema - wspomnienie strachu wzbudziło kolejną falę krzyków. – Po mojej prawej stronie na arenę wchodzi nowy nabytek wśród gladiatorów hutta Zordo. Przebył połowę galaktyki, mordując setki istot, by dzisiejszego wieczoru stanąć przed Wami i znów zabić! Oto On, w krwistej czerwieni, która kojarzyć się może tylko z jego ofiarami - Krwisty ERG!!!!
Quizan, oglądając z góry arenę, rozkoszował się widokiem szalejących trybun. Po chwili, gdy wrzawa zaczęła przycichać zaczął zapowiadać dalej:
- A teraz Ona, uwielbiana przez niektórych, przez innych potępiana. Występowała dziś już przed Wami, z jedynym wynikiem, który zawsze dla siebie wydziera. Została sama pośród trupów. Niezwykle skuteczna, dziś być może także efektowna w walce na śmierć i życie – Yves CINN!!!!
Po tych słowach wrzawa zagłuszyła wszystko, co mógłby dodać Adrien. Cała część stacji drżała, oddając emocje skumulowane na trybunach i w całej arenie. Quizan nie mógł wyjść z podziwu nad hałasem, który uderzał w jego stanowisko z dołu. Na koniec rzucił jeszcze ostatnie zdanie, którego prawdopodobnie nikt nie mógł nawet usłyszeć w dole:
- Zabijajcie się i walczcie choć trochę uczciwie!!!
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Tzim A'Utapau » 14 Sie 2011, o 21:16

Uczciwie? O nie, pomyślał Nova. Uczciwi przegrywają. Uczciwi giną, ukazując zawartość żołądka; flaki, krew i urynę. Nie ma czegoś takiego jak uczciwa walka. Uczciwie jest tylko przeżyć.
1212, czy też Krwisty Erg, jak nazwał go jakiś świr za mikrofonem, starał się nie przejmować publiką. Ale nie mógł zignorować faktu, że po raz pierwszy skupiał na sobie wzrok tak licznych osób nie będących szturmowcami. Gwardziści woleli pozostawać w ukryciu, w kącie pokoju, za tronem, za plecami VIPa. A nie na środku cholernego cyrku.
Mężczyzna przeszedł powoli mniej więcej połowę drogi do centrum areny, zlewając kroki w płynny ciąg. Nie dało się odróżnić, kiedy stawia na podłożu lewą, a kiedy prawą stopę. Sunął okryty szatami, niczym droid na napędzie repulsorowym. Poruszał się po łuku, jakoś nienaturalnie skręcony, nie obracał też szyi, głowę miał osadzoną na tułowiu sztywno. Wydawał się makietą ożywianą przez lalkarza albo niesioną na sznurkach.
Wreszcie się zatrzymał, a PRS musiał dokonać szybkiej korekty sensorów optycznych. Bo przyrządy pomiarowe próbowały mu wmówić, że to arena przypłynęła do czerwonej sylwetki, a nie na odwrót.
Sate Nova stanął, zamarły też jego karmazynowe szaty, nie drgnęła oparta o prawe ramię siedmiokilogramowa broń produkcji SoroSuub. Nie zrobił nic więcej, nie patrzył na trybuny, w ogóle nie wiadomo było, czy żyje, czy też został pochwycony w pole stazy.
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Peter Covell » 14 Sie 2011, o 21:52

