Content

R.I.P.

RAD-35

Postaci martwe.

RAD-35

Postprzez RAD-35 » 7 Lip 2013, o 16:28

1. Nazwa postaci:
RAD-35

2. Rasa:
Brak - droid protokolarny

3. Profesja:
Lokaj

4. Data i miejsce urodzenia:
Konstrukcja w 40 ABY - Teth, niewielkie miasto na południowej półkuli. RAD-35 został skonstruowany w zaniedbanym warsztacie na zapleczu sklepu "Rendas - Parts&Tech" z użyciem przypadkowo dobieranych części, z których każda jednak należała do wyższego sortu. "Ojcem" RADa był właściciel przybytku, Rendas Vash, Gran.

5. Usposobienie:
Przy powierzchownym kontakcie RAD odrzuca. Po prostu. Wszyscy lubimy uprzejmość i serdeczność - mimo wszystko, wiele łatwiej i przyjemniej rozmawia się z kimś, kto wykazuje nami zainteresowanie, nie stara się być kolejnym ironicznym fascynującym indywiduum i jest po prostu miłym kompanem. RAD o tym wie - aż za dobrze. "Aż za" jest tu niebywale dosłowne - droid jest miły do granic zwyczajnego lizuostwa. Co prawda, nikt nie mówi, że może w tym tkwić nieszczerość - mimo to bezustanne zachwyty i pochwały nie mają prawa brzmieć zbyt szczerze. Droid aż za często daje do zrozumienia, że jakikolwiek rodzi się w jego systemach wniosek, jest automatycznie zamieniany na pochwalny i serdeczny. Nadmiernie intensywne przepytywanie robota pozwala wykryć to ze sporą klarownością, choć rzadko wartą tego wysiłku.
Jedno wciąż trzeba maszynie przyznać - jest tak serdeczna i miła, że jak sztucznie by to nie brzmiało, nie sposób skwitować tego obelżywie nie mając odgórnie negatywnego nastawienia do droidów. Kto traktuje roboty pozytywnie i sam ma w sobie pewne normy przyzwoitości, może mieć duży problem z nieprzyjemnym potraktowaniem tego robota.
Oczywiście nie bierze się to tylko z jego nieskończonych ciepłych słów. RAD jest służalczy do niemal wszelkich granic - będzie dbał o własne przetrwanie, jak zaprogramował go stwórca, ale niewiele więcej. Jeśli będziesz potrzebował po kimś przejść i nie jesteś dość ciężki, by zmiażdżyć jego części - z radością posłuży ci za dywan. A prawdziwy dywan chętnie wytrzepie, gdy tylko zrealizuje swoje podstawowe obowiązki. Będzie pracować bez wytchnienia, jak przystało na oddanego droida.
Być może jedynym, co z góry potrafi kłócić się z całą resztą "osobowości" robota, jest jego bardzo wyraźna chęć przetrwania. Od samego początku można zauważyć, że RAD zrobi wszystko, byle nie doznać uszkodzeń. Motywacja instalacji tego "oprogramowania przetrwania" jest niewyjaśniona, lecz pewnym jest jedno - działa aż miło. Droid nie ma godności, zdolności krytyki, pomoże nawet w gwałcie, jeśli uzna, że da to jego panu radość. Jednak, jeśli tylko coś będzie zagrażać jego konstrukcji, będzie pierwszym, który schowa się pod stołem i zabarykaduje krzesłami. Raczej jednak nie wepchnie cię pod ogień blasterów, choć na pewno chętnie się za tobą schowa.