Ciekawe czy nowemu komentatorowi powiedzieli jak skończył jego poprzednik? I jego poprzednik. I jeszcze jeden... Szlag, jakby się zastanowić, tutaj chyba nikt nie pracuje dłużej niż dwa tygodnie. Cóż, w sumie łatwo ich potem zabić ku uciesze publiczności...
Yves pozwoliła, by ryk tłumu wypełnił jej duszę i orzeźwił zmysły niczym kąpiel w zimnej wodzie górskiego strumienia. W czasie pierwszej walki te wszystkie krzyki, wiwaty i buczenia dekoncentrowały ją niesamowicie, ale szybko zaczęła traktować je jako naturalny element otoczenia, dające siły do walki tło. Nie lubiła tych wszystkich "gwiazd areny", które wychodziły na nią i najpierw pięć minut witały się z widzami, posyłały im buziaki i nie wiadomo co jeszcze. Było to tak sztuczne i nadęte, że dawało jej dodatkową motywację do ucięcia takiemu ręki. Albo głowy.
Uniesiona na chwilę prawa ręka była jedynym gestem przywitania, na jaki sobie pozwoliła. Wywołało to burzę oklasków, nie czyniło z niej arenowej celebrytki, a przede wszystkim w jakiś sposób zadowalało jej właściciela, który skrzętnie liczył dochody z każdej walki.
Była odprężona. Szła mniej więcej tak, jakby wyszła do sklepu - luźny, niezbyt długi krok, ręce wzdłuż ciała, jedynie odrobinę odchylające się do przodu i do tyłu. Już pierwsze spojrzenie na jej przeciwnika uświadomiło jej, że tym razem będzie musiała się odrobinę namęczyć, by wygrać. Gwardzista. Ciekawe kiedy ostatni raz walczył na serio? Spodziewała się niełatwej walki, ale nie dopuszczała do siebie myśli o przegranej. Chwila wahania, moment utraty wiary we własne siły z góry skazuje człowieka na porażkę, a na to sobie nie mogła pozwolić - nie przy stawce, o jaką toczyła się gra.
Stanąwszy w swoim końcu areny sięgnęła po dwa wibroostrza podane jej przez niewolnika idącego za nią. To w lewej ręce bardziej przypominało bardzo długi nóż czy sztylet niż miecz, lecz dotychczas doskonale spełniało swoją rolę. Na plecach miała jeszcze jedno - długie, o lekko zakrzywionej, wąskiej klindze. Przy prawej łydce, do mandaloriańskiej zbroi przyczepiona była pochwa na długi nóż, ale raczej nie spodziewała się, by miała okazję użyć go przeciwko opancerzonemu przeciwnikowi.
Kiedy ryk tłumu nareszcie ucichł, zasalutowała oponentowi poprzez podniesienie wibroostrza do hełmu.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Mistrz Ind'yk » 14 Sie 2011, o 22:04

Gdy Adrien patrzył na wchodzących na arenę gladiatorów, nie powiedział nic do mikrofonu. Nie dlatego, że nic nie przyszło mu na myśl, ale z powodu niesamowitego hałasu, który wywołała ta sytuacja. Krzyczeli wszyscy: zwolennicy obydwu stron, wielbiciele krwistej jatki i Ci, którzy po prostu przyszli zobaczyć widowisko. Tłum wszelakich istot wywoływał większą wrzawę, niż niejedna bitwa lądowa, która odbyła się podczas wojen klonów.
Wejście Erga, któremu wymyślił gladiatorską ksywkę, nie uraczyło widowni fajerwerkami ukazującymi możliwości łowcy. Jednak widownia najwyraźniej uznała to za tajemnicę, którą odkryje w trakcie walki, co nie osłabiło ich animuszu ani o decybel.
Wstęp Yves wzbudził kolejne fale emocji wśród tłumu. Piękna kobieta, choć odziana w pełną zbroję mandalorian, miała w sobie wdzięk i grację ruchów. To najwyraźniej także spodobało się publiczności. Niesamowity luz i spokój bijący od gladiatorki także nie uciszył areny, tak samo jak brak ruchu Erga. Tym bardziej, gdy pozdrowiła swą bronią i tłum i swego nieruchomego przeciwnika.
Adrien powoli zaczął się zastanawiać, czy gdyby na arenę wpełzł hutt i zaczął tańczyć na ogonie, to ostudziłoby emocje i rządzę krwi tłumu. Szczerze w to wątpił. Podniósł mikrofon do ust i niesiony wrzawą spod swoich stóp krzyknął.
- Zaczynajcie i zapomnijcie o jakichkolwiek zasadach!
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Zordo's Haven » 14 Sie 2011, o 22:13

Tymczasem na trybunach pojawił się nie kto inny jak sam właściciel stacji, Hutt Zordo. Korzystając z luksusowej platformy repulsowej zajął miejsce w swojej prywatnej loży, skąd miał doskonały widok na pole walki.
- Ho, Ho, Ho! - zaśmiał się w obleśnie, widząc wchodzących na arenę gladiatorów- Zapowiada się widowiskowa walka, Macixie
- W rzecz samej, mój panie - odpowiedział usłużnie księgowy Hutta. - Dzisiejszego wieczoru przewiduję większe niż zwykle wpływy z zakładów oraz biletów.
- Wyśmienicie... - mlasnął Zordo, po czym dodał - Mam tylko nadzieję, że walka nie będzie za krótka.
- Na ten wieczór zatrudniono nowego komentatora, więc jeśli walka skończy się zbyt szybko, zawsze będzie można go rzucić Rancornowi na pożarcie... Publika uwielbia to - kontynuował Twi'lek.
- W rzeczy samej Macixie... - oblizał się Hutt na samą myśl - Poza tym Fafikowi brakuje ruchu, więc jak pogania za tym darmozjadem, to dobrze mu zrobi.
- Jak zwykle ma pan rację - odpowiedział Macix kłaniając się.
- Wiem... - rzekł Zordo, po czym skierował swoje żabie oczy ku arenie.
Awatar użytkownika
Zordo's Haven
New One
 
Posty: 279
Rejestracja: 27 Cze 2009, o 15:29

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Peter Covell » 14 Sie 2011, o 22:31

-A to mamy jakieś zasady? - sama dla siebie skomentowała ostatni okrzyk faceta za mikrofonem. Było to ostatnie zdanie, jakie miała zamiar przyjąć do wiadomości, bo każde kolejne miało być jedynie nic nie znaczącym tłem walki.
Zakręciła szybkiego młynka wibroostrzem trzymanym w prawej ręce i zdecydowanie wolniejszego tym w lewej postępując jednocześnie kilka kroków w lewo, by miękko zmienić kierunek i zacząć przemieszczać się po okręgu w drugą stronę. Na razie nie starała się mieszać kroku i z każdym kolejnym pokonywała taką samą odległość. Dystans między nią a Krwistym ERGiem zmniejszał się na razie minimalnie, bowiem szła zaledwie kilka kroków od ściany areny. Czuła za plecami obecność tłumu, słyszała dochodzące stamtąd zagrzewające do walki okrzyki, które dodawały jej animuszu.
Nie miała jednak zamiaru wykorzystywać go na bezsensowny szturm prosto na długą pikę przeciwnika. Kiedy kąt między nią, a EGRiem zwiększył się do tego stopnia, że niemal miał ją z boku, obrócił się o dziewięćdziesiąt stopni.
-Nie przemęcz się - mruknęła do siebie i wolnym krokiem zaczęła wracać po tej samej ścieżce, jaką przeszła wcześniej. Jeszcze raz zakręciła młynka wibroostrzem, tym razem jedynie tym w prawej ręce i minimalnie opuściła lewą, niby to częściowo się odsłaniając...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Tzim A'Utapau » 14 Sie 2011, o 22:53

Jesteś Rancorem, Acklayem, czy tylko człowiekiem?, zastanawiał się gwardzista. Nie rzuciła się na niego, nie próbowała konsekwentnie obejść i zaatakować od pleców albo wykorzystując przewagę pod kątem. Szkoda.
Mandaloriański pancerz zaciekawił Erga. Czyżby jego przeciwniczka miała coś wspólnego z tymi wojownikami? Był prosty sposób, by to sprawdzić. Zamiast próbować w jakikolwiek sposób wykorzystać prowokację, sam jej dokonał. Wolną ręką wykonał mandaloriański gest pozdrowienia. Niewolnica czy nie, była wojownikiem. I jak każdy przywiązany do pochodzenia, rodziny, do przedmiotów albo osób, mogła być przez to słaba. Sate zmienił ułożenie piki, jego oczy nie widziały już areny i przeciwniczki. W głowie gwardzisty zabłysnął organiczny, autosugestywny heads up display. Widział pojedyncze fragmenty rzeczywistości. Broń (na cholerę jej tyle broni?), łączenia pancerza, rytm... w ogóle miała rytm? Walczyła w rytmie czy arytmicznie? Pierwszy i drugi sposób miał wady i zalety. Rytm można było rozpracować, zrozumieć, zostając przy terminologii: można go było odczytać jak nuty. Za to przeciwnik łamiący rytm, jeśli robił to celowo, był nieprzewidywalny. Sate nie wiedział, czy ma jakiś rytm. Pewnie tak było. Pewnie właśnie dlatego kazano mu oszczędzać ruchy. Nawet sam nie znał własnego rytmu.
Dwumetrowy Controller FP dawał przewagę dystansu, ale niewiele więcej. 1212 aktywował wibracje. Chciał, aby Yves to widziała. Aby zrozumiała, że dotknięcie jego broni oznacza dla niej koniec. Chciał, aby bała się długości piki. Albo, żeby zaatakowała. Ruszył w jej stronę, chwytając rękojeść oburącz i ustawiając trzon prostopadle do ciała. Z tej pozycji mógł zaatakować z boku, na bardzo duży zasięg. I wiedział, że to oczywiste. Nie chodziło o zaskoczenie. Erg chciał zapytać: "co zrobisz, jeśli po prostu podejdę na odpowiednią odległość i walnę cię tym cholerstwem".
Skróć dystans, doradzał jej w duchu. Skróć albo uciekaj. Szedł noga za nogą, ale sztywno, jakby chciał dać do zrozumienia, że w każdej chwili może go najść ochota, by się zatrzymać. Nachylił nieco tułów, jednak broń nie drgnęła.
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Mistrz Ind'yk » 14 Sie 2011, o 23:17