6. Wygląd:
Jeśli ktoś nie zna projektu droidów RA-7, widok RADa wywoła w nim początkowo szczere zdegustowanie. Będzie widzieć przed siebie kuriozum niepodobne do niczego. Jeśli zaś zna ten projekt... jeszcze gorzej. RAD był wyraźnie wzorowany na RA-7, świadczy o tym głowa, wszystkie kształty. Jednak to, jak niedopasowane części wykorzystano do jego budowy, woła o pomstę do Mocy. Każda część oczywiście pasuje do siebie pod kątem typowo technicznym - nie ma tu mowy o amatorszczyźnie. Części doskonale ze sobą zgrywają, wszystkie komponenty wyraźnie powinny funkcjonować bezproblemowo. Twórca jednak wyraźnie nie miał potrzeby dbania o estetykę protokolanta. Wizualnie nie pasuje do siebie nic. Zupełnie nic. Kolorystyka maszyny jest często całkowicie przypadkowa, choć najwyraźniej twórca - mimo wszystko - nie chciał budować tęczy i pozostawił konstrukcję w zmiennych odcieniach szarości, których zróżnicowanie nadal razi. Światło odbija się od powierzchni z podobną nieregularnością - wyraźnie użyto co najmniej pięć różnych rodzajów metalu. Można podejrzewać, że lewa ręka powstała z komponentów typowych dla zbroi, choć na pewno tańszego sortu.
Koneser - a może lepiej należałoby powiedzieć "bezkrytyczny maniak" - dostrzeże w RADzie coś fascynującego. Doświadczony technik zauważy, że robota najłatwiej skojarzyć z wyciągniętym z muzeum techniki eksponatem, którego ktoś dla zabawy włączył. Zauważy wiekowość droida, dostrzeże, że regularnie wymieniano i konserwowano jego części, starając się zrobić to tak dyskretnie, by zachować oryginalny kształt. Nie sposób jednak powiedzieć po co chciano zatrzymać brzydotę tego lizusa.


7. Umiejętności:
● Znajomość języków - jak przystało na droida tego rodzaju, RAD zna praktycznie wszystkie języki używane w znanych sektorach galaktyki. Zawdzięcza to dziedzictwu tysięcy lat rozbudowy oprogramowania przeznaczonego dla takich maszyn, a starannie dobranemu przez stwórcę. Nie jest tu ponadprzeciętny, bo i jego konstruktor nie był w tym zakresie nikim genialnym, a jedynie dobrym rzemieślnikiem. Pozwoliło mu to jednak na zebranie większości istniejących, najpopularniejszych pakietów językowych i wgranie ich do oprogramowania. Zdolności translatorskie "trzydziestki-piątki" nie ustępują żadnym z dzisiejszych, przeciętnych robotów.
● Sprawność manualna - dzięki licznym serwomotorom kończyny robota są nader zwrotne. Pozwala mu to bez problemu wykręcać ręce za siebie, sięgać metalowymi stopami do tyłu głowy i wykonywać inne kuriozalne akrobacje. Można podejrzewać, że gdyby nie zerowa siła, ta nadludzka zwinność czyniłaby z protokolanta wojownika. Niestety tak nie jest - w wielkim, doniosłym pojedynku, RAD mógłby co najwyżej przewrócić pijanego nastolatka.
● Kelnerstwo - protokolant posiada pełen bank wiedzy o sporządzaniu dowolnych drinków, obsłudze klientów w pubach i kantynach, roznoszeniu wielkich ilości dań i napojów. Zna praktycznie każdą jadalną - bądź trującą - substancję w galaktyce.
● Orientacja w terenie - przewidywalnie, RAD bardzo łatwo zapamięta i odtworzy każdą trasę, zapisując na bieżąco wszystkie tereny, po których się porusza.
● Udawanie zdezaktywowanego - zdolność mająca zapewnić przetrwanie. RAD bezproblemowo odegra swoją destrukcję, wprowadzając się w stan oszczędzania energii i wywracając na ziemię. Funkcjonują wówczas już tylko jego sensory dźwiękowe, wszystkie inne są głuche.
● Podstawowa obsługa elektroniki - choć nigdy nie będzie z niego hakera, może łatwo obsługiwać wszelkie programy komputerowe na ludzkim poziomie.
● Adaptacja - droid momentalnie zapisuje wszystkie dane i dostosowuje się do wyników. Jego pamięć nigdy nie była oczyszczana, nie licząc zaledwie bazy danych o częściach mechanicznych, dla zwykłej oszczędności miejsca. Poza uproszczonymi porządkami i kompresją - RAD dysponuje pełnymi "wspomnieniami" z całego swojego życia. Z tego wynika jego zdolność stosunkowo łatwej adaptacji do społeczeństwa, które, można rzec, poznawał - tak jak robiłby to człowiek. Mimo, że nie jest to maszyna rozwiniętej sztucznej inteligencji, wiedza ta i poznanie środowiska pozwalają mu rozpoznać sytuacje, które mogą przerodzić się w zagrożenie - aby wiedzieć, kiedy pora schować się pod stół.