Po swoich słowach Adrien skupił się już tylko na pojedynku. Chciał przyjrzeć się początkowym ruchom gladiatorów, ich taktyce i umiejętnościom. Niestety, przez pierwsze chwile walki nie zobaczył prawie nic. Kobieta wyraźnie oddała inicjatywę, urządzając sobie przechadzkę po arenie. W krótkim czasie wróciła na swoje miejsce, machając niepotrzebnie bronią. Takie ruchy nie spodobały się widowni, z której wśród głośnych krzyków, można było wyłowić gwizdy i buczenie. Niecierpliwa część publiczności, ta rządna krwi i wrażeń zaczęła rzucać podręcznymi przedmiotami w stronę bohaterów widowiska. Następnych zachęcił fakt, że placu boju nie broniło pole, które wyłapałoby te pociski. Ci bardziej cierpliwi czekali na ruch Krwistego.
- Czyżby pole walki zdominować miała spokojna taktyka? – krzyczał Adrien do mikrofonu. – Yves jak zwykle stara się wygrać walkę nie męcząc się przy tym zbytnio. Tym razem jednak ma innego przeciwnika. Zachęćmy Krwistego do boju, niech pokaże prawdziwy kunszt! Erg! Erg! ERG!
Słowa Adriana wywołały spontaniczne okrzyki zachęcające do ataku, lecz większość widzów czekała nadal na szybką akcję. Tajemnica otaczająca postać Erga musiała się w końcu rozwiać, chyba, że gwardzista potrafił wygrać walkę zaledwie wykonując lekkie obroty. Jednak po chwili wrzawa znów wzniosła się na wyżyny, gdy wojownik ruszył w stronę niekoniecznie lubianej Yves. Wielu myślało, że żywot nieefektownej gladiatorki skończy się w sposób bardzo efektowny. Tylko czy odziany w czerwień mężczyzna potrafił to zapewnić?
- Proszę państwa, mamy pierwszy atak i to od razu mocny i frontalny!
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Peter Covell » 14 Sie 2011, o 23:40

Zaskoczyła ją znajomość mandaloriańskich zwyczajów. Raczej nie spodziewała się, by jej przeciwnik wywodził się z tej grupy wojowników, ale poprzez proste pozdrowienie z jego strony, nabrała do niego szacunku. Kiedy powoli, acz nieubłaganie, zaczął się do niej zbliżać, włączyła mikrofon w hełmie i ustawiła maksymalną głośność przekazu.
-Ke nu jurkad ti Mando'ade! - krzyknęła na tyle wyraźnie, by ją usłyszał... a być może i zrozumiał.
Zdawała sobie sprawę z tego, że jej przeciwnik prawdopodobnie widział już jak walczy, być może nawet obserwował jej poprzednią walkę doskonale wiedząc, że stanie przeciwko niej na arenie. Jeśli rzeczywiście tak było, nie spodziewała się, by proste chwyty mające zmusić go do popełnienia błędu miały przynieść jakikolwiek skutek. Jakby się nad tym głębiej zastanowić, jeśli naprawdę był Gwardzistą, niewiele rzeczy jest w stanie sprowokować go do nieprzemyślanego ataku.
Będzie musiała się zatem postarać.
Doskonale wiedziała, że to nastawienie decyduje o tym czy się wygrywa czy przegrywa. Widziała gladiatorów, którzy zwyciężali stawiając pierwszy krok na arenie. Wystarczyło zasiać w umyśle przeciwnika ziarno wątpliwości, jedną małą myśl brzmiącą "czy jestem w stanie to wygrać?", by rozłożyć go na łopatki nim te mrugnie okiem. Na stacji Zordo's Haven wróciła do swoich korzeni, stała się mandaloriańskim wojownikiem, takim jakim był jej ojciec. Walka stała się dla niej całym życiem, zaś każde skrzyżowanie ostrzy, każda odniesiona wiktoria - honorem niezrozumiałym dla innych istot w galaktyce. Nie poddawała się ideologii - już nie - nie liczyło się dla niej czy oponent jest żołnierzem Nowej Republiki, Gwardzistą Imperatora, barowym zabijaką czy brutalnym Gammoreaninem. Ważne było, by zwyciężyć.
A im trudniej, tym lepiej.
Kiedy od zbliżającego się ERGa dzieliło ją zaledwie kilkanaście kroków, przeniosła ciężar ciała na lewą stronę jakby chciała pierwszy krok wykonać prawą nogą, lecz niespodziewanie postąpiła dokładnie na odwrót jednocześnie zmieniając środek ciężkości i postępując do przodu. Dość szybko przeszła do spokojnego truchtu chcąc jak najszybciej skrócić dystans między nią i przeciwnikiem mającym zdecydowaną przewagę na odległość.
Będąc niemal w zasięgu jego broni, lekko odbiła się od ziemi, wibroostrzem trzymanym w prawej ręce osłaniając się przed ewentualnym atakiem. Niczym piskorz wywinęła się w powietrzu tak, by krótszą klingą ciąć z dołu w górę. Jeśli przeciwnik się zasłoni, zdąży na ziemi zaatakować drugą bronią, jeśli tnie - ona ma możliwość zablokowania ataku, przy jednoczesnej szansie na trafienie Gwardzisty.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Tzim A'Utapau » 15 Sie 2011, o 00:26

Wykazała się charakterem i zaatakowała. Z jednej strony tego oczekiwał. Więc dlaczego był trochę rozczarowany? Sam obrałby inną metodę, czekałby na okazję do kontry. Więc jednak jesteś Acklayem. Wściekłym, zwinnym i niecierpliwym.
Erg nie chciał czekać aż ostrza dopadną go przy zwarciu. Wolał się przekonać, czy praca nóg Yves i grawitacja będą szybsze od jego rąk. Cofnął prawą rękę, skracając swój zasięg, ale zyskując na manewrowości, lewą trzymając drzewce, które w istocie nie były wykonane z drewna, a ze stopów durastali. Lewa ręką służyła jak celownik, obracała piką bliżej ostrza, więc szybciej. Prawa miała służyć za dawcę energii kinetycznej, prawie jak wał korbowy. Prawa dłoń kręciła i pchała ostrze lub cofała, palce lewej nadawały kierunek.
Kontra Novy nie uwzględniała zasłony przed krótkim ostrzem kobiety mówiącej po mandaloriańsku. Erg chciał ją sprowadzić piką do ziemi, jak sztywną smyczą kiełzna się ogary Kath. Pika śledziła tor Cinn aż do jej zwodu, później było zbyt wąsko na pchnięcie, które planował, zbyt ryzykownie. Gdyby chybił pchnięciem, doszłoby do zwarcia, a tego chciał uniknąć. Szarpnął rękojeść prawą ręką, przechylając broń na zasadzie dźwigni, chcąc od góry, po skosie, przygnieść oponentkę jeszcze na bezpiecznym dla siebie dystansie. Nie planował jej przygwoździć do ziemi dosłownie, później miałby opóźnienie z ponownym podnoszeniem ostrza. Controller FP był elastyczny, ale długość nadal robiła swoje. Nie obawiał się bloku. Właśnie w tym celu SoroSuub zapewniło broni dużą masę. Siedem kilogramów napędzanych mięśniami gwardzisty miało w jego wyobrażeniu trzasnąć zuchwałą kobietę na dowolnym odcinku, który stanowiłby różnicę długości piki i vibroostrza. Sate chciał, by dokonano próby bloku z drugiej strony porażającego grota FP. To, jeśli w ogóle dało się zablokować podobną siłę, zawsze dawało możliwość wykorzystania impetu do półwiru i ataku z drugiej strony.
Jego ogólne położenie nie zmieniło się znacznie, skoro Yves atakowała, zatrzymał się by opóźnić starcie, ugiął jedno kolano, ale jeszcze nie dotknął nim ziemi. Nie cofnął się, by nie stracić impetu.
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Mistrz Ind'yk » 15 Sie 2011, o 01:32

- Tym razem Yves musi użyć pełni swych umiejętności – krzyknął Quizan do mikrofonu. – I używa ich, szarżuje na swego przeciwnika! Skoczyła!
Tłum wył.
Adrien nie potrafił nazwać inaczej tego co działo się pod jego nogami. Publiczność napędzana przez własną chęć zobaczenia widowiska i jego słowa krzyczała bezustannie. To był moment kiedy Yves zareagowała na frontalny atak Erga w sposób jak na Nią nie spotykany. Widzowie, którzy cały czas oczekiwali szarż podobnych do tej wykonanej przez gladiatorkę, nie umieli powstrzymać emocji na wodzy. Tymczasem Adrien zrozumiał, że kobieta chce wykorzystać wszelkie atuty, które daje jej różne uzbrojenie przeciwników, jednocześnie minimalizując zasięg broni Krwistego.
- Dochodzi do pierwszej wymiany ciosów, to moment, na który wszyscy tu czekamy!
Oboje wojowników pokazało swój kunszt, od razu po zmniejszeniu dystansu. Szybkie zmiany taktyki mogły umknąć widzom zgromadzonym na trybunach, lecz dla nich najważniejsze było przecież widowisko i szybka akcja. Quizan widział jednak, że ruchy wykonane do tej pory na polu walki nie zmieniły zbytnio sytuacji obojga walczących. Po prostu zbliżyli się do siebie.
- Zagrzejcie ich do walki! Nie słyszą Was! – Adrien próbował odwrócić uwagę publiczności od początkowego poznawania się przeciwników. W tym momencie jednak na arenie zawrzało po raz kolejny. Atak Yves wymusił przyklęk Krwistego Erga.
- Y-Ves!! Y-Ves!! – ryczał tłum, nie utrzymujący długo sympatii do którejś ze stron. Tymczasem Adrien próbował komentować dalej sytuację głosem wzmocnionym przez głośniki:
- Proszę państwa, zaraz poleje się pierwsza krew!!
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Zordo's Haven » 15 Sie 2011, o 01:36