8. Ekwipunek:
● Zapasowy akumulator zamontowany wewnątrz, za tylnym panelem.
● Lewa ręka droida może mu służyć za prowizoryczną tarczę - ma wytrzymałość podobną do taniej, zużytej zbroi po wielu przejściach.

9. Posiadany dobytek/majątek:
Brak.

10. Historia:

* KONSTRUKCJA *


Historia RAD-a zaczęła się w 40 ABY, gdy jego konstruktor zaczął dostrzegać, iż wiek zaczyna utrudniać jego pracę. Potrzebował pomocnika, taniego; Rendas był znany z oszczędności dla jednej godnych podziwu, dla drugich pożałowania. Gdy dla starego sprzedawcy części i mechanika stało się jasnym, że w wieku sześćdziesięciu lat przyda mu się więcej czasu wolnego i lżejsze zadania, postanowił w jakiś sposób się odciążyć. Jego osobisty warsztat pełen był dobrych, zadbanych części nagromadzonych jako odrzuty niepasujące do żadnych zestawów w ciągu trzydziestu lat prowadzenia biznesu. Nie była to skrzynka pamiątek a wielki kontener, zapchany został do granic możliwości, ważący już grubo ponad dwieście kilogramów. To wystarczyło, by zachęcić Grana do samodzielnego stworzenia asystenta. Technik zrobił wszystko co mógł, by skonstruować udaną machinę - i z całą pewnością udało mu się. Kosztem zerowej estetyki udało mu się zmajstrować protokolanta na wzór słynnej linii RA-7.
Egzystencja droida była tak monotonna, że opisywanie jej dzień po dniu zamęczyłoby każdego. W zasadzie każdy kolejny dzień był kopią poprzedniego - RAD wykonywał prostsze prace, odciążając swojego właściciela, a jego przerażająca służalność czyniła z niego wspaniałego ekspedienta, zdolnego zadowolić nawet klientów, którzy posiadając miliony zarobiliby cios w zęby od właściciela wymęczonego chamstwem i zrzędliwością.