Yves była świadoma, że czas nie działa na jej korzyść, a przejęcie inicjatywy przez jej przeciwnika również było rzeczą, której chciała uniknąć. Miękko opadła na ziemię, błyskawicznie analizując sytuację. Nie czekając na jego kontrę, poderwała się na równe nogi i rzuciła w stronę Erga, pozorując chęć ataku z powietrza. W momencie, gdy miała oderwać się od ziemi, skręciła lekko tułów, jednocześnie przenosząc ciężar ciała do tyłu. Cudem zdołała się uchylić przed morderczym zwieńczeniem broni gwardzisty i będąc w ślizgu, skutecznie wyhamowywanym przez nierówną posadzkę areny, wykonała szybkie pchnięcie wibroostrzem, widząc oczami wyobraźni jak to zagłębia się w krtani oponenta. Manewr, który zapewne zdezorientowałby wiele walczących na arenie istot, tym razem nie odniósł oczekiwanego skutku. Ostrze rozpłatało jedynie fragment karmazynowego płaszcza gwardzisty, a ten błyskawicznym jak na wagę broni ruchem, uderzył nasadą rękojeści w znajdującą się w jej zasięgu dłoń kobiety. Wibromiecz Yves upadł na ziemię, lecz nie miała okazji by odczuć jego brak, gdyż ku jej głowie zmierzała już durastalowa pika. Wywołując burzę oklasków na widowni, a swego przeciwnika wprawiając w zdumienie, wykonała przewrót, równocześnie pozwalający stanąć jej na równych nogach. Zapanowała nad chęcią chwycenia za bolącą dłoń i grymasem bólu, który przez chwilę domagał się uwidocznienia na jej twarzy.
Awatar użytkownika
Zordo's Haven
New One
 
Posty: 279
Rejestracja: 27 Cze 2009, o 15:29

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Tzim A'Utapau » 15 Sie 2011, o 21:43

"Zły pies", Erg nie miewał raczej halucynacji, no może zdarzyło mu się parę razy mieć mroczki przed oczyma z wycieńczenia po treningach, ale teraz dałby sobie głowę uciąć... albo chociaż poszedł o zakład, że durastal szczęknęła bardzo podobnie do tych słów w basicu.
"Zły pies".
Gdyby dawał wiarę w takie rzeczy, mógłby pomyśleć, że to duchy Imperium kibicują mu z zaświatów.
Pierwsze starcie mieli za sobą, Yves udowodniła jak groźnym jest przeciwnikiem i jak wielkim błędem byłoby traktowanie jej ulgowo. Nie miał zamiaru więcej poznawać przeciwnika, wybiła mu z głowy też jakiekolwiek dalsze głębokie przemyślenia. Teraz pragnął ją jedynie zabić. A do tego trzeba było trochę ruchu.
Cholera była zwinna, skoczna, zręczna, gięła się jak kosmiczny wąż i strzelała rękami z prędkością skoku w nadświetlną. Erg wykonał dwa kroki kończąc w manewrze zwanym Appelem, a był to jedynie wstęp. Zaatakował brutalnie, na odlew i bardzo szeroko, z doskokiem. W głowie. W rzeczywistości postawił na zdradziecki cios, krzywe uderzenie - w założeniach podobne do utrzymanego w zwykłej szermierce tempa, mierzone ponad gardą przeciwnika. Ciął w ręce, ale nie końcówką Controllera. Chciał mieć pewność, że Yves nie odskoczy mu poza zasięg broni. Już wolał, aby parowała. Miał zamiar za wszelką cenę wtedy przykleić pikę do broni przeciwniczki, nie dać się zbić i przesunąć po wrogiej klindze drzewce aż do ciała kobiety.
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Mistrz Ind'yk » 15 Sie 2011, o 21:56

Quizan ze swojego stanowiska obserwował przyspieszenie ruchów obojga gladiatorów. Pierwsza poważna wymiana ciosów od razu wzniosła widowisko na najwyższą półkę. Szybki cios Yves dotarł do jej przeciwnika. Z początku ani Adrien ani nikt z widowni nie widział jego efektu.
- Trafiła! – krzyknął komentator. – Ten cios dotarł do celu!
Jednak wzmocniony głos reportera nie przedarł się prawie w ogóle przez wrzawę na trybunach, która nabrała nowej siły. Krzyczeli już wszyscy. Wszelakie okrzyki, przekleństwa i dopingowanie zlało się w jeden, stały hałas. Kolejne akcje gladiatorów wywoływały też następne przedmioty, które leciały w stronę walczących.
Tymczasem bohaterowie widowiska zdawali się istnieć we własnej galaktyce. Nie zauważali tego, co wywołali wokół siebie, nie przejmowali się pociskami widzów, ani podtrzymywaniem emocji. Cios Cinn nie zranił nawet jej przeciwnika, którego otaczały teraz poły pociętego płaszcza. Erg szybko przeszedł do błyskawicznej kontry, która skończyła się jeszcze celniej niż atak mandalorianki.
- Krwisty Erg żyje! – nie tylko Adrien był zaskoczony reakcją wojownika. – Zaatakował Yves, wybił jej broń z ręki, która wyraźnie uwiera gladiatorkę!
Większość krzyczących w tłumie po raz kolejny pokazała swoją niestałość. Głośne skandowanie imienia zwyciężającego Krwistego roznosiło się po arenie.
- ERG!! ERG!! ERG!!
Adrien próbował komentować zaistniałą sytuację, patrząc na możliwości Yves.
- Teraz czas na reakcję Mandalorianki! Czy jest już skazana na porażkę?! - Tymczasem Krwisty Erg ruszył do kolejnego ataku
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Peter Covell » 15 Sie 2011, o 22:29

Nie da się rozbroić Mandalorianina. On sam jest bronią.
Yves miała nadzieję, że zdoła chwycić leżące na ziemi wibroostrze, jednak błyskawiczny atak Erga wybił jej ten pomysł z głowy. Gdyby skoczyła po broń, teraz najpewniej leżałaby w kałuży własnej krwi wsiąkającej w ziemię. Pierwsze starcie z Gwardzistą uświadomiło jej, że będzie musiała wyciągnąć z pamięci wszystkie brudne chwyty, jakich nauczyła się na arenie, jeśli chce zwyciężyć. Szkoda, że ten najbardziej prymitywny, ale jeden z najskuteczniejszych, czyli oślepienie przeciwnika piaskiem nie zadziała w wypadku Krwistego. Chyba, że najpierw wybije mu wizjer w tym cholernym hełmie.
Prymitywne uderzenie, z rozmachu, bez finezji. Cholernie groźne. Na szczęście, Erg sam skrócił dystans.

Yves miała skurcze chyba we wszystkich mięśniach w jej ciele. Chciała rzucić się po upuszczone wibroostrze, ale zdała sobie sprawę, że wtedy wejdzie prosto pod wielki topór nieprzyjaciela i da przerobić na gulaszowe. Pewny siebie mężczyzna wziął szeroki zamach zza pleców. Nie zdąży uskoczyć do tyłu, by uniknąć cięcia. To koniec. Nawet publika zamarła.
Ostrze przeszyło powietrze. Yves padła na ziemię tak szybko, że jej przeciwnik nawet nie zorientował się, kiedy zniknęła z zasięgu broni. Co prawda broń szła po skosie, lekko w dół, ale Cinn miała jeszcze całe pięć centymetrów wolnego miejsca. Aż za dużo.
Najbardziej zaskakujące było jednak to, co stało się później. Z mechanizmu zamontowanego przy prawym nadgarstku wystrzeliła mocna linka, która w ułamku sekundy ciasno owinęła się wokół nóg nieprzyjaciela. Wyuczonym ruchem praktycznie odbiła się od ziemi natychmiast wracając do pozycji stojącej i jednocześnie uruchamiając mechanizm zwijający linkę i, dla lepszego efektu, szarpiąc ją do siebie. Zaskoczony mężczyzna padł na ziemię nie mając najmniejszych szans na zachowanie równowagi. Yves, obciążając swoje obolałe mięśnie do granic wytrzymałości, doskoczyła do nieprzyjaciela i ciężkim butem mandaloriańskiego pancerza przydepnęła jego prawą rękę. Próbował ją kopnąć, ale zgrabnie umknęła prawą nogą, lewej stopy nie zdejmując z jego dłoni.
To był koniec.