* PRZENOSINY *


Wątpliwa idylla nie trwała długo. W 61 ABY, gdy Gran przekroczył już osiemdziesiąt lat, zdecydował się na spóźnioną emeryturę. Nie można jednak podważyć jednego - przez dwadzieścia lat dbał o RAD-a z niezwykłą starannością. To dzięki jego konserwacjom, uważnym kontrolom wszystkich części i wysiłkom rzemieślnika robot wciąż był jak nowa, acz paskudna konstrukcja. Gdy jednak przyszedł czas, aby Gran pożył kilka lat przed trafieniem w objęcia Mocy, tam zwanej raczej Ashlą, należało odnaleźć nowego właściciela dla protokolanta. Gran miał wielu potomków rozrzuconych po galaktyce - niezliczonych dziedziców majątku. W praktyce wszyscy dawno się pokłócili, a testament obejmował więcej wydziedziczeń, niż zapisów. Gran pozostawał w dobrych stosunkach z ledwie wnukiem i bratankiem. Pierwszy odziedziczył więc częśc majątku i interes, a drugi, zbyt młody na cokolwiek poważniejszego - otrzymał droida, który powędrował przesyłką na Aargau.
Nowy właściciel byłby dla maszyny świetnym kompanem, gdyby nie narkotyki. Bratanek Rendasa, Rottar, nie należał do osób traktujących roboty jak narzędzia. Być może po prostu brakowało mu towarzystwa, lecz tak czy inaczej stał się prawdziwym opiekunem maszyny. Snuł dla droida wiele opowieści, jakby nie mając komu się wygadać - dawało to jednak RAD-owi znacznie szerszą wiedzę o świecie, o ludziach, o ich codzienności. Stary protokolant nierzadko wędrował z Rottarem po mieście, towarzyszył mu w zakupach, w przelotach na uczelnię. Także to życie można byłoby określić nudnym i jałowym - jednak najbardziej szara rzeczywistość jeszcze bardziej szarych ludzi dla wieloletniego subiekta w sklepie była źródłem wielkiej wiedzy. Niestety, choć nastolatek był dobrym opiekunem, jego droid - marnym wsparciem. Wieczny lizus nie mógł zbytnio wpłynąć na znudzonego Grana, gdy ten zaczynał coraz intensywniejsze zabawy z narkotykami. Dla RAD-a nie robiło to wielkiej różnicy - pan zabierał go rzadziej na zewnątrz, robot częściej zostawał sam, lecz zawsze znajdywał sobie służalczą, żałosną pracę do wykonania pod nieobecność właściciela. O wielu marnych znajomościach, traconych pieniądzach rodzinnych, kredytach wykradanych z portfela ojca - RAD doskonale wiedział. I co z tego, skoro jego służalczość nie pozwalała mu powiedzieć ani słowa. Z tego powodu historia Rottara potoczyła się bardzo przewidywalnie - nałóg pogłębił, zwierzenia stawały coraz żałośniejsze, znajomi zdawali się wydobyci wprost z rynsztoka. Choć młody Gran, w wieku dwudziestu lat, zreflektował się i zaczął naprawiać swoje życie, było już za późno. Wyrzucony z domu rodzinnego, pozbawiony pieniędzy, był zmuszony sprzedać wszystko, aby spłacić długi z dilerami niższego sortu. Stracił resztę pieniędzy, cały dobytek, a także droida. Rottar pozostawił w RAD-zie ciepłe wspomnienia, dbając o niego z całego serca mimo nałogu, aż do momentu, gdy został mu odebrany. Rozstanie nie należało do najprzyjemniejszych - Rottar obiecywał sobie, że kiedyś odzyska starego, serdecznego kompana z lat dzieciństwa, choć galaktyka nie była po jego stronie. RAD nie wiedział, czy bezdomnemu Granowi udało się wyjść na prostą, osiągnąć cokolwiek, lecz watpił, by dawny właściciel kiedykolwiek go odzyskał - oprogramowanie pozwoliło mu na szczery smutek z tego powodu, na tyle, na ile to możliwe dla trylionów bitów.


* Zordo's Haven *

Był już 70 ABY. RAD spędził dwa lata na zapleczu lombardu Aargau - planety zbyt cywilizowanej, by ktoś zapuszczał się w jej gorsze rejony i prowadził interesy z wątpliwej reputacji handlarzem. W końcu machinę wykupiono po okazyjnej cenie, aby dostarczyć do kantyny Zorda nowego, taniego barmana. "Pełnomocnik" pozostał anonimowy - dowiózł droida technikom, odebrał swą zapłatę i zniknął. Tymczasem technicy przygotowali robota do nowej roli - barmana i obsługi Zordo's Haven, mającego za zadanie udzielać informacji, polewać drinki i sprzątać. Po tygodniu modyfikacji oprogramowania, technicy z ulgą odstawili robota do służby i o nim zapomnieli.

11. Inne
Pamięć droida przez większość czasu nie była czyszczona - miało to zapewnić mu większe zdolności adaptacji, miarowo coraz lepsze funkcjonowanie w środowisku humanoidów. Oczyszczania były minimalistyczne - jedynie dane przeznaczone do dawnej pracy technika były usuwane, wszystko to, co już nie przydałoby się do działania w społeczeństwie.
To pozwoliło robotowi na wykształcenie szczerej tęsknoty do swojego dawnego właściciela, którego dorastanie nie tyle obserwował, co wręcz w nim uczestniczył. Szczera tęsknota nie zastąpiła na razie prawdziwego celu droida - twardo wprogramowanego w całe oprogramowanie - więc oddanej służby temu, kto będzie tytułować siebie jego panem.
RAD-35
Gracz
 
Posty: 7
Rejestracja: 23 Cze 2013, o 17:09

Re: RAD-35

Postprzez Mistrz Gry » 8 Kwi 2018, o 18:35

Meteor
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do R.I.P.