Zadziałały odruchy. Yves nie myślała, bo jej ciało samo wybierało wyuczone sekwencje ruchów wprowadzając je w czyn. Widząc zbliżający się ciężkie drzewce piki mocy, wykonała pad i wprowadzając w życie taktykę użytą w czasie pamiętnej walki z mężczyzną uzbrojonym w topór.
Tym razem jednak nie miała ani jednego skurczu. Była szybsza.

PS. Opisywać dalszych czynności Yves nie zamierzam, bowiem cała sekwencja jest wyżej. MG zdecyduje czy i co się udało wykonać.
PPS. Spoczywaj w pokoju, Erg.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Tzim A'Utapau » 15 Sie 2011, o 23:02

Sznurek? Chcesz mnie zabić za pomocą sznurka? Pateesa, równie dobrze mogłabyś skoczyć i próbować wydłubać mi oczy paznokciami.
Erg gotów był zaryzykować cios w jego wyobrażeniu kończący. Ale to było nielogiczne. Nauczony był walczyć i zwyciężać poprzez zdobywanie przewagi bądź wykorzystywanie jej, jeśli takową miał na wstępie. Teraz do Yves wykazała się atutem, aby być do przodu wystarczyło go zneutralizować. Po co dochodzić do równania: możliwe zwycięstwo lub porażka, kiedy bezpieczniejsza alternatywą było: wygrana szybka lub wolna.
Spróbował najprostszego rozwiązania, gdy lina skrępowała mu nogi, obrócił pikę w połowie trzonu do góry rękojeścią, ostrze wsadził między nogi i ciął sznur, jednym płynnym ruchem jak zawodowy golfista. Skończył zawieszeniem, czyli celowaniem grota w przeciwniczkę, gdyby przyszło jej do rządzonego zamętem hormonalnym i cyklem miesięcznym łba próbować go atakować. Po odzyskaniu wolności miłym był mu powrót do poprzedniego stanu. Dystans, zmuszanie kobiety do ataku i korzystanie z paskudnej, ale jakże skutecznej przewagi broni.
Pokaż, pokaż wszystko, myślał. To twoja ostatnia szansa w życiu, by się wykazać. Zrób rachunek, zaskocz publikę (czy oni muszą tak wrzeszczeć?), zapadnij w pamięć. A potem zdychaj.
Image

Postacie archiwalne:
Image
Image
Tau z Lakonów - stoczniowiec, infant Fondoru
Sate Nova (ERG 1212) - imperialny gwardzista
Asa-Lung - zmiennokształtny
Korjak z Malastare - Feeorin, windykator Czarnego Słońca
Awatar użytkownika
Tzim A'Utapau
Gracz
 
Posty: 1589
Rejestracja: 4 Lis 2010, o 20:34

Re: [Zordo's Haven]Arena pojedynków

Postprzez Mistrz Ind'yk » 15 Sie 2011, o 23:40

Niesamowity cios Erga powinien zabić jego przeciwniczkę, jednak ku zaskoczeniu wszystkich zebranych i zapewne samego wojownika tak się nie stało. Yves wykonała unik i upadła na ziemię. Z początku Adrien nie rozumiał znieruchomienia gwardzisty, lecz później zobaczył cały spryt akcji mandalorianki. Nogi przeciwnika oplotła linką, która miała początek w jej naramienniku.
- Niesamowicie zaskakujący ruch ze strony Yves!- skomentował głośno zdarzenie, dla tych, którzy nie widzieli tego co on. – Oplotła nogi przeciwnika liną! Złapała go niczym… ale Krwisty Erg pokazuje swą siłę kolejny raz!
Jego porównanie przerwał ruch Erga, który w krótką chwilę uwolnił się z krępującej ruchy pułapki. Po prostu używając swej broni i czasu, który Yves wykorzystała na wstanie, przeciął linę. Po uwolnieniu się z więzów, znów przyjął pozycję, która dawała mu najwięcej przewagi. Spróbował utrzymać przeciwniczkę na dystans, oddając jej pole na wykonanie kolejnej akcji.
Adrien nie mógł uwierzyć w zdarzenia, które następowały pod jego stopami. Dwójka wojowników pokazywała niesamowity poziom, chwila po chwili zmieniając taktykę i reagując błyskawicznie na ruchy oponenta.
- Nie tak szybko, Yves – krzyknął do mikrofonu. – Zagrzejmy ją do kolejnych ataków!
Tłum szalał coraz mocniej, widząc to czego oczekiwał.
Awatar użytkownika
Mistrz Ind'yk
Gracz
 
Posty: 1735
Rejestracja: 21 Cze 2011, o 12:42

PoprzedniaNastępna

Wróć do Zordo's Haven

cron